WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
wtorek, 4 maja 2010
nie pieprz Domihnika
MOTTO:
Oni są rozumni, my - chorzy z nienawiści!?
Dominika Wielowieyska w swoim artykule w „Gazecie Wyborczej” wykazała się niezwykłą subtelnością, zrównując film Ewy Stankiewicz „Solidarni 2010” z wygłupem dorosłych dzieci (Wojewódzkiego i jego wicewojewódzkiego) w Radiu Eska Rock. „W filmie obok osób szczerze opłakujących śmierć prezydenta, wypowiadali się ludzie (w tym jeden radny PiS), którzy snuli liczne spiskowe teorie” - pisze. Nie jest to jedyny zresztą, wychodzący z tego środowiska głos, ganiący nic nierozumiejący naród, za bycie takim, jakim jest i przejawiający uczucie takie, jakie w dni narodowej żałoby przejawiał.
A w mojej ocenie naród, przynajmniej przeciętny Kowalski, ma prawo czuć " lekką" konfuzję i mieć poczucie niepewności, w sytuacji, w której czołówka polskiej elity parlamentarnej i urzędniczej (na czele z Prezydentem) zostaje w jednym zdarzeniu dekapitowana.
Dla redaktorki z Czerskiej wszystko zalatuje stęchlizną teorii spiskowej. W gruncie rzeczy, idąc dalej tym tropem myślowym, nie stało się nic ważnego. Jedynie rządowy Tupolew, rosyjskiego pochodzenia, przechodzący ledwie co remont w rosyjskiej stacji kontrolnej, rozbił się na rosyjskiej ziemi, najpewniej źle pokierowany przez rosyjską obsługę samolotu (bo taka jest moja teoria nt. katastrofy). W dalszej kolejności ta sama rosyjska załoga wieży lotów, zmyka czym prędzej ze smoleńskiego lotniska, zatrzymywana przez milicję. Tę samą rosyjskąmilicją, która ma następnie wyłączność na prowadzenie oględzin miejsca zdarzenia, mającego dostarczyć dowodów do prowadzonego przez rosyjską prokuraturę śledztwa, na którego czele stoi były rosyjski rezydent KGB w Berlinie, a obecnie rosyjski premier – Władimir Władimirowicz, który tylko dlatego, że uścisnął Donalda Tuska, zyskał sobie miano człowieka prawego. Ale co ja mówię, od kiedy Jarosław Kaczyński wezwał ludzi prawych do kontynuowania dzieła swojego brata, hasło to oznacza „dzielenie Polaków”, „powrót IV RP”, „nekrofilski mesjanizm” etc.
A zatem wracając do wątku. Śledztwo prowadzi ten sam rosyjski polityk, który na pytanie co stało się z rosyjskim okrętem podwodnym Kursk, odpowiedział, że ten „zatonął”. Ten sam rosyjski polityk stał na czele komisji, która po zamachach na Dubrówce i w Biesłanie, stwierdziła że „akcje ratownicze”, były przygotowane przez służby specjalne wzorcowo, a pół tysiąca ludzi zginęło niejako przez przypadek.
Dodatkowo, rosyjskie media, począwszy od dnia katastrofy, rozsiewają oskarżycielską wobec prezydenckiego pilota i samego prezydenta propagandę załgując, jakoby Tupolew czterokrotnie podchodził do lądowania, a pilot – pomimo rozsądnych nakłonień rosyjskich kontrolerów, zdecydował się lądować w „skrajnie trudnych warunkach”. Bo przecież w prezydenckim samolocie latali sami nowicjusze, których lądować uczyli tylko na symulatorach.
Sytuacja okalana jest niezrozumiałym zachowaniem sił prezydentowi nieprzychylnych. Obowiązki prezydenta – wbrew konstytucji, bo bez prawem wymaganych konsultacji z Trybunałem Konstytucyjnym, przejmuje Bronisław Komorowski. W kilka godzin po katastrofie ma miejsce, wykonana rękami ABW, rewizja mieszkania ministra Szczygły i posła Wassermana (po której nie może odnaleźć się laptop tego pierwszego). Żaden z oficjeli rządowych nie uspokaja społeczeństwa, wykluczając wersję z zamachem. Bronisław Komorowski, w pierwszych przemówieniach sprawia wrażenie, nie jakby właśnie wydarzyła się największa katastrofa w powojennej historii Polski, ale jakby ktoś włamał się marszałkowi do garażu (copyright by Włodzimierz Cimoszewicz). W podobnym tonie prowadzone jest śledztwo. Polscy prokuratorzy, zdani są na łaskę i niełaskę rosyjskich kolegów po fachu, do których zaufanie wynikać ma z faktu, że Putin przytulił Tuska.
Sam premier, zachowuje się jak, nie przebierając w słowach, cienka klucha i funduje nam w dniach żałoby coś, co bardziej przypomina – z przeproszeniem, kwietniowe Dni Cipki. Nie występuje z żadnym orędziem do narodu, nie uspokaja, że najwybitniejsi polscy patrioci na pewno nie zginęli w wyniku zamachu, tylko promuje się na pogrzebach. Czy tak zachowuje się mąż stanu, twardy polityk, przywódca narodu w kryzysie?
Sytuacja jest więc taka, że po trzech tygodniach od dnia katastrofy rząd i prokuratura nie są w stanie określić, jaka była jej godzina, choć mogliby w tym celu wykorzystać np. monitoring NATO! Polska prokuratura czeka pokornie aż rosyjscy przyjaciele (już pojednani) odeślą nam łaskawie czarne skrzynki, rządowe dokumenty, laptopy, komórki, czy inne urządzenia, a osoba – która wydawać by się mogło, powinna być najlepiej poinformowana o całej sprawie – tj. premier RP, nie jest w stanie na wizji określić na podstawie której konwencji międzynarodowej (chicagowskiej, czy strasburskiej) ma być prowadzone śledztwo!
Jedyne w zasadzie co ruszyło z miejsca to nominacje.
Rzecz jasna, tylko te potrzebne. Bo przecież nie ma pośpiechu w powoływaniu prezesa NBP. Polska wcale nie traci na wiarygodności w oczach międzynarodowej finansjery z wakatem na najważniejszej ekonomicznej funkcji w państwie. P.o. prezydenta Bronisław Komorowski zdecydował się podpisać za to nowelizację ustawy o IPN (z autopoprawkami przegłosowanymi w przeddzień podpisu), dając w ten sposób do zrozumienia jakim jest aroganckim gnojkiem i chamem. Chodzi mi mianowicie o argumentację, jakoby nie znana mu była wola zmarłego prezydenta Kaczyńskiego, odnośnie losu nowelizacji, bo gdyby Kaczor jakąś wolę miał, to by coś z ustawą zrobił. A tak, zginął i już nie zrobi. Proste! (?)
Wracając do meritum, słysząc to wszystko przeciętny Polak " może " czuć się zaniepokojony. Po głowie mogą chodzić mu różne teorie spiskowe. Zwłaszcza, gdy dodatkowo jest w stanie zaobserwować jaką nieudolnością w sprawie wyjaśniania przyczyn katastrofy wykazuje się premier i jego trupa. W ten sposób uzewnętrzniają się myśli, mówiące o „krwi na rękach” premiera Tuska. Dodam od siebie, że się z nimi kompletnie nie zgadzam, nie wierzę w opcję ze spiskiem i zamachem i uważam, że głosy takie się głęboko niestosowne i nietrafione. W zaistniałych jednak okolicznościach – jak najbardziej uzasadnione!
I wtem wyskakuje nam z felietonem, niczym Dziewica Orleańska zza krzaka, Dominika Wielowieyska i nadziwić się nie może, że „wypowiadali się ludzie (w tym jeden radny PiS), którzy snuli liczne spiskowe teorie”. Bo przecież rzecz to oczywista, że „ludzie rozumni”, odrzucą z miejsca zaprezentowane przeze mnie wątpliwości, a jedynie chora z nienawiści ciemna tłuszcza jest w stanie uwierzyć w „teorie o spisku”. Co jest niedorzeczne zwłaszcza po tym, jak Putin przytulił Tuska. No rzeczywiście chamstwo, jak można w takiej sytuacji mieć chociaż cień podejrzeń!?
P.S. (1) – wczoraj w TWN24 pojawił się bardzo dobry reportaż o hipotetycznych przyczynach katastrofy. Dziennikarze, bez dostępu do tajnych informacji, jedynie na podstawie map, opinii ekspertów i własnych obserwacji, doszli do konkluzji, że najpewniej jej przyczyną było gwałtowne obniżenie pułapu lotu ze 120 do ok. 10 m n.p.m., na przełomie niecałego kilometra lotu. Przyczyną tego stanu rzeczy mogło być, bądź złe podanie parametrów wysokości przez obsługę lotu, bądź błędne wprowadzenie danych przez pilotów. Wersja ma słabe strony, ale tłumaczy w jakimś stopniu, dlaczego kontrolerzy tak spieprzali ze smoleńskiego lotniska, tuż po katastrofie Tupolewa.
Dobra robota, Panowie z TWN24! Zamiast naśmiewać się z kota Alika, bądź jego właściciela i pleść androny o tym, co napluł do kamery marszałek Niesiołowski, lepiej się wziąć za siebie i sumiennie wykonywać dziennikarskie rzemiosło.
P.S. (2) – Dzisiaj przypada rocznica konstytucji 3 maja. Przypomnijmy więc pokrótce. Przedstawiciele polskiego oświecenia, postanowili ustawą ustrojową ratować Rzeczpospolitą przed niechybnym końcem. Inny zamysł miała jednak rosyjska caryca, która – pod hasłami przecięcia rewolucyjnej narośli, wysłała rosyjskie wojska. Tak więc, rosyjskie pułki, wspierane przez rosyjskie armaty i rosyjskie bagnety, wyrżnąwszy uprzednio mieszkańców Pragi i wojska Kościuszki, zainstalowały na polskiej ziemi rosyjskie panowanie na ponad wiek.
Z tej też przyczyny, " niewielki " margines niepewności i zwątpienia w odwieczną przyjaźń polsko-rosyjską może się w przeciętnym Polaku rodzić, nieprawdaż? No ale teraz przecież już zadekretowano miłość, pojednanie i rock&roll, bo Putin przytulił Tuska... A tak, już o tym wcześniej pisałem.
komentarze (16)
http://sed3ak.salon24.pl/
Oni są rozumni, my - chorzy z nienawiści!?
Dominika Wielowieyska w swoim artykule w „Gazecie Wyborczej” wykazała się niezwykłą subtelnością, zrównując film Ewy Stankiewicz „Solidarni 2010” z wygłupem dorosłych dzieci (Wojewódzkiego i jego wicewojewódzkiego) w Radiu Eska Rock. „W filmie obok osób szczerze opłakujących śmierć prezydenta, wypowiadali się ludzie (w tym jeden radny PiS), którzy snuli liczne spiskowe teorie” - pisze. Nie jest to jedyny zresztą, wychodzący z tego środowiska głos, ganiący nic nierozumiejący naród, za bycie takim, jakim jest i przejawiający uczucie takie, jakie w dni narodowej żałoby przejawiał.
A w mojej ocenie naród, przynajmniej przeciętny Kowalski, ma prawo czuć " lekką" konfuzję i mieć poczucie niepewności, w sytuacji, w której czołówka polskiej elity parlamentarnej i urzędniczej (na czele z Prezydentem) zostaje w jednym zdarzeniu dekapitowana.
Dla redaktorki z Czerskiej wszystko zalatuje stęchlizną teorii spiskowej. W gruncie rzeczy, idąc dalej tym tropem myślowym, nie stało się nic ważnego. Jedynie rządowy Tupolew, rosyjskiego pochodzenia, przechodzący ledwie co remont w rosyjskiej stacji kontrolnej, rozbił się na rosyjskiej ziemi, najpewniej źle pokierowany przez rosyjską obsługę samolotu (bo taka jest moja teoria nt. katastrofy). W dalszej kolejności ta sama rosyjska załoga wieży lotów, zmyka czym prędzej ze smoleńskiego lotniska, zatrzymywana przez milicję. Tę samą rosyjskąmilicją, która ma następnie wyłączność na prowadzenie oględzin miejsca zdarzenia, mającego dostarczyć dowodów do prowadzonego przez rosyjską prokuraturę śledztwa, na którego czele stoi były rosyjski rezydent KGB w Berlinie, a obecnie rosyjski premier – Władimir Władimirowicz, który tylko dlatego, że uścisnął Donalda Tuska, zyskał sobie miano człowieka prawego. Ale co ja mówię, od kiedy Jarosław Kaczyński wezwał ludzi prawych do kontynuowania dzieła swojego brata, hasło to oznacza „dzielenie Polaków”, „powrót IV RP”, „nekrofilski mesjanizm” etc.
A zatem wracając do wątku. Śledztwo prowadzi ten sam rosyjski polityk, który na pytanie co stało się z rosyjskim okrętem podwodnym Kursk, odpowiedział, że ten „zatonął”. Ten sam rosyjski polityk stał na czele komisji, która po zamachach na Dubrówce i w Biesłanie, stwierdziła że „akcje ratownicze”, były przygotowane przez służby specjalne wzorcowo, a pół tysiąca ludzi zginęło niejako przez przypadek.
Dodatkowo, rosyjskie media, począwszy od dnia katastrofy, rozsiewają oskarżycielską wobec prezydenckiego pilota i samego prezydenta propagandę załgując, jakoby Tupolew czterokrotnie podchodził do lądowania, a pilot – pomimo rozsądnych nakłonień rosyjskich kontrolerów, zdecydował się lądować w „skrajnie trudnych warunkach”. Bo przecież w prezydenckim samolocie latali sami nowicjusze, których lądować uczyli tylko na symulatorach.
Sytuacja okalana jest niezrozumiałym zachowaniem sił prezydentowi nieprzychylnych. Obowiązki prezydenta – wbrew konstytucji, bo bez prawem wymaganych konsultacji z Trybunałem Konstytucyjnym, przejmuje Bronisław Komorowski. W kilka godzin po katastrofie ma miejsce, wykonana rękami ABW, rewizja mieszkania ministra Szczygły i posła Wassermana (po której nie może odnaleźć się laptop tego pierwszego). Żaden z oficjeli rządowych nie uspokaja społeczeństwa, wykluczając wersję z zamachem. Bronisław Komorowski, w pierwszych przemówieniach sprawia wrażenie, nie jakby właśnie wydarzyła się największa katastrofa w powojennej historii Polski, ale jakby ktoś włamał się marszałkowi do garażu (copyright by Włodzimierz Cimoszewicz). W podobnym tonie prowadzone jest śledztwo. Polscy prokuratorzy, zdani są na łaskę i niełaskę rosyjskich kolegów po fachu, do których zaufanie wynikać ma z faktu, że Putin przytulił Tuska.
Sam premier, zachowuje się jak, nie przebierając w słowach, cienka klucha i funduje nam w dniach żałoby coś, co bardziej przypomina – z przeproszeniem, kwietniowe Dni Cipki. Nie występuje z żadnym orędziem do narodu, nie uspokaja, że najwybitniejsi polscy patrioci na pewno nie zginęli w wyniku zamachu, tylko promuje się na pogrzebach. Czy tak zachowuje się mąż stanu, twardy polityk, przywódca narodu w kryzysie?
Sytuacja jest więc taka, że po trzech tygodniach od dnia katastrofy rząd i prokuratura nie są w stanie określić, jaka była jej godzina, choć mogliby w tym celu wykorzystać np. monitoring NATO! Polska prokuratura czeka pokornie aż rosyjscy przyjaciele (już pojednani) odeślą nam łaskawie czarne skrzynki, rządowe dokumenty, laptopy, komórki, czy inne urządzenia, a osoba – która wydawać by się mogło, powinna być najlepiej poinformowana o całej sprawie – tj. premier RP, nie jest w stanie na wizji określić na podstawie której konwencji międzynarodowej (chicagowskiej, czy strasburskiej) ma być prowadzone śledztwo!
Jedyne w zasadzie co ruszyło z miejsca to nominacje.
Rzecz jasna, tylko te potrzebne. Bo przecież nie ma pośpiechu w powoływaniu prezesa NBP. Polska wcale nie traci na wiarygodności w oczach międzynarodowej finansjery z wakatem na najważniejszej ekonomicznej funkcji w państwie. P.o. prezydenta Bronisław Komorowski zdecydował się podpisać za to nowelizację ustawy o IPN (z autopoprawkami przegłosowanymi w przeddzień podpisu), dając w ten sposób do zrozumienia jakim jest aroganckim gnojkiem i chamem. Chodzi mi mianowicie o argumentację, jakoby nie znana mu była wola zmarłego prezydenta Kaczyńskiego, odnośnie losu nowelizacji, bo gdyby Kaczor jakąś wolę miał, to by coś z ustawą zrobił. A tak, zginął i już nie zrobi. Proste! (?)
Wracając do meritum, słysząc to wszystko przeciętny Polak " może " czuć się zaniepokojony. Po głowie mogą chodzić mu różne teorie spiskowe. Zwłaszcza, gdy dodatkowo jest w stanie zaobserwować jaką nieudolnością w sprawie wyjaśniania przyczyn katastrofy wykazuje się premier i jego trupa. W ten sposób uzewnętrzniają się myśli, mówiące o „krwi na rękach” premiera Tuska. Dodam od siebie, że się z nimi kompletnie nie zgadzam, nie wierzę w opcję ze spiskiem i zamachem i uważam, że głosy takie się głęboko niestosowne i nietrafione. W zaistniałych jednak okolicznościach – jak najbardziej uzasadnione!
I wtem wyskakuje nam z felietonem, niczym Dziewica Orleańska zza krzaka, Dominika Wielowieyska i nadziwić się nie może, że „wypowiadali się ludzie (w tym jeden radny PiS), którzy snuli liczne spiskowe teorie”. Bo przecież rzecz to oczywista, że „ludzie rozumni”, odrzucą z miejsca zaprezentowane przeze mnie wątpliwości, a jedynie chora z nienawiści ciemna tłuszcza jest w stanie uwierzyć w „teorie o spisku”. Co jest niedorzeczne zwłaszcza po tym, jak Putin przytulił Tuska. No rzeczywiście chamstwo, jak można w takiej sytuacji mieć chociaż cień podejrzeń!?
P.S. (1) – wczoraj w TWN24 pojawił się bardzo dobry reportaż o hipotetycznych przyczynach katastrofy. Dziennikarze, bez dostępu do tajnych informacji, jedynie na podstawie map, opinii ekspertów i własnych obserwacji, doszli do konkluzji, że najpewniej jej przyczyną było gwałtowne obniżenie pułapu lotu ze 120 do ok. 10 m n.p.m., na przełomie niecałego kilometra lotu. Przyczyną tego stanu rzeczy mogło być, bądź złe podanie parametrów wysokości przez obsługę lotu, bądź błędne wprowadzenie danych przez pilotów. Wersja ma słabe strony, ale tłumaczy w jakimś stopniu, dlaczego kontrolerzy tak spieprzali ze smoleńskiego lotniska, tuż po katastrofie Tupolewa.
Dobra robota, Panowie z TWN24! Zamiast naśmiewać się z kota Alika, bądź jego właściciela i pleść androny o tym, co napluł do kamery marszałek Niesiołowski, lepiej się wziąć za siebie i sumiennie wykonywać dziennikarskie rzemiosło.
P.S. (2) – Dzisiaj przypada rocznica konstytucji 3 maja. Przypomnijmy więc pokrótce. Przedstawiciele polskiego oświecenia, postanowili ustawą ustrojową ratować Rzeczpospolitą przed niechybnym końcem. Inny zamysł miała jednak rosyjska caryca, która – pod hasłami przecięcia rewolucyjnej narośli, wysłała rosyjskie wojska. Tak więc, rosyjskie pułki, wspierane przez rosyjskie armaty i rosyjskie bagnety, wyrżnąwszy uprzednio mieszkańców Pragi i wojska Kościuszki, zainstalowały na polskiej ziemi rosyjskie panowanie na ponad wiek.
Z tej też przyczyny, " niewielki " margines niepewności i zwątpienia w odwieczną przyjaźń polsko-rosyjską może się w przeciętnym Polaku rodzić, nieprawdaż? No ale teraz przecież już zadekretowano miłość, pojednanie i rock&roll, bo Putin przytulił Tuska... A tak, już o tym wcześniej pisałem.
komentarze (16)
http://sed3ak.salon24.pl/
poniedziałek, 3 maja 2010
z a m a c h, inaczej p u c z
10 KWIETNIA 2010 -
ZAMACH STANU
Krzysztof Skalski dla Niezależna.pl, 20-04-2010 12:12
Przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.
Marszałek Sejmu RP, Bronisław Komorowski przejął obowiązki Prezydenta na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji, który enumeratywnie wylicza przypadki objęcia przez Marszałka Sejmu obowiązków Prezydenta. Należą do nich:
1) śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej,
2) zrzeczenie się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej,
3) stwierdzenie nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,
4) uznanie przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego,
5) złożenie Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.
Przejęcie obowiązków przez Marszałka Sejmu zostało ogłoszone publicznie dn. 10kwietnia 2010 około południa. Pierwsze czynności faktyczne dokonane na mocy upoważnień od Marszałka Sejmu pełniącego obowiązki Prezydenta RP (m.in.ogłoszenie żałoby narodowe) zostały wykonane p r z e d g o d z. 14.
W czasie, w którym Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki Prezydenta RP na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze formalne stwierdzenie zgonu Prezydenta Rzeczypospolitej, Jego Ekscelencji Lecha Kaczyńskiego. Zarówno z litery, jak i z d u c h a prawa (panował wtedy jeszcze ogromny chaos informacyjny i pojawiały się sprzeczne informacje o osobach, które mogły przeżyć katastrofę lotniczą w Smoleńsku)
Pan Prezydent Kaczyński był w tych godzinach osobą z a g i n i o n ą.
Przejmowanie obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu w przypadku czasowej niemożliwości sprawowania urzędu (a za taki przypadek wobec zamkniętego katalogu przyczyn z art. 131 pkt.2 należy uznać zaginięcie Prezydenta) reguluje art. 131 pkt. 1 Konstytucji RP. Przytaczam brzmienie tegoż artykułu, zd. 2 i następne: „Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu,wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu.W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej”
Należy przy tym nadmienić, że nie miała miejsca okoliczność z art. 30 par. 1Kodeksu Cywilnego, gdzie jest uregulowana możliwość uznania za zmarłego uczestnika m.in. podróży powietrznej. Przytoczony przepis wymaga bowiem upływu6 miesięcy od daty katastrofy.
Pierwsze informacje o zidentyfikowaniu ciała Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiły się dopiero w sobotę wieczorem.
Reasumując, przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji, stanowiąc delikt konstytucyjny. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.
Krzysztof Skalski
ZAMACH STANU
Krzysztof Skalski dla Niezależna.pl, 20-04-2010 12:12
Przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.
Marszałek Sejmu RP, Bronisław Komorowski przejął obowiązki Prezydenta na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji, który enumeratywnie wylicza przypadki objęcia przez Marszałka Sejmu obowiązków Prezydenta. Należą do nich:
1) śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej,
2) zrzeczenie się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej,
3) stwierdzenie nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,
4) uznanie przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego,
5) złożenie Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.
Przejęcie obowiązków przez Marszałka Sejmu zostało ogłoszone publicznie dn. 10kwietnia 2010 około południa. Pierwsze czynności faktyczne dokonane na mocy upoważnień od Marszałka Sejmu pełniącego obowiązki Prezydenta RP (m.in.ogłoszenie żałoby narodowe) zostały wykonane p r z e d g o d z. 14.
W czasie, w którym Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski formalnie i faktycznie przejmował obowiązki Prezydenta RP na mocy art. 131 pkt. 2 Konstytucji RP nie nastąpiło jeszcze formalne stwierdzenie zgonu Prezydenta Rzeczypospolitej, Jego Ekscelencji Lecha Kaczyńskiego. Zarówno z litery, jak i z d u c h a prawa (panował wtedy jeszcze ogromny chaos informacyjny i pojawiały się sprzeczne informacje o osobach, które mogły przeżyć katastrofę lotniczą w Smoleńsku)
Pan Prezydent Kaczyński był w tych godzinach osobą z a g i n i o n ą.
Przejmowanie obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu w przypadku czasowej niemożliwości sprawowania urzędu (a za taki przypadek wobec zamkniętego katalogu przyczyn z art. 131 pkt.2 należy uznać zaginięcie Prezydenta) reguluje art. 131 pkt. 1 Konstytucji RP. Przytaczam brzmienie tegoż artykułu, zd. 2 i następne: „Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu,wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu.W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej”
Należy przy tym nadmienić, że nie miała miejsca okoliczność z art. 30 par. 1Kodeksu Cywilnego, gdzie jest uregulowana możliwość uznania za zmarłego uczestnika m.in. podróży powietrznej. Przytoczony przepis wymaga bowiem upływu6 miesięcy od daty katastrofy.
Pierwsze informacje o zidentyfikowaniu ciała Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiły się dopiero w sobotę wieczorem.
Reasumując, przejęcie obowiązków Prezydenta dokonało się z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji, stanowiąc delikt konstytucyjny. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z tragicznego 10 kwietnia 2010, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez Marszałka Sejmu RP.
Krzysztof Skalski
Subskrybuj:
Posty (Atom)