WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
czwartek, 19 czerwca 2008
z " Głosu "
ARTYKUŁY.
Wyrzucą Irlandię z UE?
Platforma traci poparcie
Niemcy lekceważą zastrzeżenia Polski dotyczące Gazociągu Północnego
"Newsweek": Prezydent odsunięty od weryfikacji WSI
Premier Tusk jak "kibol"?
Irlandczycy ratują Europę przed Traktatem Lizbońskim
Oligarchowie z czerwonym rodowodem
Sikorski przed Trybunał!
Poparcie dla PO ciągle spada
Piteryzacja zdarzeń
Drogi gaz od "rosyjskich przyjaciół"
Jarosław Kaczyński tworzy "ruch inteligencki IV RP"
Nowe fakty w sprawie uprowadzenia i zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki?
Cienki "Bolek"
Benedykt XVI modlił się za ofiary katastrofy w Jastrzębiu Zdroju
Korupcja w cieniu Kopacz
Niezłomny rotmistrz Witold Pilecki
Kompromitacja Klicha
Gloria Artis dla stalinistki
Rocznica "Nocnej Zmiany" - Fotoreportaż oraz fragmenty filmowe
CZERWIEC. POZNAŃ*RADOM*URSUS*
Napis na grobie
Tagi:
Polska
historia
społeczeństwo
W pewnym powiatowym mieście na Lubelszczyźnie - w Lubartowie, na dawnej linii frontu wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku, na miejscowym cmentarzu znajduje się zbiorowy grób poległych polskich żołnierzy. Znajduje się na nim prosty, wysoki, betonowy krzyż na postumencie z napisem upamiętniającym tych, którzy pod nim leżą. Nie pamiętam już całego tekstu - bo byłem tam dawno temu - ale o ile sobie przypominam są wyryte tam słowa: Bohaterom poległym w walce z bolszewicką nawałą. Grób ten powstał zaraz po Cudzie nad Wisłą. To był upalny sierpień, trzeba było szybko pogrzebać poległych i nie było czasu na identyfikację. Dlatego zebrano i pogrzebano tu tych, którzy byli w polskich mundurach.
Grób ten dotrwał do czasu wybuchu II Wojny Światowej. Przetrwał całą okupację i lata powojenne. Wydawało się, że ci - którzy wybierali się do nas w 1920 roku wraz Armią Czerwoną i zostali wtedy odparci, a osiągnęli swój cel w 1944 - zapomnieli o grobie poległych Bohaterów. Ale jednak - nie. W latach osiemdziesiątych - nie pamiętam już, czy przed, czy też po ogłoszeniu stanu wojennego - nocami ktoś pracowicie zatynkowywał dedykację na postumencie krzyża. Którejś z następnych nocy z kolei jakieś inne ręce starannie usuwały ten tynk. Działo się to przez szereg miesięcy, a może i lat. Do czasu, gdy znów odzyskaliśmy niepodległość w 1989 roku i gdy polegli Bohaterowie odzyskali należny im szacunek. Kto niszczył ten napis - łatwo się domyśleć. Kto z kolei zdrapywał zaprawę - tego nie wiem. Z tego co mi wiadomo, tej - czy też tych osób - nigdy nie złapano. Może to tylko legenda, a może jednak ktoś złapany poniósł dotkliwą karę za swe antysocjalistyczne czyny. Wydaje sie, że przez te - z dzisiejszego punktu widzenia - proste, mało znaczące, raczej tylko symboliczne działania osoba lub osoby te nie dokonały nic wielkiego, że może to wcale nie było potrzebne. Ja jednak uważam inaczej. Gesty te były ważne i niemalże bohaterskie. Pewnie nie zrozumie tego ten, kto nie pamięta rzeczywistości stanu wojennego. Z bardziej błahych powodów wtedy ludzie tracili życie lub zdrowie, lub co najmniej lądowali w więzieniu. To co robił ten człowiek, lub ci ludzie, było powszechnie znane w mieście. Mieszkańcy często chodzili na cmentarz nie tylko, aby odwiedzić swoich zmarłych, ale też, by zobaczyć co z Krzyżem Poległych. Widząc zatynkowaną dedykację zastanawiali się, czy tej najbliższej nocy, czy też następnej, ktoś znowu ją oczyści. Nazajutrz szli z powrotem na cmentarz, aby sprawdzić, czy ich przypuszczenia się spełniły.
W mrocznym okresie stanu wojennego było to bardzo ważne. Dodawało otuchy, dawało nadzieję, wzbudzało podziw i szacunek dla odwagi obrońcy, lub obrońców Krzyża Bohaterów. Był to gest szacunku dla poległych Obrońców Ojczyzny, świadectwo patriotyzmu i dumy narodowej.
Przypomniałem to zdarzenie z trzech powodów. Jednym jest 87 rocznica Cudu nad Wisłą, która właśnie niedawno minęła, a drugim ta sama rocznica śmierci tych, którzy spoczywają w tej zbiorowej mogile na lubartowskim cmentarzu. Te dwa pierwsze powody był najważniejsze. Chciałem z okazji tej rocznicy coś napisać, jakoś ją tutaj upamiętnić. Początkowo myślałem o opisaniu innej historii, jednak pomysł o przypomnieniu zdarzeń z lubartowskiego cmentarza przyszedł mi do głowy całkiem przypadkiem, po przeczytaniu zjadliwych komentarzy niejakiego nephilima pod moim poprzednim tekstem: Tusk FM i TuskVN nadają. To był ten trzeci powód.
Nie mam zamiaru przed kimkolwiek się tłumaczyć i kogokolwiek przekonywać. Jestem tu u siebie. To mój blog. Wszyscy moi goście są mile widziani. Cieszy mnie, że ktoś chce czytać, to co tutaj piszę i cieszą mnie komentarze. Jednak są pewne granice gościnności. Jeżeli się kogoś odwiedza, to pewnych granic nie wolno przekraczać. Gość, który obraża gospodarza musi liczyć się z tym, że może w ryj zarobić. Ktoś, kto umieszcza swój komentarz na czyimś blogu czuje się jednak anonimowy i bezkarny. To złudna bezkarność. W każdym momencie, jeżeli zechcę mogę go kopniakiem stąd wywalić. W dowolnej chwili jeżeli zechcę mogę usunąć każdy wpis i każdy komentarz. Nie uczyniłem tego dotychczas dlatego, bo nie lubię cenzury. Jednak przestrzegam, że nie zamierzam dłużej tolerować wyzwisk pod moim adresem, ani pod adresem moich czytelników. Jeżeli to się komuś nie podoba - to dłużej nie zatrzymuję. Jest na tym portalu tyle blogów, że chyba każdy znajdzie dla siebie taki, który mu się spodoba. Ja zaś dalej będę wyrażał swoje radykalne - może dla niektórych porażające, lub przerażające - ponure opinie. Nawet wtedy gdy już nikt tego nie będzie chciał czytać, do czasu dopóki pozwolą mi na to właściciele portalu.
Mam wielki szacunek dla grobów Bohaterów, Obrońców Ojczyzny, moich krewnych, zwykłych, prawych Polaków i takich samych obcokrajowców. Szanuję też groby poległych żołnierzy nawet z obcych armii. Trudno jednak jest klęknąć pod krzyżem zabitego Niemca. Jeszcze trudniej przed tablicą z gwiazdą na grobie sowieckiego sołdata. Jednak zarówno jedni, jak i drudzy obcy żołnierze zginęli w imię idei, w którą wierzyli, lub nie, trafili na tę wojnę jako ochotnicy, lub z przymusowego poboru, postępowali w swym żołnierskim życiu uczciwie, czy też nie, byli odważni lub tchórzliwi, zginęli w walce lub zostali rozstrzelani. Jak było naprawdę ? Tego się już raczej nie dowiemy. Dlatego uważam, że wobec poległych należy zachować szacunek, może czasami tak na wyrost, tak na wszelki wypadek.
Nie mam, nie miałem i mieć nie będę szacunku dla tzw komunistów, lub czerwonych. W szczególności dla takich Polaków i Żydów. Ludzi, którym możemy zawdzięczać 45 lat bolszewickiej niewoli. Dziesiątki tysięcy zabitych i zesłanych. Lata zacofania, wyzysku i grabieży naszej Ojczyzny, które to działania nadal trwają i które oni zamierzają nadal kontynuować - jak tylko z powrotem dorwą się do władzy. Nie jest w moim przekonaniu godnym szacunku ten, kto wstąpił do KPP, PPR, PZPR, SdRP, SLD. Potrafię zrozumieć, że niektórzy ludzie są słabi i czasem popełniają błędy przystępując do którejkolwiek z wymienionych organizacji, po czasie - gdy dostrzegą swój błąd - z niej występują. Tym mogę wybaczyć. Jednak twierdzenie, że są uczciwi komuniści - jest kłamstwem. Nikt, kto do nich przystępuje nie jest uczciwy. Oni są przyczyną całego zła.
Gdyby pod koniec II Wojny Światowej nie powstał w Moskwie PKWN i gdyby ci komuniści nie zainstalowali się u boku Armii Czerwonej na Lubelszczyźnie w 1944 roku, a później wraz ze swym PPR-em nie rozleźli się po całej Polsce, kraj nasz wyglądał by dziś inaczej. Inaczej potoczyła by się nasza historia, historia Europy i Świata. Gdyby Polacy i Żydzi nie wstępowali do tej partii zdrajców, do UB, Milicji i KBW - to jak Związek Sowiecki mógł zapanować nad dwudziestoma paroma milionami obywateli Rzeczypospolitej ?
Dlatego nie mam szacunku dla komunistów żywych i martwych. Gdyby taką samą postawę reprezentowali zawsze wszyscy Polacy, to komunizm nie miałby w Polsce nigdy żadnych szans. Odmienne opinie - moim zdaniem - wyrażają ludzie Polsce nieżyczliwi, lub - albo też - uwikłani w jakieś interesy nomenklatury komunistycznej, postkomunistycznej, czy też różowej. Związani z takim, czy innym salonem. Złodzieje, złodziejaszki, kombinatorzy i aferzyści. Ludzie słabi - pod wpływem fałszywych, skompromitowanych "autorytetów". Wszyscy ci, którym taka sytuacja totalnego bałaganu, czy zamieszania pasuje. Ci, którzy mają się dobrze i dla których wszystko jest w należytym porządku, gdy ubijają od kilkunastu lat swe krociowe interesy. Oni codziennie do was szczerzą swe zadowolone mordy w telewizorze i widać jak im się ręce trzęsą, niemogąc się doczekać, kiedy wreszcie z powrotem dorwą się do władzy.
Któż jeszcze pamięta Bohaterów wojny polsko - bolszewickiej spoczywających na lubartowskim cmentarzu w bezimiennej mogile ? Mam nadzieję, że z okazji 87 rocznicy Cudu nad Wisłą i ich śmierci na tym miejscu mieszkańcy Lubartowa złożyli kwiaty i zapalili znicze. Tak jak czyniono w latach poprzednich, nawet w okresie stanu wojennego, czasem po kryjomu.
Pamiętajcie o Bohaterach. O tych z 1920, z okresu okupacji, z Powstania Warszawskiego, o poległych w okresie stalinowskim partyzantach antykomunistycznych, o Poznaniakach z 1956, o stoczniowcach z 1970, o poległych Bohaterach stanu wojennego. Oni oddali życie za to, abyśmy mogli żyć w wolnej i lepszej Ojczyźnie. Zadbajmy, aby ich ofiary nie poszły na marne. Uszanujmy ich pamięć.
komentarze (6)
Polska
historia
społeczeństwo
W pewnym powiatowym mieście na Lubelszczyźnie - w Lubartowie, na dawnej linii frontu wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku, na miejscowym cmentarzu znajduje się zbiorowy grób poległych polskich żołnierzy. Znajduje się na nim prosty, wysoki, betonowy krzyż na postumencie z napisem upamiętniającym tych, którzy pod nim leżą. Nie pamiętam już całego tekstu - bo byłem tam dawno temu - ale o ile sobie przypominam są wyryte tam słowa: Bohaterom poległym w walce z bolszewicką nawałą. Grób ten powstał zaraz po Cudzie nad Wisłą. To był upalny sierpień, trzeba było szybko pogrzebać poległych i nie było czasu na identyfikację. Dlatego zebrano i pogrzebano tu tych, którzy byli w polskich mundurach.
Grób ten dotrwał do czasu wybuchu II Wojny Światowej. Przetrwał całą okupację i lata powojenne. Wydawało się, że ci - którzy wybierali się do nas w 1920 roku wraz Armią Czerwoną i zostali wtedy odparci, a osiągnęli swój cel w 1944 - zapomnieli o grobie poległych Bohaterów. Ale jednak - nie. W latach osiemdziesiątych - nie pamiętam już, czy przed, czy też po ogłoszeniu stanu wojennego - nocami ktoś pracowicie zatynkowywał dedykację na postumencie krzyża. Którejś z następnych nocy z kolei jakieś inne ręce starannie usuwały ten tynk. Działo się to przez szereg miesięcy, a może i lat. Do czasu, gdy znów odzyskaliśmy niepodległość w 1989 roku i gdy polegli Bohaterowie odzyskali należny im szacunek. Kto niszczył ten napis - łatwo się domyśleć. Kto z kolei zdrapywał zaprawę - tego nie wiem. Z tego co mi wiadomo, tej - czy też tych osób - nigdy nie złapano. Może to tylko legenda, a może jednak ktoś złapany poniósł dotkliwą karę za swe antysocjalistyczne czyny. Wydaje sie, że przez te - z dzisiejszego punktu widzenia - proste, mało znaczące, raczej tylko symboliczne działania osoba lub osoby te nie dokonały nic wielkiego, że może to wcale nie było potrzebne. Ja jednak uważam inaczej. Gesty te były ważne i niemalże bohaterskie. Pewnie nie zrozumie tego ten, kto nie pamięta rzeczywistości stanu wojennego. Z bardziej błahych powodów wtedy ludzie tracili życie lub zdrowie, lub co najmniej lądowali w więzieniu. To co robił ten człowiek, lub ci ludzie, było powszechnie znane w mieście. Mieszkańcy często chodzili na cmentarz nie tylko, aby odwiedzić swoich zmarłych, ale też, by zobaczyć co z Krzyżem Poległych. Widząc zatynkowaną dedykację zastanawiali się, czy tej najbliższej nocy, czy też następnej, ktoś znowu ją oczyści. Nazajutrz szli z powrotem na cmentarz, aby sprawdzić, czy ich przypuszczenia się spełniły.
W mrocznym okresie stanu wojennego było to bardzo ważne. Dodawało otuchy, dawało nadzieję, wzbudzało podziw i szacunek dla odwagi obrońcy, lub obrońców Krzyża Bohaterów. Był to gest szacunku dla poległych Obrońców Ojczyzny, świadectwo patriotyzmu i dumy narodowej.
Przypomniałem to zdarzenie z trzech powodów. Jednym jest 87 rocznica Cudu nad Wisłą, która właśnie niedawno minęła, a drugim ta sama rocznica śmierci tych, którzy spoczywają w tej zbiorowej mogile na lubartowskim cmentarzu. Te dwa pierwsze powody był najważniejsze. Chciałem z okazji tej rocznicy coś napisać, jakoś ją tutaj upamiętnić. Początkowo myślałem o opisaniu innej historii, jednak pomysł o przypomnieniu zdarzeń z lubartowskiego cmentarza przyszedł mi do głowy całkiem przypadkiem, po przeczytaniu zjadliwych komentarzy niejakiego nephilima pod moim poprzednim tekstem: Tusk FM i TuskVN nadają. To był ten trzeci powód.
Nie mam zamiaru przed kimkolwiek się tłumaczyć i kogokolwiek przekonywać. Jestem tu u siebie. To mój blog. Wszyscy moi goście są mile widziani. Cieszy mnie, że ktoś chce czytać, to co tutaj piszę i cieszą mnie komentarze. Jednak są pewne granice gościnności. Jeżeli się kogoś odwiedza, to pewnych granic nie wolno przekraczać. Gość, który obraża gospodarza musi liczyć się z tym, że może w ryj zarobić. Ktoś, kto umieszcza swój komentarz na czyimś blogu czuje się jednak anonimowy i bezkarny. To złudna bezkarność. W każdym momencie, jeżeli zechcę mogę go kopniakiem stąd wywalić. W dowolnej chwili jeżeli zechcę mogę usunąć każdy wpis i każdy komentarz. Nie uczyniłem tego dotychczas dlatego, bo nie lubię cenzury. Jednak przestrzegam, że nie zamierzam dłużej tolerować wyzwisk pod moim adresem, ani pod adresem moich czytelników. Jeżeli to się komuś nie podoba - to dłużej nie zatrzymuję. Jest na tym portalu tyle blogów, że chyba każdy znajdzie dla siebie taki, który mu się spodoba. Ja zaś dalej będę wyrażał swoje radykalne - może dla niektórych porażające, lub przerażające - ponure opinie. Nawet wtedy gdy już nikt tego nie będzie chciał czytać, do czasu dopóki pozwolą mi na to właściciele portalu.
Mam wielki szacunek dla grobów Bohaterów, Obrońców Ojczyzny, moich krewnych, zwykłych, prawych Polaków i takich samych obcokrajowców. Szanuję też groby poległych żołnierzy nawet z obcych armii. Trudno jednak jest klęknąć pod krzyżem zabitego Niemca. Jeszcze trudniej przed tablicą z gwiazdą na grobie sowieckiego sołdata. Jednak zarówno jedni, jak i drudzy obcy żołnierze zginęli w imię idei, w którą wierzyli, lub nie, trafili na tę wojnę jako ochotnicy, lub z przymusowego poboru, postępowali w swym żołnierskim życiu uczciwie, czy też nie, byli odważni lub tchórzliwi, zginęli w walce lub zostali rozstrzelani. Jak było naprawdę ? Tego się już raczej nie dowiemy. Dlatego uważam, że wobec poległych należy zachować szacunek, może czasami tak na wyrost, tak na wszelki wypadek.
Nie mam, nie miałem i mieć nie będę szacunku dla tzw komunistów, lub czerwonych. W szczególności dla takich Polaków i Żydów. Ludzi, którym możemy zawdzięczać 45 lat bolszewickiej niewoli. Dziesiątki tysięcy zabitych i zesłanych. Lata zacofania, wyzysku i grabieży naszej Ojczyzny, które to działania nadal trwają i które oni zamierzają nadal kontynuować - jak tylko z powrotem dorwą się do władzy. Nie jest w moim przekonaniu godnym szacunku ten, kto wstąpił do KPP, PPR, PZPR, SdRP, SLD. Potrafię zrozumieć, że niektórzy ludzie są słabi i czasem popełniają błędy przystępując do którejkolwiek z wymienionych organizacji, po czasie - gdy dostrzegą swój błąd - z niej występują. Tym mogę wybaczyć. Jednak twierdzenie, że są uczciwi komuniści - jest kłamstwem. Nikt, kto do nich przystępuje nie jest uczciwy. Oni są przyczyną całego zła.
Gdyby pod koniec II Wojny Światowej nie powstał w Moskwie PKWN i gdyby ci komuniści nie zainstalowali się u boku Armii Czerwonej na Lubelszczyźnie w 1944 roku, a później wraz ze swym PPR-em nie rozleźli się po całej Polsce, kraj nasz wyglądał by dziś inaczej. Inaczej potoczyła by się nasza historia, historia Europy i Świata. Gdyby Polacy i Żydzi nie wstępowali do tej partii zdrajców, do UB, Milicji i KBW - to jak Związek Sowiecki mógł zapanować nad dwudziestoma paroma milionami obywateli Rzeczypospolitej ?
Dlatego nie mam szacunku dla komunistów żywych i martwych. Gdyby taką samą postawę reprezentowali zawsze wszyscy Polacy, to komunizm nie miałby w Polsce nigdy żadnych szans. Odmienne opinie - moim zdaniem - wyrażają ludzie Polsce nieżyczliwi, lub - albo też - uwikłani w jakieś interesy nomenklatury komunistycznej, postkomunistycznej, czy też różowej. Związani z takim, czy innym salonem. Złodzieje, złodziejaszki, kombinatorzy i aferzyści. Ludzie słabi - pod wpływem fałszywych, skompromitowanych "autorytetów". Wszyscy ci, którym taka sytuacja totalnego bałaganu, czy zamieszania pasuje. Ci, którzy mają się dobrze i dla których wszystko jest w należytym porządku, gdy ubijają od kilkunastu lat swe krociowe interesy. Oni codziennie do was szczerzą swe zadowolone mordy w telewizorze i widać jak im się ręce trzęsą, niemogąc się doczekać, kiedy wreszcie z powrotem dorwą się do władzy.
Któż jeszcze pamięta Bohaterów wojny polsko - bolszewickiej spoczywających na lubartowskim cmentarzu w bezimiennej mogile ? Mam nadzieję, że z okazji 87 rocznicy Cudu nad Wisłą i ich śmierci na tym miejscu mieszkańcy Lubartowa złożyli kwiaty i zapalili znicze. Tak jak czyniono w latach poprzednich, nawet w okresie stanu wojennego, czasem po kryjomu.
Pamiętajcie o Bohaterach. O tych z 1920, z okresu okupacji, z Powstania Warszawskiego, o poległych w okresie stalinowskim partyzantach antykomunistycznych, o Poznaniakach z 1956, o stoczniowcach z 1970, o poległych Bohaterach stanu wojennego. Oni oddali życie za to, abyśmy mogli żyć w wolnej i lepszej Ojczyźnie. Zadbajmy, aby ich ofiary nie poszły na marne. Uszanujmy ich pamięć.
komentarze (6)
----------------------------------------------------------
Subskrybuj:
Posty (Atom)