piątek, 17 października 2008
TRANSFER *)
Czy polski sektor bankowy jest naprawdę bezpieczny?
Czy zagraniczne banki mogą wytransferować pieniądze z należących do nich banków polskich? Ostatnio takie pytanie pojawia się coraz częściej. Na istnienie takiego ryzyka wskazywali analitycy NBP już wiosną tego roku. Pogłębienie się kryzysu finansowego to ryzyko jeszcze powiększa.
Na początku tygodnia Prezes NBP Sławomir Skrzypek nie tylko zapewniał społeczeństwo o braku zagrożenia dla systemu finansowego w Polsce, ale również zaprezentował pakiet zaufania dla sektora bankowego. Przedstawiony przez Prezesa NBP pakiet ma poprawić płynność sektor bankowego i przeciwdziałać ewentualnemu kryzysowi w Polsce. W tym samym czasie Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) wysłała do wszystkich banków list z prośbą o codzienne raportowanie transakcji zawieranych z zagranicznymi podmiotami, w tym ze spółką matką, czyli głównym ich akcjonariuszem. Działania te mogą być przypadkiem, ale mogą również oznaczać dużo większe problemy niż dotychczas sądzono w polskim sektorze bankowym. List KNF do krajowych banków może sygnalizować, że część ze środków została już wytransferowana do zagranicznych matek. Transfery te tłumaczyłby obecny brak płynności na krajowym rynku międzybankowym oraz osłabianie się złotówki w stosunku do innych walut w ostatnich tygodniach. W konsekwencji zaostrzenie kontroli przez KNF ma przeciwdziałać tym praktykom i może wynikać z obawy, że zapowiedziane działania przez NBP mające poprawić płynność sektora bankowego będą skutkować zwiększeniem się ilości transferów z Polski za granicę. Oznaczałoby to, że środki dostarczane przez NBP mogłyby być przekazywane za pośrednictwem krajowych banków do zagranicznych spółek matek.
Nasz system bankowy jest poukładany inaczej niż systemy w USA, Wielkiej Brytanii, czy Niemczech, mamy inny system nadzoru, prawo ogranicza możliwości banków w kwestii działalności inwestycyjnej. Dlatego też nie grożą nam upadłości banków, nie ma sensu wyciągania pieniędzy z lokat - mówi Marek Zuber.
______________________________
Zobacz wypowiedź
Marka Zubera
Dotychczas przedstawiciele organów nadzorczych oraz krajowych instytucji finansowych zapewniali, że w Polsce system bankowy jest niezagrożony i nie ma możliwości, aby globalny kryzys go bezpośrednio dotknął. Jednakże już w czerwcu br. analitycy NBP wskazali na realne zagrożenie zarażenia się kryzysem finansowym przez polski sektor bankowy, co zostało opisane w raporcie o stabilności systemu finansowego. W raporcie tym wskazano na poważne zagrożenie dla stabilności polskiego systemu finansowego związane z możliwością transferu środków z banków krajowych do zagranicznych banków matek. Z uwagi na skalę zjawiska, zdaniem autorów raportu NBP, zagrożenie to jest bardzo realne i prawdopodobne, a nie hipotetyczne. W związku z tym, że raport powstał na podstawie danych za 2007 rok autorzy raportu wskazywali, że większość spółek matek polskich banków nie zanotowało strat w następstwie kryzysu, co zmniejsza opisane przez nich ryzyka. Od momentu powstania raportu do dziś wiele się jednak zmieniło w systemie finansowym i w 2008 roku duża część z zagranicznych banków matek wykazała poważne straty finansowe. Dodatkowo w ostatnich tygodniach cześć z tych banków została uchroniona przed upadłością tylko w następstwie wsparcia ze strony rządów. A zatem istnieje obecnie ryzyko, że część ze środków została bądź zostanie wytransferowana przez polskie banki zależne do zagranicznych spółek matek.
Banki mogą transferować zyski za granicę, KNF będzie czuwał
Autorzy raportu NBP przeprowadzili analizę stabilności sektora bankowego na próbie 15 największych banków krajowych spośród których 12 miało dominującego zagranicznego akcjonariusza. Opracowane na tej próbie scenariusze zostały przygotowane w oparciu o wyniki za pierwsze półrocze 2007 r. Z analiz tych już wtedy wynikało, że kryzys może się wbrew pozorom bardzo łatwo przenieść do Polski. Za najpoważniejsze źródło potencjalnego kryzysu w Polsce wskazano udzielane przez banki krajowe kredyty oraz udostępniane linie kredytowe, jak i złożone lokaty w zagranicznych bankach, które są równocześnie najczęściej spółkami matkami. Zagrożenie kryzysem jest o tyle poważne, że analizę tę można uznać za optymistyczną, gdyż była ona przeprowadzana na danych za ubiegły rok, a w badanej próbie wykorzystano największe banki krajowe. Natomiast badania naukowe w tym obszarze wskazują, że największą skłonność do ryzyka często można zaobserwować w małych bankach. Zatem w przypadku uwzględnienia wszystkich 57 banków krajowych oraz aktualnych danych mogłoby się okazać, że ryzyko kryzysu jest dużo wyższe w Polsce.
Wszystkie wiadomości o kryzysie finansowym w jednym miejscu
Zgodnie z danymi zagregowanymi dla sektora bankowego ryzyko związane z kredytowaniem zagranicznych banków przez polskie banki mogłoby się wydawać niewielkie w ubiegłym roku. Jednak w pojedynczych bankach już wtedy było ono znaczne, o czym świadczą dane dla próby wybranych banków krajowych. Wynika z nich, że średnie zaangażowanie 15 największych banków krajowych wynosiło około 10% ich aktywów, ale w jednym przypadku wynosiło ono wtedy około 30% sumy bilansowej. W tym jedynym przypadku ponad 90% udzielonych kredytów stanowiły lokaty na rynku międzybankowym o terminie zapadalności krótszym niż 3 miesiące. W tym przypadku upadłość zagranicznego banku, któremu udzielony został kredyt za pośrednictwem rynku międzybankowego, mógłby spowodować upadłość banku krajowego. Analiza ta została przeprowadzona na wybranej grupie i na podstawie historycznych danych. Zatem zaangażowanie krajowych banków w kredytowanie zagranicznych banków przez rynek międzybankowy może być dziś dużo większe.
Zbliżonym zagrożeniem do powyższego są linie kredytowe krajowych banków udostępnione zagranicznym bankom. Również tu może się wydawać, że zagrożenie i ryzyko jest stosunkowo ograniczone. W ubiegłym roku w największych bankach wielkość przyznanych linii kredytowych zagranicznym bankom nie przekraczała 10% ich aktywów. Jednakże z analizy scenariuszowej wynika, że w przypadku, gdy stracone zostałoby 50% z istniejących na koniec grudnia 2007 r. należności od banków zagranicznych, wtedy aż sześć banków z 15 miałby niższe fundusze własne niż wymaga to obecnie prawo. W jednym przypadku bank krajowy wyczerpałby także całkowicie swoje fundusze własne, co oznaczałoby jego upadłość. Dodatkowo z analiz przeprowadzonych na podstawie danych dla całego sektora bankowego wynika, że w przypadku ziszczenia się takiego scenariusza, więcej niż jedna czwarta banków krajowych nie spełniałaby nadzorczego wymogu kapitałowego. Zatem w przypadku zawieszenia płatności przez którąś z zagranicznych spółek matek prawdopodobieństwo wystąpienia kryzysu jest dziś bardzo wysokie. Ponadto również tu należy oczekiwać, iż dziś skala zaangażowania banków krajowych jest dużo większa niż w czerwcu br. Wynika to z faktu, że polskie banki charakteryzowały się wysokim poziomem funduszy własnych oraz dobrymi wynikami za ostatnie lata. Wysokie fundusze własne powodują, że brak było dotychczas istotnych barier w zwiększeniu udziału udzielaniu pożyczek zagranicznym bankom.
Równocześnie należy wskazać, że istnieją w systemie bankowym pewne ograniczenia, które mogą częściowo zapobiec takim sytuacjom. Pierwszym ograniczeniem są limity koncentracji w zakresie działalności kredytowej banków. Zgodnie z obecnymi regulacjami bank może udzielić kredyt w maksymalnej wysokości 20% funduszy własnych w przypadku, gdy jest on udzielany podmiotowi, który jest w stosunku do banku podmiotem dominującym. Natomiast bank krajowy może udzielić kilku kredytów różnym bankom zagranicznym. W tym przypadku ograniczeniem jest suma tzw. dużych kredytów udzielonych różnym podmiotom, która łącznie nie może przekroczyć 800% funduszy własnych. Duże kredyty, czyli te które przekraczają 10% kapitału własnego, ale nie mogą przekroczyć 25% kapitału własnego, muszą być zgłaszane do KNF. Obowiązek zgłaszania tych kredytów przez banki krajowe pozwala kontrolować działalność kredytową i ogranicza tym samym ryzyko.
Drugim istotnym zabezpieczeniem jest badanie wypłacalności grupy bankowej na bazie sprawozdań jednostkowych podmiotu dominującego i na bazie skonsolidowanej przez nadzór bankowy. Konieczność spełnienia wymogów kapitałowych na poziomie grupy powoduje, że przenoszenie kapitału miedzy podmiotami grupy nie ma wpływu na skonsolidowany współczynnik wypłacalności, badany przez nadzór właściwy dla siedziby spółki-matki. W konsekwencji wpływa ono jedynie na jednostkowe współczynniki wypłacalności na poziomie krajowym. Zatem udzielenie pożyczki lub kredytu przez bank krajowy przyniosłoby niewielka korzyść banku matce. Z drugiej strony należy podkreślić, iż ograniczenia dotyczą wyłącznie kredytów, a nie depozytów składanych przez banki krajowe w bankach macierzystych.
Zagraniczny bank może, gdyby miał problemy z płynnością, zażądać wsparcia od zależnego banku krajowego w postaci złożenia u niego lokat albo też zażądać nabycia od niego niepłynnych aktywów, w tym na przykład papierów dłużnych typu subprime. W związku z tym może się nagle okazać, że banki krajowe zostały zmuszone przez spółkę matkę do sprzedaży swojego bezpiecznego portfela składającego się głównie ze skarbowych papierów dłużnych czy też zaciągania kredytów na polskim rynku międzybankowym, w celu spełnienia żądań swoich właścicieli. Zatem również w tym przypadku działania zagranicznych spółek matek znacznie osłabiłyby stabilność krajowych banków.
Wzrost kredytowania zagranicznych banków przez banki krajowe, lokowanie nadwyżek czy też nabywanie nisko płynnych papierów wartościowych spowodowałby przesunięcie rozkładu aktywów w sektorze bankowym. Właśnie ta zmiana rozkładu, a nie brak zaufania, może być dziś czynnikiem, który może tłumaczyć obecny brak płynności na polskim rynku międzybankowym. Na ewentualny transfer środków z Polski może również wskazywać osłabienie się złotego w stosunku do głównych walut światowych. Szybka wymiana waluty przez polskie banki mogła nie tylko być przyczyną osłabienia się złotówki, ale również może być przyczyną dużych wahań, które od niedawna obserwujemy na rynku walutowym. Zagraniczne banki mogły się wcześniej dowiedzieć o zaostrzeniu kontroli przez KNF i w tym celu wymusić szybszą wymianę i transfer środków zagranicę. Działania te tłumaczyłyby zagadkowe osłabienie się złotówki pod koniec ostatniego tygodnia.
Dlatego gdyby się obecnie okazało, że któryś z banków zagranicznych przeżywa kłopoty finansowe i ma on również działalność w Polsce, to może mieć to dużo większy wpływ na krajowy sektor bankowy niż dotychczas sądzono. W szczególności, gdy uwzględni się fakt, że lokaty banków krajowych w bankach zagranicznych często przekraczają 100% funduszy własnych. W konsekwencji upadłość podmiotu dominującego mogłaby zarazem skutkować upadłością banku krajowego. W tym przypadku problemy z płynnością banku krajowego czy też jego upadłość wywołana przez zagraniczny bank może się bardzo szybko przenieść również na inne banki krajowe. Zakładając także, iż inne banki krajowe są również pozbawione płynnych aktywów i mają dziś problemy z płynnością może się okazać, że efekt domina jest dziś bardzo prawdopodobny. Oznacza to, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom polski sektor bankowy może być dziś w dużo większym stopniu narażony na ryzyko poważnego kryzysu finansowego,.
Istotnym elementem, który mógłby się przyczynić do ograniczenia ryzyka wystąpienia kryzysu finansowego w Polsce byłoby wprowadzenie obowiązku przedstawiania do publicznej wiadomości przez banki krajowe z dużą częstotliwością swoich sprawozdań finansowych wraz ze szczegółowym ujawnieniem swoich ekspozycji. W ten sposób rynek mógłby sam w szybkim czasie zweryfikować, który z banków krajowych charakteryzuje się teraz wysokim ryzykiem, czy to w następstwie transferów, czy też innych ryzykownych transakcji. W Australii i Nowej Zelandii dyscyplina rynkowa została z dużym sukcesem wdrożona już kilka lat temu. Odtąd w obu tych państwach rynek sam reguluje zachowania podmiotów w sektorze bankowym i w sposób naturalny eliminuje ryzykowne instytucje finansowe. Dlatego też w tych państwach nie ma ubezpieczenia depozytów i zatem nie ma tam też potrzeby ich podwyższania w celu odbudowania zaufania do systemu finansowego. W związku z tym, może zamiast kolejnych planów ratunkowych i wydawania środków podatników na finansowanie prywatnych instytucji finansowych, najlepiej byłoby wprowadzić pełną przejrzystość w systemie finansowym i pozwolić ponownie zadziałać zasadom wolnego rynku. Przejrzystość i dyscyplina rynkowa nie tylko pozwoliłyby uchronić system finansowy przed skutkami obecnego kryzysu, ale byłyby również istotnym krokiem w celu odbudowania zaufania do instytucji finansowych w Polsce.
Oskar Kowalewski
Autor jest adiunktem w Instytucie Gospodarki Światowej SGH oraz współzałożycielem SEENDICATE
środa, 15 października 2008
POLSKA. 1000 lat.
Rzeczpospolita w obliczu wrogiej koalicji
Jan Olbracht nie doprowadził do korzystnego dla siebie końca sporu z wielkim mistrzem Zakonu krzyżackiego Janem Tiefenem, który odmówił złożenia hołdu polskiemu monarsze. Jedną z przyczyn były przygotowania do wyprawy przeciw Turcji, a później jej niefortunny przebieg. Inną przyczyną był krótki okres jego panowania. Do sprawy hołdu nie wrócił także Aleksander, następca Olbrachta. Również ten władca panował bardzo krótko, a poza tym u wschodnich granic Litwy wyrósł niebezpieczny wróg, zagrażający zarówno państwu litewskiemu, jak i całej Rzeczypospolitej. Moskwa, rozpoczynając wojnę przeciw państwu polsko-litewskiemu, w Krzyżakach widziała swojego sprzymierzeńca. Inicjatorem powstania antypolskiej koalicji był Habsburg, cesarz Maksymilian. Taki układ polityczny, mimo pozorów zmian, trwał do XX wieku.
Antypolska koalicja Habsburgów, Moskwy i Krzyżaków
W 1510 r. zmarł wielki mistrz krzyżackiFryderyk Saski. Jego następcą został wybrany książę Albrecht z rodziny Hohenzollernów, siostrzeniec króla Zygmunta I. Wydawało się, że pokrewieństwo nowego zwierzchnika Zakonu z polskim monarchą umocni panowanie Polski nad Bałtykiem. Wbrew tym nadziejom Albrecht cały swój wysiłek polityczny skierował na przekreślenie postanowień traktatu toruńskiego i powrót do niezależnego od Rzeczypospolitej państwa krzyżackiego.