Obecne wybory prezydenckie w USA będą przypominać prawdziwą wojnę – przekonuje redaktor naczelny „DoRzeczy” Paweł Lisicki, wskazując, że obecna walka polityczna wykracza dalece poza ramy konfliktu między Demokratami a Republikanami. W jego opinii, będzie to starcie cywilizacyjne.
Choć do wyborów jeszcze trochę czasu, to kampania prezydencka w USA faktycznie już się rozpoczęła. Demokraci przeprowadzający rękami FBI nalot na posiadłość Donalda Trumpa przygotowują się – jeżeli nie do kolejnego oskarżenia – to do ogromnej akcji oczerniania potencjalnego kandydata z ramienia Partii Republikańskiej. Paweł Lisicki podkreśla, że strategia nasyłania służb specjalnych na liderów opozycji przypomina praktyki rodem z Republik Bananowych, a nie czołowej demokracji świata. Wskazuje również, że Trump wyrasta na realne zagrożenie dla obecnej administracji.
– Dwa dni przed interwencją FBI na wielkim kongresie konserwatywnym w Dallas w Teksasie Trump zapowiedział odniesienie miażdżącego zwycięstwa. W kongresie, w którym wziął też udział m.in. premier Węgier Viktor Orbán, Trump mówił, że od najbliższych miesięcy będzie zależeć, czy przetrwa amerykańska cywilizacja. „Ameryka jest na skraju przepaści i tylko my możemy to powstrzymać”. Trudno w takiej sytuacji nie powiązać akcji FBI z tymi zapowiedziami – przekonuje publicysta.