o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

wtorek, 5 lipca 2011

słUżBowo

Темы дня / Массмедиа

Свободная пресса – не выше закона

Ребекка Брукс, в прошлом - редактор 'New of the World', и Руперт Мердок, глава корпорации News Corp
Ребекка Брукс, в прошлом - редактор "New of the World", и Руперт Мердок, глава корпорации News Corp
Опубликовано 08.07.2011 16:28
TYTUŁEM  WSTĘPU.
Z ostatniej chwili:

Miasta nie są w stanie udźwignąć nowych inwestycji, więc sprzedają spółki komunalne. Prywatyzacje przeprowadza też Skarb Państwa. Do ostatniej transakcji doszło dwa dni temu. Elektrociepłownię Iława za 26 mln zł z opcją inwestycji opiewających na 35 mln zł przejęła od samorządu niemiecka grupa SFW Energia. Należą już do niej podobne zakłady m.in. w Gliwicach, Piekarach Śląskich, Zduńskiej Woli. (...) Największą tegoroczną prywatyzacją komunalną będzie sprzedaż Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, o które starają się Dalkia i Penta. (...) Oprócz PEC Jastrzębie-Zdrój, wartego ponad 100 mln zł, może zostać także sfinalizowana transakcja sprzedaży ciepłowni w Legionowie. A nowego właściciela ma od tego roku już Elektrociepłownia Mielec i EC Gorlice (...) Na sprzedaż mogą być wystawione udziały przedsiębiorstw w Elblągu, Bydgoszczy i Opolu. [M. Kozmana, "Rzeczpospolita", 5 VII 2011 r.]

Wyprzedaże nie wystarczą. O innych groźnych pomysłach mówi b. minister finansów Gilowska (pod tytułem: "Rachunki za tę beztroskę przyjdą"):

Rząd już skorzystał z podwyżek podatków (VAT i akcyzy) oraz z amortyzatora w postaci części składek do OFE. Teraz rząd korzysta z inflacji (...) Co potem? Może rząd kombinuje, by po wyborach sięgnąć do zasobu zgromadzonego w OFE? Bo na razie ten zasób jest nietknięty, a zmniejszył się tylko strumień comiesięcznych składek. (...) Pokusa jest duża bo tam jest jednak grubo ponad 200 miliardów złotych. W części to są tylko pokwitowania, czyli obligacje Skarbu Państwa, ale w części nie – są tam też prawdziwe pieniądze. [rozmowa z Z. Gilowską, wpolityce.pl, 2 VII 2011 r.]

Opublikowane w ostatnich dniach raporty NIK oraz GDDKiA dopełniają obrazu sytuacji.

To tylko kilka informacji gospodarczych z ostatnich dni. Jeden tydzień potrafił pokazać małymi literkami więcej niż wielkie propagandowe afisze z prezydencją.

Ich trzeba odsunąć od władzy jak najszybciej, bo potem nie będzie już po co...
*******************************

Niewyjaśnione pasmo śmierci ciągnie się za rządem Tuska

Grzegorz Michniewicz. Pierwsza ofiara. Dyrektor generalny kancelarii premiera. Osoba mająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych. Jego przełożonym był Tomasz Arabski. Zginął w tajemniczych okolicznościach 23 grudnia tego samego dnia kiedy do Polski powrócił Tupolew z remontu. Wedle oficjalnej wersji popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Wcześniej jednak nic nie wskazywało na taki jego stan. Tuż przed mniemanym samobójstwem dzwoni do żony umawiając się na następny dzień , wysyła esemesy do znajomych. Osoby które go znały zgodnie twierdzą że nie miał żadnych stanów depresyjnych ani skłonności samobójczych. Po jego śmierci w mediach, przecież tak żądnych sensacji, zapada zadziwiająca cisza.
Biskup Mieczysław Cieślar. Druga ofiara. Ginie18 kwietnia w wypadku samochodowym. Miał być następcą ks. Adama Pilcha, pełniącego obowiązki Naczelnego Kapelana Ewangelickiego Wojska Polskiego, który poniósł śmierć w Smoleńsku. Biskup Mieczysław Cieślar był specjalistą od tematyki inwigilacji środowisk protestanckich przez SB. Wedle pewnych źródeł, po katastrofie odebrał telefon od ks. Pilcha. Po jego śmierci, tak niesamowitej gdy kilka dni po katastrofie ginie następca głównego kapelana wojskowego, zapada w mediach głucha cisza.
Szyfrant Zielonka. Trzecia ofiara. Zwłoki w stanie rozkładu zostały wyłowione z Wisły 27 kwietnia. Rok wcześniej szyfrant Zielonka oficjalnie zaginął. Ciało było w stanie rozkładu ,dokumenty zaś przy nim idealnie zachowane. To była ważna osoba w polskim wywiadzie. Miał dostęp do najbardziej tajnych materiałów będących w posiadaniu polskiego rządu. Fachowiec, który szkolił innych, jeden z najlepszych w kraju. Doskonale znał kanały i sposoby przekazywania tajnych informacji. Mimo że sprawa winna była wzmóc najwyższą czujność organów państwowych i mimo że rozkład zwłok kolidował ze znakomicie zachowanymi dokumentami – stwierdzono samobójstwo. Mainstreamowe media nie dociekały.
Krzysztof Knyż operator „Faktów” TVN. Czwarta ofiara. Pracował z W. Baterem. Wedle informacji podanej zdawkowo przez TVN umiera 2 czerwca. Niejasne krótkie komunikaty mówiły o chorobie. Prasa zagraniczna pisała iż został zamordowany we własnym mieszkaniu. Wedle pewnych źródeł sfilmował awaryjne lądowanie Tupolewa na smoleńskim lotnisku co miał na żywo pokazać kanał informacyjny. Faktem jest że materiały telewizyjne z pierwszych chwil, gdy nie było wiadomo jeszcze co się stało i tuż sprzed katastrofy zniknęły. O śmierci Knyża w mediach była i jest cisza.
Profesor Marek Dulinicz. Wybitny polski archeolog. Piąta ofiara. Ginie w wypadku samochodowym w dniu 6 czerwca. Szef ekipy archeologów, która miała w czerwcu wyjechać do Smoleńska. Dulinicz był pomysłodawcą wyprawy, ale też osobą aktywną w staraniach o wyjazd.
W tym miejscu wspomnę Państwu tylko jak wyglądał śmiertelny wypadek samochodowy Waleriana Pańki szefa Najwyższej Izby Kontroli z początku lat 90-tych. W oponach było wywierconych setki mikroskopijnych dziurek, które dopiero gdy samochód jechał z dużą prędkością tworzyły zawirowania skutkujące wpadnięciem w poślizg. Tego dnia kierowca prezesa Pańko jechał z szybkością 150/h. Tego nie mogli, nie potrafili wykonać zwykli gangsterzy. To wiedza zastrzeżona dla służb. Po śmierci prof. Dulinicza jak i we wcześniejszych wypadkach na ten temat zapada cisza
Doktor Ratajczak. Szósta ofiara. Nie wiąże się go bezpośrednio z tragedią smoleńską, ale nie można jego osoby oddzielić od jej skutków. Zwłoki dr Dariusza Ratajczaka w stanie rozkładu znaleziono 11 czerwca 2010 w samochodzie zaparkowanym pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu. Świadkowie twierdzą że poprzedniego dnia samochodu na parkingu nie było. Komenda Miejska w Opolu Umorzyła śledztwo mimo że sami policjanci stwierdzili że śmierć nastąpiła 3-4 dni wcześniej. Doktor Ratajczak został wyrzucony z uczelni po opublikowaniu książki w której cytował niektórych autorów podważających część ustaleń dotyczących holocaustu. Poprzedzone to było nagonką rozpętaną przez opolską „Gazetę wyborczą”. Wiąże się tę śmierć z działalnością ujętego niedługo potem agenta Mossadu. Faktem jest że po 10 kwietnia nastąpiło rozprzężenie rodzimych służb i wzmożona działalność agentury. Zaś śmierć Dariusza Ratajczaka wyraźnie wskazuje na działanie tzw. nieznanych sprawców. Na temat jego śmierci – cisza.
Minister w rządzie PiS Eugeniusz Wróbel. Siódma ofiara. Zaginął 15 października. Poćwiartowane zwłoki wyłowiono z Zalewu Rybnickiego. Wybitny ekspert od spraw lotniczych. Jeden z nielicznych o takiej wiedzy w Polsce. Wybitny specjalista od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Specjalista od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa. Ekspert przepisów lotniczych krajowych i unijnych. Inicjator powstania Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego. W latach 1998- 2001 uczestniczy m.in. w opracowaniu projektu prawa lotniczego. To tylko niektóre z kompetencji i osiągnięć ministra Wróbla. Zostaje rzekomo zamordowany przez oszalałego syna. Rodzina min. Wróbla jest jednak rodzina wzorcową – żadnych konfliktów. Syn nie zdradzający nigdy żadnych zaburzeń umysłowych początkowo przyznaje się do winy, potem wypiera się jej. Nie jest osadzony w areszcie i poddawany określonej prawem obserwacji psychiatrycznej jak to ma miejsce w wypadku morderstwa, tylko po jednej rozmowie z biegłym, który stwierdza jego całkowitą niepoczytalność, zostaje zamknięty w ośrodku dla umysłowo chorych. Podobno całkowicie niepoczytalny poćwiartował piłą zwłoki ojca, lecz w pokoju gdzie miało się to odbyć nie ma najmniejszych śladów makabrycznego czynu. Całkowicie niepoczytalny syn w sposób idealny, który byłby bardzo trudny dla osoby zrównoważonej, oczyszcza pokój. Minister Wróbel od początku mówił w prywatnych rozmowach że wrak w Siewiernym nie jest wrakiem Tupolewa którym lecieć miała nasza delegacja. Osobom dla które taka informacja o przekonaniu min. Wróbla zaskakuje i wątpią w nią dodajmy iż Antoni Macierewicz w niedawnym radiowym felietonie stwierdził iż samolot nie uderzył w ziemię i wygląda to tak jakby co najwyżej rozsypał się w powietrzu. Minister Wróbel był członkiem komisji Macierewicza. Te ohydne ćwiartowanie zwłok niektórzy uznają za ostrzeżenie: „Widzicie, będziecie kwestionować oficjalne ustalenia katastrofy, skończycie jak minister Wróbel.” Po jego śmierci zapada cisza, o którą łatwiej tym bardziej że zostaje dokonany mord na Marku Rosiaku, pracowniku biura poselskiego w Łodzi. Niektórzy łączą te dwie śmierci twierdząc iż głośna śmierć Rosiaka miała odwrócić uwagę opinii publicznej od ministra Wróbla.

Stasi i SB – przyjaciółki dwie

Posted: Lipiec 3, 2011 by piotrlabega in Inne
Płk SB Hipolit Starszak, wydawca „Nie”, przy pomocy Stasi zwalczał ruch oazowy Służba Bezpieczeństwa razem ze Stasi niszczyła katolicki Ruch Światło-Życie. Dotarliśmy do dokumentów, które dowodzą, że podczas stanu wojennego konfiskowano nieruchomości należące do ruchu, samochody, sprzęt poligraficzny i nagraniowy. Do akcji przeciw ruchowi oazowemu zaangażowano wywiad cywilny, prokuraturę wojskową, Zwiad Wojsk Ochrony Pogranicza i urzędy skarbowe. Uderzenie SB i Stasi w ruch oazowy było odwetem za antykomunistyczne wystąpienia twórcy oaz ks. Franciszka Blachnickiego.
Wróg Blachnicki
Ruch oazowy od początku swego istnienia był solą w oku komunistycznych władz. Jego założyciel i główny ideolog ks. Franciszek Blachnicki w okresie najcięższych represji stalinowskich i walki z Kościołem, czyli w latach 1951-53, opracował koncepcję wakacyjnych Oaz Dzieci Bożych. Stanowiły one – jak wynika z odnalezionych w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów – „formę zamkniętych grup poddawanych indoktrynacji”. Nauczanie religii metodą ks. Blachnickiego odpowiadało dziecięcej psychice. Dla chrystianizacji młodzieży nie mogło być jednak miejsca w ateistycznym państwie. W 1960 r. ks. Blachnicki za „działalność godzącą w interesy polityczne PRL” trafił na cztery miesiące do aresztu. Jak potem napisał, porządek prawny PRL to „parawan na określenie władzy panującej partii, występującej tylko w swoim imieniu”.
Na początku lat 60. prześladowany Ruch Światło-Życie podupadł, lecz już w 1963 r. odrodził się, co stało się prawdziwym utrapieniem dla IV Departamentu Służby Bezpieczeństwa, powołanego rok wcześniej specjalnie do inwigilacji Kościoła. Tym bardziej że tworząc sieć Oaz Niepokalanej dla dziewcząt i Oaz Nowego Życia dla chłopców, aż do 1980 r. ks. Blachnicki przestrzegał zasad konspiracji. W 1980 r. publicznie zaapelował on do Polaków o bojkot wyborów do Sejmu, wspierał demokratyczną opozycję. Rok później zaczął tworzyć Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną Prawda Wyzwolenia. Ostatecznie miała to być partia, która wystartowałaby w wyborach parlamentarnych. Swoją inicjatywą ksiądz próbował zainteresować „Solidarność”. Podczas pobytu za granicą ks. Blachnicki nawiązał też kontakt z paryską „Kulturą”.
Stan wojenny zastał księdza w RFN. Udzielił tam wywiadów niemieckiej telewizji publicznej i rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa. Mówił m.in.: „Obecny rząd w Polsce może być określany tylko jako okupacyjny rząd zdrady narodowej (…), jako grupa samozwańcza i tyrańska (…) na usługach obcego i wrogiego Polsce mocarstwa”. Bezpieka inwigilowała ks. Blachnickiego, ale unikała jawnej konfrontacji, jaką byłyby ponowne aresztowanie i proces. Parasolem chroniącym księdza przed represjami było prestiżowe stanowisko krajowego duszpasterza służby liturgicznej w Episkopacie Polski, które w 1972 r. powierzył mu prymas Stefan Wyszyński. Okazję do rozprawienia się z krnąbrnym kapłanem i jego ruchem (pracowało w nim kilka tysięcy duchownych i świeckich w kraju oraz we Włoszech, RFN, Austrii, USA i Boliwii) przyniósł dekret o stanie wojennym, wprowadzający doraźny tryb ścigania przeciwników systemu.
Kazania w proszku
Ofensywne działania przeciwko ks. Blachnickiemu i oazom zainicjowali towarzysze ze wschodnich Niemiec. Stasi zawiadomiła Ministerstwo Spraw Wewnętrznych PRL, że 28 maja 1982 r. w punkcie kontrolnym Wartha na granicy z RFN zatrzymano ciężarówkę z darami dla Polski od katolickiej parafii w Carlsbergu. Przy tej parafii działała niemiecka placówka organizacji ks. Blachnickiego. Gen. Willy Damm, szef X Departamentu Stasi, poinformował, że podczas kontroli celnej znaleziono ukryte w proszku do prania broszury wydane przez Ruch Światło-Życie, kazania ks. Blachnickiego i jego korespondencję, która „świadczy o działalności sprzecznej z prawem”. Za dowód przestępstwa uznano na przykład sformułowanie „grupa nie mająca żadnego moralnego tytułu do sprawowania władzy” – na określenie ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Trójkę kurierów polskiego pochodzenia aresztowano – przesłuchiwano ich w berlińskiej centrali Stasi, a stenogramy przesyłano do Warszawy.
Decyzja o uruchomieniu wielkiej machiny policyjno-prokuratorskiej przeciwko ruchowi oazowemu i jego twórcy musiała zapaść na wysokim szczeblu „z uwagi (…) na pełnioną przez ks. Blachnickiego funkcję (…) w Episkopacie Polski”. Świadczy o tym odręczny dopisek na piśmie dyrektora Biura Śledczego MSW płk. Hipolita Starszaka (obecnie dyrektora spółki Urma, wydającej tygodnik „Nie” Jerzego Urbana) do pierwszego wiceministra spraw wewnętrznych gen. Bogusława Stachury. „W miarę pogłębiania tematu będziemy się zastanawiali nad jego konsekwencjami w układzie stosunków państwo – Kościół” – napisał zwierzchnik Starszaka.
Plan działań operacyjno-śledczych, przygotowany przez podwładnych Starszaka, przewidywał m.in. opracowanie wykazu wykorzystywanych przez oazy nieruchomości, samochodów, wydawnictw i studiów nagrań w celu „ustalenia prawnych możliwości przejęcia przez Państwo tych obiektów”. „Te działania w konsekwencji winny doprowadzić do likwidacji bazy materialnej, na której opiera się działalność ruchu (…) ‘Światło-Życie’ ” – czytamy w piśmie SB do prokuratury Warszawskiego Okręgu Wojskowego.
Prokurator Czesław Jarosławski szybko zrealizował dyrektywę MSW: zarzucił ks. Blachnickiemu działanie na szkodę PRL i rozpowszechnianie fałszywych wiadomości dotyczących m.in. „przyczyn wprowadzenia w Polsce stanu wojennego oraz o sytuacji społeczno-politycznej panującej w kraju”. Po wszczęciu śledztwa w trybie doraźnym wojskowy prokurator wydał list gończy za ks. Blachnickim. Zarząd Zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza miał czuwać, na wypadek gdyby ks. Blachnicki – na co mogły wskazywać informacje operacyjne – postanowił wrócić do ojczyzny z paszportem wystawionym na inne nazwisko. O materiał dowodowy na potrzeby przygotowywanego procesu zadbał w Niemczech Wydział III Departamentu I (wywiad) MSW. Pomocą służyli też nieocenieni towarzysze ze Stasi, realizując sugestie Biura Śledczego MSW dotyczące sposobu przesłuchiwania aresztowanych kurierów ks. Blachnickiego. Współpracę zacieśnił cykl wspólnych narad roboczych, które odbywały się na zmianę w Warszawie i Berlinie.
W sieci bezpieki
Ewidencję majątku Ruchu Światło-Życie w Polsce przygotował Wydział V Departamentu IV MSW, kierowany przez płk. Tadeusza Grunwalda. To on był założycielem grupy D, której funkcjonariusze zamordowali w 1984 r. ks. Popiełuszkę. Od koordynującego całość działań Wydziału II Biura Śledczego MSW płk Grunwald otrzymał polecenie zbadania stanu majątkowego współpracowników ks. Blachnickiego, którzy występowali jako formalni nabywcy budynków i samochodów, w rzeczywistości kupionych na potrzeby ruchu oazowego. „Gromadzone informacje mają służyć udokumentowaniu, iż sytuacja majątkowa tych osób uniemożliwiała nabycie nieruchomości i pojazdów mechanicznych” – instruował mjr Jerzy Karpacz.
Państwowe Biura Notarialne pomogły SB ustalić stan prawny obiektów, z których korzystały oazy. Przeprowadzono serię przeszukań i przesłuchano wielu działaczy Ruchu Światło-Życie. Jeden z nich zeznał: „Nie wiem, czy dworek ten [przy ul. Owcy-Orwicza w Krakowie] ks. Blachnicki kupił na swoje nazwisko (…). Z tego, co wiem, to (…) nie miał zwyczaju kupować nieruchomości na siebie (…). W dworku miała być urządzona drukarnia”. Zeznania potwierdzały informacje z donosu, który złożył osiem lat wcześniej Józef Bigos, rolnik z Dursztyna na Podhalu. Doniósł on, że był świadkiem, jak ks. Blachnicki kupił nieruchomości przez podstawioną osobę. Kapłan miał sam zapłacić za nieruchomość oraz namówił sprzedającego do zaniżenia ceny w akcie notarialnym.
SB triumfowała – znienawidzonemu księdzu, który przez lata wodził za nos IV Departament MSW, można było zarzucić dodatkowo przestępstwa gospodarcze. SB ustaliła, że w latach 1964-1980 ks. Blachnicki kupił przez podstawione osoby 15 budynków z działkami o łącznej wartości ponad 100 mln ówczesnych złotych. Nabył też pięć samochodów. Zorganizował też kilkadziesiąt wydawnictw religijnych drukujących wysokonakładowe tytuły. „Działalność ta nie będąca zarejestrowaną, nie została objęta opodatkowaniem” – stwierdził por. A. Zalewski, sugerując „zastosowanie zabezpieczenia majątkowego i przejęcia na rzecz Skarbu Państwa m.in. 11 nieruchomości o przybliżonej wartości 80 mln zł”. SB oceniała majątek zgromadzony przez oazy na ponad 200 mln ówczesnych złotych.
Odpisy z aktów notarialnych, wyciągi z protokołów przesłuchań świadków i znalezione podczas przeszukań zapiski rozliczeń finansowych ruchu oazowego MSW przesłało do głównego inspektora dewizowego w Ministerstwie Finansów. Ksiądz zajmujący się działalnością charytatywną i nauczaniem religii został potraktowany gorzej niż cinkciarze. „Trudnił się nielegalnym obrotem wartościami dewizowymi” – zawyrokowało MSW. Inspektor S. Kapusta z Izby Skarbowej w Warszawie miał wątpliwości, czy zakupy nieruchomości na potrzeby ruchu oazowego można uznać za ważne w świetle przepisów kodeksu cywilnego. W końcu stwierdził, że prokurator może wnieść „powództwo o unieważnienie dokonanych czynności prawnych”.
Śledztwo po grób
Z akt śledztwa wynika, że zaplanowana z rozmachem akcja SB przeciwko ruchowi oazowemu straciła impet z końcem lutego 1983 r. Zabezpieczono wprawdzie majątek ruchu, ale bezpiece nie udało się uzyskać ani jednego orzeczenia o przepadku mienia lub wyegzekwowaniu należności państwa. Powód był oczywisty: przed zaplanowaną na czerwiec 1983 r. pielgrzymką do Polski papieża Jana Pawła II władze PRL nie chciały psuć stosunków państwo – Kościół, do czego niechybnie doprowadziłyby represje wobec Ruchu Światło-Życie.
Śledztwo przeciwko ks. Blachnickiemu, zawieszone z powodu pobytu kapłana za granicą, umorzono dopiero pięć minut przed likwidacją SB – w kwietniu 1990 r. Charyzmatyczny duchowny nie żył już wówczas od trzech lat.

*Źródło – WPROST - Numer: 20/2005 (1172)

CZERWONKA POLSKOJĘZYCZNA
Ciekawe strony•

Brak komentarzy: