WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
[Tekst zamieszczony na salon24 tuż przed wyborami.]
Wszyscy myślą, że w najbliższą niedzielę odbędą się tylko wybory. W rzeczywistości to głosowanie spełni również funkcję badania socjologicznego lub swoistego spisu powszechnego. Spis ten pokaże, że większość osób uprawnionych do głosowania zamiast wybierać ludzi na listach wybierze biesiadę przy grillu lub wzorem Kiepskich popijanie piwa przed telewizorem. Sprawy państwa, czyli pośrednio własny interes, mają oni - delikatnie mówiąc - w okolicach wylotu układu pokarmowego.
Otrzymamy również informacje o mniejszej, głosującej części obywateli. Niedzielne "badanie wyborcze" ukaże w jakich proporcjach podzielą się oni na trzy grupy:
1. niegramotnych analfabetów (którzy nie potrafią prawidłowo postawić krzyżyka, stąd sporo głosów nieważnych),
2. ludzi rozsądnych i normalnych oraz
3. idiotów i naiwnych frajerów.
Bo nie oszukujmy się – trzeba być skończonym idiotą, by w tych wyborach głosować na Platformę. Ostatnie cztery lata wyraźnie pokazały jak ta partia realizuje swój program i jak spełnia swoje obietnice. Nierozsądne jest też głosowanie na partie "świeżynki", które niedawno powstały oraz na różne niszowe kanapy, zwykle uaktywniające się na trzy miesiące przed wyborami. Te partyjki nie mają żadnych osiągnięć i nie posiadają struktur terenowych.
1. niegramotnych analfabetów (którzy nie potrafią prawidłowo postawić krzyżyka, stąd sporo głosów nieważnych),
2. ludzi rozsądnych i normalnych oraz
3. idiotów i naiwnych frajerów.
Bo nie oszukujmy się – trzeba być skończonym idiotą, by w tych wyborach głosować na Platformę. Ostatnie cztery lata wyraźnie pokazały jak ta partia realizuje swój program i jak spełnia swoje obietnice. Nierozsądne jest też głosowanie na partie "świeżynki", które niedawno powstały oraz na różne niszowe kanapy, zwykle uaktywniające się na trzy miesiące przed wyborami. Te partyjki nie mają żadnych osiągnięć i nie posiadają struktur terenowych.
Wyniki wyborów to świetny materiał socjologiczny. Poprzednie wybory pokazały np. na kogo głosują qrwy i złodzieje – frekwencja w zakładach karnych była wysoka, a osadzeni głosowali wyjątkowo jednomyślnie
(http://nieformalnie.salon24.pl/349852,jak-glosuj...).
(http://nieformalnie.salon24.pl/349852,jak-glosuj...).
Nie jestem jasnowidzem, ale już 6 lat temu, czyli od momentu gdy PiS doszedł do władzy, wiedziałem, że PO nie nadaje się do rządzenia. Ich krytyka PiSu to był tylko zwykły jazgot i argumenty w stylu "a u was biją Murzynów". Nie mieli żadnych konstruktywnych propozycji. Było słychać tylko żebrzące skamlenie "dajcie nam rządzić". Podobno szuflady mieli pełne ustaw, ale gdy rypnął się biznesplan 'kręcenia lodów' Sawickiej, to okazało się, że nie mają nic. Zaskoczyło mnie, że można idąc do wyborów pogrywać sobie aż tak bezczelnie.
Potem było już tylko gorzej. Na przykład numer z katarskim inwestorem to majstersztyk godny sprzedających frajerom Niderlandy czy kolumnę Zygmunta. Albo kłamstwa Kopacz o przekopaniu ziemi 1 metr w głąb czy udziale w sekcji polskich specjalistów - za coś takiego powinna natychmiast wylecieć ze stanowiska na zbity ryj.
Potem było już tylko gorzej. Na przykład numer z katarskim inwestorem to majstersztyk godny sprzedających frajerom Niderlandy czy kolumnę Zygmunta. Albo kłamstwa Kopacz o przekopaniu ziemi 1 metr w głąb czy udziale w sekcji polskich specjalistów - za coś takiego powinna natychmiast wylecieć ze stanowiska na zbity ryj.
Takich przykładów są setki. MarkD prowadzi rejestr afer PO (http://markd.pl/afery-po/). Nawet przyjmując, że słowo afera w wielu wymienionych tam sprawach to przesada i należałoby mówić o zaniedbaniach i uchybieniach, to i tak ich skala poraża. Przeszło 740 "afer" daje przez cztery lata jedną co dwa dni, co oznacza, że te "afery" to nie wyjątek ale norma, patologiczna norma obecnie rządzących. Ale co tu się dziwić skoro w rządzie są m.in.: miłośnik piłki kopanej, TW z listy Macierewicza, majordomus pilnujący Niemcowi chaty, a prezydentem jest dysortograf potrafiący zrobić trzy błędy w jednym słowie. To taka dziwna zbieranina, przypominająca składem PRLowskich cinkciarzy, doliniarzy i innych cwaniaków.
Jeśli teraz wygrają ponownie, to nic się nie zmieni, a mając kolejne poparcie wyborców może rozzuchwalą się jeszcze bardziej i wtedy podejrzane katastrofy lotnicze, wypadki, samobójstwa oraz zabójstwa w biurach poselskich będą na porządku dziennym. Tylko różnym Mirom i Zdzichom będzie się żyło lepiej.
Gdybyśmy mieli normalne społeczeństwo, z małą ilością osobników, których mózgi mogą występować w reklamach gładzi szpachlowej*, to Platforma już dawno musiałaby odejść w niebyt, a gdyby nie chciała odejść dobrowolnie, to należałoby ją odsunąć od władzy siłą.
(* gładź szpachlowa – materiał budowlany używany do uzyskiwania białych i gładkich powierzchni
http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82ad%C5%BA_szp...)
http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82ad%C5%BA_szp...)
Jeśli o losie Polski na najbliższe 4 lata znowu zadecyduje kilka milionów idiotów, to chyba wzorem kumpla min. Rostowskiego będę musiał "zagrać w zielone" i opuścić ten porąbany kraj. Jeszcze w czasach rządów SLD (które zakończyły się aferą Rywina) stworzyłem sobie w Stanach przyczółek, więc w razie czego mam gdzie się ewakuować.
Żeby nie było, że piszę tak pesymistycznie, to na koniec mały żarcik :)
Minister Rostowski zwrócił się do Radia Erewań z pytaniem: Czy będzie wojna?
Radio Erewań odpowiedziało: Wojny nie będzie. Będzie za to taka walka o utrzymanie Unii Europejskiej i €uro, że w Europie kamień na kamieniu nie zostanie.
Radio Erewań odpowiedziało: Wojny nie będzie. Będzie za to taka walka o utrzymanie Unii Europejskiej i €uro, że w Europie kamień na kamieniu nie zostanie.
* * *
Po wyborach okazało się, że jest gorzej niż mogłem przypuszczać:
- obawiałem się wygranej PO, ale nie sądziłem, że Palikoty wejdą do Sejmu i to z takim wynikiem,
- Kopacz nie wyleciała, za to praktyką rodem z PRLu dostała kopa w górę.
2009-06-19
Wojna dwóch Róż.
IV. Wojna Dwóch Róż - Blog Wilczkowski
Co zrobić, żeby w końcu rodacy nauczyli się matematyki chociażby na poziomie szkoły podstawowej.
Co zrobić, żeby zaglądali do słowników języka polskiego.
W pierwszym przypadku nauczyliby się obliczać procenty, w drugim dowiedzieliby się – kto to jest wyborca.
Otóż wyborca to „osoba uprawniona do głosowania, mająca prawo oddać swój głos w wyborach”. (Słownik nowoczesnego języka polskiego wyd. Readers Digest 2001r.)
Znaczy to, że to nie tylko człowiek, który znalazł się w lokalu wyborczym, ale każdy kto ma uprawnienia do głosowania.
Tę wiedzę należałoby uzupełnić liczbami.
Otóż w dn 7 czerwca 2009 roku wyborców mieliśmy 30.565.272.
W poważnych opracowaniach można znaleźć, że trochę powyżej 7,5 miliona poszło do lokali wyborczych i wzięło karty. I tu niespodzianka. Głosów ważnych było 7.364.763.
I tak – opierając się na znalezionym w Internecie źródle wyliczyłem, że około 3.000 ludzi wzięło karty, ale ich nie wrzuciło do urny, a powyżej 140.000 w jakiś sposób popsuło swoje głosy.
W efekcie zgodnie z procedurami głosowało jedynie 24,095% wyborców.
W tym świetle na PO głosowało 10,7% wyborców, na PiS 6,6% wyborców, na SLD 2,8% wyborców. Dalej nie liczyłem. Każdy może to zrobić sam.
Trudno ponadto powiedzieć, że to PO jako partia otrzymała taką miażdżącą przewagę nad rywalami.
Tak się złożyło, że około 950.000 głosów otrzymali ludzie startujący z list PO nie będący członkami tej partii. Mnie się to nawet podoba, że partia – nie dysponując odpowiednimi nazwiskami sięga po autorytety, ale to nie przekłada się w sposób prosty na poparcie dla tej partii. Po prostu nie wiadomo kto tu kogo ciągnął do góry.
Ale to akurat dla mnie nie jest najważniejsze.
Te 24,1% głosów ważnych to jest klęska dla wszystkich a przede wszystkim dla „klasy” politycznej.
Niektórzy moi znajomi twierdzą, że te 76% wyborców, którzy nie skorzystali ze swojego prawa wyborczego – to są ludzie, którzy nie myślą. Jest gorzej. Oni myślą - tylko my nie wiemy co. Oni myślą, tylko trzeba nie lada socjologa, żeby znalazł jakieś rzetelne wspólne cechy tego myślenia.
Ja potrafię znaleźć tylko jeden wspólny mianownik. Ten milczący elektorat naszą „klasę” polityczną ma za hetkę-pentelkę.
Może znalazłbym jeszcze jeden, ale boję się powiedzieć.
Przypomnę w II Rzeczypospolitej w 1919 roku – kiedy Polska jeszcze nie miała granic – do wyborów poszło 70-90%; w 1922 roku już liczono skrupulatnie – 68%; w 1928 roku 78,3%; w 1930 roku – 75%; w 1935 roku – 46%; w 1938 roku – 68%.
Przypomnijmy. Polska wtedy była wielonarodowa, z ogromnym odsetkiem analfabetów i podobno niedemokratyczna.
Na Boga! Gdzie my żyjemy.
Ten milczący elektorat, który nikogo nie popiera przypomina jako żywo znaną z historii Anglii wojnę dwóch róż. Toczyła się ona między rodami Yorków i Lancasterów w drugiej połowie XV w. i trwała lat trzydzieści. Walczono o władzę. Bitwy były krwawe, zbijano się z wdziękiem. Nie wszystkie bitwy się jednak odbywały. Bywało, że już dowódcy sprawili swoje szyki do boju, kiedy ukazywały się gromady chłopów i widłami cepami i innymi narzędziami rolniczymi przepędzały rycerzy ze swoich pól.
Rycerze obrażeni odchodzili na inne pola, gdzie sytuacja się powtarzała. Ale nie zawsze chłopstwo pojawiało się w porę. Często zresztą termin bitwy wypadał po żniwach i wtedy warto było się pogapić, a czasem zyskać trochę metalu.
To pozwoliło Ryszardowi III złożyć najdramatyczniejszą bodaj w historii ofertę handlową - królestwo za konia! Oferta nie została przyjęta.
Nas dzisiaj nie stać na postawę gapiów. Nas nie stać na oczekiwanie na dramatyczne oferty klasy rządzącej. Czyżby moi rodzice a wasi dziadkowie i pradziadkowie byli od was mądrzejsi? Też się kłócili, ale jak było trzeba oddawali ojczyźnie ostatni grosz, wytaczali ostatnią kroplę krwi. A przede wszystkim potrafili pracować dla dobra wspólnego.
Ja mogę wam pisać o ówczesnych politykach, przywódcach, inżynierach, naukowcach, lekarzach, żołnierzach.
Ale po co będę pisał, kiedy tego niemal nikt nie czyta. Część przywdziała zbroje Yorków i Lancasterów i wali mieczami w tarcze z czerwoną lub białą różą, a większość społeczeństwa się gapi…
Żurnaliści dwoją się i troją. Organizują takie misterne igrzyska, żeby było się na co pogapić, dobierają grupy zagończyków według kryterium decybeli bo często z wrzawy bitewnej na ekranie nie dochodzi ani jedno dokończone zdanie.
Do czego dążymy dziś w tym kraju nad Wisłą, co chcemy – jako Polacy – zrobić z tym swoim strzępkiem czasu, który nam Pan ofiarował i rzekł – to będzie twoje życie!
Jakie są nasze priorytety? Kasa, seks i żarcie?
Obawiam się, że już niedługo ukaże się tajemnicza ręka, która zacznie pisać: mane… tekel…