o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

sobota, 23 maja 2009

ISKRY


http://iskry.pl/index.php?option=com_seyret&task=videodirectlink&id=115













2009-02-06 12:11
Polska dla Polaków (czyli
jeden z powodów dziury w budżecie)
Z jakiejkolwiek pozycji byśmy nie starali się spojrzeć na otaczający nas świat, nigdy nie zobaczymy więcej niż jest w nas samych. Więc nie ograniczajmy się, a tym bardziej nie dajmy się ograniczać przez innych.
Ci inni potrafią świetnie wykorzystać nasze lenistwo i chwilowy brak chęci do wewnętrznego, duchowego rozwoju. Mają przecież w tym swój interes, a potrzebują nas często jedynie, jako swoich sojuszników w pewnych momentach i chwilach, kiedy dążą do osiągnięcia założonego przez siebie celu. W każdej sytuacji, więc starajmy się zmuszać do myślenia i wnikliwej oraz obiektywnej analizy sytuacji. Pamiętajmy o tym i nigdy o tym nie zapominajmy. Nie pozwólmy także, aby zawładnęła nami złość i nienawiść. Te uczucia stanowią dla nas jak gdyby filtr, który nie pozwala na obiektywizm, a jedynie na fałszywą stronniczość, wywołaną przez zewnętrzne siły i różnorakie wpływy. To one każą nam nienawidzić ludzi, zabijają w nas uczucie szacunku i miłości do innych. Nie dajmy się, a po prostu walczmy o czystość naszych serc i umysłów. Nauczmy się także rozróżniać sfery uczuć od zwykłego pragmatyzmu. Nie wrzucajmy tego, tak jak to chcą inni do jednego worka. Pamiętajmy, człowiek to istota myśląca, myślmy, więc i nie pozwólmy, aby ktoś myślał za nas, a tym bardziej nie pozwalajmy, aby ktoś narzucał nam sposoby myślenia. Polska dla Polaków - tak wyczytaliście w tytule, to o tym haśle chcę porozmawiać i uczulić was na zewnętrzne wpływy, nakazujące wręcz odbierać je, jako rasizm i nacjonalizm. A czy tak jest naprawdę, jak piszą niektóre gazety i mówią różni redaktorzy czy reporterzy stacji radiowych i telewizyjnych. Pomyślcie, postarajcie się to hasło odczytać i przeanalizować z różnych „poziomów”. Dla obcokrajowca przebywającego chwilowo w Polsce jest ono obojętne, ale też myślę że jasne i zrozumiałe, rozumie on je poprzez pryzmat swojego kraju, swojej Ojczyzny. Dla Polaka, szczególnie dla takiego, w którego sercu, choćby tylko tliła się iskierka miłości dla Ojczyzny - hasło to jest bardzo czytelne i jasne. Najczytelniej rozumieją je wszyscy ci, którzy stracili na przestrzeni wieków swoich najbliższych tych, którzy w walce o wyzwolenie Polski oddali swoje życie, i polegli po to, abyśmy my wszyscy w całej Polsce mogli swobodnie rozmawiać po polsku, a w cieniu biało-czerwonej, naszej narodowej flagi, dumnie spoglądał na nas biały orzeł, godło naszej Ojczyzny – godło, które dumnie póki co noszą sportowcy reprezentujący nas w międzynarodowych zawodach czy rozgrywkach. Słowa Polska dla Polaków, nie oznacza nienawiści do innych nacji i narodowości zamieszkujących nasz kraj, jak piszą wrogie naszej Ojczyźnie gazety. Hasło to na pewno także nie mówi, że ci, co je głoszą żądają usunięcia wszystkich niepolaków z Polski. Tak jednak sugerują i sugerować wam będą niektóre media. Słowa te na pewno głoszą miłość dla Ojczyzny oraz szacunek dla naszych przodków, pamięć o ich czynach i celach, o które walczyli oddając swoje życie. Polska dla Polaków to hasło - pomnik, dla wszystkich pokoleń patriotów polskich, mówiące o tym, że Polską powinni zarządzać i o Polsce decydować Polacy. Że w Polsce najważniejszą osobą, dla której pisane są wszelkie przepisy z konstytucją włącznie, jest Polak i jego rodzina. Inni - po prostu muszą się do przepisów, ustaw, uchwał i zarządzeń obowiązujących Polaków - dostosować. Nie może i nie powinno być odrębnego, gorszego prawa dla nas a innego dla...Nie powinno być tak jak obecnie, że Polacy są niczym. A wszyscy bez wyjątku, kto by tylko do nas przyjechał chcąc prowadzić swoją zagraniczną firmę w Polsce, zwolnieni są z podatków, ich też dotyczą niezliczone ulgi, do których my Polacy nigdy nie mieliśmy i nie mamy żadnego dostępu. A skąd biorą się te ulgi, bo przecież nie są chyba rewanżem za podobne ulgi dla Polaków w innych krajach. Takich przecież nie zaznacie nigdzie tylko tutaj w Polsce, w naszej Ojczyźnie. Czyżby to polscy Patrioci uchwalali takie przepisy, które biją w ich rodaków i pozwalają okradać naszą Ojczyznę, doprowadzając jej gospodarkę na skraj bankructwa. Czy to Patrioci polscy zasiadający w Radach Miejskich podejmują uchwały dofinansowujące zagraniczne, prywatne inwestycje z budżetu miast, czyli z naszych pieniędzy. A tak się dzieje i często kwoty te to dziesiątki milionów, a zatrudnieni u tych „dofinansowywanych” nasi rodacy zarabiają głodowe pensje. Niejednokrotnie także taki dofinansowany inwestor, nie płaci za realizację swojej, dotowanej przez nas inwestycji Polskim wykonawcom i podwykonawcom, doprowadzając ich do bankructwa. Wykorzystuje ku temu różne kruczki prawne i dające się na setki sposobów interpretować przepisy, aby obejść prawo i wyjść z uśmiechem na swoje. Pytam więc kto, czy to Polscy Patrioci uchwalają takie właśnie prawo, czy Polskim Patriotom jest na rękę chora i wadliwa legislacja polskiego prawa i wszelkiego rodzaju przepisów. I wreszcie czy to Polscy Patrioci stanowią tę coraz większą bandę skorumpowanych urzędników. I tych, którzy lekką ręką na swoje widzimisie wydają ciężko zapracowane przez naszych rodaków pieniądze, stanowiące budżet naszej Ojczyzny. Polska dla Polaków, powiem więcej Polska dla Patriotów Polskich. Niech oni decydują o swojej Ojczyźnie i rodakach, w kraju i za jego granicami. Niech Patrioci Polscy tworzą prawo dla swojej Ojczyzny, dla Polaków. I niech ono będzie równe dla wszystkich, dające równe szanse każdemu, zarówno naszym rodakom jak i każdemu uczciwemu obcokrajowcowi, który przyjedzie do Polski, i będzie żył, pracował, inwestował oraz rozwijał się na tych samych zasadach, co my Polacy. Pozdrawiam wszystkich i życzę, aby spełniły się te, nakreślone przeze mnie wyżej słowa jak najszybciej. Należy się to mojej Ojczyźnie, I Wam moim rodakom. Macie żyć godnie a wasze rodziny dostatnio. To nie jest trudne do osiągnięcia, i aby Polska była krajem bogatym, wystarczy tylko wszelkie siły ukierunkować na człowieka i jego rodzinę. Zadbać o to, aby każda rodzina w Polsce żyła godnie i zasobnie - a to wystarczy. Zasobne rodziny to bogate Państwo. Musimy jednak robić to jak najszybciej, bo może okazać się, że będzie za późno, bo Polska nie jest już Polska.
Przemysław Kudlińskiźródło: Prace autorskie

czwartek, 21 maja 2009

P *** i Czesi. Casus 1 400 000

POLACY I CZESI

Orędzie noworoczne Prezydenta RP
31 grudnia 2007 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński wygłosił orędzie noworoczne:

"Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy,

jak co roku jako Prezydent Rzeczpospolitej, w tą szczególną sylwestrową noc, mam zaszczyt zwrócić się do obywateli z noworocznym przesłaniem. Za nami bogaty w wydarzenia rok 2007.

Kończący się rok był rokiem szybkiego wzrostu gospodarczego, był rokiem umacniania się pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Z tego punktu widzenia był to bardzo dobry rok dla naszej Ojczyzny. Szybko spadało bezrobocie – choć w dalszym ciągu pozostaje istotnym problemem. Wzrastał poziom inwestycji. W rankingu międzynarodowym Polska jest jednym z najatrakcyjniejszych miejsc dla inwestowania. Wydaje się, że nasz kraj bardzo dobrze korzysta z szansy jaką było przystąpienie do Unii Europejskiej.

Jako prezydent Rzeczpospolitej pragnę dążyć do tego aby z owoców wzrostu gospodarczego skorzystała jak największa część Polaków, a nie, jak to bywało dotychczas, jedynie wąska grupa. Dlatego, w mijającym roku podjąłem współpracę ze związkami zawodowymi w sprawie umocnieniem praw pracowniczych. Po to, aby naturalna w gospodarce rynkowej chęć zysku, nie zdominowała interesu większości, a tą większością w dalszym ciągu są pracownicy.

Umocniliśmy pozycję Polski w świecie. Podpisaliśmy dobry dla Polski Traktat w Lizbonie, weszliśmy do Strefy Schengen. Ważnym wydarzeniem było wywalczenie, razem z Ukrainą, prawa do organizowania EURO 2012. Zresztą ten rok był w ogóle dobry dla polskiego sportu, który jest istotnym elementem naszego życia społecznego. Na szczególne podkreślenie zasługuje awans do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Pierwszy awans w historii.

Rok 2007 to także czas gorących sporów politycznych. Sprzyjały temu przedterminowe wybory. Niezależnie od różnych ocen tych wyborów, do których w demokratycznym państwie mamy prawo, cieszy wyższa frekwencja wyborcza. Mam nadzieje, że ta wyższa frekwencja to znak coraz większego zaangażowania obywateli Rzeczpospolitej w życie publiczne.

Drodzy Rodacy,

w tym ostatnim dniu roku, ogarniamy swoją myślą Polaków rozsianych na całym świecie. Potomków zesłańców na Syberii i w Kazachstanie, Polaków na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie i na Zaolziu. Dumną ze swych polskich korzeni Polonię amerykańską i tych, którzy w ostatnich latach, w celach zarobkowych, wyjechali do Wielkiej Brytanii, do Irlandii i do innych krajów Europy.

Szanowni Państwo,

mamy wszelkie powody, jako naród, jako społeczeństwo, aby patrzeć z optymizmem w nadchodzący rok 2008. Ale dla większości z nas niezwykle istotna jest rodzina. Dlatego chciałem wszystkim Państwu życzyć powodzenia w życiu prywatnym. Niechaj w każdej polskiej rodzinie zagości optymizm, miłość i duma z naszej ukochanej Ojczyzny."


Novoroční projev Prezidenta Republiky
Vážení spoluobčané,

dovolte mi Vás pozdravit a popřát Vám šťastný a úspěšný rok 2008. Věřím, že i pro Vás je tento den nejen svátkem a odpočinkem po silvestrovských oslavách, ale i chvílí k zamyšlení nad rokem, který je před námi.

Nebuďme pověrčiví, ale začíná rok, který končí osmičkou. A jakkoli to nejspíše byla jen souhra okolností, ve 20. století se události, které nás ovlivnily nejvíce, odehrály právě v těchto letech.

Na rok 1918, na okamžik vzniku našeho samostatného státu, vzpomínáme rádi, protože tehdy se u nás zrodila svobodná a demokratická společnost. Je dobře, že se těmito slovy dá charakterizovat i náš dnešek. Naše současná společnost je sice rozdělena politicky, sociálně i podle některých dalších dělících čar, ale spojuje nás velmi intenzivní vztah k naší zemi, národu, jazyku. To je důležité právě teď, kdy se hranice stávají snadno prostupnými a kdy se nám Evropa a svět plně otevírají (a my jim). Svou identitu si pěstovat a chránit musíme, nechceme li – tak jako tolikrát v minulosti – o svou svobodu přijít. Republiku, kterou naši předkové před devadesáti lety založili, musíme budoucím generacím předat svobodnou, demokratickou a prosperující.

Na rok 1938, znamenající konec první republiky, ztrátu celistvosti našeho státu a předzvěst německé okupace, vzpomínáme velmi neradi. Říkáme sice „byli jsme zrazeni“, ale obvykle se málo zamýšlíme nad tím, zda – a jak moc – jsme k tomu, co se tehdy stalo, přímo či nepřímo přispěli i my sami.

Svými následky naše novodobé dějiny poznamenal na dobu nejdelší únor 1948. Vůči, po něm následujícím čtyřem desetiletím, lhostejní či smířliví být nesmíme. Při jejich hodnocení ale nevystačíme s líbivými proklamacemi, které někteří dnes tak snadno zastávají, protože je už nic nestojí. Bojovat včerejší bitvy není příliš obtížné a odvážné. Nostalgicky vzpomínat na onu prazvláštní jistotu rovnosti v bezmoci a útisku tehdejší doby přijatelné také není.

Nejvíce z nás zažilo rok 1968, kdy se tak silně projevilo všeobecné volání lidí naší země po svobodě a demokracii, a kdy se ukázalo, že komunistický režim bez použití násilí fungovat nemůže.

Není třeba propadat pasivitě a dojmu jakési dějinné nevyhnutelnosti. To, co jsme prožívali, nebyl žádný vnější, námi samotnými nezměnitelný osud. A nebude tomu tak nikdy.

Přál bych nám všem, aby se rok 2008 stal rokem naší aktivity, aktivity ve sféře osobní i veřejné, v životě soukromém i v politice, neboť – a to si řekněme nahlas a s jistou odvahou – přes nemalou řadu osobních i společenských problémů, které kolem sebe každý z nás vidíme a cítíme, dnes asi žijeme v nejlepším období naší země, v jakém jsme kdy žili.

Říkám to s plným vědomím obav, které mnozí právě teď pociťují. Naše celková životní situace se špatně měří, ale o mnohém svědčí naše vlastní jednání. Co je lepším důkazem než to, že ve velkém počtu neodcházíme někam do světa, i když už teď můžeme, a že se naopak naše země stává místem, kam přicházejí lidé odjinud? Co jiného naznačuje obrovský nárůst hypoték, než víru v dnešek, a hlavně v budoucnost? Ne každého z našich vývozců těší posilování koruny, ale čeho jiného je to důkazem než sílící české ekonomiky? Máme před sebou ještě dlouhou cestu, ale při vzniku České republiky, před pouhými 15 lety, jsme ekonomicky dosahovali jen o kousek více než poloviny úrovně nejvyspělejších západoevropských zemí, zatímco dnes jsou to už téměř tři čtvrtiny. Je to malé zlepšení?

Říkám to i s vědomím toho, že život nemá jen své příjemné stránky. Generace našich rodičů a prarodičů, která žila a pracovala v podmínkách daleko obtížnějších, než jsou ty dnešní, se nelehko vyrovnává s rychle se měnícími podmínkami života v moderní společnosti. Potřebují zájem, péči a lásku hlavně ze strany svých dětí, které vychovali a připravili pro život. Žádná státní politika to nemůže nahradit.

Podobně nemůže stát, ale ani žádná jiná instituce, zastoupit výchovu dětí vlastními rodiči. Zamysleme se, zda zajišťováním materiálního blahobytu dětí nezakrýváme nedostatek času, péče a lásky, kterou bychom jim měli dávat.

Nezapomínejme ani na specifické problémy dalších našich spoluobčanů – rodin s dětmi, zdravotně postižených, lidí bez domova a sociálně vyloučených, romské populace a dalších. Nesmíme se bát o jejich problémech otevřeně mluvit a motivovat jak nás samotné, tak i ty, kteří se v těchto situacích nacházejí, s tím něco udělat.

Přicházejí i věci nové, které od nás leccos vyžadují a vyžadovat budou. Vstupem do tak zvaného Schengenu se naše hranice otevírají v podstatě absolutně. Bude to jistě mít pozitivní efekty, ale přináší to i rizika, na která nesmíme zapomínat. Nebo se nám připomenou sama a nečekaně.

Naše ekonomika již několik let úspěšně roste, ale mráčky na obloze jsou. Omezení, která pod nejrůznějšími záminkami přicházejí jak od nás samotných, tak ze zahraničí na sektor energetiky, ale nejen na něj, zvyšují ceny. Rostou ceny energií, ale i dalších výrobků, neboť i při jejich výrobě je energie nezbytná. Rostou také ceny potravin, k čemuž přispívá i to, že je orná půda stále více využívána na produkci tzv. obnovitelných zdrojů energie a ne na výrobu potravin. Zkusme se i v těchto věcech chovat maximálně rozumně a nedělejme žádná zbrklá opatření.

Letos se s Vámi jako prezident republiky setkávám na prahu nového roku již popáté. Když se ohlédnu zpět, byla to léta v mnohém nejednoduchá, ale celkově úspěšná. Máme všechny předpoklady k tomu, abychom i roky, které jsou před námi, mohli v budoucnu bilancovat podobně nebo raději ještě lépe. Jsem v tomto směru optimistou a chtěl bych Vás ubezpečit, že za sebe pro to udělám všechno, co bude v mých silách.

Přeji nám všem, abychom za rok vzpomínali na nadcházejících 12 měsíců jako na rok, který se vydařil.

Václav Klaus, Pražský hrad, 1.1.2008






prof. ing. Václav Klaus
president České republiky
prof. inż. Wacław Klaus
prezydent Republiki Czeskiej
13 pażdziernika 2008r.
na spotkaniu
ze studentami Szkoły Głównej Handlowej
w Warszawie
wywiad dla dziennika "Rzeczpospolita"
Marksizm, freudyzm, klimatyzm
***

*******************
PS.
MALY KRETACZ vs SEPLENIACY KRETACZ.

Mały Krętacz vs. Sepleniący Krętacz

Zakończył się właśnie kolejny talk-show przedwyborczy, tym razem za gadające głowy robili były prezydent A. Kwaśniewski oraz niedoszły prezydent D. Tusk.
Tusk tradycyjnie nie odpowiedział na żadne pytanie, natomiast bezczelnie, podobnie jak w ubiegły piątek, usiłował być złośliwy, co wychodziło mu raczej średnio.
Dwa dobre strzały Małego Krętacza, to sugestia, że może udzielić Tuskowi korepetycji w wygrywaniu wyborów prezydenckich, oraz cytat z programu Platformy, dotyczący prywatyzacji szpitali.
Donald jak zwykle "nie chciał być złośliwy", wolałby "nie wspominać przez litość" różnych rzeczy, zarzucał Kwaśniewskiemu, że "nie przygotował się do debaty", a także sięgnął do swojego ulubionego bon-mot, że "czas się kończy".
Poza tym obaj panowie zgodnie wbijali szpile obu Kaczyńskim, zwłaszcza w temacie "polityka zagraniczna", a także z podziwu godną lekkością i swobodą przypisywali sobie wszelki mozliwe sukcesy wszelkich możliwych rządów.
W trzeciej części doszło do dosyć żenującej pyskówy, w której rozmówcy zarzucali sobie nawzajem kłamstwa (choć raz powiedzieli w tej debacie bezwzględną prawdę) zupełnie ignorując prowadzącą pogram :)
Podsumowując - żadnych zaskoczeń nie było. Dużo demagogii z obu stron, przy czym Tusk jechał po bandzie, ale widać jest przekonany, że bezczelnością można wygrywać. Zdaje się też, że już bezkrytycznie uwierzył w miażdżące zwycięstwo PO i swoje premierostwo, choć się trochę kokieteryjnie krygował. Zaś płomienny apel w podsumowaniu, w którym wygłosił kazanie do wyborców LiD-u, to był szczyt hipokryzji w obecnej kampanii wyborczej.
Kibole Platformy nie zawiedli. Klaka była jak należy, choć bez takiej chamówy, jak w wypadku debaty z Premierem.
A prawdziwy wynik tej i innych debat poznamy 21.X wieczorem. Ciekawy jestem miny premiera Tuska.

--------------------------------------------------------------------------------

http://zezem.salon24.pl/17906,maly-kretacz-vs-sepleniacy-kretacz


--------------------------------------------------------------------------------



Żydzi polscy a republika bananowa
Posted by: starywiarus on: 2007-12-01
In:obywatelstwo
Comment!
Wychodźstwo 2009
Wielkim lobem zza oceanu
Kup pan paszport
Emigracyjny
Media krajowe,przemawiające z pozycji urażonej godności narodowej,tonem pełnymoburzenia na żydowską bezczelność, doniosły:

———————–
“Kilkanaście tysięcy Żydów z Izraela DOMAGA SIĘ potwierdzenia polskiego obywatelstwa. Są byłymi obywatelami II RP lub ich potomkami. Nikt nie ukrywa, że w młodych Izraelczykach KTÓRZY NIE MÓWIĄ SŁOWA PO POLSKU – wcale nie obudzila sie nostalgia za krajem przodków. Zależy im po prostu na uzyskaniu wyjątkowo atrakcyjnego paszportu Unii Europejskiej.”

“Rzeczpospolita”, 10 marca 2007
———————–


A to dopiero chytre Żydy!
Chcieliby atrakcyjne polskie paszporty, a NIE MÓWIĄ SŁOWA PO POLSKU!
W dodatku NIE CZUJĄ NOSTALGII!!!
A takiego wała jak tyczka Kozakiewicza, a nie polski paszport!!!
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia…
Nikt jak dotąd nie podniósł w komentarzach, żete kilkanaście tysięcy petentów w Tel Avivie to są w znakomitej większości, na mocy polskiego prawa, OBYWATELE POLSCY,posiadający również, całkowicie legalnie według polskiego prawa, obywatelstwo Izraela.
Obywatel polski, który obywatelstwo polskie nabył przez urodzenie z jednego z rodziców z obywatelstwem polskim i dalej je posiada, bo go nigdy nie utracił, nie ma ustawowego obowiązku znajomości języka polskiego. Nieznajomość języka polskiego przez obywatela RP nie jest karalna utratą praw obywatelskich ani utratą polskiego paszportu, o czym może zaświadczyć między innymi Emanuel Olisadebe, nigeryjski futbolista, któremu Aleksander Kwaśniewski swego czasu nadał obywatelstwo polskie za to, że Olisadebe potrafił dobrze piłkę kopać.


Stawiam pół litra pejsachówki każdemu zdeterminowanemu i pryncypialnie usposobionemu obywatelowi Izraela pochodzenia polskiego, który wytoczy i wygra sprawęsądową przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej o naruszenie jego praw obywatelskich jako obywatela polskiego, stworzy precedens iwyciągnie na widok publiczny starannie zamieciony przez III/IV Rzeczpospolitą pod dywan skandaliczny stanprawa RP o obywatelstwie polskim, jeden z ostatnich zachowanych w dobrym stanie stalinowsko-bizantyjskich reliktów prawa PRL.

Pod pejsachówkę, stawiam dodatkowo podwójną porcję latkes albo gefilte fischkażdemu podwójnemu obywatelowi Polski i Izraela, który wniesie sprawę do ECHR w Strasbourgu o naruszenie przez RP jego prawa obywatela Unii Europejskiej do swobody podróżowania, pracy i zamieszkania na terytorium Unii, poprzez odmowęwydania mu paszportu polskiego podnieprawdziwym, pozaprawnym i nie trzymajacym się kupy pretekstem. Nie tylko wygra, nie tylko uzyska odszkodowanie ze skarbu państwa RP, ale jeszcze do tego wyeksponuje publicznie bezinteresowną wredność aparatu państwowego RP wobec niektórych kategorii obywateli polskich.
Pół litra żytniej stawiam natychmiast, bez czekania na przyszłe orzeczenia sądów, Agnieszce Magdziak-Miszewskiej, ambasadorowi RP w Izraelu. Z pobudek humanitarnych, aby znieczulić ból kręgosłupa, obolalego z powodu wykonania bez rozgrzewki podwójnego politycznego salto mortale z potrójną śrubą:
Na swoim poprzednim stanowisku – konsula generalnego RP w Nowym Jorku, p. Magdziak-Miszewska miała ujmujący zwyczaj maniakalnie upierać się, że obywatele USA posiadający również obywatelstwo polskie powinni, a nawet muszą, mieć również paszporty polskie.


Na swoim obecnym stanowisku – ambasadora Polski w Izraelu,p. Magdziak-Miszewska zobowiązana jestmaniakalnie upierać się, że obywatele Izraela posiadający również obywatelstwo polskie nie muszą, a nawet nie powinni, mieć również paszportów polskich.


Przyczym tak jedno, jak i drugie pani Agnieszka musi umieć uzasadnić tymi samymi postanowieniami tej samej ustawy. Jeśli pani ambasador nie będzie się upierać w myśl salta nr 2, to będzie musiała wydać kilkanaście tysięcy polskich paszportów obywatelom Izraela i narazić się na lincz polityczny w Ojczyźnie, słynnej z tolerancji.


Dlaczego Polska ma teraz poważny kłopot prawny?

Dlatego, że te kilkanaście tysięcy podań w Tel Avivie to nie są żadni nachalni cudzoziemcy bezzasadnie ubiegający się o NADANIE obywatelstwa polskiego. Takiego nadania Prezydent RP może formalnie i praworządnie odmówić każdemu cudzoziemcowi, bez podania przyczyn.
To są de iure obywatele polscy, usiłujacy skorzystać ze swoich konstytucyjnych praw obywatelskich w obliczu pozaprawnej obstrukcji przez polski aparat urzędniczy, zaskarżalnej tak do polskich sądów, jak i do europejskiego trybunału praw człowieka (ECHR).
Dlaczego to są obywatele polscy?
Bo według prawa polskiego, obywatelstwo polskie dziedziczy się w nieskończoność. Nie można się też go zrzec na wlasny wniosek bez osobistej (!) zgody Prezydenta RP (dawniej bez formalnego zezwolenia Rady Państwa PRL). Definicja obywatelstwa polskiego, takw Konstytucji RP, jak i w obowiazującej do dziś (z kosmetycznymi zmianami dotyczącymi głownie terminologii), gomułkowskiej ustawie z dnia 15 lutego 1962 roku o obywatelstwie polskim,jest rekursywna, to jest odwołująca sie do wydarzenia w przeszłosci. Ustawa stanowi, że obywatelem polskim jest automatycznie każdy, kto urodził się był z conajmniej jednego z rodziców posiadającego obywatelstwo polskie.
Nie ma w ustawie żadnego ograniczenia liczby pokoleń, przez które dziedziczy się obywatelstwo. Nie ma też dla ustawy zadnego znaczenia miejsce urodzenia i stalego zamieszkania, znajomość języka, więź kulturowa etc.

Każdy, kto na jakimkolwiek etapie nieograniczonej liczby pokoleń odziedziczył dowolnie drobną część DNA obywatela polskiego, przekazaną mu przez któregoś z dowolnie dalekich przodków,w wyniku aktu kopulacji dowolnie odleglego w czasie i przestrzeni – jest w myśl ustawy obywatelem polskim, wyposażonym przez polskie prawo w komplet praw i obowiązków obywatelskich.
Taka jest bezpośrednia konsekwencja prawna ekstremalnej, ultra-nacjonalistycznej interpretacji przez Rzeczpospolitą Polską “prawa krwi” (ius sanguini), której Polska broni jak niepodległości. W myśl ius sanguini, obywatela polskiego definiuje mistyczna “polska krew”, niezależnie od tego, jak rozcieńczona przez upływ pokoleń.
Istnieje tylko jeden techniczny wyjątek: - W razie urodzenia dziecka z jednego z rodziców z obywatelstwem polskim, a drugiego z obywatelstwem wyłącznie niepolskim, rodzice mogą dokonać wyboru obywatelstwa wyłącznie niepolskiego dla dziecka. Ale jedynie pod warunkiem, że zrobią to w nieprzekraczalnym terminie trzech miesięcy od daty narodzin. Mało kto wie o tym techniczno-prawnym drobiazgu z nieprzekraczalnym terminem zgłoszenia, więc mało które małżeństwo mieszane, stale zamieszkałe za granicą, natychmiast po porodzie biegnie z noworodkiem do najbliższego konsulatu RP. Po upływie 3 miesięcy – klamka zapadła, niemowlę zostaje automatycznie obywatelem polskim.
Dziecku obojga podwójnych obywateli Polski i innego państwa nawet i ten ograniczony wyjątek nie przysługuje. Polska automatycznie uważa takie dzieci za obywateli polskich, nikogo nie pytając o zdanie i nie przyznajac rodzicom przywileju opt-out, czyli zgodnego i łącznego optowania rodziców za wyłącznie niepolskim obywatelstwem dla dziecka.
Symetria prawna
Na zasadzie nieograniczonego dziedziczenia obywatelstwa polskiego, wszyscy potomkowie obywateli II RP są obywatelami polskimi. Miejsce stalego zamieszkania – wPolsce, w USA, Australii,Izraelu czy Kazachstanie, posiadanie amerykańskiego, australijskiego, izraelskiego czy kazachskiego obywatelstwa, oraz znajomość lub nieznajomość języka polskiego nie są wedle ustawy materialnymi okolicznościami. Każda przeszła (1951 r.) obecna (1962 r.) , lub kiedykolwiek projektowana (2000 i 2006 r.) ustawa o obywatelstwie polskim w Polsce powojennej stanowi, że choć Polska toleruje podwójne obywatelstwo de facto -w tym sensie, że formalnie nie zakazuje jego posiadania i nie karze za jego nabycie – to nie uznaje podwójnego obywatelstwa de iure, ponuieważuważa posiadacza podwójnego lub wielokrotnego obywatelstwa za obywatela wyłącznie polskiego.Według ekspertyzy prawnej prof. Winczorka z 2000 roku, Polska nie może uznać podwójnego obywatelstwa de iure, ponieważ podwójny obywatel miałby wówczas zbyt wiele praw.
Na skutek istniejącej regulacji ustawowej, obywatel polski posiadający rownież inne obywatelstwo który nie zrzekł się (za pisemną zgodą Prezydenta RP) obywatelstwa polskiego, nie może ze skutkiem prawnym powoływać się przed władzami polskimi na swoje prawa wypływające z posiadania obcego obywatelstwa.
Bieda dla państwa leży w tym, że istnieje symetria prawna. Tak samo, jak obywatel polski, rownież Rzeczpospolita Polska nie może powoływać się na skutki prawne nabycia obywatelstwa obcego przez obywatela polskiego. Obywatel podwójny, np. Polski i Izraela, ma w wyniku tej symetrii identyczne polskie prawa obywatelskie jak obywatel wyłącznie polski.

Ponieważ aparat państwa jest konstytucyjnie zobowiązany do przestrzegania własnego porządku prawnego, więc nie może z ustaw wybierać wyłącznie kęsów, które smakująurzędnikom, a reszty wypluwać na obrus. Czyli nie może selektywnie przestrzegać tylko tych praw i obowiązków podwójnych obywateli, ktore państwu pasują, a wszystkie inne ignorować.
No i teraz z tego bieda, bo Agnieszka, nasz człowiek w Izraelu, będzie musiała zjeść gigantyczną żabę i do tego oświadczyć publicznie, że smaczna. Każdy izraelski Żyd który może udowodnić posiadanie co najmniej jednego przodka – dowolnie odległego – z obywatelstwem polskim, ma terazustawowe prawo do otrzymania paszportu polskiego; chyba że Warszawa jest w stanie udowodnić dokumentami, że ten konkretny Żyd obywatelstwo polskie indywidualnie i prawomocnie stracił.

Jak Warszawa tego nie udowodni, a paszportu dalej nie da, to taki polski Żyd w Izraelu ma wszelkie prawo przymusić Warszawę sądownie do wydania mu tego paszportu; a na bis, może jeszcze ośmieszyć Polskęw Strasbourgu.
Utracone obywatelstwo?
Od powstania Izraela, tak przed jak i po 1968 roku, z Polski do Izraela wyemigrowały setki tysięcy osób, z których znakomita wiekszość ani nigdy nie zrzekła się polskiego obywatelstwa, ani też nigdy im go nie odebrano (w czasie, kiedy odebranie komuś obywatelstwa z inicjatywy państwa było jeszcze prawnie możliwe). Nawet Polacy “wyjechani” z PRL po marcu 1968 roku, z dokumentami podróży w jedna stronę, w których napisano im, że nie są obywatelami polskimi, faktycznie nie utracili prawomocnie polskiego obywatelstwa.
[Mało i niechętnie się o tym w Polsce mówi, ale Sąd Najwyższy RP prawomocnie orzekł już jakiś czas temu, że według stanu prawnego z 1968 roku nie można było nikogo pozbawić obywatelstwa PRL kolektywnie, en masse, wykonując tajną, nieopublikowaną uchwałęRady Państwa PRL,nie sporządzając natomiast i nie doręczając każdemu z zainteresowanych indywidualnej decyzji Rady Państwa na piśmie, stwierdzającej fakt utraty obywatelstwa polskiego przez konkretną osobę.Wskutek tego defektu prawnego, emigranci pomarcowi nigdy prawomocnie nie utracili obywatelstwa polskiego, choćby komukolwiek w Warszawie roiło sie inaczej.]
No i co teraz? Państwo prawa- i polskie paszporty należne z mocy tego prawa tysiącom obywateli Izraela? Czy państwo populistów- i odmowa wydawania polskich paszportów Żydom pochodzenia polskiego zamieszkałym w Izraelu,pod nieprawdziwym pretekstem, który z łatwością będzie można przedstawić na arenie międzynarodowej jako bezpośredni dowód polskiego antysemityzmu?
To nie pierwszy taki dylemat

Fikcja prawna wyłącznie polskiego obywatelstwa osób posiadajacych w rzeczywistości podwójne lub wielokrotne obywatelstwa Polski i innego państwa, znajdowała siew latach 1999-2004 u podstawwyjątkowo złośliwego, nawet jak na polskie stosunki państwo-obywatel, wynalazku “pułapki paszportowej”.
“Pułapkę paszportową” wymyślili i wprowadzili w życie Radek Sikorski, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie AWS premiera Jerzego Buzka i Piotr Stachańczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w tym samym rządzie, dziś prezes URIC [Urzędu d/s Repatriacji i Cudzoziemców]. Pułapka polegała na stanowczym obstawaniu, że Polonia zamorska, posiadająca obywatelstwa USA, Kanady lub Australii, ma wyrabiać paszporty polskie i tylko na tych paszportach podróżować do Polski.

“Nasi rodacy w Stanach Zjednoczonych muszą zrozumieć, że nie jesteśmy jakąś tam republiką bananową,do której można sobie wjeżdżać na obcych paszportach!”- grzmiał Radek Sikorski 15 czerwca 2000 roku na konferencji “Polska – Polonii” w siedzibie ówczesnej agencji PAI (dziś PAIZ) w Warszawie.
Dla postrachu i zwiększenia zysku z opłat za wydanie w konsulatach RP paszportów polskich(pięciokrotnie wyższych niż pobierane za te same paszporty w kraju), od czasu do czasu bez słowa wpuszczano Polonię do Polski za okazaniem paszportow amerykanskich, kanadyjskich lub australijskich, ale potem wyrywkowo żądano odlosowo wybranych osób okazania paszportów polskich przy wyjeździe z Polski, grożąc niewypuszczeniem z Polski z powrotem do domu.
W przypadku Polonii powracającej do domu z krótkich urlopów w kraju, zatrzymanie na polskiej bramce granicznej do czasu wyrobienia paszportu polskiego groziło utratą pracy w kraju zamieszkania z powodu samowolnego przedłużenia urlopu. W drastycznych wypadkach- ruiną finansową, z powodu niedotrzymania terminów i zobowiązań płatniczych za oceanem. Groźba kilkutygodniowego czy kilkumiesiecznego uwięzienia w granicach RP, na czas szamotania się z polskimi urzędami o polski paszport przez osoby nie posiadające dowodu osobistego, meldunku, adresu stałego zamieszaknia w Polsce ani numeru PESEL,doprowadziła na pewien czas do drastycznego spadku przyjazdów Polonii amerykańskiej z wizytami do Polski.
Rząd AWS przyznał się w Sejmie do około 80 wypadków zatrzymania Polonii przy wyjeździe z Polski za brak paszportu polskiego w latach 1999-2000. Nie wiadomo, ile takich wypadków zaszło przez cały okres stosowania pułapki paszportowej, tj. do 2004 roku.
Naturalnie, na granicy molestowano paszportowymi wstrętami tylko polonijnych szaraków, nie mogących sie bronić. Ciekawym zbiegiem okoliczności żaden strażnik graniczny RP nigdy nie podskoczył na Okęciu obywatelowi Zbigniewowi Kazimierzowi Brzezińskiemu, synowi przedwojennego polskiego dyplomaty, urodzonemu 28 marca 1928 roku w Warszawie z ojca obywatela polskiego i matki obywatelki polskiej, a zatem ustawowo obywatela polskiego od urodzenia, który nigdy nie zrzekł się obywatelstwa polskiego, a w Stanach Zjednoczonych naturalizował sie dopiero w 1958 roku, w wieku 30 lat. Profesora Brzezińskiego jakoś nikt o polski paszport nie niepokoił, choć zgodnie z literą polskiego prawa powinien był go mieć, by móc opuścić Polskę po swoich wizytach.

Kres granicznej wredności wobec zamorskiej Polonii położyło dopiero demarche Unii Europejskiej w maju 2004 roku,
upominające Polskę, że obywatele USA, Australii i Kanady mają prawo bezwizowego wjazdu do Polskii krótkoterminowego pobytu na zasadach ogólnounijnych, a posiadanie lub nieposiadanie przez nich także obywatelstwa polskiego jest w tej kwestii “nie pri cziom”.
Pułapki paszportowej praktycznie zaprzestano po tym demarche, czyli od połowy 2004 roku.Przepisy pozwalające na jej stosowanie pozostały jednaknietknięte. Zamiast je znieść lub zmienić, polecono Straży Granicznej by przestała tych przepisów przestrzegać.Pułapkę paszportową na podwójnych obywateli można więc z latwością uruchomić ponownie, w każdej chwili – jednym telefonem z MSWiA do Straży Granicznej, którego potem dziecinnie łatwo się wyprzeć.
Legalność i praworządność wydawania tajnych instrukcji dla organu państwa, jakiego obowiazującego prawa ma NIE PRZESTRZEGAĆ, to osobny temat na osobną analizę polskiej rzeczywistosci politycznej.
http://obczyzna.wordpress.com/2007/12/01/zydzi-polscy-a-republika-bananowa/
***
PS@.


Polski "kulak" w Kazachstanie

Pierwszą grupę Polaków w Kazachstanie stanowili mieszkańcy radzieckiej Ukrainy deportowani w latach trzydziestych oraz ich potomkowie. Kolejną byli obywatele polscy wywiezieni do Kazachstanu w latach 1940-1941 ze wschodnich terenów Rzeczypospolitej zajętych przez ZSRR w 1939 r. Nie dysponujemy wiarygodnymi danymi statystycznymi dotyczącymi liczby Polaków wywiezionych w ramach "rozkułaczania" na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych i przybyłych po 1953 r., głównie z Białorusi i Ukrainy, po ogłoszeniu akcji zagospodarowywania ugorów. Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR z 1949 r. w Kazachstanie zarejestrowano 28 130 Polaków, tak zwanych specjalnych osiedleńców. Rok później było ich tam już 33 726, a według pierwszego powojennego spisu powszechnego w ZSRR z 1959 r. - 59 956.

Przebieg "rozkułaczania"

Zenon Zajączkowski w kwietniu 1952 r. (miał wtedy 12 lat) został na mocy nakazu administracyjnego wysiedlony do Kazachstanu z miejscowości Tryszoki (dawna gmina Lipniszki, powiat lidzki), gdzie mieszkał wraz z rodziną. Przyczyną deportacji był fakt posiadania kilkunastohektarowego gospodarstwa. Według jego relacji Rosjanie przygotowali listy kułaków - gospodarzy posiadających około 10 ha ziemi. Wysiedlenia z ziemi nowogródzkiej rozpoczęły się, jak wspomina, wcześniej, już w latach 1948-1950. W styczniu 1951 r. aresztowano jego mamę, ale wypuszczono ją przed wigilią Bożego Narodzenia na mocy amnestii dla matek mających małe dzieci. Kilka miesięcy później funkcjonariusze NKWD nakazali rodzinie Zajączkowskich w ciągu 30 minut spakować cały dobytek. Przewieziono ich do stacji Bohdanów, gdzie po kilku dniach sformowano eszelony wojskowe przeznaczone do wywiezienia kułaków.
Warunki transportu do Kazachstanu były nieludzkie. W wagonie było bardzo ciasno. Część zesłańców spała na narach (pryczach), reszta na podłodze. W czasie dłuższych postojów rozdawano zimną wodę oraz kipiatok (wrzątek). Pożywienie stanowiły kawa zbożowa, czarny chleb i kasza z olejem. Nie było żadnej opieki lekarskiej. Po kilku dniach podróży, na początku maja 1952 r. transport przybył do Czymkienstu w południowym Kazachstanie.

Codzienność wygnania

Zajączkowscy należeli do kategorii "specjalnych przesiedleńców" - ludzi zmuszanych do pracy, pozbawionych swobody poruszania się, najczęściej osadzonych na terenach niezamieszkanych i niezagospodarowanych, gdzie tworzono kołchozy. Jak wspomina Zenon Zajączkowski, droga z Czymkienstu do kołchozu, w którym pracował, wiodła przez ciemny od kurzu step. Miejscowość, do której zostali przewiezieni, leżała w dorzeczu Syr-darii i Kieles. Początkowo umieszczono ich w oborze u kołchoźnika. Po pewnym czasie miejscowy Kazach zaproponował przeprowadzkę do suszarni bawełny, gdzie mieszkali razem z trzema innymi rodzinami. Pracownicy kołchozu stanowili istną mieszankę narodowościową - reprezentowali prawie dwadzieścia różnych nacji. W jednej z kołchozowych wsi mieszkali wyłącznie Koreańczycy.

Poruszanie się po okolicy było ograniczone. Dorośli mieli prawo przemieszczać się w promieniu dziesięciu kilometrów. Zesłańców nie trzeba było specjalnie pilnować, gdyż w stepie nie było dokąd uciec. Raz w miesiącu podpisywano listę obecności. Dzieci mogły chodzić do szkoły.
Deportowani kułacy zbierali bawełnę, kukurydzę i wyrywali chwasty. Przy tych pracach obowiązywała dzienna norma. Zbieranie kukurydzy w temperaturze około 40°C było bardzo uciążliwe, zwłaszcza że dopiero w 1954 r. pojawiły się maszyny do zbioru kukurydzy. Zimą, która była krótka i łagodna, czyszczono kanały. Do ogrzewania kołchoźnicy używali tak zwanych wielbłądzich kolców (byliny stepowej zbieranej po pierwszym przymrozku), kolb kukurydzy i kiziaku - krowich odchodów zmieszanych z trawą.
Najtrudniejsze były pierwsze dwa lata, lecz zesłańcy nie spotykali się z szykanami ze strony Kazachów, również w sprawach religijnych. Rdzenna ludność była bardzo gościnna, odmowę skorzystania z posiłku traktowała jako obrazę. Jednakże nie tolerowała złodziejstwa i "kombinatorstwa".
Dla osiedlonych w Kazachstanie Polaków istotną cezurą była śmierć Józefa Stalina w 1953 r. Zlikwidowano wówczas stan "rygoru komendanckiego" (nadzoru służb bezpieczeństwa). 5 lipca 1954 r. Rada Ministrów ZSRR przyjęła postanowienie O zniesieniu niektórych ograniczeń prawnych w stosunku do specjalnych przesiedleńców. Osobom pozostającym w rejestrach specjalnych przesiedleńców, zajmującym się pracą społecznie użyteczną, przyznano prawo wyboru miejsca zamieszkania w republice (kraju, obwodzie), do której zostały wysiedlone, i prawo swobodnego przemieszczania się po całym obszarze ZSRR na podstawie delegacji służbowych. Musiały jednak potwierdzić fakt zmiany miejsca zamieszkania w lokalnym organie prowadzącym rejestr zesłańców oraz w nowym miejscu pobytu. Zaprzestano też wówczas stosowania kary aresztu w trybie administracyjnym za naruszanie regulaminów miejsc osiedlenia. Polakom przywrócono dowody osobiste i przyznano prawa obywateli ZSRR. Młodzież od szesnastego roku życia miała paszporty, do których obok obywatelstwa radzieckiego wpisywano narodowość polską. W szkole nie było żadnych szykan. W 1954 r. Zenon Zajączkowski, korzystając ze złagodzenia systemu represji, uciekł z kołchozu do zakładu przerobu sitowia w Syrdarinnym Rejonie (południowy Kazachstan, blisko granicy z Uzbekistanem), gdzie warunki życia i praca były lżejsze. Dochodziły tam do niego pieniądze od rodziny, wysyłane z Białorusi i Ukrainy, które przeznaczał przede wszystkim na wyżywienie. W nowym uczastku (osiedlu) było dużo owoców, a poza tym można było hodować własną owcę, kozę lub świnię.

Powrót do Polski

W 1956 r. zesłańcy mogli wrócić do Polski pod warunkiem posiadania polskich dokumentów. "Specjalnym osiedleńcom" nie wolno było wracać w rodzinne strony (dawne Kresy Wschodnie). Alternatywą było dla nich stałe osiedlenie w Kazachstanie, pisano więc do rodziny, aby przysłała jakieś dokumenty i pisma w języku polskim. Według relacji Zajączkowskiego Rosjanie sprawdzali owe papiery Polaków bardzo pobieżnie. Dzięki temu niektórym udało się wrócić do kraju, mimo że uchwała rządu ZSRR z 1955 r. objęła tylko tych Polaków, którzy w chwili aresztowania mieszkali na zachód od Bugu.
Zenon Zajączkowski wraz ze swoimi bliskimi dotarł najpierw do Trzimaz (południowy Kazachstan), a następnie do Taszkientu (Uzbekistan). Stamtąd transportem kolejowym przyjechał do punktu parcelacyjnego w Białej Podlaskiej-Grabanowie, gdzie repatrianci otrzymywali zapomogi pieniężne i karty ewidencyjne, będące podstawą do zameldowania się w kraju. Większość z nich kierowała się do województwa olsztyńskiego, zielonogórskiego oraz na Pomorze Zachodnie. Niezdecydowanym przydzielano miejsce zamieszkania. Nie wszystkim udało się wrócić do kraju.
W ZSRR po zakończeniu repatriacji w 1959 r. pozostało jeszcze około 1,4 mln Polaków. To jest hańba tzw Polski: PRL, RPrl, etc


Tomasz Rochatka

Tekst powstał na podstawie rozmowy przeprowadzonej 7 lutego 2002 r. z panem Zenonem Zajączkowskim, członkiem Związku Sybiraków w Poznaniu.
http://www.videofact.com/polska/kulak_kazachstan.htm

kontakt z nami:
info@videofact.com VideoFact polska strona