WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
wtorek, 14 października 2008
poniedziałek, 13 października 2008
Robert "R" Łapiński. EKONOMIA.
***
***
Robert "R" Łapiński
O teorii ekonomicznej
(C)
O teorii ekonomicznej
(C)
--------------
... E K O N O M I I.
----------
----------
Wg mnie są to raczej czasy głupiego , z gruntu prymitywnego kultu cargo, ale niech im tam. Z uwagi na to, że obecnie przyjmuje się ... że żyjemy w najlepszym z możliwych światów - ekonomii kapitalistycznej - postanowiłem sprawie poświęcić choć chwilę uwagi.
Krzysztof Lewandowski w jednym ze swych artykułów pisze /Alter nr 2/2004 /:... [ Do jednych z cenniejszych ] wynalazków [ ludzkości ] należał z pewnością mechanizm funkcjonowania Bank of England, zapewniający monopol w najbardziej intratnej gałęzi gospodarki , jaką mocą jednego podpisu stała się legalna produkcja lipnych pieniędzy i handel nimi . Przed powstaniem Banku Anglii ludziom nie mieściło się po prostu w głowach , że pieniądze mogą płynąc z dekretu , a nie być ekwiwalentem realnego majątku. [...] Dopiero od powstania Banku Anglii fałsz podawania pieniądza dłużnego [ nie będącego zamiennikiem realnych dóbr] za pieniądz prawdziwy przestał być fałszem, a stał się zalegalizowaną praktyką. Praktyka ta polegała dodatkowo na pobieraniu odsetek od tak wykreowanej fałszywki.
Wypożyczanie lipnych pieniędzy na procent było klasyczną lichwą . Jedynym jej kosztem po stronie banku był koszt księgowania kredytu oraz faktu jego zwrotu . Współkreatorem i współuczestnikiem lichwy był także dłużnik , który swoim podpisem składanym pod umową pożyczki stwierdzał , że godzi się oddać bankowi więcej lipnych pieniędzy , niż pożyczył. Skąd pożyczkobiorca miał wziąć te dodatkowe lipne pieniądze na zapłatę obiecanej lichwy ? Ano, jedynym miejsce do jakiego mógł sięgnąć , była kolejna pożyczka lipnych pieniędzy, udzielona przez bank, niestety także obarczona procentem lichwy. [...] Źródłem spłaty odsetek lichwy mógł być tylko pieniądz reprezentujący realny kapitał , gdyż pożyczkobiorcy w odróżnieniu od banku - nie posiadali przywileju kreowania lipnego pieniądza. Musieli go wypracować własną pracą , albo zagrabić cudzy majątek także wypracowany cudzą pracą . W ten sposób rozpoczęła się obłędna gra w "gorące krzesła" , w której krzeseł jest mniej , niż osób do siadania. Dla osób złapanych w potrzask długów, pozostawały praktycznie dwie drogi ratowania się przed bankructwem - wytężona produkcja , bądź grabież cudzego mienia. Obydwie te drogi prowadziły do ponownego znalezienia się na krześle , czyli do wyjścia z długów. [...] Zezwierzęcenie stosunków społecznych zaczęło się jako coraz bardziej bezpardonowa walka . Z jednej strony była to walka bankierów o zachowanie i rozszerzenie prywatnego monopolu kreowania lipnego pieniądza, z drugiej zaś obrona konieczna podmiotów (państw , przedsiębiorstw, i obywateli ) przed plagą rozsiewaną przez ten monopol - przed lichwą.
Tę obronę konieczną nazwano dla niepoznaki - konkurencją, od łacińskiego źródłosłowu "biec razem".
Warto sobie postawić pytanie - jak powstawał pieniądz papierowy. Nie był to już pieniądz kruszcowy , którego wartość była oznaczona stopniem pożądania w społeczeństwie tzw. drogich kamieni, lub kruszców np. złota. W tym sensie - jeśli pół kilograma złota warte było tyle ile - powiedzmy - jedna wieś , to na pewno owe pół kilograma ekwiwalentu było artykułem bardziej mobilnym niż targanie ze sobą ... całej wsi. Pieniądz papierowy wydaje się następnikiem papierów wartościowych, weksli czyli np. praw własności jakiejś wsi. Można by się zapytać skąd się biorą owe prawa własności, i tu wypada powiedzieć że poza rzeczami najzupełniej osobistymi prawa własności nad jakimiś terenami, ludźmi czy dobrami trwałymi wiążą się niechybnie z rozwojem wielkostrukturalnej hierarchii władzy. Jeśli opartej opartej na szacunku - możemy ją określić władzą z tytułu prawa, jeśli na przemocy - niech to się zwie ... terror silniejszego.
Otóż ekonomia - to taka "nauka", która od wieków była jedynie ... pewną opowieścią o systemach w pewien sposób legitymizowanej władzy. Przedtem taką rolę odgrywała religia. Ekonomia właściwie tylko tym różni się od systemów religijnych, że swe bóstwa opatruje zaklęciami ... które mają sprawić ich najpełniejszą niewidoczność.
Do tez Krzysztofa Lewandowskiego warto odnieść się jeszcze w ten sposób, iż nie jest zupełnie tak iż mechanizm lichwy - czyli życia z upływu czasu, był zawsze jednym z najlepszych wynalazków ludzkości. Przez wieki była to czynność głęboko pogardzana , kryjąca się w mrokach wstydliwych konszachtów etc. obarczona podłością egzekucji długów na biedocie, i podsuwaniem kolejnych weksli możnowładcom, gdy egzekucja z tytułu braku Mocy nie wchodziła w grę.
Zyski, korzyści , służące mnożeniu życia - korzyści osobistych , płynące wyłącznie z upływu czasu, więc niejako wbrew oczywistościom - pozbawiają beneficjentów takich operacji Mocy. Mocy biorących się z pracy, i wysiłku jaką trzeba weń włożyć. Dlatego też żadne instytucje bankowe nie mają najmniejszej MOCY by nawet bronić swych uzyskanych z lichwiarskich matactw prerogatyw. Posługują się w tym celu mechanizmami władzy. Władzy , która jest obecnie najdalsza niż kiedykolwiek przedtem od jakichkolwiek pomysłów rewolucyjnych na np. nacjonalizację banków i zmianę systemów finansowania bo sama siedzi w kieszeniach stabilności systemu bankowego. System pożyczek na procent jest o tyle jeszcze szczególny, co nie do wszystkich dociera , że nie opiera się na konieczności ścigania "naturalnych" procesów inflacyjnych. Nic takiego jak naturalna inflacja nie istnieje. To czy ekonomia danego kraju wpada w inflację , czy deflację ... jest sprawą najzupełniej uznaniową i zależy od tych właśnie, którzy mają wpływ na wielkość druku papierowego pieniądza, oraz kontrolują jego przepływ z otoczeniem oraz jego ekwiwalentność. Stabilność systemów ekonomicznych jest bardziej związana ze stabilnością systemów władzy niż z czymkolwiek innym. Stwierdzanie że jest inaczej - że ekonomia nie miesza się do polityki jest najzwyklejszą bzdurą, i jednym z typowych zaklęć na ZACIEMNIANIE. Mechanizm kredytu, czyli wiary iż w jakimś okresie czasu warunki gry społecznej nie zmienią się na tyle iż pozwalają mieć nadzieję pożyczkobiorcy nie tylko na zwrot pożyczki, ale i na zwrot części wypracowanych zysków jako lichwy, musi mieć zgoła religijny charakter. Być też poparty mocną wiarą. Co więcej wiara całkowicie pacyfikuje pożyczkobiorcę bo formalnie on jest zainteresowany stabilnością reguł - by dług móc spłacić , a nie bank pożyczający lipne pieniądze bo teoretycznym ograniczeniem jest tu wyłącznie ... wydajność drukarni. Banki już się zatroszczyły by żadna inicjatywa prywatna nie mogła wystartować bez konieczności zaciągnięcia kredytu - choćby na zapłatę ZUS-u. Co ciekawe ci którzy pożyczają owe pieniądze produkowane we własnych drukarniach, nie zaciągają takiego zobowiązania. Banki komercyjne są jedynie mackami Banku Centralnego mającego zdolności emisyjne, zwykłymi pracownikami najemnymi sprawiającego jedynie wrażenie "wolnej konkurencji" w tym sektorze. Pożyczkodawcy nic nie ryzykują , bo ich wiarygodność nie bierze się z ... jakości zadrukowanego papieru, ale przede wszystkim ze zdolności siłowego wyegzekwowania od dłużnika nie tylko samego kredytu, ale przede wszystkim odsetek.
Żyjemy w chwili gdy oprocentowanie kredytów oficjalnie wydać się może śmiesznie małe, w różnych promocjach nawet 1-2 %. Ale co się stanie wtedy jeśli konsorcja bankowe zaordynują na jakiś czas wysysanie pieniędzy z rynku w głęboką deflację i pożyczkobiorcy utoną w zacisku malejących zarobków ? Stopień koncentracji pozwala kreować te procesy dowolnie.
Najistotniejszą więc sprawą jest obecnie nie tyle walka konkurencyjna banków o wysokość oprocentowania, bo takiej wcale może nie być , ale o wciśnięcie całych społeczeństw w system kredytów długookresowych, co w zależności od średnich warunków takich kredytów pozwoli na kształtowanie polityki emisji pieniądza lipnego , bo uznaniowego.
Można jednak powiedzieć, że te mniej lub bardziej zawiłe procesy nie mają jednak znaczenia dopóki społeczeństwo w jakiś sposób legitymizuje systemy władzy i jego niejasne mechanizmy tak naprawdę nikogo nie interesują. To jest nawet obecnie możliwe. Pamiętać jednak należy że okoliczności życia obywateli nie uwarunkowane jakimiś "obiektywnymi prawami ekonomicznymi", bo takie po prostu, o ile nawet istnieją, nic nie przesądzają, mogą być zwykłymi tautologiami, lub zdaniami wewnętrznie pustymi. Obiektywność brać się może wyłącznie z homogenizacji zbiorowych stanów świadomości, generujących systemy zbiorowych potrzeb, pożądań , lęków i obaw. Tutaj zaś świat się niewiele zmienia i występuje tu pewna "stała emocjonalna". Mimo wszystkich gadżetów nowoczesności, stany energetyczne wcale się nie zmieniają, czyli nie jest lepiej, ani gorzej niż kiedykolwiek indziej.
Obecne systemy motywacyjne opierają się o na kulcie GŁUPIEGO CARGO - tak to nazwiemy, czyli kulcie obłąkańczej konsumpcji, niezależnie od kosztów jakie ponoszą Ci , którzy chcą wejść do królestwa Konsumpcji, jak i ceny jakie płaci za to cały świat.
Powiedzmy sobie wprost.
Przypuśćmy: WSZYSCY CHCĄ WPIERDALAĆ ILE SIĘ TYLKO DA ! Ci, którzy chcą żyć jako beneficjenci takiego systemu wiary umieszczają swój lipny kapitał w takiej sferze - kredytów konsumpcyjnych, ci zaś którzy chcą wyjść poza pułapkę morderczych długów umieszczają swą zdolność do pracy w takiej sferze , która będzie zaspokajała te potrzeby.
Budujemy więc restauracje.
Ludzie jedzą, dostają swe kiełbaski, płacą, interes kwitnie.
Ale system wolnej konkurencji i szukanie luk najwyższej intratności szybko sprowadza nas na ziemię i wiadomo że jeśli jakaś inwestycja powiedzmy w restauracje jest szczególnie opłacalna , to po jakimś czasie CI , którzy chcą , lub muszą pracować aby istnieć postawią 5 restauracji na jednym skrzyżowaniu. Powiedzmy że nie wprowadzamy tu instytucji mafijnego monopolu lub czegoś podobnego.
Po jakimś czasie cały kraj może się składać tylko i wyłącznie z restauracji, tak jak nasz kraj składa się prawie wyłącznie ze sklepów, i miejsc generowania niejasnych pieniędzy, które pozwolą znaleźć się w tym sklepie.
Mamy 5 restauracji i powiedzmy 3 klientów. Wszystkie sprzedają kiełbaski po 3.50. Co zrobić by klient kupił właśnie naszą ?
Posłużmy się ekonomicznym myśleniem.
Spróbujemy obniżyć cenę. Dodamy więc trochę trocin. Ale po jakimś czasie inni robią to samo. Ceny spadają. 2.50, 2.00, 1.00, 0,50. Po jakimś czasie wszyscy sprzedają już tylko trociny o smaku kiełbasianym.
Konsument wiedząc, że udział w takiej orgii konsumpcji to najlepsza droga do zgonu szybko poprzestanie na domowej kaszy gryczanej i przestanie odwiedzać nasze restauracje. Oczywiście można go jeszcze ogłupiać reklamami - że nasza kiełbaska to spełnienie jego marzeń, ale i skuteczność tego środka może mieć z czasem swe ograniczenia.
Inny restaurator wybiera inną drogę . Postanawia że będzie do kiełbasek dodawał ... heroinę. No , tak ale na to jest paragraf. Tego nie można robić w świetle prawa. No ale czym jest prawo ? To produkt polityczny, co szczególnie jaskrawo widać w czasach gdy tzw. ekonomia wyznacza systemy wiary par exellance religijne. Prawo jest ustalane przez.... polityków. Kim jest polityk w społeczeństwie konsumpcyjnym ?
To człowiek , który postanawia zdobyć zawód ... beneficjenta . Aby zdobyć go na 4 lata podłącza się pod "siły polityczne" , składa stosowne obietnice "sponsorom", finansujących mu stosowną kampanię przeznaczone dla skretyniałej tłuszczy w rytmie kultu cargo. Gdy sprawa się uda ma 4 lata na :
1. Nie narażanie się beneficjentom - kapłanom ekonomii - bankom
2. Podnoszenie rąk na zawołanie.
3. Ustawienie w życiu siebie, rodziny, znajomych, znajomych znajomych, kolesi, kolesi kolesi - tak , by wiedząc że, gdy zostanie się wylanym na mordę po 4 latach, to będzie można powiedzieć ... OPŁACIŁO SIĘ.
Polityk jest uzależniony od lobby, co więcej bez lobby, i systemów łapownictwa nowoczesny polityk w zasadzie nie ma racji bytu. No bo po co szedł by do polityki jeśli jakikolwiek istotny ruch w niej poza decyzjami konsorcjów bankowych nie jest w ogóle możliwy. Reszta to jałowy dym.
Nasz restaurator idzie do naszego polityka, jeden chce, i drugi chce i tak czy inaczej się dogadają. Potem sprawy toczą się szybko. I mamy kolejna ustawę . Powiedzmy o nowym środku konserwującym ... o nazwie "anioreh".
Restaurator podnosi cenę swoich kiełbasek do 9,90 i ludzie walą drzwiami i oknami. Interes znów się kręci. Politycy się ustawili. Ludzie widzą iż pojawiły się nowe potrzeby, z miesiąca na miesiąc coraz większe. Zaciągają więc kredyty na całe paki kiełbasek. A nasz restaurator może powiedzieć sobie z czystym sumieniem - zrobił jedynie to wszystko, by utrzymać się na rynku wykańczającej wszystkich konkurencji i nie zdechł pod naporem swoich urojeń o prywatnej inicjatywie, gdzie jedynymi zwycięzcami są .... sekundanci ... z plikiem lipnych papierów.
K. Lewandowski na koniec pisze:
Dyskomfort moralny bogaczy płynie też stąd , że lepiej niż inni zdają sobie sprawę, że wzrost wykładniczy wymuszony przez lichwę nie może trwać bez końca i ze musi w końcu nastąpić kataklizm nieciągłości mocy powołującego ja do istnienia prawa.
W naszym wypadku tak rozumiana wiara ma też swój próg krytyczny. Tym progiem jest nie tyle wzajemne wyrzynanie się w kolejnych kataklizmach jako narzędzia redukcji rozpaczy tych którzy sięgnęli po kredyty - poniżej progu dalszej zdolności do zadłużania się , ale przede wszystkim zrozumienie że własna praca nie tyle jest środkiem zaspokajania cudzych potrzeb , ile realizacja własnej potrzeby kreacji takiego świata, za który moglibyśmy wziąć odpowiedzialność i być z niego dumni, zamiast dostosowywania się do reguł generujących świat coraz bardziej wstrętny. Poza wszelkimi prawami ekonomicznymi.
Nawet jeśli wiadomym byłoby, że celem naszym ... jest ekonomiczna KLĘSKA.
Pozdrawiam
RODMAN
/z korespondencji mailowej/
PS: Myślałem o tym dziś podczas pracy, czyli o dalszym rozwijaniu się myśli zawartych w tekście. Rozwijają się one tak:Jeśli się myśli "rynkowo" to można na to spojrzeć i w ten sposób że pieniądze są czymś w rodzaju produktu na rynku. Banki wprowadzają na rynek swój towar, po zerowych kosztach produkcji. Opłacają .... się przede wszystkim i rząd będący siłą wykonawcza i egzekucyjna , oraz wspólnie z rządem ustalają co należałoby tym finansować. Muszą trochę dbać o to by "wartość" swego produktu nie spadała , wiec podaż nie może powodować procesów inflacyjnych. Popyt wymuszają w ten sam sposób co kiedyś ... inni uczestnicy rynku są zmuszani przez prawo do wysiłku na rzecz zdobycia owego towaru ponieważ w nim jedynie można regulować swe "zobowiązania" wobec władzy i innych podmiotów jej podlegających. Aby je zdobyć musza wprowadzać do obrotu swoje towary. Jeśli rząd/bank/system traci wiarygodność, ludzie zaczną unikać sygnowanego przez nich produktu, dlatego najistotniejsze jest poczucie BEZALTERNATYWNOŚCI SYSTEMU - stąd m.in. owa komponenta religijna. Jeśli SYSTEM WYMIANY JEST BEZALTERNATYWNY to regulacje podaży i popytu produktu jakim jest pieniądz można regulować ... wzrostem obciążeń podatkowych, regulacja stop procentowych - w taki sposób aby WYTWÓRCY DÓBR sami oddawali swoje BANKNOTY za wirtualna w skali statystycznej korzyść jaką jest oprocentowanie, no i regulacje stop procentowych kredytów. W takim systemie role MOŻNOWŁADCÓW pełnią instytucje bankowe, które wprowadzają do obiegu swój towar ... drukując sobie pensje / nikt mi nie powie ze wielkość zarobków w takich i podobnych instytucjach jak spółki skarbu państwa jest uwarunkowana rynkowo / - czyli wzbogacając rynek o towar , które sami produkują. Z uwagi jednakna fakt ze gwarantem skuteczności tego mechanizmu jest rząd prerogatywami tymi musza się z nim dzielić. Lub raczej wspólnie we wspólnym interesie utrzymać zdolność producentów do takiego wysiłku , który dla nich przede wszystkim będzie optymalny.Warto też na koniec zaznaczyć, że ostatnia dekada przyniosła już zupełna wirtualizację świadectwa Mocy Władzy w systemie określonym ekonomicznie jakim jest pieniądz. W tej chwili MOC rozdzielana jest przy pomocy klawiszy w terminalach systemów komputerowych i zmianą stanów kont , w procesach całkowicie już wirtualnych określonych STANEM ŚWIADOMOŚCI uczestników tej gry, czyli stopniem zinternalizowania OFICJALNYCH RELIGII, w których MOC rozdzielana jest "po uważaniu", w oparciu o religijne wyobrażenie tego - co ma jaką wartość na kolejnym bycie wirtualnym jakim jest tzw. rynek. I to jest dopiero WŁADZA !!!
TO co staram się pokazać w tych kilku słowach to pewne spostrzeżenie że niemożliwe jest rozdzielenie systemów władzy od ekonomii w czasach gdy ekonomia jest płaszczyzna na której toczą się IDEE O WŁADZY.
http://rodman.most.org.pl/Rodman2.htm
STEIN. http://rprl.blogspot.com/
Wypożyczanie lipnych pieniędzy na procent było klasyczną lichwą . Jedynym jej kosztem po stronie banku był koszt księgowania kredytu oraz faktu jego zwrotu . Współkreatorem i współuczestnikiem lichwy był także dłużnik , który swoim podpisem składanym pod umową pożyczki stwierdzał , że godzi się oddać bankowi więcej lipnych pieniędzy , niż pożyczył. Skąd pożyczkobiorca miał wziąć te dodatkowe lipne pieniądze na zapłatę obiecanej lichwy ? Ano, jedynym miejsce do jakiego mógł sięgnąć , była kolejna pożyczka lipnych pieniędzy, udzielona przez bank, niestety także obarczona procentem lichwy. [...] Źródłem spłaty odsetek lichwy mógł być tylko pieniądz reprezentujący realny kapitał , gdyż pożyczkobiorcy w odróżnieniu od banku - nie posiadali przywileju kreowania lipnego pieniądza. Musieli go wypracować własną pracą , albo zagrabić cudzy majątek także wypracowany cudzą pracą . W ten sposób rozpoczęła się obłędna gra w "gorące krzesła" , w której krzeseł jest mniej , niż osób do siadania. Dla osób złapanych w potrzask długów, pozostawały praktycznie dwie drogi ratowania się przed bankructwem - wytężona produkcja , bądź grabież cudzego mienia. Obydwie te drogi prowadziły do ponownego znalezienia się na krześle , czyli do wyjścia z długów. [...] Zezwierzęcenie stosunków społecznych zaczęło się jako coraz bardziej bezpardonowa walka . Z jednej strony była to walka bankierów o zachowanie i rozszerzenie prywatnego monopolu kreowania lipnego pieniądza, z drugiej zaś obrona konieczna podmiotów (państw , przedsiębiorstw, i obywateli ) przed plagą rozsiewaną przez ten monopol - przed lichwą.
Tę obronę konieczną nazwano dla niepoznaki - konkurencją, od łacińskiego źródłosłowu "biec razem".
Warto sobie postawić pytanie - jak powstawał pieniądz papierowy. Nie był to już pieniądz kruszcowy , którego wartość była oznaczona stopniem pożądania w społeczeństwie tzw. drogich kamieni, lub kruszców np. złota. W tym sensie - jeśli pół kilograma złota warte było tyle ile - powiedzmy - jedna wieś , to na pewno owe pół kilograma ekwiwalentu było artykułem bardziej mobilnym niż targanie ze sobą ... całej wsi. Pieniądz papierowy wydaje się następnikiem papierów wartościowych, weksli czyli np. praw własności jakiejś wsi. Można by się zapytać skąd się biorą owe prawa własności, i tu wypada powiedzieć że poza rzeczami najzupełniej osobistymi prawa własności nad jakimiś terenami, ludźmi czy dobrami trwałymi wiążą się niechybnie z rozwojem wielkostrukturalnej hierarchii władzy. Jeśli opartej opartej na szacunku - możemy ją określić władzą z tytułu prawa, jeśli na przemocy - niech to się zwie ... terror silniejszego.
Otóż ekonomia - to taka "nauka", która od wieków była jedynie ... pewną opowieścią o systemach w pewien sposób legitymizowanej władzy. Przedtem taką rolę odgrywała religia. Ekonomia właściwie tylko tym różni się od systemów religijnych, że swe bóstwa opatruje zaklęciami ... które mają sprawić ich najpełniejszą niewidoczność.
Do tez Krzysztofa Lewandowskiego warto odnieść się jeszcze w ten sposób, iż nie jest zupełnie tak iż mechanizm lichwy - czyli życia z upływu czasu, był zawsze jednym z najlepszych wynalazków ludzkości. Przez wieki była to czynność głęboko pogardzana , kryjąca się w mrokach wstydliwych konszachtów etc. obarczona podłością egzekucji długów na biedocie, i podsuwaniem kolejnych weksli możnowładcom, gdy egzekucja z tytułu braku Mocy nie wchodziła w grę.
Zyski, korzyści , służące mnożeniu życia - korzyści osobistych , płynące wyłącznie z upływu czasu, więc niejako wbrew oczywistościom - pozbawiają beneficjentów takich operacji Mocy. Mocy biorących się z pracy, i wysiłku jaką trzeba weń włożyć. Dlatego też żadne instytucje bankowe nie mają najmniejszej MOCY by nawet bronić swych uzyskanych z lichwiarskich matactw prerogatyw. Posługują się w tym celu mechanizmami władzy. Władzy , która jest obecnie najdalsza niż kiedykolwiek przedtem od jakichkolwiek pomysłów rewolucyjnych na np. nacjonalizację banków i zmianę systemów finansowania bo sama siedzi w kieszeniach stabilności systemu bankowego. System pożyczek na procent jest o tyle jeszcze szczególny, co nie do wszystkich dociera , że nie opiera się na konieczności ścigania "naturalnych" procesów inflacyjnych. Nic takiego jak naturalna inflacja nie istnieje. To czy ekonomia danego kraju wpada w inflację , czy deflację ... jest sprawą najzupełniej uznaniową i zależy od tych właśnie, którzy mają wpływ na wielkość druku papierowego pieniądza, oraz kontrolują jego przepływ z otoczeniem oraz jego ekwiwalentność. Stabilność systemów ekonomicznych jest bardziej związana ze stabilnością systemów władzy niż z czymkolwiek innym. Stwierdzanie że jest inaczej - że ekonomia nie miesza się do polityki jest najzwyklejszą bzdurą, i jednym z typowych zaklęć na ZACIEMNIANIE. Mechanizm kredytu, czyli wiary iż w jakimś okresie czasu warunki gry społecznej nie zmienią się na tyle iż pozwalają mieć nadzieję pożyczkobiorcy nie tylko na zwrot pożyczki, ale i na zwrot części wypracowanych zysków jako lichwy, musi mieć zgoła religijny charakter. Być też poparty mocną wiarą. Co więcej wiara całkowicie pacyfikuje pożyczkobiorcę bo formalnie on jest zainteresowany stabilnością reguł - by dług móc spłacić , a nie bank pożyczający lipne pieniądze bo teoretycznym ograniczeniem jest tu wyłącznie ... wydajność drukarni. Banki już się zatroszczyły by żadna inicjatywa prywatna nie mogła wystartować bez konieczności zaciągnięcia kredytu - choćby na zapłatę ZUS-u. Co ciekawe ci którzy pożyczają owe pieniądze produkowane we własnych drukarniach, nie zaciągają takiego zobowiązania. Banki komercyjne są jedynie mackami Banku Centralnego mającego zdolności emisyjne, zwykłymi pracownikami najemnymi sprawiającego jedynie wrażenie "wolnej konkurencji" w tym sektorze. Pożyczkodawcy nic nie ryzykują , bo ich wiarygodność nie bierze się z ... jakości zadrukowanego papieru, ale przede wszystkim ze zdolności siłowego wyegzekwowania od dłużnika nie tylko samego kredytu, ale przede wszystkim odsetek.
Żyjemy w chwili gdy oprocentowanie kredytów oficjalnie wydać się może śmiesznie małe, w różnych promocjach nawet 1-2 %. Ale co się stanie wtedy jeśli konsorcja bankowe zaordynują na jakiś czas wysysanie pieniędzy z rynku w głęboką deflację i pożyczkobiorcy utoną w zacisku malejących zarobków ? Stopień koncentracji pozwala kreować te procesy dowolnie.
Najistotniejszą więc sprawą jest obecnie nie tyle walka konkurencyjna banków o wysokość oprocentowania, bo takiej wcale może nie być , ale o wciśnięcie całych społeczeństw w system kredytów długookresowych, co w zależności od średnich warunków takich kredytów pozwoli na kształtowanie polityki emisji pieniądza lipnego , bo uznaniowego.
Można jednak powiedzieć, że te mniej lub bardziej zawiłe procesy nie mają jednak znaczenia dopóki społeczeństwo w jakiś sposób legitymizuje systemy władzy i jego niejasne mechanizmy tak naprawdę nikogo nie interesują. To jest nawet obecnie możliwe. Pamiętać jednak należy że okoliczności życia obywateli nie uwarunkowane jakimiś "obiektywnymi prawami ekonomicznymi", bo takie po prostu, o ile nawet istnieją, nic nie przesądzają, mogą być zwykłymi tautologiami, lub zdaniami wewnętrznie pustymi. Obiektywność brać się może wyłącznie z homogenizacji zbiorowych stanów świadomości, generujących systemy zbiorowych potrzeb, pożądań , lęków i obaw. Tutaj zaś świat się niewiele zmienia i występuje tu pewna "stała emocjonalna". Mimo wszystkich gadżetów nowoczesności, stany energetyczne wcale się nie zmieniają, czyli nie jest lepiej, ani gorzej niż kiedykolwiek indziej.
Obecne systemy motywacyjne opierają się o na kulcie GŁUPIEGO CARGO - tak to nazwiemy, czyli kulcie obłąkańczej konsumpcji, niezależnie od kosztów jakie ponoszą Ci , którzy chcą wejść do królestwa Konsumpcji, jak i ceny jakie płaci za to cały świat.
Powiedzmy sobie wprost.
Przypuśćmy: WSZYSCY CHCĄ WPIERDALAĆ ILE SIĘ TYLKO DA ! Ci, którzy chcą żyć jako beneficjenci takiego systemu wiary umieszczają swój lipny kapitał w takiej sferze - kredytów konsumpcyjnych, ci zaś którzy chcą wyjść poza pułapkę morderczych długów umieszczają swą zdolność do pracy w takiej sferze , która będzie zaspokajała te potrzeby.
Budujemy więc restauracje.
Ludzie jedzą, dostają swe kiełbaski, płacą, interes kwitnie.
Ale system wolnej konkurencji i szukanie luk najwyższej intratności szybko sprowadza nas na ziemię i wiadomo że jeśli jakaś inwestycja powiedzmy w restauracje jest szczególnie opłacalna , to po jakimś czasie CI , którzy chcą , lub muszą pracować aby istnieć postawią 5 restauracji na jednym skrzyżowaniu. Powiedzmy że nie wprowadzamy tu instytucji mafijnego monopolu lub czegoś podobnego.
Po jakimś czasie cały kraj może się składać tylko i wyłącznie z restauracji, tak jak nasz kraj składa się prawie wyłącznie ze sklepów, i miejsc generowania niejasnych pieniędzy, które pozwolą znaleźć się w tym sklepie.
Mamy 5 restauracji i powiedzmy 3 klientów. Wszystkie sprzedają kiełbaski po 3.50. Co zrobić by klient kupił właśnie naszą ?
Posłużmy się ekonomicznym myśleniem.
Spróbujemy obniżyć cenę. Dodamy więc trochę trocin. Ale po jakimś czasie inni robią to samo. Ceny spadają. 2.50, 2.00, 1.00, 0,50. Po jakimś czasie wszyscy sprzedają już tylko trociny o smaku kiełbasianym.
Konsument wiedząc, że udział w takiej orgii konsumpcji to najlepsza droga do zgonu szybko poprzestanie na domowej kaszy gryczanej i przestanie odwiedzać nasze restauracje. Oczywiście można go jeszcze ogłupiać reklamami - że nasza kiełbaska to spełnienie jego marzeń, ale i skuteczność tego środka może mieć z czasem swe ograniczenia.
Inny restaurator wybiera inną drogę . Postanawia że będzie do kiełbasek dodawał ... heroinę. No , tak ale na to jest paragraf. Tego nie można robić w świetle prawa. No ale czym jest prawo ? To produkt polityczny, co szczególnie jaskrawo widać w czasach gdy tzw. ekonomia wyznacza systemy wiary par exellance religijne. Prawo jest ustalane przez.... polityków. Kim jest polityk w społeczeństwie konsumpcyjnym ?
To człowiek , który postanawia zdobyć zawód ... beneficjenta . Aby zdobyć go na 4 lata podłącza się pod "siły polityczne" , składa stosowne obietnice "sponsorom", finansujących mu stosowną kampanię przeznaczone dla skretyniałej tłuszczy w rytmie kultu cargo. Gdy sprawa się uda ma 4 lata na :
1. Nie narażanie się beneficjentom - kapłanom ekonomii - bankom
2. Podnoszenie rąk na zawołanie.
3. Ustawienie w życiu siebie, rodziny, znajomych, znajomych znajomych, kolesi, kolesi kolesi - tak , by wiedząc że, gdy zostanie się wylanym na mordę po 4 latach, to będzie można powiedzieć ... OPŁACIŁO SIĘ.
Polityk jest uzależniony od lobby, co więcej bez lobby, i systemów łapownictwa nowoczesny polityk w zasadzie nie ma racji bytu. No bo po co szedł by do polityki jeśli jakikolwiek istotny ruch w niej poza decyzjami konsorcjów bankowych nie jest w ogóle możliwy. Reszta to jałowy dym.
Nasz restaurator idzie do naszego polityka, jeden chce, i drugi chce i tak czy inaczej się dogadają. Potem sprawy toczą się szybko. I mamy kolejna ustawę . Powiedzmy o nowym środku konserwującym ... o nazwie "anioreh".
Restaurator podnosi cenę swoich kiełbasek do 9,90 i ludzie walą drzwiami i oknami. Interes znów się kręci. Politycy się ustawili. Ludzie widzą iż pojawiły się nowe potrzeby, z miesiąca na miesiąc coraz większe. Zaciągają więc kredyty na całe paki kiełbasek. A nasz restaurator może powiedzieć sobie z czystym sumieniem - zrobił jedynie to wszystko, by utrzymać się na rynku wykańczającej wszystkich konkurencji i nie zdechł pod naporem swoich urojeń o prywatnej inicjatywie, gdzie jedynymi zwycięzcami są .... sekundanci ... z plikiem lipnych papierów.
K. Lewandowski na koniec pisze:
Dyskomfort moralny bogaczy płynie też stąd , że lepiej niż inni zdają sobie sprawę, że wzrost wykładniczy wymuszony przez lichwę nie może trwać bez końca i ze musi w końcu nastąpić kataklizm nieciągłości mocy powołującego ja do istnienia prawa.
W naszym wypadku tak rozumiana wiara ma też swój próg krytyczny. Tym progiem jest nie tyle wzajemne wyrzynanie się w kolejnych kataklizmach jako narzędzia redukcji rozpaczy tych którzy sięgnęli po kredyty - poniżej progu dalszej zdolności do zadłużania się , ale przede wszystkim zrozumienie że własna praca nie tyle jest środkiem zaspokajania cudzych potrzeb , ile realizacja własnej potrzeby kreacji takiego świata, za który moglibyśmy wziąć odpowiedzialność i być z niego dumni, zamiast dostosowywania się do reguł generujących świat coraz bardziej wstrętny. Poza wszelkimi prawami ekonomicznymi.
Nawet jeśli wiadomym byłoby, że celem naszym ... jest ekonomiczna KLĘSKA.
Pozdrawiam
RODMAN
/z korespondencji mailowej/
PS: Myślałem o tym dziś podczas pracy, czyli o dalszym rozwijaniu się myśli zawartych w tekście. Rozwijają się one tak:Jeśli się myśli "rynkowo" to można na to spojrzeć i w ten sposób że pieniądze są czymś w rodzaju produktu na rynku. Banki wprowadzają na rynek swój towar, po zerowych kosztach produkcji. Opłacają .... się przede wszystkim i rząd będący siłą wykonawcza i egzekucyjna , oraz wspólnie z rządem ustalają co należałoby tym finansować. Muszą trochę dbać o to by "wartość" swego produktu nie spadała , wiec podaż nie może powodować procesów inflacyjnych. Popyt wymuszają w ten sam sposób co kiedyś ... inni uczestnicy rynku są zmuszani przez prawo do wysiłku na rzecz zdobycia owego towaru ponieważ w nim jedynie można regulować swe "zobowiązania" wobec władzy i innych podmiotów jej podlegających. Aby je zdobyć musza wprowadzać do obrotu swoje towary. Jeśli rząd/bank/system traci wiarygodność, ludzie zaczną unikać sygnowanego przez nich produktu, dlatego najistotniejsze jest poczucie BEZALTERNATYWNOŚCI SYSTEMU - stąd m.in. owa komponenta religijna. Jeśli SYSTEM WYMIANY JEST BEZALTERNATYWNY to regulacje podaży i popytu produktu jakim jest pieniądz można regulować ... wzrostem obciążeń podatkowych, regulacja stop procentowych - w taki sposób aby WYTWÓRCY DÓBR sami oddawali swoje BANKNOTY za wirtualna w skali statystycznej korzyść jaką jest oprocentowanie, no i regulacje stop procentowych kredytów. W takim systemie role MOŻNOWŁADCÓW pełnią instytucje bankowe, które wprowadzają do obiegu swój towar ... drukując sobie pensje / nikt mi nie powie ze wielkość zarobków w takich i podobnych instytucjach jak spółki skarbu państwa jest uwarunkowana rynkowo / - czyli wzbogacając rynek o towar , które sami produkują. Z uwagi jednakna fakt ze gwarantem skuteczności tego mechanizmu jest rząd prerogatywami tymi musza się z nim dzielić. Lub raczej wspólnie we wspólnym interesie utrzymać zdolność producentów do takiego wysiłku , który dla nich przede wszystkim będzie optymalny.Warto też na koniec zaznaczyć, że ostatnia dekada przyniosła już zupełna wirtualizację świadectwa Mocy Władzy w systemie określonym ekonomicznie jakim jest pieniądz. W tej chwili MOC rozdzielana jest przy pomocy klawiszy w terminalach systemów komputerowych i zmianą stanów kont , w procesach całkowicie już wirtualnych określonych STANEM ŚWIADOMOŚCI uczestników tej gry, czyli stopniem zinternalizowania OFICJALNYCH RELIGII, w których MOC rozdzielana jest "po uważaniu", w oparciu o religijne wyobrażenie tego - co ma jaką wartość na kolejnym bycie wirtualnym jakim jest tzw. rynek. I to jest dopiero WŁADZA !!!
TO co staram się pokazać w tych kilku słowach to pewne spostrzeżenie że niemożliwe jest rozdzielenie systemów władzy od ekonomii w czasach gdy ekonomia jest płaszczyzna na której toczą się IDEE O WŁADZY.
http://rodman.most.org.pl/Rodman2.htm
STEIN. http://rprl.blogspot.com/
Subskrybuj:
Posty (Atom)