WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 21 listopada 2009
taki pejzaż * JAKIE DŁUGI PO WSI
MOTTO:
"Mam wątpliwości czy ten system zawali się sam.
Jak okaże się, że granica bólu mas jest niebezpiecznie blisko, to zaaplikuje się masom igrzyska w stylu euro2012 czy studyjny (he he) pierwszy krok człowieka na Marsie - i jakoś to będzie. A jak do świadomości mas coś jednak zacznie docierać, to zrobi się polowanie na czarownice. Kozły ofiarne (zabezpieczone uprzednio moratorium na wykonywanie kary śmierci) dostaną surowe 5-letnie wyroki w zawiasach za bezprzykładną niegospodarność oraz cichaczem bilet na Bahamy ;)
Wyrwanie się z tego bagna będzie tytanicznym wysiłkiem. Masy muszą zostać przyparte do muru, by mogły przejrzeć na oczy. I to najlepiej w gwałtowny sposób. A kierownictwo tego bajzlu zna się na tresurze i w odpowiednich dawkach stosuje masom
"Mam wątpliwości czy ten system zawali się sam.
Jak okaże się, że granica bólu mas jest niebezpiecznie blisko, to zaaplikuje się masom igrzyska w stylu euro2012 czy studyjny (he he) pierwszy krok człowieka na Marsie - i jakoś to będzie. A jak do świadomości mas coś jednak zacznie docierać, to zrobi się polowanie na czarownice. Kozły ofiarne (zabezpieczone uprzednio moratorium na wykonywanie kary śmierci) dostaną surowe 5-letnie wyroki w zawiasach za bezprzykładną niegospodarność oraz cichaczem bilet na Bahamy ;)
Wyrwanie się z tego bagna będzie tytanicznym wysiłkiem. Masy muszą zostać przyparte do muru, by mogły przejrzeć na oczy. I to najlepiej w gwałtowny sposób. A kierownictwo tego bajzlu zna się na tresurze i w odpowiednich dawkach stosuje masom
- zobojętnienie, dezinformację i nadzieję."
***
***
??
Opublikowany 6 październik 2009 Ekonomia , Polityka , Polska , Socjaldemokracja , socjaliści Leave a Comment Tags: dług publiczny, zadłużenie polski
Dobry artykuł o zadłużeniu Państwa ukazał się w Rzepie. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek na jej łamach przedstawiono w taki sposób ten problem. Miejmy nadzieję, że rozwinie się z tego jakaś większa dyskusja w mediach. No i oczywiście, że temat zostanie podjęty przed przyszłymi wyborami.
A ludzie żyją sobie szczęśliwi i nieświadomi. Sądzą, że zawsze będzie można korzystać z bezpłatnej służby zdrowia a po 65 roku życia będzie można przejść na dożywotnią emeryturę (zapewniającą godne życie .Ależ to będzie niemiłe zaskoczenie dla większości społeczeństwa, kiedy to wszystko się skończy.
Dla tych którzy przejrzą na oczy czytając poniższy artykuł polecam ANTYPORADNIK PRZYSZŁEGO EMERYTA i CZWARTY FILAR
Ogólnie polecam blog Dwa Grosze Po przeczytaniu kilkudziesięciu wpisów wpada się w małą panikę (albo dużą). Mimo dyskomfortu warto.
———
Ostrożne uwzględnienie samych kosztów dotychczasowych obietnic emerytalnych bez kosztu darmowego leczenia oznacza, że dług publiczny na głowę każdego obywatela wynosi ponad 70 tys. złotych
Według oficjalnych statystyk dług publiczny w przeliczeniu na jednego obywatela Polski wynosi około 17 tys. złotych. Jednak tak naprawdę jest on znacznie wyższy. Oficjalne dane na temat zadłużenia sektora publicznego, czyli tak naprawdę nas, podatników, są niejasne i nierzetelne, bo ujmują tylko małą część istniejącego zadłużenia. Głównym brakującym elementem w statystyce zadłużenia publicznego są dopłaty z budżetu, czyli z naszych podatków, do emerytury oraz zakup usług leczenia, które są płatne później niż w bieżącym roku budżetowym. Taki nierzetelny sposób księgowania jest wygodny dla polityków. Pozwala im chwalić się bieżącymi wydatkami bez ukazywania ich długoterminowych konsekwencji. Gdy na przykład kilka lat temu Sejm uchwalił wcześniejsze emerytury górnicze warte 70 mld zł, to oficjalny dług państwa nie wzrósł ani o złotówkę. A przecież posłowie skutecznie zobowiązali nas do wypłaty tej sumy w przyszłości.
Ostrożne uwzględnienie samych kosztów dotychczasowych obietnic emerytalnych bez uwzględnienia wszakże kosztu darmowego leczenia oznacza, że dług publiczny na głowę każdego obywatela sięga ponad 70 tys. złotych. Tak więc dług publiczny Polski wynosi nie około 47 proc. PKB, jak twierdzi się oficjalnie, lecz ponad 200 proc. PKB!
Co to jest dług
Dane te nie zaskoczą rozsądnego człowieka, który wie, co to jest dług. Bo wie on, że dług to pieniądze, które jesteśmy winni innym. By to zrozumieć, nie trzeba znać ani ekonomii, ani księgowości. Tą logiką kieruje się prawo, które zobowiązuje sektor prywatny do księgowania wszystkich jego zobowiązań. Jednak państwo uznaje, że obowiązuje je inna logika. Państwo uznaje bowiem, że nie musi księgować całego swojego długu.
Liczne autorytety i aparat państwowy udają, że dług można dowolnie definiować, a duża część zobowiązań z odległej przyszłości nie istnieje w teraźniejszości. Jest to nierzetelne. By jasno i rzetelnie przedstawić sytuację finansową Polski, należy ująć i przedstawić całe zadłużenie sektora publicznego niezależnie od terminu jego zapłaty i niezależnie od tego, komu zobowiązaliśmy się zapłacić te pieniądze.
Na razie państwo poprawnie księguje tylko papiery wartościowe emitowane przez sektor publiczny, takie jak obligacje Skarbu Państwa, oraz kredyty zaciągnięte w bankach. Dlatego ten rodzaj długu, bez względu na to, czy jest płatny za rok czy za dziesięć lat, jest uwzględniony w oficjalnej statystyce zadłużenia sektora publicznego. Natomiast zobowiązania państwa wobec Polaków w postaci przyszłych emerytur oraz obiecanego darmowego leczenia są księgowane tylko w budżecie roku, w którym zostaną zapłacone. Oznacza to, że dopłaty do emerytur i koszt leczenia bieżącego roku są zaksięgowane w budżecie na rok 2009. Natomiast te same zobowiązania za lata 2010, 2011, 2012 itp. nie są nigdzie ujęte. Choć, oczywiście, jak najbardziej stanowią wymagalne zobowiązania państwa. Takie księgowanie stanowczo zaniża dane dotyczące zadłużenia sektora publicznego. Takie ujęcie długu publicznego byłoby rzetelnym uproszczeniem, gdyby struktura wiekowa społeczeństwa się nie zmieniała – mniej więcej ta sama liczba emerytów, rencistów i osób wymagających leczenia przypadałaby na pracujących i płacących podatki. Ale od lat 60. ubiegłego wieku nasze społeczeństwo się starzeje.
Negatywne konsekwencje
Dotychczasowy sposób przedstawiania zobowiązań Polski ma poważne negatywne skutki, zwłaszcza dla młodych i nienarodzonych Polaków. Wyższe ukryte zadłużenie dziś oznacza większe podatki oraz redukcję świadczeń w przyszłości, gdy trzeba będzie spłacić całe, zarówno to ujawnione, jak i nieujawnione w oficjalnych danych, zadłużenie. Na takiej zasadzie zadziałała reforma emerytalna. Przejście od systemu pokoleniowego, w którym dzieci i wnuki płaciły za emerytury rodziców i dziadków, do systemu składkowego, w którym każdy oszczędza na swoją emeryturę, polega na tym, że obecni młodzi zapłacą za emerytury dwa razy. Najpierw zapłacą za emerytury swoich dziadków i rodziców, a potem jeszcze raz zapłacą za własne niższe emerytury. Podobnie trzeba będzie zrobić z emeryturami mundurowymi, sędziów, prokuratorów, rolników oraz kosztami leczenia wszystkich Polaków.
Ukrywając przed nami skalę rzeczywistego zadłużenia, rządzący ze wszystkich obozów politycznych chcą ukryć, że w przyszłości czekają nas podwyżki podatków oraz niższe, niż obiecano świadczenia. Rzetelnym sposobem prezentowania zadłużenia sektora publicznego jest ukazanie całego zadłużenia niezależnie od terminu jego zapłaty i tego, komu winni jesteśmy pieniądze.
Najczęstszą odpowiedzią na rozbieżność pomiędzy oficjalnymi danymi a rzeczywistym zadłużeniem publicznym jest stwierdzenie: „ale w innych krajach też tak robią”. Owszem, w większości krajów, choć nie we wszystkich, władze tak liczą dług, by nie oddawał on prawdziwego, a wyższego poziomu zadłużenia.
Politycy wszystkich krajów mają tendencję do wydawania więcej, niż podatnicy są w stanie zapłacić. Sytuacja Polski jest więc podobna do większości rozwiniętego świata. I tu, i tam politycy zaaprobowali metodologię liczenia zadłużenia publicznego, która zaniża oficjalnie podawane zadłużenie publiczne. I przez wiele lat mogli tak czynić bezkarnie, ponieważ fałszowano księgowość zobowiązań wybiegających dziesiątki lat do przodu.Kto za to zapłaci
Długi, które zaciągali politycy, stawały się wymagalne dawno po tym, gdy nie tylko kończyły się ich kadencje, ale również, gdy większości z nich już nie było wśród nas. Za emerytury rolnicze udzielone przez Gierka, liczne branżowe przywileje emerytalne utworzone przez ekipę Jaruzelskiego płacą podatnicy, którzy wtedy byli dziećmi lub których jeszcze w ogóle nie było. Podobnie będzie z kosztem umożliwienia zdrowym ludziom przechodzenia na renty i wcześniejsze emerytury przez SLD w połowie lat 90.
Młodzi podatnicy będą płacić jeszcze przez wiele lat po tym, gdy politycy, którzy zwiększyli tym rozdawnictwem swą popularność i władzę, odejdą z polityki lub wręcz z tego świata. Okres rozliczenia się z podjętych zobowiązań można było dodatkowo przedłużać, zaciągając nowe kredyty w miejsce wcześniejszych zobowiązań. Pożyczanie bowiem to przesuwanie konsumpcji w czasie – z przyszłości na teraźniejszość – oraz przesuwanie płatności z dziś na przyszłość.
Ale większy dług dziś to wyższe podatki i mniej pieniędzy na inwestycje i świadczenia jutro. A niestety, dalej już tak przerzucać długów na przyszłość się nie da. Ta niegdysiejsza odległa przyszłość jest już coraz bliżej, a my bierzemy udział w bezprecedensowym starzeniu się społeczeństw. I dziś już możemy stwierdzić, że nawet po wielu reformach nie starczy pieniędzy podatników na istniejące, ale niezewidencjonowane zobowiązania państwa. Powojenny system opieki społecznej opierał się na opłatach pokoleń młodszych na wydatki socjalne starszych.
System ten sprawdzał się dobrze, dopóki rosła liczba podatników. Jednak od lat 60. ubiegłego wieku wraz ze starzeniem się społeczeństw coraz mniejsza liczba pracujących musi utrzymać coraz większą liczbę beneficjentów różnych przywilejów obiecanych w przeszłości przez polityków. Starzenie się społeczeństwa uczyniło dotychczasowe sposoby zabezpieczenia socjalnego coraz bardziej kosztownymi, dolegliwymi i niedającymi się utrzymać w niedalekiej już przyszłości.Co możemy zrobić?
Zachowujmy się tak, jakbyśmy byli bardzo zadłużeni – bo jesteśmy. W najbliższych dekadach Polska potrzebuje wygenerować znaczną nadwyżkę budżetową oraz ograniczyć koszty przywilejów emerytalnych i darmowego leczenia na koszt podatników – w innym wypadku czekają nas drastycznie wyższe podatki oraz drastycznie niższe świadczenia.
Oznacza to zmniejszenie wydatków państwa, podniesienie podatków oraz unieważnienie części zobowiązań. Im szybciej dokonamy tych zmian, tym mniej będą one bolesne. Ponadto elementarna uczciwość wymaga, by policzyć poziom prawdziwego zadłużenia Polski – i podawać go do wiadomości publicznej co roku w ustawie budżetowej oraz co miesiąc razem z danymi na temat zadłużenia publicznego.
Tak, by wszystkie pokolenia Polaków mogły z pełną świadomością zadecydować, na jaki system zabezpieczeń społecznych stać nas tak naprawdę, a nie według nierzetelnych liczb przedstawianych nam dotychczas. Bez rzetelnych informacji demokracja nie działa. Brak pełnej ewidencji tworzonych zobowiązań pozwala rządzącym rozdawać liczne przywileje w celu zwiększenia swej władzy bez ukazywania społeczeństwu pełnych kosztów takich działań.
Dobry artykuł o zadłużeniu Państwa ukazał się w Rzepie. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek na jej łamach przedstawiono w taki sposób ten problem. Miejmy nadzieję, że rozwinie się z tego jakaś większa dyskusja w mediach. No i oczywiście, że temat zostanie podjęty przed przyszłymi wyborami.
A ludzie żyją sobie szczęśliwi i nieświadomi. Sądzą, że zawsze będzie można korzystać z bezpłatnej służby zdrowia a po 65 roku życia będzie można przejść na dożywotnią emeryturę (zapewniającą godne życie .Ależ to będzie niemiłe zaskoczenie dla większości społeczeństwa, kiedy to wszystko się skończy.
Dla tych którzy przejrzą na oczy czytając poniższy artykuł polecam ANTYPORADNIK PRZYSZŁEGO EMERYTA i CZWARTY FILAR
Ogólnie polecam blog Dwa Grosze Po przeczytaniu kilkudziesięciu wpisów wpada się w małą panikę (albo dużą). Mimo dyskomfortu warto.
———
Ostrożne uwzględnienie samych kosztów dotychczasowych obietnic emerytalnych bez kosztu darmowego leczenia oznacza, że dług publiczny na głowę każdego obywatela wynosi ponad 70 tys. złotych
Według oficjalnych statystyk dług publiczny w przeliczeniu na jednego obywatela Polski wynosi około 17 tys. złotych. Jednak tak naprawdę jest on znacznie wyższy. Oficjalne dane na temat zadłużenia sektora publicznego, czyli tak naprawdę nas, podatników, są niejasne i nierzetelne, bo ujmują tylko małą część istniejącego zadłużenia. Głównym brakującym elementem w statystyce zadłużenia publicznego są dopłaty z budżetu, czyli z naszych podatków, do emerytury oraz zakup usług leczenia, które są płatne później niż w bieżącym roku budżetowym. Taki nierzetelny sposób księgowania jest wygodny dla polityków. Pozwala im chwalić się bieżącymi wydatkami bez ukazywania ich długoterminowych konsekwencji. Gdy na przykład kilka lat temu Sejm uchwalił wcześniejsze emerytury górnicze warte 70 mld zł, to oficjalny dług państwa nie wzrósł ani o złotówkę. A przecież posłowie skutecznie zobowiązali nas do wypłaty tej sumy w przyszłości.
Ostrożne uwzględnienie samych kosztów dotychczasowych obietnic emerytalnych bez uwzględnienia wszakże kosztu darmowego leczenia oznacza, że dług publiczny na głowę każdego obywatela sięga ponad 70 tys. złotych. Tak więc dług publiczny Polski wynosi nie około 47 proc. PKB, jak twierdzi się oficjalnie, lecz ponad 200 proc. PKB!
Co to jest dług
Dane te nie zaskoczą rozsądnego człowieka, który wie, co to jest dług. Bo wie on, że dług to pieniądze, które jesteśmy winni innym. By to zrozumieć, nie trzeba znać ani ekonomii, ani księgowości. Tą logiką kieruje się prawo, które zobowiązuje sektor prywatny do księgowania wszystkich jego zobowiązań. Jednak państwo uznaje, że obowiązuje je inna logika. Państwo uznaje bowiem, że nie musi księgować całego swojego długu.
Liczne autorytety i aparat państwowy udają, że dług można dowolnie definiować, a duża część zobowiązań z odległej przyszłości nie istnieje w teraźniejszości. Jest to nierzetelne. By jasno i rzetelnie przedstawić sytuację finansową Polski, należy ująć i przedstawić całe zadłużenie sektora publicznego niezależnie od terminu jego zapłaty i niezależnie od tego, komu zobowiązaliśmy się zapłacić te pieniądze.
Na razie państwo poprawnie księguje tylko papiery wartościowe emitowane przez sektor publiczny, takie jak obligacje Skarbu Państwa, oraz kredyty zaciągnięte w bankach. Dlatego ten rodzaj długu, bez względu na to, czy jest płatny za rok czy za dziesięć lat, jest uwzględniony w oficjalnej statystyce zadłużenia sektora publicznego. Natomiast zobowiązania państwa wobec Polaków w postaci przyszłych emerytur oraz obiecanego darmowego leczenia są księgowane tylko w budżecie roku, w którym zostaną zapłacone. Oznacza to, że dopłaty do emerytur i koszt leczenia bieżącego roku są zaksięgowane w budżecie na rok 2009. Natomiast te same zobowiązania za lata 2010, 2011, 2012 itp. nie są nigdzie ujęte. Choć, oczywiście, jak najbardziej stanowią wymagalne zobowiązania państwa. Takie księgowanie stanowczo zaniża dane dotyczące zadłużenia sektora publicznego. Takie ujęcie długu publicznego byłoby rzetelnym uproszczeniem, gdyby struktura wiekowa społeczeństwa się nie zmieniała – mniej więcej ta sama liczba emerytów, rencistów i osób wymagających leczenia przypadałaby na pracujących i płacących podatki. Ale od lat 60. ubiegłego wieku nasze społeczeństwo się starzeje.
Negatywne konsekwencje
Dotychczasowy sposób przedstawiania zobowiązań Polski ma poważne negatywne skutki, zwłaszcza dla młodych i nienarodzonych Polaków. Wyższe ukryte zadłużenie dziś oznacza większe podatki oraz redukcję świadczeń w przyszłości, gdy trzeba będzie spłacić całe, zarówno to ujawnione, jak i nieujawnione w oficjalnych danych, zadłużenie. Na takiej zasadzie zadziałała reforma emerytalna. Przejście od systemu pokoleniowego, w którym dzieci i wnuki płaciły za emerytury rodziców i dziadków, do systemu składkowego, w którym każdy oszczędza na swoją emeryturę, polega na tym, że obecni młodzi zapłacą za emerytury dwa razy. Najpierw zapłacą za emerytury swoich dziadków i rodziców, a potem jeszcze raz zapłacą za własne niższe emerytury. Podobnie trzeba będzie zrobić z emeryturami mundurowymi, sędziów, prokuratorów, rolników oraz kosztami leczenia wszystkich Polaków.
Ukrywając przed nami skalę rzeczywistego zadłużenia, rządzący ze wszystkich obozów politycznych chcą ukryć, że w przyszłości czekają nas podwyżki podatków oraz niższe, niż obiecano świadczenia. Rzetelnym sposobem prezentowania zadłużenia sektora publicznego jest ukazanie całego zadłużenia niezależnie od terminu jego zapłaty i tego, komu winni jesteśmy pieniądze.
Najczęstszą odpowiedzią na rozbieżność pomiędzy oficjalnymi danymi a rzeczywistym zadłużeniem publicznym jest stwierdzenie: „ale w innych krajach też tak robią”. Owszem, w większości krajów, choć nie we wszystkich, władze tak liczą dług, by nie oddawał on prawdziwego, a wyższego poziomu zadłużenia.
Politycy wszystkich krajów mają tendencję do wydawania więcej, niż podatnicy są w stanie zapłacić. Sytuacja Polski jest więc podobna do większości rozwiniętego świata. I tu, i tam politycy zaaprobowali metodologię liczenia zadłużenia publicznego, która zaniża oficjalnie podawane zadłużenie publiczne. I przez wiele lat mogli tak czynić bezkarnie, ponieważ fałszowano księgowość zobowiązań wybiegających dziesiątki lat do przodu.Kto za to zapłaci
Długi, które zaciągali politycy, stawały się wymagalne dawno po tym, gdy nie tylko kończyły się ich kadencje, ale również, gdy większości z nich już nie było wśród nas. Za emerytury rolnicze udzielone przez Gierka, liczne branżowe przywileje emerytalne utworzone przez ekipę Jaruzelskiego płacą podatnicy, którzy wtedy byli dziećmi lub których jeszcze w ogóle nie było. Podobnie będzie z kosztem umożliwienia zdrowym ludziom przechodzenia na renty i wcześniejsze emerytury przez SLD w połowie lat 90.
Młodzi podatnicy będą płacić jeszcze przez wiele lat po tym, gdy politycy, którzy zwiększyli tym rozdawnictwem swą popularność i władzę, odejdą z polityki lub wręcz z tego świata. Okres rozliczenia się z podjętych zobowiązań można było dodatkowo przedłużać, zaciągając nowe kredyty w miejsce wcześniejszych zobowiązań. Pożyczanie bowiem to przesuwanie konsumpcji w czasie – z przyszłości na teraźniejszość – oraz przesuwanie płatności z dziś na przyszłość.
Ale większy dług dziś to wyższe podatki i mniej pieniędzy na inwestycje i świadczenia jutro. A niestety, dalej już tak przerzucać długów na przyszłość się nie da. Ta niegdysiejsza odległa przyszłość jest już coraz bliżej, a my bierzemy udział w bezprecedensowym starzeniu się społeczeństw. I dziś już możemy stwierdzić, że nawet po wielu reformach nie starczy pieniędzy podatników na istniejące, ale niezewidencjonowane zobowiązania państwa. Powojenny system opieki społecznej opierał się na opłatach pokoleń młodszych na wydatki socjalne starszych.
System ten sprawdzał się dobrze, dopóki rosła liczba podatników. Jednak od lat 60. ubiegłego wieku wraz ze starzeniem się społeczeństw coraz mniejsza liczba pracujących musi utrzymać coraz większą liczbę beneficjentów różnych przywilejów obiecanych w przeszłości przez polityków. Starzenie się społeczeństwa uczyniło dotychczasowe sposoby zabezpieczenia socjalnego coraz bardziej kosztownymi, dolegliwymi i niedającymi się utrzymać w niedalekiej już przyszłości.Co możemy zrobić?
Zachowujmy się tak, jakbyśmy byli bardzo zadłużeni – bo jesteśmy. W najbliższych dekadach Polska potrzebuje wygenerować znaczną nadwyżkę budżetową oraz ograniczyć koszty przywilejów emerytalnych i darmowego leczenia na koszt podatników – w innym wypadku czekają nas drastycznie wyższe podatki oraz drastycznie niższe świadczenia.
Oznacza to zmniejszenie wydatków państwa, podniesienie podatków oraz unieważnienie części zobowiązań. Im szybciej dokonamy tych zmian, tym mniej będą one bolesne. Ponadto elementarna uczciwość wymaga, by policzyć poziom prawdziwego zadłużenia Polski – i podawać go do wiadomości publicznej co roku w ustawie budżetowej oraz co miesiąc razem z danymi na temat zadłużenia publicznego.
Tak, by wszystkie pokolenia Polaków mogły z pełną świadomością zadecydować, na jaki system zabezpieczeń społecznych stać nas tak naprawdę, a nie według nierzetelnych liczb przedstawianych nam dotychczas. Bez rzetelnych informacji demokracja nie działa. Brak pełnej ewidencji tworzonych zobowiązań pozwala rządzącym rozdawać liczne przywileje w celu zwiększenia swej władzy bez ukazywania społeczeństwu pełnych kosztów takich działań.
-
Autor jest absolwentem Harvard UnivAssociates i Deutsche Morgan Grenfell.
Rzeczpospolita: *Dług publiczny: rośnie, będzie jeszcze gorzej*Paweł Dobrowolski 05-10-2009
-
-
ŹRÓDŁO: http://7dni.wordpress.com/
++++++++++
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz