o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

sobota, 26 grudnia 2009

1989-2009 SAMI do NIKĄD

Tragiczne święta na wielkopolskich torach

To było prawdopodobniej samobójstwo. Około godziny 21.00 w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia na kolejowej trasie Wrocław - Poznań, w okolicach Leszna, zginęło dwóch mężczyzn.

Na miejscu tragedii nie udało się odnaleźć żadnych dokumentów. Nie wiadomo skąd pochodzą młodzi ludzie i w jakim dokładnie są wieku.

Według pracujących na miejscu tragedii policjantów jeden z mężczyzn może mieć około 16, a drugi około 20 lat. Wszystko wskazuje na to, że było to samobójstwo. Chłopacy wyszli na tory nagle, zza słupa trakcyjnego, wprost pod mknący z prędkością stu kilometrów na godzinę pociąg osobowy relacji Szklarska Poręba-Poznań.

Młodzi ludzie nie reagowali na sygnały ostrzegawcze. Dramat rozegrał się między Bojanowem a Kaczkowem, mniej więcej 20 kilometrów od Leszna. Ruch na kolejowej trasie do Wrocławia odbywał się po jednym torze.

W czwartek po południu w pobliżu stacji Poznań-Wola zginął mężczyzna. Przechodził przez tory około 200 metrów od stacji w niedozwolonym miejscu. Został potrącony przez pociąg pośpieszny relacji Kraków-Szczecin.

++++++++++++++
Same przed siebie - reportaż
Violetta Szostak2005-01-13,
Matka z córką zginęły pod lokomotywą. Najpierw sądzono, że to wypadek. Ale znaleziono przy nich notes z zapiskami, które wskazują na samobójstwo.

To się stało w środę 5 stycznia, o godz. 18.30. We wsi G., kilka kilometrów za Ostrowem Wlkp., na trasie do Krotoszyna. Tam jest taka dróżka w lesie przez tory, jakieś 100-150 m za przejazdem kolejowym.

Wypadek zgłosił maszynista, który prowadził lokomotywę. Bo to nie był pociąg z rozkładu, tylko dwie lokomotywy, jedna za drugą, tzw. luzak. Maszynista opowiadał, że zobaczył przed sobą na torach "coś wysokiego, podłużnego, nieokreślonego". Pomyślał najpierw, że to skrzynia, bo kiedy lokomotywa w to uderzyła, usłyszał jakby metaliczny szczęk. Hamować zaczął od razu, gdy to zobaczył, ale zobaczył w ostatniej chwili, bo to był las, ciemno i tylko ten snop światła z lokomotywy... Pociąg zatrzymał się dopiero kilkaset metrów dalej, bo to w końcu tony żelastwa pędzące prawie 100 km na godzinę. Dopiero kiedy wysiadł, zobaczył, że to leżą ludzie, dziecko i dorosły...

Szybko ustalono, kim są. Miejscowi rozpoznali Elżbietę i jej córkę Irminę. Mieszkały we wsi R., dwa kilometry dalej. Ludzie mówili, że widzieli je tego dnia, jak krążyły w pobliżu torów.

Przy zwłokach znaleziono notesik. Treść zapisków wskazywała, że nie był to wypadek, tylko samobójstwo. Co w nich było? Różne dyspozycje na potem - m.in. kto ma zająć się chomikiem i psem Weroniki.

Tyle mówi policja, która po wstępnym śledztwie przyjęła wersję samobójstwa.

--------------

Sąsiadka z R.: - W niedzielę był pogrzeb. O, Jezus Maria, co ludzi było! Jaki płacz był. Ale dużo też z ciekawości przyszło. Irminka białą trumnę miała, Elżbieta też taką jaśniejszą. Ludzie opowiadają, że ładne trumny. Ale jak można tak mówić, że ładne, jak tam leży dziecko, które nie miało jeszcze 11 lat (bo za dwa tygodnie Irminka miałaby urodziny) i 39-letnia matka? To nie jest wiek na umieranie... Co ksiądz mówił? Żeby ludzie nie osądzali, żeby zostawili to Bogu. Bo co tam było, to tylko Bóg wie i Elżbieta, i Irmina.

Ludzie o niczym innym nie mówią. Najpierw był szok. Potem - gdy okazało się, że to samobójstwo - pytania, domysły, gadanie. Co Elżbietę pchnęło na tory? Przed czym uciekła? Kto winien?

I czemu, na Boga, wzięła dziecko?

Odtwarzają bez końca tamtą środę: kto je widział, gdzie, jak się zachowywały. Jak zmasakrowane były ciała. Co było w notesie? I jeszcze wcześniej: czy się skarżyła, czy były jakieś oznaki.

Ludzie gadają. - Każdy opowiada co innego. Tyle wersji przeciwnych, plotek. Prawdy nie dojdziemy - mówi dyrektorka szkoły w G., do której chodziła Irmina. - My nie rozumiemy, nie umiemy wyjaśnić. Bo nie było po nich widać, że są w stanie wskazującym na nieszczęście.

------------

Żeby bieda, ale nie. Porządna gospodarka. Kilkanaście hektarów. Samochód. Duży dwupiętrowy dom, jeden z największych w małym R.

Dom stoi pod lasem, na końcu wsi. W dzień po pogrzebie na podwórzu siwy, zgarbiony człowiek rąbie drewno. To chyba ojciec Elżbiety. Jest kompletna cisza i tylko to rąbanie. Raz. Raz. Raz. Na szybie okna na piętrze kolorowe dziecięce wycinanki: żółte słoneczko, kwiatki... Do furtki podchodzi młody mężczyzna. Mówi, że nie będą rozmawiać. To chyba brat Elżbiety. Miała trójkę rodzeństwa, ale mieszkała tu sama z ojcem, matką i córką. Mąż zmarł trzy lata temu, jednak już wcześniej się rozwiedli. Całe gospodarstwo należało do Elżbiety, rodzice je na nią przepisali.

------------

Elżbieta? To była pracowita dziewczyna, bardzo pracowita, radziła sobie z gospodarką. Energiczna. Jeździła samochodem. Lubiła na zabawę pójść. Zawsze elegancko ubrana. Skończyła szkołę krawiecką i bardzo ładnie szyła dla siebie i dla Irminki. Ładna kobieta. Irminka też: ciemna blondynka, duże oczy, bardzo wyraziste.

Czy były jakieś sygnały, że dzieje się coś złego? Czy można było zapobiec?

- Ja nie wiem. Nie widziałam, żadnych oznak. Niczego, co by wskazywało, że może do czegoś takiego dojść - kręci głową Halina Lewińska, sąsiadka Elżbiety i koleżanka, sołtys R.

- Ludzie różnie mówią. Ale to na drugim końcu wsi, co tam człowiek może wiedzieć. Wie pani, człowiek na wsi to tak sam przed siebie - mówi kobieta z R.

Ale inni opowiadają, że widzieli i słyszeli: jak Elżbieta skarżyła się na straszne kłótnie z rodzicami, na okropne awantury; jak mówiła, że nie może tego wytrzymać. Przypominają sobie: ktoś słyszał, jak gadała, że kiedyś weźmie i ze sobą skończy. Ale kto to słyszał? Ktoś...

- Ludzie opowiadają pierdoły - denerwuje się inny mieszkaniec wsi.

- Konflikty były, jak wszędzie. Ale wielkich hałasów nie było - twierdzi Lewińska. - Może Ela tylko za dużo opowiadała, bo taka była, że jak się pokłócili, to zaraz cały sklep wiedział. Tak, przychodziła do mnie i mówiła: "Znowu się z matką pokłóciłam. Znowu nie chcą mi dać samochodu". Ale na drugi dzień, patrzę: jadą do miasta na zakupy. I takie to były kłótnie.

Może tylko źle lokowała uczucia? Ostatnio związała się z mężczyzną 10 lat młodszym od siebie, mieszkał z nią jakiś czas. Ale ponoć rodzicom nie podobał się, bo nie pomagał córce w gospodarstwie, popijał. Nie chcieli, żeby z nim była. Musiał się wyprowadzić. O to były kłótnie. - Ale, czy to jest powód, żeby iść na tory?! Że się nie potrafiła z rodzicami dogadać o chłopaka?! - zastanawia się Lewińska.

------------

Bo przecież jeszcze w sylwestra była u sołtyski: - Zadzwoniłam po nią około dziewiątej, pytam, co robi. Mówi, że nic, że chciała już iść spać. To mówię: ubieraj się i chodź do mnie. Było kilkoro znajomych. Pojedliśmy, popiliśmy, pośmialiśmy się. Życzyliśmy sobie zdrowia. Planowaliśmy. Rozmawialiśmy o tych dopłatach unijnych, które mamy dostać. Pytałam, co sobie kupi. Mówiła, że jak starczy, to może jakiś samochodzik, to nie będzie się już z rodzicami o kluczyki wykłócała. Zastanawiała się, co Irminka będzie chciała na urodziny, rozmawiała z nią o tym w sylwestra.

Lewińska opowiada jeszcze, że Ela przyszła do niej też w niedzielę 2 stycznia. Powiedziała, że ten jej chłopak definitywnie z nią zerwał. Ale nie wyglądała na bardzo przejętą, nawet mówiła, że to może i dobrze. Nic nie było widać, że złego coś się dzieje. Czy ona umiałaby tak grać? Przecież zawsze o wszystkim opowiadała. Chociaż, co to człowiek może wiedzieć, co drugi myśli, gdy jest sam...

-------------

Ludzie mówią: - My się tylko wszyscy zastanawiamy: po co tę córkę brała?

- Ona ją bardzo kochała, poza Irminką świata nie widziała. Irminka chciała mysz podświetlaną do komputera - dostała. Chciała chomika - miała, pieska małego - też. Dziadkowie też bardzo za nią byli. Jak Irminka chciała kożuszek, to babcia biegała za kożuszkiem, jak miało być coś innego - dziadkowie dokładali z renty - opowiada Lewińska.

Nauczyciele w szkole w G.: - Mama bardzo dbała o córkę. Zawsze przywoziła ją do szkoły i odwoziła, albo samochodem, albo rowerem. Starała się. Jak np. Irmina zapomniała ćwiczeń, to mama pojechała do domu i przywiozła. Jak trzeba było, to cały zespół taneczny, w którym tańczyła córka, podwiozła na występ. Jeszcze przed świętami był występ, Irmina tańczyła bardzo radośnie. Nic nie wskazywało na to, że coś jest w tym domu nie tak. Nie poskarżyła się nigdy. To było miłe, spokojne i pogodne dziecko. Potrafiła sama z siebie przynieść pracę plastyczną, którą zrobiła w domu, i ozdobić klasę.

Lewińska mówi, że ostatnio Irmina wydawała się jej jakaś dziwna, osowiała, małomówna. Ale nauczyciele tego nie zauważyli.

Ludzie odpowiadają: - Tak kochała córkę, że ją zabrała ze sobą. A może chciała sprawić rodzicom ból i wiedziała, że będzie większy, gdy ją zabierze ze sobą?

------------

Wyszły z domu po obiedzie, między godz. 13-14. To na pewno. Elegancko się ubrały, jak zawsze. Powiedziały, że idą do wsi G. lekcje odpisać, bo Irminka w poniedziałek i wtorek nie była w szkole. Ale dziwne, bo zeszytów ze sobą nie zabrały.

Ludzie ze wsi widzieli, jak szły. - Normalnie szły, mówiły "dzień dobry" - opowiadają jedni.

- Szły jakieś inne, przytłumione, nie mówiły "dzień dobry" - zapamiętali inni.

W R. wstąpiły do przyjaciółki Elżbiety, ale była tylko jej matka, więc poszły dalej.

- Dziwne, bo nie wstąpiły do mnie, a zawsze wchodziły po drodze - mówi sołtyska.

Poszły do G. To dwa kilometry, nie idzie się nawet pół godziny. Co robiły do godz. 18.30?

Widziano je po południu, jak krążyły po wsi G. To na ulicy Jabłonkowej, to przy hurtowni węgla, to pod lasem, to przy torach. Tam są takie bunkry, Irminka ponoć po nich skakała. Widział je człowiek, który mieszka blisko torów. Dziwił się, że tak chodzą, bo przecież robiło się już ciemno. Ale może na kogoś czekają? Nie podszedł, nie zapytał. Przecież były we dwie.

Ponoć nie dotarły do koleżanki, od której Irmina miała odpisać lekcje.

Podobno nie weszły do nikogo innego - choć ktoś mówi, że u kogoś były.

Podobno z nikim nie rozmawiały - choć może zamieniły z kimś parę słów.

Podobno Elżbieta dzwoniła z komórki do koleżanki. Podobno powiedziała coś takiego, "że już się nie zobaczą" - choć ktoś inny twierdzi, że zadzwoniła z pretensją o jakiś drobiazg.

Nikt nie mówi, żeby szukały gdzieś pomocy.

Ludzie się zastanawiają: - Czy szła już z tą myślą z domu? Po co chodziła po tej wsi? Czego szukała wokół tych torów? Co myślała pod tym lasem? Jak można 4-5 godzin chodzić i czekać na śmierć?

I jeszcze: przecież jechał jeden pociąg, potem drugi, a o wpół do szóstej trzeci. Nie rzuciła się. Jeszcze ją coś trzymało? A te dwie lokomotywy nie były nawet w rozkładzie, nie wiedziała, że pojadą.

I że ta córka nie powiedziała: mama, co my tu robimy? Że jej nie uciekła? Że obie nie uciekły w ostatniej chwili, przecież ten pociąg gwizdał, hamował, miały czas...

Ludzie mówią, że maszynista widział, jak dziewczynka się wyrywała. Ale maszynista tego nie widział. Mówił, że widział coś, co wyglądało jak skrzynka...

Wszystkie imona i nazwiska w tekście zostały zmienione.

+++++++++++++
Samobójstwo pary nastolatków
redPor
2001-09-03, ostatnia aktualizacja 2001-09-03 21:10
Dwoje młodych ludzi zginęło tragicznie pod kołami pociągu: trzymając się za ręce weszli na tory prosto pod rozpędzoną lokomotywę. Maszynista powiedział później, że ani on sam, ani oni nie mieli żadnych szans.
1-->Zdarzenie miało miejsce w wieczorem 2 września, około godz. 20.30. Maszynista prowadzący pociąg pospieszny z Gdyni do Katowic właśnie przyspieszał: pięć minut wcześniej opuścił dworzec w Częstochowie i właśnie wyjeżdżał z miasta, rozwijając prędkość. Kiedy minął zbiornik w Michalinie i zbliżał się do ulicy Bugajskiej, w ostatniej chwili zauważył dwoje ludzi, którzy trzymając się za ręce wyszli zza betonowego słupa i stanęli na torach, tuż przed rozpędzoną lokomotywą....
Samobójstwo na torach w Gutkowie
...godz. 6.20. Policja nie wyraziła zgody na przejazd pociągów również po sąsiednim torze. Nie było możliwości na przejazd zarówno od strony Dobrego Miasta...Mężczyzna mimo opuszczonego szlabanu wtargnął na tory, wprost pod nadjeżdżający z dużą prędkością... Pn, 02-07-2007, 00:00:00
miasta.gazeta.pl/olsztyn znajdź podobne
Samobójstwo na torach?
Samobójstwo na torach? Pociąg relacji Wrocław Poznań potrącił w czwartek ok. godz. 9.25 mężczyznę o nieustalonej tożsamości. Prawdopodobnie mężczyzna popełnił samobójstwo - przyczyny tragedii bada policja. Cz, 17-01-2008, 16:01:00
miasta.gazeta.pl/poznan znajdź podobne
Kobieta zginęła na torach. Możliwe samobójstwo
...Gnieźnie. Pociąg towarowy jadący w kierunku Wrześni śmiertelnie potrącił kobietę, która niespodziewanie wtargnęła na tory. Jak informuje radio Merkury policja nie wyklucza samobójstwa, ponieważ 45-letnia kobieta uciekła ze szpitala dla Nerwowo... Pn, 31-08-2009, 13:32:00
policyjni.gazeta.pl/Policyjni znajdź podobne
Samobójstwo na torach
...mężczyzny, który wczoraj około godz. 13.30 na torach w okolicy ulicy Krakowskiej wpadł pod...relacji Kielce - Katowice. Wszystko wskazuje na to, że było to samobójstwo. Policja ustala tożsamość mężczyzny, na razie trudno nawet określić, w jakim... Wt, 06-04-2004, 00:00:00
miasta.gazeta.pl/kielce znajdź podobne
Samobójstwo na torach
...zginęła pod kołami pociągu w Ostrzeszowie na południu Wielkopolski 72-letnia kobieta...pociąg relacji Kępno - Poznań - zginęła na miejscu. - Wszystko wskazuje na to, że ta kobieta chciała popełnić samobójstwo. Maszynista mówił, że widział ją... Cz, 26-04-2007, 00:00:00
miasta.gazeta.pl/poznan znajdź podobne
Samobójstwo na torach
...Wzgórze św. Maksymiliana - Działo się to na oczach maszynisty pociągu relacji...widział, jak mężczyzna kładzie się na torach. Próbował wyhamować, ale było za późno. Mężczyzna zginął na miejscu. Zabity nie miał przy sobie dokumentów... N, 23-01-2005, 00:00:00
miasta.gazeta.pl/trojmiasto znajdź podobne
Samobójstwo na torach
...pani Marta, mieszkająca przy torach. - Podeszłam do okna i zobaczyłam...Pobiegłam do zięcia, by zadzwonił na pogotowie. W pociągu jechało kilkadziesiąt...myślałem, że pociąg najechał na kamień, bo aż nim podrzuciło i...stało się coś złego. Ruch na trasie wstrzymano na kilka godzin... Pt, 14-11-2003, 20:14:00
miasta.gazeta.pl/opole znajdź podobne
Zginął na torach. To mogło być samobójstwo
...prawdopodobnie potrącił siedzącego na torach mężczyznę. Szynobus jadący w czwartek...prawdopodobnie potrącił siedzącego na torach mężczyznę. Do zdarzenia doszło...Sulęcinie otrzymał zgłoszenie o tym, że na torach kolejowych w rejonie miejscowości... Pn, 09-02-2009, 11:24:00
gorzow.gazeta.pl/gorzow znajdź podobne
Samobójstwo na torach koło Mławy
...Mławy pod kołami pociągu. Do tragedii doszło w środę ok. 20.30. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna rzucił się pod ekspres Warszawa - Gdańsk. Zginął na miejscu. Mławska policja apeluje: - Potrzebujemy informacji, które pomogłyby ustalić tożsamość... Cz, 17-04-2003, 19:02:00
miasta.gazeta.pl/plock znajdź podobne
Tragedia na torach, młody człowiek popełnił samobójstwo
...iż mogło to być samobójstwo Młody mężczyzna zginął...iż mogło to być samobójstwo Do tragedii doszło...pobliżu wiaduktu nad torami ulicy Struga/Kozienickiej...zauważył stojącego na torach człowieka. Natychmiast...człowiek popełnił samobójstwo. Zgodnie z procedurą... Pt, 23-06-2006, 00:00:00
serwisy.gazeta.pl/wyborcza znajdź podobne
« 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... »
++++++++++++++++++
Kraków: Samobójstwo na Dworcu Głównym
Do tragedii doszło na Dworcu Głównym
14 listopada (13:37)
Tragedia na Dworcu Głównym w Krakowie. W sobotę rano pod nadjeżdżający pociąg rzuciła się 22- letnia kobieta. Nie wiadomo, co było przyczyną samobójczego skoku dziewczyny.
Do tragedii doszło w sobotę rano około godziny 9.00 na Dworcu Głównym w Krakowie - poinformowała portal INTERIA.PL Anna Zbroja z zespołu prasowego małopolskiej policji. Pod podjeżdżający na peron pociąg relacji Dworzec Główny - Balice z peronu pierwszego skoczyła nagle młoda kobieta.
Niestety, pomimo nagłej reakcji maszynisty, pociąg nie zdołał się zatrzymać. Młoda kobieta zginęła na miejscu.
Z ustaleń policji wynika, że kobieta, która targnęła się na swoje życie, to 22-letnia mieszkanka Gdyni. Obecnie jeszcze nie wiadomo, co było przyczyną samobójczego skoku dziewczyny.
Okoliczności tragedii wyjaśnia krakowska policja.
Czytaj więcej:
Poszli w góry, żeby popełnić samobójstwo
>Warszawa: Tragedia w centrum handlowym
Gimnazjalista popełnił samobójstwo
Samobójstwo w Lubinie: Skoczyła z 11. piętra
Samobójstwo strażnika miejskiego
Samobójstwo - odwaga wobec śmierci czy tchórzostwo wobec życia?! - wyraź swoją opinię, wejdź na forum!
!
+++++++++++++++

Próbowała popełnić samobójstwo - została powstrzymana przez policjantówDodano: 2009-11-24
W piątek po godz. 12.00, oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie odebrał anonimowy telefon. Na torach w rejonie ul. Studniarskiego w Tarnowie znajdować się miała ubrana w biały kożuch kobieta. Jej zachowanie wskazywało, że zamierza popełnić samobójstwo. Komunikat ten niezwłocznie przekazany został drogą radiową wszystkim podległym służbom.
4 minuty później we wskazane miejsce przybył dwuosobowy patrol z komisariatu Tarnów w składzie : st. sierż. Konrad Gajewski i sierż. Jakub Wojtanowski. Na torach w rejonie wiaduktu stała kobieta ubrana na biało. Z daleka widać było jadący w jej kierunku, po torze na którym stała, pociąg. By nie spłoszyć kobiety, policjanci pozostawili radiowóz za jednym z wagonów i pobiegli w jej kierunku. Kobieta nie chciała zejść z torów, powtarzała, że nie widzi sensu życia i chce ze sobą skończyć. Funkcjonariusze sprowadzili kobietę z torów. Wezwali także pogotowie ratunkowe i do czasu jego przyjazdu zaopiekowali się 66-letnią mieszkanką miasta. Decyzją lekarza przewieziona została do szpitala.
+++++++++++++
23 Stycznia 2009 16:46
Niepołomice: 16-latka skoczyła do Wisły
Samobójstwo nastolatki
Mimo natychmiast wezwanej pomocy i przeprowadzonej akcji ratunkowej nie udało się uratować 16-letniej dziewczyny, która przed godz. 13.00 skoczyła do rzeki z mostu w pobliżu Niepołomic - poinformowała Katarzyna Padło, rzecznik małopolskiej policji.

Dziewczynę, stojącą za barierkami mostu, spostrzegła kobieta przejeżdżająca tamtędy samochodem. Natychmiast wezwała pomoc. Nie zdążyła jednak nawet zareagować, gdy dziewczyna nagle wpadła do rzeki. Na miejsce dotarły ekipy ratownicze – zarówno z pogotowia ratunkowego jak i straży pożarnej i komisariatu wodnego policji. Po jakimś czasie ciało dziewczyny ukazało się na powierzchni wody, natychmiast wyciągnięto 16–latkę na brzeg i próbowano reanimować. Niestety nie udało się przywrócić czynności życiowych.
Policja wyjaśnia okoliczności w jakich doszło do tego tragicznego zdarzenia.
- Niestety czasem zdarza się, że różne osoby przeżywające rozmaite trudności życiowe nie widzą rozwiązania nawarstwiających się problemów. Warto w takich sytuacjach odrazu szukać fachowej pomocy i profesjonalnego wsparcia - zwraca uwagę Katarzyna Padło. - Można korzystać z infolinii, można także spotkać się ze specjalistą osobiście. Ważne aby podjąć taki kontakt i nie bać się poprosić o pomoc.
Potrzebujesz pomocy? Zadzwoń:
Telefony interwencyjne / Telefony zaufania

Brak komentarzy: