WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Noc 4/5 VI 1992 * WHAT HAPPENED?
( ) SEE
Co się zatem stało?
Otóż dokument pokazywany przez ministra A.
Milczanowskiego dziennikarzom jako rozkaz postawienia NJW w stan gotowości,
był w rzeczywistości rozkazem wzmocnienia ochrony budynków rządowych i ambasad
obcych krajów. Wydany został w obawie przed prowokacjami, które zresztą miały
miejsce. Przypomnę tylko depeszę Reutera nadaną późnym wieczorem 4 czerwca na
cały świat i mówiącą o tym, że w Warszawie wyprowadzono czołgi na ulice.
Po przejęciu władzy i odcięciu ministrów obrony i
spraw wewnętrznych oraz szefa UOP od własnych gabinetów, co miało miejsce w nocy
4/5 czerwca, ekipa Wałesy i Milczanowskiego przy pomocy wojskowych służb
przeszukała biura ministrów. Zapewne wtedy znaleziono rozkaz Naimskiego i
zdecydowano wykorzystac go w celu oskarżenia ekipy Olszewskiego o zamach
stanu.
Z moich ustaleń (mam pisemne oświadczenia osób
uczestniczących w operacji) wynika, że decyzje taka podjęto w gronie osób, wśród
których na pewno był prezydent L. Wałesa, szef jego gabinetu M. Wachowski oraz
Andrzej Milczanowski. Na oryginalnym szyfrogramie wysłanym przez P.Naimskiego
pojawiły się ręczne dopiski, które miały zmianiać jego charakter i cel. Zarówno
Prokuratura jak i sejmowa komisja przesłuchałą chorążego X, który na polecenie
płk Kucharenki (zorientowani wiedzą kto zacz) skopiował dokument wraz z
dopiskami i przekazał Andrzejowi Milczanowskiemu. Ten sam oficer zeznał, że
rozpoznaje dopiski jako poczynione charakterem pisma E. Wejnera.
Tak więc kółko sie zamyka. Szyfrogram wędruje
między Belwederem, URM i MSW, zostaje sfałszowany i przeznaczony do
skompromitowania rządu J. Olszewskiego. Operacje nadzoruje M.Wachowski a
wykonuje E. Wejner (w tym miejscu słowo generał byłoby wyjatkowo nie na miejscu)
wraz ze swoimi podwładnymi ze służb wojskowych. Prowokacja jest jednak
wykonywana tak szybko i nieudolnie, że sami autorzy szybko dochodzą do wniosku,
że sie nie uda.
Żeby obraz był pełniejszy, trzeba jeszcze dodac
kilka słów o E. Wejnerze czyli Azraelowym autorytecie. Otóż pod koniec
lat 60-tych został on komendantem Wyzszej Szkoły Morskiej w Gdyni. na poczatku
lat 70tych w szkole tej uczył się Mieczysław Wachowski. Znam relacje osób, które
zwracają uwagę na fakt, iż Wachowski nie został ze szkoły usunięty mimo, że od
początku nauki nie wykazywał szczególnych chęci do uczęszczania na zajęcia i
zdawania egzaminów. Zdaniem tych osób można to wytłumaczyc jedynie tym, ze
został wtedy zwerbowany do współpracy z wojskowymi służbami. Niektórzy twierdzą
wręcz, ze werbunku dokonał sam komendant szkoły czyli Edward Wejner.
Po 89 roku, Edward Wejner zrobił szybką karierę,
której szczytem było objęcie dowództwa WSI (1991r). To wtedy dorobiono mu
legendę, jakoby był jedynym oficerem, który w grudniu 1970r. odmówił wykonania
rozkazy strzelania do protestujacych robotników. Szkopuł polega nma tym, że
według relacji moich gdańskich przyjaciół, kadeci Szkoły Morskiej nie
uczestniczyli w tłumieniu robotniczego buntu i nie byli uzbrojeni.
Wejner wyleciał ze służby w maju 1992 r., z
powodu ujawnionych przestępstw polegających na nielegalnym handlu bronią. Robił
to wyjatkowo bezczelnie. Znam raport z dochodzenia w sprawie próby nielegalnej
sprzedaży śmigłowca wojskowego, który został opchnięty i przemalowany na cywilne
barwy na lotnisku wojskowym, gdzie zazwyczaj stacjonował. Wejner był także
zamieszany w próbę sprzedaży Semtexu firmie JOY ( A. Ścios pewnie bedzie coś na
ten temat wiedział).
Tak więc cała pisanina Azraela o 4 czerwca nadaje
się na śmietnik. Osobom ciekawym źródeł mojej wiedzy powiem tylko, że wiekszość
przedstawionych powyżej faktów została opisana w jednej z ogólnopolskich gazet w
czerwcu 1993r., natomiast książka nigdy nie zostałą wydana. Jakimś dziwnym
trafem kilka wydawnictw, początkowo zainteresowanych jej publikacją, zerwało
kontakt. Tytułu publikacji ani nazwy redakcji póki co nie ujawniam bo coś mi się
wydaje, że Azraelowi promotorzy sami mnie znajdą.
I bedzie jak w tekście Jacka Kaczmarskiego
"Zmartwychwstanie Mandelsztama":
Po Archipelagu krąży dziwna fama,
Że mają wydawać Ośkę Mandelsztama.
Dziwi się bezmiernie urzędnik nalany:
Jakże go wydawać? On dawno wydany...
Że mają wydawać Ośkę Mandelsztama.
Dziwi się bezmiernie urzędnik nalany:
Jakże go wydawać? On dawno wydany...
_________________________________________
Józef Szaniawski - Brutalna prawda o 4.06.1992r.,
Wałęsie itp.
tahamata 2012-06-01 09:31:57
Brutalna
prawda
Nasz Dziennik, 2012-05-30
20 lat temu - 4 czerwca 1992 roku - Lech Wałęsa dokonał zamachu stanu i obalił rząd premiera Jana Olszewskiego. Pucz prezydencki Wałęsy nastąpił w nocy i był wymierzony nie tylko w rząd premiera Olszewskiego, ale we wszystkie środowiska niepodległościowe i patriotyczne.
Był realnie wymierzony w polską rację stanu, w bezpieczeństwo narodowe. Przygotowania Wałęsa rozpoczął kilka tygodni wcześniej, m.in. zdymisjonowany został pierwszy w historii cywilny, niekomunistyczny minister obrony narodowej Jan Parys, a szef MSW Antoni Macierewicz miał zostać politycznie ubezwłasnowolniony poprzez szkalującą go kampanię medialną.
Nasz Dziennik, 2012-05-30
20 lat temu - 4 czerwca 1992 roku - Lech Wałęsa dokonał zamachu stanu i obalił rząd premiera Jana Olszewskiego. Pucz prezydencki Wałęsy nastąpił w nocy i był wymierzony nie tylko w rząd premiera Olszewskiego, ale we wszystkie środowiska niepodległościowe i patriotyczne.
Był realnie wymierzony w polską rację stanu, w bezpieczeństwo narodowe. Przygotowania Wałęsa rozpoczął kilka tygodni wcześniej, m.in. zdymisjonowany został pierwszy w historii cywilny, niekomunistyczny minister obrony narodowej Jan Parys, a szef MSW Antoni Macierewicz miał zostać politycznie ubezwłasnowolniony poprzez szkalującą go kampanię medialną.
Premier Jan Olszewski stanął na czele rządu Rzeczypospolitej 23 grudnia 1991 roku i podjął dramatyczną próbę odwrócenia biegu historii Polski, a zwłaszcza cofnięcia decyzji tzw. Okrągłego Stołu. To w Magdalence pod Warszawą, następnie przy okrągłym stole w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie w 1989 roku najbardziej cyniczni i sprytni komuniści dogadali się z tak samo cynicznymi i przebiegłymi ludźmi z "Solidarności", z Lechem Wałęsą na czele.
Ustalili, że Polska należy do nich i tylko do nich, a jedynym problem jest to, jak ją podzielić pomiędzy siebie.
Strategiczne cele, jakie postawił przed sobą rząd Olszewskiego, mieściły się w pojęciach: desowietyzacja, dekomunizacja oraz lustracja. Był rok 1992 - nie było już niesuwerennego tworu PRL, nie było bezpieki, nie było komunizmu i nawet Związku Sowieckiego już nie było, ale pozostali ludzie, czasami na najwyższych stanowiskach w państwie, którzy byli agenturą rosyjską, tak jak poprzednio byli agentami polskiej bezpieki i zbrodniczych służb sowieckich.
Tych niebezpiecznych
dla suwerennego bytu III RP agentów chciał odsunąć rząd Olszewskiego. Premier
chciał także w dziedzinie ekonomicznej zatrzymać proces złodziejskiej
prywatyzacji i okradania państwa, chciał zlikwidować patologie transformacji
politycznej, przez jaką przechodziła Polska po Okrągłym Stole. Nie było też
przypadkiem, że właśnie rząd Olszewskiego domagał się od Rosji natychmiastowego
wycofania z Polski okupacyjnych jednostek armii rosyjskiej, a jednocześnie
oficjalnie wystąpił do NATO o pełną integrację Polski. Nie było też przypadkiem,
że to właśnie ten rząd uznał Ukrainę jako niepodległe państwo.
W świetle faktów przedstawionych przez historyków IPN, mówiących o współpracy Wałęsy z bezpieką, otwarte pozostaje pytanie, kim był Wałęsa w okresie swojej prezydentury, a zwłaszcza nocą 4 czerwca 1992 roku. Wałęsa oparł swe rządy - jak sam to określił - "na lewej nodze". A czyż w realiach politycznych III RP nie oznaczało to byłych oficerów bezpieki oraz informacji wojskowej PRL, powiązanych z sowieckim zbrodniczym KGB i GRU? To oni byli pretorianami Wałęsy?
Z perspektywy 20 lat wydaje się najbardziej znamienne dla Wałęsy, że był przeciwnikiem przystąpienia Polski do NATO, a bredził o jakimś NATO BIS, które dla niego miało być Układem Warszawskim BIS. Znamienne dla Wałęsy jako prezydenta było też konsekwentne utrzymywanie haniebnego wyroku śmierci ze stanu wojennego na pułkownika Ryszarda Kuklińskiego i wielokrotne opluwanie polskiego bohatera słowem "zdrajca". Premier Jan Olszewski charakteryzował to następująco: "Spór o Kuklińskiego jest sporem o Polskę, a jego osoba stanowi swoisty papierek lakmusowy, czy uczestnik sporu jest czy nie jest homo sovieticus". Brutalna prawda nie tylko w tej sprawie stawia Wałęsę w jednym szeregu tuż obok Jaruzelskiego, Urbana, Kiszczaka, Michnika.
Józef Szaniawski
źródło: http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1144546
_____________________________________________
Marcin Gugulski
Wybielając swoją przeszłość próbuje wrócić do
polityki
Bajki Wałęsy
W sobotnich “Rozmowach niedokończonych” w
Radio Maryja były prezydent Lech Wałęsa przedstawił swoją wersję wydarzeń
związanych z obaleniem rządu Jana Olszewskiego w 1992 roku. Wersję niezgodną z
prawdą.
Według Wałęsy podjął on decyzję o obaleniu rządu, gdy
minister Antoni Macierewicz wykonując uchwałę Sejmu przedstawił Sejmowi listy
osób odnotowanych w archiwach jako agenci bezpieki. Tymczasem było
inaczej.
“Ratowanie Ojczyzny przed zamachem stanu”
Wałęsa twierdzi dziś, że uznał wówczas, iż jest to zamach
stanu - do tego realizowany nieudolnie i bez przemyślenia. Olszewski, a
zwłaszcza Macierewicz - mówił w sobotę były prezydent - chcieli
doprowadzić do obalenia prezydenta, marszałka Sejmu, unieruchomienia parlamentu.
Chodziło o skłócenie wszystkich ze wszystkimi tak, aby uniemożliwić utworzenie
jakiejkolwiek większości parlamentarnej. W ten sposób premier Olszewski
nigdy by nie mógł zostać odwołany i rządziłby bez przeszkód - twierdzi
Wałęsa.
Bazy rosyjskich tajnych służb
Sprawa udziału Wałęsy w obaleniu rządu Jana Olszewskiego
wymaga szerszego omówienia i jeżeli takie będzie życzenie naszych Czytelników,
możemy już wkrótce poświęcić jej więcej miejsca na łamach GŁOSU. Teraz pragniemy
jedynie przypomnieć niektóre fakty wskazujące na kłamliwość relacji
przedstawionej 17 stycznia przez Wałęsę.
Po
pierwsze, inicjatywa obalenia rządu Jana Olszewskiego wyszła od Lecha Wałęsy na
długo przed ujawnieniem przez Macierewicza agentury, a nawet przed podjęciem
przez Sejm uchwały nakazującej ministrowi spraw wewnętrznych podjęcie takich
działań. Decyzję o obaleniu rządu Lech Wałęsa podjął po tym, gdy rząd Jana
Olszewskiego odmówił zgody na traktatowe zagwarantowanie rosyjskim spółkom (a w
istocie: rosyjskim służbom specjalnym) przejęcia przez nie terenów po byłych
bazach sowieckich w Polsce. Wałęsa, przebywający od 22 maja w Moskwie, pragnął
podpisać z Jelcynem układ zawierający klauzulę przekazującą te bazy rosyjskim
“firmom handlowym”. Rząd Olszewskiego zaprotestował przeciw tym projektom a
wobec nieprzyjęcia tego stanowiska do wiadomości przez prezydenta, przypomniał
mu o tym w szyfrogramie, dostarczonym Wałęsie już na Kremlu. Wobec
jednoznacznego stwierdzenia, że rząd nie wyrazi zgody na taki traktat Wałęsa
musiał ze spornego punktu zrezygnować (choć prawdopodobnie wcześniej przyrzekł
już Jelcynowi jego realizację). W odwecie 26 maja, natychmiast po powrocie z
Moskwy, wystosował list do klubów parlamentarnych stwierdzając w nim, że rząd
Jana Olszewskiego utracił jego zaufanie, więc należy utworzyć nową koalicję i
powołać nowy rząd.
Kulisy lustracji
Po
drugie, wszystko to działo się w dniach 22-26 maja a uchwała zobowiązująca
ministra Macierewicza do przeprowadzenia lustracji została przyjęta przez Sejm
28 maja 1992 roku. 29 i 30 maja minister spraw wewnętrznych wielokrotnie
rozmawiał z prezydentem, przedstawiając mu zasady, na jakich zostanie dokonana
lustracja. Między innymi zapewniono lustrowanym możliwość pełnego dostępu do
własnych akt w towarzystwie męża zaufania i robienia notatek oraz zapewniono
powołanie komisji (z Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego prof. Adamem
Strzemboszem na czele) dla weryfikacji ewentualnych nieścisłości. W trakcie tych
rozmów sam Wałęsa domagał się, by w razie ujawnienia jego akt zostały ujawnione
także akta marszałka Sejmu i innych osób, o których wiedział, że są odnotowane
przez bezpiekę jako agenci. Wałęsa i szef jego gabinetu Mieczysław Wachowski
czynili wszystko, by odwieść ministra Macierewicza od wykonania uchwały Sejmu:
próbowali go szantażować, straszyć buntem zorganizowanym przez Andrzeja Leppera,
a także przekupić stanowiskiem wicepremiera.
Koalicja strachu
Po
trzecie, według przedstawianej obecnie przez Wałęsę wersji wydarzeń, został on
jakoby całą sprawą zaskoczony i musiał podejmować nagłe działania dla ratowania
zagrożonego chaosem państwa. Jest to kompletna nieprawda. Owszem, zamach stanu
planował i zrealizował... Wałęsa, a nie Olszewski z Macierewiczem, zaś decyzje o
obaleniu rządu Wałęsa podjął - trzeba to tutaj powtórzyć - na długo przed
podjęciem uchwały lustracyjnej. Przyczyną działania Wałęsy był opór rządu wobec
planów przekazania rosyjskim służbom specjalnym terenów po byłych bazach
sowieckich. Natomiast sprawa lustracji stała się punktem wyjścia do zawarcia
sojuszu - słusznie nazwanego wówczas “koalicją strachu” - który połączył
komunistów z SLD, Unię Demokratyczną (późniejszą Unię Wolności), KPN, KLD i PSL
oraz kilka drobniejszych ugrupowań zagrożonych ujawnieniem agentów w ich
szeregach. Koalicja ta nigdy by jednak nie powstała, gdyby nie determinacja
Lecha Wałęsy, którego słowa wypowiedziane na tajnej naradzie spiskowców w dniu 4
czerwca 1992 roku odnotowano dla historii: trzeba zrobić wszystko, by
Macierewicz już jutro nie mógł wejść do MSW.
Na
koniec wypada dodać, że o projektach lustracyjnych Lech Wałęsa świetnie wiedział
dużo wcześniej, gdyż minister Macierewicz wielokrotnie informował go o pracach
nad tą sprawą, zaś zasady przyszłej lustracji były dyskutowane w MSW z udziałem
Wałęsy już w kwietniu 1992 roku.
MARCIN GUGULSKI
“Głos” nr 4, 24 I 2004 r., str. 4.
...coś tam
napisano o współpracy...
(fragment wypowiedzi
Lecha Wałęsy w Radiu Maryja z dnia 17 stycznia 2004 r.):
(...) Ja jako jedyny zmusiłem bezpiekę do
podrabiania dokumentów od początku do końca, wrobienie mnie i to z różnych
powodów w “Bolka” i tam ciągłości przedłużanie... Jeszcze jedną rzecz trzeba
pamiętać. Do 78 roku, do Wolnych Związków Zawodowych ja, Lech Wałęsa,
prowadziłem prywatną moją wojnę z bezpieką i z komunizmem. Prywatna moja wojna.
W tej wojnie, na dzisiaj patrząc, pewne rzeczy mogłyby się nie zdarzyć. Ale to
była wojna zdecydowana. Żaden agent, żadna zdrada, żadne donosy, nic takiego się
nie zdarzyło. Natomiast miałem trudny moment. Ale w tym momencie nikt by inaczej
nie postąpił jak ja. Znów mi palec Boży pomógł. Otóż był to trudny moment po tym
słynnym “pomożeniu” Gierka. Kiedy Gierek objął władzę i wtedy było owo słynne
“pomożemy” w Gdańsku. Ja nie krzyczałem, byłem na tym spotkaniu byłem delegatem,
bo ja byłem wtedy szefem na strajku przecież w Gdańsku. Nie zgodziłem się
szefować, ale mi zaproponowano, bo rzeczywiście bezpieka mnie załatwiła. Miałem
za małe doświadczenie i mnie przytrzymano. Nie mogłem się podnieść, podziękować
za wybór, bo mi trzymano kufajkę i mówiono mi na ucho: - Panie nie zgadzaj
się, powiedz pan tak, że jest pan młody, pan popełni błędy, lepiej jak będziemy
wspólnie kierować. I ja się na to nabrałem. Nabrałem się, przyznaję. I tylko
dlatego nie byłem przewodniczącym, ale wtedy byłem za mały, za mało wiedziałem
by przewodniczyć. I prawdopodobnie dobrze, że to się tak skończyło.
I teraz po tym słynnym “pomożemy” Gierka,
na którym ja byłem i były tysiące ludzi, bezpieka wiedziała, że ja nie
krzyczałem - wszyscy krzyczeli “pomożemy” - ja nie krzyczałem. I bezpieka
natychmiast mnie wezwała. Że nie wiem... z ulicy mnie zabrano - wtedy tak to się
postępowało. Wtedy bezpieka mówiła wprost: - Czy pan krzyczał “pomożemy”? -
Wy macie filmy - Proszę pana czy pan będzie burzył Polskę? Czy pan w tym stanie
rzeczy, kiedy Gierek, Zachód, on porządny człowiek, na Zachodzie wychowany, chce
budować, a Żydzi przeszkadzają - o właśnie takie teksty oni wtedy wygłaszali
- czy pan będzie przeszkadzał, czy pan będzie budował? No, sytuacja
straszliwie trudna. No i oczywiście ja byłem już wtedy dość szybki. Odpowiedź:
- Proszę panów, chyba nie macie wątpliwości - będę budował Polskę. - Będzie
pan współpracował? - Będę pracował dla Polski. Jeśli pan rozumie współpracę -
pracować, to oczywiście tak. I może rzeczywiście coś tam napisano o
współpracy. Ale nigdy z mojej strony nie było żadnego pisma, żadnego donosu.
Ktoś powie: a tam są pisma, bo ktoś tam miał jakieś pisma... Oczywiście, tak. Ja
to wyjaśniałem jako prezydent, oglądałem to i wiecie państwo skąd to się wzięło?
Otóż ja opisałem swojego czasu, za podziemia, cały grudzień w swoim czasie, moje
postępowanie, bo to było ciekawe: ta walka, zostanie przewodniczącym, to
wszystko... Ja to opisałem. Ta opowieść, nie wiem, w dwóch egzemplarzach było.
Czy wpadła na rewizji, bo rewizji miałem dużo w tym okresie i my wszyscy? Czy
wpadła na rewizji u mnie, czy u kogoś, komu przekazałem, chyba Borusewiczowi
przekazałem jeden [...] A tam było pisane gdzie byłem, kto tam był, jak
nazwiska. I oni z tego zrobiono nie oryginały tylko wycinki. Tak dopasowano, że
to wyglądało jakby to jest jedna rzecz, jakbym ja coś robił.
Nigdy niczego nie napisałem. Nigdy żadnych
donosów nie miałem. Ja byłem od urodzenia wrogiem komunizmu, wrogiem tamtej
władzy. Dlatego niech nikt nawet nie myśli o tym, to się nie mieści mi w
głowie... Ja nie mógłbym.
Tekst przepisany z taśmy magnetofonowej.
“Głos” nr 4, 24 I 2004 r., str. 4.
Teksty powyższe zamieszczone dzięku uprzejmości redakcji
Tygodnika GŁOS.
Dziękujemy.
niedziela, 2 czerwca 2013
Why Why Why
.
______________________________________
______________________________________
Ścios "nie pomyślał" o aktywności WSI w "drugim obiegu"
Zanotował Штирлиц SEE
co jest co
najmniej zastanawiające u takiego eksperta od służb. No, chyba, iż jest to
zawoalowana ironia A. Ściosa względem poczciwego Pyzola.
Dukaczewski ściemnia o wyrzuceniu WSIoków na margines. Pyzolowi natomiast "drugi obieg" kojarzy się wyłącznie z drugim obiegiem wydawniczym i Pyzol nie zajarzył sensu niefortunnego sformułowania Dukaczewskiego o "wilczych biletach".
- Pyzol,Wiesz, że o tym nie pomyślałem :) Taka int... czwartek, 18 Październik, 2012 noreply@blogger.com (Aleksander Ścios)
- ( Dukaczewski) "oficerowie WSI znaleźli się w... czwartek, 18 Październik, 2012 noreply@blogger.com (Katarzyna Makowska)
Dukaczewski ściemnia o wyrzuceniu WSIoków na margines. Pyzolowi natomiast "drugi obieg" kojarzy się wyłącznie z drugim obiegiem wydawniczym i Pyzol nie zajarzył sensu niefortunnego sformułowania Dukaczewskiego o "wilczych biletach".
Ludzie WSI dostali wilcze bilety
2012-08-17 09:29:31
via http://m.polskatimes.pl/p1ugv/artykul.html?synd=573299
Subskrybuj:
Posty (Atom)