o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

środa, 31 sierpnia 2011

w o j n a

Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana.
Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych.
 
Człowiek nie ma przyjaciół. Przyjaciół ma tylko powodzenie.
 
Wojna jest lepsza niż nietrwały pokój.


Rada dla PiS i Jarosława Kaczyńskiego na wybory

Ż o ł n i e r z e!


Cała gadanina o tym, że Ameryka nie chce dalej uczestniczyć w tej wojnie i walczyć, to kupa pieprzonych bzdur. Cała nasza tradycja pokazuje, iż zawsze jesteśmy gotowi do walki. Wszyscy prawdziwi Amerykanie uwielbiają tę szprycę emocji i starcie z wrogiem. Jesteście tu dziś z trzech powodów. Dlatego, że chcecie bronić swoich domów i swoich bliskich. Dlatego z szacunku dla siebie, że nie chcielibyście być gdzie indziej. A w końcu dlatego, że jesteście prawdziwymi mężczyznami. Prawdziwi mężczyźni zaś lubią walczyć. Jako dzieciaki wszyscy podziwialiście mistrza w grze w kulki, najszybszego biegacza, najtwardszego boksera, najlepszych baseballistów i piłkarzy. Amerykanie kochają zwycięzców, nie znoszą przegranych. Gardzą tchórzami. Zawsze gramy o zwycięstwo. Mam gdzieś los faceta, który przegrał i jeszcze się śmiał. Oto dlaczego Amerykanie nigdy nie przegrali i nie przegrają wojny. Nie cierpimy samej myśli o klęsce.
Nie wszyscy zginiecie. W dużej bitwie polegnie może tylko dwa procent z dziś tu obecnych. Nie bójcie się śmierci. W swoim czasie przyjdzie ona po każdego człowieka. Prawda, że każdy ma stracha przed pierwszą walką. Ten kto zaprzecza, to kłamca. Niektórzy ludzie jednak nawet z duszą na ramieniu mogą walczyć tak, jak ci najodważniejsi. I do diabła, potrafią wykrzesać z siebie wszystko, gdy widzą, z jakim sercem walczą inni, równie przestraszeni. Prawdziwy bohater to ten, który walczy nawet wtedy, gdy czuje strach. Niektórzy pokonują go już w pierwszej minucie walki. Jednym potrzeba godziny. Drugim – całych dni. Ale prawdziwy mężczyzna nigdy nie pozwoli na to, by strach wziął górę nad jego poczuciem honoru, obowiązku wobec kraju i wewnętrznej, męskiej siły. Walka to najwspanialszy rodzaj rywalizacji, w jakiej może wziąć udział człowiek. Wydobywa z nas to, co najlepsze, a uwalnia od tego co niskie i nikczemne. Amerykanie czują dumę z tego, że są męscy. I mówię wam – są naprawdę waleczni. Pamiętajcie, że wróg czuje strach tak samo, jak wy, a być może bardziej. To nie są nadludzie.
Przez cała swoją służbę wojskową psioczycie na to, co nazywacie „upierdliwym drylem”. Jak wszystko inne w wojsku ma on określony cel. Chodzi o czujność. Każdy musi ją mieć w sobie. Gówno wart jest facet, który nie potrafi być stale czujny i uważny. Jesteście weteranami, inaczej nie bylibyście tutaj. Jesteście gotowi na to, co nadejdzie. Jeśli chcecie przeżyć, musicie cały czas zachowywać czujność. Jeśli jej zabraknie, w końcu jakiś niemiecki skurwysyn zajdzie was od tyłu i zabije byle czym!
W pewnym miejscu na Sycylii, znajduje się czterysta starannie oznaczonych grobów. Są tam dlatego, że jeden z leżących w nich żołnierzy poszedł sobie spać na służbie. Ale to groby Niemców, ponieważ to my zaskoczyliśmy skurwiela w czasie snu, zanim oni sami go przyłapali. Armia to jedna drużyna. Mieszka, śpi, je i walczy razem. Gadanie o jednostkowym bohaterstwie to kupa bredni. Te żałosne kutasy, które smażą artykuły na ten temat w „Saturday Evening Post” nie wiedzą więcej o prawdziwej walce na linii ognia niż o pieprzeniu się!
Mamy najlepszy sprzęt i najlepszą żywność. Najwspanialszego ducha walki i najlepszych żołnierzy na świecie. Mój Boże, żal mi nawet tych biednych skurwysynów, którzy zmierzą się z nami. Na litość boską, naprawdę żal mi tych drani. Mężczyźni nie poddają się. Nie chcę słyszeć, że jakiś żołnierz walczący pod moim dowództwem został wzięty do niewoli, chyba że został postrzelony w walce. Ale nawet jeśli was postrzelą, zawsze możecie jeszcze odpowiedzieć ogniem. I nie gadam tu głupot. Pod swoim dowództwem chcę mieć właśnie takich ludzi, jak ów porucznik, którego spotkałem podczas walk w Libii. W momencie, gdy szkop przyłożył mu do piersi Lugera zerwał hełm, odtrącił rękę z pistoletem i przywalił szwabowi hełmem tak mocno, że ten padł jak długi. Wtedy nasz porucznik podskoczył, wyrwał mu tę broń i zabił innego Niemca, zanim ci pojęli, co u diabła się dzieje. A przez cały ten czas miał kulę w płucu. Oto prawdziwy mężczyzna!
Prawdziwi bohaterowie to nie legendarne postacie z bajeczek dla grzecznych dzieci. Każdy w tej armii ma do odegrania kluczową rolę. Nigdy nie ustawajcie w wysiłku, nie osłabiajcie woli. Niech nikt nie myśli, że jego robota jest nieważna. Każdy ma do wykonania swoją robotę. I musi ją wykonać. Wszyscy jesteście ogniwami wielkiego łańcucha. Co by było, gdyby nagle każdy kierowca ciężarówki uznał, iż ma dość kul świstających nad głową, zżółkł z przerażenia i zjechał wprost do rowu. Taki tchórzliwy sukinsyn mógłby wtedy powiedzieć: „Do diabła z tym wszystkim, i tak nie będą mnie żałować, jestem tylko jednym z wielu tysięcy”. Ale gdyby każdy myślał w ten sposób, to gdzie u licha byśmy byli dziś? Jak wyglądałby nasz kraj, nasi najbliżsi, nasze domy, a nawet cały świat? Nie, do cholery. Amerykanie nie myślą w ten sposób. Każdy ma swoją robotę. Każdy służy wszystkim i większej całości. Każdy oddział i każda jednostka ma swoje miejsce w wielkim schemacie tej wojny. Ludzie od logistyki są potrzebni, by dostarczać nam broni. Dzięki nim możemy walczyć. Kwatermistrz jest ważny, bo dostarcza żywność i umundurowanie. Wszyscy pracujący przy kuchniach polowych mają do wykonania swoją robotę. Nawet ci, którzy tylko gotują wodę, abyśmy nie dostali sraczki.
Niech nikt nie myśli tylko o sobie. Niech zważa na walczącego obok kumpla. W tej armii nie chcemy żałosnych tchórzy. Powinno się ich wytępić, jak szczury. Bo jeśli nie, to po wojnie wrócą do domu i spłodzą jeszcze więcej podobnych ludzi. Odważni mężczyźni spłodzą więcej odważnych mężczyzn. Wybijmy cholernych tchórzy, a będziemy mieli naród ludzi odważnych. Dam przykład jednego z najodważniejszych żołnierzy jakich kiedykolwiek spotkałem. Było to podczas walk w Tunezji. Podczas zaciekłej wymiany ognia, gdy kule świstały nad głową, wojak ten siedział na słupie telegraficznym. Pytam go co u diabła tam robi w takiej chwili. „Naprawiam druty telegraficzne, generale” – krzyczy. „Czy to rozsądnie akurat teraz?”. Ten odpowiada: „Ma pan racje generale, ale te cholerne druty trzeba naprawić”. „Czy nie przeszkadzają ci samoloty ostrzeliwujące drogę?”. „Do diabła nie, generale, robotę trzeba wykonać”. Oto prawdziwy mężczyzna. Prawdziwy żołnierz. Ten człowiek zrobił wszystko, aby wypełnić swoje zadanie, mimo ogromnego prawdopodobieństwa, że zginie.
Szkoda, że nie widzieliście tych ciężarówek na drogach w Tunezji. Nasi wspaniali kierowcy dzień i noc turlali się po tych sakramenckich drogach. Bez żadnej przerwy, nie zbaczając z kursu, a przez cały czas nad głowami latały kule, wybuchały bomby. Cel osiągnęliśmy dzięki odwadze, z której od wieków słyną Amerykanie. Niektórzy z tych kierowców prowadzili bez przerwy ponad czterdzieści godzin. To nie byli ludzie bezpośrednio zaangażowani w walkę z oddziałów liniowych, lecz zwykli żołnierze wykonujący swoją robotę. I jak ją wykonali! Do diabła, wspaniale! Stanowili część jednej drużyny. Bez ich wysiłku, bez nich, przegralibyśmy bitwę. Gdy wszystkie ogniwa łańcucha trzymają się mocno, nikt i nic go nie rozerwie.
Pamiętajcie, nie wiecie, że tu jestem. Żadnych wzmianek o mnie w listach. Świat ma nie wiedzieć, co do cholery zdarzyło się ze mną. Nie dowodzę tą armią. Nie jestem nawet w Anglii. Niech pierwszymi skurwielami, którzy się o tym dowiedzą, będą cholerni ci Niemcy. Chcę zobaczyć, jak podrywają się na równe nogi, sikają ze strachu i skowyczą: „Jezu Chryste! To znowu ta cholerna 3. Armia i ten skurwysyn Patton” .
Rozpętamy tu piekło. Im szybciej uporamy się z tym kurewskim bajzlem, tym szybciej uda nam się także dokonać małego wypadu na Japońców i rozprawić się z tymi zasrańcami w ich jaskini. Zanim cała zasługa przypadnie w udziale chłopcom z piechoty morskiej.
Oczywiście, chcemy wrócić do domu. Pragniemy końca tej wojny. Najszybszym na to sposobem jest dorwanie tych drani, którzy ją rozpoczęli. Im szybciej im dokopiemy, tym szybciej wrócimy do kraju. Najprostsza doń droga wiedzie przez Berlin i Tokio. A gdy tylko zajmiemy Berlin, osobiście zastrzelę tego skurwysyna, tapeciarza, Hitlera. Tak jak zabija się żmiję.
Gdy człowiek cały dzień leży w okopie strzeleckim, to Niemcy w końcu go tam dopadną. Do diabła z tym. Moi ludzie nie będą kopać żadnych rowów czy dołów. Nie chcę, by się tym zajmowali. To tylko spowalnia tempo ofensywy. Bądźcie stale w natarciu. Nie ustawajcie. Nie dawajcie wrogowi czasu na sypanie szańców obronnych. Wygramy tę wojnę, ale tylko walcząc i pokazując Niemcom, że mamy więcej odwagi niż mają – lub kiedykolwiek będą mieli – oni sami. Nie tylko wystrzelamy tych sukinsynów co do jednego, lecz także wyprujemy z nich flaki, których użyjemy do smarowania gąsienic naszych czołgów. Wykończymy tych chujów i Hunów. Wszystkich. Wojna to kurewsko krwawy, morderczy biznes. Musimy zdążyć przelać ich krew, zanim oni przeleją naszą. Rozpruwajcie im brzuchy. Strzelajcie im w bebechy. Gdy kule będą świstać wszędzie dokoła, a ty ścierając z twarzy kurz nagle uświadomisz sobie, że to nie brud, lecz krew i wnętrzności człowieka, który kiedyś był twoim najlepszym przyjacielem, sam będziesz dobrze wiedział co zrobić.
Nie chcę żadnych meldunków w rodzaju: „Utrzymujemy nasze pozycje”. My niczego – do cholery – nie utrzymujemy. Niech robią to Niemcy. Cały czas walmy do przodu. Tylko ciągła pogoń za wrogiem. Chwyćmy go za jaja. Ściśnijmy mu je tak, że srać będzie z bólu. Nasz podstawowy plan operacyjny to przeć naprzód i naprzód. Cały czas, bez przerwy. Przejdziemy przez szkopów gładko, jak gówno przez gęś.
Od czasu do czasu pojawią się narzekania, ze za bardzo przykręcamy śruby naszym ludziom. Ale ja – do cholery – nie dbam o to. Wierzę w starą zdrową zasadę: odrobina potu pozwoli ocalić galon krwi. Im mocniej będziemy NACISKALI, tym więcej Niemców zabijemy. Im więcej ich zabijemy, tym mniej zginie naszych. Tak więc przykręcanie śruby oznacza mniej niepotrzebnych ofiar. Chcę byście wszyscy o tym pamiętali.
Po powrocie do domu z tej wojny będziecie mogli powiedzieć jedną wielką rzecz. Za dwadzieścia lat usiądziecie przy kominku z wnuczkiem na kolanach. A gdy zapyta: „Co robiłeś podczas wielkiej II wojny światowej?”, nie BĘDZIESZ musiał jąkać się w odpowiedzi i dukać coś w rodzaju: „No cóż, przerzucałem szuflą łajno w Luizjanie”. Nie, panowie, będziecie mogli spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć: „Posłuchaj synku, twój dziadek służył we wspaniałej 3. Armii pod dowództwem tego cholernego skurwiela Georgie Pattona” .
gen. George Patton, przemówienie do żołnierzy 3. armii amerykańskiej, 5 czerwca 1944
A oto nasi przeciwnicy:
embedded by Embedded Video

niedziela, 28 sierpnia 2011

P O t o p * bank i kryzys



(  )    po dwóch miesiącach nieobecności w Polsce mam wrażenie, że wróciłem do zupełnie innego kraju. Ten zestaw powyżej to przecież są zdarzenia z ostatnich tygodni- i jak najbardziej nie wyczerpują całości. Sam widziałem jeszcze kilka objawów tego samego- czyli szybko postępującej faszyzacji kraju. Rośnie, i to szybko, dyspozycyjność prokuratorów i sędziów. Z moich rozmów z funkcjonariuszami Policji (choć to akurat nie wśród znajomych, a przy przypadkowych kontaktach- jak wypisywanie mandatów) wynika, że jest wzmacniana dyscyplina i dyspozycyjność wśród funkcjonariuszy- a jednocześnie, oprócz bezpośrednio dochodowych dla budżetu rzeczy- czyli właśnie mandatów, generalnie drobne naruszenia prawa się ignoruje.
To są normalnie oczywiste objawy rozkładającego się państwa, ale szybkość tych wydarzeń jest mocno niepokojąca. Coś się dzieje- przyznam, że brak mi pełnego obrazu sytuacji i nie mam pojęcia co. Rząd dość ewidentnie stara się eskalować wymyślony przez siebie konflikt z kibicami, zaostrza kurs wobec opozycji i umacnia wpływy w „niezależnych” strukturach wymiaru sprawiedliwości. Media masowe grzecznie współpracują lub giną.
To wszystko są rzeczy, których oczywiście należało się spodziewać, ale szybkość wydarzeń mnie też zaskakuje.
Więc tym razem- proszę czytelników o pomoc- czy widzieliście inne mniej znane przypadki bezpośredniej kontroli rządowej nad wymiarem sprawiedliwości lub, co może być mniej oczywiste, przygotowań do jakiejś większej akcji- czegoś o charakterze mobilizowania sił policyjnych czy nawet wojskowych?
Nie wiem- więc się tym razem tylko pytam.
61 komentarze



W 1989 roku, określona grupa osób zdecydowała o wyprzedaży polskiego majątku na rzecz obcego kapitału. W składzie tej grupy możemy umieścić takie nazwiska jak - Witold Trzeciakowski, Jacek Merkel, Jan Krzysztof Bielecki, Andrzej Milczanowski, Zdzisław Najder, Jerzy Thieme, Jeffrey Sachs i Jacek Rostowski - uczestnicy konferencji w brukselskim Biurze "Solidarności".

Po powołaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego, ministrem finansów i wicepremierem, został dr Leszek Balcerowicz. Z punktu widzenia realizacji planu waszyngtońskiego konsensusu, postać wręcz idealna.

http://www.polonica.net/Balcerowicz.htm

Stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej, ulubieniec prezesa W S Sulimirskiego, bywalec rautów organizowanych pod hasłem “Professor Leszek Balcerowicz, the architect of Poland ’s economic reform after the fall of Communism and the man hailed as “rebuilding Poland in five days.” The lecture was organized and hosted by Consul General Krzysztof W. Kasprzyk, The Republic of Poland“.

Na raut zaproszono doborowe towarzystwo, dosłowny cytat - “The audience was filled with American businessmen and women from AIG, UBS, Goldman Sachs, Moody’s and more. Among those participating in the lively and informative Q & A session that followed were Asaf Buchner (UBS), Ashwini Gupta (American Express), Helmut Kratky(UniCredit), Karren Morris (AIG), Jonathan Schiffer (Moody’s), William Timothy Love (Omnicom Group, Inc.), Barbara Katz (CUNY), Hugo Kaufman (CUNY). They were all literally hanging on every word from the financial guru.”

http://74.125.77.132/search?q=cache:ZgaDHguAr90J:www.newyorksocialdiary.com/node/139177+Bank+of+New+York+W+Sulimirski&cd=7&hl=pl&ct=clnk&gl=pl

Kolejnym krokiem na drodze wyprzedaży, było powołanie na przewodniczącego Rady Ekonomicznej przy Prezesie Rady Ministrów, pana Witolda Trzeciakowskiego oraz umieszczenie w jej składzie…….gubernatora Banku Centralnego Izraela Michaela Bruna.
Mając takie podstawy, wystarczyło jeszcze rozprowadzić po Radach Nadzorczych SSP, “swoich” urzędników MF (patrz “Ku pamięci“).
Ten krok trochę skomplikował sytuację ponieważ jak mawiał minister Karol Ludkowski - "to stado rozszalałych bawołów, a za każdym z nich stoi jakiś układ", jednak po małych perturbacjach (BŚ, BG, PBK, BPH itd.) wyprzedaż w określonych kierunkach, szła pełną parą.

Kierunki, ogólnie rzecz ujmując, są dwa.
1. Grupa kapitału amerykańskiego (nadzorcy - Balcerowicz, Sulimirski, Wancer)
2. Grupa kapitału niemieckiego (nadzorcy - Kulczyk, Janiszewski, Kalicki)
MancoCapac
1 komentarz

29 kwietnia 2009

Rok 1994 (może ktoś jeszcze pamięta)

Obsada - Banki i instytucje finansowe

(na ogół stanowiące własność Skarbu Państwa - całkowitą lub blisko 100 proc. )
Rada Banku PKO SA
działa w następującym składzie:
Prezes Rady Banku -- Krzysztof Kalicki
Sekretarz rady -- Elżbieta Piechocka
oraz członkowie:
Ewa Bieniasz,
Piotr Dziewulski,
Zdzisław Fedak,
Zbigniew Radwański,
Witold Sulimirski,
Platon Wysoczański

Link do tekstu, w którym znajdziemy pełną obsadę Rad Nadzorczych, znaczących SSP (spółki skarbu państwa). W większości są obsadzone urzędnikami MF (o których min Karol Lutkowski mawiał - "to stado rozszalałych bawołów, a za każdym z nich stoi jakiś układ"), NBP oraz urzędnikami i doradcami innych ministerstw. Ten stan jest zasługą kolejnych  ministrów, takich jak - Leszek Balcerowicz, Karol Lutkowski, Andrzej Olechowski, Jerzy Osiatyński
(Osiatynski Jerzy Epaminondas) - założyciel spółki CIL (FOZZ Bis)

ur. 02.11.1941 r., Zarejestrowany pod numerem 74164, jako kandydat na TW przez Wydz. II Dep. II MSW - pseudonim "Osiatynski". Po wyrazeniu zgody na wspolprace, zmieniono kategorie na TW. Materialy zlozono do archiwum dnia 10 lutego 1983 roku pod numerem 16923/I, mikrofilm nr F-15100/1. Akta zniszczono w pazdzierniku 1985 r., mikrofilm zniszczono w grudniu 1989 roku - protokol nr 112, 113.,)

http://new-arch.rp.pl/artykul/26400_Informacje.html
MancoCapac
skomentuj

27 kwietnia 2009


Info z prasy polonijnej

"Założona w 1926 roku Fundacja Kościuszkowska prowadzi zakrojoną na szeroką skalę działalność charytatywną na rzecz promowania polskiej kultury, studentów i naukowców. Prezes Witold Sulimirski urodził się we Lwowie. Ukończył studia na uniwersytecie Cambridge. Studiował także na francuskim uniwersytecie w Strasburgu i niemieckiej uczelni w Monachium. Przez wiele lat był związany z największymi amerykańskimi bankami. W 1989 roku został wiceprezesem Bank of New York. Reprezentował interesy amerykańskich instytucji finansowych, będąc członkiem zarządu Banku Pekao SA i Banku Gdańskiego. Od 1992 do 1994 roku był dyrektorem wykonawczym American Investment Initiative in Poland. Obok działalności zawodowej pan Sulimirski bardzo czynnie włączył się w działalność charytatywną. Między innymi dzięki jego zaangażowaniu Zakon Maltański stworzył w Krakowie Centrum Pomocy dla Dzieci, które jest największą tego rodzaju placówką pomocową w Polsce i Europie Środkowej."

Po tym krótkim wprowadzeniu, link do tabelki ukazującej głównych graczy, na rynku kwitów (globalnych)

http://ceo.cxo.pl/artykuly/55537/Prestiz.z.zagranicy.html

oraz link do strony, która sporo mówi o pracy p Sulimirskiego, jako doradcy

http://209.85.229.132/search?q=cache:4i98XUfI2Q0J:www.nowodworski.org/about/a1-1.htm+Advisors+Jolanta+Olechowska+Witold+Sulimirski&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl

http://209.85.229.132/search?q=cache:CDG8mp3joWYJ:www.irb.pl/%3Fm%3Donas%26sec%3Donas%26cat%3Dzespol+Witold+Sulimirski&cd=33&hl=pl&ct=clnk&gl=pl


 
MancoCapac
skomentuj

Ostatnie opadłe liście