„Wojna jest zła, lecz nie najgorsza. Jeszcze gorszy jest stan rozkładu i degradacji uczuć moralnych i patriotycznych, nakazujący myśleć, że nie ma rzeczy wartej wojny. Osoba, która nie ma niczego, o co mogłaby walczyć, niczego ważniejszego niż osobiste bezpieczeństwo jest pożałowania godnym stworzeniem i nie ma szans na bycie wolnym, chyba że dzięki wysiłkom ludzi lepszych niż ona sama.” J.S.MILL
o * H e r o i z m i e
Isten, a*ldd meg a Magyart Patron strony
Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *
* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.
WPŁATY POLSKI do EU 2014 : 17 mld 700 mln 683 tys. zł. 1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?
W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików
Polskie Banki Żywności dostarczające około jednemu milionowi polaków darmowe posiłki dostaną w tym roku dofinansowanie mniejsze o 80%.
Problem powstał na skutek sprzeciwu 6 państw członkowskich: Niemiec, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii, Holandii i Czech, które nie chcą przeznaczać środków finansowych na realizację Europejskiego Programu Pomocy Żywnościowej. Dziwi fakt blokowania funduszu pomocy społecznej o wysokości około 70 mln euro w momencie, gdy hojną ręką rozdaje się setki miliardów a obiecuje przyznanie Polsce 300 mld na cele rozwojowe. Dziwi tym bardziej, że program ten był korzystny gospodarczo i wspomógł wielu drobnych producentów i dostawców żywności. Warto zaznaczyć też fakt braku zainteresowania tym problemem rządu, mimo apeli wystosowanych przez Federację Polskich Banków Żywności.
Ceny paliw płynnych rosną w szalonym tempie – fakt ten znany jest wszystkim kierowcom i wszystkim, którzy zastanawiają się, czemu drożeją wszystkie produkty w sklepach, które wytwarzane i transportowane są z wykorzystaniem ropopochodnych.
Nie tak dawno Polacy podniecali się dobijaniem ceny do 5 złotych, ceny wówczas astronomicznej i niepojętej. Dziś paliwo po 5 złotych to taniocha, niebywała okazja. Dawne ekstremum stało się obecnie normą.
A co by się stało, gdyby nagle cena paliw wzrosła trzykrotnie, do poziomu 15 zł/l? Rząd wprowadzi ceny maksymalne? Wtedy paliwa nie będzie, bo dystrybutor nie będzie mógł kupić paliwa za cenę mniejszą niż ta, po której sprzedał i po prostu zamknie stacje. I proszę sobie dobrze zapamiętać moje słowa, 10 i 15 zł/l to ceny, które zobaczymy w ciągu paru najbliższych lat.
O takiej sytuacji myślą już poważni ludzie w poważnych krajach. W Polsce nikt nie myśli. Ba, nikomu nie będzie się chciało nawet obejrzeć filmiku, bo język jest jakiś niepolski.
Tymczasem parę dni temu otrzymałem niniejszy mejl:
Protest przeciwko rosnącym cenom paliwa Do wszystkich kierowców. Bardzo dobry pomysł. (koniecznie przeczytaj do końca!) Ceny paliwa poszybowały w górę. Jeszcze trochę i zobaczymy 6 PLN za litr, a potem może i więcej. Poniższa propozycja ma znacznie więcej sensu niż kampanie typu „nie kupuj paliwa w danym dniu”, które było przeprowadzane kilka miesięcy temu. Producenci paliw śmiali się jedynie, bo wiedzieli, ze nie będziemy kontynuować akcji krzywdząc samych siebie rezygnując całkowicie z zakupu paliwa. Było to bardziej niekorzystne dla nas niż problem dla nich. Ale myśląc o tamtym pomyśle powstała idea, która może przynieść rzeczywiste korzyści. Przeczytaj proszę i przyłącz się! Przy cenach paliw rosnących każdego dnia my konsumenci musimy podjąć akcję. Jedynym sposobem abyśmy zobaczyli, ze ceny paliwa idą w dół jest trafienie kogoś w portfel poprzez nie kupowanie jego paliwa. I możemy zrobić to BEZ narażania się na niewygody. Oto pomysł: Do końca bieżącego roku NIE KUPUJMY ŻADNYCH PALIW od dwóch największych firm paliwowych: BP i STATOIL. Jeśli nie będą sprzedawały paliwa, będą zmuszone do obniżenia ceny. Jeśli one obniżą ceny, inne firmy będą zmuszone do uczynienia tego samego. Ale aby osiągnąć efekt musimy pozbawić te dwie firmy milionów klientów. Wbrew pozorom jest to całkiem łatwe do osiągnięcia. Czytaj dalej a dowiesz się jak dotrzemy do milionów. Wysyłam tę wiadomość do 30 osób. Jeśli każda z nich wyśle ją do kolejnych dziesięciu (30 x 10 = 300) i każda następna do kolejnych 10 i tak dalej to juz w szóstej kolejce wiadomość ta dotrze do 3 milionów ludzi. Jeśli każda z nich wyśle do kolejnych 10… Wszystko, co należy zrobić to wysłać tę wiadomość do 10 znajomych osób i nie kupować paliwa na stacjach BP i STATOIL. To jest ogólnoświatowa akcja. Ile to potrwa? Jeśli każdy, kto otrzyma tę wiadomość przęśle ją do 10 znajomych dotrzemy do 300 milionów konsumentów w ciągu 8 dni! Założę się, ze nie sądziłeś, ze masz taki potencjał, prawda? W grupie siła i nawet najgrubsza gałąź złamie się, jeśli spadnie na nią wystarczająco duża ilość niezmiernie lekkich płatków śniegu. Jeśli uważasz, ze ta akcja ma sens prześlij dalej tę wiadomość. WYTRZYMAJMY DO MOMENTU AZ CENY PALIWA WRÓCĄ DO NORMALNEGO POZIOMU (ok.4,0 PLN /litr). Razem możemy to zrobić. Prześlij tę wiadomość nie kupuj paliwa na BP i STATOIL. TO TY MOŻESZ USTALIĆ CENĘ.
Do bojkotu autor nie musi mnie zachęcać, od lat nie kupuje paliw tam, gdzie stosowany jest cross selling i gdzie pizdeczki chcą mi wcisnąć hotdoga z mielonych kopyt lub płyn do spryskiwaczy 3x droższy niż w sklepie ‘czerwony robak w czarne kropki’.
Autor powyższego postulatu nie zadaje sobie wysiłku zrozumienia dlaczego paliwo jest drogie. Otóż dlatego, że (1) podatki są wysokie, (2) waluty w których wyrażone jest paliwa nieustannie się szmacą oraz to, że (3) zasoby paliw na świecie się kończą.
Nie rozumie też tego, że nikt nie może ‘wytrzymać’ z zakupem paliwa. Czy paliwo jest po 1 zł czy po 10 zł ogromna większość ludzi musi je kupić, żeby dojechać do pracy. Kwestia tego, że przy 10 zł pewna ilość ludzi będzie dosłownie płakać tankując, część będzie rozsyłać głupie mejle, a część zacznie okradać baki samochodów na parkingach.
Najzabawniejsze jest określenie ‘normalnej’ ceny na 4 zł/l. Ja uważam, że normalna cena bułki wynosi 20 gr, bo po tyle płaciłem będąc w szkole średniej. I żądam kategorycznie, aby cena powróciła do normalności. Co więcej, zdarzyło mi się sprzedać trochę srebra i złota w swoim życiu. Normalna cena to $20/oz i $700/oz. Wzywam wszystkich moich klientów, by w ramach powracania do normalności natychmiast odesłali zakupione walory, wypłacę im pieniądze w normalnych cenach.
Jeżeli ktoś nie ma dość języka lengłidż, to polecam jeszcze jeden podcast tego samego autora. Tym razem rozmowa z autorem ShadowStat, facetem, który odkłamuje statystyki prezentowane przez rząd USA.
W Polsce przydałby się ktoś taki. Niestety i w tym aspekcie odbija się mizeria intelektualna narodu. Polska to ogromny kraj, dziesiątki tysięcy naukowców, i żaden z nich nie jest w stanie krytycznie ocenić danych GUSu.
Za państwo płacimy 2,5 krotnie więcej niż Amerykanie
Zarabiający średnią krajową pracownik oddaje w podatkach więcej pieniędzy niż ma do własnej dyspozycji. Gdybyśmy pieniądze oddawane ZUS inwestowali na 6 proc. rocznie na emeryturze bylibyśmy milionerami – wynika z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji pt. „Cena państwa”.
Pracownik zarabiający przeciętną pensję płaci ok. 23 800 podatków rocznie. Gdy w rodzinie pracują dwie osoby, jedną pensję zabiera państwo. Rzeczywista stopa opodatkowania przeciętnego pracownika zatrudnionego na podstawie umowy o pracę wynosi 52%, z czego płaca jest obciążona 39,5% podatkiem dochodowym i składkami, reszta to VAT, akcyza i inne opłaty na rzecz Państwa. Amerykanie w podatkach oddają tylko 23,6 proc. swoich dochodów, to najmniej od 1958 r.
– Państwo socjalne posiada stałą cechę rozrostu, stając się coraz droższe w utrzymaniu – uważa dr Tomasz Teluk prezes Instytutu Globalizacji. – W ciągu ostatnich jedenastu lat wydatki państwowe zwiększyły się o 362 miliardy złotych rocznie. W 2010 roku odnotowano rekordowy udział wydatków państwowych (45,7%) w stosunku do Produktu Krajowego Brutto od 2000 r. – podsumowuje.
Tymczasem państwo minimum jest pięciokrotnie tańsze od państwa opiekuńczego. Według klasycznych definicji państwo powstało by chronić obywateli oraz zapewnić niezbędną infrastrukturę. Gdyby dodać do tego jeszcze pomoc dla tych, którzy nie są w stanie samodzielnie egzystować to przeciętny pracownik zamiast płacić 23 779 złotych podatków rocznie płaciłby tylko 4300 złotych.
Z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji wynika także, że nie ma darmowych dotacji z Unii Europejskiej. Wydatki ponoszone przez podatnika na unijny program „kapitał ludzki” są wyższe niż wydatki na ochronę środowiska oraz na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego razem wzięte.
Jednak najbardziej szokujące dane wyłaniają się z marnotrawstwa funduszy socjalnych państwa. Gdyby podatnik inwestował samodzielnie tyle ile zabiera nam ZUS w przeciętny prywatny fundusz inwestycyjny, przy założeniu średniej rocznej stopy zwrotu na poziomie 6,6 proc., przez 47 lat uzbierałby ponad 3 mln złotych.
Emerytów stać byłoby więc nie tylko na dostatnią emeryturę, ale także na korzystanie usług medycznych w dowolnym zakątku świata.
Mieszkaniec śródmieścia z 30-letnim stażem pracy cierpi na zwyrodnienia kręgosłupa i barku, ma też nadciśnienie tętnicze. Nie może znaleźć pracy, nie ma zasiłku, żyje z oszczędności. Przyszedł do nas z interwencją w bulwersującej sprawie. Czytaj też: Zobacz, czego wymagają bezrobotni
21 września, jak co miesiąc, zgodnie z przepisami, miał stawić się w Powiatowym Urzędzie Pracy, żeby potwierdzić gotowość do podjęcia zatrudnienia. Pięć dni wcześniej rozpoczynał mu się jednak trzytygodniowy turnus w sanatorium w Solcu-Zdroju. 6 września pojechał więc do pośredniaka, by powiadomić urzędników, że we wskazany dzień nie będzie się mógł stawić w PUP. Jak zapewnia, od urzędniczki, z którą rozmawiał, usłyszał, że nie ma problemy, powinien stawić się w urzędzie tuż po powrocie z sanatorium.
Jakież było jego zdziwienie, gdy wrócił do domu i 8 października odebrał list polecony z decyzją o odebraniu mu statusu osoby bezrobotnej i wszystkich związanych z tym uprawnień, w tym bezpłatnego ubezpieczenia zdrowotnego. Czytaj też : Bezrobotni nie szukają pracy w... urzędzie pracy
- Czy bezrobotny nie ma prawa do wyjazdu w celach leczniczych? Mam jak niewolnik siedzieć w domu i nawet się nie leczyć? Przecież to skandal, żeby tak traktować ludzi! - oburza się nasz Czytelnik. Prosi nas, byśmy pomogli mu wyjaśnić sprawę i pomogli odzyskać status bezrobotnego.
- Bezrobotny jak najbardziej ma prawo do wyjazdu do sanatorium - odpowiada Ryszard Rzemieniecki, dyrektor gorzowskiego pośredniaka. Jak przyznaje, skreślenie naszego Czytelnika z listy osób bezrobotnych nastąpiło przez nadgorliwość jednej z urzędniczek. Dyrektor Rzemieniecki tłumaczy, że już przywrócono status bezrobotnego naszemu Czytelnikowi, a kolejną wizytę wyznaczono mu na 9 listopada.
W gorzowskim urzędzie pracy we wrześniu zarejestrowanych było 7.302 bezrobotnych. W zeszłym miesiącu zostało wyrejestrowanych z tego grona 477. - Najczęstsze przyczyny to niepotwierdzenie gotowości do pracy, podjęcie zatrudnienia lub wyrejestrowanie na własne życzenie - wylicza nam dyrektor Rzemieniecki.
„Zwycięstwa nad agenturami nie odnieśliśmy wcale. Agentury, jak jakieś przekleństwo, idą dalej bok w bok i krok w krok. Cały szereg ludzi zajmujących w państwie naszym wysokie stanowiska przeszedł przez służbę szpiegowską u obcych, nasze partie polityczne szpiegowały płatnie na rzecz obcych, a nawiązane wówczas kontakty pozostają do dziś dnia nie zerwane – wypłacone wówczas rachunki znajdują się do dziś dnia w dossier obcych gabinetów. Podczas kryzysów strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych co służą obcym…”
- Marszałek Józef Piłsudski