o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

wtorek, 1 stycznia 2013

Wierność , a nie "wierność"





W ostatnią niedzielę poszedłem na Msze św. do jednej z warszawskich parafii. Na samym wstępie celebrans przypomniał wiernym, że 11 października oficjalnie rozpoczęliśmy Rok Wiary, a tym samym weszliśmy w szczególny czas, który ma nam lepiej pomoc zrozumieć w co i dlaczego wierzymy. Ucieszyłem się, bo takie przypominanie to ważna sprawa – buduje świadomość, której czasem ludziom po prostu brakuje i daje szansę na to, aby faktycznie Rok Wiary stał się czymś więcej, niż tylko biurokratycznym zapisem. Ksiądz zapowiedział także, że w związku z tym faktem do liturgii zostaną wprowadzone dwie zmiany – po pierwsze, po homilii nastąpi chwila ciszy, aby lepiej można było rozważyć to, co się usłyszało, a po drugie na sam koniec tejże homilii odczytywane będzie krótkie rozważanie na temat prawd wiary.

O ile to pierwsze nie jest, tak Bogiem a prawdą, żadną szczególną nowością, ale normą, tyle, że dość często ignorowaną, o tyle rozważania nieco mnie zaskoczyły. Przecież to właśnie powinno być zasadniczo treścią każdego kazania – tłumaczenie Słowa Bożego i prawd wiary oraz odnoszenie ich do konkretnych doświadczeń. Ostatecznie uznałem jednak, że może to takie dodatkowe zabezpieczenie – wiadomo, że nie wszyscy księża to nowi Janowie Chryzostomowie i czasem kazania odbiegają dość daleko od ideału. Taka „proteza” może więc mieć swoje zalety. Nawet jeśli ksiądz po Ewangelii postanowi poopowiadać wiernym o pięknie jesieni lub o tym, że „wszyscy powinniśmy się kochać” albo zagrać na gitarze „Wielką miłość” Seweryna Krajewskiego (sic!), to mimo wszystko wierni będą mieli okazję usłyszeć jak to się ma do nauczania Kościoła i z czego takie, a nie inne nauczanie wynika. W sumie więc pozytywnie.

Dalej Msza biegła zwykłym trybem aż do czasu owej homilii właśnie. Oto bowiem, kiedy zakończyło się czytanie Ewangelii, celebrans zapowiedział, że dziś swoim świadectwem podzieli się z nami pan reżyser filmu o Duchu Świętym. I pan reżyser faktycznie wyszedł na ambonkę i się podzielił. Mówił nawet ładnie i przekonująco. A po jego wystąpieniu – zgodnie z zapowiedzią – nastała chwila ciszy, po czym ksiądz przeczytał krótkie rozważanie. Wszystko byłoby bardzo piękne i wzniosłe, gdyby nie fakt, że przez cały ten czas w mojej głowie uparcie kołatały się dwa akapity z Instrukcji „Redemptionis Sacramentum”:

64. Homilię, która ma miejsce w trakcie sprawowania Mszy świętej i jest częścią samej liturgii, „winien z zasady głosić kapłan celebrujący. Może on ją zlecić kapłanowi koncelebrującemu lub niekiedy, zależnie od okoliczności, także diakonowi, nigdy zaś osobie świeckiej. W szczególnych przypadkach i ze słusznej przyczyny homilię może wygłosić także biskup lub prezbiter, który uczestniczy w celebracji, choć nie może koncelebrować”.

oraz

74. Jeśli zajdzie potrzeba, aby świecki przekazał wiernym zgromadzonym w kościele jakieś informacje albo świadectwo o życiu chrześcijańskim, należy to zasadniczo przenieść poza celebrację Mszy świętej. Z poważnych jednak przyczyn można takie informacje lub świadectwa przekazać po odmówieniu przez kapłana modlitwy po Komunii. Praktyka ta nie może stać się jednak zwyczajem. Co więcej, informacje te i świadectwa w żadnym razie nie powinny posiadać takich cech, aby mogły być kojarzone z homilią, ani być powodem nie wygłoszenia homilii w ogóle.

Z Mszy wyszedłem smutny. Cały trud włożony w przygotowanie Roku Wiary nie będzie miał sensu, jeśli wóz będzie stawiany przed koniem. Nie mają żadnego znaczenia dokumenty, katechezy i kościelne eventy, jeśli nie będziemy trzymać się tego, co jest podstawą; jeśli nie będziemy – my wierni świeccy, ale i kapłani – słuchać papieża w takich może i drobnych, ale jakże istotnych sprawach. „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie” (Łk 16,10). W innymi miejscu tej samej Instrukcji, gdzie wyjaśniany jest cel jej napisania, możemy przeczytać:

6. Nadużycia te [tj. związane z liturgią] bowiem „powodują zaciemnianie prawidłowej wiary i nauczania katolickiego odnośnie do tego przedziwnego Sakramentu”. Wskutek tego powstają również trudności, z powodu których „wierni nie mogą w pewien sposób ponownie przeżywać doświadczenia dwóch uczniów z Emaus: «Otworzyły się im oczy i poznali Go»”. 

Jeśli wodę wlewa się do naczynia, w którym są dziury, to choćbyśmy lali ją wiadrami, a do tego pięknie upachnioną, i tak wypłynie. Rok Wiary to czas łaski od Pana. Ale zacznijmy jej przyjmowanie od łatania tych dziur, które sami tworzymy, nie dość uważnie stosując się do tego, co nam już zostało dane.

2013 neoprl wyspa kRaj


"ks."K. Sowa - jest nagi. Król jest nagi.

 Polska bieda polskie podatki polskabieda.com

skala podatkowa polska bieda polskabieda.comhttp://polskabieda.com/

ANEKS.

W imieniu Narodu... Za ( ) i kolaborację (3).

To skandal, że akurat ktoś taki jak pan miał tupet o tym wspomnieć. Pańska kariera, o ile wiem, rozpoczęła się od handlu kradzionymi, bodajże w Szwajcarii, radiami samochodowymi, prawda?
W sejmowej sali trwało lekkie poruszenie, jedni już wstali z miejsca z zamiarem jej opuszczenia, inni zwlekali rozglądając się dookoła. Nagle padło pytanie:
– „Skąd mamy wiedzieć, kto z nas ma udać się do restauracji? A co jeśli któraś z tych osób nie zechce oddać się w ręce, jak to pan raczył ująć, sprawiedliwości?”
Spiker – jak sam siebie nazwał człowiek z mównicy – zatrzymał się, odwrócił i wrócił na mównicę. Gestem dłoni uniesionej do góry poprosił zgromadzonych o ciszę.
– Szanowni państwo, panie posłanki, posłowie, senatorowie – przepraszam za dyskomfort i niezręczność jaka powstała, postaram się szybko wyjaśnić i dać jasną odpowiedź, aby już tego typu niejasności nie miały miejsca.
Każde z szanownych państwa posiada telefon komórkowy – niektórzy, jak dajmy na to pan poseł Nojemant, ma aż trzy. Zatem pozwolę sobie poprosić wszystkich państwa o sięgnięcie po swoje telefony i sprawdzenie czy działają. Tych państwa, których telefony mają zasięg i są aktywne zapraszam ponownie po przerwie. Pozostali, których telefony nie są aktywne już wiedzą, gdzie i po co mają się udać.
Informacyjnie jeszcze tylko dodam dla tej reszty z którymi już się nie spotkamy po przerwie, że wobec tych osób zostaną wszczęte procedury przewidziane w szczegółowych regulacjach prawnych. I żeby wszystko już było jasne dodam, że z tą samą chwilą, kiedy przestały działać telefony niektórych z państwa, wygasły wasze mandaty, a tym samym przestał was chronić immunitet.
– To skandal! – Ktoś ze środka sali krzyczał. – To jest zamach na demokrację! Ja się odwołam. Ja, ja żądam...
Ogólny śmiech zdecydowanej części zebranych szykującej się już do wyjścia na przerwę zagłuszył głos oburzonego członka partii liberałów. Poseł, który nie krył oburzenia jeszcze do niedawna określał się mianem „prawicowego”, ale w rzeczywistości bliżej mu było lewicy i stąd, zapewne dla niepoznaki, zasiadał w szeregach pseudo liberałów. Tak naprawdę jego karierę, podobnie jak wielu innych, wykreowały służby, których korzenie sięgają socjalistycznego państwa. Poseł ten do teraz „chodził” na pasku mętnych sił skupionych w służbach specjalnych, których zadaniem było strzec porządku i bezpieczeństwa państwa, a nie – co do tej pory czyniły – spiskować przeciw państwu łamiąc porządek i wszelkie normy społeczne i prawne. To na czyim garnuszku znajdowała się siatka kilkuset agentów tych służb przestało być tajemnicą, o czym piszący te słowa obserwator wspomni jeszcze co najmniej kilka razy na dalszych stronach powieści.
– Panie pośle, czy to nie aby pańska dewiza: „Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono”? – Zapytał pytającego posła sprawozdawca i kontynuował dalej:
– O ile mnie pamięć nie myli, i o ile zawarte w pańskich dokumentach informacje oddają prawdziwość pana dokonań, to doprawdy nie wiem, co pan tutaj robi i kto był aż tak naiwny, że powierzył panu mandat posła? Pańskie miejsce jest zupełnie gdzie indziej i pan doskonale powinien zdawać sobie z tego sprawę. Ale zostawmy to właściwym organom, które być może zechcą przyjrzeć się pana działaniom. A co do pańskiego sformułowania o zamachu na demokrację, to faktycznie trzeba panu przyznać rację. To skandal, że akurat ktoś taki jak pan miał tupet o tym wspomnieć. Pańska kariera, o ile wiem, rozpoczęła się od handlu kradzionymi, bodajże w Szwajcarii, radiami samochodowymi, prawda? A później zajmował się pan udzielaniem pożyczek za sowite odstępne, nieprawdaż?
I to nazwałbym skandalem. Podobnie jak wiele innych zrobionych karier – niech mi będzie wolno wspomnieć choćby pupilka premiera wywodzącego się z pańskiej partii, posła, którego kariera zaczęła się od obrotu nielegalnym alkoholem, posła który szydził z wszelkich wartości, a tę izbę przerobił na swoisty jarmark różności.
To, że niektórzy ludzie służb poszli na wrogą ojczyźnie współpracę z obcymi wywiadami i to, że ludzie ci postawili sobie za punkt honoru, o ile można w tej sytuacji w ogóle mówić o honorze, wykreować takie postaci i ustawić ich na czele partii, to też nazwałby skandalem i zamachem na demokrację.
(…)
W swoim gabinecie minister sprawiedliwość skrupulatnie pochylił się nad dokumentami, raz jeszcze przejrzał po kolei wszystkie nominacje i odwołania, po czym odkładał każdą z teczek na lewą stronę biurka. Czynił to wolno, bez pośpiechu i bardzo starannie. Dokładnie wiedział, zdawał sobie sprawę z rangi każdego złożonego dziś podpisu. Sięgnął po teczkę w czerwonej obwolucie otworzył ją i zagłębił w studiowaniu zawartości. Kiedy skończył wybrał przycisk na interkomie.
Po chwili do gabinetu wszedł sekretarz.
– Tutaj – rzekł do przybyłego wskazując palcem na teczkę – znajduje się lista z nazwiskami i zajmowanymi stanowiskami czterystu osób. Są to głównie nazwiska sędziów i prokuratorów, których z dniem dzisiejszym zawieszam lub odwołuję z zajmowanych stanowisk i funkcji.
Proszę tę listę niezwłocznie przekazać mediom. Zdaje się, że wojskowi zdążyli już to uczynić.
(…)
Kobieta o piwnych oczach, która jeszcze rano była w wojskowym drelichu i rozmawiała z Tomaszem, oraz mężczyzna, ten sam ważny wojskowy, który składał Tomaszowi raport, byli już po cywilnemu. Po okazaniu na biurze przepustek dokumentów zostali wpuszczeni na piętro budynku Kancelarii prezydenta. Podeszli do oficera prezydenckiej ochrony i wręczyli mu zalakowaną czerwoną teczkę.
– To dla pana. – Powiedziała kobieta. – Dla mnie? – Zdziwił się oficer. – Tak, dla pana. Prosimy zapoznać się teraz z zawartością – my poczekamy jeśli pan pozwoli tutaj. Wzrokiem wskazała sofę stojącą pod ścianą holu.
Oficer skinął głową na znak, że się zgadza i rozumie. Przeprosił gości, a sam zniknął za przeszklonymi drzwiami – szkło było matowe i zapewne kuloodporne. Wewnątrz rysowały się kontury kilku osób. Przybyli usiedli na sofie. Mężczyzna sięgnął po karafkę i nalał wody do szklanek. Jedną podał kobiecie. W milczeniu przyglądali się wystrojowi holu. Byli spokojni. Kobieta ukradkiem spojrzała na zegar wiszący po przeciwnej stronie przeszklonych drzwi. Była 19:06.
Dokładnie o 19:15. przeszklone drzwi otworzyły się, w nich pojawił się Szef Kancelarii Prezydenta. Spojrzał na siedzących, po czym zrobił w ich kierunku dwa kroki.
– Czy wyście oszaleli? – Zapytał gości łamiącym głosem. – Przecież to niedorzeczność. To szaleństwo! Tak nie przystoi! Tak nie wolno!
Goście podnieśli się z sof i podeszli do szefa prezydenckiej kancelarii. Uważnie spojrzeli w jego przestraszone oczy i poszarzałą niczym stary pergamin twarz.
– To możliwe, to już się dzieje. – Rzekł mężczyzna towarzyszący kobiecie. – Proszę postępować zgodnie z instrukcją.
Za plecami szefa kancelarii stał oficer w asyście dwóch podwładnych. Zrobił dwa kroki do przodu i stanął przed parą przybyłych zasłaniając pobladłego szefa kancelarii.
– Panie majorze – zwrócił się do cywila – jesteśmy do pana dyspozycji.
Szef kancelarii usłyszawszy te słowa zatoczył się i byłby upadł, gdyby nie pomocne ręce dwóch asystujących oficerowi prezydenckiej straży.
(…)
Z ostatniej chwili.
Drogą na Ostrołękę mkną dwie rządowe lancie konwojujące policyjny furgon z antyterrorystami. Inny, identyczny konwój, zmierza w kierunku Gdańska-Oliwy.
Na lotnisku imieniem Wielkiego Elektryka straż graniczna zatrzymała Mieczysława W.
Jak podają media Aleksander K. wraz z rodziną wyjechał z kraju i najprawdopodobniej przebywa w Hiszpanii.
Zagraniczne media na razie milczą, nie komentują najświeższych wydarzeń.
Coś się dzieje w państwie polskim!
KATEGORIA PUBLIKACJI: 
TAGI: 
Wiktor Smol - powieść

APPENDIX.
Techniki survivalowe SAS-u
  



  • Lech Kaczyński miał takie ubezpieczenie!Lech Kaczyński miał takie ubezpieczenie!
  • Poszukują córki Wałęsy! Co się z nią dzieje?Poszukują córki Wałęsy! Co się z nią dzieje?
  • Szokujące dane - miliony wydane na...Szokujące dane - miliony wydane na...
  • Noworoczna baśń politycznaNoworoczna baśń polityczna