Józef Szaniawski - Brutalna prawda o 4.06.1992r.,
Wałęsie itp.
Tych niebezpiecznych
dla suwerennego bytu III RP agentów chciał odsunąć rząd Olszewskiego. Premier
chciał także w dziedzinie ekonomicznej zatrzymać proces złodziejskiej
prywatyzacji i okradania państwa, chciał zlikwidować patologie transformacji
politycznej, przez jaką przechodziła Polska po Okrągłym Stole. Nie było też
przypadkiem, że właśnie rząd Olszewskiego domagał się od Rosji natychmiastowego
wycofania z Polski okupacyjnych jednostek armii rosyjskiej, a jednocześnie
oficjalnie wystąpił do NATO o pełną integrację Polski. Nie było też przypadkiem,
że to właśnie ten rząd uznał Ukrainę jako niepodległe państwo.
Marcin Gugulski
Wybielając swoją przeszłość próbuje wrócić do
polityki
Bajki Wałęsy
W sobotnich “Rozmowach niedokończonych” w
Radio Maryja były prezydent Lech Wałęsa przedstawił swoją wersję wydarzeń
związanych z obaleniem rządu Jana Olszewskiego w 1992 roku. Wersję niezgodną z
prawdą.
Według Wałęsy podjął on decyzję o obaleniu rządu, gdy
minister Antoni Macierewicz wykonując uchwałę Sejmu przedstawił Sejmowi listy
osób odnotowanych w archiwach jako agenci bezpieki. Tymczasem było
inaczej.
“Ratowanie Ojczyzny przed zamachem stanu”
Wałęsa twierdzi dziś, że uznał wówczas, iż jest to zamach
stanu - do tego realizowany nieudolnie i bez przemyślenia. Olszewski, a
zwłaszcza Macierewicz - mówił w sobotę były prezydent - chcieli
doprowadzić do obalenia prezydenta, marszałka Sejmu, unieruchomienia parlamentu.
Chodziło o skłócenie wszystkich ze wszystkimi tak, aby uniemożliwić utworzenie
jakiejkolwiek większości parlamentarnej. W ten sposób premier Olszewski
nigdy by nie mógł zostać odwołany i rządziłby bez przeszkód - twierdzi
Wałęsa.
Bazy rosyjskich tajnych służb
Sprawa udziału Wałęsy w obaleniu rządu Jana Olszewskiego
wymaga szerszego omówienia i jeżeli takie będzie życzenie naszych Czytelników,
możemy już wkrótce poświęcić jej więcej miejsca na łamach GŁOSU. Teraz pragniemy
jedynie przypomnieć niektóre fakty wskazujące na kłamliwość relacji
przedstawionej 17 stycznia przez Wałęsę.
Po
pierwsze, inicjatywa obalenia rządu Jana Olszewskiego wyszła od Lecha Wałęsy na
długo przed ujawnieniem przez Macierewicza agentury, a nawet przed podjęciem
przez Sejm uchwały nakazującej ministrowi spraw wewnętrznych podjęcie takich
działań. Decyzję o obaleniu rządu Lech Wałęsa podjął po tym, gdy rząd Jana
Olszewskiego odmówił zgody na traktatowe zagwarantowanie rosyjskim spółkom (a w
istocie: rosyjskim służbom specjalnym) przejęcia przez nie terenów po byłych
bazach sowieckich w Polsce. Wałęsa, przebywający od 22 maja w Moskwie, pragnął
podpisać z Jelcynem układ zawierający klauzulę przekazującą te bazy rosyjskim
“firmom handlowym”. Rząd Olszewskiego zaprotestował przeciw tym projektom a
wobec nieprzyjęcia tego stanowiska do wiadomości przez prezydenta, przypomniał
mu o tym w szyfrogramie, dostarczonym Wałęsie już na Kremlu. Wobec
jednoznacznego stwierdzenia, że rząd nie wyrazi zgody na taki traktat Wałęsa
musiał ze spornego punktu zrezygnować (choć prawdopodobnie wcześniej przyrzekł
już Jelcynowi jego realizację). W odwecie 26 maja, natychmiast po powrocie z
Moskwy, wystosował list do klubów parlamentarnych stwierdzając w nim, że rząd
Jana Olszewskiego utracił jego zaufanie, więc należy utworzyć nową koalicję i
powołać nowy rząd.
Kulisy lustracji
Po
drugie, wszystko to działo się w dniach 22-26 maja a uchwała zobowiązująca
ministra Macierewicza do przeprowadzenia lustracji została przyjęta przez Sejm
28 maja 1992 roku. 29 i 30 maja minister spraw wewnętrznych wielokrotnie
rozmawiał z prezydentem, przedstawiając mu zasady, na jakich zostanie dokonana
lustracja. Między innymi zapewniono lustrowanym możliwość pełnego dostępu do
własnych akt w towarzystwie męża zaufania i robienia notatek oraz zapewniono
powołanie komisji (z Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego prof. Adamem
Strzemboszem na czele) dla weryfikacji ewentualnych nieścisłości. W trakcie tych
rozmów sam Wałęsa domagał się, by w razie ujawnienia jego akt zostały ujawnione
także akta marszałka Sejmu i innych osób, o których wiedział, że są odnotowane
przez bezpiekę jako agenci. Wałęsa i szef jego gabinetu Mieczysław Wachowski
czynili wszystko, by odwieść ministra Macierewicza od wykonania uchwały Sejmu:
próbowali go szantażować, straszyć buntem zorganizowanym przez Andrzeja Leppera,
a także przekupić stanowiskiem wicepremiera.
Koalicja strachu
Po
trzecie, według przedstawianej obecnie przez Wałęsę wersji wydarzeń, został on
jakoby całą sprawą zaskoczony i musiał podejmować nagłe działania dla ratowania
zagrożonego chaosem państwa. Jest to kompletna nieprawda. Owszem, zamach stanu
planował i zrealizował... Wałęsa, a nie Olszewski z Macierewiczem, zaś decyzje o
obaleniu rządu Wałęsa podjął - trzeba to tutaj powtórzyć - na długo przed
podjęciem uchwały lustracyjnej. Przyczyną działania Wałęsy był opór rządu wobec
planów przekazania rosyjskim służbom specjalnym terenów po byłych bazach
sowieckich. Natomiast sprawa lustracji stała się punktem wyjścia do zawarcia
sojuszu - słusznie nazwanego wówczas “koalicją strachu” - który połączył
komunistów z SLD, Unię Demokratyczną (późniejszą Unię Wolności), KPN, KLD i PSL
oraz kilka drobniejszych ugrupowań zagrożonych ujawnieniem agentów w ich
szeregach. Koalicja ta nigdy by jednak nie powstała, gdyby nie determinacja
Lecha Wałęsy, którego słowa wypowiedziane na tajnej naradzie spiskowców w dniu 4
czerwca 1992 roku odnotowano dla historii: trzeba zrobić wszystko, by
Macierewicz już jutro nie mógł wejść do MSW.
Na
koniec wypada dodać, że o projektach lustracyjnych Lech Wałęsa świetnie wiedział
dużo wcześniej, gdyż minister Macierewicz wielokrotnie informował go o pracach
nad tą sprawą, zaś zasady przyszłej lustracji były dyskutowane w MSW z udziałem
Wałęsy już w kwietniu 1992 roku.
MARCIN GUGULSKI
“Głos” nr 4, 24 I 2004 r., str. 4.
...coś tam
napisano o współpracy...
(fragment wypowiedzi
Lecha Wałęsy w Radiu Maryja z dnia 17 stycznia 2004 r.):
(...) Ja jako jedyny zmusiłem bezpiekę do
podrabiania dokumentów od początku do końca, wrobienie mnie i to z różnych
powodów w “Bolka” i tam ciągłości przedłużanie... Jeszcze jedną rzecz trzeba
pamiętać. Do 78 roku, do Wolnych Związków Zawodowych ja, Lech Wałęsa,
prowadziłem prywatną moją wojnę z bezpieką i z komunizmem. Prywatna moja wojna.
W tej wojnie, na dzisiaj patrząc, pewne rzeczy mogłyby się nie zdarzyć. Ale to
była wojna zdecydowana. Żaden agent, żadna zdrada, żadne donosy, nic takiego się
nie zdarzyło. Natomiast miałem trudny moment. Ale w tym momencie nikt by inaczej
nie postąpił jak ja. Znów mi palec Boży pomógł. Otóż był to trudny moment po tym
słynnym “pomożeniu” Gierka. Kiedy Gierek objął władzę i wtedy było owo słynne
“pomożemy” w Gdańsku. Ja nie krzyczałem, byłem na tym spotkaniu byłem delegatem,
bo ja byłem wtedy szefem na strajku przecież w Gdańsku. Nie zgodziłem się
szefować, ale mi zaproponowano, bo rzeczywiście bezpieka mnie załatwiła. Miałem
za małe doświadczenie i mnie przytrzymano. Nie mogłem się podnieść, podziękować
za wybór, bo mi trzymano kufajkę i mówiono mi na ucho: - Panie nie zgadzaj
się, powiedz pan tak, że jest pan młody, pan popełni błędy, lepiej jak będziemy
wspólnie kierować. I ja się na to nabrałem. Nabrałem się, przyznaję. I tylko
dlatego nie byłem przewodniczącym, ale wtedy byłem za mały, za mało wiedziałem
by przewodniczyć. I prawdopodobnie dobrze, że to się tak skończyło.
I teraz po tym słynnym “pomożemy” Gierka,
na którym ja byłem i były tysiące ludzi, bezpieka wiedziała, że ja nie
krzyczałem - wszyscy krzyczeli “pomożemy” - ja nie krzyczałem. I bezpieka
natychmiast mnie wezwała. Że nie wiem... z ulicy mnie zabrano - wtedy tak to się
postępowało. Wtedy bezpieka mówiła wprost: - Czy pan krzyczał “pomożemy”? -
Wy macie filmy - Proszę pana czy pan będzie burzył Polskę? Czy pan w tym stanie
rzeczy, kiedy Gierek, Zachód, on porządny człowiek, na Zachodzie wychowany, chce
budować, a Żydzi przeszkadzają - o właśnie takie teksty oni wtedy wygłaszali
- czy pan będzie przeszkadzał, czy pan będzie budował? No, sytuacja
straszliwie trudna. No i oczywiście ja byłem już wtedy dość szybki. Odpowiedź:
- Proszę panów, chyba nie macie wątpliwości - będę budował Polskę. - Będzie
pan współpracował? - Będę pracował dla Polski. Jeśli pan rozumie współpracę -
pracować, to oczywiście tak. I może rzeczywiście coś tam napisano o
współpracy. Ale nigdy z mojej strony nie było żadnego pisma, żadnego donosu.
Ktoś powie: a tam są pisma, bo ktoś tam miał jakieś pisma... Oczywiście, tak. Ja
to wyjaśniałem jako prezydent, oglądałem to i wiecie państwo skąd to się wzięło?
Otóż ja opisałem swojego czasu, za podziemia, cały grudzień w swoim czasie, moje
postępowanie, bo to było ciekawe: ta walka, zostanie przewodniczącym, to
wszystko... Ja to opisałem. Ta opowieść, nie wiem, w dwóch egzemplarzach było.
Czy wpadła na rewizji, bo rewizji miałem dużo w tym okresie i my wszyscy? Czy
wpadła na rewizji u mnie, czy u kogoś, komu przekazałem, chyba Borusewiczowi
przekazałem jeden [...] A tam było pisane gdzie byłem, kto tam był, jak
nazwiska. I oni z tego zrobiono nie oryginały tylko wycinki. Tak dopasowano, że
to wyglądało jakby to jest jedna rzecz, jakbym ja coś robił.
Nigdy niczego nie napisałem. Nigdy żadnych
donosów nie miałem. Ja byłem od urodzenia wrogiem komunizmu, wrogiem tamtej
władzy. Dlatego niech nikt nawet nie myśli o tym, to się nie mieści mi w
głowie... Ja nie mógłbym.
Tekst przepisany z taśmy magnetofonowej.
“Głos” nr 4, 24 I 2004 r., str. 4.
Teksty powyższe zamieszczone dzięku uprzejmości redakcji
Tygodnika GŁOS.
Dziękujemy.