WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
piątek, 5 grudnia 2014
" POlska ", b. Rzplita. U n i c e s t w i o n a
Zniszczono Polskę. Jak i dlaczego? Kto?
„Co mamy zrobić z waszym przemysłem? Z waszym wykształceniem i przemysłem zdestabilizujecie rynki światowe w ciągu 2 lat.” – Tak było. Już tego problemu nie ma. Komu to uczucie ulgi zawdzięczamy? Wie to ktoś?
Prawdę mówiąc żadnego wprowadzenia do poniższego materiału nie potrzeba. Przyjdzie Wam samo na myśl w miarę słuchania:
Dlaczego jest dziś tak jak jest? Ano dlatego że ciągle jeszcze ta banda nieudaczników, która sprowadziła nieszczęście na Polskę, jeszcze się władzą nie upoiła. Jeszcze nie wszyscy mieli wystarczająco dużo czasu aby wykazać się swoją nieudolnością. Ciągle nam obiecują, że jeśli jeszcze nie w przyszłym roku to za kolejne 4 lata.
Czy nie czas ogłosić listę tych którym to o czym mówi Gwiazda zawdzięczamy?
Jak silny był polski przemysł, że po 25 latach ciągle jest jeszcze coś „na sprzedaż”? Zaraz ? Czy my jeszcze w Polsce coś produkujemy (oprócz emigrantów)?
Prof. Nathanel
http://nathanel.neon24.pl
http://nathanel.neon24.pl
To nie nieudacznicy. To świadomi agenci obcych interesów.
Admin
Admin
Share this:
This entry was posted on 2014-12-04 (czwartek) at 07:07:41 and is filed under Polityka. You can follow any responses to this entry through theRSS 2.0 feed. You can leave a response, lub trackback from your own site.
Odpowiedzi: 24 to “Zniszczono Polskę. Jak i dlaczego? Kto?”
czwartek, 27 listopada 2014
NEOPRL. O JEDEN MAJDAN ZA MAŁO
.
Hanna Dobrowolska: Brunatny tuskoland, czyli o moim aresztowaniu
12 głosujących
O tym, co działo się 20 listopada 2014r. w Państwowej Komisji Wyborczej od ok. godziny 19. do godziny 24. napisano już naprawdę wiele, powiedziano także… są filmy video [wiele z nich mojego autorstwa na portalu solidarni2010.pl] i zdjęcia, relacje telewizyjne.
Ale niewiele osób wie, co wydarzyło się POTEM!
Ale niewiele osób wie, co wydarzyło się POTEM!
Oto relacja minuta po minucie. Układa się ona w długą listę naruszeń prawa, łamania swobód obywatelskich i kardynalnych praw zagwarantowanych konstytucją.
Nikt tego nie sfilmował i nie sfotografował. Pozostaje lektura:
Nikt tego nie sfilmował i nie sfotografował. Pozostaje lektura:
Około godz. 0.20 dnia 21 XI 2014 zostałam wyprowadzona z sali konferencyjnej w PKW przez dwie policjantki. Szłyśmy bardzo szybko długim korytarzem ( wzdłuż ścian stali rozstawieni, jak na „ścieżce zdrowia” z czasów komuny, funkcjonariusze), który wiódł nie wiadomo dokąd. Wcześniej usłyszałam tylko „wychodzimy”, a może „idziemy”. Potem biegiem po schodach i całkiem ciemnymi korytarzami do tylnego wyjścia z PKW, mocno ściskana za łokieć przez funkcjonariuszkę. Po drodze mijałyśmy leżącego na ziemi i przytrzymywanego przez kilku funkcjonariuszy mężczyznę; Grzegorza Brauna zapewne, gdyż to on był wynoszony za ręce i nogi, tuż przed nami z sali. Policjant z aparatem, stojąc nad leżącym, wykonywał serię zdjęć. W absolutnej ciemności raz po raz błyskał flesz.
Mojego zatrzymania dokonano mimo okazania legitymacji prasowej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (dokumentowałam na video przebieg wydarzeń w PKW dla potrzeb portalu solidarni2010.pl) – dowód osobisty celowo okazałam w dalszej kolejności. Nie podano mi podstawy prawnej zatrzymania, nie usłyszałam: „Jest pani zatrzymana” albo podobnego zdania. Wtrącono mnie do policyjnej budy (więźniarki) wraz z Ewą Stankiewicz. O godz. 1.30 w komisariacie na ul. Wilczej podczas sporządzania protokołu zatrzymania dowiedziałam się, że podstawą zatrzymania jest art. 244 KPK i oskarżona jestem o czyn z art. 193 KK – tryb przyspieszony. Wcześniej kazano mi dmuchać w alkomat – odmówiłam. Poprosiłam o zawiadomienie rodziny i powiadomienie jej o potrzebie szukania adwokata. Sama nie mogłam do nikogo zadzwonić ani odszukać w komórce potrzebnych numerów – odebrano mi już wszelkie rzeczy osobiste i telefon. Po chwili nastąpiła rewizja osobista, zmuszono mnie do rozebrania się, oddania wszystkiego, z biustonoszem, rajstopami i skarpetkami – potem boso w butach pozostawałam przez wiele godzin.
Od godz. 3.00 do godz. 9.30 (ponad 6 godzin!) trzymano mnie w ciemnej i zimnej lub – na zmianę – dusznej i gorącej (jak w krematorium) więźniarce (policjanci na zmianę chłodzili mnie i rozgrzewali!). Więźniarka „starego” typu (na pewno nieprzystosowana do przewozu ludzi!) – z dotkliwym okratowaniem, wąskimi lodowatymi ławkami, bez możliwości przytrzymania się czegokolwiek – co przy szybkim i długotrwałym nocnym rajdzie po Warszawie i okolicach było nie do zniesienia. Jak worek kartofli bezwładnie rzucana byłam po wnętrzu więźniarki i wożona po całym mieście. Tylko na moje wyraźne żądanie (waliłam w obudowę więźniarki!) dostarczono mi raz pół litra wody i raz pozwolono skorzystać z toalety. Na całe godziny byłam pozostawiana na parkingach – wtedy funkcjonariusze opuszczali samochód. Potem na moje pytanie „Dlaczego trwało to tyle godzin?” – policjanci odpowiedzieli: „ A co mieliśmy z panią zrobić…?”
Potem dowiedziałam się, że ok. godz. 3.00 rodzinie udzielono telefonicznie informacji, że zostałam zatrzyma – bez podania przyczyn i określenia miejsca, a o godz. 8.00, że „Udałam się już na odpoczynek” (sic!), czyli że przewieziono mnie do aresztu śledczego – nie powiadamiając, gdzie areszt się mieści. Wówczas też, czyli dopiero o godz. 8.00 rodzinę poinformowano, żeby szukała adwokata (bo takie wyraziłam życzenie podczas zatrzymania o godz. 1.30 ).
Następnie o 9.30 zostałam osadzona w areszcie śledczym na ul. Żeromskiego w Warszawie. Wówczas zostałam ponownie poddana skrupulatnemu przeszukaniu i rewizji osobistej. Dopiero o godz. 13.00 podano mi pierwszy od wielu godzin posiłek – mały talerz zupy.
W tym czasie – o godz. 11.30 – rodzina wystawiła pełnomocnictwo zastępcze adwokatowi i zaraz potem zostało ono zgłoszone policji. Nie wiedziałam o tym!
Przewożąc mnie w kajdankach na przesłuchanie ok. godz. 20.00 (dwadzieścia godzin po aresztowaniu) na ul. Wilczą, nie powiedziano mi ani słowa o opiece prawnej, jaką miałam – teoretycznie – od wielu godzin. Dopiero na miejscu dojrzałam, z jakim trudem dopuszczają adwokata do mnie na krótką rozmowę, gdy zażądał kontaktu z klientką przed przesłuchaniem.
Do ok. 23 trwało przesłuchanie.
Adwokat dwukrotnie zażądał zwolnienia mnie po przesłuchaniu – dwukrotnie odmówiono mu bez podania powodów! Kolejną noc musiałam spędzić w areszcie. Rodzinie nie pozwolono podać żadnych środków higieny osobistej! Nie widziałam nikogo bliskiego…
Następnego dnia, w sobotę 22 XI 2014, dopiero o godz.13.00 weszłam na salę rozpraw – prosto z aresztu, bez możliwości dokonania podstawowych dla kobiety czynności higienicznych. Sala rozpraw pełna była kamer TV – wszyscy mogli mnie oglądać i filmować wymiętą, nieuczesaną, skrajnie niechlujną…
W przerwie rozprawy sąd zezwolił na podanie mi napojów i czegoś do zjedzenia, bez możliwości kontaktu osobistego z bliskimi. Ponownie w eskorcie policji – wyprowadzono mnie do aresztu w sądzie, ulokowanego dwa piętra niżej niż sala rozpraw – w podziemiu; mogłam wówczas skorzystać z toalety-pomieszczenia bez drzwi, w obecności policjantki. Areszt pozbawiony był okien.
W czasie całej rozprawy (6 godzin), jako warchoł stanowiący fundamentalne zagrożenie dla demokratycznego państwa prawa, dozorowana byłam przez dwóch policjantów.
Na wyraźne życzenie adwokata sąd przychylił się do prośby o zwolnienie mnie po zakończeniu rozprawy.
Kolejne rozprawy przede mną….
Hanna Dobrowolska
Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Portal solidarni2010.pl
Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Portal solidarni2010.pl
[foto – BZ: noc 21.11.2014 – pod komendą na ul.Wilczej ]
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Ex said
December 16, 1985, http://www.jta.org/1985/12/16/archive/bronfman-confers-with-polish-leader
Opis: rozmowa miała miejsce podczas wizyty Busha seniora ( 1976-1977 dyrektor CIA ) w Warszawie w lipcu 1989 r.
Polak Stanisław said
To my sami nie wiemy jak jest i nalezy nam takie truizmy mowic? Czyzby nie bylo to widoczne i wiadome od zarania naszych dziejow narodowych?
A juz po ostatniej wojnie „zachod” nas tak „uhonorowal” za prawdziwie bohaterski w niej udzial po stronie aliantow – Tobruk, Monte Cassino, Londyn itd. – ze powinnismy raz na zawsze zapamietac te lekcje, ze z tej strony swiata to mozemy co najwyzej jeszcze raz po lbie dostac. No i dostajemy, wiec przynajmniej to sie zgadza, bo bym musial w LOGIKE zwatpic, ale ta akurat mnie nigdy nie zawiodla – cala reszta Rzeczywistosci OWSZEM, za kadym razem i na calej linii.
Sowa said
„Niech zstąpi duch twój”.
Ex said
AlexSailor said
Myślimy jak dzieci.
Plausi said
Polak Stanisław said
Juz czas nam to myslenie zmienic. W koncu jestesmy Najstarsza Nacja na Ziemi, a ze lubimy eksperymenty, wiec pozwolilismy na rozkwit rozmaitych paranoi. To tak z ciekawosci, ALE, jak juz uznamy, ze DOSC TEGO, to… SKONCZYMY Z TYM TAK SAMO LATWO JAK ZACZELISMY.
Ten moment sie zbliza i po raz kolejny zadziwimy swiat! :) Tylko my jestesmy zdolni do takich wejsc, bo to nasza Niebianska Cecha. Polak=Niebianin, ni mniej ni wiecej. Serdecznie Pozdrawiam!
Jerzy Gutowski said
Ojojoj said
b) media w Polsce szczuja na Rosje
c) Polacy sraja w majty ze strachu przed Rosja
Dictum said
Ale do wszystkich działań propolskich potrzebna jest konsolidacja, świadomość i samozaparcie. Ale polactwo jest w 90, no może w 80% skretyniałe.
Anteas said
Sami? Sami to żeśmy pozwolili żeby rządzili nami zdrajcy. Bośmy myśleli że ta demokracja to rzeczywiście władza ludu, a nie przykrywka, myśleliśmy że wraz z upadkiem PRL-u wszyscy zdrajcy się nawrócili na patriotyzm i olaliśmy lustrację.
Jacek said
Joannus said
Aktorzyna świetnie odegrał swą rolę.
A ”polactwo” będzie mu nadal na to dziękować.
Niech Polska upadnie, niech giną ludzie – blizni, grunt to, że mamy namiastkę mesjasza, który wyprowadził z niewoli.
”Ale polactwo jest w 90, no może w 80% skretyniałe”.
Niestety taka jest prawda, to widać, słychać i czuć, nawet blisko siebie.
Joannus said
To nie tak do końca.
Pamiętam tamte czasy,wystarczyła jakakolwiek uwaga a solidarnościowcy miotali zaraz oskarżeniem o komunizm. Podczas rozmowy nawet w 2001 r.pewien osobnik poturbował kolegę fizycznie z miotaniem słowotoku – taki nie taki solidarność się tobie nie podoba.
Niedawno poprosiłem zaognionego osobnika o wymienienie jednego tylko nazwiska uczciwego działacza z mojego miasta z tamtych lat, który do dziś zachował przyzwoitą twarz. Odpowiedz – milczenie.
Podsumowując nastał od 1989 r wygenerowany przez speców od manipulacji masami taki amok, że otrząśnięcie do końca nastąpi dopiero w czasie katastrofy finansowo-gospodarczej.
Inaczej niezauważania podcinania gałęzi bytu narodowego.
Oczywiście pierwszoplanowym celem było w tym ”dyscyplinowanie” w posłuszeństwie animatorom marionetek u władzy.
RomanK said
Marek said
Jak te spółdzielnie za prlu nie byly w rękach żydowskich, to w jakich były?
Marek said
„Od czasu wojny poczynając od slynnego głosowania „3 razy tak” w 1946 roku, wszystkie wybory polityków były sfingowane.”
„Jest więc możliwa jednorazowa zbiórka 10 Zl. od każdego Polaka, któremu marzy się radosna Polska, gdzie ludzie mogą spokojnie pracować i zarabiać na godne życie, bez zagrożenia ze strony niecnych Chazarów. Ktokolwiek potrafi zebrać taki fundusz wyborczy z pewnością wygra następne wybory. 10 Zł. to nie jest duża inwestycja w swoją przyszłość aby nareszcie po 80 latach od 1944 roku w Polsce mogli dojśc do władzy prawdziwi patrioci i pracować zgodnie z naszą Racją Stanu.”
==========
tu najpierw trzeba pomyśleć, co zrobić, by wybory nie były fałszowane.
Dictum said
Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem” – sieć handlowa spółdzielni spożywców powstała w 1868 roku. W każdym z zaborów na powstanie i rozwój spółdzielczości miały wpływ odmienne uwarunkowania prawne, polityczne i gospodarcze. Wspólny był patriotyczny charakter ruchu spółdzielczego, dający możliwości samoobrony gospodarczej i politycznej przed uciskiem administracji każdego z państw zaborczych. W 1869 roku zostały założone pierwsze stowarzyszenia spożywcze: „Merkury” w Warszawie, „Oszczędność” w Radomiu, i „Zgoda” w Płocku. Pomysłodawcą nazwy był Stefan Żeromski, który nazwą „Spolem” zatytułował pierwszy dwutygodnik propagujący ideę spółdzielczości, wydany w 1906 roku,.
NICK said
„Nasza” racja stanu???
Nie moja! Wasza.
Wybory ‚fałszowane’??? Tymińskie to robią. Wespół z banderowcem. Tymiński??? Qurwa… .
Jaka kapituła takie ordery i tacy odznaczeni. Wielu nie dało się nabrać. Chwała.
NICK said
Marek said
Bardzo ładna odezwa i wszystko racja, ale jako zesceptyczały niewolnik pozwolę sobie poruszyć następujące potencjalne problemy w Pana planie:
1. Układ przygotuje jak zwykle alternatywę wyborczą dla Polaków w postaci kilku biernych, miernych ale wiernych kandydatów i zapewni im profesjonalny PR w mediach tak aby wyborcy uznali ich za swoich. Jednocześnie kandydatów niezależnych spoza układu-mafii media będą wyszydzać negatywnym PRem. Gdyby któryś niezależny kandydat w sondażach uzyskiwał niebezpiecznie wysokie poparcie, to znanymi sposobami wyeliminuje się go wcześniej z gry, na przykład podstawieniem paru kobiet, które zeznają że kandydat parę lat wsześniej molestował je seksualnie lub odwiedzał strony internetowe z pornografią nieletnich i sprawę skierują do sądu.
2. Gdyby jednak jakimś cudem kandydatowi spoza systemu udało się wygrać wybory to taka sytuacja byłaby analogiczna do postawienia księdza na czele mafii. Jak długo by tam wytrwał i co realnie mógłby zdziałać taki prezydent, którego funkcja jest w sumie reprezentacyjna.
3. Mafia raz zdobytego panowania w uczciwej rozgrywce nie odda. To pewnik.
4. Ta sama mafia obsiadła też USA, Kanadę i UE, czyli mają zaplecze w postaci tzw. „społeczności międzynarodowej” tzn. mediów tworzących fakty medialne na użytej tej mafii potrafiących z białego zrobić czarne i na odwrót.
5. Ponieważ większość ludzi zdaje sobie z powyższego sprawę, to mało kto ma już nadzieję na zmiany na lepsze i kto będzie mógł to raczej wyemigruje niż poświęci następne lata życia na wegetację w beznadziei. Na Zachodzie demontaż społeczeństw i ich zniewolenie nie posunęły się jeszcze tak daleko i tam Polacy upatrują swej jedynej nadziei na najbliższą przyszłość.
Chociaż niedługo nie będzie już gdzie uciec, gdyż standard życia obywateli na Zachodzie obniża się w przyspieszonym tempie. Nie wiem czy oglądał Pan w poniedziałek wieczorem o 18:00 pm wiadomości na CTV News gdzie podali że już 375.000 obywateli samego Ontario korzysta codziennie z żywnościowej pomocy społecznej tzw. food banks. Paradoksem jest że wielu z nich ma prace, ale mimo wszystko nie są w stanie się utrzymać. Pozdrawiam też z Ontario.