o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

piątek, 29 marca 2013

" W y k o n a ł o Się! "



XII Misterium Męki Pańskiej - Dolina Śmierci - Bydgoszcz 2012
SEE

01.04.2010 18:00

Siedem ostatnich słów Jezusa.
5. "Pragnę" 6. "Wykonało się".

Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Wykonało się! I skłoniwszy głowę oddał ducha.(J 19, 28-30)

Dwa z siedmiu ostatnich słów Jezusa: „Pragnę.” I „Wykonało się.”. Czemu teraz Jezus powiedział, że pragnie? Nie odczuwał pragnienia wcześniej? Od aresztowania na Górze Oliwnej minęło już wiele godzin. A wcześniej, gdy żołnierze chcieli mu dać napój gaszący pragnienie i przynoszący ulgę w cierpieniu, Jezus odmówił. Dlaczego więc teraz? I jakie Pismo się wypełniło? Co się tu właściwie wydarzyło? Dlaczego Jezus mówi też, że się „wykonało”? Co miał na myśli? Zbawienie wszystkich ludzi? Przecież gdyby nie Zmartwychwstanie, sama śmierć nie miałaby większego sensu i znaczenia. Święty Paweł przecież wyraźnie pisze:
A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach.(1Kor 15,14-17)
To Zmartwychwstanie było zwycięstwem nad grzechem i nad śmiercią. Co więc się wykonało na Krzyżu?
Otóż śmiem twierdzić, że to, co się wykonało, to Wieczerza Paschalna, Exodus, ofiara Baranka i pierwsza Msza Święta.
Pascha, którą obchodził Jezus z uczniami w Wieczerniku, była świętem obchodzonym na pamiątkę wyjścia Żydów z niewoli Egipskiej i symbolizowała wyjście z niewoli grzechu. Ale naprawdę z tej niewoli nas wyzwoliła dopiero śmierć Baranka i Jego Zmartwychwstanie. A tu, na Krzyżu, wraz ze spożyciem Czwartego Kielicha, zakończyła się ofiara Jezusa, który jest kapłanem i ofiarą doskonałą złożoną za nasze grzechy.
Ale jakiego kielicha? Co to za „czwarty kielich”? Odpowiedź na to znajduje się już od dawna na moim blogu na Frondzie.
Prawdę mówiąc pierwszy apologetyczny tekst, jaki w ogóle napisałem, był właśnie o "czwartym kielichu". Zresztą "napisalem go" to trochę stwierdzenie na wyrost. Raczej zerżnąłem wszystko z jakiegoś wykładu Scotta Hahna, który sam powiedział, że jeszcze jako młody chłopak, student teologii w protestanckim seminarium, usłyszał właśnie to pytanie: Co się wykonało na Krzyżu? Profesor który je powiedział, nie znał sam na nie odpowiedzi, a Hahn przez całe lata nie potrafił jej także znaleźć. Dopiero, gdy został katolikiem, dopiero, gdy zrozumiał, na czym polega Ofiara Mszy Świętej, wszystko stało się logiczne i jasne.
Poproszono mnie kiedyś, bym poprowadził w Charlotte spotkanie kilku kobiet, tak zwane "Bible Study". Jedna z pań biorących w tych spotkaniach udział zaczęła twierdzić, że Jezus przez nią przemawia, czym przeraziła inne uczestniczki tych studiów. Niektóre były gotowe zacząć jej oddawć pokłony, inne odsyłać ją do psychiatry lub egzorcysty i w końcu poproszono mnie, bym przyszedł na takie spotkanie i ocenił co się tam dzieje. Właśnie wtedy napisałem ten tekst, by służył nam jako temat rozważań. Potem ktoś, wraz z moimi wspomnieniami z ostatniej pielgrzymki Jana Pawła Drugiego do Polski, zamieścił go na jakiejś nieistniejącej już dziś stronce i tak się zaczęła moja przygoda z Internetem.
Piszę o tym, by pokazać, jak to zagadnienie jest dla mnie osobiście ważne. Teraz każdą wolną chwilę poświęcam na pisaniu o Bogu, o Biblii, na apologetykę, ale przecież nie zawsze tak było. Nawet nie minęło jeszcze dziesięć lat od napisania mojego pierwszego tekstu, właśnie tego o "czwartym kielichu", a wydaje się, jakby to było wieki temu.
I napisałem ten tekst, czy też przetłumaczyłem to, co usłyszałem od Hahna, bo to, co od niego usłyszalem, odmieniło moje życie. Odmieniło dlatego, że od tego czasu Msza Święta stała się czymś najważniejszym w moim życiu. Ale by to zroumieć, koniecznie trzeba zrozumieć dlaczego Jezus akurat wtedy zawołał: "Pragnę", a po skosztowaniu wina rzekł: "Wykonało się". Zatem… zapraszam:
Prawdziwy "Święty Graal", czyli Czwarty Kielich.   
..

Abp Stanisław Gądecki, Nowa Pascha. Msza Wieczerzy Pańskiej - Wielki Czwartek (Katedra Poznańska - 20.03.2008)
(  )
Eucharystia nie jest też daleka od owego oczekiwania na - tym razem ponowne - nadejście Mesjasza, skoro jest dla nas rzeczywistą antycypacją ostatecznej uczty, zapowiedzianej przez proroków (por. Iz 25, 6-9) i opisanej w Nowym Testamencie jako «gody Baranka» (Ap 19, 7-9). Chrystus raz przyszedł, aby zgromadzić rozproszony Lud Boży (por. J 11, 52), jasno odkrywając zamysł zebrania wszystkich w jedną wspólnotę Przymierza (por. Jr 23, 3; 31, 10; Łk 1, 55. 70). W powołaniu Dwunastu, co należy odnieść do dwunastu pokoleń Izraela, i w poleceniu danym podczas Ostatniej Wieczerzy - by sprawowali Jego pamiątkę - Jezus ukazał, iż pragnie, by cała przez Niego założona wspólnota była w historii znakiem i narzędziem eschatologicznego spotkania, które On zapoczątkował.

ZAKOŃCZENIE

Pozwólmy na koniec, aby nasze pragnienie Eucharystii, której pamiątkę ustanowienia właśnie przeżywamy, wyraziło się w żarliwych słowach wielkiego teologa Kościoła ormiańskiego, Grzegorza z Nareku (X w.): „Pragnę nieustannie Dawcy, a nie Jego darów. Nie dążę do chwały, ale chcę ucałować Chwalebnego. [...] Nie szukam spoczynku, ale proszę i błagam o Oblicze Tego, który daje odpocznienie. Nie tęsknię za ucztą weselną, ale za Oblubieńcem" (Grzegorz z Nareku, XII Modlitwa).
Całość  SEE

czwartek, 28 marca 2013

z poLSKA PO arabsku

Jego pozycję obrazuje scena z dnia 7 kwietnia 2010 r., gdy na cmentarzu w Katyniu obok premiera Rosji Władimira Putina i premiera Polski Donalda Tuska tuż za Putinem stał Tomasz Arabski. Reszta urzędników polskich i rosyjskich stała dalej. I już widzimy jaką pozycję przy Donaldzie Tusku zajmuje Tomasz Arabski. Jest wszędzie, gdzie podejmowane są istotne decyzje
25.03.2013r.

     Zasiada w gabinecie sąsiadującym z sekretariatem Donalda Tuska. Decyduje kogo ten przyjmie. Jest przecież szefem jego kancelarii i przewodzi pracom Komitetu Stałego Rady Ministrów, czyli jakby „drugiego” rządu. Na boisku też jest w pobliżu Tuska, gra zawsze w jego drużynie na pozycji bocznej w obronie. I tak już od pięciu lat jest cieniem Tuska, nawet w jego imieniu przyjmuje ministrów i wydaje im polecenia.
     U boku obecnego premiera stanął w 2005 r., to on zorganizował jego uroczystość ślubu kościelnego. Podobno to on był twórcą pomysłu aby Tusk wziął ślub w otoczce domniemanego nawrócenia po śmierci papieża Jana Pawła II, lecz jego współpracownicy, w zaufaniu, obnażają cynizm polityka, twierdząc, że było to zagranie propagandowe pod wybory: „Któregoś dnia Donald po prostu pojechał, wziął ślub i wrócił. Nie było ani przyjęcia, ani gratulacji”.
     Do obecnego gabinetu Arabski trafił w 2007 r. Wcześniej był dyrektorem programowym Radia Plus, podobno dzięki poparciu arcybiskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego, bowiem radio to jest własnością diecezji. Ten kontakt zaprocentował, w Platformie od początku był tym, który „ułatwia kontakty kościelne” jak to określił w śp. Maciej Płażyński w „Rzeczpospolitej” z października 2008 r. Znajomość Tomasza Arabskiego z arcybiskupem datuje się od końca lat 80, gdy został członkiem Niezależnego Związku Studentów, któremu przewodniczył wówczas Przemysław Gosiewski, jednak szybko przeszedł do katolickiego Związku Studentów Verbum, działającego na Politechnice Gdańskiej pod patronatem gdańskiego metropolity. Kolejną posadą, którą objął, korzystając z protekcji arcybiskupa było stanowisko Naczelnego „Dziennika Bałtyckiego”. Po jego przyjściu do gazety w krótkim czasie z niej odeszło kilku czołowych dziennikarzy. Natomiast Arabski rozwijał się, został członkiem Europejskiego Forum Laikatu, a nawet został odznaczony w 2001 r. watykańskim orderem Pro Ecclesia et Pontifice (Dla Kościoła i Papieża), przyznawanym na wniosek biskupa diecezjalnego. Jego „flirt” z mediami nie skończył się. Od lipca 2010 r. wraz z ks. Kazimierzem Sową zasiada zarządzie w Telewizji Religia Sp. z o. o.
     Po tym gdy objął funkcje szefa kancelarii Premiera w szybkim czasie pozbył się nie tylko szeregowych pracowników, podejrzewanych o „sprzyjanie PiS-owi” lecz także wyparł z otoczenia Tuska wszystkich innych zaufanych współpracowników. Jego osobę doskonale charakteryzuje scena którą opisał jeden z jego, jak sam się określił, „byłych znajomych”. Opisuje on co następuje: „Gdy już został szefem Kancelarii Premiera, spotkałem go na ulicy. Chciałem się z nim przywitać, ale od odwrócił głowę. To pokazuje, kim jest Tomasz”.
     Aby zachować swe wpływy nie cofnął się przed niczym. Na polecenie Tuska bez skrupułów w październiku 2008 r. wydał zakaz użyczenia Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu samolotu rządowego na lot do Brukseli. To on też organizował „rozdzielenie wizyt” w Katyniu w kwietniu 2010 r. Po marcowym pobycie w Moskwie i serii tajnych rozmów w tamtejszych restauracjach na temat przebiegu uroczystości w Katyniu z przedstawicielami Władimira Putina, przekazał mediom polskim następująca oficjalną notatkę: „Według wstępnych ustaleń ze stroną rosyjską, premierzy Polski i Rosji złożą hołd ofiarom zbrodni w obecności Rodzin Katyńskich, wojska i zaproszonych gości. Następnie obaj premierzy wygłoszą krótkie przemówienia i zapoznają się z konkluzją prac Polsko-Rosyjskiej Komisji ds. Trudnych. Komisja, której z polskiej strony współprzewodniczy prof. Adam Rotfeld, a ze strony rosyjskiej prof. Anatolij Torkunow, ma obradować w Smoleńsku”. Jakie były kulisy tych uzgodnień wie tylko Arabski. W tym kontekście zagadkowa, samobójcza śmierć w grudniu 2009 r., cztery miesiące przed Tragedia Smoleńską, dyrektora generalnego kancelarii Grzegorza Michniewicza, który został znaleziony martwy 23 grudnia w podwarszawskim Głoskowie jest zagadkowa i nadal oczekuje na wyjaśnienie. Matka Michniewicza ujawniła, że w przeddzień odbył przykrą rozmowę telefoniczną z ministrem. Podobno wspomniał po niej, że wkrótce zostanie zwolniony, bo od razu objęciu przez Tomasza Arabskiego funkcji szefa Kancelarii Premiera pomiędzy nimi dochodziło do konfliktów. Tego feralnego wieczoru przez śmiercią to Arabskiemu wysłał o godz. 23.08 wiadomość tekstową następującej treści: „Panie Ministrze – wieczorem skontaktował się ze mną Andrzej Papierz, polski ambasador w Bułgarii, informując, że cofnięto mu potwierdzenie bezpieczeństwa. Znam go od czasów premiera Buzka (był wtedy z-cą dyrektora CIR). Czasem się kontaktujemy (jego obecna zastępczyni pracowała długo w KPRM). Informuję o tym, bo pewnie zaraz dowie się Pan (od służb), że kontaktuję się z wrogim elementem. W razie pytań jestem do dyspozycji”. Oczywiście Arabski zaprzecza chęci pozbycia się współpracownika.
     O Arabskim krąży wiele informacji, jego osobę wiąże się z wieloma niejasnymi interesami, ciągną się za nim nie do końca wyjaśnione sprawy. W Gdańsku szepcze się o udziale w tamtejszej aferze związanej z diecezjalnym wydawnictwem Stella Maris dotyczącej nieprawidłowości w odliczaniu podatku VAT przy złym naliczaniu należności za działalność gospodarcza spółki. Właśnie w ostatnim czasie Sąd Okręgowy ostatecznie uznał, że archidiecezja ma zwrócić urzędowi skarbowemu 6,7 milionów złotych i odsetek, całość sumy może wynosić blisko 65 mln złotych. Arabski na posadzie w dzienniku Bałtyckim podobno blokował druk artykułów o tej sprawie. Jaki był jego w niej udział – nie wiadomo.
     Na początku 2010 r. NIK złożył powiadomienie do prokuratury na działania rady nadzorczej publicznego Radia Gdańsk na szkodę spółki, ta przyznała dwie odprawy Tomaszowi Arabskiemu tuż przed objęciem przez niego funkcji szefa Kancelarii Premiera. Funkcję w zarządzie Radia pełnił od 2006 r. Rok później wszyscy zostali odwołani i jeszcze tego samego dnia powołani na nowo.
     Po aferze Amber Gold dziennikarze od razu zwrócili uwagę na ogromnie podobieństwo między Szefem Kancelarii Premiera a właścicielem feralnej firmy. Na miejscowych forach internetowych pojawiły się informacje, że obaj są spokrewnieni, i to dość blisko, bo mają wspólnych dziadków. Wprawdzie Arabski z całą stanowczością zaprzeczył, że są kuzynami, lecz w zasadzie przy wspomnianym pokrewieństwie miałby rację, bowiem mając wspólnych dziadków nie byliby „kuzynami” a „ciotecznymi braćmi”. W każdym razie to on zreferował Tuskowi pismo ABW ws. Amber Gold, które na długo przed aferą informowało premiera o podejrzanych interesach firmy. Czy Arabski krył sprawki Marcina P., prezesa Amber Gold czy też politycy PO wspierali je interesownie, do końca nie wiadomo. Jednak wystarczył jeden mail rzekomo wysłany od Tomasza Arabskiego, aby gdański sędzia Ryszard Milewski deklarował w rozmowie z rzekomym współpracownikiem szefa kancelarii Premiera, że skład sędziowski ws przedłużenia aresztu Marcinowi P, „jest zaufany”.
     W ogóle spolegliwość sędziowska względem osoby Marcina P. jest zadziwiająca. Otóż 8 września 2008 roku, sąd ze Starogardu Gdańskiego nakazał stawić się Marcinowi P. do więzienia w Słupsku dla odbycia zasądzonej kary za jego wcześniejsze nadużycia związane z poprzednią działalnością gospodarczą. Do aresztu ostatecznie trafił pół roku później, 16.02.2009 roku lecz zdążył jeszcze w dniu 27 stycznia 2009 r. zarejestrować swoją nową firmę – słynną, znaną wszystkim pod nazwą - Amber Gold. Pomimo przysądzenia dwóch lat kary, w więzieniu spędził tylko około trzech tygodni a potem, czas od 7 kwietnia do 14 czerwca, spędził w luksusowym Ośrodku Doskonalenia Kadr Służby Więziennej "Posejdon" w Ustce, skąd często wychodził na przepustki. W przeciągu odbywania tej „kary” Amber Gold zanotował zysk na sumę 1,4 mln zł i 700 tyś. zł. Czy taki sposób „resocjalizacji” jest udziałem wszystkich osądzonych? Wydaje się, że taki sposób odbywania kary świadczy raczej o szczególnej ochronie jaką został otoczony.
     Ostatnio natomiast wypłynęła informacja o tym, że żona Tomasza Arabskiego, Dorota Arabska stała się właścicielką akcji Bomi (sieć sklepów), po tym jak ta firma przejęła spółkę Rabat. Wśród akcjonariuszy Rabatu, którzy stali się właścicielami akcji Bomi jest wiele innych wpływowych osób (np. Piotr Kamiński, były wiceprezes GPW, Marek Małecki, adwokat Lwa R.). Na liście znalazła się też Dorota Arabska, a jej udział wyceniono przy zamianie akcji na 372 tys. zł.
     Jak mówią politycy PO, minister ma jedno marzenie. Zawsze pragnął zostać ambasadorem w Madrycie. Jako student mieszkał tam przez półtora roku i zawsze chciał tam potem wrócić na jakiś czas. I pomimo zarzutów jakie na nim ciążą w związku ze sprawą odpowiedzialności za organizację lotu Prezydenta RP i towarzyszących mu osób 10 kwietnia 2010 r. do Katynia, wszystko wskazuje, iż spełni swe plany. Bo jego pozycję obrazuje scena z dnia 7 kwietnia 2010 r., gdy na cmentarzu w Katyniu obok premiera Rosji Władimira Putina i premiera Polski Donalda Tuska tuż za Putinem stał Tomasz Arabski. Reszta urzędników polskich i rosyjskich stała dalej. I już widzimy jaką pozycję przy Donaldzie Tusku zajmuje Tomasz Arabski. Jest wszędzie, gdzie podejmowane są istotne decyzje: Konsultował w Moskwie wizytę Donalda Tuska w Katyniu, w tragicznym dniu 10 kwietnia razem z Tuskiem jechał z Gdańska do Warszawy i ustalał razem z nim plan działania. Potem został członkiem powołanego przez premiera Donalda Tuska Międzyresortowego Zespołu do spraw Koordynacji Działań podejmowanych w związku z tragicznym wypadkiem lotniczym pod Smoleńskiem. Następnie nadzorował pobyt rodzin ofiar i zakazał im otwierania trumien w Moskwie. „Gdyby Donald Tusk zdymisjonował Tomasza Arabskiego, musiałby odejść razem z nim. Minister Arabski nigdy nie podjął żadnej ważnej decyzji bez konsultacji z premierem, który o wszystkim był i jest na bieżąco informowany” tak twierdzą pracownicy kancelarii. Co zatem oznacza zgoda Premiera na jego wyjazd do Madrytu? Czy spełnił już swoje zadanie? Najbliższy czas odpowie na te pytania.  


Link

Link

Link

/Kazia/  SEE