o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

niedziela, 10 kwietnia 2011

- Smolensk' Résumé

 
  Jakiś czas temu Pan XX, bardzo dobrze poinformowany człowiek ze świetnymi kontaktami po wszystkich stronach najróżniejszych barykad, powiedział mi co się stało w Smoleńsku. Wersję, którą mi przedstawił aprobuje grupa ekspertów z Polski z zagranicy, ludzie z generalskimi szlifami i profesorskimi tytułami. Nie twierdzę, że jest ona absolutnie prawdziwa, ale daje do myślenia. 

Według niego, gdy Tu-154 już po ścięciu brzozy zwiększał wysokość idąc na pełniej mocy silników,
został zestrzelony. Jedna rakieta trafiła w jeden z silników, druga w chwilę potem eksplodowała mniej więcej w pobliżu kokpitu i prezydenckiej salonki. Zastosowano ten sam scenariusz jak w przypadku
Tupolewa prezydenta Mozambiku Samory Machela. Najpierw próba zmylenia w zakresie nawigacji. Gdy to się nie udało, trzeba było zestrzelić...

Zatrzymajmy się na chwilę - ci, którzy tego jeszcze nie zrobili, niech przeczytają wywiad z Wasilijem Wasilenką, rosyjskim pilotem i kosmonautą, który brał udział w testach przeciwlotniczych rakiet z głowicami termobarycznymi. Zwróćcie uwagę, jak on opisuje skutki użycia tej broni.

To by tłumaczyło, dlaczego jeden z rosyjskich świadków - widział w momencie, gdy Tupolew zwiększał wysokość nad drogą "oślepiający błysk". To tłumaczy, dlaczego występujący na filmie "10.04.10" Rustam, robotnik z hotelu położonego przy lotnisku Siewiernyj widział odchodzący od ogona samolotu "płomień jak u komety". To tłumaczy  rozrzucenie szczątków wraku na znacznym obszarze, "słup ognia", którzy widzieli świadkowie, choć śledztwo ponoć pokazało, że nie doszło do eksplozji paliwa. To tłumaczy dlaczego obrażenia zabitych wyglądały jak po ogromnych przeciążeniach, choć ekspertyza prof. fizyki Mirosława Dakowskiego mówi, że przeciążenia wyniosły wówczas co najwyżej 4 -g-.To tłumaczy też dlaczego część ciał była pozbawiona odzienia, pomimo tego że były one "mało zmasakrowane" - ubrania zerwało podciśnienie występujące podczas eksplozji głowicy termobarycznej.

To tłumaczy również następującą scenę z Siewiernego opisaną przez Jana Tomaszewskiego, kuzyna prezydenta Kaczyńskiego: polskiego oficera mówiącego: "Oni mogą również ten drugi samolot zestrzelić!".

Co w takim razie z "filmem ze strzałami w lesie"? Czy dobijano rannych. Nie - to rosyjska dezinformacja, choć film jest cennym dowodem. Wskazuje on, że rosyjscy mundurowi strzelali do osób, które znalazły się na miejscu zdarzenia - do potencjalnych rosyjskich świadków. Tutaj pojawia się inna kwestia - pierwsza karetka dojechała na miejsce "katastrofy" po 17 minutach. Teren otoczono kordonem OMON-owców i żołnierzy już w pierwszych minutach po katastrofie, w czasie, gdy kontrolerzy nerwowo szukali na ekranach radarów Tupolewa. Raport MAK mówi, że szybko zmobilizowano do tego zadania 180 żołnierzy. Kto ich postawił w stan gotowości i ściągnął zawczasu na miejsce szybciej niż ratowników medycznych?

Równie ciekawa sprawa przedstawia się w przypadku polityki informacyjnej. W przypadku śmierci prezydenta Jelcyna rosyjskie media milczały przez cały dzień, bo nie dostały instrukcji jak ją komentować. O zamachach w moskiewskim metrze w marcu 2010 r. milczały przez kilka godzin. W przypadku Smoleńska już w pół godziny po katastrofie, gdy jeszcze dymiał wrak - mieli już gotową wersję o naciskach. Jak zaświadcza gen. Petelicki politycy PO otrzymali SMS-a z haniebną i szokującą instrukcją: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił".

Czemu jednak Tupolew zaczął spadać na wysokości 100 m, choć piloci nie mieli zamiaru lądować ("Odchodzimy")? Ta kwestia wciąż czeka na wyjaśnienie, czy to sprawa awarii Tupolewa po ewidentnie spieprzonym remoncie w zakładach w Samarze, czy też to kwestia zmylenia pilotów. A może było tak jak sugeruje Siergiej Wierewkin, były zastępca kierownika lotnisko Wnukowo:

Człowiek, o którym wspominałem, powiedział coś dla mnie zagadkowego. 10 lat temu do lądowania podchodził na tym samym kursie Ił-76, z tego samego pułku lotniczego. I przed przyziemiem w dolinie położonej w obszarze podejścia nagle pojawiła się gęsta mgła. Samolot rozbił się. Gdy sprawa była badana, okazało się, że gdy w tej dolinie, czy raczej wąwozie, tworzy się gęsta mgła, w tym miejscu powstaje jakby dziura powietrzna. Dziób ostro pochyla się w dół i ciąg silników nie wystarcza, żeby znowu go podnieść. Samolot jeszcze leci, ale powoli jego pęd (siła nośna) maleje, maszyna zniża się. I zamiast podnosić się, leci się z coraz większym przyśpieszeniem do ziemi. Po tym dochodzeniu zostało wydane zalecenie, żeby we mgle nie przyjmować samolotów z tego kursu, tylko z przeciwnego.

Tragicznego dnia, 10 kwietnia, mogło się to powtórzyć?
- Tamten człowiek po prostu tak powiedział - taka dziwna mgła - nagle pojawia się i znika, czasem dosłownie po pół godziny znów jest widoczność.
Raport MAK wskazuje, że na wieży był pułkownik Krasnokutskij - były dowódca tego samego pułku. Wydaje mi się, że powinien pamiętać tamten tragiczny wypadek. Ale trzeba jego zapytać.

Ps. Rok temu, kiedy pisałem o możliwości złego naprowadzania Tupolewa, co poniektórzy się oburzali, że "przecież coś takiego wyszłoby na jaw", bo Rosjanie nam "przecież oddadzą czarne skrzynki". Minął rok, a skrzynek ani widu, ani słychu. Nie dają się nam do nich nawet zbliżyć. Co więcej, minister Miller podpisał w maju zeszłego roku porozumienie o tym, że skrzynki mają zostać w Rosji. O czym to świadczy?

sobota, 9 kwietnia 2011

Prawda o przemocy II.



Rocznica tragedii - w cieniu skandalu

Rosjanie wymienili tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej, umieszczoną na pamiątkowym kamieniu ustawionym w miejscu tragedii.

(nie) oczekiwany obrót spraw w Smoleńsku


PoprzedniePoprzednie 1 / 8 NastępneNastępne
Rocznica w cieniu skandalu
PAP / Wojciech Pacewicz

Komorow się pogrąża - nowe fakty w sprawie katastrofy

ZACHOWAJ ARTYKUŁ

Bronisław Komorow udzielił dziś osobistego wywiadu dla Gazety Wyborczej. Zbyt osobistego. Wywiadu pogrążającego go nie tylko jako polityka, ale przede wszystkim jako człowieka.

Bronisław Komorowski był jedną z pierwszych osób w kraju poinformowanych o tym, co zdarzyło się w Smoleńsku. Już trzy minuty po oficjalnym czasie katastrofy, którym - przypomnijmy - w I połowie kwietnia była godzina 8:56, minister Sikorski dzwoni do marszałka Sejmu z niepokojącymi informacjami.
"Prezydencki" samolot rozbił się pod Smoleńskiem. o czym myśli Bronisław herbu Gafa? O tym, czy ktoś przeżył? O tym czy prezydent został odnaleziony? O tym czy trzeba wysłąć na miejsce jednostkę agentów ABW by zabezpieczyli exterytorialną właśność RP? o tym że trzeba w trybie pilnym wysłać na miejsce naszych najlepszych ratowników, psy do znajdowania żywych osób i zespół śledczych do zabezpieczenia czarnych skrzynek? Przecież tak naprawdę nic nie wiadomo. Widać jakieś szczątki, żywi lub ciężko ranni mogą być gdzieś ściśnięci w kadłubie... Ale nie, Bronisław Komorowski o 9:00 rano myśli o tym jak przejąć władzę:

O godz. 8.59 zadzwonił szef MSZ Radosław Sikorski z informacją, że doszło do wypadku prezydenckiego samolotu, ale nie wie, z jakim konsekwencjami. Potem - jak relacjonowali Komorowscy - usiłowali się dowiedzieć czegoś z radia, bo na wsi nie mają telewizora. Po kilku minutach znów zadzwonił minister spraw zagranicznych.

- Pierwszą moją myślą po telefonie Radka Sikorskiego była konstatacja, że sytuacja opisana w konstytucji to nie żadna teoria, tylko absolutnie dramatyczna rzeczywistość. I dotarło do mnie, że jest źle, bardzo źle. I że w tragicznej dla Polski sytuacji muszę przejąć odpowiedzialność za państwo - powiedział Komorowski.

I dodał: -
Zadzwoniłem do ministra Czapli, szefa Kancelarii Sejmu. Miałem do niego trzy pytania. Pierwsze: czy konstytucyjny zapis jest wystarczająco precyzyjny i nie budzi żadnych wątpliwości? Drugie: w jakiej formule i jakie działania trzeba podjąć dla potwierdzenia wykonania tego punktu konstytucji. Oraz trzecie: jaki zakres uprawnień prezydenta mam obejmować?
Tymczasem Radosław Sikorski, nie mając wglądu w stan wraku, zapisy z czarnych skrzynek, nie widząc żadnego ciała ani fragmentu silnika, wie już że za katastrofą stoją piloci i że nikt nie przeżył. Taką informację przesyłą Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Wśród polityków platformy (a następnie zapewne wśród dziennikarzy) w mgnieniu oka rozchodzi się "smsowy plan dnia" z następującymi wytycznymi:
Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów.
Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił
Autorem tego obrzydliwego w swej treści smsa ujawnionego przez gen. Petelickiego, jest zapewne piarowski tandem Donalda Tuska: Ostachowicz - Arabski.
Co nas czeka w najbliższej przyszłości? Są w naszym kraju siły sprawniejsze od średnio udolnego zespołu Macierewicza, którym równei mocno zależy na poznaniu prawdy - i na jej ujawnieniu.

image

image