WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 23 lutego 2013
"Dołożysz do EU 238zł rocznie"
Dołożysz do EU 238zł rocznie
MOTTO:
" Statystyczny 1 Polak w latach 2007-13 musi wydać średnio 1606 zł rocznie ( ) po to, aby otrzymać obietnicę dotacji 1368 zł, czyli dołoży do interesu 238 zł rocznie! "
( ) Jesteśmy dokładnie w takim punkcie. Jesteśmy o 3% stóp procentowych od zablokowania systemu. Jesteśmy o jedno nieprzewidziane wydarzenie od zablokowania systemu. Jesteśmy o jedną katastrofę strefy euro od zablokowania systemu. Jesteśmy już w okresie, w którym firmy zamiatają konta klientów, w celu pokrywania złych zakładów, a o wiele więcej się jeszcze wydarzy. Czy to wszystko będzie miało miejsce w 2013 roku? Nie wiem. Ale wiem, że każdy dzień to kolejny krok w kierunku nieprzewidzianych zdarzeń, w tym podniesienia stóp procentowych, do tego katastrof "poza widocznym horyzontem". Na dzień dzisiejszy twoje pieniądze nie są już w domu maklerskim, zostały skradzione/utracone. Ale w przeciwieństwie do minionych lat, gdzie można było zadzwonić do człowieka i znaleźć odpowiedzi i rozwiązania, teraz wszystko realizują komputery. Algo. Programy. Domyślam się, że rynek zacznie wyczuwać te bardzo realne opcje w przyszłym roku i rozpocznie odwrót.
Więc, co zrobić? Po pierwsze nic nie jest doskonałe. Nie mogę siedzieć tutaj i twierdzić, że złoto wszystko załatwi. Nie mogę powiedzieć że, srebro wszystko załatwi. Nie mogę powiedzieć, że ziemia, bydło albo drewno lub cokolwiek innego pozwoli ci przejść przez to bez szwanku. Ale jestem dość pewny, że będziesz w o wiele lepszej sytuacji z pieniędzmi ulokowanymi w czymś fizycznym, niż papierkach z martwymi prezydentami. Osobiście wierzę, że przetrzymanie majątku w złocie, srebrze, mieniu, broni, amunicji, drzewach, zwierzętach etc. jest znacznie lepsze niż wpis komputerowy w banku. Pomyśl o tym. Twoje bogactwo jest niczym więcej niż cyframi zapisanymi na komputerach. Tam nie ma pieniędzy. Twój bank nie ma pieniędzy. Twój fundusz nie ma pieniędzy. Zabrali pieniądze i kupili za nie swapy, repo, długi narodowe itd. Wszystko co masz w swoim posiadaniu to stwierdzenie, iż masz kwotę "X". Ale naprawdę ty jej nie masz i oni również. Dla mnie to jest bardzo przerażające. i nie podoba mi się bycie częścią tej ekonomicznej, chorej atmosfery.
2013 może być bardzo niepewnym rokiem ze względu na wszystkie powody jakie opisałem. Może nie wszystkie rozwiną się w 2013, może w 2014... niemniej jednak chodzi o to, że do nas dotrą. Nie mogą być zatrzymane.
Bez względu na to jak nieprzyjemne wydają się być to słowa, to są one matematyczną pewnością. Podobnie jak przygotowanie było kluczowe by przeżyć huragan Sandy, tak i na tę katastrofę należy się przygotować.
Bez względu na to jak nieprzyjemne wydają się być to słowa, to są one matematyczną pewnością. Podobnie jak przygotowanie było kluczowe by przeżyć huragan Sandy, tak i na tę katastrofę należy się przygotować.
Link do oryginalnego artykułu: LINK
K n e s e j m , und Was ist das "PAKT"
MOTTO.
" Wierzycie Tuskowi kiedy mówi że Pakt Fiskalny to nasze bezpieczeństwo?
Ja twierdzę że ten pakt to wstęp do prawdziwych problemów."
http://alexdisease.salon24.pl/#
" Wierzycie Tuskowi kiedy mówi że Pakt Fiskalny to nasze bezpieczeństwo?
Ja twierdzę że ten pakt to wstęp do prawdziwych problemów."
Pakt Fiskalny w Sejmie
Wnioskując z tego co pojawia się na Twitterze, Stefanowi Niesiołowskiemu swoją wypowiedzią na temat córki Agnieszki Holland, udało się przykryć ważną debatę w sprawie Paktu Fiskalnego. Ja nie będę kontynuował wątku Stefana i odniosę się do sejmowej debaty, bo padły tam ważne - nawet jeśli nazbyt ogólnikowe - słowa. Nie mam jednocześnie żadnych złudzeń, iż ów Pakt zostanie przez parlament przegłosowany i to znaczną większością, bo póki co jedynie PiS i Solidarna Polska zajęły sceptyczne stanowisko. Reszta choćby dla samej zasady (kto nie z Unią ten zaścianek i ciemniak) poprze ten bezsensowny dokument.
A tymczasem premier Tusk rzekł niefrasobliwie iż "pakt fiskalny ma być gwarantem bezpieczeństwa dla Polski", zaś minister Rostowski dodał z pełną powagą, że "zapewni nam wpływ na strefę euro". Nie zabrakło krytyki eurosceptycznej części opozycji, która zdaniem Tuska chce nas izolować od Europy i jej mottem zdaje się być "im gorzej dzieje się w UE, tym dla nas lepiej". Zanim skoncentruję się na samym dokumencie i napiszę o co w tym naprawdę chodzi, trochę krytyki strony rządowej i pochwała posła Szczerskiego z PiSu, gdyż wyraził zdroworozsądkowe stanowisko własnego klubu. Niezbyt często chwalę PiS ale akurat w kwestii euro i Unii z grubsza się z nimi zgadzam, poza tym to ważny, słyszalny głos w debacie publicznej, szkoda że z góry klasyfikowany jako "oszołomski" przez środowiska quasi-liberalne.
Co się tyczy wypowiedzi Tuska, to w całej zgrabnie ułożonej paplaninie, jedynym konkretem było powołanie się na badania opinii publicznej, z której wynika, że większość Polaków popiera naszą obecność w Unii i działania tejże instytucji odnośnie walki z kryzysem. Nie wiem co prawda na ile można ufać tym sondażom, na ile te akurat są wiarygodne, ale nie chce mi się tego sprawdzać i wierzę premierowi na słowo. Natomiast z wyżej wymienionego powodu, czyli generalnie braku zainteresowania Polaków debatą na temat paktu fiskalnego i UE, nie warto sobie zaprzątać głowy badaniami opinii publicznej. Minister Rostowski przywalił jednak z grubej rury stwierdzając, że Pakt zapewni nam wpływ na strefę euro, do której to strefy jeszcze nie należymy, nie wiadomo czy w ogólne będziemy należeć, a więc Jan Vincent sprzedał Polakom najgorszy z możliwych kitów. Tak się bowiem składa, że za nas już zadecydowano, podsunięto nam gotowy dokument pod nos i możemy go jedynie przyjąć albo odrzucić. I rząd o tym doskonale wie.
Na tle tego momentami groteskowego bełkotu Platformy, wypowiedź posła PiS to głos rozsądku w dobrze pojętym interesie narodowym. Poseł Szczerski przypomniał to, co największe ekonomiczne głowy z Miltonem Friedmanem na czele mówiły już dekadę temu, czyli że euro to projekt polityczny, nie mający żadnego gospodarczego uzasadnienia, powstały w oparciu o reguły do których i tak żaden kraj się nie stosuje.
Dziwne że szeregowy członek największej partii opozycyjnej, musi wygłaszać tak oczywiste prawdy przed ministrem finansów.
No to parę słów odnośnie tematu sporu. Pakt Fiskalny, co to takiego?
Pakt Fiskalny to dokument powstały na skutek problemów z utrzymywaniem równowagi budżetowej przez kraje strefy euro, zwiększający kontrolę Rady Unii Europejskiej i Komisji Europejskiej nad stanem finansów publicznych państw. Wcześniej przyjęto tzw sześciopak którego założeniami są:
- harmonizacja zasad tworzenia narodowych budżetów
- zmuszają kraje z wysokim poziomem długu do ograniczenia tempa wzrostu wydatków
- nakładają obowiązek utrzymania określonego tempa redukcji długu, jeśli przekroczy on 60 proc. PKB
- Co roku Komisja ma sprawdzać, czy w państwach członkowskich pojawiają się sygnały świadczące o narastaniu nierównowagi
- na kraje, które nie będą przestrzegały zasad, automatycznie będą nakładane sankcje
(wypunktowane za Dziennik Gazeta Prawna)
Oznacza to mniej więcej tyle, co przekazanie pełnej kompetencji organom unijnym do regulowania budżetów krajów członkowskich
(nie tylko krajów strefy euro, co nas szczególnie interesuje). Bardzo ciekawy wydaje się punkt odnośnie ograniczenia tempa wzrostu wydatków. Otóż "tempo wzrostu wydatków" jest tu znamiennym określeniem. Zamiast po prostu redukcji wydatków, Unia proponuje ograniczenie tempa wzrostu wydatków, niby to samo ale jak się przyjrzeć dokładnie, nie to samo. Bo cięć sensu stricto sześciopak nie zakłada, zakłada najwyżej zatrudnianie mniej nowych urzędników tudzież mniejsze nakłady na inwestycje. A czym jest zapisana w następnym punkcie redukcja długu? Polegać może na przykład na podnoszeniu podatków, co oczywiście długofalowo nie pomoże, a raczej pogorszy sytuację w finansach krajów UE. Ale my tutaj o detalach, o drobiazgach, o sytuacji w której dług przekroczy 60% PKB (Niemcy mają dług publiczny ponad 80% PKB i w tym roku ma spaść do równych 80%, no i co z tego?),
(nie tylko krajów strefy euro, co nas szczególnie interesuje). Bardzo ciekawy wydaje się punkt odnośnie ograniczenia tempa wzrostu wydatków. Otóż "tempo wzrostu wydatków" jest tu znamiennym określeniem. Zamiast po prostu redukcji wydatków, Unia proponuje ograniczenie tempa wzrostu wydatków, niby to samo ale jak się przyjrzeć dokładnie, nie to samo. Bo cięć sensu stricto sześciopak nie zakłada, zakłada najwyżej zatrudnianie mniej nowych urzędników tudzież mniejsze nakłady na inwestycje. A czym jest zapisana w następnym punkcie redukcja długu? Polegać może na przykład na podnoszeniu podatków, co oczywiście długofalowo nie pomoże, a raczej pogorszy sytuację w finansach krajów UE. Ale my tutaj o detalach, o drobiazgach, o sytuacji w której dług przekroczy 60% PKB (Niemcy mają dług publiczny ponad 80% PKB i w tym roku ma spaść do równych 80%, no i co z tego?),
natomiast zapominamy dlaczego w ogóle ten Pakt powstał. A powstał po to by móc kontrolować kraje takie jak Grecja, tych Adonisów produkujących atrakcyjne papiery dłużne.
Grecja to 2 albo 3% gospodarki Unii Europejskiej czyli nic wielkiego. Zatem o co tyle hałasu? Odpowiedź może być tylko jedna. Trzeba ratować niemieckie i francuskie banki. Niemcy i Francja wymogą na UE każde rozwiązanie, byle tamtejsze banki nie zostały na lodzie ze śmieciowymi obligacjami. Więc reanimowanie greckiego trupa będzie trwało tak długo, jak długo starczy na to pieniędzy. A mowa jest nawet o 30 latach na spłatę zobowiązań przez Ateny. 30 lat! Europa bierze Grecję na utrzymanie, bo upadek tego kraju zagraża przede wszystkim interesom Niemiec.
I co w tym wszystkim robi nasz niefrasobliwy premier Donald Tusk? Kim pozwoli mu być Angela Merkel w tej finansowej układance? No chyba nikim więcej jak jej osobistym lokajem.
Wierzycie Tuskowi kiedy mówi że Pakt Fiskalny to nasze bezpieczeństwo?
Ja twierdzę że ten pakt to wstęp do prawdziwych problemów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)