WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
wtorek, 9 listopada 2010
po stronie Kurtyków
Znajomy, który nie popierał ani PiS, ani Platformy, zagadał do mnie ostatnio, że jednak tęskni za czasami, gdy PiS rządził: „Z władzy można było się pośmiać, najbardziej oczywiście z tych waszych koalicjantów z Samoobrony i LPR. Było jakoś weselej. A za Platformy ponuro, katastrofy, morderstwa, wszystko to ciężkie jakieś”.
1987 rok. Trwa histeryczna kampania propagandowa przeciwko rozmieszczaniu w RFN amerykańskich rakiet Cruise i Pershing oraz militaryzmowi Reagana. ZSRR walczy o pokój. W PRL antymilitarystyczne akcje prowadzi ruch „Wolę być” – ekologiczna i pacyfistyczna organizacja/jaczejka powołana z błogosławieństwem komunistycznej władzy, związana z tygodnikiem „Na przełaj”. Ma ona być odtrutką na wrażych pacyfistycznych ekstremistów z ruchu „Wolność i Pokój”, ganianych na ulicach przez ZOMO. Czołowym aktywistą „Wolę być” i publicystą „Na przełaj” jest Eryk Mistewicz, zwany przez koleżanki Eryczkiem. Nie, nie znajdą Państwo tej informacji na stronie internetowej obecnego niezależnego fachowca od marketingu politycznego. Aż dziw, bo z Eryczkiem militaryzm nie miał żadnych szans. W jednym z numerów „Na przełaj” z 1987 roku czytamy: „Propozycja Eryka Mistewicza: zróbmy objazdową wystawę zabawek militarnych. Może ktoś wymyśli fajne hasła ośmieszające te zabawki?”. Akcja rozwija się, czytelnicy przysyłają wredne zabawki oraz zdjęcia z zabawy w wojnę. Potem w „Na przełaj” czytamy, iż „Kaśka Nietupska, uczennica Technikum Chemicznego z Oświęcimia, wraz z delegacją Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju odwiedziła w Belwederze generała Wojciecha Jaruzelskiego”. Działaczka „Wolę być” zawiadomiła go o pomyśle Eryczka: „Poinformowała również pana generała Jaruzelskiego o naszym projekcie zorganizowania objazdowej wystawy zabawek militarnych”. Działalność „Wolę być” została doceniona, o czym „Na przełaj” informowało z radosnym niedowierzaniem: „Niektórzy czytali wywieszony na redakcyjnym korytarzu artykuł z »Trybuny Ludu« kilkakrotnie. Rzeczywiście, w pierwszej chwili trudno było uwierzyć, że jedna z najważniejszych gazet w kraju przyznaje prestiżową nagrodę nieformalnemu i niekonwencjonalnemu ruchowi ekologiczno-pokojowemu »Wolę być«”. Były „honorowe dyplomy, kwiaty i uściski dłoni od członka KC PZPR Józefa Czyrka”. Zaś niezależna młodzież z „Wolę być” częstowała nie tylko towarzyszy z KC, ale i innych uczestników święta „Trybuny Ludu” zdrowym pieczywem i chrupkami kukurydzianymi. Pogoda dopisała.
Listopad 2010. Eryczek bryluje w mediach. „Kandydatom PiS Jarosław Kaczyński wbił nóż w plecy” – mówi w radiu TOK FM o usunięciu z PiS dwóch działaczek. Wychodząc z rólki eksperta, zapowiada, że lista odchodzących z PiS będzie dłuższa. Wspomina elegancko o młodych działaczach PiS, co nie będą chcieli działać w partii głoszącej idee na „różowych” tabletkach. Nagrody „Trybuny Ludu” Eryczkowi za to nie dadzą. Ale może jakąś inną? Zapewne nie od rzeczy byłoby wówczas wydać na jego temat jakąś grubą knigę. Proponuję: „Eryk Mistewicz w walce z agresją od czasów Reagana do Kaczyńskiego”.
Arcybiskup Józef Życiński też wypowiedział się na temat Jarosława Kaczyńskiego: „Jeśli jakikolwiek polityk będzie nam przesłaniać Chrystusa, to będzie to bardzo niebezpieczne dla Kościoła”. Święte słowa! To tak, jakby jakiś, czysto hipotetyczny, współczesny biskup-zdrajca przysłonił nam Judasza. Nie wypada, po prostu nie wypada.
Kto z polityków PiS gra z wielkimi mediami przeciw Kaczyńskiemu, ten bardzo ładnie wypada w telewizji, ale natychmiast jego poparcie wśród prawicowych wyborców spada do zera. Dopóki ta święta zasada działa, nie mamy co się bać prób rozwalenia obozu niepodległościowego. Zachowujmy w tej kwestii pruską dyscyplinę. Ordnung muß sein, czyli po poznańsku „porzundek zaś, ale musi być”. Inaczej WOLNOŚCI w Polsce nie uratujemy.
„Nie ma na to nawet poszlak” – napisał Paweł Lisicki o możliwości zamachu w Smoleńsku. I spokojnie pogrążył się w psychoanalizie zwolenników „spisku”. Cóż, nasze bardzo intensywne dziennikarskie śledztwo poszlak zdrowego rozsądku u Pawła Lisickiego nie wykryło. Niestety, redaktor naczelny „Rzepy” pasuje do starego dowcipu o niewidomym. Lecące nad nim ptaki starają się go w wiadomy sposób przyozdobić. Ale on zawsze fuksem uchyla się przed pociskiem. Odskakuje w lewo lub w prawo. Jaki z tego wniosek? Ślepy g... widzi.
Pierwszym uczonym III RP zostaje na naszych oczach prof. Radosław Markowski. Jego uczoności dowodzi niezbicie fakt, że używa słów, których nikt nie potrafi zrozumieć. Nie tylko my, moherowa ciemnota, ale nawet młodzi, wykształceni z wielkich miast za cholerę nic nie kumają. Musi być to umysł wyrastający ponad epokę! Ostatnio powiedział, że w Polsce ma być „konsocjonalna demokracja” i „funkcjonalny federalizm”. Markowski wytłumaczył, iż chodzi mu o to, że skoro Polacy tak mocno się podzielili, to pora zacząć żyć obok siebie, a nie razem, i „pracować nad tym, żeby się skutecznie instytucjonalnie podzielić”. Ponieważ jestem kibolem, a nie profesorem, przypomniała mi się stadionowa przyśpiewka, tłumacząca w nieco prostszych słowach treść propozycji Markowskiego:
„Sialala, sialala, podzielimy równo, dla nas cała władza, dla was wielkie g...”.
TVP Info uczciła dzień Wszystkich Świętych wyemitowaniem propagandowego rosyjskiego filmu o Smoleńsku „Syndrom katyński”. Trafiłem na niego przypadkiem, bo telewizji prawie nie oglądam. Przez kilkanaście minut nie domyśliłem się, że to film rosyjski. Potem moje zastanowienie wzbudziły sprawy drugorzędne. Stwierdzenie, że Polacy (wszyscy?) kochali Marię Kaczyńską. Albo informacja, że „Gazeta Polska” nie ma wątpliwości, iż w Smoleńsku doszło do zamachu. Takie drobnostki wskazujące, że autor nie do końca kuma bazę. Wtedy poszukałem w internecie i ustaliłem, kto film wyprodukował. Dlaczego tak późno? Bo cała reszta argumentów była tożsama z tym, co głosi się w polskich mediach. Była wersja gnojka z „Gazety Wyborczej”, że w filmie „Solidarni 2010” występowali aktorzy Katarzyna Łaniewska i Mariusz Bulski. W podtekście – wynajęci za grubą kasiorę. Był nienawistny kłamca Tomasz Sakiewicz i obiektywny komentator Igor Janke. Nienawiść Jarosława Kaczyńskiego sprowadzały do właściwych proporcji wypowiedzi bohaterów pozytywnych: Wojciecha Jaruzelskiego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy i Bronisława Komorowskiego.
No wreszcie rozwaliliśmy ten Manchester City, nie tylko kibicowsko. To, co naprawdę cieszy, to udział w zwycięstwie wchodzących z ławki młodych polskich piłkarzy – 19-letniego Mateusza Możdżenia czy 22-latka Jacka Kiełba. Kasia Hejke szczerze zdziwiona była, kiedy okazało się, że następnego dnia o godz. 10 w czasie kolegium redakcyjnego udało się do mnie dodzwonić. Co tu dużo gadać, ja odpowiedzialny gościu jestem. Natomiast mój kolega o pseudonimie „Obama” upił się na mieście z Anglikami i o 10 rano wrócił do domu, a wstał o 23. W sobotę pod mostem opowiadał, że Anglicy stawiali, ale on też stawiał, tylko zdaje się, że mniej.
„Jakżeś drogi Marii Pannie w wyniszczonej Twej sutannie” – pisał Jan Lechoń w wierszu „Arcybiskup Cieplak”, dla mnie jednym z najpiękniejszych w polskiej poezji. Jako wielki grzesznik oglądam właśnie spotkanie z księdzem Stanisławem Małkowskim w Niezależnej.tv. Słucham, jak ksiądz przypomina, że dwa tysiące lat temu też „niewielu ich było”. I że czyściec na ziemi także w przypadku kapłana jest po coś. Myślę o naiwności tych hierarchów, którzy codziennie mówią o Panu Bogu, ale nie rozumieją, że to nie figura wyprodukowana na użytek kampanii PR-owskiej. On naprawdę, chłopaki, istnieje.
Piotr Lisiewicz
**************************
*************************************
ANEKS.
**************************
*************************************
ANEKS.
Amerykańska Tea Party jest jak polska "Solidarność"? Sama Tea Party uważa, że tak!
opublikowano: 2010-11-04 22:15:00
„Rzeczpospolita" zamieszcza rozmowę z Jamie Radtke, przewodniczącą Tea Party w Wirginii. Aktywistka ruchu mówi m. in.:
Początkowo próbowano przedstawić Tea Party jako ruch nawołujący do przemocy. Lewicowi politycy i dziennikarze nie chcą mówić o konkretnych problemach, bo trudno uzasadnić dążenie do socjalistycznej gospodarki. Wolą przypinać przeciwnikom różne etykietki. Kiedy ta taktyka zawiodła, zaczęto ignorować nasze działania. Ale i to nie podziałało. Siłą Tea Party jest bowiem to, że stanowimy spontaniczny ruch, który ma wiele cech wspólnych z polską „Solidarnością". Został stworzony przez zwykłych ludzi, którzy stwierdzili, że z ich krajem dzieje się coś niedobrego, że to już nie jest ich Ameryka i że istnieje potrzeba przywrócenia konserwatywnych wartości.
Dziś to Tea Party niesie nadzieje. Pokazuje, że gniew zwykłych obywateli może wiele zmienić - jeśli tylko umieją się zorganizować i nie brakuje im determinacji.
Sil
poniedziałek, 8 listopada 2010
tuskische p_o_lnische Wirtschaft 2007 - 2010
ANEKS POLITYCZNY.
Relacja Hortensji z nocy 7 listopada
wobroniekrzyza
8 Listopad 2010 at 11:04
Ale miałam "pietra". Gdy pożegnałam się z koleżanką na głównej ulicy, skręciłam w małą, osiedlową. Usłyszałam głos wewnętrzny "odwróć się i zobacz czy nie jesteś śledzona". Odwróciłam się i spostrzegłam młodego mężczyznę z plecakiem, który zaczął wiązać but. Jakieś 10 m przede mną, zatrzymał się drugi chłopak, młody, średniego wzrostu, który też zaczął poprawiać buty. Robił to wolno. Bardzo mnie to zdziwiło, że wykonują te samą czynność. Widzę, że do niego podchodzi trzeci mężczyzna, trochę niższy i coś mówią do siebie, po czym jeden od drugiego przypala papierosa. Zbliżyłam się niestety do nich, chciałam zobaczy ich twarze, bo pomyślałam, że to mój znajomy z podwórka. Ale okazało się, że nie, postanowiłam zmienić trasę, nie skręciłam tam, gdzie zawsze. Ten, który poszedł szybko przede mną, nagle się zatrzymał i zaczął iść w moim kierunku. Spojrzałam na drugiego, szedł szybko po drugiej stronie przede mną. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam dzwonić do znajomej Ewy, ponieważ wiem gdzie pracuje i co robi i wiem, że może szybko zareagować i pomóc mi. Ale telefon odmawiał mi posłuszeństwa. Ja udawałam, że rozmawiam z Ewą, oni nagle zniknęli, albo ja ich zgubiłam... Szłam bardzo szybko, byłam blisko swojej klatki i spostrzegłam, że na tej uliczce, którą zawsze wracałam, stał jakiś czwarty mężczyzna. Pomyślałam, "Boże, dziękuję Ci że mnie poprowadziłeś inną drogą"
Dlaczego uważam, że jestem śledzona? Tydzień temu byłam śledzona i uciekłam, trzy dni temu śledził mnie drugi jegomość, któremu też uciekłam i który wśród tych dzisiejszych czterech, był na pewno. Teraz jestem trochę podenerwowana tą sytuacją i może zdania są nieskładne, ale proszę mnie zrozumieć. Pakunek okazał się niegroźny, byli policjanci z prewencji, spisali całe zajście i powiedzieli abym natychmiast dzwoniła, jeżeli zauważę coś podejrzanego.
Po programie w TV TRWAM, gdzie powiedziałam, że mam zdjęcie osoby spod Krzyża, która była przypalona papierosem, zauważyłam, że bardzo dziwne rzeczy dzieją się wokół mnie. Moja przyjaciółka, która często bywa u mnie i również przychodzi codziennie pod Krzyż (wracamy oddzielnie, ponieważ mieszkamy w różnych dzielnicach) otrzymała aviso na list polecony na moje nazwisko, a na jej adres. W dniu dzisiejszym na półpiętrze obok mojego mieszkania , gdzie jest okno z którego można obserwować , kto wchodzi do klatki, zobaczyłam dużą ilość petów oraz dwie zapalniczki. Paczka nie zawierała nic złego ale proszę mnie zrozumieć, że w świetle ostatnich wydarzeń (w Warszawie i Łodzi) mam prawo CZUĆ SIĘ ZANIEPOKOJONA, a wiem, że od pewnego czasu jestem inwigilowana, ale o tym będę już rozmawiać jutro z moim dzielnicowym - tym bardziej, że startuję na radną dzielnicy, a te ostanie zdarzenia bardzo mnie dziwią, ale ja się nie ugnę i będę robić dalej to co robię.
Czuję się o wiele lepiej, ponieważ dużo z Ewą rozmawiałam, która dużo mi pomogła. Dziękuję Ewie za wszystko!
"Na wagie zołota"
FAKTY
Fakty TVN
Ma być równie mroźna i śnieżna jak rok temu - warto się dobrze do zimy przygotować. Ino - węgla brak. To podobno najgorszy sezon od kilkunastu lat. Żeby dostać węgiel trzeba czekać w długich kolejkach nawet miesiąc. Od ręki, to tylko w hipermarkecie. Tylko mało kogo stać by zapłacić 22 złote za niewielki 25 kilogramowy worek.
22:14 | Autor: wyrus
W jakiejś telewizji, zdaje się, że w TVP KULTURA, puszczają po nocach stare dzienniki telewizyjne. Normalnie puszczają całe dzienniki telewizyjne z lat osiemdziesiątych. Oglądam je czasami - fajnie pooglądać to, co oglądałem już 25 lat temu. No i w tych dziennikach pełno jakichś informacji o rozmaitych problemach - że tego brakuje, albo tamtego, albo jeszcze czegoś innego. Dziennikarze kręcą takie materiały interwencyjne dotyczące palących problemów, ot, coś takiego, jak Olejnik nakręciła kiedyś w skupie butelek w sprawie tego, że jakoś chujowo dzieje się w dziedzinie skupu butelek.
Stare dzienniki mają swój urok, ale oto dzisiaj... Obejrzyjcie koniecznie TUTAJ. Mamy tu wszystko, co trzeba - materiał skrojony według starych, sprawdzonych wzorów; no bo jest rozmowa ze sprzedawcą, i klientem, i ekspertem, i profesorem i jakimś koordynatorem... Obejrzyjcie koniecznie :-)))
Stare dzienniki mają swój urok, ale oto dzisiaj... Obejrzyjcie koniecznie TUTAJ. Mamy tu wszystko, co trzeba - materiał skrojony według starych, sprawdzonych wzorów; no bo jest rozmowa ze sprzedawcą, i klientem, i ekspertem, i profesorem i jakimś koordynatorem... Obejrzyjcie koniecznie :-)))
imponderabilien
notka również w lubczasopiśmie: Iskry Polskości!
Kościele, nasz Kościele, czemuś nas opuścił?
Wydaje mi się, że w tej sprawie zgodzą się ze mną i zwolennicy i przeciwnicy Krzyża.
Hierarchia kościelna zawiodła najbardziej. Zawiodła wszystkich. Władza państwowa i zwolennicy rządzącej opcji politycznej domagają się słusznie zajęcia stanowiska w tej sprawie. Już sam fakt, że władza świecka przypomina biskupom, że Krzyż – symbol Męki Pańskiej - jest przecież ich sprawą, to już rzecz niebywała. Chcecie przeczekać trudną sytuację? Umywacie ręce? Tak, to znany gest…
Ale hierarchowie zawiedli też Wiernych. Nie dlatego, że nie bronią Krzyża. Dlatego, że zostawili nas samych. Biskup, jako przełożony lokalnej wspólnoty Kościoła powinien móc przyjść wszędzie gdzie trwa modlitwa. A tam trwa modlitwa szczególna – ludzie cierpią, są wyszydzani, płaczą wciąż po stracie z 10 kwietnia, są zagubieni. Bardzo zagubieni. Żaden z hierarchów do nich nie przyszedł. Może gdyby purpurat został z modlącymi na noc, poprowadził różaniec, modlitwę, może nawet Mszę Św. to ludzie by go posłuchali. Może. Ale nikt nawet nie próbował. Osiemdziesięcioletnia kobieta może kilka nocy z rzędu wytrzymać pod gołym niebem przed Krzyżem, a biskupi… No nie. Katolik więcej napisać nie może.
Podkreślam tylko jedno – nie chodzi o to, by biskupi upierali się przy zostawieniu Krzyża, upieram się jednak, że to oni – a nie Jarosław Kaczyński, jak absurdalnie sugeruje tvn – powinni zakończyć bolesny spór.
Wysłano kilku marionetkowych księży, kilku głupich harcerzy, a VIPy z oburzeniem przeklinały przed szklanymi ekranami. Co z tego, że bp Życiński czy bp Pieronek dali wyraz swojej opinii do Gazety Wyborczej? Czy my, wierni, mamy obowiązek ją czytać? Czy Chrystus też ma kupić Wyborczą? Choćbyśmy byli (my – Obrońcy Krzyża) najgłupszymi z wiernych, najciemniejszymi, najuboższymi ludźmi tej ziemi to przecież i dla nas Chrystus umarł na Krzyżu. My teraz czujemy, że hierarchia kościelna nas opuściła.
Nigdy nie zapomnę tego widoku, jak podczas próby usunięcia Krzyża jedna kobieta na kolanach podeszła do księdza. Ujęła go za rękę. Może chciała usłyszeć dobre słowo, może chciała się pomodlić, może przeprosić. Nie wiem. A pasterz wyszarpnął dłoń z jej uścisku z obrzydzeniem na twarzy, brzydka owca, brzydka. Niech cię wilki, owco, zjedzą, moherowa owco.
Kościół przetrwa. Choć w polskim kościele gorzej nie bywało nigdy, to jednak sam fakt, że pasterze zostawili stada, a stado wciąż wierzy w Baranka – to już jest cud, który trwa od dwóch tysięcy lat. Wierni w przeszłości widzieli już pornopapieży (X w.), widzieli w Polsce biskupa, który krzyczał, że „mogą nawet w kozła wierzyć, byleby płacili daninę”(XVI w.), - a Kościół wciąż trwa. Liberałom i ateistom ten spór jest na rękę – bez względu na jego finał odczucie jest podobne – episkopat w tym kraju zaginął. Ale i nam to jest na rękę – nasze rany są niczym przy Jego ranach, a Bóg widać zesłał taki czas, w którym oddziela się ziarno od plew.
Subskrybuj:
Posty (Atom)