WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
niedziela, 13 kwietnia 2014
Publicystyka. Angelus Mortis
PS.
Józef Mackiewicz - Optymizm nie zastąpi nam Polski http://wiktorinoc.blogspot.com/2011/08/jozef-mackiewicz-optymizm-nie-zastapi.html …
sobota, 12 kwietnia 2014
Zwycięskie Wolne Węgry
Zdecydowane zwycięstwo prawicy w wyborach na Węgrzech
07/04/2014 — prawdaxlxplSEE
Od rana w mediach głównego nurtu można
usłyszeć liczne utyskiwania lewicowych dziennikarzy i “autorytetów”
niezadowolonych z powodu zdecydowanego zwycięstwa uważanych za prawicowe
partii politycznych na Węgrzech. Partia Fidesz aktualnego premiera
Wiktora Orbana zdobyła aż 44% głosów a skrajnie prawicowy Jobbik aż 18%.
W sumie zatem te dwie partie będą miały aż 62% miejsc w węgierskim
parlamencie.
Standardowo już przedstawiane jest to
jako niezrozumiały rezultat i “pomyłkę” demokracji. Do tego głośno
rozważa się czy wybory na Węgrzech były w pełni wolne. Jako dowód
przedstawia się fakt, że prawo zabrania tam kupowania drogich reklam
wyborczych w prywatnych mediach, a gdy organizuje się debaty zobowiązano
do zapraszania wszystkich kandydatów, a nie tylko tych wyznaczonych
przez służby i posłuszne im media.
To co tak bardzo przeraża nasze elity w
przypadku węgierskim to wszechobecne paralele do sytuacji Polski. To
Orban pierwszy wypowiedział wojnę banksterom zaczynając kształtować
prawo na Węgrzech, które jest tworzone dla obywateli a nie dla banków.
Już tylko ten sam fakt powoduje, że oficjalne merdia zależne od
potężnych grup kapitałowych po prostu wyją z niezadowolenia. Jednak
ludziom podoba się, że władza w końcu zaczyna tam występować w ich
ochronie zwracając banksterom uwagę, że czasy lichwy (mającej się
świetnie w Polsce) na Węgrzech już się skończyły.
Poza tym Orban jako pierwszy zlikwidował
węgierskie OFE zwracając uwagę na ich złodziejską funkcję. Rząd działa
tam po prostu w interesie obywateli. Fidesz osiągnął bezprecedensowy
sukces i reelekcja z 44% głosów to oznaka zadowolenia. Co więcej Orban i
spółka zmniejszył znacznie bezrobocie w kraju. Adwersarze twierdzą, że
robi to poprzez roboty publiczne. Zauważa się, że Węgrzy planują
pozostać w kraju i nie obserwuje się tam fal ucieczek na emigrację tak
jak w Polsce.
Oficjalna retoryka Orbana jest taka, że
czas wstać z kolan i po latach podporządkowania Wiedniowi, potem
Moskwie, a obecnie Brukseli, czas na ponowne zdefiniowanie węgierskiego
interesu narodowego. Wcześniej działacze Fideszu zarzucali lewicowym
partiom z tego kraju, że próbowały rozmywać węgierską tożsamość narodową
i usiłowali rozpuścić Węgrów promując koncepcję Europejczyka. Skąd my
to znamy?
Interesujący jest też wynik wyborczy
partii Jobbik, która uzyskała aż 18% poparcia. To przeraża nasze
filosemickie salony, bo partia ta twierdzi, że przyczyną problemów
Węgier jest zbyt wielka władza finansowa skupiona w rękach kapitału
żydowskiego. Jak wiadomo w dzisiejszych czasach każda krytyka Żydów jest
domyślnie piętnowana jako antysemityzm, dlatego trudno się dziwić, że
nikt nie dyskutuje na temat tego, czy przywódcy Jobbiku mają rację
wskazując na takie zagrożenia, tylko komentujący ten wynik dziennikarze
zdobywają się na wydymanie warg i przewracanie oczami w gestach
dezaprobaty przed wybieraniem „faszystów”. To zabawne, że podobne opinie
formułowane przez ukraińskich neobanderowców są wyciszane i nie
wzbudzają już tak powszechnego oburzenia.
Podobieństwa między problemami Węgier i
Polski są tak uderzające, że rządzący w Polsce i sprzyjające im media
muszą robić co w ich mocy, aby uczynić z Orbana faszystę lub
przynajmniej niebezpiecznego wariata. Sukces Fideszu jest nie w smak, bo
pokazuje, że są inne pomysły na kraj niż wiernopoddańcze uwielbienie
molocha w postaci Unii Europejskej.
Ostatnie bliskie relacje Orbana z Putinem
również wskazywane są jak bratanie się z diabłem, podczas gdy jest to
wyraz mądrości tego przywódcy, który we właściwych miejscach poszukuje
wsparcia i sojuszów, które nie doprowadzą do pauperyzacji społeczeństwa i
neokolonizacji powierzonego mu w zarządzanie kraju.
Bardzo zabawnie brzmi gdy apologeci
partii rządzącej w Polsce krytykują Wiktora Orbana za brak demokracji w
postaci zakazu propagandy za pieniądze podatnika w telewizjach
prywatnych. Na dodatek wyrzuca mu się, że wszyscy pracujący w sektorze
publicznym i ich rodziny zagłosowali za nim obawiając się utraty posad.
Całe szczęście, że polska dwumilionowa armia urzędali nie głosuje na
tych, którzy zapewnią im przetrwanie na wygodnych posadach.
Warto posłuchać dzisiaj uważnie
wszystkich zarzutów względem Orbana. Wszędzie gdzie będzie jednak mowa o
tym co zrobił na Węgrzech można się zastanowić czy podobnego premiera
nie należy życzyć Polsce. Niewątpliwie te patologie, które zwalcza Orban
są u nas rozpowszechnione w znacznie większym stopniu. Rządzące partie,
które finansowane są milionami z naszych podatków to w 100% krajowi
odpowiednicy tych z którymi porządek zrobił Orban. Nie widać niestety na
horyzoncie polityka zdolnego do dokonania takiej zmiany, brakuje mężów
stanu, a nawet jeśli istnieją tacy politycy, to ich możliwość przebicia
się jest ograniczona ze względu na dostęp do mediów, czyli to co
zapewnił wszystkim partiom Wiktor Orban.
http://zmianynaziemi.pl/PS.
Subskrybuj:
Posty (Atom)