o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WALKA O POLSKĘ.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WALKA O POLSKĘ.. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 listopada 2010

Patrioci. Kadra Polski.

MEMENTO.


+++++++++++++++++

Rok 1945 – Rodzice Romualda Szeremietiewa


Romuald Szeremietiew

Ur. 25 X 1945, w Olmontach koło Białegostoku.
Por. rez. WP, dr hab. nauk wojskowych, prof. KUL, publicysta, polityk.
Rodzice: Irena z domu Lubowicka i Mikołaj Szeremietiew, ppor. WP. Ojciec Rosjanin, z zawodu felczer weterynarii, obywatel ZSRR, został wcielony do armii sowieckiej i następnie skierowany do I. Armii WP. W Białymstoku poznał przyszłą żonę, przyjął katolicyzm, zawarł związek małżeński i zdezerterował z wojska ponieważ nie chciał – jak wspomina Irena Szeremietiew – uczestniczyć w niewoleniu Polski przez Sowiety. Ukrywał się, poszukiwany przez NKWD został na pocz. listopada 1945 r. aresztowany i wywieziony do ZSRR skąd nie wrócił.
Romuald Szeremietiew po ukończeniu szkoły podstawowej w Olmontach i wyjeździe matki na Dolny Śląsk mieszkał w Legnicy. Tam ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową i pracował w fabryce jako wykwalifikowany robotnik. Odbył Zasadniczą Służbę Wojskową w podoficerskiej szkole wojsk łączności w Strzegomiu, ( dowódcą drużyny) 1965-67. Zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym dla pracujących w Legnicy. Od 1968 r. studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego uzyskując w 1972 r. stopień magistra praw.
Od 1964 r. działał w środowiskach niezależnych. W grupie samokształceniowej przy duszpasterstwie ojców Franciszkanów w Legnicy. Współdziałał z konspiracyjną organizacją „RUCH” – kolportował biuletyn. W marcu 1968 r., pobity przez MO w czasie demonstracji w Legnicy. Od 1972 r. był członkiem ścisłego kierownictwa w konspiracyjnym Nurcie Niepodległościowym. Działalność niepodległościową prowadził także na terenie organizacji kontrolowanych przez PZPR, w Stronnictwie Demokratycznym (1966-1970), Zrzeszeniu Studentów Polskich (1970-1972) i w Stowarzyszeniu PAX (1974-1978). Z SD został usunięty za protest przeciwko masakrze robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970. Przeciwstawiał się przekształceniu ZSP w „Socjalistyczny” Związek Studentów Polskich, a pod odmowie wstąpienia do PZPR został usunięty ze studiów doktoranckich. Za szczególnie groźną SB uznała jego działalność w PAX-ie mającą na celu przekształcenie Stowarzyszenia w organizację opozycyjną. Dla uniemożliwienia tego zamiaru SB podjęła działania operacyjne pod nazwą „Burza”. *
W końcu 1978 r. po usunięciu z PAX przystąpił do jawnej działalności niezależnej w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Zakładał Konfederację Polski Niepodległej w 1979 r., pierwszą jawną partię dążącą do odzyskania przez Polskę niepodległości. Był stale inwigilowany przez SB (figurant „Taktyk”), represjonowany, wielokrotnie aresztowany i pozbawiony pracy. W miejscu zamieszkania (Leszno Wlkp.) SB prowadziła przeciwko niemu odrębną operację o kryptonimie „Polip” (W 1990 r. zniszczono 40 tomów akt z tej operacji). Po aresztowaniu przewodniczącego KPN, w czerwcu 1980 r., pełnił jego obowiązki. Od listopada 1980 r. był poszukiwany listem gończym, aresztowany w Katowicach 21 stycznia 1981 r. W procesie kierownictwa KPN, który trwał od 15 czerwca 1981 r. do 8 października 1982 r. został skazany przez sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego na 5 lat więzienia za „próbę obalenia ustroju PRL”. Osadzony najpierw w Areszcie Śledczym w Warszawie, a następnie w ciężkim więzieniu w Barczewie koło Olsztyna. (w celi obok, przebywał zbrodniarz hitlerowski Erich Koch). Kierował zwycięskim buntem więźniów politycznych. Z tego powodu władze PRL usiłowały wytoczyć mu nowy proces i przedłużyć wyrok. Przebywał w szpitalu więziennym skąd na podstawie warunkowej amnestii został zwolniony z więzienia w końcu lipca 1984 r.
Po ogłoszeniu stanu wojennego SB aresztowało żonę Szeremietiewa Izabelę. Osadzono ją w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim. Usiłowano wymusić podpisanie tzw. lojalki. Izabela Szeremietiew nie uległa naciskom SB.
Różnica zdań co do programu i koncepcji działania KPN z Leszkiem Moczulskim spowodowały, że w grudniu 1984 r. wraz z kolegami wystąpił z Konfederacji. W dniu 22 stycznia 1985 r. ogłosił założenie konspiracyjnej Polskiej Partii Niepodległościowej. Był przewodniczącym PPN i twórcą jej programu. Doprowadził do utworzenia Porozumienia Partii i Organizacji Niepodległościowych stanowiącego skuteczną formułę współdziałania ruchu niepodległościowego przez okres kilku lat. Zorganizował konferencję PPiON „Emigracja – Kraj” na terenie Austrii.
W 1986 r. wyjechał na stypendium do Instytutu Najnowszej Historii Polski Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Przez kilka miesięcy przebywał w USA i Kanadzie oraz w Europie Zach. Miał okazję poznać wielu polityków amerykańskich i europejskich oraz polskie ośrodki emigracyjne. Publikował w prasie zagranicznej i w polonijnej. Występował w Radiu Wolna Europa, Głosie Ameryki, BBC, Radio Canada i innych. Był w Instytucie Literackim Jerzego Giedroycia w Paryżu. Współpracował z władzami RP na Uchodźstwie. Za działalność niepodległościową został odznaczony przez prezydenta RP na Uchodźstwie krzyżem kawalerskim orderu Polonia Restituta.
W 1988 r. brał udział w strajkach w Gdańsku – protestował przeciwko poddaniu strajków. Jako przeciwnik ugody z władzami PRL odrzucił propozycję wspierania „Okrągłego Stołu”. Został podany inwigilacji najpierw przez SB, a następnie przez Urząd Ochrony Państwa (operacja „Hydra”). Działał w Grupie Roboczej Komisji Krajowej „Solidarności” wraz z Andrzejem Gwiazdą, Sewerynem Jaworskim, Marianem Jurczykiem, Jerzym Kropiwnickim, Andrzejem Słowikiem. W 1990 r. po zakończeniu działalności konspiracyjnej PPN i rejestracji partii w sądzie nawiązał współpracę z Komitetem Obywatelskim. Wraz z KO i Porozumieniem Centrum PPN stworzyła koalicję wyborczą w wyborach 1991 r. W rządzie premiera Jana Olszewskiego został w lutym 1992 r. wiceministrem Obrony Narodowej, a następnie ministrem (kierownikiem resortu). Po odwołaniu z MON jego następca Janusz Onyszkiewicz wydał zakaz wpuszczania Szeremietiewa do jednostek wojskowych oraz instytucji MON. Był inwigilowany przez WSI oraz UOP (tzw. inwigilacja prawicy). W tym czasie miały miejsce dwa uszkodzenia jego samochodu, które o mało nie spowodowały katastrofy. Współorganizował Ruch dla Rzeczypospolitej włączając w jego skład PPN. W grudniu 1993 r. na Kongresie RdR został wybrany przewodniczącym Ruchu. Organizował porozumienia partii prawicowych w celu utworzenia wspólnej listy wyborczej prawicy. Był współtwórcą list prawicowych w wyborach samorządowych w 1994 r.
Podjął pracę asystenta w Instytucie Nauk Społecznych Politechniki Wrocławskiej i otworzył przewód doktorski na Wydziale Strategiczno-Obronnym w Akademii Obrony Narodowej w Rembertowie. W czerwcu 1995 r. obronił pracę „Kierowanie obronnością RP. Model funkcjonalno – organizacyjny” i uzyskał jako pierwszy cywil tytuł doktora nauk wojskowych w specjalności kierowanie obronnością państwa. Zdał egzamin oficerski i otrzymał awans prezydenta RP na ppor. WP.
We wrześniu 1995 r. współtworzył zjednoczenie partii prawicowych Obóz Patriotyczny. W wyborach prezydenckich 1995 r., po podpisaniu kontraktu wyborczego z kandydatem, udzielił poparcia L. Wałęsie – był zastępcą szefa sztabu wyborczego. Jeden z współorganizatorów Akcji Wyborczej Solidarność, członek Krajowego Zespołu Koordynacyjnego i koordynator Zespołu Programowego ds. Bezpieczeństwa Narodowego AWS (opracował program AWS dotyczący obronności). W wyborach 1997 r. został wybrany na posła III kadencji w Radomiu. Rozwiązał RdR włączając członków partii do tworzonego Ruchu Społecznego AWS, był członkiem władz Ruchu.
W listopadzie 1997 r. został mianowany na stanowisko Sekretarza Stanu I-go Zastępcy Ministra Obrony Narodowej. Zajmował się modernizacją sił zbrojnych oraz zakupami uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Opracował program utworzenia sił Obrony Terytorialnej. Wspierał polski przemysł obronny – był współtwórcą programu restrukturyzacji przemysłu obronnego i lotniczego. Po wstąpieniu Polski do NATO także Narodowy Dyrektor ds. Uzbrojenia w Kwaterze Głównej NATO.
W styczniu 2001 r. obronił pracę „Bezpieczeństwo Polski w XX w.”, a w marcu 2001 r. państwowa komisja w głosowaniu tajnym nadała mu stopień doktora habilitowanego nauk wojskowych.
Od maja 1998 r. był na polecenie min. Onyszkiewicza inwigilowany przez WSI. Zostało to wznowione po objęciu stanowiska ministra przez Bronisława Komorowskiego. W lipcu 2001 r. w związku z medialnymi zarzutami tolerowania korupcji w MON został odwołany z stanowiska. W listopadzie 2001 r. warszawska prokuratura apelacyjna podjęła przeciwko niemu śledztwo. Został w kwietniu 2004 r. oskarżony o korupcje. Proces rozpoczął się w końcu września 2005 r. przed sądem rejonowym w Warszawie. W dniu 24 października 2008 r. sąd wydał wyrok uniewinniający.
Po usunięciu ze stanowiska adiunkta w AON w styczniu 2002 r. podjął pracę jako profesor Krakowskiej Szkoły Wyższej. Od października 2008 r. jest profesorem i kierownikiem katedry w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
W lutym 2009 r. zainicjował Inicjatywę Obywatelską „Wojsko Polskie” na rzecz naprawy stanu obrony narodowej RP.

*) Grzegorz Waligóra „Romuald Szeremietiew opozycjonista w PAX”, s. 329-339.
Pamięć i Sprawiedliwość”, (IPN) nr 2(6) 2004.
www.ipn.gov.pl/download.php?s=1&id=6286


Rok 1966. Strzegom. Podoficerska Szkoła Wojsk Łączności.
Rok 1966. Strzegom. Podoficerska Szkoła Wojsk Łączności.
Rok 1971. Seminarium polsko-czeskie nt. parlamentaryzmu. Jestem czwarty od lewej.
Rok 1970. Studia. Z Izabelą, przyszłą żoną, na rajdzie w Sudetach.

Rok 1971. Seminarium polsko-czeskie nt. parlamentaryzmu. Rok 1971. Seminarium polsko-czeskie nt. parlamentaryzmu.
Październik 1979. Szeremietiew przy biurku w mieszkaniu Moczulskich po utworzeniu KPN. W ręku trzyma przemycony z Kanady polonijny tyg. "Czas".
Październik 1979. Szeremietiew przy biurku w mieszkaniu Moczulskich po utworzeniu KPN. W ręku trzyma przemycony z Kanady polonijny tyg. "Czas".
Obalanie PRL. Przemawiam jako oskarżony w procesie kierownictwa KPN. Zostałem skazny na 5 lat więzienia.
Obalanie PRL. Przemawiam jako oskarżony w procesie kierownictwa KPN. Zostałem skazany na 5 lat więzienia.
W 1992 r. objąłem kierwonictwo resortuw rządzie premeira Olszewskiego.
W 1992 r. objąłem kierownictwo resortu w rządzie premiera Olszewskiego.
MON. W samochodzie Landrover z komandosami z Lublińca.
MON. W samochodzie Landrover z komandosami z Lublińca.
Konferencja w 2009 r. - Niepodległe Uchodźstwo Polskie w Europie i na Świecie oraz jego rola w pomocy krajowi po układzie jałtańskim 1945-1990
Rok 2009. Konferencja - Niepodległe Uchodźstwo Polskie w Europie i na Świecie oraz jego rola w pomocy krajowi po układzie jałtańskim 1945-1990. Od lewej: Marcin Galec, Adam Chajewski, Jerzy Grębski, Waldemar Pernach, Romuald Szeremietiew, Jan Parys
W kabinie F-18 Hornet przed lotem.
W kabinie F-18 Hornet przed lotem.
Po wylądowaniu.


Po wylądowaniu.




W sali konferencjnej z moimi współpracownikami.
W sali konferencyjnej z moimi współpracownikami.
***************************
Stowarzyszenie Wspólnota Małych Ojczyzn udziela swojego poparcia Panu Romualdowi Szeremietiewowi w wyborach na urząd Prezydenta Warszawy w wyborach przypadających w 2010 roku i zwraca się do swoich członków oraz sympatyków z Warszawy o aktywne włączenie się w Jego kampanię wyborczą.

Wspólnota Małych Ojczyzn jako cel swojego działania przyjęła m.in. wspieranie i promowanie ludzi aktywnie i owocnie działających na rzecz swoich wspólnot lokalnych, którzy widzą potrzebę otwierania się na nowe środowiska oraz dążą do szerokiej współpracy w oparciu o obywatelskie zaangażowanie, dobro wspólne i patriotyzm. W ocenie Wspólnoty Małych Ojczyzn przymiotami tymi wyróżnia się Romuald Szeremietiew, którego droga życiowa, znaczona nieustanną służbą narodowi, niezłomnością w dbaniu o jego interesy, a także – na przekór krzywdzącym okolicznościom – wytrwałością w dążeniu do prawdy, może być budującym przykładem dla wszystkich tych, którzy szukają w życiu publicznym uczciwości, obowiązkowości i kompetencji.

Poglądy Pana Romualda Szeremietiewa, jego wyczucie i rozumienie problemów Warszawy, przywiązanie do tradycji i wartości narodowych, dystans do „partyjniactwa”, które jest zmorą polskich samorządów, pozwala wiązać z tym kandydatem nadzieję i wiarę w to, że siłą swojego charakteru potrafi stawić czoło trudnościom przed jakimi stoi Warszawa, miasto szczególne i ważne nie tylko dla jego mieszkańców, ale wszystkich Polaków. Ufamy, że Pan Romuald Szeremietiew trąci ten przysłowiowy kamyk, który uruchomi lawinę pozytywnych zmian, na które czeka Warszawa.
Prezes
Wspólnoty Małych Ojczyzn
Maciej Eckardt


Komentarze
GOŚĆ: SEDNO, ABAY201.NEOPLUS.ADSL.TPNET.PL
2010/10/10 22:00:10
Panie Szeremietiew ostro jechać do przodu.Wyborcy chcą Pana na Prezydenta Warszawy, gdyż tylko Pan może zrobić porządek w naszej stolicy.Pozostali to mięczaki.Boją sie Pana, będa zapewne mącić ,ale Polacy juz nie dadzą się manipulować różnym cwaniakom politycznym zarówno z prawej jak i lewej strony.Czasy kandydatów z klucza partyjnego Minców ,Borowskich juz przeminęły.Teraz pora na radykalną zmianę. Chcemy Prezydenta sposród ludzi bezpartyjnych, merytorycznych.
-
GOŚĆ: KAZIMIERZ MICHALCZYK, 81.175.116.12*
2010/10/11 20:05:33
W 1988 roku, po jedym ze spotkań z Szeremietiewem które organizowałem w Berlinie, pewien wysokiej rangi niemiecki polityk, powiedział do mnie, że jest to człowiek który nosi buławę marszałkowskę w plecaku. Romuald robił zawsze ogromne wrażenie.
-
GOŚĆ: , OOL-457D5B25.DYN.OPTONLINE.NET
2010/10/11 20:17:25
DLACZEGO PIS POWINIEN POPRZEC SZEREMIETIEWA?

Jestem sympatykiem PiS, ale wlasnie dlatego bede glosowal na Szeremietiewa, a nie na Bieleckiego. Cos mi sie wydaje, ze Poncyliusz po znajomosci z Ruchem Stu, w ktorym byli obydwaj (byl tam takze agent Olechowski i wyslugujacy sie Niemcom oraz Tuskowi Gras), zalatwil cos dla Bieleckiego. Jest to skandal w PiS, ale PiS i tak wygra te wybory, chociaz musi patrzec na polityke personalna, bo nie jest wykluczona dywersja. Szeremietiew bez watpienia ma sympatie ruchu niepodleglosciowego od lewicy do prawicy i takiego lidera potrzebuje Warszawa - miasto nieulekle, a nie takiej Gronkiewicz-Waltz tolerujacej faktycznie rzadowe, czesto nacpane bojowki w centrum stolicy, przed przed Palacem Prezydenckim i nie radzacej sobie z podstawowymi problemami. To bylby najlepszy hold dla s.p. Lecha Kaczynskiego i kontynuacja jego liniii. Wokol PiS gromadzi sie prawie polowa spoleczenstwa, reszta dzieli sie na kilka partii duzo mniejszych partii, ktore terroryzuja spoleczenstwo poprzez media. Mamy ciagle demokracje - wygrywajmy ja dla Polski, dla Warszawy, a nie wspierajmy dziwnych kandydatow.

Jan Nowikowski ze Srodmiescia
-
GOŚĆ: , OOL-457D5B25.DYN.OPTONLINE.NET
2010/10/11 20:25:11
Pamietam zmnakomite, patriotyczne wyklady Romualda Szeremietiewa jak byl na Wschodnim Wybrzezu w USA. Czuje, ze to bylby najlepszy kandydat na Prezydenta m. st. Warszawy. Sam bym na niego zaglosowal, ale nie wiem czy Polonia Amerykanska moze brac udzial w wyborach samorzadowych?

Szczesc Boze Panie Romualdzie,

Ks. Jan z New Jersey
-
GOŚĆ: ZATROSKANY, HOST84-38-90-217.TVKDIANA.PL
2010/10/15 12:07:59
Ponawiam swoje pytania związane z dalszymi działaniami odnoszących się do Wydziału Zamiejscowego KUL. O nowe kierunki nie pytam, bo trzeba ratować stare (ekonomia i prawo). Chodzi w szczególności o kadrę i samo funkcjonowanie Wydziału. I powtarzam, że z ewentualnego upadku ucieszy się wielu "przyjaciół". I inne ośrodki, na czele z UMCS, UR czy nawet (o zgrozo) KUL w Lublinie.

-
GOŚĆ: DARRO, PUBLIC-GPRS39018.CENTERTEL.PL
2010/10/21 16:01:16
-
GOŚĆ: HARCERZY POLSKICH RÓD, DBE212.NEOPLUS.ADSL.TPNET.PL
2010/10/27 17:21:16
wybory2010.pkw.gov.pl/geo/pl/140000/146501.html

16 dni przerwy na blogu, to wakacje, taka przerwa w trakcie kampanii, to zaniedbanie (conajmniej).
Proponuję większą aktywność w internecie, a nawet rozważenie, by na czas wyborów otworzyć odrębną stronę, poświęconą wyłącznie wyborom.
-
GOŚĆ: HARCERZY POLSKICH RÓD, ADEF173.NEOPLUS.ADSL.TPNET.PL
2010/11/13 19:44:59
I o to chodziło. Jeszcze trochę drobiazgów jak np. pozycjonowanie stronki, żeby pierwsza była pl/. a nie com/.
.........

sobota, 31 lipca 2010

( ) walka trwa



O dobrą pamięć,




Pamięć Żołnierzy Wyklętych.

**************

ANEKS.

Za Trumnami - c r e d o.

Prof. dr hab. Rafał B r o d a,
I.F.J. PAN.

Teraz mamy już prawdziwą wojnę.

Minęło już blisko pięć miesięcy od tragicznego 10 kwietnia 2010, dnia smoleńskiej katastrofy. Historyczna waga i symbolika tego wydarzenia, z całym wyczuwalnym dotykiem jego ponadludzkiego wymiaru i doniosłości dla losów Polski, nakazywały trwać w kwarantannie milczenia, by czegoś nie zepsuć niepotrzebnym słowem, źle skierowaną wyobraźnią, czy brakiem wrażliwości na ból tych, którzy najbardziej bezpośrednio zostali dotknięci. W międzyczasie straszliwa w skutkach powódź zanurzyła dużą część narodu w troskach o dalszy byt i odnalezienie drogi do minimalnej choćby stabilizacji codziennego trwania. Wyborczy wynik dopełnił pasma kataklizmów, a ponura masowa demonstracja braku wrażliwości większości Polaków na sprawy najistotniejsze dla Polski, czyni dzień 4 lipca 2010 dniem szczególnym - dla mnie jest to k o n i e c z ł u d z e ń i początek prawdziwej wojny; tej wojny, którą nam w różnych groźnych, lub bardziej subtelnych formach natrętnie zapowiadano.
Wyzwanie wojenne wymaga nowego spojrzenia na sprawy polskie, z pełniejszą i bardziej realistyczną niż dotychczas świadomością, że w tym wyzwaniu mamy nadzwyczaj licznych przeciwników wewnątrz Polski. Mamy więc etap dziwnej wojny domowej, w której podstawowym działaniem staje się walka o świadomość. Tej walki nie da się wygrać w sposób rozłożony w czasie, licząc na to, że ludzie doznają kiedyś olśnienia, zrozumieją zagrożenia i dojrzeją do wyborczej jedności. Tym bardziej nie da się tego wygrać snując plany o edukacji młodzieży, o wychowaniu w rodzinie, o rozwijaniu organizacji młodzieżowych, o wysyłaniu w teren emisariuszy, którzy nieśliby kaganiec prawdy o wolności suwerenności i niepodległości. To wszystko trzeba robić, ale ze świadomością, że strona przeciwna ma o wiele bardziej efektywne narzędzia i jest tak skuteczna, że upływający czas tylko pogarsza sytuację. My mamy o wiele trudniejsze wyzwanie, bo prawda jest o wiele bardziej skomplikowana i wymagająca myślenia, a atrakcyjną staje się dopiero w odległej perspektywie, gdy coś skłania, lub zmusza nas do podsumowań. Zło jest atrakcyjne doraźnie, dysponujące ofertą szybkiej konsumpcji, łatwo demoralizujące i preferujące stan leniwej bezmyślności - skutki ujawniają się z pewnym opóźnieniem, a te bardziej rozległe, sięgające podstaw bytu narodu, dopiero wtedy, gdy jest za późno, by zapobiec katastrofie. Dlatego
czekająca nas walka wymaga działań szybkich i zdecydowanych, tak jak w prawdziwej wojnie; trzeba się nawet liczyć z tym, że stan napięcia przekroczy psychiczną odporność ludzi i "brat powstanie przeciw bratu", jak wieszczą słowa proroctw.
Kolejny znakomity wywiad Jarosława M.Rymkiewicza [Rzeczpospolita,17/18 lipca,2010] podsumowuje stan spraw po wyborach i wpada w moje emocje razem ze wszystkimi jego realistycznymi i pesymistycznymi konkluzjami. Wywiad dotyczy koncepcji, według której istota polskiej odrębności ukształtowała się na przełomie XV i XVI wieku jako nadrzędne umiłowanie wolności, stające się podstawową racją bytu każdego Polaka w ramach wspólnoty narodowej. Historia Samuela Zborowskiego godzącego się z wyrokiem śmierci w imię obrony własnej wolności stanowi kanwę tego wywiadu i zapowiedź najnowszej książki autora. Jeszcze, niestety, nie znalazłem jej w krakowskich księgarniach; także poematu J.Słowackiego p.t. "Samuel Zborowski" nie mogłem znaleźć, ale wkrótce na pewno się to uda. W końcówce wywiadu
Rymkiewicz nawiązuje do współczesności i optymistycznie stwierdza, że te blisko 8 milionów wyborców, którzy głosowali na J.Kaczyńskiego, to zupełnie wystarczająco liczny naród, na którym można i warto się oprzeć. Cała reszta może nas nie obchodzić i powinniśmy ich traktować z pełną obojętnością; oni sami wyzuli się z tego, co w polskości jest najważniejsze.
Ta prosta, chociaż okrutna konkluzja, mocno wpasowała się w moje postanowienia po wyborach i nawet podziałała na mnie kojąco. Rzeczywiście, przecież nie można przez 21 lat bezowocnie argumentować i tłumaczyć ludziom, że sprawy Polski idą w całkiem złą stronę i doznawać tych samych rozczarowań w kolejnych wyborach. Dzieją się sprawy o fundamentalnym znaczeniu dla przyszłości Polski, dla jej przetrwania, a wykształceni ludzie z ambicjami do bycia częścią elity, są zupełnie obojętni, nawet nie starcza im wyobraźni, by dostrzec niebezpieczeństwa, które wcześniej, czy później dotkną bezpośrednio także ich osobistych losów. Nie rozumiem sposobu rozumowania moich kolegów ze środowisk naukowych, zwłaszcza tych ze szczególnie bliskiego mi środowiska fizyków, bo nawet tych skutków, które bezpośrednio ich dotykają, zdają się nie kojarzyć z przyczynami. Materialna degradacja naszych dziedzin dokonana decyzjami dokładnie tych sił politycznych, na które oddają swoje głosy, nie budzi żadnej refleksji. Nastąpiła jakaś daleko posunięta obojętność owiec prowadzonych na rzeź, którym nawet nie można pomóc - idą bezmyślnie za baranami przewodnikami i będą za nimi skakać w przepaść. Tym bardziej nie dostrzegają szerszych zagrożeń, które wprost zmierzają do unicestwienia państwa i rozpłynięcia się w obszarze zamieszkałym przez ludzi całkowicie ubezwłasnowolnionych. Symptomy nowego i wszechogarniającego totalitaryzmu stają się już niemal dotykalne.
Dlatego dzisiaj przyjmuję tę postawę, którą brutalnie wyraził J.M.Rymkiewicz przypominając legionowe zawołanie: " j..... was pies!" i ochłodziłem do minimum swoje relacje z wieloma znajomymi. Najciekawszą sprawą w tym całym zjawisku jest dla mnie niezwykła wprost wrażliwość tych ludzi na podejrzenia kwestionujące ich polskość i patriotyzm - oni naprawdę chcieliby być wciąż uznawani za patriotów i katolików; być może w tym tkwi szczypta nadziei, że zaczną zastanawiać się nad sensem patriotyzmu.
Doskonale zrozumiałem uwarunkowania, które kazały J.Kaczyńskiemu zrezygnować z nawiązywania do tragedii smoleńskiej w czasie kampanii wyborczej. Z tego zrozumienia także wynika pełna akceptacja dla działań po wyborach, zmierzających do wysunięcia tej sprawy na najważniejszą pozycję w dyskursie politycznym. Bo to jest sprawa najważniejsza i jej ranga musi być doceniona przez każdego, kto chce być członkiem polskiego narodu.
Dzisiaj już nie trzeba, a nawet nie wolno hamować się i trzeba mówić prostym tekstem. Każdy ma do tego prawo i nie ma żadnego znaczenia fakt, że być może tak jak w przypadku Katynia nigdy nie uzyskamy dowodów pozwalających na prawomocne potwierdzenie faktów. Mimo wszystko, ta z górą trzymiesięczna cisza była bardzo pożyteczna. W czasie jej długiego trwania ujawniło się w jak niebezpiecznie jałową stronę idą sprawy, gdy otoczone są milczeniem komfortowym dla śledczych, którzy mają zgoła inne zadanie niż poszukiwanie prawdy. Ja też wkomponowałem się w tę ciszę i powstrzymałem się od jednoznacznych sugestii i stwierdzeń, chociaż przyznam, że od samego początku, od 10 kwietnia, chciałem wraz z innymi wykrzyczeć w internecie, że był to okrutny zamach likwidujący większość polskiej państwowej elity i nawiązujący z premedytacją do zbrodni katyńskiej. Ci, którzy zginęli byli główną przeszkodą w zniewalaniu Polski. Słyszeliśmy wielokrotnie w publicznych wystąpieniach wielu polityków wewnątrz Polski i zza granicy, jak bardzo przeszkadzają, a były zapowiedzi, których trudno nie kojarzyć z tym, co się stało.

Teraz, po okresie chaosu informacyjnego i towarzyszącym mu milczeniu, mamy już do dyspozycji ogromną ilość faktów związanych z katastrofą smoleńską, niestety większości z nich nie możemy przyjąć, jako potwierdzonych, czy w pełni prawdziwych. Fakty te są roztrząsane, wiązane w związki przyczynowo-skutkowe i analizowane przez wielu dociekliwych ludzi, głównie amatorów, którzy wielowątkowo pracują nad tym, co jest dostępne. Dzięki tym ludziom mamy do dyspozycji obszerny materiał dający możliwość porównania z tym, co do nas dociera oficjalnie, a wynika z tego niepokój, że wiele podstawowych pytań w ogóle nie jest stawianych publicznie. Nie ma potrzeby, bo powtarzać to wszystkiego, co krąży w internecie, bo każdy zainteresowany wielokrotnie miał już możliwość zobaczyć, przeczytać i usłyszeć najróżniejsze wątpliwości. Wśród wielu zasadniczych pytań jest też to podstawowe, które jest podnoszone w internetowych tekstach, ale nie pojawia się w oficjalnym dyskursie publicznym: dlaczego, mimo niezbyt dużej prędkości, amortyzowanej dodatkowo płaskim lotem ścinającym drzewa, samolot tak kompletnie się rozbił, a kokpit w ogóle zniknął - co się naprawdę stało, gdzie są jego fragmenty? Czy sekcje zwłok przeprowadzone w Polsce mogą wykazać ślady, które wskażą na eksplozję bomby paliwowo-powietrznej? Czy na podstawie rozrzutu szczątków samolotu eksperci nie mogą definitywnie określić, że miała miejsce eksplozja, lub jej nie było?
W aktualnym stanie spraw można podejść do katastrofy całkiem inaczej. Można stwierdzić ogólnie, że dociera do nas wiele faktów, które są sprzeczne z wersją przypadkowej i nieszczęśliwej katastrofy lotniczej spowodowanej różnymi złożonymi przyczynami - nie wiemy jednak, które z tych faktów są prawdziwe i na ile kompletna jest nasza wiedza. Możemy wobec tego pominąć to wszystko, co nam dotychczas przekazano i wszystko odrzucić jako całkowicie niepewne fakty - w istocie żaden z nich nie jest potrzebny, bo twarde wnioski można ustalić na podstawie tego, co już dzisiaj jest pewne - pewne, bo sami osobiście to widzieliśmy i słyszeliśmy.
Pewne są następujące fakty:

  1. Od momentu katastrofy szerokim strumieniem płynęły z Rosji różne informacje, które szybko okazywały się być nieprawdziwe. Była to klasyczna dezinformacja sterowana centralnie i zmierzająca do wywołania chaosu poznawczego.Objęcie przez premiera V.Putina przewodnictwa komisji śledczej wyklucza, by taka akcja dezinformacyjna mogła się dziać bez jego zgody. W systemie politycznym Rosji jest to wykluczone i o wiele bardziej prawdopodobna jest tutaj inspiracja Putina.
  2. Równolegle już w dniu katastrofy pojawiła się teza o winie pilotów. Teza ta została w Polsce natychmiast wsparta przez szczególnie aktywnych komentatorów występujących w roli ekspertów i mających prawdopodobnie silne związki z WSI. Środowisko Gazety Wyborczej, wyjątkowo nieprzyjazne Polsce, intensywnie lansuje tezę winy pilotów od bardzo dawna, a minister spraw zagranicznych R.Sikorski propaguje ją na zewnątrz Polski (wywiad w CNN).
  3. Strona rosyjska od początku zaciera ślady,które są niezwykle istotne w wyjaśnianiu katastrofy. O tym, jak wygląda to zacieranie śladów w wielu technicznych detalach związanych z katastrofą nie wiemy niczego, tutaj musimy opierać się wyłącznie na domysłach. Wiemy natomiast o zaniedbaniach i zupełnie skandalicznych działaniach, które były oficjalnie podane do publicznej wiadomości. Chodzi o karygodnie beztroskie potraktowanie szczątków samolotu i wszystkich elementów rozrzuconych na miejscu katastrofy, łącznie ze szczątkami ofiar. Pobieżne zebranie głównych fragmentów wraku samolotu, brak zabezpieczenia terenu katastrofy i dopuszczenie na miejsce zupełnie przypadkowych ludzi, wreszcie wycięcie drzew i zrównanie terenu ciężkim sprzętem, to zupełnie jednoznaczne i mrożące krew w żyłach zachowanie, na które w ogóle nie było reakcji ze strony polskich instytucji państwowych. W istocie to łatwo dostrzegalne, bezprecedensowe zachowanie kompletnie nie przystaje do skali i wagi wydarzenia. Pozwala ono sądzić, że zacieranie śladów odbywa się cały czas, a już teraz upłynął czas dostatecznie długi, by nie przeoczyć żadnego detalu. Ci w Polsce, którzy "cierpliwie czekają" na wyniki śledztwa i ganią niecierpliwość innych, w ogóle nie są zaniepokojeni tym, że upływający czas może być czasem zacierania śladów.
  4. Niemniej ważne są fakty obserwowane bezpośrednio w Polsce. Można je podsumować lapidarną konkluzją, że wszystkie zaniedbania, beztroska, formalne wymówki o rzekomych ograniczeniach prawnych i zdanie się na upływający czas ze strony odpowiedzialnych władz państwowych wskazują na ich ewidentne zainteresowanie taką sytuacją, w której nigdy nie nastąpi wyjaśnienie okoliczności i przyczyn katastrofy - są ewidentnie zainteresowani procesem, w którym utrudnia się dojście do prawdy. Szczególnie znamienny jest tutaj brak jakiejkolwiek reakcji na skandaliczne postępowanie Rosjan zacierających ślady katastrofy, przetrzymujących ponad miarę oryginały czarnych skrzynek, skutecznie blokujących wszelkie materiały dokumentalne związane z przebiegiem wydarzenia ze strony wieży kontrolnej, z ruchem innych samolotów na lotnisku...etc. Oddanie sprawy w całości w ręce Rosjan i nie podjęcie choćby próby kontroli nad tym co się dzieje, jest bezprecedensową decyzją władz nominalnie wciąż jeszcze suwerennego państwa.

Rosjanie doskonale wiedzą, że nasze historyczne doświadczenia postawiły ich automatycznie w roli pierwszych podejrzanych w kwestii sprawstwa katastrofy smoleńskiej. Tym bardziej bliskość Katynia i kontekst z tym związany czyni takie podejrzenia całkowicie naturalnymi. Dlatego władze Rosji postępowałyby całkiem inaczej w sytuacji zupełnie przypadkowej tragicznej katastrofy polskiego samolotu z tak ważnymi dla polskiej państwowości ofiarami; postępowałyby inaczej zarówno wobec Polaków, jak i wobec opinii światowej. Mielibyśmy do czynienia z pełnym otwarciem śledztwa z udziałem Polaków i międzynarodowych ekspertów. Nie byłoby żadnych zaniedbań, bo w sprawach o wadze państwowej Rosjanie są wyjątkowo zdyscyplinowani i potrafią wymusić perfekcyjny porządek. To, co się dzieje od 10 kwietnia jest całkowitym zaprzeczeniem takiego postępowania. Gdyby wnioskować wprost, trzeba by zwrócić też uwagę na bezczelność i brak wstydu z jakim ujawnia się publicznie to odwrotne postępowanie strony rosyjskiej. Te "błędy", "zaniedbania", zacieranie śladów i zawłaszczenie śledztwa mają charakter niezwykle demonstracyjny i należy domniemywać premedytację w takim sposobie postępowania. Są więc podstawy, by wnioskować, że władze Rosji nie tylko są winne; te władze chcą byśmy o tym wiedzieli, że oni w tej katastrofie mają swój znaczący udział. Chcą byśmy to wiedzieli, ale nie mogli niczego udowodnić. Chcą byśmy przypomnieli sobie, do czego przywódcy Rosji są zdolni i byśmy zauważyli, że oni tę 70 rocznicę Katynia "uczcili" likwidacją blisko setki najważniejszych dla Polski ludzi. Chcieli nam pokazać, że pora się poddać i wybić sobie z głowy mrzonki o niepodległości, bo nie cofną się przed niczym.
Nie napisałem niczego nowego, prawdopodobnie konkluzje wielu Polaków są dzisiaj podobne, więc podsumuję moje wnioski i oceny, do których nie tylko mam prawo, ale o których słuszności jestem dzisiaj głęboko przekonany.

  1. Katastrofa lotnicza w Smoleńsku, w dniu 10 kwietnia 2010 była zamachem, w którym zlikwidowano najważniejszą część polskiej elity państwowej, aby usunąć główną przeszkodę w realizacji działań pozbawiających Polskę suwerenności politycznej i ekonomicznej.
  2. W planowaniu zamachu, w podjęciu decyzji o jego przeprowadzeniu, w jego realizacji, a następnie w zacieraniu śladów uniemożliwiającym odkrycie prawdyuczestniczyły nieznane dotąd osoby związane z władzami Rosji i ze wspólnikami z Polski.
  3. Nie wiemy, czy uda się zidentyfikować pełną prawdę o tym dziejowym wydarzeniu, ale nadrzędnymobowiązkiem każdego Polaka jest uczestnictwo w poszukiwaniu prawdy i wspieranie wszystkich, którzy działają w tym kierunku.
  4. Dla Polaków, którzy nie wzięli udziału w wyborach prezydenckich, lub głosowali na B.Komorowskiego, dzień 4 lipca 2010 stał się dniem hańby, który będzie dla nich bolesnym obciążeniem, gdy prawda o zamachu stanie się publiczna. Obciążenie będzie się wiązało ze świadomością, że swoją postawą utrudnili dojście do prawdy o jednym z najważniejszych i najbardziej drastycznych wydarzeń w historii Polski.

Nazwisko B.Komorowskiego wymieniam z premedytacją, bo jego rola w politycznych wydarzeniach ostatnich 20 lat polskiej historii, jest szczególna. Nie twierdzę, bo nie mam ku temu podstaw, że B.Komorowski uczestniczył w realizacji zamachu, ale na tej samej zasadzie też tego nie wykluczam. Twierdzę natomiast, że prezydent elekt jest jedną z najbardziej o b r z y d l i w y c h postaci polskiej sceny publicznej, a jego postępowanie, czyny i wypowiedzi zrównują jego sylwetkę z postacią generała W.Jaruzelskego. Nie miejsce tutaj, by uzasadniać tę analogię, natomiast przypomnę tylko okoliczność związaną z katastrofą smoleńską, która nie jest przypominana, a na mnie zrobiła wstrząsające wrażenie. Mianowicie, w kilka godzin po katastrofie, gdy wszyscy normalni Polacy byli kompletnie i głęboko porażeni informacjami o zaistniałej niewyobrażalnej tragedii, B.Komorowski w telewizji odpowiadał na pytanie dziennikarki. Pytanie, tak jak je pamiętam, brzmiało: Czy wobec szczególnie dotkliwych strat, jakie poniosła opozycyjna partia PIS, wasze postępowanie uwzględni tę sytuację i potraktuje swoich oponentów z pewnym współczuciem? Mimo, że nie spodziewałem się po Komorowskim niczego poza próbą uniknięcia odpowiedzi wprost, to co usłyszałem zaskoczyło mnie całkowicie. On odpowiedział: W polityce nie ma miejsca na współczucie. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że stało się tak, jak sobie wymarzył - droga do prezydentury otwarta, a cynizm tej postawy zamknął na zawsze możliwość akceptacji tego człowieka w życiu publicznym Polski. Od momentu zaprzysiężenia B.Komorowskiego na prezydenta RP będę odliczał dni do jego odwołania - myślę, że to nastąpi w związku z prawdą o katastrofie smoleńskiej.

Do tego długiego tekstu dołączę jeszcze dwie sprawy dotykające aktualnych wydarzeń.

Pierwsza wiąże się z Zespołem Sejmowym d/s wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza.
Powołanie tego zespołu już wywołało pozytywne, choć jeszcze niemrawe działania w stronę prawdy. Przykrą, natomiast, okolicznością jest negatywna postawa kilku członków rodzin ofiar, którzy mimo pozytywnego nastawienia większości innych rodzin, hałaśliwie protestują przeciw działaniom zespołu. Myślę, że tę sytuację mogłoby zamknąć krótkie oświadczenie Zespołu, na przykład o takiej treści:
" Przychylając się do wypowiadanych publicznie życzeń rodzin kilku ofiar katastrofy smoleńskiej, które wyrażają zastrzeżenia i niechęć do działań naszego zespołu w poszukiwaniu prawdy o katastrofie, oświadczamy, że w naszych dociekaniach nie będziemy się zajmować żadnymi informacjami dotyczącymi losu tych konkretnych ofiar. Uwzględniając aktualne życzenie rodzin trojga ofiar przyjmujemy, że w tych trzech przypadkach nasze wysiłki w poszukiwaniu prawdy nie są pożądane. Wobec tego nasza praca skupi się na wyjaśnianiu losu 93 innych ofiar. Prosimy inne rodziny, które ewentualnie także nie są zainteresowane pracą Zespołu o zgłoszenie swoich zastrzeżeń, które będą w podobnym trybie uwzględnione."

Druga sprawa wiąże się z palącą potrzebą nadania wymiaru międzynarodowego sprawie katastrofy smoleńskiej.
Gdyby naród Polski był zjednoczony wokół tej sprawy, moglibyśmy dać sobie sami radę, ale tak nie jest i bez pomocy z zewnątrz nie uda się wyjaśnić katastrofy.
Dlatego z radością przywitałem inicjatywę członka Izby Reprezentantów w Kongresie USA Petera Kinga występującego o uchwalenie Rezolucji Kongresu domagającej się międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy. Przypuszczam, że byłem jednym z wielu, którzy podziękowali P.Kingowi i wsparli jego działania w tej sprawie. Do niniejszej wypowiedzi dołączam tekst mojego listu, który wystosowałem elektronicznie do Petera Kinga i kopię jego odpowiedzi, którą otrzymałem w dniu następnym.

Prawdopodobnie ta odpowiedź jest standartowa, ale i tak przytaczam ją, by podkreślić wielką różnicę z sytuacją w Polsce, gdzie parlamentarzyści praktycznie nigdy nie odpowiadają na maile, a nawet na poważne listy przekazywane zwykłą pocztą. Podaję mój list do publicznej wiadomości, aby zachęcić Polaków z USA do wspierania tak życzliwych dla Polski i prawdy polityków, jak Peter King. Jest to zresztą częściowe wypełnienie zawartych w liście moich obietnic wobec adresata.

http://www.polskie-wici.pl/teraz-mamy-juz-prawdziwa-wojne