WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą RUSKIE PSEUDO'SLEDZTWO. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą RUSKIE PSEUDO'SLEDZTWO. Pokaż wszystkie posty
piątek, 18 lutego 2011
russkij smolensk v.2
Smoleńsk - hipoteza zamachu - argumenty w pigułce v.2
Katastrofa pod Smoleńskiem - to mógł być zamach.
(Data aktualizacji: 10-01-2011)http://grzesiek-z.salon24.pl/266616,smolensk-hipoteza-zamachu-argumenty-w-pigulce-v2
Uwaga!!! W artykule Nowe teorie spiskowe nt. katastrofy pod Smoleńskiem zamieszonym na Wirtualnej Polsce skrytykowano fragment tego artykułu wyrywając go z kontekstu! Riposta znajduje się w artykule "Walka ze spiskowymi teoriami - recepta dla półgłówków"- zapraszam do lektury!
Czy to był zamach, czy nieszczęśliwy wypadek? Ja jestem głęboko przekonany, że to co się stało pod Smoleńskiem, w żaden sposób nie można podciągnąć pod splot nieszczęśliwych okoliczności, czy też błąd pilotów. Poniżej przedstawiam zbiór argumentów w pigułce ukazujących, dlaczego wersja o niezamierzonym wypadku jest dla mnie absolutnie nie do przyjęcia.
Spis treści:
- 1. Motyw
- 2. Czy mgła była prawdziwa
- 3. Czarne skrzynki
- 4. Rozmiar katastrofy
- 5. Autopilot
- 6. Amatorski film
- 7. Sekcja zwłok
- 8. Konwencja chicaagowska
- 9. Spiskowa teoria dziejów?
- 10. Naciski na pilotów?
- 11. Dezinformacja
- 12. Jakość śledztwa
- 13. Czy na pewno wszyscy zginęli na miejscu?
- 14. Tajemnicze zgony, tajemnicze zbiegi okoliczności
Zanim przejdziemy do konkretnych argumentów, warto zatrzymać się na chwilę nad możliwymi motywami, dla których mogłoby się opłacać zamordować prezydenta i naszą polityczną elitę. Są one bardzo ważne i choć nie są żadnym dowodem, to z pewnością są podstawą dalszego rozpatrywania hipotezy o celowej ingerencji osób trzecich, która mogła doprowadzić do takiego zdarzenia.
Czy Putin miał jakieś powody, aby zabić naszego prezydenta i naszą prawicową elitę? Otóż okazuje się, że tak i to wiele.
Fragment artykułu Leszka Misiaka i Grzegorza Wierzchołowskiego:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Samolot-nie-mogl-rozpasc-sie-na-kawalki,wid,12211780,wiadomosc_prasa.html
Rosyjscy przywódcy mieli powody, by nie kochać Lecha Kaczyńskiego. 15 listopada 2006 r. prezydent Kaczyński zaproponował Unii Europejskiej, by wprowadziła sankcje przeciwko Rosji w odpowiedzi na zakaz importu polskich produktów do Rosji - Polska nałożyła weto na decyzje rozpoczęcia negocjacji miedzy UE i Rosją. Podczas rosyjsko-gruzińskiej wojny w 2008 r. prezydent Kaczyński poparł Gruzję i stał się orędownikiem sprawy gruzińskiej w świecie, wspierał przystąpienie Gruzji do NATO. To za prezydentury Lecha Kaczyńskiego zapadła decyzja o rozmieszczeniu amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej na terytorium RP. Polska proponowała też alternatywne drogi pozyskania zasobów energetycznych i uniezależnienie się europy od dostaw rosyjskiego gazu.
Warto dodać tutaj, że 3 dni wcześniej Tusk z Putinem urządzili konferencję, na której to ten drugi zapewnił, że Polska ma zagwarantowane dostawy gazu do 2037 roku. W tym samym okresie światowe media doniosły o ogromnych złożach gazu łupkowego w Polsce, które rząd chciał sprzedać amerykanom po znacznie obniżonej wartości. Lech Kaczyński groził premierowi postawieniem go przed trybunałem stanu, gdyby podpisał umowę tak bardzo godzącą w interesy naszego państwa. Tutaj widać dość poważny powód do niepokoju Kremla. Zabijając naszego prezydenta i prawicową elitę, która była blisko niego, pozbył się ludzi, którzy byli wstanie najgłośniej krzyczeć do opinii publicznej, aby nie podejmować kroków godzących w nasze interesy. Zauważmy, że Lech Kaczyński za bardzo chciał być niezależnym politykiem i dążył do uniezależnienia się od wpływów wschodniego sąsiada, za bardzo starał się hamować imperialne zapędy Putina, za dużo mieszał na arenie międzynarodowej, tworzył wspólnotę państw bloku wschodniego i zbyt gorliwie namawiał do obrony wobec poczynań Kremla (słynne jego zdanie, że „dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”). Za bardzo obsadzał strategiczne stanowiska ludźmi, którzy pomagali mu w tych dążeniach. Byli to ludzie, którzy rozpracowywali wrogą agenturę, obce wpływy, mieli dostęp do tajnych danych, zastrzeżonego zbioru dokumentów w IPN, dążyli do niezależnej polityki finansowej, energetycznej i . To za jego kadencji i podczas rządów Jarosława Kaczyńskiego (który też miał lecieć tym samolotem) rozwiązano WSI, oraz utworzono i upubliczniono raport weryfikacji tych służb podporządkowanych rosyjskim wpływom. Innym motywem może być "uświadamianie" zachodu. Może Putin chciał pokazać światu, że Lech Kaczyński wstawiał się za Gruzją i "zginął nieszczęśliwie" w straszliwym wypadku. Opinia publiczna uwierzyłaby w to, ale nie koniecznie politycy, którzy znają trochę lepiej te realia, mają dostęp do służb wywiadu. Może chodziło o dostęp do kodów NATO, może o osłabienie prawicy (to z nią najciężej jest nawiązać współpracę). Jak pamiętamy, to nasz Prezydent i jego otoczenie domagało się odtajnienia przez Rosję akt katyńskich. To on wystąpił z sprzeciwem wobec rurociągu bałtyckiego Rosja-Niemcy. W tym samolocie była cała śmietanka, cała elita wysokich stanowisk z propolskim nastawieniem, prowadząca niezależną politykę, mająca duże wpływy, dużą wiedzę, odwrócona od Rosji, zwrócona ku NATO, całą mocą broniąca naszych narodowych interesów. Jak widzimy możliwości jest dużo i na dobrą sprawę nie musiało chodzić o jeden motyw, ale nawet o kilka. Niektóre motywy są bardzo ładnie zobrazowane na poniższym diagramie.
obrazek ze strony http://krzysztofjaw.blogspot.com/
Putin nie należy do praworządnych przywódców. Przytoczmy fragment z powyższego artykułu:
Niedowiarkom trzeba przypomnieć udział KGB w zamachu na papieża, zatrucie dioksynami prozachodniego kandydata na urząd prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, śmiertelne napromieniowanie izotopem polonu Aleksandra Litwinienki, zastrzelenie opozycyjnej dziennikarki Anny Politkowskiej etc. To pokolenie KGB-istów Putina przeprowadziło atak na pałac Tadz-Bek i zlikwidowało Hafizullah Amina, stojącego na czele Afganistanu, a przed nim jego poprzednika Nur Mohammed Taraka. Oni zlikwidowali pierwszego prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa i przeprowadzili kilka zamachów na prezydenta Gruzji Eduarda Szewardnadze.
Sposobność też była niebywała. Tak liczne grono wrogów podanych na talerzu, wszyscy w jednym samolocie, rząd ochoczy do wszelkiej współpracy, a interesy gazowe opiewające na wiele miliardów dolarów wiszą na włosku. Nie pomoże kwestia np. mgły, bo łatwo ją sztucznie wywołać (o tym słów kilka w dalszej części). Zaproponowanie lotniska zapasowego oddalonego o 4 godziny drogi nie jest kuszącą propozycją i łatwo można się było spodziewać, że pilot przynajmniej będzie podchodził do lądowania. A poza tym, jak się planuje zamach, to przeważnie oprócz planu A, przygotowuje się również plan B. W tym przypadku może nie trzeba było go używać. W każdym razie nie musiało być środowiskowych czynników sprzyjających katastrofie, bo równie dobrze można je było samemu stworzyć. Tym samym trudno wykazać jakiekolwiek alibi dla Rosjan.
Dlaczego zaczynam od motywu, obecności w tej całej historii Putina i od sposobności? Odpowiedź jest taka, że zawsze w kryminalistyce w podobnych warunkach pierwszą hipotezą jaka przychodzi do głowy, to zamach. Co prawda nie oznacza to jeszcze, że obecność motywu, sposobności i osoby która nie do końca liczy się z praworządnością od razu implikuje jego winę, ale pierwsze podejrzenie powinno paść na niego.
Natomiast mam wrażenie, że rząd i prokuratura w ogóle" nie wzięli tego pod uwagę", powierzyli śledztwo stronie rosyjskiej, a to przecież ona mogła spowodować ten zamach. Beztrosko zrobili coś, co jest niedopuszczalne w kryminalistyce - zostawili ich sam na sam ze wszystkimi materiałami dowodowymi. I co ciekawe, to oni planowali przetopić maszynę, przetrzymują wrak w warunkach powodujących przyśpieszoną degradację, ścięli drzewa, spalili znaczną część ubrań, miejsce katastrofy zostawili na pastwę szabrowników, czarnych skrzynek nie zamierzają nam oddać, przechwycili wszelkie nagrania, jakie były wówczas robione, ludzie po wielu miesiącach odnajdywali ważne części samolotu, które mają ogromne znacznie w śledztwie...
Zadajmy sobie pytanie, co byśmy zrobili, jeśli nie mielibyśmy reputacji praworządnego obywatela, a na naszym terenie zginął by nasz wróg. Czyż nie "rozebralibyśmy się do naga" i nie powiedzielibyśmy: "sprawdzajcie mnie, wezwijcie śledczych, specjalistów, zróbcie specjalistyczne badania i przekonajcie się, że to nie ja zrobiłem". Myślę, że każdemu z nas w takiej sytuacji zależałoby na otwarciu wszystkich swoich kart, aby uwolnić się w jak największym stopniu od podejrzeń. Natomiast my od samego początku w tym dochodzeniu jesteśmy skazani na ślepą wiarę w rzetelność rosyjskiego śledztwa.
( )
++++++++++++++++++++++++++++++++++++
ANEKS.
WĄTPLIWOŚCI MIMO WSZYSTKO.
Katastrofa, której nie bylo.
W 10 kwietnia 2010, w Smolensku nie bylo zadnej katastrofy samolotu TU -
154M 101 z prezydentem Lechem Kaczynskim oraz cala tzw "delegacja katynska"
na pokladzie. Zaloga samolotu, prezydent, osoby towarzyszace, w sumie -
umownie - 96 osób zostalo zamordowane lub zaginely w Polsce, a nie w Rosji.
Byl to krwawy zamach stanu z ofiarami osób calkowicie postronnych.
"Katastrofa smolenska" byla jedynie aranzacja medialna, majaca na celu
wykluczenie sledztwa z terenu Polski i urzadzenie jakiejs farsy w Rosji. To
celem ukrycia tego faktu - zamachu stanu z uzyciem sily i masowym skutkiem
smiertelnym postronnych osób.
"Katastrofa smolenska" byla jedynie manipulacja "okraglego stolu" - nowym
rozdaniem stolków. Jak za komuny lub pózniej dopuszczano sie skrytobójstw
majacych na celu wlasciwe uformowanie zestawu osobowego strony opozycji,
która w skladzie odpowiednich person miala ukladac sie z bandziorami, tak
teraz nalezalo dokonac gruntowniejszej korekty tego skladu. I tak sie stalo.
Nowoscia sa tylko dwa nowe elementy tej techniki okraglostolowej:
podlaczenie do gry Rosji i masowosc zabójstw. Rosja jest wyeksponowana w tym
zamachu, a nie jest swiadectwo jej sily lub roli glównej ale slabosci i
glupoty. ZSRR nie dal sie wmieszac bandycie Jaruzelskiemu w krwawe jatki w
Polsce - bo ZSRR byl bardziej odpowiedzialny i ludzki niz dzisiejsza Rosja,
która jest slaba i chodzi na smyczy "okreslonych sil na Zachodzie".
Obrazy medialne oraz ogólny charakter informacji nt. rzekomego zdarzenia ,
którego nie bylo, zdolaly swa olbrzymia nawala informacji zagluszyc
racjonalne spojrzenie na wypadki zwiazane katastrofa. Do nawaly
gigantycznego zagluszania wlaczono "tydzien zaloby" , gdzie w
akompaniamencie ustawicznie nadawanego neurotycznego fragmentu muzyki
maglowano w kolo fakty bedace relacjami z relacji. W trakcie tego zacierano
fakty niewygodne, a podrzucano sfabrykowane. Prezydenta przywieziono w
zalutowanej trumnie. Pochowano go bez sekcji zwlok w Polsce i identyfikacji
ze strony uprawnionych przedstawicieli wladzy panstwowej. Aby i to kolejne
przestepstwo zamaskowac, ustalono pochówek na Wawelu, który swymi
kontrowersjami w kolejny juz raz odwrócil uwage od istoty problemu.
Powiedzmy dobitnie raz jeszcze, tam w "katastrofie smolenskiej" zadnych
faktów "lotniczych" nie ma. Nie ma dowodów na to, ze samolot lecial i rozbil
sie w lesie kolo lotniska w Smolensku. Tam nie bylo katastrofy nie bylo tez
i zabitych w tej katastrofie.
Nalezy zauwazyc bardzo proste i podstawowe fakty:
1. Nie ma ani jednego dowodu na to, ze wypadek mial miejsce w
rzeczywistosci.
2. Nie ma ani jednego dowodu na to, ze ktokolwiek z 96 ofiar rzekomej
katastrofy opuscil terytorium Polski zywy.
Ad1.
1.10 Lotu samolotu Tu - 154M 101, na terytorium Rosji, nikt nie widzial.
1.11 Próby podejscia do ladowania Tu - 154M 101, w Smolensku, nikt nie
widzial (Wisniewski nie mówil prawdy twierdzac, ze widzial samolot, który
ladowal i natychmiast potem rozbil sie - a byl to samolot z polska
szachownica. Takie spostrzezenie w warunkach tam opisywanych nie jest
mozliwe).
1.12 Momentu rozbijania sie samolotu, którego fragmenty wraku widzielismy,
nikt nie widzial.
1.13 Na miejscu polozenia wraku - krótko po wybuchu, który opisal
Wisniewski - nikogo zywego lub martwego nikt nie widzial.
1.14 Czarna skrzynka nie zostala zabezpieczona w jej oryginale na miejscu
rzekomej katastrofy i jako taka nie stanowi dowodu w sprawie.
1.15 Odstepujac tu od chronologii wydarzen podajmy; startu samolotu TU -
154M 101 z lotniska w Warszawie nikt nie widzial.
Podkreslmy tu dwa dodatkowe zagadnienia.
- Nie jest znana godzina odlotu samolotu TU - 154M 101 z lotniska na Okeciu.
- Fakt startu samolotu z lotniska w Warszawie nie moze byc dowodem na, ze
samolot ten opuscil terytorium Polski jako sprawny statek powietrzy
(aerodyna).
Rozrózniamy tu oczywiscie sprawnie lecacy samolot, od wraku tego samolotu
transportowanego w czesciach.
1.16 Slady zniszczen srodowiska - rzekomego miejsca katastrofy - sugeruja
wrecz eksplozje wielu ladunków wybuchowych, które w ten sposób utworzyly pas
zniszczenia lasu - wzdluz rzekomego tragicznego przebiegu ladowania - wlotu
samolot w las. Sladów tych nie mógl dokonac spadajacy samolot.
Zniszczenia podloza sciólki w lesie, a pokazane na pierwszych ujeciach filmu
Wisniewskiego swiadcza wlasnie o tym. Odslaniaja one blad w inscenizacji.
Film Koli wykazuje zas odwrotnosc, ze tamta druga czesc lasu (wrak podwozia)
jest nienaruszona, czym dobitnie swiadczy o podrzuceniu tam skrzydel i
podwozia glównego. Gdyby bowiem fragmenty te odpadly od rozbitego samolotu
to slizgajac sie po podlozu zniszczylyby to podloze - tak wlasnie jak na na
filmie Wisniewskiego. Tez widac tu blad w inscenizacji.
Samolot mial rzekomo nadleciec od strony kamery Wisniewskiego a spasc po
stronie kamery Koli. Konsekwentnie wiec; tak sfilmowane zniszczenia
otoczenia powinny narastac a nie malec. Liczac od kamery Wisniewskiego do
kamery Koli.
Samolot bowiem, który leci na trawami bagien nie moze tych traw zniszczyc na
pasie o szerokosci 20 - 40 metrów i dlugosci 100 metrów prawie - co widac u
Wisniewskiego. Fragmenty wraku, slizgajace sie po gruncie, musza zniszczyc
wszystko na swojej drodze, zanim sie zatrzymaja - czego nie widac u Koli.
Czyli: film Wisniewskiego powinien ukazac ograniczonosc zniszczenia
srodowiska - tak ja u Koli. U Koli zas powinno byc widoczne pobojowisko
takie jak na filmie Wisniewskiego. Jest zas odwrotnie.
1.17 Obrazy pokazywane na miejscu sugerowanego wypadku tupolewa nie
bilansuja czesci wraku jako calosci samolotu, z którego fragmenty te moglyby
powstac. To dodatkowo bez przesadzania o tym, czy czesci tego wraku powstaly
skutkiem wypadku katastrofy lotniczej, czy tez pochodzily od samolotu,
wczesniej, celowo rozbitego za pomoca maszyn specjalistycznych. Bez
przesadzania takze o tym, czy fragmenty te pochodzily od jednego samolotu
czy od wielu.
1.18 Fotografia skladowiska wraku tupolewa 154 pokazywanego przez oficjalna
strone MAK jest prowokacyjna wrecz (nie wiadomo czemu ma to sluzyc).
- Ukazuje jedynie ok 40% samolotu jako calosci.
- Brak tam 80% kadluba w tym kabiny pilota w 100%.
- Brak foteli w 100%
- Brak podlogi wewnetrznej w prawie 100%.
Zdjecie ukazuje - tak jak w lasku - marginalne zniszczenia statecznika
pionowego co jaskrawo przeczy tezie o ladowaniu na plecach. Dodatkowo
statecznik poziomy prawy stawia znaki zapytania co do swego pochodzenia.
Czesc ogonowa - podobnie jak statecznik pionowy - nie wykazuje uszkodzen
potwierdzajacych wersje uderzenia o ziemie. Fragment ten jest tak oddzielony
od czesci kadluba, ze wskazuje dobitnie na dzialanie sil odrywajacych
(wzdluznych do osi) - sprzecznych z teza o oderwaniu tej czesci konstrukcji
jako skutku uderzenia w ziemie. Sily wzdluzne do osi moga byc dowodem
eksplozji. Tak samo o eksplozji swiadcza oderwane materialy termoizolacyjne
(na filmie Wisniewskiego biale kleby rozrzucone na dlugo przed szczatkami
zalegajacymi szczatkami kadluba i ogona)
1.19 Ladowisko i rozbicie odbylo sie w lesie. Podczas kiedy czesci wraku
leza na polanie. Polane latwo rozpoznac na zdjeciach satelitarnych z daty
przed 10 kwietnia 2010. Co za zbieg okolicznosci.
1.20 Czesci wraku, szokujaca poprawnosc - systematyka - ulozenia:
- czesc ogonowa kadluba - do góry nogami - tylem do kierunku lotu
Dodatkowo ogon ten lecial do tylu co widac po charakterze wbicia sie w
ziemie.
- czesc przyogonowa kadluba - do góry nogami - tylem do kierunku lotu
- skrzydlo lewe (podwozie) - do góry nogami - tylem do kierunku lotu
- skrzydlo prawe (podwozie) - do góry nogami - tylem do kierunku lotu
- skrzydlo prawe (koncówka) - do góry nogami - tylem do kierunku
1.21 Czesci kadluba wykazuja wyraznie efekt - eksplozje, co widac na
"wyplutych" zawartosciach kabin: okladzin kable etc. Fragmentu wraku
autentycznej katastrofy lotniczej sa rozrzucone a nie rozdmuchane tak jak to
bylo widac na filmie Wisniewskiego i kilku fotografiach.
1.22 Rozwleczone fragmenty samolotu i polamane drzewa mialy swiadczyc o
fakcie katastrofy i jej przebiegu. Sa jednak dowodem na fikcje katastrofy i
jej prymitywna inscenizacje. Samolot nie mógl na tak dlugiej trasie gubic
swe elementy konstrukcyjne, tracic czesc skrzydla, opadac, leciec pod góre
zbocza, przeskoczyc droge samochodowa przewrócic sie na plecy i potem rozbic
sie - to równoczesnie w trakcie jednej i tej samej katastrofy. Podobnie,
ulamane wierzcholki drzew, które wciaz wisza na drzewie - a jest tego wiele
przypadków. Jak to mozliwe, ze uderzenie samolotu z predkoscia 250 - 300km/h
pozwala na to aby odcieta skrzydlem korona brzozy pozostala na swym miejscu?
Normalnie powinna rozpasc sie w proch nie do rozpoznania, a tu wisi i ma byc
dowodem katastrofy lotniczej.
1.23 Elementy podluznic kadluba przechodzace z kadluba na czesc ogonowa -
via wrega - sa równo odciete na prawie calym obwodzie przekroju kolowego
ogona. Swiadczy to sile osiowej , która oderwala ogon od kadluba - a wiec
wybuchu , co wyzej nadmieniano. Dodatkowo wyglad tych uszkodzen moze byc
podstawa do podejrzen o to, ze podluznice te zostaly przeciete pila lub
podobne.
Ad2.
2.10 Osób wchodzacych na poklad tupolewa w Warszawie nikt nie widzial.
Boarding card (karta pokladowa) nie byla podawana osobom majacym wchodzic na
poklad tupolewa, a jej oderwany odcinek, jako dowód wejscia na poklad
samolotu Tu - 154M 101, nie istnieje.
2.11 Odprawa celno - paszportowa czlonków delegacji w Warszawie w dniu 10
kwietnia nie miala miejsca. Min Arabski, który organizowal odlot do Moskwy
rodzin ofiar - po 12 godzinach od czasu ogloszenia katastrofy nie posiadal
"aktualnej listy ofiar".
2.12 W Smolensku nie potrafiono podac nawet godziny uderzenia TU - 154M 101
w ziemie. (Nie ma zatem tez mowy o jakimkolwiek swiadectwie zgonu
jakiejkolwiek osoby - ofiary katastrofy - jako dokumentu spelniajacego
jakies normy formalne).
2.13 Nie bylo jakiejkolwiek pracy ratowniczej nad wyszukiwaniem ofiar.
2.14 Nie bylo pozaru.
2.15 Wladze Smolenska podaly, ze samolot rozbil sie ze 132osobami na
pokladzie. Wszystkie osoby zginely. Duza czesc ofiar zginela w ogniu i
zwloki sa nie do rozpoznania. Wiadomosc podano niemal natychmiast po
alarmie.
2.16 Jak nie bylo akcji wyszukiwania ofiar, które mogly przezyc katastrofe,
to prawie natychmiast zaczeto zwozic trumny.
2.17 Nigdy nie podano, gdzie i jak odnajdowano ciala poszczególnych ofiar.
2.18 Mozna nawet przypuszczac, ze ciala wielu zamordowanych pozostaly w
Polsce, a do Moskwy wyslano material DNA pobrany od rodzin ofiar, który to
kod nastepnie podrzucono do obcych cial. Kodów DNA ofiar nie wyslano bowiem
do Polski celem weryfikacji ale odwrotnie zazadano pobrania takich od
rodzin. Jakiez sa to zatem czesci wraku, skad pochodza? Nie wiemy, a to jest
mniej istotne. Chociaz przypuszczalnie jest tu jakis zwiazek fizyczny lub
pojeciowy polskim tupolewem 101. Biorac pod uwage ograniczenia czasowe -
koniecznosc nakladu pracy ok 2 - 3 godzin na to aby normalny samolot typu
TU - 154M doprowadzic do takiego stanu jak to pokazano w TV - jest
calkowicie uzasadnione stwierdzenie mówiace, ze samolot z którego
sporzadzono te szczatki (70 minut lotu) nie mógl znajdowac sie na lotnisku w
Warszawie o godz 7.00 krytycznego dnia.
Powtarzajac to co podano na wstepie mozna przyjac, ze:
- szczatki pokazywane w telewizji (Smolensk) pochodzily z samolotu
blizniaka, który zostal przemalowany na samolot 101.
- Alternatywnie: sa to szczatki prawdziwego samolotu 101 podczas kiedy
blizniak samolotu 101 znajdowal sie w Warszawie krytycznego dnia ok godz
7.00 i odlecial z Okecia do Smolenska, podczas kiedy prawdziwy samolot 101
byl juz na miejscu w Smolensku, gdzie przerabiano go na wrak upozorowanej
katastrofy lotniczej.
Tu mozliwe jest nawet i to, z Okecia nie wylecial jakikolwiek samolot typu
tupolew jako typ samolotu. Wystarczy, ze cos wylecialo a to zafalszowano na
start Tu - 154M 101. Posuwajac sie dalej mozna podejrzewac, ze samolot taki
z Warszawy Okecie w ogóle nie wystartowal - bo go tam - FIZYCZNIE - nie
bylo. Jest jednak wpisany rejestrach startu i lotu. Lub tez byl i
wystartowal ale o kilka godzin wczesniej - gdzie zafalszowano jedynie
godzine odlotu. Taka mistyfikacja jest mozliwa w czasach techniki
digitalnej. Pewne informacje nt. sygnalów lub ich braków mozna zafalszowac
droga dzialan hackerskich. Tego nie da sie wykluczyc.
Nalezy zauwazyc i podkreslic:
Wszyscy obserwatorzy medialni zgodni sa co do tego, ze odlot ten z Okecia
jako zupelny wyjatek odbyl sie bez jakichkolwiek swiadków , którzy do
tamtego dnia zawsze towarzyszyli odlotowi samolotu z prezydentem na
pokladzie. Do dnia dzisiejszego godzina odlotu nie jest nigdzie oficjancie
opublikowana.
Zachodzi tu pytanie, co zatem stalo sie zaloga i pasazerami? Otóz sa
przeslanki wskazujace na to, ze osoby te zaginely lub zostaly zamordowane
przed dotarciem do lotniska, czy samolotu.
Tym tlumaczyc mozna brak cial - pierwsze godziny - w Smolensku (Wisniewski,
Bahr i inni), tym tlumaczyc mozna takze wielkie mistyfikacje zwiazane z
obdukcja i identyfikacja zwlok - koniecznosc pobrania kodu DNA od czlonków
rodzin. I nie po to, aby na podstawie tych kodów pozytywnie zweryfikowac
ciala ofiar ale po to aby ten prawdziwy kod DNA podrzucic obcym zwlokom
(zmasakrowanym do niepoznania). Niezrozumiale dla rodzin ofiar warunki
obdukcji, przesluchan. Zwrot osobistych przedmiotów ofiar, które to
przedmioty swym stanem zewnetrznym w zaden sposób nie pasowaly do totalnie
zniszczonych czesci wraku tupolewa. Podawanie naiwnych wrecz faktów o
rozmowach telefonicznych ofiar z pokladu tupolewa, gdzie ofiary te
dodzwoniwszy sie do kogos wypowiadaly jakas formulke powitalna po czym nie
odpowiadaly na pytanie, bo rozmowa zostala przerwana. /Np. Jaroslaw
Kaczynski zeznal, ze Lech Kaczynski dzwoniac do niego o godz 6.00 rano
poradzil mu aby ten sie przespal. Rade taka daje sie wieczorem, a nie na
poczatku dnia. Moze to wskazywac, ze wlasnie wtedy slowa te byly nagrane a
prezydent juz byl w rekach zamachowców i jako poddany dzialaniom
narkotyków - nagrywal frazy, które byly mu dyktowane przez zamachowców.
Dlugotrwaly brak informacji co do identyfikacji bardzo duzej liczby ofiar
wypadku w tym brak cial pilotów. Brak listy boardingowej u min. Arabskiego
az na kilkanascie godzin po "katastrofie" etc.
Reasumujac:
W dniu 10 kwietnia 2010, do tupolewa, nikt z czlonków delegacji katynskiej
nie wsiadal w kazdym razie zywy lub przytomny. Zwloki ofiar dowieziono do
Rosji pózniej i to nie wszystkie. Okolicznosci startu samolotu sa calkowicie
niejasne.
Katastrofy Tu - 15M 101 w Smolensku nie bylo - widzielismy jakies szczatki
samolotu i to nie kompletne. Szczatki te pochodze z demontazu i podrzucenia
do lasku i tam wysadzono to wszystko w powietrze. Zrobiono to bardzo
nieudolnie. A co zauwazyl Shoigu w trakcie rozmowy z Putinem. Shoigu
powiedzial to do Putina przez zeby ale kamery TV ten moment zlapaly.
Zamach byl przeprowadzony po polskiej stronie, a inscenizacja rzekomego
wypadku przypadla stronie rosyjskiej. Zaplanowano, ze wydarzy sie
spektakularny wypadek lotniczy na terenie Rosji. To celem - "oddania
sledztwa w rece Rosjan". W ten sposób caly ciezar dowodowy pochodzi z Rosji,
która jest niczym innym jak "pralnia faktów i dowodów". To na takiej samej
zasadzie jak pralnia pieniedzy wsród przestepców. Wielka dumna Rosja praczka
brudów polskojezycznej szumowiny.
Cóz zatem czynic?
To proste, nalezy skladac do polskiego aparatu scigania zadania o wszczecie
sledztwa ws zaginiecia osób ofiar czlonków delegacji do Katynia w dniu 10
kwietnia 2010 lub dzien wczesniej.
Polski aparat scigania musi wszczac postepowanie wyjasniajace w sprawie
zaginiecia tych 96 osób. Fakt bowiem, ze ciala tych ofiar widziano w Rosji
nie uzasadnia do mniemania, ze osoby te zostaly pozbawione zycia w Rosji.
Jest absolutnie zasadne wymagac aby polska prokuratura udowodnila, ze osoby
te zywe i z wlasnej woli opuscily terytorium Polski.
Nalezy zbadac cala droge osoby zaginionej od momentu rozstania sie z
bliskimi do momentu opuszczenia terytorium RP. Tu jest ta wielka tajemnica.
Poruszenie tego kamienia ujawni prawde. A to moga zrobic nawet bliscy ofiar,
wazne jedynie aby nie robic tego samotnie a wszelkie dane wykladac
natychmiast w sieci.
Krzysztof Cierpisz, Lund
Autor jest mgr inzynierem budowy samolotow ( PW w W-wie) i z ponad 30 letnim
doswidczeniem w pracy inznierskiej
Subskrybuj:
Posty (Atom)