o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

środa, 29 lutego 2012

S t e t t i n, PO 1945, Szczecin



UWAGA.

POLSKIE  O S T A T K I  -  TUSQISCHE PO PSLDUP WIRTSCHAFTENDE  *  cdn

" Rolnicy przeszli przez miasto 29.02.2012 Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta powrót do artykułu

  • Około 500 rolników demonstrowało w południe na ulicach w centrum Szczecina. Pod siedzibą PO krzyczeli "złodzieje!".

    Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
    Rolnicy demonstrowali swoje niezadowolenie z m.in. wprowadzenia podatku dochodowego dla rolników. W pochodzie wzięło udział około 500 osób. Szli pod sztandarami Solidarności i Samoobrony. Ruszyli spod stoczni. Pierwszy postój był przy siedzibie PSL w al. Wyzwolenia. Do rolników wyszedł wiceszef PSL w regionie Michał Karłowski, który powiedział, że popiera postulaty rolników. Mniej spokojnie było pod siedzibą PO przy al. Jana Pawła II. Odpalona została petarda, były okrzyki "Złodzieje!".
UWAGA.  TUSQ PO PSLDUP*IDIOTEN   SPRECHEN
    •  smiki48 29.02.12, 14:23
      rozumiem, że demonstrujący idąc przez miasto, przedstawiali się wszystkim niezorientowanym, krzycząc "złodzieje".Niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego jedna grupa ludzi tylko z powodu, że »
    •  od-or 29.02.12, 14:50
      jak się kmiotkowi robota i opodatkowanie na wsi nie podoba to niech przychodzi do miasta »
    •  kichnij 29.02.12, 18:28
      Cwaniacy walą te ceny, że ledwo żyjemy. Wprowadzić im ZUS jak innym to przynajmniej dotacje UE zostaną uczciwie spożytkowane przez Pastwo. Rolnicy biorą dotacje i walą ceny ile wlezie i »
  • 51 komentarzy


Ten "Dzień" czyli dień POwszedni RPrl

  1. Marca       DZIEŃ  WYKLĘTYCH  *  bez  wczoraj,  bez jutra   / n a r a z i e /
- Czuję się oszukana. Przykro mi, że opuściłam Prawo i Sprawiedliwość, ale to cena, którą się płaci za decyzje polityczne - powiedziała Małgorzata Sołtysiak. Małgorzata Sołtysiak.

List

Szanowna Pani Redaktor!
Zwracam się z gorącą prośbą o zapoznanie się z poniższym tekstem, który może posłużyć za inspirację do większej całości. Byłabym bardzo wdzięczna, ponieważ walczymy jak Dawid z Goliatem z potężną machiną środowiska „Gazety Wyborczej”. Zresztą „Gazeta Polska” pisała o Oddziale AK „Wybranieccy” w połowie ubiegłego roku w kontekście ataków na podziemie niepodległościowe ze strony „GW” i „Tygodnika Powszechnego”.

Otóż środowisko „GW” przypuściło po raz kolejny potężny atak na legendarnego dowódcę  oddziału partyzanckiego Armii Krajowej „Wybranieccy” działającego w Górach Świętokrzyskich – na płk. Mariana Sołtysiaka ps. Barabasz /ten sienkiewiczowski, nie biblijny/. W artykułach ukazujących się niemal codziennie w tejże gazecie zarzuca się Jemu i Jego żołnierzom mordowanie ludności żydowskiej z powodów wyłącznie antysemickich.
Jako „naukowe dowody” wykorzystywany jest artykuł z rocznika „Zagłada Żydów”, w którym autorki oskarżają AK-owców i dowódcę oddziału -  na podstawie UB-ckich protokołów przesłuchań i akt procesu stalinowskiego, w wyniku którego „Barabasz” został skazany na długoletnie więzienie, przedtem na wielokrotną karę śmierci. Oczywiście dla autorek cytowanego artykułu jest to cenne źródło wiarygodnej informacji historycznej.
Nie jest istotne, że „Barabasz” został dwukrotnie zrehabilitowany, a proces unieważniony.
Ponadto środowisko „GW” wykorzystuje dla uwiarygodnienia swoich rewelacji „pożytecznego idiotę”, 90-letniego żołnierza oddziału „Barabasza” p. Henryka Pawelca, który po powrocie z emigracji w 1992 r., na której spędził 47 lat, odczekał trzy lata do śmierci swojego dowódcy w 1995 r. i przypuścił na Niego pierwszy atak, relacjonując przypadki mordów na Żydach z powodów antysemickich.
Spotkał się oczywiście z zasłużoną negatywną reakcją środowisk kombatanckich. Wobec czego obiecał poczekać do śmierci ostatniego na Kielecczyźnie partyzanta „Wybranieckich”. Stało się to w maju 2011 r., a już w lipcu tego roku pan Pawelec dał wywiad do „Tygodnika Powszechnego”, nazywając swojego dowódcę zbrodniarzem (oczywiście na niewinnej ludności żydowskiej).
Odpowiedzią na to haniebne i podłe oszczerstwo jest proces Pawelca przed Sądem Koleżeńskim o wykluczenie z szeregów AK (wyrok z 7 lutego 2012 r.) oraz raport IPN, o który wystąpiła rodzina Sołtysiaka. Po jego uzyskaniu, również niebawem, Pawelec będzie miał proces przed sądem.
Cóż, skutkiem braku dekomunizacji jest ta historia jakich wiele. Po co nam bohaterowie, patrioci, legendy wzmacniające poczucie dumy narodowej?

„GW” przypuściła atak teraz, p r z e d  wyrokami sądowymi i opublikowaniem raportu IPN, wykorzystując starą zasadę trafiania do opinii publicznej, zanim prawda po raz kolejny będzie potwierdzona.
Dowódca Marian Sołtysiak i jego oddział „Wybranieccy” są niekwestionowaną legendą Gór Świętokrzyskich, do dziś cieszy się szacunkiem mieszkańców województwa. Inspiratorzy Henryka Pawelca zdają sobie z tego sprawę, że skutkiem ich działań może być budzenie faktycznych odczuć antysemickich, bo ich rewelacje oraz „źródła wiedzy historycznej” są kłamliwe i obraźliwe dla wielu. „Kto sieje wiatr...”.

Pani redaktor, bardzo proszę o pomoc w nagłaśnianiu tej historii, jednej z wielu w PRL, no i niestety również dzisiaj.

Z wyrazami szacunku
Małgorzata Sołtysiak
bratanica „Barabasza”

List     nadesłany na ręce red. Katarzyny Gójskiej-Hejke

APPENDIX.
DOWÓDCY ODDZIAŁU ORAZ DOWÓDCY PLUTONÓW
http://wybranieccy.com.pl/dowodcy

"BARABASZ" SOŁTYSIAK MARIAN - DOWÓDCA oddziału  WYBRANIECKICH

 Marian Sołtysiak urodził się 1 lutego 1918 roku w Pile, w okolicach Chmielnika.
Był jednym z dziewięciorga dzieci Franciszki i Michała. Ojciec był rządcą w majątku ziemskim hrabiego Uniewskiego w Gnojnie. Dom rodzinny przyszłego żołnierza słynął z gościnności. On sam po skończeniu szkoły powszechnej zdał do gimnazjum im. Mikołaja Reja w Kielcach, które w czasie jego 8-letniej nauki zmieniło patrona na Stefana ŻeromskJuż w czasie nauki wyróżniał się zdolnościami i zdyscyplinowaniem.
Od roku 1936 współredagował szkolny miesięcznik „Gołoborze” wraz z m.in. Gustawem Herlingiem Grudzińskim, przyszłym wybitnym pisarzem. Marian Sołtysiak próbował swych sił pisząc wiersze i artykuły. Wykazywał przy tym duże zdolności literackie. Jego debiut nastąpił w tomiku poezji pt.„Gołoborze” wydanym wspólnie z kolegami. Był również współredaktorem pisma młodzieżowego pt.„Młodzi idą”.
Jego pasją było także harcerstwo – był zastępowym „Sępów” w II drużynie KDH im. Henryka Dąbrowskiego. Miał łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi. Szczupły, niski, nie rzucał się w oczy. Był opanowany i spokojny, a przy tym ruchliwy i energiczny. Harcerstwo było, jak się później okazało, znakomitym przygotowaniem do życia partyzanckiego i ukształtowało przywódcze cechy jego charakteru.

Po maturze został powołany do 4 Pułku Piechoty Legionów na Bukówce. Tam ukończył Kurs Podchorążych Rezerwy. Tuż przed wojną , latem 1939 roku zdał do Wyższej Szkoły Dziennikarskiej w Warszawie, ale nie zdążył podjąć nauki. Wojna wciągnęła go w wir walki.
W kampanii wrześniowej walczył w 4 Pułku Legionów, który wycofał się na wschód. Pod Zamościem dostał się do niemieckiej niewoli, skąd uciekł i dotarł do domu rodzinnego w Gnojnie.
Głęboki patriotyzm nie pozwolił mu na bierność. 11 listopada 1939r. wstąpił do Służby Zwycięstwa Polsce (późniejszy Związek Walki Zbrojnej przemianowany na Armię Krajową).
Jako poszukiwany przez Niemców, już od 1940r. był „spalony”. Mimo to nosił zawsze przy sobie pistolet. Posługiwał się fałszywym nazwiskiem. W lutym 1943 roku został mianowany Komendantem Kierownictwa Dywersji Obwodu (Kedyw) i rozpoczął tworzenie oddziału partyzanckiego. Do jego oddziału przybywali początkowo mieszkańcy Wzdołu Rządowego, potem Suchedniowa i Kielc. Byli to ludzie wyróżniający się w działalności konspiracyjnej, sprawdzeni, rzec można wybrani. Stąd też w maju 1943r. oddział dywersyjny M. Sołtysiaka – „Barabasza” nazwano „Wybranieccy”. Pierwszą poważną akcją oddziału było opanowanie Chęcin w marcu 1943 roku i rozbicie tamtejszego aresztu. W czerwcu 1943 roku „Wybranieccy” przeszli do lasu Cisowskiego, nieopodal Daleszyc, gdzie byli dobrze przyjmowani. Pierwsze miesiące istnienia oddziału poświęcone były głównie sprawom organizacyjnym. „Barabasz” starał się stworzyć zespół zgranych ludzi, odpowiedzialnych za siebie nawzajem. Z wielką uwagą odnosił się do spraw wychowawczych, gdyż średnia wieku partyzantów wynosiła 19 lat. Dbał aby warunki w jakich przyszło im żyć, nie odcisnęły negatywnego piętna na ich psychice.
Dzięki takiej postawie oddział „Wybranieckich” był zawsze zwarty, zgrany i apolityczny. Na początku 1943 roku oddział liczył 12 ludzi słabo uzbrojonych. Rok później oddział liczył ponad 160 osób, a w końcu 1944 roku miał 300 dobrze uzbrojonych i wyekwipowanych żołnierzy .
Główna baza oddziału znajdowała się w lasach cisowskich nieopodal Daleszyc.
Oddział „Wybranieccy”, jako jedyny w Górach Świętokrzyskich, nie był demobilizowany na okres zimy, prowadząc wtedy normalną dywersyjno-sabotażową i likwidacyjną działalność na swoich terenach.

Najważniejsze akcje „Wybranieckich” w 1943 roku to :
·Spalenie dokumentów w 7 urzędach gminnych.
·Likwidacja konfidentów.
·Zamach na gestapowca Hansa Wittka (przeżył mimo 14 ran).
·Rozbicie magazynu żywności w Jędrzejowie.

Natomiast w 1944 roku wraz ze wzrostem liczebności oddziału, wzrosła skala akcji bojowych :
·Opanowanie Daleszyc i liczne walki w tym rejonie.
·Akcja na pociąg k/Miąsowej.
·Opanowanie Chmielnika.
·Wysadzenie słupów wysokiego napięcia.

W 1944 roku „Wybranieccy” tworzą I kompanię I Batalionu Pułku Piechoty Legionów AK. Uczestnicząc w realizacji planu „Burza” (marsz na pomoc Powstaniu Warszawskiemu) walczą pod Antoniowem, Zaborowicami i Radkowem. Po rozwiązaniu II Dywizji Piechoty AK oddział zostaje podzielony na mniejsze części i ulokowany w Dolinie Wilkowskiej (rejon Ciekot i Wilkowa). Przebywa tam do nadejścia Armii Czerwonej. W czasie działań „Wybranieckich” poległo 44 żołnierzy i dowódców. „Barabasz” i jego podkomendni wyróżniali się zdecydowaniem i patriotyczną postawą. Swą młodość oddali walce o wolność Polski. Sam dowódca wyróżniał się niezależnością poglądów. Kierował się nie tylko rozkazami dowództwa, ale także własną oceną sytuacji. Cieszył się wielkim prestiżem i autorytetem wśród podkomendnych i ludności cywilnej. Bardzo aktywny, rwał się do walki czasem wbrew życzeniom władz zwierzchnich.
W tych trudnych latach, mimo rozlicznych obowiązków, znalazł sobie towarzyszkę życia, w osobie Renaty Nowak, znajomej z tajnych kompletów. Konspiracyjny ślub wzięli w kościele w Leszczynach 15 maja 1944 roku. Pan młody występował pod fałszywym nazwiskiem „Mateusz Sobczak”.

Po wojnie „Barabasz” jak wielu jego kolegów był poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa. Przez jakiś czas ukrywał się. We wrześniu 1949 roku Marian Sołtysiak został aresztowany i skazany na 7 lat więzienia. Karę odbywał w więzieniu w Kielcach przy ul. Zamkowej. Po 5 latach odbywania kary (17 września 1954 roku) został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia. Zamieszkał z żoną i synem Andrzejem w Kielcach przy ul.Sienkiewicza 23.
W mieszkaniu był założony podsłuch, a każdy jego krok był bacznie obserwowany. W pracy był szykanowany i oskarżany o malwersacje finansowe. Pracował w Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, a mimo to nie stracił kontaktu z przyjaciółmi z oddziału. Wolny czas poświęcał pisaniu historii „Wybranieckich”. Ukazała się ona najpierw w prasie, w odcinkach, a następnie w formie książki pt. „Chłopcy „Barabasza” wydanej przez PAX.
Pod naciskiem cenzury musiał usunąć z książki wiele fragmentów, czego nie mógł sobie później darować. Często uczestniczył w spotkaniach byłych żołnierzy AK z ludnością Daleszyc i Cisowa. W 1983 roku wspólnie z kolegami ufundował tablicę w kościele w Daleszycach, jako wyraz wdzięczności za pomoc okazaną w latach okupacji.Po przejściu na emeryturę długie miesiące spędzał na Mazurach, w swoim domu w Milukach koło Ełku.
Zmarł 18 grudnia 1995 roku w szpitalu w Kielcach. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Ełku. Marian Sołtysiak miał stopień wojskowy pułkownika i wiele odznaczeń, m.in. : Srebrny Krzyż Orderu Virtuti Militari, Krzyż Walecznych, Krzyż Armii Krajowej, Medal Wojska Polskiego. Obecnie Jego imię nosi Szkoła Podstawowa w Daleszycach.
Opracowała mgr Jolanta Rusak

wtorek, 28 lutego 2012

Niezłomni * ks. Jacek Bałemba SDB


Katolicki opór – ks. Jacek Bałemba SDB

Aktualizacja: 2012-02-25  

Wbrew bałamucącym opiniom jakoby w Kościele, bez względu na okoliczności, należało być posłusznym wszystkim, zawsze i wszędzie, obrona priorytetu Pana Boga w Trójcy Jedynego, obrona Kościoła, obrona Tradycji, obrona nienaruszalnego depozytu wiary – depositum fidei, obrona najdoskonalszego aktu kultu, jakim jest Msza Święta Trydencka, w pewnych sytuacjach domagają się determinacji i działań idących pod prąd dominującym opiniom i dominującej praktyce. Powszechność opinii i praktyki nie jest kryterium Prawdy.
Nasz Papież Benedykt XVI w Liście do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificum” napisał: „To, co przez poprzednie pokolenia było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie, i nie może być nagle całkowicie zabronione albo potraktowane jako szkodliwe”.
Święci, niejednokrotnie wbrew dominującym opiniom i dominującej praktyce, trwali przy Prawdzie i podejmowali działania mające na celu obronę priorytetu Pana Boga w Trójcy Jedynego, Kościoła, Tradycji, nienaruszalnego depozytu wiary – depositum fidei. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o dramatyczną sytuację Kościoła w IV wieku, w czasach szalejącego arianizmu, kiedy to tylko nieliczni hierarchowie wytrwali przy Prawdzie, za co spotykała ich dyskryminacja i marginalizacja, deponowanie z urzędów. Św. Atanazy, św. Cyryl Aleksandryjski, św. Cyryl Jerozolimski, św. Jan Chryzostom, św. Jan Damasceński – to tylko niektórzy ze Świętych, którzy odznaczyli się w obronie katolickiej wiary wobec trudności wielu. Powszechność opinii i praktyki nie jest kryterium Prawdy.
Ci Święci stawiali katolicki opór tendencjom zdradzieckim i destrukcyjnym w Kościele. Chodzi o zdradę Tradycji, zdradę nienaruszalnego depositum fidei. Byli nieposłuszni tym tendencjom. Byli nieposłuszni tym, którzy do włączenia się w ten destrukcyjny nurt ich zmuszali. Nie poddali się tendencjom uzurpatorskim, zachowali pokorę przed Panem Bogiem. Niejednokrotnie jedynym punktem odniesienia dla nich pozostał Pan Bóg i papież. Zachowali wierność Prawdzie. Zachowali wolność. Spełniło się w życiu tych Świętych to, o czym mówił kilka dni temu do duchowieństwa diecezji rzymskiej nasz Papież Benedykt XVI:
Kiedy jestem pokorny, jestem też na tyle wolny, że mogę się przeciwstawić dominującej opinii, poglądom innych. To właśnie pokora daje mi tę możliwość, wolność prawdy”.
Nadszedł już czas, aby w końcu wyartykułować to z całą klarownością:
katolicki opór jest możliwy,
katolicki opór jest uprawniony,
katolicki opór jest zaszczytnym obowiązkiem!
Wybitny salezjanin wierny Tradycji, Kard. Alfons Maria Stickler SDB, powiedział w jednym z kazań: „wolno nam w katolickim oporze powoływać się na wolę Ojca Świętego”.
Wbrew bałamucącym opiniom jakoby w Kościele, bez względu na okoliczności, należało być posłusznym wszystkim, zawsze i wszędzie, obrona priorytetu Pana Boga, obrona Kościoła, obrona Tradycji, obrona nienaruszalnego depozytu wiary – depositum fidei, obrona najdoskonalszego aktu kultu, jakim jest Msza Święta Trydencka, w pewnych sytuacjach domagają się determinacji i działań idących pod prąd dominującym opiniom i dominującej praktyce. Domagają się katolickiego oporu. Sprawa najwyższej wagi – także dla dobra współczesnych i przyszłych pokoleń.
Tak czynili Święci. Działania w tym nurcie będą włączeniem się w zaszczytną wspólnotę w nimi. Niebłahą rzeczą jest zasłużyć sobie na miano obrońcy wiary – defensor fidei!
Tu już sobie wnioski wyciągnijmy i przełóżmy na praktykę, bo czas nagli.
* * *
„Tym, którzy będą pobożnie odmawiali Różaniec,
obiecuję szczególną opiekę”
Obietnice różańcowe, które otrzymał od Niepokalanej Matki
bł. Alan de Rupe
ks. Jacek Bałemba SDB
ZOB. TAKŻE:

poniedziałek, 27 lutego 2012

bezimiennych P a m i ę ć vs państwo'zaprzaństwo

Tomasz Tadeusz Moszczak - o L.Wałęsie i Śp. Annie Walentynowicz

portret użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl
 
4934012791ef4_k1.jpg
Kraj
Tomasz Tadeusz Moszczak
W VIII 1980 uczestnik strajku w SG, łącznik wydz. z MKS, IX 1980–2000 w „S”; od 1981 członek Prezydium KZ w SG, rzecznik prasowy, członek redakcji pisma KZ „Rozwaga i Solidarność”. 13–16 XII 1981 podczas strajku w SG wiceprzew. KS i członek RKS, 11 I 1982 aresztowany, skazany w trybie doraźnym na 3,5 roku więzienia, zwolniony na mocy aktu łaski Rady Państwa 19 IV 1983.
1983–1989 działacz TKZ w SG, redaktor podziemnej edycji pisma „Rozwaga i Solidarność” (m.in. wraz z Tadeuszem Zarembskim, Zygmuntem Olszakiem, Stanisławem Biernackim, Czesławem Trzeciakiem, Mieczysławem Miatkowskim i Alicją Kowalczyk). W V i VIII 1988 współorganizator i uczestnik strajków w SG.
Współzałożyciel i członek Stowarzyszenia Solidarni z Kolebki.
Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2008).
Wywiad ten udzielił dla mnie w dniu 28 czerwca 2010 roku T.Moszczak.
Wywiad ten nie był nigdzie dotychczas przeze mnie publikowany i stanowi moja wyłączną własność.
Tomasz Moszczak w styczniu 1982 roku został aresztowany za działalność konspiracyjną i skazany na 3,5 roku więzienia. Jak sam twierdzi, nie chce żadnego odszkodowania od rządu.
- Wiedziałem, na co się piszę. Nikt mnie siłą nie zmuszał, aby działać w opozycji - mówi krótko Moszczak. Przed aresztowaniem miał najwyższą grupę zaszeregowania wśród pracowników Stoczni Gdańskiej.
- Po wyjściu z więzienia wszystko trzeba było zacząć od początku. Po 20 latach pracy musiałem na nowo zaczynać całe swoje życie. Nie mogłem wrócić na dawne stanowisko. Straciłem nawet tzw. kolejkę mieszkaniową. Mieszkałem z żoną i czwórką dzieci na 20 metrach kwadratowych. Dostałem też oczywiście jedną z najniższych pensji - opowiada Moszczak. - Teraz mam 1,3 tys. zł emerytury, a koledzy, którzy nie siedzieli, mają po 3 tys. zł. Nikt nie pomyślał, aby w wolnej Polsce mi to jakoś wyrównać.
W najgorszej sytuacji jest Marian Zieliński - działacz opozycyjny, który czynnie uczestniczył w protestach w latach 70. i 80. Był jednym z głównych inspiratorów i organizatorów strajków na wydziałach S-3, S-4 i W-3 Stoczni Gdańskiej.
- W roku 1970 byłem wiceprzewodniczącym komitetu strajkowego, odpowiedzialnym za zabezpieczenie zakładu. Straciłem zdrowie - mówi Zieliński, pokazując liczne urazy. - Piszczele od bicia pałami mam jak harmonijka. Podczas kopania i bicia kawałki piszczeli przebijały mi się przez skórę. Mam dziurę w czaszce i uszkodzone palce i dłoń. Jednak odszkodowania niestety nie dostanę.Jak opowiada Marian Zieliński, na początku wcale nie chciał starać się o żadne pieniądze.Dopiero po namowach zwrócił się z wnioskiem do sądu. Ten jednak stwierdził, że jego sprawa się przedawniła - tylko dlatego że Zieliński był bity i więziony w latach 70., a nie internowany w 1982 roku. - Najgorsza była ta bezsilność i upokorzenie - mówi ze łzami w oczach. - Czułem się wobec sądu, jakbym prosił o jakąś jałmużnę.
Jak twierdzi Zieliński, większość jego kolegów już nie żyje. Zdjęli więc rządzącym z głowy problem dotyczący zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
Sędziowie nie chcą komentować przepisów dotyczących odszkodowań dla represjonowanych. Twierdzą, że każdą sprawę muszą traktować indywidualnie.
Podobnych historii są setki na Pomorzu i tysiące w całym kraju. Tylko w naszym województwie złożono ok. 400 wniosków o odszkodowanie za więzienie i internowanie w stanie wojennym. Jak twierdzą byli działacze opozycyjni, to niewielka liczba, ponieważ według nich w latach 80. na terenie byłego woj. gdańskiego więzionych było kilka tysięcy osób.
Osoby internowane, zgodnie z zapisami ustawy, na złożenie wniosku o przyznanie odszkodowania miały czas jedynie do 18 listopada. Za internowanie można dostać maksymalnie 25 tys. zł. W trochę lepszej sytuacji są skazani przez sądy i kolegia. Oni nawet po tym terminie będą mogli występować do sądu o uznanie ich wyroków i orzeczeń za nieważne i w konsekwencji później mogą starać się o przyznanie odszkodowania.
Jak twierdzi IPN - prawo do odszkodowania ma ok. 30 tys. osób skazanych i 9732 internowanych w całym kraju.
PS
Odszkodowanie nie przysługuje osobom nawet długotrwale aresztowanym na podstawie sankcji prokuratorsko-sądowych, nawet tych w trybie doraźnym za próbę obalenia władzy ludowej SIŁOM i BEZBRONNIE.
===============================
Na YT dodaję kolejne surowe materiały filmowe z trzema działaczami pierwszej Solidarności Stanisławem Fudakowskim, Tomaszem Moszczakiem o Bogusławem Gołąb.
Zapraszam do stałych odwiedzin mojego profilu na YT, bo mogą tam się znaleźć ciekawe wywiady.

Średnio: 10 (3 głosy)

nowy

i właśnie pytanie do wałęsy

gość z drogi
coś pan zrobił dla TYCH Ludzi,wynieśliśmy cię na naszych plecach na prezydenta.a tyś człeku,co zrobił dla represjonowanych ?NIC
podpierałeś lewą nogie i piłeś z kiszczakami i im podobnymi...

nowy

Nie kupuję

nigdy dość przyzwoitości i honoru
Jakoś nie kupuje wyjaśnień i wspomnień pana Tomasza.Po pierwsze, jak można porównywać członkostwo w organizacji młodzieżowej pani Walentynowicz do płatnego donosicielstwa Bolka.Drugie, to jak jest dwóch świadków ten od przepustki i od pomagiera w skoku(zresztą kolega z ''firmy'')to czemu Boluś czy wyborcza nie eksponują tych świadków?,tylko kręcą i zmieniają wersje gdzie i jak skakał by na koniec powiedzieć nie pamiętam?. Trzecie, jest więcej świadków którzy potwierdzają przywiezienie motorówką niż widzących Wałęsę na płocie.Czwarte,w tamtych czasach wiedziano i robiono taką rzecz jak nagrywanie wszelkich rozmów ze wszystkimi przedstawicielami władzy jeżeli była taka możliwość,a w stoczni była,bo był sprzęt i teren dla nich obcy.Piąte, a co mogła zrobić pani Ania jak nie jeździć po kraju i rozpowszechniać prawdę bo władze związku w stoczni nie chciały jej słuchać i starały się wyciszyć sprawę?. Nie chcę osądzać pana Tomasza i innych czołowych działaczy z nim związanych bo mnie tam nie było ,ale to co tu mówi nie trzyma się kupy,wyziera z jego mowy to co zwykle z mainstreamu Wałęsa był w porządku bo był i już, wynajduje się najdrobniejsze punkty zaczepienia jak ten z organizacją młodzieżową,może tez uczestnictwo w czynie społecznym czy pochodzie 1 majowym też miało wagę kapowania za kapustę?.

portret użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl
nowy

Akurat w tym konflikcie byłem po stronie nie tylko Walentynowicz

ale także po stronie Andrzeja Gwiazdy, organizując z tymi "odszczepieńcami" zakazane zebrania ze stoczniowcami Gdańskiej Stoczni Remontowej na stołówce wydziałowej Zakładu Remontu Masowców Z-2 w 1981 roku.
Bolki wówczas bardzo się na nas wqrwiali, że członkowie komisji zakładowej zapraszamy do GSR ludzi sekowanych przez TW Bolka. Z większością dzisiejszych odzyskujących wzrok przez ostatnie prawie trzydzieści lat nie utrzymywałem kontaktów, Gościem w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej byłem dopiero po prawie 30 latach w dniu 13.12.2011 r. i w równe 30 lat po tj. w dniu 16.12.2011 r. po tym jak tam byłem ostatni raz w towarzystwie Antoniego Macierewicza w dniu 16.12.1981 r., po brutalnej pacyfikacji strajku w GSR. Na temat tego jak się Bolek dostał do stoczni nie wiem nic wiarygodnego, chociaż od 15 sierpnia 1980 roku byłem odpowiedzialny za bezpieczeństwo i porządek na terenie GSR w tym za przeprawę na moście pontonowym ulicy Na Ostrowiu. Z tamtego okresy jest 8 tych opasek z dnia 16.08.1980 roku.
Opaski zostały w moim posiadaniu, bo nie zgłosiło się ośmiu stoczniowców na zmianą w straży na moście, po tym jak TW Bolek zakończył strajk w Stoczni Gdańskiej. Opaski z pieczątkami Komitetu Strajkowego Gdańskiej Stoczni Remontowej w kolorze błękitnym:
Aby stoczniowcy nie opuszczali naszej Gdańskiej Stoczni Remontowej przez most i teren Stoczni Gdańskiej Komitet Strajkowy postanowił zaspawać bramę, przez którą później były prowadzone rozmowy z Anną Walentynowicz (o tych rozmowach pan Cenckiewicz pisze w swojej książce o A.Walentynowicz). Stoczniowcy ze straży porządkowej, którzy pełnili po południu w dniu 16.08.1080 r. służbę porządkową dostali polecenie zbierania ulotek rozsypywanych nad GSR o zakończeniu strajku w Gdańskiej Stoczni im. Lenina i ich zniszczenie. Ten wysyp setek tysięcy ulotek w tak krótkim czasie po podpisaniu kapitulacji przez Bolka jest dla mnie do dziś nierozwiązaną zagadką, jako dla późniejszego drukarza w stanie wojennym. One musiały być już gotowe zanim Bolek w jakiś "cudowny" i nam i sobie nieznany sposób nalazł się w Stoczni Gdańskiej by rachu ciachu w kwadrans zakończyć strajk.
Pod tym linkiem i w tym albumie zamieszczę prawie kpl. wydanie Informatora KZ NSZZ "Solidarność" GSR (brakuje paru egz.)
Chyba będą unikatowym okazem w sieci, bo dotychczas nie napotkałem na ani jeden egzemplarz tego Informatora.
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur.
Gdańska Stocznia Remontowa



Karta Gdańskiej Stoczni Remontowej z sierpnia 1980 roku


Pieczątka Komitetu Strajkowego Gdańskiej Stoczni Remontowej w Gdańsku z sierpnia 1980 roku


Pieczątka Komitetu Strajkowego Gdańskiej Stoczni Remontowej w Gdańsku z sierpnia 1980 roku


Karta Gdańskiej Stoczni Remontowej z sierpnia 1980 roku


Pieczątki komitetów strajkowych Stoczni Północnej i Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 roku


Pieczątki komitetów strajkowych Gdańskiej Stoczni Remontowej i Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 roku


Pieczątki komitetów strajkowych Gdańskiej Stoczni Remontowej i Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 roku


Pieczątki komitetów strajkowych Stoczni Północnej i Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 roku


Koperta firmowa Gdańskiej Stoczni Remontowej z sierpnia 1980 roku


Koperta firmowa Gdańskiej Stoczni Remontowej z sierpnia 1980 roku


Opaski Służby Porządkowej Gdańskiej Stoczni Remontowej z sierpnia 1980 roku z pieczątkami Komitetu Strajkowego GRS


Lojalka z Gdańskiej Stoczni Remontowej w Gdańsku z grudnia 1981 roku