„Wojna jest zła, lecz nie najgorsza. Jeszcze gorszy jest stan rozkładu i degradacji uczuć moralnych i patriotycznych, nakazujący myśleć, że nie ma rzeczy wartej wojny. Osoba, która nie ma niczego, o co mogłaby walczyć, niczego ważniejszego niż osobiste bezpieczeństwo jest pożałowania godnym stworzeniem i nie ma szans na bycie wolnym, chyba że dzięki wysiłkom ludzi lepszych niż ona sama.” J.S.MILL
o * H e r o i z m i e
Isten, a*ldd meg a Magyart Patron strony
Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *
* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.
WPŁATY POLSKI do EU 2014 : 17 mld 700 mln 683 tys. zł. 1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?
W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików
Najlepszy znany opis odniesień ' Naród polski - Rosja ' - spróbujcie w -necie znależć przywołany,
n i e o b e c n y w świadomości narodowej tekst; ja nie znalazłem ..
Powodzenia, Polacy *
Joseph CONRAD, NOTA W SPRAWIE POLSKIEJ, 1916.
w: Szkice Polityczne, PIW, MCMXCVI - fragment:
Wchodzimy w najbardziej mroczny obszar zbrodni smoleńskiej – z góry uprzedzam, że to będzie tematyka drastyczna. Nawiązuję tu do kwestii, które już kiedyś poruszałem (http://freeyourmind.salon24.pl/272972,identyfikacja). Tym razem zacznę od obszernych cytatów z wystąpień dwóch osób będących naocznymi świadkami pewnych zdarzeń. Najpierw sen. Alicja Zając (wdowa po śp. S. Zającu; w trakcie przesłuchania przez zespół min. A. Macierewicza: Tomasza Szczegielniaka):
„Ja będąc na spotkaniu, pierwszym z premierem Tuskiem (…) dowiedziałam się za kilka dni z gazet, że ksiądz prałat, który tam siedział za stołem głównym z ministrami, to był ksiądz, który był równocześnie z nami... w Moskwie. Ja jestem dość osobą spostrzegawczą i widziałam tam wiele osób, wiele rodzin, ministrów, ale nie przypominam sobie, no, być może, że w cywilu wygląda inaczej, być może no nie miał koloratki, nie zwróciłam na to uwagi. Również uczestnicząc we mszy świętej, która tam była odprawiana, nie widziałam tego księdza. I czytam w prasie, że ten ksiądz mówi, że uczestniczył przy wszystkich wkładaniach do trumny ciał czy szczątków naszych zmarłych. Dlaczego nam, rodzinom, nie powiedziano tego w momencie pierwszego spotkania z premierem, z tym księdzem, z panem ministrem Arabskim, Najderem, Bonim i z panią Kopacz. Bo my byśmy chcieli zapytać tego księdza, czy nasze dyspozycje, np. odnośnie włożenia różańców czy świętych obrazków – bo o takie dyspozycje prosiły nas również rodziny te, które nie poleciały do Moskwy, żebyśmy w ich imieniu taką dyspozycję składali (…).
Ja nie mam gwarancji dzisiaj, po tych wszystkich faktach, które obserwuję przez te parę miesięcy i zwłaszcza po tej wypowiedzi min. Kopacz: „uwierzyłam Rosjanom”. Ja też uwierzyłam Rosjanom, ale przede wszystkim uwierzyłam swojemu rządowi, czyli pani min. Kopacz, która nam mówiła, że „wszystkie ciała miały przeprowadzoną sekcję”, że „nie można było żadnego ciała dostać na górę” – dosłownie państwu cytuję – ponieważ „te ciała były tam w tych piwnicach” - „i ja idę tam do nich i zobaczę, co oni tam jeszcze mają”; tak rozmawiała z nami, rodzinami, p. min. Kopacz. I w momencie, kiedy przyszła później do nas na takie nasze robocze spotkanie wieczorne, które czasem się odbywało o 11-tej w nocy, czasem później i mówiła nam, że wszystkie ciała już mają przeprowadzoną sekcję, „jutro będzie kolejna partia”. (…)
Ja wiedziałam, będąc te 4 dni w Moskwie, że ta procedura będzie tak długo trwała. Nawet w ten poniedziałek, w który rano zebraliśmy się do tego wylotu, zastanawiałam się, czy jest celowy wylot, ale w momencie, kiedy większość rodzin zdecydowała się na to, że poleci, to ja sobie myślę tak, że jak ja dziś nie polecę, to być może już kolejnej szansy nie będę miała, więc dlatego poleciałam i uważam, że dobrze zrobiłam, bo zobaczyłam to wszystko na żywo. (…)Dlaczego takie fakty dochodzą do nas dopiero teraz? Np. w Brukseli w trakcie swojej wypowiedzi, co było też opisane w mediach (…) pani Kurtykowa powiedziała, że ona jako lekarz zaświadcza tam przed parlamentem, przed komisją w Brukseli (…) że onajako lekarz stwierdza, że na ciele jej męża nie przeprowadzono sekcji zwłok. Czyli mamy kolejną nieprawdę (…)”
(wypowiedź od 1h10' materiału zamieszczonego na stronie sejmowego zespołu badającego tragedię smoleńską).
Teraz ubiegłoroczna wypowiedź min. Andrzeja Dudy z prezydenckiej kancelarii (1h04' jego przesłuchania sejmowego), który osobiście nadzorował procedurę złożenia zwłok śp. p. Prezydentowej M. Kaczyńskiej:
„Przyjechaliśmy do tej kostnicy, która była gigantyczna. To była specjalna... Jak mnie tam wytłumaczono, to jestspecjalna kostnica do katastrof. Jeżeli dzieje się katastrofa, to właśnie całe przygotowanie zwłok odbywa się tam. Ogromny budynek. Dwa połączone budynki, nawet tak, ogromne, po prostu. I tam rzeczywiście przyjechaliśmy, no i czekaliśmy. Czekaliśmy tam do rana (Ruscy w ogóle nie chcieli się zgodzić na złożenie ciała Prezydentowej do polskiej trumny, chcieli to załatwić „po swojemu” - Duda się nie zgodził i nie ustąpił, więc Ruscy brali Dudę i brata Prezydentowej na przeczekanie; Rusków oczywiście wspierali rozmaici życzliwi ze strony polskiej - przyp. F.Y.M. - po szczegóły odsyłam do zeznań Dudy, bo to osobna, bulwersująca sprawa), bo mówiono nam, że przygotowanie zwłok jest w trakcie – do tego, żeby złożyć je w trumnie. (…)
Ja po prostu siedziałem w budynku, wychodziłem sobie na zewnątrz... I w pewnym momencie wyszedłem na zewnątrz tego... to był budynek, o ile pamiętam, chyba w kształcie takiej litery L, a obok był taki mniejszy budyneczek, jakby tak troszkę wewnątrz podwórza. Przez bramę, przez taką przewiązkę trzeba było przejechać, żeby przed ten budynek zajechać. I kiedy stałem tam na zewnątrz (…) to była noc z 12-go na 13-go (kwietnia 2010 – przyp. F.Y.M.) to przyjechało auto ciężarowe, z którego na takie wózki wyładowano takie, no, zapakowane w czarne worki, części ludzkie. Nogi, ręce. Generalnie to były nogi i ręce, no, większe worki, więc można się było domyślić, że to są być może korpusy i mniejsze worki – nie wiem, co w nich było(nie wiadomo też, czy to były szczątki polskich ofiar – przyp. F.Y.M.). W każdym razie nogi, ręce rozpoznać można było wyraźnie, bo nogę się rozpoznaje po kształcie, prawda, a rękę też widać, bo się ten worek zginał po prostu (…) Załadowano to na takie 2 wózki. No, było tego dużo. Ja byłem tam obok tego i to widziałem. (…) I wwieziono to tam do wewnątrz do tego prosektorium, gdzie, jak się później okazało (…) były przetrzymywane zwłoki i tam je przygotowywano. Jak ja zrozumiałem, tam prowadzono takie wstępne przygotowania zwłok (...) .
I później była kwestia decyzji, bo ja zostałem tam poproszony w sprawie trumny. Trzeba było przekazać trumnę i ta trumna przyjechała, więc oni mnie zawołali, ja wyszedłem znów na to podwórze, tą trumnę wyładowano z takiej ciężarówki i wniesiono ją do tego właśnie budynku, gdzie wniesiono wcześniej te fragmenty ciał. Był taki wielki hol, olbrzymi, z marmurową posadzką, marmurem były wyłożone ściany, a po bokach znajdowały się takie sale z takimi katafalkami. Po dwa, o ile pamiętam, katafalki w każdej sali. (...)
I tam okazało się, że z trumną jest problem, dlatego że oni, strona rosyjska, znaczy, ci Rosjanie, którzy tam byli, mówili mi twardo, że dlaczego ta trumna, że przecież oni tutaj mają trumnę, że bardzo ładne i żebym do takiej trumny się zgodził, żeby złożyć ciało Pani Prezydentowej do takiej ich trumny, bo to będzie łatwiejsze, a poza tym będzie taka sama,jak ta trumna, w której znajdują się zwłoki Pana Prezydenta. Ja się stanowczo na to nie chciałem zgodzić. Nawet wykonywałem telefony do, pamiętam, p. min. Łopińskiego, w tej sprawie i w pewnym momencie jeden z tych Rosjan, którzy tam byli, powiedział do mnie, żetutaj jest polecenie p. min. Arabskiego, żeby złożyć do takiej samej trumny, do jakiej złożono zwłoki Pana Prezydenta. Na co ja odpowiedziałem, że polecenia p. min. Arabskiego mnie nie wiążą i że nie interesuje mnie to, co p. min. Arabski sądzi, decyzja została podjęta i zwłoki Pani Prezydentowej mają być złożone w tej trumnie. I pamiętam też wtedy, że czekaliśmy bardzo długo, właściwie czekaliśmy do samego rana, to się wszystko strasznie tam przedłużało, na to, żeby te zwłoki Pani Prezydentowej były przygotowane.
I rzeczywiście, były one przygotowane (…) gdzieś mniej więcej około, niecałą godzinę przed tym, jak (…) już był ten termin, kiedy musieliśmy jechać, żeby zdążyć na samolot, żeby z kolei zdążyć na zapowiedziany termin przylotu do Warszawy. I faktycznie tutaj dopełniono tego, o co ja prosiłem, to znaczy rzeczywiście trumna ze zwłokami Pani Prezydentowej została przywieziona. Była otwarta. Pan płk Konrad Mackiewicz wszedł do tej sali, gdzie trumna stała na katafalku. Już były wtedy media, więc z p. min. Bożeną Borys-Szopą absolutnie zabroniliśmy mediom jakiegokolwiek dostępu i powiedzieliśmy rosyjskim urzędnikom, którzy tam już wtedy byli w znaczącej liczbie, że absolutnie nie ma takiej możliwości, żeby media mogły wejść w czasie, kiedy trumna ze zwłokami Pani Prezydentowej jest otwarta. Zresztą p. płk Konrad Mackiewicz sobie tego nie życzył.
I on został sam w sali. Po czym poprosił, żebyśmy weszli z p. min. Bożeną Borys-Szopą, pożegnaliśmy się z Panią Prezydentową i wtedy ja poprosiłem tych polskich żołnierzy.Oni weszli tam do sali i w obecności p. płk Konrada Mackiewicza zaspawali trumnę. I następnie zabraliśmy trumnę ze zwłokami Pani Prezydentowej; została przeniesiona do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.”
Nie wiem, czy znana jest Państwu ta poruszająca relacja jednego z byłych pracowników kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego. Przywołałem ją nie tylko przez wzgląd na jej dokumentalną wartość, lecz także w kontekście tych dość powszechnie znanych relacji, jakoby ciało Pani Prezydentowej zostało zidentyfikowane na podstawie... koloru lakieru do paznokci i napisu na obrączce. Tak przecież głosiła Kopacz.
Jeszcze raz Duda (1h12'):
„Żadnej (...) wiedzy, co do sekcji zwłok Pani Prezydentowej nie mieliśmy. Mogę powiedzieć tylko tyle, że identyfikacja zwłok Pani Prezydentowej została dokonana przez p. płk Konrada Mackiewicza, jej brata, i powiedział nam tylko tyle, że jest pewien, że Marylka nie cierpiała. (…) Natomiast żadnych dalszych szczegółów nie znam.
A. Macierewicz: (…) Media sugerowały, że ta identyfikacja fizycznie, naocznie nie była możliwa, jak pan pamięta. Taka była sugestia.
AD: Mogę powiedzieć stuprocentowo, że brat Pani Prezydentowej mówił do nas, do mnie i do p. min. Bożeny Borys-Szopy, że dokonał tej identyfikacji osobiście – ciała.”
(…)
„Z relacji przyjaciela Pawła Wypycha, lekarza, który był w Moskwie, razem z jego małżonką, Małgosią, wiem on mi to powiedział, kiedy spotkaliśmy się (…), że problem poważny z identyfikacją zwłok polegał na tym, że kiedy on identyfikował zwłoki Pawła, to one były nieumyte. Po prostubyły nieprzygotowane do identyfikacji w sposób, w jaki się to fachowo robi. Były całe z błota. I on mówi, że żeby zidentyfikować ciało, to po prostu wziął, mówi, szmatę, wodę w butelce plastikowej, polewał ciało i szmatą obmywał po prostu, żeby ustalić znaki szczególne, by mieć stuprocentową pewność, co do tożsamości(…). I mówi, że zwrócił wtedy uwagę p. min. Kopacz, że po prostu to jest niepoważne i że ta identyfikacja zwłok dlatego tak powoli idzie, że ludzie po prostu nie są w stanie rozpoznać przy tym uszkodzeniu ciał, nie są w stanie rozpoznać ciał swoich bliskich w sytuacji, w której one są do tej identyfikacji tak naprawdę nieprzygotowane (…) Potem te zwłoki zostały umyte i to identyfikowanie poszło znacznie szybciej.”
I jeszcze na koniec (na pytanie o rozpoznawalność ciała Prezydentowej, gdyż Duda też je widział): „Tak. Nie można było wyrazić żadnych wątpliwości, że były to zwłoki Pani Prezydentowej Marii Kaczyńskiej, w sensie wizualnym. (…) Tak,rozpoznaliśmy na pierwszy rzut oka, od razu– ja i p. min. Bożena Borys-Szopa, że są to zwłoki Pani Prezydentowej Marii Kaczyńskiej. Tak, patrząc na nie. Tak. Nie mieliśmy, co do tego żadnych wątpliwości i chcę zaznaczyć jeszcze, że zwłoki były przygotowane bardzo godnie. Bardzo godnie. Między innymi cała trumna była wyłożona pięknymi różami.”
Duda wspomina jeszcze o jednym fakcie – widział on też, że attache wojskowy ambasady, więc zapewne G. Wiśniewski, brał udział w... identyfikacjach ciał generałów. Z tego zaś, co przekazywano w mediach, ciała generałów miały być identyfikowane genetycznie z powodu skali zniszczeń ciał.
Jak wiemy, „raport komisji Burdenki 2” nie podaje ŻADNYCH istotnych szczegółów ani jeśli chodzi o przeprowadzaną „akcję służb medycznych” (http://freeyourmind.salon24.pl/284690,red-moon, http://freeyourmind.salon24.pl/287193,red-moon-2, http://freeyourmind.salon24.pl/285796,oko-zaby-4), ani co do procesu wynoszenia z pobojowiska i wstępnej identyfikacji na Siewiernym, zwłok ofiar. Nie jest podane, co do wszystkich zabitych, czyje ciała były umiejscowione w jakim „sektorze”. Nie jest nawet powiedziane, kiedy i w którym miejscu znaleziono ciało Prezydenta Polski. Wszyscy niemalże (poza członkami załogi i śp. gen. A. Błasikiem) potraktowani są przez załgany ruski raport, jako „anonimowe ofiary lotniczego wypadku” - nie ma więc nawet należnego respektu dla wysokich stanowisk państwowych, na jakich byli członkowie prezydenckiej delegacji i najwyższych honorów, jakimi byli darzeni.
Ruscy w swym dokumencie, który będzie kiedyś stanowił podstawę procesu przeciwko neosowieckiej instytucji „MAK”, skrywającej morderców polskiej delegacji, podają w tej najważniejszej i najbardziej drażliwej materii (losu ofiar i ich ciał), wyjątkowe skąpe dane (s. 103-104):
„11:40 - ustalenie faktu brakużywych poszkodowanych na miejscu zdarzenia lotniczego, odjazd 7 brygad medycznego pogotowia ratunkowego;
(…)
13:00 - przybycie na lotnisko Smoleńsk „Północny” naczelnika ekspertyz medycynysądowej, z nim 7 ludzi, 16 patologów, starszy - kierownik okręgowego instytutu anatomi
patologicznej (pisownia oryginalna świadcząca o poziomie tłumaczy i korektorów tekstu, o ile tacy byli; zresztą i tak nie wiadomo, kto ten dokument przekładał na polski i kiedy – przyp. F.Y.M.)
(…)
14:58 - przygotowane miejsca do rozmieszczenia ciał ofiar: miejska kostnica 100 miejsc,1 -szy szpital kliniczny m. Smoleńsk - 5 miejsc; (jest to sprzeczne z tym, co wiemy o zabieraniu ciał ofiar prosto do Moskwy – jak pamiętamy – nawet ciało Prezydenta Ruscy tam chcieli zabrać – przyp. F.Y.M.)
15:12 - przystąpiono do ewakuacji ciał ofiar, miejsce zdarzenia lotniczego podzielono na 14sektorów;
(…)
16:20 – na miejscu AP odnaleziono 25 ciał ofiar; (nie jest podane, ani w jakim stanie były te ciała, ani do kogo należały; nie jest podane, czy były identyfikowane i ewentualnie przez kogo – przyp. F.Y.M.)
(…)
19:00 - początek załadunku ciał ofiar dośmigłowca Mi-26;(nie jest podane, o jaką ilość ciał chodzi – czy w/w 25, czy więcej?; jest to kwestia kluczowa, ponieważ należy ustalić, czy wszystkie ciała transportowane były do Moskwy Z SIEWIERNEGO, czy też z... innego jeszcze lotniska, np. z Briańska; jeśliby więc udało się ustalić tę właśnie kwestię, mielibyśmy dowód, że NIE wszystkie ciała zabitych leżały na pobojowisku na Siewiernym, co byłoby kolejnym, niezwykle ważnym dowodem na makabryczną inscenizację - przyp. F.Y.M.)
20:54 - wylotśmigłowca Mi–26 na lotnisko Domodiedowo m. Moskwa z ciałami ofiar na
pokładzie;(znowu nie jest podana ilość, choć przecież wydaje się wykluczone, by przy tego rodzaju załadunku nie dokonano dokładnego ustalenia tejże ilości; czy tylko ten jeden śmigłowiec transportował ciała 10 Kwietnia? Czy był tylko ten jeden transport? - przyp. F.Y.M.)”
W „raporcie” wspomina się więc wyłącznie o godzinie bardzo enigmatycznie pojętej „ewakuacji ciał” (czyli, jak się domyślamy, przywiezienia „czerwonych trumien”), o znalezieniu 25 ciał oraz o jednym transporcie ciał do Moskwy. Jest to wszystko o tyle zastanawiające, że – co wielokrotnie było przywoływane na blogach po 10 Kwietnia – w „dniu katastrofy” oficjalnie ruskie władze ogłosiły, że ciała wszystkich 96/97(różnie podawano)ofiar zostały wydobyte i przewiezione do Moskwy. Oczywiście potem się to miało okazać... nieprawdą i przez następne dni będą trwały ponoć prace zmierzające do wydobycia przygniecionych fragmentami samolotu pozostałych ciał (jeśli ktoś widział słynne migawki z wrześniowej „Misji specjalnej” z czasu sprzątania Siewiernego niedługo „po wypadku”, to nie ma na nich żadnego śladu pod podnoszonymi/usuwanymi częściami wraku po jakichkolwiek ciałach!). Gdyby z kolei pierwszego dnia wydobyto zaledwie 25 ciał, jak głosi załgany „raport”, to przecież nie byłoby najmniejszego sensu ogłaszać od razu, że wszystkie rodziny ofiar mają się udawać na identyfikacje do Rosji. Wystarczyłoby bowiem poinformować rodziny tychże 25 ofiar.
Tymczasem w parę godzin "po katastrofie" zaczęto mówić, że bliscy będą mogli przybyć do Moskwy w celu rozpoznania zabitych. Dlaczego akurat do Moskwy do „specjalnej kostnicy do katastrof”, a nie akurat do Smoleńska, gdzie byłoby i bliżej, i łatwiej, także pod względem logistycznym, jeśli chodzi o transportowanie ciał (nie tylko o dojazd rodzin)? Bo w Moskwie większy profesjonalizm? Wyższe standardy? O tych standardach mówił, przywoływany wyżej, jeden z lekarzy, kiedy, przybywszy na rozpoznanie ciała jednej z ofiar, musiał osobiście zająć się obmywaniem tego ciała, gdyż było ono zabłocone. Czy można sobie wyobrazić większy horror w odniesieniu do skali, do rangi wydarzenia? Ginie blisko sto osób z najwyższej państwowej delegacji, a ciała ofiar okazywane są zszokowanym rodzinom lub przyjaciołom w takim stanie, jakby w ogóle nie zostały wyczyszczone?
Ten brud na zwłokach nie był rezultatem ani przypadku, ani ruskiego bałaganu, ani dziadostwa. To było postępowanie celowe. Tak samo, jak niedopuszczenie polskich patomorfologów do badań zwłok. Tak samo, jak skandaliczne wprost sytuacje ze „stuprocentowym rozpoznaniem” i za chwilę „stuprocentowym nierozpoznaniem” zwłok (o czym kiedyś już pisałem (http://freeyourmind.salon24.pl/272972,identyfikacja)). Tak samo jak „zamknięcie trumien” i niezezwolenie na ich otwarcie w Polsce (co ciemniacy skwapliwie przyjęli, jakby do Polski wrócili ruscy obywatele, do których Rosja ma tylko prawo). Dlaczego bowiem polscy patolodzy nie mogli uczestniczyć w Rosji w sekcjach zwłok (których zresztą najprawdopodobniej w ogóle nie było)? Z podstawowego i bardzo prostego powodu: mogliby nie tylko odkryć prawdziwe przyczyny śmierci osób lecących w delegacji prezydenckiej (nie będące żadną politraumą), ale też prawdziwe powody (śmiertelnych i pośmiertnych) uszkodzeń ciał ofiar.
Można wiele złego powiedzieć o działalności „komisji Millera”, ale jest jeden niezwykle pożyteczny rezultat jej pracy. Napisała ona czarno na białym (mamy więc bumagę tym razem polską (http://freeyourmind.salon24.pl/271974,bumaga)), że „strona polska” NIE otrzymała żadnej dokumentacji fotograficznej i filmowej dotyczącej miejsca „po wypadku”. Trudno to naturalnie uznać za sukces tej komisji (czy ta komisja w ogóle jakiś sukces odniosła?), ale mamy przynajmniej wyraźnie zakomunikowane, że po śmierci członków delegacji prezydenckiej wraz z polskim Prezydentem, wraz z członkami sztabu generalnego – Polska nie dysponuje dokumentacją zdarzenia obejmującą ciała poległych. Ta dokumentacja zapewne celowo nie została przez Rusków dokonana i z tego powodu może być NIE do zdobycia.
I teraz najważniejsze, jak sądzę. Dokładna medyczno-sądowa dokumentacja tego, jak wyglądało ułożenie ciał, gdzie one się znajdowały i jakim uległy obrażeniom, mogłaby zarazem dowieść tego, że ciała zostały tam zrzucone i/lub w inny sposób dostarczone – nie zaś pochodzić z oficjalnie ogłoszonego „wypadku” (jest tu zresztą wybitna destrukcyjna rola gabinetu ciemniaków, który powinien był natychmiast po „ogłoszeniu wypadku” wysłać na Siewiernyj naszych patologów właśnie do drobiazgowych kryminalistycznych badań, ale ciemniacy mieli ważniejsze sprawy na głowie związane z zamachem stanu i zbliżeniem z Moskwą). Przy tej skali zniszczeń kadłuba i gdyby faktycznie (tak jak chcą załgani czekiści i ich polscy wasale) samolot „lądował na plecach”, to wszystkie ciała ofiar zostałyby zmiażdzone i całkowicie zmasakrowane. Przy takim scenariuszu wydarzeń jednak nie tylko niemożliwa byłaby szybka trumienna „ewakuacja” i tym bardziej szybka identyfikacja ciał (ani błyskawiczne pogrzeby), ale też prace nad wydobyciem ciał prowadzone byłyby zupełnie inaczej (i dużo, dużo dłużej, staranniej) niż to widzieliśmy, włączone byłyby w te prace polskie służby. Przede wszystkim zaś na pobojowisku leżałby wrak samolotu odwróconego grzbietem do ziemi, zaś pod podwoziem byłoby wielkie kłębowisko foteli, bagaży, no i właśnie ciał ofiar. Tego też na Siewiernym nie widzieliśmy.
W tej sytuacji rodziny ofiar powinny stanowczo ponowić swoje apele o ekshumacje, a jeśli prokuratura będzie nadal zwlekać z ich przeprowadzeniem, wystąpić na drogę sądową przeciwko prokuraturze.
Odrzucamy przedawnienie nieludzkich zbrodni dokonanych przeciwko narodowi węgierskiemu i jego obywatelom przez rządzące dyktatury: narodowych socjalistów i komunistów.
Nie uznajemy prawnej ciągłości komunistycznej „konstytucji“ z 1949 roku, która była podstawą reżimu, dlatego ogłaszamy jej nieważność.
poniedziałek, 18 Kwietnia 2011,
Fot. EPA/PAP
" Węgierski parlament przyjął nową konstytucję. Na Węgrzech nie było referendum konstytucyjnego, którego domagała się opozycja a sam projekt konstytucji upubliczniono dopiero 14 marca. Nie było więc czasu na społeczne konsultacje.
Konstytucja przewiduje zmianę nazwy kraju z Republiki Węgierskiej na Węgry. Da etnicznym Węgrom mieszkającym poza krajem prawo do głosowania, ogranicza uprawnienia Trybunału Konstytucyjnego, ale rozszerza władzę prezydenta. Ułatwia mu m.in. rozwiązanie parlamentu - mówi Radiu ZET szef Transparency International ne Węgrzech, Adam Foeldes-
( biadania radia zet): " Nie wiemy, co jeszcze tak naprawdę zawiera nowa konstytucja. To poważne zagrożenie dla demokracji na Węgrzech, rządów prawa, niesie groźbę korupcji. To zła wiadomość dla kraju, że nowa konstytucja jest przyjmowana w taki sposób i z taki zapisami."
Nowa konstytucja ma wejść w życie 1 stycznia 2012 roku."
My, członkowie narodu węgierskiego, na początku nowego tysiąclecia, z odpowiedzialnością za każdego Węgra, wyznajemy co następuje:
Jesteśmy dumni, że nasz pierwszy król, święty Stefan przed tysiącem lat osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy.
Jesteśmy dumni z naszych przodków, którzy walczyli o przetrwanie naszego kraju, jego wolność i niepodległość.
Jesteśmy dumni z powodu wielkich dzieł duchowych Węgrów.
Jesteśmy dumni, że nasz naród przez stulecia bronił w walkach Europę, a swoimi talentami i pracowitością pomnażał jej wspólne wartości.
Uznajemy kluczową dla podtrzymania naszego narodu rolę chrześcijaństwa. Szanujemy różne tradycje religijne naszego kraju.
Obiecujemy, że zachowamy jedność duchową narodu, która w wichrach minionego stulecia rozerwana została na części. Narodowości i grupy etniczne żyjące na Węgrzech uważamy za część narodu węgierskiego.
Zobowiązujemy się, że będziemy chronić i pielęgnować nasze dziedzictwo, węgierską kulturę, niepowtarzalny język oraz wytwory natury i dzieła człowieka w rejonie Basenu Karpackiego.
Czujemy odpowiedzialność wobec naszych potomków, dlatego rozumnie korzystając ze źródeł materialnych, duchowych i naturalnych, chcemy dla tych, którzy przyjdą po nas, zachować godne warunki życia.
Wierzymy, że nasza kultura narodowa jest wkładem do różnorodonej jedności europejskiej.
Szanujemy wolność i kulturę innych ludów, staramy się o współdziałanie z każdym narodem świata.
Wyznajemy, że podstawą ludzkiego istnienia jest godność człowieka. Wyznajemy, że wolność człowieka może urzeczywistnić się tylko we współdziałaniu z innymi.
Wyznajemy, że najważniejszymi ramami naszego współistnienia są rodzina i naród, a podstawowymi wartościami naszej jedności pozostają wierność, wiara i miłość.
Wyznajemy, że podstawą siły wspólnoty i poszanowania każdego człowieka jest praca, dzieło ludzkiego ducha.
Wyznajemy obowiązek niesienia pomocy pokrzywdzonym i ubogim.
Wyznajemy, że wspólnym celem obywatela i państwa jest dobre życie, bezpieczeństwo, ład, sprawiedliwość, pełnia wolności.
Wyznajemy, że prawdziwe rządy ludu są tam, gdzie państwo służy swoim obywatelom i rozwiązuje ich problemy sprawiedliwie, bez nadużyć i stronniczości.
Szanujemy osiągnięcia naszej historycznej konstytucji oraz Świętą Koronę, która ucieleśnia konstytucyjną ciągłość państwową Węgier i jedność narodu.
Nie uznajemy czasowego zawieszenia naszej historycznej konstytucji spowodowanego obcymi najazdami.
Odrzucamy przedawnienie nieludzkich zbrodni dokonanych przeciwko narodowi węgierskiemu i jego obywatelom przez rządzące dyktatury: narodowych socjalistów i komunistów.
Nie uznajemy prawnej ciągłości komunistycznej „konstytucji“ z 1949 roku, która była podstawą reżimu, dlatego ogłaszamy jej nieważność.
Zgadzamy się z posłami pierwszego wolnego Zgromadzenia Narodowego, którzy w swojej pierwszej uchwale stwierdzili, że nasza dzisiejsza wolność wyrasta z Powstania 1956 roku.
Uznajemy, że powrót samostanowienia państwowego naszej ojczyzny, utraconego 19 marca 1944 roku, nastąpił 2 maja 1990 roku – w dniu zawiązania się pierwszego Zgromadzenia Narodowego pochodzącego z wolnych wyborów. Ten dzień uznajemy za początek nowej demokracji i konstytucyjnego porządku naszej ojczyzny.
Uznajemy, że po dziesięcioleciach XX wieku, prowadzących do moralnej zapaści, istnieje niezbędna potrzeba duchowej odnowy.
Pokładamy ufność we wspólnie tworzonej przyszłości i w świadomości powołania młodych pokoleń. Wierzymy, że nasze dzieci i wnuki swymi talentami, wytrwałością i duchowymi wysiłkami na nowo uczynią Węgry wielkimi.
Nasza konstytucja jest podstawą naszego porządku prawnego – to umowa między Węgrami, tymi z przeszłości, z teraźniejszości i z przyszłości. Jest ona żywą ramą, która wyraża wolę narodu i określa formę, w jakiej chcemy żyć.
My, obywatele Węgier, jesteśmy gotowi budować ład naszego kraju we współpracy całego narodu.
Jakie to oczywiste, jakby wyjęte każdemu z ust. Jaki normalny, intuicyjny język bez cienia lewackiej pyszałkowatości i naukawego zadęcia. Powrót do zerwanych korzeni.
Jestem dumna z braci Węgrów i z tego, że zawsze darzyli nas szacunkiem i miłością.
Boże, szczęść temu szlachetnemu narodowi i wejrzyj na nędzę Polaków. Wybaw nas Boże od ucisku idiotów i złych i pozwól obrać Twojego Syna za naszego jedynego Króla i Władcę. Maryjo, Królowo Polski módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za tymi którzy się do Ciebie nie uciekają i powierzonymi Tobie.
„Zwycięstwa nad agenturami nie odnieśliśmy wcale. Agentury, jak jakieś przekleństwo, idą dalej bok w bok i krok w krok. Cały szereg ludzi zajmujących w państwie naszym wysokie stanowiska przeszedł przez służbę szpiegowską u obcych, nasze partie polityczne szpiegowały płatnie na rzecz obcych, a nawiązane wówczas kontakty pozostają do dziś dnia nie zerwane – wypłacone wówczas rachunki znajdują się do dziś dnia w dossier obcych gabinetów. Podczas kryzysów strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych co służą obcym…”
- Marszałek Józef Piłsudski