o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

czwartek, 1 maja 2014

J.R. Nowak CZERWONE DYNASTIE ( fragm.)

“Czerwone dynastie”   SEE

Aktualizacja: 2014-04-29 4:21 pm 
Poniżej przedstawiamy fragment jednego z rozdziałów kolejnego, 3. tomu pracy autorstwa prof. Jerzego Roberta Nowaka, pt “Czerwone dynastie”.

Czerwone dynastie – tom III

Spis treści
Przeciw agresji antypatriotycznej i antyreligijnej (Uwagi wstępne)
Rozdział I:  Czerwone dynastie w nauce
Dobrana para: stalinowski prokurator-zbrodniarka Helena Wolińska-Brus i jej mąż  Włodzimierz Brus, stalinowski politruk, ekonomista, wreszcie agent Stasi
Córka czołowego stalinowskiego zbrodniarza PRL-u Bolesława Bieruta Aleksandra Jasińska-Kania i mieszkający z nią w Leeds “bandyta” z KBW Zygmunt Bauman
Wojująca ateistka Magdalena Środa i jej ojciec prof. Edward Ciupak, doradca KC PZPR dla spraw religijnych.
Pułkownik SB Wiktor Borodziej i jego syn – wpływowy historyk Włodzimierz Borodziej, zafałszowujący historię na szkodę Polski
Czołowy mason III RP prof. Tadeusz Cegielski, syn PRL-owskiego wicepremiera.
Socjolog Paweł Śpiewak, syn komunistycznego paszkwilanta, chwalcy Stalina Jana Śpiewaka
Socjolog-fanatyk Sergiusz Kowalski i jego dziadek – KPP-owski sekciarz Władysław Kowalski.
Ojciec – Andrzej Gdula, zastępcą gen. C. Kiszczaka w MSW; syn – Maciej Gdula – socjolog, zajadły wróg Kościoła.
Rzecznik antypolonizmu Irena Grudzińska-Gross, córka  PRL-owskiego wiceministra leśnictwa
Wybielacz komunizmu Jerzy W. Borejsza, syn stalinowskiego dyktatora prasy i wydawnictwa Jerzego Borejszy (Goldberga) i bratanek kata Polaków Jozefa Różańskiego (Goldberga) 
Zięć największego zbrodniarza PRL-u Jakuba Bermana, historyk marksistowski Feliks Tych oczerniający Polskę
Rozdział II: Czerwone  Dynastie w prasie
1) Adam Michnik, syn członka KC KPZU Ozjasza Szechtera, brat „mordercy sądowego” Stefana Michnika
2) Czerwone Dynastie michnikowców
Zastępca naczelnego „GW”, jedna z najbogatszych kobiet w Polsce, Helena Łuczywo, córka  zastępcy kierownika wydziału KC PZPR
Dawid Warszawski, syn jednego z najgroźniejszych agentów  sowieckich w USA
B. zastępca red. naczelnego „GW” Ernest Skalski, syn szefa personalnego Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie Jerzego Wilkera (Skalskiego)
Córka pracownicy UB – Reginy Okrent Ludmiła Wujec, niegdyś najbardziej wpływowa  kobieta w Unii Wolności 
Anna Bikont, córka współzałożycielki „Trybuny Ludu” Wilhelminy Skulskiej
3) Inni “ludzie Michnika” na bakier z Kościołem i Narodem
Zastępca naczelnego „GW” Piotr Pacewicz, atakujący Jana Pawła II za zbytni „polonocentryzm”
Jan Turnau, autor rubryki poświęconej Kościołowi, wyspecjalizowany w zastrzeżeniach wobec Episkopatu i Prymasa Polski
Roman Graczyk, tropiciel katolickiego „zacofania”
Jerzy Sosnowski, rzecznik „walki do wyniszczenia” z „narodowymi katolikami”
Michał Cichy, najskrajniejszy oszczerca Powstania Warszawskiego
Teresa Bogucka: Rejtan był „maniakiem”
4) Inne “Czerwone Dynastie” w prasie
Aleksander Smolar , syn b. działacza KPP Hersza Smolara i komunistycznej historyczki Walentyny Najdus 
Jerzy Urban, syn Jana Urbacha, osoby cieszącej się pełnym zaufaniem  NKWD
Katarzyna Nazarewicz, lewacka publicystka, córka  zastępcy szefa UB dla m. stoł. Warszawy Ryszarda Nazarewicza 
Antypolonizm i antychrześcijańskość „nienawistnika” Tomasza Jastruna, syna  stalinisty Mieczysława Jastruna
Dwuznaczna gra Andrzeja K. Wróblewskiego i jego syna Tomasza Wróblewskiego
Chwalca stanu wojennego: Daniel  Passent, bratanek szefa Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie Jakuba Prawina
Rozdział III: Czerwone Dynastie w filmie, teatrze i literaturze
1. W filmie:
Reżyser Agnieszka Holland , córka fanatycznego stalinowskiego publicysty
Córka A. Holland – Kasia Adamik, skrajna propagatorka miłości lesbijskiej
Druga córka  H. Hollanda Magdalena łazarkiewicz i jej  mąż   Piotr łazarkiewicz
Oczerniacz polskiej historii reżyser Janusz J. Kijowski, syn jednego z czołowych działaczy  ZSL-u Józefa Kijowskiego
Syn pisarza-kolaboranta Mirosława Żuławskiego, skandalizujący reżyser Andrzej Żuławski
Oczerniający Polskę reżyser-lewak Marceli Łoziński, syn  jednego z najgorszych stalinizatorów prasy polskiej Salo Stramera
2. W teatrze:
Wyszydzająca religię reżyser Agata Duda-Gracz, córka jednego z czołowych kolaborantów w dobie jaruzelszczyzny: malarza Jerzego Dudy-Gracza
3. W literaturze:
Dynastia donosicieli: ojciec – b.senator OKP i “autorytet moralny” Andrzej Szczypiorski i syn Adam Szczypiorski
Działacz KPP, kolaborant z Sowietami – wydawca Adam Bromberg i jego córka Dorota (Dorotea),  obrzydliwie oczerniająca Polaków
Rozdział IVCzerwone dynastie w telewizji, celebryci
Syn PRL-owskiego wiceministra Janusz Zaorski, jako prezes TVP nadający ton podważaniu wartości chrześcijańskich i tradycyjnego patriotyzmu
Olga Lipińska i jej mąż,  współpracownik bezpieki “Piotr” Andrzej Wiktor Piotrowski
“Jadowita dziennikarka “- Monika Olejnik, córka wysokiego oficera MSW
Potomstwo sekretarza KC PZPR Wincentego Kraśki w telewizji i Nina Terentiew
Dziennikarz telewizyjny Jerzy Diatłowicki, syn ppłk MSW Tadeusza Diatłowickiego
Autorka skrajnego bluźnierczego spektaklu piosenkarka Magda Umer, bratanica zbrodniarza Humera, i jej ojciec Edward, wysoki funkcjonariusz bezpieki
Skompromitowany stalinowski propagandysta Bruno Miecugow i jego syn Grzegorz z TVN, piętnujący “demona polskiego patriotyzmu”
Dziennikarz TVN Andrzej Morozowski i jego ojciec, b. pracownik bezpieczeństwa Mordechaj Moses
Antynarodowy skandalista Jakub Wojewódzki
Skandalista Michał Figurski, syn  Zbigniewa Figurskiego, ostatniego dyrektora FOZZ
Jerzy Owsiak, syn pułkownika milicji, zajadłego ateisty
Rozdział V: O pierwszeństwie “Czerwonych Dynastii ” i wtórności “Resortowych dzieci”
List otwarty do Pana Redaktora Bronisława Wildsteina, współtwórcy “TV Republika” z 7 stycznia 2014 r. (fragmenty)
Wywiad red. Aldony Zatorskiej z Jerzym Robertem Nowakiem pt. “Resortowe dzieci opanowały nie tylko media “, “Warszawska Gazeta” z 24 stycznia 2014 r.
Prof. Zbigniew Żmigrodzki : Świadek prawdy ( o książkach Jerzego Roberta Nowaka), “Nasza Polska” z 14 lutego 2014 r.



Bauman – “kompletnie skretyniały renegat żydowski”

Córka czołowego stalinowskiego zbrodniarza PRL-u Bolesława Bieruta Aleksandra Jasińska-Kania i mieszkający z nią w Leeds “bandyta” z KBW Zygmunt Bauman
Przedstawiciele “czerwonych dynastii” zadziwiają arogancją i  niezwykłą pewnością siebie w mentorskim pouczaniu Polaków. Jakże wymowne pod tym względem jest zachowanie dość szczególnej pary, mieszkającej partnersko ze sobą w Leeds w Anglii. Ona, profesor socjologii Aleksandra Jasińska-Kania nie ma żadnego poczucia wstydu z powodu swego ojca – Bolesława Bieruta, jednego z największych zbrodniarzy stalinowskich w Polsce. On były oficer  zbrodniczej formacji Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a później socjolog  Zygmunt Bauman, nie odczuwa ani odrobiny pokory z powodu swych stalinowskich “wyczynów”.
Bolesław Bierut bez wątpienia zasłużył sobie na miano ,,największego targowiczanina’’ Polski lat 1944–1956. Przedtem przez dziesięciolecia był służącym konsekwentnie przeciw Polsce agentem NKWD. Od 1944 r. Bierut był jednym z głównych najemników Stalina w sowietyzacji Polski jako przewodniczący tzw. Krajowej Rady Narodowej, później prezydent tzw. Polski Ludowej, wreszcie sekretarz generalny PPR, a później przewodniczący KC PZPR. Wreszcie od 1952 r. równocześnie szef partii komunistycznej i premier PRL. W swoich wystąpieniach posuwał się do najskrajniejszych przejawów służalstwa wobec Związku Sowieckiego kosztem Polski. Winston Churchil odnotował np. z najwyższym obrzydzeniem w swych pamiętnikach: ,,The Second World War’’ przebieg rozmów 13 października z przedstawicielami PKWN:
,,(…) Ich przywódca, M r. Bierut użył takich sformułowań: Przybyliśmy tu, by zażądać w imieniu Polski, żeby Lwów należał do Rosji. Taka jest wola narodu polskiego’’. [Cyt, za: J. Karski: ,,Wielkie mocarstwa a Polska (Od września do Jałty), podziemne wydanie KOS 1987, s. 7, 76].
Czyż można było niżej upaść w antypolskim służalstwie? Z pomocą dużo inteligentniejszych od niego komunistycznych przywódców żydowskiego pochodzenia: Jakuba Bermana i Hilarego Minca, Bierut zaprowadził bezwzględny terror, by spacyfikować wszelkie próby oporu przeciw sowietyzacji Polski. Był osobiście odpowiedzialny za śmierć tysięcy polskich patriotów, sfałszowane referendum i sfałszowane wybory, rabunek Polski przez Sowietów, walkę z Kościołem, w tym uwięzienie setek księży katolickich. Znamienne, że to on był inicjatorem dokonanego już w kilka miesięcy po śmierci J. Stalina uwięzienia Prymasa Tysiąclecia Stefana kardynała Wyszyńskiego. Swą antypolską gorliwością czasami zaskakiwał nawet Stalina. Sowiecki generalissimus uznał np. za wyraźnie zbyt przedwczesną i mogąca niepotrzebnie sprowokować Polaków propozycję Bieruta, by zastąpić Mazurek Dąbrowskiego hymnem wyrażającym ,,właściwe’’ komunistyczne treści. Przypomnijmy, że rządy Bieruta w Polsce, to również czas bezlitosnej walki z tradycjami narodowymi w kulturze i nauce, z polskością, to okres, gdy zakazano, odrzucono do lamusa wielkie dzieła narodowej klasyki, od,,Dziadów’’ A. Mickiewicza, poprzez dramaty J. Słowackiego, ,,Nieboską Komedię’’ Z. Krasińskiego do ,,Wyzwolenia’’ i ,,Nocy Listopadowej’’ S. Wyspiańskiego. Słynna pisarka polska Maria Dąbrowska tak napisała o sowietyzacji Polski pod bierutowymi rządami pod datą 6 listopada 1948 r.:
,,Polska jest sowietyzowana, a nade wszystko – rusyfikowana w takim tempie, że nawet ja, co nie miałam złudzeń i wszystkiego tego się spodziewałam, jestem przerażona. Radio od rana do nocy zieje moskiewszczyzną. Mówi się tylko o Rosji (…) coraz wyraźniej widać, że idzie o to, żeby splugawić Polakom wszystko co polskie. Nawet Rejtan nie byłby dziś możliwy. Nie pozwolono by mu odjechać do domu po jego rozpaczliwym proteście – zrobiono by z nim proces pokazowy z przyznaniem się do szpiegostwa. Od Niemców groziła Polsce zagłada biologiczna, od Moskwy– stokroć straszniejsza – duchowa i moralna’’.
(M. Dąbrowska: ,,Dzienniki powojenne 1945-1965’’, t. I 1945–1949, wybór T. Drewnowski, Warszawa 1966, s. 323–324).
Dzieci takiego targowiczanina, takiego splugawiacza Polski jak Bierut, powinny do końca życia robić wszystko, by choć w drobnej części odrobić ogromne szkody wyrządzone Polsce przez ojca arcyzdrajcę. Wygląda na to jednak, że nie stać ich z tego powodu na żadne wyrzuty sumienia, żadne poczucie wstydu. Jaskrawym przykładem pod tym względem jest butne zachowanie profesor Aleksandry Jasińskiej-Kani, córki B. Bieruta i Małgorzaty Fornalskiej, działaczki partii zdrady narodowej – KPP, a w czasie wojny organizatorki nowej partii komunistycznej – PPR, członkini KC tej partii.
Córka Bieruta profesor  Aleksandra Jasińska-Kania należy do osób szczególnie wpływowych w dziedzinie  polskiej socjologii. Swoje wpływy wykorzystuje bardzo mocno do forsowania tez piętnujących Polaków jako naród jakoby bardzo nietolerancyjny w sprawach religijnych i narodowych.  W parze z tym idzie skrajnie przesadne eksponowanie rzekomych problemów dyskryminacji mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce. (Por. np. wywiad  A. Jasińskiej-Kani  dla red. A. Dryszela z postkomunistycznego “Przeglądu” z 29 października 2006 pt.”Polak to brzmi dumnie?”) Wg. prof. Jasińskiej-Kani: “Polacy są tolerancyjni wobec nietolerancji”, a “nasza akceptacja dla grup odmiennych etnicznie i religijnie w ostatnich latach zmalała”. Te stwierdzenia  Jasińskiej-Kani są całkowicie sprzeczne z wynikami obiektywnych analiz socjologicznych.  Ewidentnie kłamie, gdy stwierdza, że Polacy lokują się w ścisłej czołówce Europy, jeśli chodzi o podkreślanie dumy narodowej.  Rozliczne sondaże pokazują dokładnie coś odwrotnego. Wg. tych sondaży w ostatnich kilkunastu latach znacząco polepszyły się w Polsce oceny innych narodów, w tym Niemców, Żydów czy Rosjan. Natomiast wyraźnie zaznaczyły się tendencje do katastrofalnie niskiej samooceny Polaków. Według własnych ocen plasujemy się najniżej w sondażach na  temat różnorodnych narodów – jesteśmy w tej tabeli ocen tylko powyżej Romów (Cyganów). Z tak żałosną samooceną  moglibyśmy trafić do  słynnej księgi rekordów Aleca Guinnessa!
W swoim wywiadzie Jasińska-Kania ostro zaatakowała ówczesny rząd PiS-u, głosząc, że “przedstawiciele obecnej władzy mocno stawiają na nacjonalizm i prezentowanie  ostentacyjnej religijności”. Dla córki  wieloletniego agenta NKWD-”internacjonalisty” głoszony przez PiS “program  jutra”, dążenie do odbudowy tak zagrożonych w ostatnich dziesięcioleciach tradycji  narodowych, jest nacjonalizmem!  Jasińska-Kania dodaje, że  to rzekomo podtrzymywanie przez władzę nacjonalizmu i ostentacyjnej religijności jako “wzorów sprzecznych z tendencjami występującymi w cywilizowanym świecie zatrzymuje Polskę w kręgu krajów tradycyjnych, nastawionych na przetrwanie i zaspokojenie potrzeb bezpieczeństwa, a nie na rozwój”. Jasińskiej-Kani wyraźnie n nie podoba się też siła przywiązania do rodziny w Polsce. W  wywiadzie głosiła: “Uznawane przez Polaków tradycyjne wzory, uświęcone ideałem Świętej Rodziny nie mogą sprostać wymogom codzienności”.
Tropicielka rzekomego polskiego nacjonalizmu i ksenofobii jest  równocześnie  jedną z  najgorliwszych rzeczniczek upowszechnienia marksizmu i zwiększenia jego rangi. Stara się maksymalnie zaakcentować współczesna rolę marksizmu. Na I ogólnopolskiej konferencji  naukowej “Aktualność marksizmu” w maju 2005 r. wystąpiła z referatem, “Obecność marksizmu we współczesnych teoriach  socjologicznych”. Była redaktorką około 500-stronnicowej pracy zbiorowej “Społeczeństwo” poświęconej dawno skompromitowanemu partyjnemu politrukowi Jerzemu J. Wiatrowi. Z kolei wśród autorów specjalnej ponad  500-stronnicowej książki z okazji jubileuszu prof. Jasińskiej-Kani znaleźli się między innymi osławiony antypolski renegat wśród Polonii Andrzej Korboński, wspomniany Jerzy J. Wiatr , b. członek Biura Politycznego KC PZPR Janusz Reykowski i b. pierwszy zastępca dyrektora Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR Włodzimierz Wesołowski. Jak widać dalej bardzo silna komitywa utrzymuje się  między “dinozaurami marksizmu”.
Szczególnie oburzające są kłamliwe, pełne uprzedzeń osądy Jasińskiej-Kani na temat Polaków. Są to osądy tym obrzydliwsze, że córka Bieruta równocześnie stara się maksymalnie wybielać postać swego ojca, odpowiedzialnego za aresztowanie setek tysięcy Polaków i zakatowanie tysięcy z nich. Najnowszy przykład  tego wybielania  zbrodni Bieruta znajdujemy w słowach Jasińskiej-Kani na łamach “Newsweek-a” z 2012 r. Stwierdziła tam, że jej ojciec B. Bierut “był z gruntu ideowym, szlachetnym i dobrym”. (Podkr. -  JRN). (Por.  Córka Bolesława Bieruta zdradziła nieznane fakty nt. swojej rodziny, “Newsweek ” z 17 grudnia 2012 r.)
Mieszkający wspólnie z  córką Bieruta w  Leeds (Anglia) socjolog  profesor Zygmunt Bauman, wciąż fetowany w kręgach lewicowych, ma za sobą bardzo ciemne sprawy z czasów stalinizmu. Szczególnie ponurą kartą w życiu Baumana była jego służba w latach 1945-1953 w zbrodniczej formacji – Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a więc w jednostkach zbrojnych, które walczyły przeciw  Żołnierzom Wyklętym (m.in. partyzantce mjr Zygmunta Szendzielarza “Łupaszki” czy Józefa Kurasia “Ognia”.) Bauman uczestniczył  w walkach przeciwko polskiej partyzantce antykomunistycznej i został odznaczony za to Krzyżem Walecznych. W oficjalnym piśmie KBW chwalono go, że “Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów.” (Podkr. – JRN). (Por. P. Gontarczyk: Towarzysz “Semjon”. Nieznany życiorys Zygmunta Baumana, Biuletyn IPN ,nr 6 z 2006 r.) Wybitny badacz wojennej historii prof. Bogdan Musiał komentował w wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Świątkowi: Antypolskie fałszerstwa  (“Tygodnik Solidarność”  z 5 lipca 2013 r., iż Bauman: “Dostał Krzyż Walecznych za udział w łapankach na „bandytów”, czyli żołnierzy podziemia niepodległościowego. Wiemy także, że organizował napady na członków ich rodzin. (Podkr-  JRN) (…) Był stalinowcem, a nie zagubionym lewicowym intelektualistą czytającym Marksa i chcącym naprawiać rzeczywistość. On wiedział, że przyczynia się do mordowania ludzi. To stalinowski zbrodniarz.”
We wniosku z listopada 1950 o zatwierdzenie Baumana na stanowisko szefa Oddziału Propagandy i Agitacji Zarządu Politycznego KBW    przygotowanym przez  szefa Zarządu Politycznego płk. Bibrowskiego i dowódcę KBW gen. Hübnera akcentowano m.in., iż Bauman jest “szczególnie czujny na błędy ideologiczne”.  (Cyt. za P. Gontarczyk: op. cit.) .W latach 1945-1948 Bauman był agentem osławionej informacji wojskowej ps. “Semjon”.  Bauman swą służbę w KBW zakończył w marcu 1953 r. w stopniu majora jako szef Oddziału II Zarządu Politycznego KBW.
W wywiadzie udzielonym dla Aidy Edemariam w brytyjskim “The Guardian”  z 28 kwietnia 2007, Bauman całkowicie usprawiedliwiał swoje zaangażowanie  na rzecz komunizmu w dobie stalinowskiej, mówiąc m. in.: “Polska była bardzo zacofanym krajem przed wojną, co okupacja jeszcze bardziej pogłębiła. W takim wybiedzonym kraju należy oczekiwać nędzy, upokorzenia, braku ludzkiej godności itd., całego kompleksu społecznych i kulturalnych problemów do rozwiązania. Jeśli  przyjrzymy się politycznemu układowi sił Polsce tego czasu, partia komunistyczna obiecywała najlepsze rozwiązania. Jej program najbardziej przystawał do rozwiązania ówczesnych polskich problemów. (Podkr. – JRN). Dlatego  byłem całkowicie zaangażowanym komunistą. Idee komunistyczne były po prostu  kontynuacją idei Oświecenia”. (Z wywiadu Baumana dla Ady Edemariam w “The Guardian” z 28 kwietnia 2007 r. pt.”Professor with a past”.) W wywiadzie Baumana nie padło ani słowa o tym, że rzekomo kontynuujące Oświecenie idee komunistyczne spowodowałycałkowite zniewolenie Polski przez sowieckiego Wielkiego Brata, setki tysięcy więźniów i tysiące zamordowanych   patriotów (przy jego osobistym wkładzie). Swoją walkę w ramach KBW Bauman tłumaczył brytyjskiej dziennikarce zgodnie z modnym dziś określeniem  jako “walkę z terroryzmem”.  W czasie wywiadu Bauman uskarżał się, że po odejściu z wojska w 1953 r. był jakoby przez 15 lat prześladowany przez bezpiekę. “Skromnie” zataił fakt, że przez całe 15 lat od 1953 r.  po odejściu z wojska działał na froncie ideologicznym w  nauce. I to na wielką skalę – vide wydanie przez niego w 1953 r. wraz z Jerzym Wiatrem  haniebnej panegirycznej książki o Stalinie: “Obiektywny charakter praw przyrody i społeczeństwa w świetle pracy J. W. Stalina: “Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR”. Już na pierwszej stronie tej książczyny, pisanej w stylu politruków, Bauman wraz z Wiatrem wychwalali “ostatnią pracę towarzysza Stalina” jako potężną dźwignię rozwoju wszystkich nauk, które z bezcennej skarbnicy stalinowskiej filozofii czerpią i czerpać będą“. (Podkr. – JRN). Niżej chyba nie można już było upaść w serwilizmie wobec sowieckiego arcyzbrodniarza! Jak z tego widać w 1953 r. Bauman nie był żadną ofiarą prześladowań, ofiarami byli raczej czytelnicy jego propagandowego zakalca.
Później w latach 60-tych  “prześladowany” Bauman wykładał nie tylko na UW, ale co przemilczano w jego życiorysie w Wikipedii także w osławionej kuźni elit marksistowskich – Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Czy to było prześladowanie? Dopiero po 15 latach takich “prześladowań” wyjechał z Polski po marcu 1968 r. Twierdził w cytowanym wyżej wywiadzie: “Pozostałem lewicowcem. Przez  niszczenie mojej reputacji oni mogą pośrednio niszczyć lewicę w Polsce.”  W tymże wywiadzie  atakował wprost braci Kaczyńskich, mówiąc :  “I jest to prawda, że bracia, którzy  występują w roli “moralnych patriotów” czyszczących kraj z resztek komunizmu, wydają się stosować strategię wyciągania i systematycznego „przecieku” teczek, aby „prześwietlić” setki tysięcy ludzi, z których część może stracić pracę”. Przyznawał, że “niektórzy mogli zrobić rzeczy, które zasługują na rozliczenie, ale atmosfera w kraju jest zatruta”. Ciekawe, że  Bauman bezpośrednio odpowiedzialny za mordowanie  partyzantów-patriotów i ściganie ich rodzin całkowicie pomijał swoje miejsce wśród tych, których “należy rozliczyć”. Usprawiedliwiając swoją pracę jako agenta kontrwywiadu Bauman stwierdził bez ogródek: “Każdy dobry obywatel powinien służyć w kontrwywiadzie”. Zaprzeczył przy tym jednak, żeby dostarczył  jakąś “interesującą informację”, która zaszkodziłaby komuś spośród antykomunistów.
We wspomnianym (cytowanym wyżej wywiadzie  dla “Tygodnika Solidarność”) profesor Bogdan Musiał ostro napiętnował manipulacje   prasowe Baumana w ostatnich latach, mówiąc m.in.:  “W angielskim „The Guardian” Bauman powiedział, co było niesamowite, że ścigał „polskich terrorystów”. Jak przyjechał do Niemiec, też wiedział co mówić, bo to przecież propagandysta stalinowski, więc powiedział, że ścigał antysemitów. Do dziś opluwa własne ofiary! Określał się jako socjalista. A on jako stalinowiec prześladował socjalistów!”. Nieprzypadkowe wydaje się wystąpienie Baumana z panegirycznymi pochwałami “Strachu” J. T. Grossa w obszernym studium: Wytłumaczyć niewytłumaczalne, publikowanym w polskiej edycji “Le Monde Diplomatique” (nr 7 z września 2006 r.). Bauman nigdy nie rozliczył się ze swą przeszłością w zbrodniczym  KBW. A Gross robił właśnie to, co ogromnie odpowiadało Baumanowi – całkowite zacieranie odpowiedzialności żydowskich komunistów, zwłaszcza tych z bezpieki i politruków za pogorszenie stosunków polsko-żydowskich od 1945 r. Baumanowi  odpowiadała wyłącznie  wykładnia Grossa – twierdzenie, że antysemityzm polski nasilił się po 1945 r. ze strachu przed koniecznością oddania Żydom własności zagrabionej w czasie wojny przez Polaków.
“Lewicowiec” Bauman wrogów szukał wciąż po prawej stronie. Niedawno Piotr Bączek przypomniał w kontekście Baumana: “Przestrzegał przed fundamentalizmem, który – w jego opinii – miał oblicze duchownego z Torunia: „Krzyczeć ’Wolność’ jest przyjemnie, a jak ona przychodzi, to potem ludzie szukają ojca Rydzyka, żeby powiedział, kto tam konspiruje i przeszkadza. Fundamentalizm jest ubocznym produktem wolności. Bo wolność przychodzi zawsze łącznie z ryzykiem i niepewnością. Nie można mieć wolności bez niepewności”.) (Por. P. Bączek: Wychowawca kadr PZPR, “Nasz Dziennik” 4 lipca 2013 r.).
Arogancja, z jaką Bauman zaciera ponure plamy ze swej przeszłości nie przeszkadza salonom III RP w fetowaniu  jego “osiągnięć”. W “Gazecie Wyborczej” posunięto się nawet do nazwania go “największym żyjącym polskim socjologiem”, sławiono go jako naukowca o randze światowej.  Od lat działa w Polsce płatna Szkoła Socjologiczna Zygmunta Baumana. Minister kultury i dziedzictwa narodowego  Bohdan Zdrojewski wręczył mu w listopadzie 2011 r. Złoty Medal Gloria Artis. Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu przyznał mu 2012 r. tytuł doktora  honoris causa. W 2013 dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu przyznała mu doktorat honoris causa. Bauman poprosił o to, by uroczystość ta odbyła się jednak  bez rozgłosu, aby uniknąć  manifestacji protestacyjnej. Przyczyną takiego zachowania Baumana był  fakt, że nieco wcześniej 17 czerwca 2013 r. doszło do burzliwego incydentu w czasie wykładu na Uniwersytecie Wrocławskim. Wykład Z. Baumana przerwany został przez manifestacyjny protest grupy narodowców i innych antykomunistów. Obecny na sali prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wezwał policję, która zatrzymała  15 manifestantów. Zapanowała ogromna wrzawa medialna. Szybko okazało się, że obdarzony tak ponurymi plamami z doby stalinizmu Bauman ma  za sobą całą watahę obrońców, piętnujących  manifestacje przeciw niemu jako akt “faszyzmu” i “antysemityzmu”. (Bo przypadkiem jest pochodzenia żydowskiego). Minister nauki  Barbara Kudrycka wyraziła nawet głębokie ubolewanie “całego środowiska akademickiego” z powodu manifestacji  na wykładzie.
Bronisław Wildstein: Bauman był bandytą
Wystąpienia wpływowych obrońców Baumana, atakujących jego przeciwników jako “nacjonalistów i “antysemitów” wyraźnie przebrały miarę. Doszło do licznych artykułów i protestów, piętnujących probaumanowską hucpę. Wiele osóbprotestowało  przeciwko honorowaniu człowieka, którego koledzy strzelali w  tył głowy “żołnierzom wyklętym”. Bardzo ostro napiętnował Baumana  znakomity publicysta Łukasz Warzecha.  (Por. “Dziennik .Gazeta prawna “z 24 czerwca 2013 r.: Warzecha: Bauman jest postacią paskudną i obrzydliwą”). Czytamy tam m.in.: “Dla mnie jest to dokładnie taka sama sytuacja, jakby ktoś zaprosił byłego członka SS, który otwarcie mówi o tym, że był w SS i za to nie przeprasza, i robił wokół niego wielką fetę” (Podkr. – JRN). Tak Łukasz Warzecha podsumował wykład prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Jak przyznał w radiowej Trójce, nie oburzyły go okrzyki narodowców, a samo zaproszenie naukowca na wrocławską uczelnię. Rafał Dutkiewicz mówi: nie będę tolerował nacjonalistycznej hołoty, natomiast toleruje człowieka o wyjątkowo paskudnym życiorysie. (…) – mówił Łukasz Warzecha. Tłumaczył, że dla niego oburzający był nie tyle sam incydent, co fakt zaproszenia Zygmunta Baumana na Uniwersytet Wrocławski. Tłumaczył to jego – jak stwierdził – wyjątkowo paskudnym życiorysem, za który nigdy nie przeprosił. To jest człowiek, który (…) był w samym jądrze stalinowskiego aparatu represji – argumentował Warzecha”.
Szczególnie ostre było wystąpienie Bronisława Wildsteina w ‘TV Republica” 26 czerwca 2013 r.. Stwierdził on bez ogródek: “Bauman był z pewnością bandytą, i to bandytą w majestacie prawa  (…) Należał do skrajnej organizacji bandyckiej, która mordowała patriotów na sporą skalę, teraz ich wykopujemy (podkr. – JRN ) (…) uczestniczył w zbrodniach organizacji, której celem była pacyfikacja Polaków, polskiego społeczeństwa”. Wildstein przypomniał, że Bauman nigdy się nie ukorzył, nie przeprosił za swoje zbrodnie. Przeciwnie w wywiadzie dla brytyjskiego “The Guardian” twierdził, że jego zaangażowanie w komunizm było słuszne. Czyli słusznymi były te zbrodnicze  formacje, które  terroryzowały państwo  polskie i instalowały władzę sowiecką w Polsce”. Wildstein zauważył, że był czas  kiedy sam Bauman przyznawał swoje winy. Np. w rozmowie z profesorem Z. Krasnodębskim  powiedział ,,że nie wróci do Polski, bo został po nim smród”.  Teraz – zaakcentował Wildstein – Bauman zachowuje się inaczej. Postępuje tak, bo jest fetowany i akceptowany, “co  świadczy o chorobie polskiego społeczeństwa”.
Do najostrzejszych wystąpień przeciw próbom gloryfikacji Baumana należały teksty młodego Wildsteina – Davida. I tak np. 23 czerwca  2013 r. zapisał on na  Facebooku:
(…)  Baumana mam gdzieś. Gdybyśmy byli normalnym państwem, to facet powinien za swoją działalność dostać najwyższy wymiar kary, czyli albo dożywocie, albo czapę.  (Podkr. -  JRN). Warto też zwrócić uwagę, że Bauman służył formacji zbrodniczej, dodatkowo – obcego państwa. Nie wiem jakie dokonania intelektualne miałyby zdjąć z niego tak wielką winę.
Warto tu dodać, że Bauman w Polsce fetowany w różnych salonach jako rzekoma ofiara “antysemitów” i “nacjonalistów,  wcale nie cieszy się zbytnią popularnością w Izraelu. Doszło nawet do tego, że znany  żydowski pisarz i dziennikarz Eli Barbur, korespondent z Tel Avivu, był autorem niezwykle ostrego ataku na Baumana po aferze z wykładem na Uniwersytecie Wrocławskim. Barbur napisał m. in.: “Nie widzę sensu zajmowania sie Baumanem, ktorego  uważam za  kompletnie skretyniałego renegata żydowskiego, umaczanego dawniej po szyję w stalinizmie. (Podkr. – JRN). Nie widzę  najmniejszego sensu w rozmydlaniu rozmiarów jego zidiocenia (…) Według mnie antybaumanowa zadyma skinów nad Odra nie była nietaktem… lecz pasowała nieźle do otoczenia”. (Wg. Interia.pl Dziki kraj z czerwca 2013 r.)  



Dobrana para: stalinowski prokurator – zbrodniarka Helena Wolińska-Brus i jej mąż  Włodzimierz Brus, stalinowski politruk, ekonomista, wreszcie agent Stasi

Prokurator Helena Wolińska (Fajga Danielak Mindla) wyszła za mąż za Włodzimierza Brusa w 1940 r. W czasie wojny  w 1942 r. zawarła jednak  kolejne małżeństwo z ówczesnym szefem Sztabu Głównego komunistycznej Armii Ludowej Franciszkiem Jóźwiakiem. Po wojnie żyła z nim w małżeństwie do 1956 r., co dawało jej niemałe splendory polityczne (Jóźwiak był pierwszym Komendantem Głównym MO, od marca 1945 do marca 1949 nawet wiceministrem bezpieki, a od  1948 do 1956 członkiem Biura Politycznego KC PZPR). W 1956 r. gdy pozycja  Jóźwiaka mocno  osłabła, Wolińska powróciła  do związku z Brusem – w trzecim  swoim małżeństwie. W 1949 roku w wieku 30 lat została podpułkownikiem w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Zasiadała w komisji weryfikującej sędziów i prokuratorów wojskowych, w ramach fali czystek i represji w Wojsku Polskim, związanych z nominacją marszałka Konstantego Rokossowskiego na ministra obrony narodowej. Bardzo aktywnie uczestniczyła w stalinowskich sfabrykowanych procesach politycznych, w tym w  tzw. mordach sądowych. Bezlitośnie prześladowała polskich patriotów, częstokroć decydując o ich zgubie. Najsłynniejszą  ofiarą jej działań stał się generał August Emil Fieldorf ps. “Nil”. Według słynnego badacza z IPN-u Krzysztofa Szwagrzyka, Wolińska “była odpowiedzialna za śmierć i prześladowanie setek, jeśli nawet nie tysięcy osób”. (Por. P. Zychowicz, K. Kopacz: Tajny pogrzeb Heleny Wolińskiej, “Rzeczpospolita” 5 grudnia 2008 r. )
Od 1957 r. do 1968 r. Wolińska  była pracownikiem naukowym w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Po marcu 1968 r. wraz z mężem wyjechała do Anglii.  Dawne zbrodnie nie przeszkadzały jej w spokojnym życiu  przez dziesięciolecia w willowej dzielnicy Oxfordu i korzystaniu z polskiej  specjalnej emerytury, którą odebrano jej dopiero w 2006 r. (! ) Także dopiero w 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odebrał Wolińskiej Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polskim i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Polskie władze od 1998 r. występowały do Anglii o ekstradycję Wolińskiej z powodu jej przestępczych działań w czasach stalinowskich. Ekstradycji nie udało się  jednak uzyskać na  skutek gwałtownych protestów Wolińskiej i jej popleczników w Anglii. 
Sprawie tej poświęciła obszerny tekst słynna publicystka Anna Applebaum, żona Radosława Sikorskiego na  łamach “The Sunday Telegraph”  8 grudnia 1998 r. pt. “Three Lives of Helena Wolińska”. Przytoczyła tam  wypowiedziane do niej słowa Wolińskiej, że nie wróci do takiego “despicable country” (godnego pogardy kraju).  Według Applebaum Wolińska akcentowała w prasie, że “nie wróci do kraju Auschwitzu i Birkenau”, gdzie próbuje się ją osądzić jako “kozła ofiarnego”. W innych wywiadach dla brytyjskiej  prasy głosiła, że w Polsce jako “antysemickim kraju” nie mogłaby liczyć na sprawiedliwy proces” i dodawała, że prokuratorowi, który ją oskarżał, ukręciłaby łeb”. (Cyt. za: T. Płużański: Niezłomny generał Fieldorf i jego oprawcy, “Gazeta Polska Codziennie”, 25 lutego 2014).
Zbrodnicza stalinowska prokurator szybko znalazła w brytyjskich mediach grupę krzykliwych i wpływowych obrońców. Zaatakowali oni żądanie ekstradycji Wolińskiej do Polski jako rzekomy kolejny przejaw wybujałego “polskiego antysemityzmu”. Szczególnie znamienny pod tym względem był tekst Melanie Phillips z “Sunday Times” z 3 stycznia 1999 r. Można tam było przeczytać obrzydliwe uogólnienia w stylu: “Armia Krajowa Fieldorfa, podobnie jak znaczna część Polski, była głęboko antysemicka”.  Nawiązując do  stwierdzeń Wolińskiej, oskarżającej  także dzisiejszą Polskę o “antysemityzm”, Melanie Phillips zapytywała z całą dezynwolturą: “Czy Żyd może uzyskać sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie średniowieczny antysemityzm zakorzeniony jest nadal w sposób wzbudzający niepokój? (…)”. Trzeba stwierdzić, że  głupawe oskarżenia wobec władz polskich o rzekomy “antysemityzm” w związku  z żądaniem ekstradycji Wolińskiej spotkały się nawet  z protestem Władysława Bartoszewskiego, który oświadczył: “Podpis ppłk. Wolińskiej figuruje na moim akcie oskarżenia czerwonym ołówkiem. Zatwierdzając akt oskarżenia wobec mnie wiedziała, że jestem współzałożycielem Żegoty (Rady Pomocy Żydom). Jestem przykładem, że tłumaczenia pewnych ludzi wokół Wolińskiej i jej samej, że trwa wokół niej jakaś antysemicka akcja, są bzdurą”. Wolińska do końca życia nie przeprosiła za swe zbrodnie. Tym bardziej szokujący był fakt, że w jej bardzo kameralnym pogrzebie w 2008 r.  uczestniczył taki “autorytet” jak filozof Leszek Kołakowski (przyjaźnił się ze zbrodniarką mimo całej jej ponurej przeszłości).
Urodzony w 1921 r. mąż Heleny Wolińskiej Włodzimierz Brus (Beniamin  Zylberberg) należał do  najskrajniejszych rzeczników stalinizacji nauki po  1945 r. Już w wieku dwudziestu paru lat został majorem w osławionym Głównym Zarządzie Politycznym Wojska Polskiego, a po oddelegowaniu go na uczelnię w wieku 28 lat (w 1949 r.) błyskawicznie został profesorem Szkoły Głównej Planowania i Statystyki. Za jakież to zasługi zrobił tak olśniewającą karierę naukową?! Otóż nie miał w tym czasie na swym koncie żadnej liczącej się pracy ekonomicznej, lecz za to sporo broszur – niewybrednych paszkwili na Polskę Niepodległą lat 1918-1939. Już w 1945 r. wydał w “Bibliotece Żołnierza” (pod nr 27) w Wydawnictwie Oddziału Propagandy Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego Wojska Polskiego broszurę “Urojenia i rzeczywistość. Prawda o ZSRR”. Wychwalał w niej sowiecką demokrację (!), sowiecki rozkwit gospodarczy (!) i rewolucję kulturalną. Na stronie 24. broszury można było przeczytać, że “obywatel ZSRR posiada ogromne prawa polityczne”. Równocześnie Brus z ogromną werwą szkalował historię Polski niepodległej 1918-1939, pisząc o “straszliwej zgniliźnie ówczesnej Polski”. Uzasadniał również sowieckie kłamstwa o Katyniu. W 1945 r. wydał inną paszkwilancką antypolską broszurę “Polska 1918-26″. Wśród morza fałszów w niej zawartych wciąż przewijało się twierdzenie o “bezwzględnej faszystowskiej dyktaturze sanacji”. W ślad za tym poszły kolejne potworki propagandowe Brusa: “ZSRR a wojna polsko-niemiecka 1939 r.”. Za tego typu “odkrycia naukowe” Brusa nagrodzono tytułem profesora w wieku 28 lat , choć nie skończył   żadnej wyższej uczelni i nie miał nawet tytułu magistra.
Dysponując tego typu “dorobkiem”, wystąpił jako główny “ustawiacz” nauk ekonomicznych na tzw. I Kongresie Nauki Polskiej w 1951 roku. Akcentując, że nauki ekonomiczne są “z istoty swej partyjne”, z całej ekonomii burżuazyjnej gotów był wykorzystać jedynie materiał faktyczny, który “może być wyzyskany dla zdemaskowania stosunków panujących w Polsce kapitalistyczno-obszarniczej”. Autorytetami nowej ekonomii byli według referenta Bierut i Minc. Przypomnijmy, że prezes Sądu Najwyższego prof. Adam Strzembosz  wymienił w “Rzeczpospolitej” z 18 marca 1996 r. Włodzimierza Brusa wśród najgorszych propagandystów PRL-u, którzy za swą rolę w totalitaryzacji kraju powinni być pozbawieni tytułów i stopni naukowych. Strzembosza spotkał za to gwałtowny atak Marka Beylina w “Gazecie Wyborczej” z 25 marca 1996 r. Warto dodać, że Brus przez lata pracował w kuźni kadr marksistowskich – Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR oraz w teoretycznym organie KC PZPR “Nowe Drogi” . Działał  też skutecznie na rzecz “oczyszczania” życia naukowego z “reakcyjnej” profesury.
Stopniowo ewoluował, stał się tzw. rewizjonistą partyjnym. Odszedł z PZPR w 1967 r., a po marcu 1968 r. wraz z żona emigrował do Anglii. Po wyemigrowaniu z Polski Brus prezentował się jako ofiara walki o demokrację w Polsce, skrupulatnie milcząc o swej dawnej roli w jej niszczeniu. Wykładał jako profesor na uniwersytetach w Rzymie, Louvain, Glasgow i Oxfordzie. W 1977 r.  SB przy pomocy Stasi udało się zwerbować Brusa do współpracy. Całą sprawę opisał Jarosław Szarek w numerze 4 z 2000 r. renomowanych krakowskich “Arcanow” w tekście pt.” Stasi i jej dziedzictwo. Strażnik komunistycznego systemu”. Jak doszło do werbunku?  Otóż  w 1977 r. profesor  Brus przyjechał do kurortu Stralsundu, gdzie figlował erotycznie z byłą swą asystentką, a wówczas emisariuszką KOR.-u .  (Z dawno nie widzianą kochanką spędził razem trzy upojne noce.). Jak pisał  J. Szarek : “O spotkaniu tym dowiedziała się wcześniej SB, która skontaktowała się ze Stasi. W efekcie ‘sześć specjalnych kaset magnetofonowych, 23 konspiracyjne zdjęcia, 52 strony fotokopii osobistych notatek, a nawet próbka tabletek zażywanych przez 56-letniego profesora, stały się wspólnym łupem obu zaprzyjaźnionych służb [...], a “Fakir” (prof. W. Brus) z figuranta SB stał się tajnym współpracownikiem’”. Przypuszczalnie Brus bał, co się z nim stanie, jak o  jego zdradzie dowie się żona, znana z okrutnych odruchów w przeszłości. W każdym razie wolał nie ryzykować zemsty Wolińskiej, wybierając współpracę z SB.
Do  końca życia należał do najbardziej fetowanych  w Polsce pseudoautorytetów. Jego klakierami byli głównie publicyści z kręgów liberałów i lewicy,  a zwłaszcza “Gazety Wyborczej”.  Przedstawiano go nawet jako  rzekomego “światowej sławy ekonomistę”. W “Gazecie Wyborczej” uroczyście uczczono 80- lecie W. Brusa w 2001 r. Po śmierci  Brusa w 2007 r. Michnik  poświęcił jego pamięci obszerny tekst  “Ucieczka od końca świata” , nie bacząc ani na rolę  Brusa w stalinizacji polskiej nauki,  ani  na jego związki  ze Stasi i SB, opisane w “Arcanach”. Osobna sprawa to fakt, że Brus do końca życia nie zdobył się na choćby jedno zdanie przeproszenia za ciemniejsze karty jego życia, od czasów stalinizmu po współpracę z bezpieką od 1977 r. Nie zdobył się  również nawet na  jedno zdanie wytłumaczenia swego związku z okrutną stalinowską zbrodniarką prokurator H. Wolińską. Nie próbował również prostować jej publicznych oszczerstw o Polsce jako antysemickim “kraju Auschwitz i Birkenau”. Warto przypomnieć w tym kontekście publikowany 2 lipca 2013 r.  w internecie na  łamach “niezależnej.pl” w Strefie Wolnego Słowa świetny tekst Tadeusza M. Płużańskiego: “Bauman, Brus – Sowieckie “elity” w Polsce”. Płużański,  syn filozofa początkowo skazanego na śmierć w procesie Witolda Pileckiego, próbował w październiku 1999 r. zapytać Brusa o rolę jego żony w sprawie bezprawnego aresztowania generała Fieldorfa. Usłyszał stanowcze “Nie”  w imieniu Brusa i jego żony. – Gdzie się podziała tak zachwalana odwaga pana profesora ? – zapytywał Płużański. [...]
Jerzy Robert Nowak
 (“Warszawska Gazeta” z 25 kwietnia 2014)
Tags: 
 Ładowanie następnej strony...

środa, 30 kwietnia 2014

Fałszerze jedzenia. MEATRIX

 

Czym jesteś(my) truci 1/3

Materiał z TV Polsat


Teraz My TVN – Czy wiemy, co jemy?

Fałszerze jedzenia

Na rynku spożywczym zapanowała wolnoamerykanka. Zwycięża ten, kto wyprodukuje taniej, a jego wyroby będą „zjadliwe”. Gdzież te czasy, gdy cechy rzeźników konkurowały ze sobą jakością wyrobów? Dziś lepszy jest ten, kto sprzeda najwięcej. Co to jest parówka? Jaki jest jej skład? Na te pytania żaden specjalista od żywienia nie odpowie.
Wartość zafałszowanej żywności na polskim rynku sięga prawie 50 mld zł.
- W parówce może być mięso, ale nie jest to konieczne – twierdzi jeden z pracowników Inspekcji Handlowej. – Kiedy sprawdzamy towar, interesuje nas tylko, jaki skład podał producent. Jeśli po zbadaniu próbki jej skład zgadza się z zadeklarowanym, wszystko jest w porządku. Parówką może być na przykład kilka zmielonych składników, niekoniecznie pochodzenia zwierzęcego. Można tam dodać nawet papier toaletowy, byleby całość nie była szkodliwa dla zdrowia. Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba. Akurat ten producent postanowił nazwać to coś parówką.

Trucie po polsku

Kontrole stwierdziły, że to, co sprzedaje się u nas jako chleb i bułkę, to w większości produkty chlebopodobne i bułkopodobne. Niektórzy producenci do chleba dodają startą bułkę, czasem gips i kreatynę otrzymywaną z ludzkich włosów, kupowanych w zakładach fryzjerskich.
W maju tego roku Inspekcja Handlowa opublikowała raport z kontroli kilku dużych sieci sklepów. Sprawdzono Biedronkę, sieć Champion, Elea, Leader Price, Lidl, Real, Tesco i AHOLD. Inspektorzy stwierdzili, że jakość 24 proc. badanych towarów była znacznie niższa od deklarowanej.
Najgorzej wypadły produkty mleczne. Jedna trzecia z nich nie spełniała norm wypisanych na opakowaniu. Przetwory owocowe i warzywne miały wady w 26,3 proc., konserwy rybne w 24,5, a przetwory mięsne niemal w 24 proc. Inspekcja wykryła również, że przetwory mięsne mają „niewłaściwe cechy organoleptyczne” (po prostu śmierdzą – red.); w wędzonkach stwierdziła „występowanie skupisk galarety, wyciek soku, konsystencję mało kruchą i gumowatą, smak kwaskowy, zapach lekko nieczysty”.
Z kolei konserwy rybne mają „zapach lekko gorzkawy, lekko metaliczny smak i są mdłe”. Na domiar złego także żywność określana mianem ekologicznej często bywa fałszowana podobnymi metodami. Podczas przeprowadzonej w 2004 roku w 211 placówkach handlujących ekologiczną żywnością kontroli Inspekcji Handlowej wykryto wiele uchybień. 56 proc. wędlin zawierało niedozwolone konserwanty. Badania laboratoryjne zakwestionowały jakość 48 proc. mleka i przetworów mlecznych oraz 41 proc. mięsa i przetworów mięsnych.
Z badań analizowanych przez Walentynę Rakiel-Czarnecką, eksperta ds. żywności z PSL, wynika, że prawie co czwarta woda mineralna czy źródlana (na rynku jest jej około 500 rodzajów) to po prostu zwyczajna kranówka. – Niewielu producentów jest uczciwych. Odkąd kilka lat temu obniżono normę określającą poziom składników mineralnych zawartych w 1 litrze z 1000 do 200 mg, praktycznie każdy, kto miał studnię, mógł rozpocząć produkcję wody – twierdzi Rakiel-Czarnecka.
Prawdziwy dramat zaczął się po wprowadzeniu w 2001 roku ustawy zezwalającej, by na naklejkach drukowano hasła na temat leczniczego oddziaływania danego produktu. Wypisywano więc: antystresowa, odchudzająca itd., co nie miało żadnego konkretnego uzasadnienia. Ale taka oszukańcza reklama skutecznie wabiła konsumentów.
Na szczęście wciąż jesteśmy krajem dziewiczym pod względem „ulepszania” żywności. – Polskie płody rolne mają lepszą wartość biologiczną niż produkty intensywnego rolnictwa zachodniego dzięki temu, że u nas zużywa się trzy razy mniej nawozów mineralnych i dziesięć razy mniej środków ochrony roślin – informuje dr Urszula Sołtysiak z SGGW. Jakkolwiek w ciągu ostatnich 10 lat zużycie nawozów mineralnych w Polsce wzrosło o niemal 15 proc., wciąż jest o wiele mniejsze niż w UE, nie mówiąc już o Japonii (niemal dwukrotnie większe niż w UE). Wiele ubogich obszarów w Polsce nigdy nie nawożono, a rosnących na nich upraw nie opryskiwano. Mieliśmy więc szczęście w nieszczęściu, polskie rolnictwo miało bowiem do niedawna charakter ekstensywny, a produkty małych gospodarstw rodzinnych są ekologiczne w najlepszym znaczeniu tego słowa.

Zielone światło z Unii

Jednak po naszym wejściu do UE przestały obowiązywać branżowe normy żywieniowe z lat 80. Z dzisiejszej perspektywy trzeba przyznać, że nie były one najgorsze. Określały skład wyrobu, jego ciężar, kolor czy smak. Nie było – jak dzisiaj – pełnej dowolności w technologii produkcji i nazewnictwie.
Jeszcze 24 kwietnia 1997 roku uchwalono w Polsce ustawę bezwzględnie zakazującą powrotu mięsa i przetworów mięsnych z półek sklepowych do producenta. Po wejściu Polski do UE przestała ona jednak obowiązywać, otwierając pole do „odświeżania” wyrobów. Także zakres dopuszczalnej chemizacji żywności znacznie się zwiększył. – Po wejściu Polski do Unii Europejskiej liczba dopuszczonych do użycia w przemyśle spożywczym substancji dodatkowych wzrosła ponaddwukrotnie – ocenia dr Sołtysiak.

Czary-mary, czyli wielkie psucie

Do niedawna ze stu kilogramów mięsa odpowiedniej jakości wolno było wyprodukować 52 kg kabanosów czy 86 kg szynki. „Wydajność” tych wyrobów wynosiła odpowiednio 52 proc. i 86 proc. Dzisiaj z tej samej ilości mięsa produkuje się 200 i więcej kilogramów „szlachetnych” wędlin. Do mięsa wstrzykuje się wodę z azotanami i azotynami, substancje wiążące wodę, fosforany dodające wędlinie kruchości, ulepszacze. – Z kilograma mięsa można spokojnie zrobić 1,5 kg szynki. Producent zgodnie z przepisami umieszcza na towarze informację, że szynka jest napompowana wodą. Brzmi ona: “„produkt wysoko wydajny” – mówi Rakiel-Czarnecka.
Nie inaczej jest z wyrobami drobiowymi, które mają niewiele wspólnego z drobiem. Są produkowane z MOM, czyli mięsa drobiowego odkostnionego. Jest to mieszanina zmielonych kości, chrząstek, szpiku kostnego, ścięgien. Do 1995 roku używanie tego specyfiku było zabronione. Teraz już nie jest. Dodanie MOM-u znacznie obniża koszty produkcji. Najczęściej wykorzystuje się go w parówkach, kaszankach i pasztetowych.
Unijne normy dotyczące rtęci odnoszą się wyłącznie do ryb. Jeszcze bardziej tolerancyjne jest obecnie prawo dotyczące kadmu – metalu wysoce rakotwórczego. Po 1 maja 2004 roku do Polski można sprowadzać żywność o podwyższonej jego zawartości.
Według Lidii Lorek z SGGW, zgodnie z ustawodawstwem UE do żywności może być dodawanych 500 chemicznych substancji dodatkowych. W procesie technologicznym można wykorzystywać ich tysiące. Dlatego dziś, jak nigdy wcześniej, producenci żywności dbają o urodę swoich wyrobów. Piękne różowe łososie zawdzięczają swoją barwę dodatkowi beta-karotenu. Napojom gazowanym kolor nadają barwniki, których nazwy zaczynają się od litery „E”. Niedawno głośno było o dodawaniu do papryki niebezpiecznego barwnika o nazwie sudan, a dodatki zabarwiające słodycze na kolor czarny i granatowy wciąż budzą spory wśród żywieniowców.

Psychotechnologia i pieniądze

Głównym motorem rozwoju przemysłowych metod produkcji żywności są płynące stąd miliardowe zyski. Phill Angell, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej koncernu Monsanto, powiedział „New York Timesowi”: „Koncern Monsanto nie powinien być zmuszany do łaskawego udzielania gwarancji bezpieczeństwa dla żywności opartej na biotechnologii. Naszym interesem jest sprzedawać jej tak dużo, jak tylko się da. A zapewnianie jej bezpieczeństwa to zajęcie dla Urzędu ds. Żywności i Leków”. Pecunia non olet.
Amerykański koncern Smithfield został w USA ukarany najwyższą w historii grzywną za wielokrotne naruszanie Aktu Czystości Wód. Przed paroma laty Smithfield rozpoczął działalność także w Polsce. Jego własnością jest m.in. firma Constar SA w Starachowicach, która wsławiła się niedawno wykrytym przez dziennikarzy procederem „odświeżania” zepsutej żywności. Mimo to koncern ma się w naszym kraju całkiem dobrze.
Także firmy reklamowe oraz marketingowe mogą się przy okazji nieźle pożywić. Codziennie jesteśmy bombardowani absurdalną propagandą. Wynika z niej, że najlepszym pożywieniem dla dzieci i ich rodziców są czekoladowe batony, pragnienie zaś najlepiej gaszą słodkie napoje albo piwo. A jakże, pamięta się również o zdrowiu obywateli! Od lat wmawia się nam, że masło roślinne, zawierające tłuszcze nienasycone, jest zdrowsze od tradycyjnego, w którego skład wchodzą zwierzęce tłuszcze nasycone. Ale aby olejowi roślinnemu nadać konsystencję maślanego żelu, należy dodać szereg substancji zagęszczających, które zdrowotność masła roślinnego czy margaryny stawiają pod znakiem zapytania! Zresztą, czy którakolwiek agencja reklamowa bada jakość reklamowanego produktu, zanim zacznie nam wmawiać, że bez niego nie możemy żyć?
Wyrafinowanymi metodami uzależniania klientów od towaru posługuje się również sam przemysł. Niedawno technologowie żywności odkryli, że istnieje piąty smak, występujący obok smaku słonego, słodkiego, gorzkiego i kwaśnego. To umami. Znany od dawna Azjatom. Substancje wywołujące jego wrażenie występują m.in. w niektórych azjatyckich grzybach. Sprawiają, że potrawa bardzo zyskuje na smaku. Nie umiemy powiedzieć, dlaczego tak jest, bo nie potrafimy tego efektu smakowego opisać w kategoriach znanych nam smaków. Chętnie jednak sięgamy po „umamione” produkty. Problem w tym, że opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego umami, czyli glutaminian sodu. Jego oddziaływanie na organizm człowieka jest nie do końca rozpoznane; wiadomo jednak, że substancja ta w dużych ilościach jest szkodliwa dla zdrowia. Producenci wiedzą jednak, że stosując tę substancję, mogą konsumenta przywiązać do każdego świństwa. Umami wszystkich nas omami.
Odrębną sprawą jest hodowla. Tajemnicą poliszynela jest dodawanie do paszy i karmy dla ptactwa hormonów wzrostu i antybiotyków, które podaje się profilaktycznie w celu zapobieżenia dziesiątkującym stada infekcjom. Aplikowanie antybiotyków zdrowym zwierzętom jest w Polsce prawnie zabronione. Ale jak inspektorzy służb kontrolnych mają dowieść producentowi, że obecność antybiotyków w mięsie nie wynika z niedawnego leczenia infekcji?
Zresztą, nawet gdyby producenci działali w zgodzie z prawem, zezwala ono na stosowanie sztucznych witamin i ulepszaczy paszy. A ta jest z reguły mieszaniną nasyconych chemią roślin przemysłowych i odpadów zwierzęcych (zwierząt, które były hodowane tą samą metodą).

Meatrix – Czy wiesz co jesz?

Mleko bez krowy

Na każdym kroku jesteśmy zręcznie wprowadzani w błąd przez producentów żywności. Sery, które powinny być wytwarzane z mleka, są podrabiane z użyciem olejów roślinnych. Mleko i kefir często produkowane są z proszku. Idziemy tu tropem wielkich koncernów zachodnich, które budują fabryki przetworów mlecznych w takich rejonach świata o taniej sile roboczej – np. w Maroku – gdzie w promieniu kilkuset kilometrów nie ma ani jednej krowy. A wszystko to dzieje się w majestacie prawa polskiego i unijnego.
Cała żywność produkowana metodą przemysłową przesycona jest chemią. Także ta, którą postrzegamy jako wolną od niezdrowych składników. Przykładem tego mogą być produkty oznaczone jako „light”. W Polsce nie istnieje prawna definicja tego terminu. Dlatego każdy producent może go używać, jak chce. Ci, którzy rezygnują z zastosowania cukru w produktach „light”, dodają chemikalia imitujące smak cukru. Są one często bez porównania groźniejsze dla zdrowia niż zwykła sacharoza. Jak choćby aspartam, dopuszczony do użycia tylko w niewielkich dawkach.
Co się jednak dzieje, gdy te niewielkie dawki są zjadane systematycznie? Co z tymi konsumentami, którzy opijają się gazowanymi napojami „light” nie tylko w upalne dni? Zresztą bardzo często zawierające słodziki wyroby „light” wcale nie są wolne od cukru. Producenci obniżają jedynie jego zawartość w stosunku do produktów „pełnocukrowych”.

Drużyny kontrolerów

Mamy wiele różnych inspekcji badających żywność. I wszystkie niewydolne. Nie ma między nimi dobrego przepływu informacji, ponadto podlegają trzem różnym resortom – rolnictwa, zdrowia i Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Eksperci od zdrowej żywności są zgodni, że ostatnio kontrole są zbyt wyrywkowe.
Dr Zbigniew Hałat, epidemiolog (w trzech kolejnych rządach główny inspektor sanitarny), mówi wprost, że ludzi zajmujących się kontrolowaniem żywności producenci korumpują tak samo, jak koncerny farmaceutyczne lekarzy.
- Wiem o licznych przypadkach, gdy w trakcie kontroli producenci zmieniali deklarację na temat składu produktu – dodaje wieloletni pracownik Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych z południowej Polski. Dobrze zna środowisko pracowników inspekcji. – Zatrudnione są tam dwie grupy ludzi: staruszkowie tuż przed emeryturą i młodzież tuż po studiach. Ani jednym, ani drugim nie opłaca się wychylać. Każdy przecież wie, że koncerny nie przepuszczą. Młodzi nabierają doświadczenia i odchodzą do innej, lepiej płatnej pracy, a starzy w spokoju doczekują emerytury. Ponadto kary są śmieszne – od 500 do 1000 zł.

Klątwa BSE

- Wszystkie środki dodawane do żywności, a posiadające odpowiednie certyfikaty, mogą być używane. Ale nikt nie badał, jakie skutki dla organizmu człowieka mogą mieć przeróżne mikstury i połączenia kilkunastu składników naraz. Z pewnością nie jest to nic zdrowego – mówi Rakiel-Czarnecka.
Waldemar Starosta, specjalista ds. żywności z Samoobrony, twierdzi, że polifosforany są masowo wykorzystywane głównie przy produkcji parówek. – Te związki bardzo źle wpływają na kości. Są szczególnie niebezpieczne dla małych dzieci – mówi.
Naukowcy są zwykle bardziej wstrzemięźliwi. Żeby wiedzieć coś na pewno – podkreślają – trzeba by przeprowadzać przez kilkadziesiąt lat kliniczne eksperymenty na ludziach. Na razie więc zalecają nie ulegać panice. Uspokajające komunikaty nie od dzisiaj docierają także do opinii publicznej w krajach UE i w Stanach Zjednoczonych. Mączka mięsno-kostna, która stała się nośnikiem BSE, również była przez całe lata uważana za bezpieczną. Czy rzeczywiście konserwanty i ulepszacze, pestycydy i herbicydy dopuszczone do użycia w przemyśle przetwórczym i rolnictwie są bezpieczne?
Wśród samych naukowców trwają spory, na ile bezpieczne są chemikalia prawnie dopuszczone do spożycia w ściśle określonych dawkach. – Konserwantami są obce substancje wprowadzone do produktów. Najczęściej mają zapobiegać rozwojowi bakterii, a więc – nazwijmy rzecz po imieniu – są to trucizny. Być może ich dawki są zawsze przestrzegane, ale nie mamy pewności, czy nie nastąpi raptowna zmiana ich właściwości, na przykład pod wpływem czynników zewnętrznych – stwierdził publicznie prof. Stanisław Zaręba z Akademii Medycznej w Lublinie.
„Poważne znaczenie w patologii człowieka ma też duży wolumen powstającego w hodowlach przemysłowych aerozolu mikrobiologicznego, amoniaku i odorów. Efekty skażenia gnojowicą powierzchniowych i podziemnych zbiorników wodnych są z natury rzeczy odległe i mało dostrzegalne przez odbiorców wody” – pisze dr Hałat. W styczniu 2004 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Zdrowia Publicznego wezwało władze do wprowadzenia moratorium na nowe lokalizacje przemysłowych ferm trzody chlewnej oraz wsparcia szeroko zakrojonych badań nad wpływem na zdrowie ludzkie skażeń wody i powietrza, wywołanych chemizacją procesów produkcyjnych. W USA tego rodzaju kosztowne badania prowadzone są już od lat 60., a mimo to pozarządowe organizacje monitorujące stan zdrowia społeczeństwa ponaglają rząd do znacznie bardziej stanowczych działań.
W Polsce na takie badania nie ma pieniędzy. Powinny się jednak znaleźć, bo corocznie odnotowuje się ponad 2 tys. zatruć pokarmowych substancjami niestosowanymi w farmakoterapii.
Co drugie rodzące się obecnie niemowlę cierpi na alergię – jedną z najbardziej rozpowszechnionych dolegliwości wywołanych chemicznym skażeniem środowiska. Rośnie liczba chorób nowotworowych, o których przyzwyczailiśmy się mówić „cywilizacyjne”. Ale co to tak naprawdę znaczy? Gdzie jest ich pierwotne źródło?
Autor rozprawy habilitacyjnej obronionej na jednej z wyższych szkół rolniczych porównał liczbę utylizowanych padłych zwierząt hodowlanych w latach 80. i 90. Okazało się, że w ciągu dekady ich liczba zmniejszyła się dziesięciokrotnie. Nie chcemy formułować podejrzeń o znamionach teorii spiskowej. Ale – jak sugerował rozmówca, który podsunął nam ten trop – czy przypadkiem padliny, która się gdzieś zawieruszyła, nie zjedli nabywcy najtańszych wędlin albo karmione podejrzaną paszą zwierzęta z wielkich hodowli?

Jak się bronić

Klienci powinni dokładnie sprawdzać na etykietach, co kupują. Wybierać produkty o naturalnej barwie, pieczywo bez przedłużonego okresu ważności, żywność jak najmniej przetworzoną. Zimą i wiosną warto kupować mrożonki, w których rzadko trafiają się substancje dodatkowe. Należy zapomnieć o parówkach po 3 zł za kilogram, wspaniale wyglądających owocach, zrozumieć, że wyroby czekoladowe pięknie błyszczą dlatego, że są pokryte specjalnymi substancjami nabłyszczającymi. Czyli chemikaliami.
Warto też pamiętać, że tradycyjne potrawy narodowe mają tę przewagę nad kulinarnymi nowinkami, że ich bezpieczeństwo zostało przetestowane przez poprzednie pokolenia żyjące na danym terytorium.
Pod adresem ustawodawców należy skierować postulat przywrócenia norm branżowych, co pozwoli chronić jakość polskich produktów i ich pozycję na rynkach eksportowych. UE nie zabrania zresztą wprowadzania norm krajowych.
Natomiast bezkompromisowym obrońcom żywności przemysłowej polecamy wynalazek opisany w zeszłym roku przez „New Scientist”. Amerykańscy specjaliści ds. żywienia opracowali dla armii amerykańskiej specjalny filtr. Pozwala on żołnierską rację żywnościową, którą przed spożyciem miesza się z wodą, mieszać z moczem. Zaufanie do żywności z fast foodów oraz współczesnej nauki każe się liczyć z tym, że hamburger przyrządzony z moczem nie ustępuje smakiem hamburgerowi z wodą. Smacznego!
Źródło: Ozon” 03.11.2005

Śmierdzące wędliny (cz. 1/2)


Świecące kurczaki GMO z genem od meduzy dla mas w PL


Poznaj swoje mięso cz.1


Sery reaktywacja


Mleko ukryta trucizna cz 1


Pij mleko, będziesz kaleką. Biała śmierć…

Więcej na temat szkodliwości mleka dla ludzkiego organizmu
Żeby nie było tak jednostronnie:

Doc. dr hab. Janusz Książyk z CZD o zaletach białego napoju.

Polskę zalewają podróbki żółtego sera

Wyglądają jak sery, smakują jak sery, ale nie są serami. To wyroby seropodobne i powinno się je w ten sposób oznaczać. – To taka sama różnica, jak między czekoladą a wyrobem czekoladopodobnym – mówią mleczarze.

LINKI

Ranking najbardziej niezdrowej żywności…
Czy wiesz, co jesz?
Dodatki do żywności – Lista emulgatorów – Małe kompendium wiedzy o magicznych  literkach E
Wartość zafałszowanej żywności na polskim rynku sięga prawie 50 mld zł
Kryzys spowoduje wzrost ilości zafałszowanej żywności
Wkrótce zostaną opublikowane pierwsze nazwy firm fałszujących żywność
W Polsce będzie można sprzedawać gorszej jakości żywność unijną
W 2008 r. prawie 10 proc. żywności było zafałszowanej
W Rosji znaleziono zamrożone 36 lat temu mięso z Ameryki Łacińskiej
Brytyjskie kurczaki nafaszerowane wieprzowiną i wołowiną
Wolnoamerykanka mięsna

Zobacz pokrewne wpisy:

Magiczne cyferki E951 i E621

GMO i Monsanto

Food INC – Korporacyjna żywność