WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CHOLERNIE VOLNAJA POPOLSZA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CHOLERNIE VOLNAJA POPOLSZA. Pokaż wszystkie posty
piątek, 10 lutego 2012
kagda v PAU biesied'ovali ..
W TYM CZASIE:
**************************************************************
Adam Michnik Herbaciarnia Naukowa Z redaktorem Adamem Michnikiem – nie tylko o polityce, Aula PAU, 2012 02 02 Home
http://adamwalanus.pl/2012/michnik2.html
*************************************************
APPENDIX * n i e c o nie a'propos
Raport z Katynia 1943. Sprawozdanie pufne Polskiego Czerwonego Krzyża
Raport z Katynia
Sprawozdanie poufne
Polskiego Czerwonego Krzyża
(fragment)
Kazimierz Skarżyński
Sprawozdanie Komisji Technicznej PCK o przebiegu prac w Katyniu
Dnia 17 kwietnia 1943 r. Komisja w składzie prowizorycznym trzech osób przystąpiła do pracy, której podział ustalono jak następuje:
1) p. Rojkiewicz Ludwik — badanie dokumentów w Sekretariacie Policji Tajnej,
2) p. Kołodziejski Stefan i p. Wodzinowski Jerzy — poszukiwanie i zabezpieczenie dokumentów przy zwłokach w lesie Katyńskim.
W dniu tym jednak praca uległa przerwie ze względu na przyjazd delegacji polskiej, składającej się z oficerów-jeńców, przebywających w Oflagach w Niemczech. Przybyli:
1) ppłk Mossor Stefan z kawalerii — Oflag II E/K nr 1449.
2) kpt. Cylkowski Stanisław — Oflag II E/K nr 1272.
3) ppor. Gostkowski Stanisław — Oflag II D nr 776/II/B.
4) kpt. Kleban Eugeniusz — Oflag II D
5) ppor. Rowiński Zbigniew lotn. — Oflag II С nr 1205/II/B.
6) kpt. Adamski Konstanty broń panc. — Oflag II С nr 902/ХІ/А.
Członkowie Komisji PCK mieli możność wspólnego oglądania dołów, jak również i dokumentów.
Zachowanie się oficerów polskich wobec Niemców było pełne rezerwy i godności. W czasie krótkiej rozmowy na uboczu z widocznym zadowoleniem przyjęli oni do wiadomości, że PCK zajmuje się wyłącznie stroną techniczną prac ekshumacyjnych, odcinając się całkowicie od politycznej.
W dniu 19 stycznia członkowie Komisji usiłowali nawiązać kontakt z por. Slovenzikiem (dowódcą Aktivpropagandakompanie — red.), celem ustalenia szczegółów pracy. Wobec jednak braku środków lokomocji usiłowania te spełzły na niczym w tym dniu. Nie mając innej drogi, po bezowocnym wyczekiwaniu do godz. 14 dnia 20 kwietnia p. Ludwik Rojkiewicz udał się pieszo do Sekretariatu Policji Tajnej, odległego o 10 km, celem nawiązania (kontaktu z por. Slovenzikiem. Zawrócił jednak, ponieważ w drodze napotkał samochód, w którym jechali dalsi członkowie Komisji PCK w składzie: 1) p. Kassur Hugon, 2) p. Jaworowski Gracjan, 3) p. Godzik Adam.
Wyżej wymienieni członkowie wyjechali z Warszawy 19 kwietnia o godz. 12.15 łącznie z delegacją prasy zagranicznej — w skład której wchodzili: Szwed, Finlandczyk, Hiszpan, Belg, Flamandczyk, Włoch i Czech, poza tym emigrant rosyjski z Berlina oraz przebywający w Berlinie prof. Leon Kozłowski, b. premier Rządu Rzeczypospolitej i trzech urzędników z Wydziału Propagandy z Berlina.
Przewodnictwo Komisji Technicznej PCK objął p. Kassur Hugon. W rozmowach przeprowadzonych z por. Slovenzikiem poruszono następujące sprawy:
1) zakwaterowanie członków Komisji Technicznej PCK,
2) miejsce pracy,
3) środki lokomocji dla członków Komisji PCK,
4) zorganizowanie pracy Komisji,
5) przechowywanie dokumentów,
6) wybór miejsca na bratnie mogiły. Ze względu na odległość, jaka dzieli Katyń od Smoleńska (14 km), jak też brak środków lokomocji, członkowie Komisji Technicznej zostali zakwaterowani w oddzielnym baraku we wsi Katyń, majątku Borek, należącym przed wojną 1914—1918 do p. Lednickiego, odległym o 3,5 km od Kozich Gór, w których pomordowani zostali oficerowie polscy. W tym czasie znajdował się tam szpital polowy organizacji Todta. W majątku tym członkowie Komisji Technicznej przebywali od dnia 15 kwietnia do 20 maja 1943 г., а od 20 maja do 7 czerwca 1943 r. zakwaterowani zostali w lokalu szkoły wiejskiej przy stacji Katyń. Sprawa została z por. Slovenzikiem rozwiązana w ten sposób, że całodzienne jedzenie otrzymywano na miejscu z kasyna oficerskiego organizacji Todta, przy czym przydzielano racje wydawane oddziałom przyfrontowym. Należy tu jednak nadmienić, że wyżywienie członków Komisji było dostateczne.
Wobec braku odpowiednich pomieszczeń w lesie, praca przy wyjmowaniu, badaniu dokumentów musiała być z konieczności podzielona w ten sposób, że: wyjmowanie dokumentów oraz ponowne grzebanie zwłok dokonywane było na miejscu, tj. w lesie katyńskim, przedwstępne badanie zaś dokumentów odbywało się w lokalu Sekretariatu Policji Tajnej, odległym o 6 km od lasu katyńskiego w kierunku Smoleńska.
Por. Slovenzik uważał, że PCK powinien przysłać do Katynia swoje własne środki lokomocji. Po wyjaśnieniu, że wszystkie samochody PCK dawno zarekwirowano, sprawę lokomocji rozwiązano następująco:
a) dla przybycia do lasu Katyńskiego, odległego o 3,5 km od miejsca zakwaterowania, dozwolonym było zatrzymywanie samochodów wojskowych na szosie. To samo dotyczyło powrotu,
b) dla przybycia do Biura Sekretariatu Policji Tajnej, odległego o 10 km, przysyłano motocykl.
Podziału pracy dokonano jak następuje:
a) 1 członek przy ekshumacji zwłok,
b) 2 członków przy obszukiwaniu zwłok i wyjmowaniu dokumentów,
c) 1 członek przy sprawdzaniu kolejnych numerów zwłok, odnoszonych następnie do bratnich mogił,
d) 1 członek przy ponownym grzebaniu zwłok,
e) od 2 do 3 członków przy odczytywaniu dokumentów,
f) od dnia 28 kwietnia, tj. od momentu przybycia dalszych członków Komisji, РР- Wodzińskiego Mariana, Cupryjaka Stefana, Mikołajczyka Jana, Króla Franciszka, Buczaka Władysława, Płonki Ferdynanda — lekarz medycy sądowej dr Wodziński Marian, mając do pomocy laboranta z krakowskiego prosektorium, dokonywał szczegółowych oględzin zwłok, których nie można było zidentyfikować z dokumentów.
Kolejny przebieg pracy był następujący:
a) odgrzebywanie i wydobywanie na powierzchnię zwłok,
b) wyjmowanie dokumentów,
c) przeprowadzanie przez lekarza oględzin nie zidentyfikowanych zwłok,
d) grzebanie zwłok.
Czas pracy trwał codziennie od godz. 8 do 18 z półtoragodzinną przerwą obiadową.
Komisja stwierdza, że wydobywanie zwłok połączone było z wielkimi trudnościami, gdyż były one mocno sprasowane, chaotycznie powrzucane do dołów, część z rękami powiązanymi do tyłu i część ze zdjętymi i narzuconymi płaszczami na głowę, przy czym płaszcze związane były na szyi sznurkiem, ręce zaś związane do tyłu i również przywiązane sznurkiem, który przytwierdzony był do sznurka ściągającego płaszcz na szyi. Tak skrępowane zwłoki znajdowały się głównie w specjalnym jednym dole, zalanym podskórną wodą, z którego wydobyto wyłącznie przez członków Komisji PCK 46 ofiar. Władze wojskowe niemieckie, z uwagi na ciężkie warunki przy tego rodzaju wydobywaniu, chciały w ogóle dół ten zasypać. W jednym zaś tylko z dołów znaleziono zwłoki w liczbie około 600, ułożone równymi warstwami, twarzą do ziemi.
Wielką trudność sprawiał brak dostatecznej ilości rękawic gumowych. Wydobywanie zwłok wykonywane było przez okolicznych mieszkańców, którzy rekwirowani byli przez władze niemieckie.
Wyniesione na noszach z dołów zwłoki, układano kolejno obok siebie i przystępowano do odnajdywania dokumentów w ten sposób, że każde zwłoki w obecności jednego członka Komisji PCK i przez 2 robotników były osobno przeszukiwane. Robotnicy rozcinali wszystkie kieszenie, wydobywali zawartość, wręczając wszystkie znalezione rzeczy członkowi Komisji PCK. Zarówno dokumenty, jak i ewent. znalezione przedmioty wkładano do kopert, oznaczonych kolejnym numerem, przy czym ten sam numer, wybity na blaszce, przyczepiony był do zwłok. Celem dokładniejszego i szczegółowego wyszukania dokumentów, rozcinano nawet bieliznę i buty. W wypadku nieznalezienia żadnych dokumentów, czy też pamiątek, wycinano monogramy (o ile takowe były) z ubrania czy też z bielizny.
Członkowie Komisji, zajęci wyszukiwaniem dokumentów, nie mieli prawa przeglądania i segregowania, a obowiązkiem ich było pakowanie do kopert następujących przedmiotów:
a) portfeli z całą zawartością,
b) wszelkich papierów znalezionych luzem,
c) odznaczeń i pamiątek,
d) medalików, krzyżyków itp.
e) jednego naramiennika,
f) portmonetki,
g) wszelkich wartościowych przedmiotów.
Natomiast mogli usuwać: banknoty luzem, gazety, bilon, woreczki z tytoniem, bibułki do zawijania papierosów, papierośnice drewniane, względnie blaszane. Zarządzenie to wydane zostało przez władze niemieckie, a miało na celu nieprzeładowywanie zawartości kopert.
W ten sposób wypełnione koperty, związane drutem bądź sznurkiem, składane były w kolejnej numeracji na stole ruchomym, specjalnie przeznaczonym na ten cel, następnie przyjmowały je władze niemieckie i wysyłały motocyklem 2 razy dziennie, tj. w południe i wieczorem do Biura Sekretariatu Policji Tajnej. Jeżeli dokumenty nie mieściły się w jednej kopercie, umieszczano je w drugiej, opatrzonej tym samym znakiem.
W Biurze Sekretariatu Policji Tajnej, dokumenty przywiezione przez wojskowego motocyklistę wręczano władzom niemieckim. Przedwstępne badania dokumentów i ustalanie nazwisk odbywało się przy współudziale trzech Niemców oraz przedstawicieli Komisji Technicznej PCK. Otwieranie kopert odbywało się w obecności Polaków i Niemców.
Dokumenty — w stanie, w którym znajdowały się przy zwłokach, były następnie drewnianymi pałeczkami starannie oddzielane od brudu, tłuszczu i zgnilizny. W pierwszym rzędzie kładziono nacisk na odszukanie tych dokumentów, które by niezbicie dały możność stwierdzenia nazwiska i imienia denata. Dane te czerpane były ze znaków tożsamości lub z dowodów osobistych, legitymacji służbowych, kart powołania МОВ і ewent. świadectw szczepienia w Kozielsku. W braku tego rodzaju dokumentów badano inne, jak: korespondencja, wizytówki, notesy, kartki z zapisami itp. Portfele oraz portmonetki z zawartością banknotów emisji Banku Polskiego, wzgl. bilonu były palone, natomiast banknoty w walucie zagranicznej, oprócz rosyjskiej, jak też wszystkie monety i przedmioty złote były składane do kopert.
Ustalone nazwiska, jak również i zawartość koperty wpisywał na oddzielny arkusz Niemiec w języku niemieckim, pod tym samym numerem. Komisja wyjaśnia dlaczego początkowe listy sporządzane były tylko w języku niemieckim. Otóż władze niemieckie oświadczyły, że listy z nazwiskami będą natychmiast odsyłane do Polskiego Czerwonego Krzyża, jak również i dokumenty, po ich wykorzystaniu. W związku z powyższym, Komisja nie miała powodu sporządzania drugiej listy, tym bardziej, że w początkowej fazie pracy personel Komisji Technicznej PCK był bardzo szczupły.
Jeżeli zachodziły trudności przy odcyfrowywaniu danych personalnych, wówczas pod numerem kolejnym notowano „nierozpoznany", wymieniając jednak znalezione dokumenty. Takie dokumenty odsyłane były przez władze niemieckie do specjalnego laboratorium chemicznego, celem dokładniejszego zbadania. W wyniku pozytywnym badania — pod tym samym numerem, ale już na liście dodatkowej, wpisywano nazwisko denata.
Należy również zaznaczyć, że wśród pomordowanych znajdowały się zwłoki bez żadnych dokumentów, czy też pamiątek. Były one jednak opatrzone również numerem kolejnym i adnotacją na liście „nierozpoznany".
Po umieszczeniu na arkuszu zawartości koperty, dokumenty, względnie przedmioty były wkładane do nowej koperty opatrzonej tym samym numerem, na której wymieniono jej zawartość. Czynność tę wykonywali Niemcy. W ten sposób przejrzane, posegregowane i ponumerowane koperty układano kolejno w skrzynie. Pozostawały one do wyłącznej dyspozycji władz niemieckich. Listy, napisane na maszynie w języku niemieckim przez Niemców, nie mogły być sprawdzane przez Komisję z brudnopisem, ponieważ nie miała już do nich wglądu. Ten system pracy trwał od nr. 0421 do nr. 0794 w obecności p. Ludwika Rojkiewicza. Przy stwierdzaniu tożsamości od nr nr 0795—03900 obecni byli członkowie Komisji pp. Cupryjak Stefan, Jaworowski Gracjan i Mikołajczyk Jan. Sposób wykonywania prac przez wyżej wymienionych był prawie że identyczny, z tą jednak zmianą, że sporządzali oni już listy w języku polskim, które w miarę możności przesyłane były do Zarządu Gł. PCK. Od nr. 03900 do nr. 04245 obecny był p. Wodzinowski Jerzy, zachowując taką samą formę pracy. Zidentyfikowanie zwłok od nr. 1 do nr. 112 i od 01 do nr. 0420 przed przybyciem Komisji PCK dokonane było wyłącznie przez Niemców. Jednocześnie Komisja podkreśla — że przy badaniu dokumentów, pamiętniki, rozkazy wojskowe, niektóre listy itp. zabierane były przez władze niemieckie do tłumaczenia na język niemiecki. Czy wszystkie one zostały zwrócone i włożone do odpowiednich kopert, Komisja stwierdzić nie może.
Podczas prac Komisji Technicznej PCK w lesie katyńskim, w czasie od 15 kwietnia do 7 czerwca 1943 г., ekshumowano ogółem 4243 zwłoki, z których 4233 wydobyto z 7 dołów, znajdujących się w małych odległościach od siebie, a odkopanych w marcu 1943 r. przez wojskowe władze niemieckie. Z powyższych 7 dołów wydobyto wszystkie zwłoki.
Ósmy dół położony w odległości mniej więcej 200 m na południe od pierwszej grupy dołów, odnaleziony został w dniu 2 czerwca 1943 г., i wydobyto zeń tylko 10 zwłok. Pochowane one zostały w otwartej jeszcze wówczas VI bratniej mogile. 2 uwagi na porę letnią — władze niemieckie zarządziły przerwę w pracach ekshumacyjnych do września 1943 г., wobec czego 8 dół, po wydobyciu wyżej wymienionych, został zasypany.
Bardzo starannie i na całym terenie przeprowadzone sondowanie przez Niemców, którym zależało na tym, aby głoszona przez propagandę cyfra 12000 zwłok nie odbiegała zbyt daleko od rzeczywistości, pozwalają przypuszczać, że więcej dołów już nie będzie. W dole 8, sądząc po jego badanych rozmiarach, ilość zwłok nie powinna przekraczać paruset. To sondowanie terenów odkryło szereg masowych grobów Rosjan w różnym stanie rozkładu trupów, aż do szkieletów włącznie.
Ogólna liczba ekshumowanych zwłok w ilości 4241 została pochowana w sześciu nowych bratnich mogiłach, wykopanych w bliskości dołów mordu. Zwłoki 2 generałów pochowano w oddzielnych pojedynczych grobach. Mogiły położone są na terenie wygórowanym, suchym i piaszczystym. Teren z dwóch stron bratnich mogił jest niski i mokry. Wielkość i głębokość poszczególnych mogił nie jest jednakowa, a to ze względu na warunki terenowe i trudności techniczne powstające podczas pracy. Dna wszystkich mogił są zupełnie suche i każda mogiła w zależności od wielkości i głębokości, zawiera po kilka szeregów zwłok, a każdy szereg po kilka warstw. Górne warstwy układane były co najmniej na głębokości 1 metra poniżej terenu tak, że po zasypaniu mogił na 1 metr powyżej terenu otaczającego górne warstwy zwłok są przysypane dwumetrową warstwą ziemi. Wszystkie mogiły są uformowane płasko, mają jednakową wysokość i odarniowane boki.
Nad każdą bratnią mogiłą ustawiono drewniany, heblowany krzyż wysokości 2,5 metra, a pod krzyżem posadzono trochę kwiatów leśnych. Na wierzchu każdej bratniej mogiły zrobiony jest duży krzyż z darni. Mogiły są numerowane w kolejności ich powstawania, celem utrzymania kolejności numerów ewidencyjnych grzebanych zwłok.
Zwłoki są ułożone w kolejnej numeracji, głowami ku wschodowi, jedne obok drugich, głowa nieco wyżej, a ręce złożone na piersiach. Każdą ułożoną warstwę zwłok przysypywano ziemią grubości 20—30 cm. W mogiłach I, II, III i IV zwłoki były układane razem, poczynając od prawej strony, a to z powodu wnoszenia ich do mogił od strony lewej. Numery układanych zwłok były zapisywane w kolejności ich układania. Spis numerów zwłok pogrzebanych w każdej mogile jest załączony do niniejszego sprawozdania (spisu nie odnaleziono — przyp. red.), jak również plan sytuacyjny cmentarza zajmującego przestrzeń 60 X 36, tj. 2160 m kw.
W dniu odjazdu z Katynia ostatnich członków Komisji Technicznej PCK, tj. 9 czerwca 1943 г., członkowie ci, na krzyżu największym IV mogiły, zawiesili duży wieniec metalowy wykonany z blachy i drutów przez jednego z członków Komisji. Wieniec ten, jakkolwiek wykonany ręcznie i w warunkach polowych, ma wygląd estetyczny. Pomalowany jest na czarno, w środku znajduje się korona cierniowa z drutu kolczastego, a w środku korony przybity jest do krzyża drewnianego gruby, metalowy orzełek polski z czapki oficerskiej. Po złożeniu wieńca, członkowie Komisji uczcili pamięć pomordowanych i złożyli im hołd przez chwilę milczenia i modlitwę, i pożegnali ich w imieniu Ojczyzny, rodzin i swoim. Opuszczając cmentarz, Komisja wyraziła podziękowanie za współpracę por. Slovenzikowi, ppor. Vossowi, podoficerom, żołnierzom niemieckim i robotnikom Rosjanom za bardzo ciężkie dwumiesięczne trudy przy ekshumacji zwłok.
Reasumując powyższe, Komisja stwierdza, że:
1) wydobyte zwłoki z dołów znajdowały się w stanie rozkładu, a więc rozpoznanie było wręcz niemożliwe. Natomiast mundury utrzymały się dość dobrze, zwłaszcza wszelkie części metalowe, jak dystynkcje, odznaczenia, orzełki, guziki itp.;
2) powodem śmierci był strzał, skierowany w okolicę podstawy czaszki;
3) z dokumentów znalezionych przy zwłokach wynika, że mord miał miejsce w czasie od końca marca, do początku maja 1940 г.;
4) praca w Katyniu odbywała się pod stałą kontrolą władz niemieckich, które przydzielały posterunek do każdej grupy członków Komisji pracujących;
5) całość pracy wykonana została przez członków Komisji Technicznej PCK, władz niemieckich i mieszkańców okolicznych wsi, których liczba przeciętnie wynosiła dziennie 20—30 osób. Przysyłani również jeńcy bolszewiccy w liczbie 50 dziennie zatrudniani byli wyłącznie przy kopaniu, zasypywaniu mogił i plantowaniu terenu;
6) ogólne warunki pracy były bardzo ciężkie i wyczerpujące nerwowo. Poza dramatycznością samego faktu, rozkład ciał i skażone przez to powietrze stwarzały ciężką i nerwową atmosferę pracy;
7) częste przyjazdy różnych delegacji, codzienne zwiedzanie terenu przez znaczne ilości wojskowych, sekcje zwłok dokonywane przez wojskowych lekarzy Niemców i członków przebywających delegacji komplikowały i tak już trudną, samo przez się pracę.
Ponieważ Przewodniczący Komisji Technicznej, p. Hugon Kassur, po wyjeździe w dniu 12 V 1943 r. nie mógł powrócić do Katynia, funkcje przewodniczącego Komisji Technicznej PCK do ukończenia prac pełnił p. Jerzy Wodzinowski.
Parę słów wyjaśnień do powyższego sprawozdania: Wymagania propagandy niemieckiej bardzo utrudniały pracę Komisji Technicznej. Już na dwa dni przed przyjazdem jakiejś poważniejszej delegacji, wstrzymywano pracę w ten sposób, że zjawiało się do niej tylko 7—10 robotników. Tłumaczono, że mieszkańcy okolicznych wsi nie zjawili się do pracy wbrew otrzymanemu nakazowi.
Kiedy do Katynia zjechali profesorowie medycyny z Niemiec i państw współpracujących z „osią", były dla ich oględzin i sekcji zarezerwowane ciała bądź oficerów wyższych rang, bądź tych, którzy oprócz śmiertelnego postrzału, otrzymali również kłute rany bagnetem lub byli związani. Na liczne energiczne interwencje szefa Komisji w tej sprawie nie zwracano uwagi i to niedostateczne liczenie się z powagą prac Komisji doprowadziło do tego, że przy grzebaniu zwłok powstały w II bratniej mogile przerwy w numeracji kolejnej. Sekcje dokonywane przez profesorów zagranicznych odbywały się bez porozumienia z Komisją, co parokrotnie utrudniło identyfikację. Komisja uniknęła większych zawikłań w pracy dzięki temu, że często samowolnie zabierała i grzebała zwłoki odłożone do dyspozycji niemieckiej.
Wojsko niemieckie, zajmujące środkowy odcinek frontu, otrzymało rozkaz zwiedzenia Katynia. Codziennie setki osób oglądało miejsce zbrodni. Interwencja Komisji doprowadziła do tego, że zwiedzanie zostało ograniczone do pewnych godzin i że przydzielono utrzymujących porządek żandarmów.
O kontroli niemieckiej przy wyszukiwaniu dokumentów i przy ich odczytywaniu w celach identyfikacyjnych już wspominałem. W jednym wypadku zażądano od członka Komisji, p. Cupryjaka, pokazania zapisek, które czynił w swym notesie przy odcyfrowywaniu dokumentów.
Nie można nareszcie pominąć incydentu, który powstał pomiędzy p. Kassurem a por. Slovenzikiem. Ten ostatni zjawił się pewnego dnia na początku prac ekshumacyjnych z oświadczeniem, że do wiadomości władz niemieckich doszło, że niektórzy oficerowie polscy byli narodowości niemieckiej, tzw. Volksdeutsche i zażądał dla nich osobnej mogiły lub co najmniej czołowego miejsca w bratnich mogiłach. Otrzymał on odpowiedź, że wszyscy pomordowani byli oficerami wojsk polskich, dla których określenie narodowości jest niemożliwe i że może się p. Kas-sur zgodzić tylko na mogiły wspólne, bez wyjątku. Por. Slovenzik zgodził się z tymi argumentami.
Z kul wydobytych ze zwłok oficerów oraz z łusek znalezionych w piasku można stwierdzić, że strzały były zadawane z broni krótkiej kal. 7,65 mm. Wydają się one być pochodzenia niemieckiego. Z obawy, aby bolszewicy nie wykorzystali tej okoliczności, władze niemieckie bacznie śledziły zatem, aby żadna kula ani łuska nie została schowana przez członków Komisji PCK. Zarządzenie to było naiwne i dopilnowanie niewykonalne: zresztą zaufani urzędnicy NKWD, wykonujący mord Katyński, mogli mieć broń krótką wszelkiego pochodzenia.
Dotychczas Zarząd Główny Polskiego Czerwonego Krzyża nie otrzymał wyniku prac badania zwłok w Katyniu przez dr. Wodzińskiego. Z jego raportu po wydobyciu pierwszych 1700 zwłok wynika, że pomimo rozkładu gnilnego, polegającego w górnych warstwach zwłok, dzięki terenowi piaszczysto-glinkowatemu, na częściowej mumifikacji, w głębszych zaś na tak zwanym przeobrażeniu tłuszczowo-woskowym, udało się w 98 proc. wypadków stwierdzić postrzał czaszki z wlotem w okolicy potylicy, wylotem zaś na czole, szczycie czaszki lub twarzy, w 0,4 proc. podwójny postrzał czaszki z tyłu, w 1,5 proc. przypadków postrzał szyi.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa cyfry wyników ostatecznych nie będą daleko odbiegały od powyższych. Godne uwagi będą dane o ilości zwłok ze związanymi sznurkiem rękami i szyją oraz ilość zakłutych bagnetami.
Sprawozdanie Komisji Technicznej pobieżnie tylko wspomina o tym, że członkowie Komisji własnoręcznie ekshumowali 46 zwłok z dołu zapełnionego wodą. Chodzi o dół, który sam widziałem podczas bytności w Katyniu. Tworzyła go dolna krawędź jednego z 7 wielkich grobów, który tarasami schodził aż do terenu nizinnego. Zapełniała go woda podskórna, z powierzchni której sterczały części zwłok. Dla ekshumacji obiecywali Niemcy dostarczyć pompy i pozostawał on nie opróżniony aż do ostatnich dni pracy. Pewnego dnia stwierdził p. Wodzinowski, że robotnicy rosyjscy zasypują dół. Wstrzymał on natychmiast pracę i od por. Slovenzika dowiedział się, że pompy wojsko, z powodu ciągłych nalotów sowieckich i zarządzonego pogotowia pożarowego, dostarczyć nie może, a od robotników żądać tego rodzaju wykonania ekshumacji nie można. Wtedy 5 członków Komisji Technicznej PCK, z p. Wodzinowskim na czele, weszło do dołu i własnoręcznie w ciągu 17 godzin pracy wydobyło z wody 46 zwłok oficerów polskich.
Podkreślając z obowiązku ten piękny czyn członków naszej Komisji Technicznej, przytoczę na zakończenie sprawozdania o udziale Polskiego Czerwonego Krzyża w pracy ekshumacyjnej w Katyniu zdania z przemówienia Prezesa Zarządu Głównego polskiego Czerwonego Krzyża, na zebraniu przedstawicieli społeczeństwa Polskiego w Warszawie:
„Mogiłami jest znaczona historia Polski... takiej mogiły jeszcze nie było..."
Warszawa, czerwiec 1943 r.
Za: Katyń. Relacje, wspomnienia, publicystyka. Wstęp i opracowanie Andrzej Leszek Szcześniak. Warszawa 1989, s. 131- 143.
Subskrybuj:
Posty (Atom)