o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

piątek, 26 września 2014

Skąd się wzięła tuskopacz: kilka (NIE)śmiesznych reguł

MOTTO:
PRAWO PETERA: W hierarchii każdy pracownik stara się wznieść na swój szczebel niekompetencji.
PRAWO ROBINSONA: W biurokracji awansuje się za działalność, nie za wyniki. 

PRAWA MURPHY'ego I NIE TYLKO
  1. Jeżeli coś moze się popsuć, to z pewnoscią się popsuje.
  2. Jeżeli coś może się popsuć w wielu miejscach, to pierwsze uszkodzenie wystąpi tam, gdzie wyrządzi najwięcej szkody.
  3. Jeżeli przewidziałeś cztery możliwe awarie i zabezpieczyłeś się przed nimi, to natychmiast wydarzy się piąta, na która nie byłeś przygotowany.
  4. Sprawy pozostawione sobie samym zmieniają się ze złych na gorsze.
  5. Jeżeli wydaje się, że wszystko działa dobrze, to znaczy, ze coś przeoczyłeś.
UOGÓLNIENIE: Natura zawsze stoi po stronie Zła.
Tzw. komentarz O'Toole'a do praw Murphy'ego: MURPHY BYŁ OPTYMISTĄ.
Czternascie szczegółowych praw Murphy'ego dotyczących elektroniki (i nie tylko...)
  1. Nie wierz w cuda - POLEGAJ na nich!
  2. Wymiary będą zawsze podane w najmniej użytecznych jednostkach.
  3. Każdy przewód przycięty na długosc okaże się za krótki.
  4. Układ zabezpieczający zniszczy układ zabezpieczany.
  5. Tranzystor zabezpieczony przez szybko działający bezpiecznik, zabezpieczy go - paląc się w pierwszej kolejności.
  6. Cokolwiek zostanie upuszczone na układ elektroniczny pod napięciem, spadnie zawsze tam, gdzie wyrządzi najwięcej szkód.
  7. Stopień głupoty Twojego postępowania jest wprost proporcjonalny do liczby przyglądających Ci się osób.
  8. Prawdopodobieństwo wyczerpania się baterii jest wprost proporcjonalne do zapotrzebowania na kalkulator.
  9. Dowolne urządzenie, uszkodzone w dowolny sposób (z wyjątkiem całkowitego zniszczenia) będzie doskonale działało w obecności wykwalifikowanego personelu naprawczego.
  10. Element wybrany losowo z grupy o 99-procentowej wiarygodności, będzie należał do pozostałego 1 procenta.
  11. Konieczność znaczących zmian w projekcie jest odwrotnie proporcjonalna do czasu pozostającego do oddania tego projektu.
  12. Ciężar upuszczonej części jest wprost proporcjonalny do stopnia złożoności i ceny obszaru uderzonego.
  13. Jeżeli poziom bezpieczeństwa jest ustalony na podstawie doświadczenia twórców i obsługi naprawiającej, to dowolny użytkownik natychmiast znajdzie sposób, aby go przekroczyć.
  14. Jezeli projekt został całkowicie określony i wszystkie sposoby badań zostały wyczerpane, to niezależny, niedoinformowany amator - eksperymentator odkryje fakt, który bądź zlikwiduje zapotrzebowanie na ten projekt, bądź rozszerzy jego zakres.
PRAWDY PROGRAMISTÓW
  1. Złorzeczenia to jedyny język rozumiany przez wszystkich programistów (postulat Troutmana).
  2. Prawa Makarijewa:
    • Pisanie programu komputerowego jest rozkoszą.
    • Uruchamianie programu jest zmorą.
  3. Tzw. wniosek z praw Pierce'a: Jeżeli program został skompilowany bezbłędnie za pierwszym razem, to na pewno nie będzie dawał dobrych wyników.
  4. Drugie prawo Weinberga: Gdyby budowlani budowali domy w taki sam sposób, w jaki programiści piszą programy, to jeden dzięcioł zniszczyłby całą cywilizację.
  5. Prawa Weilera obsługi i konserwacji oprogramowania:
    • Każdy działający program jest przestarzały.
    • Każdy program po każdym uruchomieniu drożej kosztuje i zabiera więcej czasu.
    • Jeżeli program jest użyteczny, to będzie musiał być zmieniany.
    • Pełną dokumentację mają tylko programy bezużyteczne.
    • Każdy program rozszerzy się tak, aby zająć całą dostępną pamięć.
    • Wartość programu jest odwrotnie proporcjonalna do jakości wyników jego pracy.
    • Złożoność programu rośnie do momentu przekroczenia zdolności programisty ten program konserwującego.
  6. Duży, monolityczny program jest jak talerz makaronu: pociągnij za jedną nitkę, a z drugiej strony będzie się sypać.
  7. Autor programu nigdy nie przetestuje go wiarygodnie.
  8. Nie ma programów bezbłędnie dzialających, a są co najwyżej niedostatecznie przetestowane.
  9. Dodanie urządzenia przyspieszającego do starego oprogramowania spowolni działanie tego oprogramowania.
REGUŁY OGÓLNE
REGUŁA REGUŁ: Każdy może ustalić nową regułę.
REGUŁA OBSERWATORA: Bardzo dużo można zauwazyć, gdy się patrzy.
REGUŁA NIEMOŻLIWOŚCI: Nie osiagnęlibyśmy nigdy niczego, gdybyśmy założyli, że najpierw trzeba usunąć wszystkie przeszkody. Jeżeli czegoś nie można zrobić, to należy poprosić o to kogoś, kto zwyczajnie nie wie, że to nie jest możliwe.
REMEDIUM NA PRAWA MURPHY'EGO: Jeśli coś się wydarza, to znaczy, że jest to możliwe. Zatem: W walce między Tobą a swiatem stań po stronie świata.
REGUŁA DOKŁADNOŚCI: W poszukiwaniu rozwiązania problemu najbardziej pomocna jest znajomość odpowiedzi.
REGUŁA MARTWEGO PRZEDMIOTU: Każdy przedmiot, niezależnie od położenia, konfiguracji, budowy i przeznaczenia, może w dowolnej chwili zadziałać w zupełnie nieoczekiwany sposób z przyczyn, które są albo całkowicie niejasne, albo zupełnie tajemnicze.
PRAWO CHEOPA (REGUŁA PLANOWANIA): Nic nigdy nie zostało zbudowane w zaplanowanym czasie lub zgodnie z kosztorysem.
PRAWO SELEKTYWNEJ GRAWITACJI: Przedmiot upuszczony spada tam, gdzie może swym upadkiem wyrządzic najwięcej szkody. Prawdopodobieństwo upuszczenia i uszkodzenia cennego przedmiotu jest wprost proporcjonalne do jego wartości.
UOGOLNIONE PRAWO GÓRY LODOWEJ: 7/8 wszystkiego pozostaje niewidoczne.
PIĄTA PRAKTYCZNA ZASADA HORNERA (REGUŁA AMORTYZACJI): Doświadczenie jest wprost proporcjonalne do stopnia zniszczenia sprzętu.
REGUŁA ANALIZY I SYNTEZY: Po rozłożeniu i złożeniu skomplikowanego mechanizmu zawsze pozostanie trochę części, a mechanizm prawdopodobnie zadziała.
INNE REGUŁY:
  • Rozmiary skaleczenia żyletką podczas golenia są wprost proporcjonalne do doniosłosci wydarzenia, ktore jest tego powodem.
  • Druga kolejka posuwa się szybciej.
  • Wyścigi nie zawsze wygrywaja najszybsi, a bitwy najsilniejsi - ale tak należy obstawiać.
  • W większości przypadków łatwiej jest się w coś wplątać, niż potem z tego wyplątać.
  • Nie istnieje taki problem - bez względu na to, jak byłby skomplikowany - który po bliższym się z nim zapoznaniem nie okazał się jeszcze bardziej skomplikowany.
TWIERDZENIE STOCKMAYERA:
Teza 1: Jeśli problem wydaje się łatwy, to jest trudny.
Teza 2: Jeśli problem wydaje się trudny, to jego rozwiązanie jest prawie niemożliwe.
PRAWA PUDDERA:
1. Wszystko, co zaczyna się dobrze, kończy się źle.
2. Wszystko, co zaczyna się źle, kończy się jeszcze gorzej.
REGUŁA WESTHEIMERA: Aby oszacować czas niezbędny do rozwiązania danego zadania, należy okreslić czas potrzebny na rozwiązanie zadania, podwoić go i zmienić jednostkę miary czasu na bezpośrednio wyższą.
PRAWO PARKINSONA: Im więcej mamy czasu na wykonanie konkretnej pracy, tym więcej czasu praca ta zabierze.
PRAWO PETERA: W hierarchii każdy pracownik stara się wznieść na swój szczebel niekompetencji. Stąd też z biegiem czasu każde stanowisko zostanie objęte przez pracownika, który nie ma kompetencji do wykonywania swoich obowiązków; prace zaś wykonują ci, którzy swojego szczebla niekompetencji jeszcze nie osiągnęli.
PRAWO RUDINA: W sytuacji kryzysowej, kiedy trzeba wybierać między różnymi alternatywami, większość ludzi wybierze rozwiązanie najgorsze.
PRAWO FINAGLESA: Jeśli jakaś praca została od początku źle zrobiona, wszelkie usiłowania jej poprawienia jeszcze ją pogorszą.
PRAWO GUMPERTONA: Prawdopodobieństwo osiągnięcia pożądanego wyniku jest odwrotnie proporcjonalne do stopnia pożądania tego wyniku.
PRAWO WEBSTERA: Każda sprawa ma dwie strony - z wyjątkiem sytuacji, gdy rozważający jest osobiście zaangażowany: w takim przypadku istnieje tylko jedna strona.
PRAWO CORPPSA: Ilość wykonanej pracy jest odwrotnie proporcjonalna do czasu spędzonego w biurze.
PRAWO CAREY'A: Każda organizacja - jeśli temu nie przeciwdziałać - dąży do pogrążenia się w chaosie.
PRAWO ROBINSONA: W biurokracji awansuje się za działalność, nie za wyniki.
PRAWO MATTHEWSA: Ci, którzy już mają - dostaną najwięcej.
REGUŁA PRZEŁOŻONEGO: Nie ma zadań niemożliwych do wykonania dla kogoś, kto nie musi tych zadań wykonywać.
REGUŁA MiMar'a: Im bliżej jesteś ukończenia długiej przygodówki, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś niepowołany każe ci wyłączyć komputer.
 https://www.cs.put.poznan.pl/mkomosinski/p/murphy.html

czwartek, 11 września 2014

P r o r o c t w o St. Lema

"Kongres futurologiczny" Stanisława Lema

Początek "Kongresu futurologicznego" miał swój pierwodruk w czasopiśmie humorystycznym "Szpilki" w roku 1970 pod nieco innym tytułem ("Kongres futurologów"), całość - w zbiorze opowiadań "Bezsenność" w 1971.

O rok późniejsza antologia Kroki w nieznane III powtórzyła wersję krótszą.

Narratorem i głównym bohaterem tego dłuższego opowiadania jest znany z Dzienników gwiazdowych Ijon Tichy. Bierze on udział w Ósmym Światowym Kongresie Futurologicznym, obradującym nad przeludnieniem i zbliżającą się katastrofą demograficzną. Kongres ma miejsce w warunkach tyleż luksusowych, co groteskowych i niestabilnych - w hotelu Hilton w stolicy wstrząsanej rewolucją republiki Costaricany. Stan zagrożenia jest w tym świecie normą, na co wskazuje choćby zastane przez Tichego wyposażenie pokoju hotelowego - obok zwyczajowych luksusów trafia on na latarkę oraz zwój liny, mające ułatwić ewentualną ewakuację. Dodatkowy smaczek sytuacji stanowi fakt, że równolegle odbywa się Kongres Literatury Wyzwolonej, to jest de facto pornograficznej, a Stanisław Lem ironizuje na temat diametralnie przeciwstawnych celów obydwu spotkań.

W pokoju hotelowym Tichy, po wypiciu wody z kranu, ulega osobliwemu zatruciu substancją skłaniającą do nadmiernej miłości bliźniego. Ratuje się przed zalewem tego uczucia, policzkując samego siebie i kopiąc się po kostkach. Sytuacja ta stanowi jednak zaledwie przygrywkę do pandemonium, jakie rozpętuje się później - w walce z rebeliantami rząd Costaricany na wielką skalę używa podobnie działających gazów halucynogennych. Tichemu udaje się co prawda zdobyć maskę gazową i wraz z paroma innymi uczestnikami kongresu schronić w kanale ściekowym, jednak zabezpieczenia te jedynie spowalniają proces pojawiania się objawów. Tichy wielokrotnie myli narkotyczne wizje z rzeczywistością w sposób tyleż groteskowy, co niebezpieczny. Pół biedy, gdy obserwuje osiodłane szczury grające w brydża - prawdziwe problemy pojawiają się, gdy celującego w niego żołnierza traktuje jak halucynację. Tichemu, mimo heroicznych wysiłków, nie udaje się zachować kontaktu z rzeczywistością. Ostatnia seria zwidów, dotycząca wypadków i przeszczepów mózgu Tichego do innych ciał, czyni z niego nieuleczalnego sceptyka - kiedy bowiem wpływ środków ostatecznie ustaje, główny bohater w to nie wierzy, co wyraża ze stylistyczną inwencją, nadając rzeczywistej tym razem pielęgniarce imię "Halucyna". Jako że pacjent nie rokuje poprawy, lekarze decydują się go zahibernować w nadziei na postęp przyszłej medycyny. Tu kończy się pierwsza część tekstu.

Druga, zbliżonej długości, utrzymana w formie dziennika, traktuje o przygodach Tichego po odmrożeniu. Opisując nową rzeczywistość, Lem daje kolejny popis słowotwórczy:

 "Pucybuter - automat czyszczący buty; pucybunter - ten sam, gdy się zbuntuje. No, a zdziczały - computherium; a ich kolizje - cyburdy, robitwy; a elektrotyka! Sukkubatory, konkubinatory, inkubatory, woboty - roboty podwodne."
Robotyka stanowi jednak niezbyt istotny element świata przedstawionego. Jest on określany jako "psywilizacja", ponieważ wszystko regulowane jest za pomocą "psychemii" - to jest środków kształtujących emocje i myślenie człowieka. Można za ich pomocą przekazywać wiedzę, wywoływać określone przekonania czy uczucia (gdy Tichy wchodzi w związek z niejaką Aileen, ta w pewnym momencie po prostu prosi go, by wybrał dla niej jedną z dwóch tabletek, mającą skłonić ją do określonej decyzji).

Nazwy specyfików znów stanowią okazję do wybuchu humoru językowego:
 "Wieczór był miły, ale zrobiono mi idiotyczny kawał. Któryś z gości - żebym wiedział, kto! - wrzucił mi do herbaty szczyptę konwertku kredybiliny i doznałem niezwłocznie takiego zachwycenia serwetką, że w głos zaimprowizowałem nową teodyceę. Po kilku ziarenkach przeklętego środka zaczyna się wierzyć we wszystko, co się nawinie - łyżkę, lampę, nogę stołową; intensywność moich doznań mistycznych była taka, że na kolana padłem, by oddać cześć zastawie."
Sielankową wizję wspomaganej chemicznie ludzkości zakłóca jedynie pewien drobny detal - mianowicie wszyscy spotykani przez Tichego ludzie oddychają bardzo głośno, czy wręcz sapią.

Mroczną tajemnicę nowego, wspaniałego świata wyjaśnia w końcu Tichemu profesor Trottelreiner, jeden z uczestników kongresu futurologicznego, również wskrzeszony po latach. Kiedy Tichy wyjawia mu swoje wątpliwości odnośnie funkcjonowania nowego, wspaniałego świata, profesor daje mu "antych, z grupy ocykanów, potężny środek przeciwpsychemiczny, pochodna nitrodazylkowa peiotropiny".

Pod wpływem ocykanu Tichy zdziera kolejne warstwy iluzji. Szczęśliwy i dostatni świat odsłania swoją prawdziwą naturę - ludzie, którzy dzięki chemii myślą, że pławią się w luksusie, w istocie prowadzą trudne życie na zlodowaciałej tymczasem Ziemi.
 "Jest to po prostu świat, w którym żyje grubo ponad dwadzieścia miliardów ludzi. [...] Ostatnie kuropatwy wyginęły ćwierć wieku temu. To trup, tyle że znakomicie zachowany, bo się go wciąż sprawniej mumifikuje - czy też, bośmy się nauczyli maskować tę śmierć. [...] z powodów wyższej humanitarnej natury stosuje się humbug chemiczny, kamuflaż, przystrajanie rzeczywistości w piórka i barwy, jakich jej brak..."
Jak widać, powracają obydwa główne wątki części pierwszej - przebijanie się przez warstwy halucynacji oraz dyskutowane na kongresie problemy przeludnienia i nieuniknionego upadku ludzkości. Tajemnicze dyszenie, które bohater zauważył wcześniej, okazuje się jedynym widomym znakiem rzeczywistego wysiłku (np. człowiek, który dzięki psychemikaliom ma złudzenie, że jedzie samochodem, w istocie przecież biegnie).

W opowiadaniu występuje jeszcze jedna istotna postać. Symington, demoniczny pracownik Procrustics Inc., z którym Tichy zdążył się zaznajomić, odgrywa istotną rolę w procederze maskowania prawdziwej postaci świata. Początkowo tłumaczy on głównemu bohaterowi: "naszą masą towarową jest zło", jako że firma produkuje chemiczne symulacje znęcania się nad osobami, do których klient żywi nieprzyjazne uczucia. Symington pojmuje tę pracę wręcz jako dziedzinę sztuki - polegającej na tym, by wyrobić w katującym poczucie, iż czyni to w imię jakichś wyższych uzasadnień.

W finale opowiadania bohater negatywny ujawnia swoją prawdziwą misję - kontrolera iluzji uprzyjemniającej ludzkości kolektywną agonię. Symington mówi o tym z pewną dumą:
 "Dajemy cywilizacji narkozę, bo inaczej by siebie nie zniosła. Dlatego nie wolno jej budzić. Dlatego i pan do niej wróci. Nie grozi panu nic - to przecież jest nie tylko bezbolesne, ale miłe. Nam jest znacznie trudniej, bo musimy zachować trzeźwość dla waszego dobra."
Ostatecznie jednak i ta koszmarna rzeczywistość okazuje się kolejnym zwidem - Tichy, szczęśliwy, budzi się w kanale, w którym schronił się wraz z innymi uczestnikami kongresu futurologicznego. W ten sposób zamyka się kolejny cykl przywidzeń.

Jerzy Jarzębski bierze pod uwagę możliwość, że przewidywania z Kongresu futurologicznego Lem brał w pewnej mierze poważnie. Nie chodziłoby przy tym o niemożliwe technicznie chemiczne programowanie treści urojeń, lecz o samą tendencję rozwojową, w której ubożeniu świata będzie towarzyszyć ucieczka w rzeczywistość wirtualną. Nie jest to jednak jedyna treść tej książki. Złudzenia Tichego przypominają o eksperymencie myślowym Kartezjusza, w którym wszelka treść doznań zmysłowych człowieka byłaby tworzona przez złego demona. Warunki obrad "rzeczywistego" powieściowego kongresu okazują się zaś mimowolnym proroctwem dotyczącym współczesnych zagrożeń terroryzmem.

Scena, w której prof. Trottelreiner opisuje sposób działania nowej nauki, zastępującej futurologię i zajmującej się tzw. będziejami, może z kolei stanowić delikatną autoparodię metody pracy samego Lema. Profesor prosi bowiem Tichego o podawanie słów, tworzy na poczekaniu neologizmy ("Śmietnisko. Śmioty. Dużo śmieci - wszechśmioty. Wszechśmiot! Nader ciekawe"), a następnie dorabia im znaczenia (tu chodziło o teorię upatrującą genezy gwiazd w konieczności spalania odpadków kosmicznych).

Świecie nie przedstawionym autorstwa Juliana Kornhausera i Adama Zagajewskiego (Kraków 1974) - czyli w książce niebywale istotnej dla formacji ideowej pokolenia Nowej Fali - Kongres futurologiczny poddany zostaje osobliwej krytyce. Wydaje się, że więcej mówi ona o światopoglądzie krytyków niż o samej powieści. Główny zarzut dotyczy sprzeczności pomiędzy komicznym stylem, obfitującym w humorystyczne neologizmy, a dramatyczną w swej istocie wizją społeczeństwa okłamywanego już nie za pomocą słów, lecz środkami chemicznymi. Na stronie 63Świata nie przedstawionego pada postulat: "Komizmem nie można zaszyfrować dramatu, dramat trzeba opowiedzieć dramatycznie". Krytyce poddane zostaje użycie "języka nadmiernie dosadnego i nadmiernie jędrnego", które ma czynić intrygę jedynie pretekstem dla słowotwórczej inwencji.

Gdyby ze streszczonej wypowiedzi krytyków usunąć elementy wartościujące, to staje się ona nadzwyczaj celnym opisem zamierzeń twórczych Lema. Łączenie groteski z dramatem miało zaś w polskiej literaturze precedens w postaci twórczości Gombrowicza, do którego gawędziarska narracjaKongresu... zdaje się nawiązywać. Nic przeciw tej dwoistości nie miała na przykład prof. Małgorzata Szpakowska, nazywająca Kongres... "jednym z najśmieszniejszych, ale i najbardziej ponurych opowiadań Lema".

Izraelski reżyser Ari Folman, autor m.in. Walca z Baszirem, pracuje obecnie nad filmem aktorsko-animowanym opartym na Kongresie.... Fabuła ma ulec znacznym modyfikacjom, między innymi głównego bohatera zastąpi kobieta, grana przez Robin Wright, postarzana rysunkowo w miarę rozwoju akcji. Zdjęcia do filmu będą autorstwa Michała Englerta. W filmie weźmie też udział inna gwiazda Hollywood, Harvey Keitel.

Autor: Paweł Kozioł, maj 2011