o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

środa, 2 marca 2011

o neopeerel * " na marginesie "

 Smoleńsk - tło długofalowej strategii (cz. 3)

portret użytkownika Jaszczur



Wszystkie sprawy dziwnie się wiążą, łączą, zapętlają. Network – sieć, która nas otacza, ma wiele węzłów.
Krzysztof Kąkolewski

Można powiedzieć, że komunizm zwyciężył zza grobu i w pełni rozkwitł w  postkomunizmie.
Józef Darski

Ił i piasek ludzki na trwale pokryły polską glebę. Zabito wiele słów. Wyższe sfery – to teraz hołota ubrana w czarne garnitury. VIP – to LUMP. Elita – plebs. Prostak lub prostaczek to teraz współczesny arystokrata.
                       Krzysztof Kąkolewski
           
Patrząc na sprawę Smoleńska i to, co działo się w Polsce na przestrzeni minionych prawie już siedmiu miesięcy od katastrofy (obojętnie, czy była ona zamachem, czy też nie) widzimy jak w soczewce, że tzw. III RP jest niczym innym, jak kontynuacją peerelu, która bezczelnie nosi nazwę zarezerwowaną dla suwerennego Państwa. Sprawę Smoleńska poruszamy w szerszym kontekście: długofalowej strategii ekspansji sowieckich struktur oraz postępującego upadku cywilizacji zachodniej, których to procesów częścią jest Polska. I właśnie polskim „wycinkiem” tych procesów zajmiemy się poniżej.

SYSTEM. PRL-BIS W ZARYSIE
Początkiem współczesnego systemu politycznego Polski (a właściwie neopeerelu) jest nadwiślański odcinek pieriestrojki, która polegała na metamorfozie instytucjonalnej struktur komunistycznych (zarówno w struktury typowe dla państwa demoliberalnego, jak i w struktury nieformalne), poszerzeniu ich bazy społeczno-politycznej oraz przyjęciu demoliberalnej fasady. Istotą PRL-bis jest oligarchiczna struktura władzy, gdzie „Partią wewnętrzną” są przetransformowane struktury komunistyczne, zaś „Partią zewnętrzną” – środowiska wywodzące się głównie z dokooptowanej koncesjonowanej opozycji. Społeczeństwo, naród – jest odpodmiotowione i uprzedmiotowione. Polska nie jest suwerenna ani wewnętrznie, ani zewnętrznie. Komunizm przekształcił się w neokomunizm; słowo „postkomunizm” jest trafne i oddające istotę rzeczy jedynie, jeśli jest używane jako skrót myślowy.
Popularny (także na prawicy) pogląd (np. w formie stwierdzenia: starzy komuniści kiedyś wymrąitp.), jakoby proces tzw. transformacji ustrojowej komunizmu został zniesiony przez upływ czasu i dynamikę wydarzeń wynikają z różnych czynników, głównie jednak z fałszywej, z gruntu utopijnej i życzeniowej, liberalnej krytyki polityki(C. Schmitt). Naturą każdej władzy – w szczególności totalitarnej – jest ekspansja i zapewnienie ciągłości.
Carl Schmitt, wybitny niemiecki teoretyk polityki, rozpoczął „Teologię polityczną” słowami: Suwerenem jest ten, który wprowadza stan wyjątkowy.Oznacza to tyle, że sprawującym realną władzę jest ten, który ustala reguły funkcjonowania systemu politycznego i jest w stanie je egzekwować. A także to, że faktyczne centrum decyzji i dyspozycji politycznych wcale nie musi się znajdować w obrębie prawno-konstytucyjnych struktur władzy. Kto zatem w Polsce jest faktycznym suwerenem, a tym samym, jakie są podstawowe reguły organizacji systemu politycznego PRL-bis?
Po pierwsze – realną władzę posiadają struktury komunistyczne, przy zachowaniu demoliberalnej (realliberalnej) formy i pozorów podmiotowości narodu i państwa. Strategiczne obszary polityki wewnętrznej, gospodarki, sfery kulturowo-cywilizacyjnej, strategiczne procesy społeczne i polityczne kontrolowane są (pośrednio) przez UBekistan. Może zmieniać się dekoracja i fasada, jednak istota ma zostać taka sama; jak powiedział „klasyk”: są granice, których przekroczyć nie wolno.Z kolei pojęcie grubej kreski należy rozumieć w szerszym sensie: jest to właśnie granica przestrzeni życiowej struktur komunistycznych, granica ich interesów.
Po drugie – Polska stanowi kondominium Rosji Sowieckiej i Niemiec (w ramach tworzonego tzw. Bloku Kontynentalnego: Rosja Sowiecka-ChRL-Niemcy/UE, o którym mowa była w poprzednich częściach), a także w pewnym stopniu USA oraz podmiotów pozapaństwowych, takich jak korporacje międzynarodowe. Rosja Sowiecka – poprzez struktury komunistyczne (i ich kooptantów), będące ekspozyturą jej wpływów politycznych – jest na pozycji głównego rozgrywającego i to ona ustala reguły, na jakich funkcjonować mają pozostałe podmioty, mające w Polsce swoje wpływy. Jakkolwiek o wymiarze zewnątrzpolitycznym i geostrategicznym neopeerelu zajmowaliśmy się w poprzednich częściach cyklu, warto przytoczyć fragment znakomitej książki Krzysztofa Kąkolewskiego „Generałowie giną w czasie pokoju”. Autor już w 2002 roku pisał to samo, co niedawno stwierdził Jarosław Kaczyński: Sytuacja Polski rysuje się wyraźnie: będzie to kondominium rosyjsko – (władza ustawodawcza i wykonawcza) amerykańsko – (wybrane oddziały podporządkowane NATO) EWG-owskie (własność ekonomiczna dzielona między Niemców a Rosjan). Dopływy gazu i ropy będą w rękach rosyjskich, a dystrybucja energii w rękach niemieckich.
Na przestrzeni ostatnich 21 lat były dwie próby odzyskania suwerenności wewnętrznej i zewnętrznej: pierwsza to rząd Jana Olszewskiego, druga to rządy PiS, a w zasadzie rządy Jarosława Kaczyńskiego, kiedy ten próbował podjąć bardziej konkretne działania wymierzone w struktury komunistyczne i jako takie zmierzające do odzyskania podmiotowości. Oba rządy zostały obalone, będąc zmuszone do gry na warunkach Ubekistanu: pierwszy po zaledwie połowie roku, drugi po roku; oba zostały obalone po przekroczeniu „grubej, czerwonej kreski” (czyli granicy interesów Ubekistanu), nie mając potem środków pozwalających na odzyskanie władzy.
Ubekistan – czerwona pajęczyna – oligarchia – układ
Rządząca PRL-em nr 2 oligarchia ma charakter policentrycznej struktury sieci, przypominającej glon bądź inny organizm kolonijny. Zauważalne są jednak: pewna hierarchia, do której opisu można zastosować orwellowski podział na partię wewnętrznąi partię zewnętrzną,a także podział horyzontalny na swego rodzaju segmenty funkcyjne. Partię wewnętrzną, będącą rdzeniem oligarchii, a tym samym całego systemu politycznego II PRL stanowi Ubekistan, przy czym pojęcie to jest opisem, a nie publicystyczną metaforą. Są to struktury komunistyczne; wywodzą się one bezpośrednio z bezpieki (wojskowej i cywilnej) oraz kompartii. Sprawują one władzę poprzez: (a) kontrolę rdzeniowych oficjalnych instytucji systemu politycznego (władza wykonawcza, ustawodawcza, służby specjalne, sądownictwo, media itd.), (b) kontrolę nad najbardziej strategicznymi węzłami systemu ekonomicznego (proces prywatyzacji, a raczej przechwytyzacjimajątku narodowego), (c) kontrolę nad najważniejszymi grupami o charakterze przestępczym, a co za tym idzie (d) – władzę. Ponadto, struktury komunistyczne dokonują reprodukcji w sposób podobny do reprodukcji wirusów, poprzez: dziedziczenie, mianowanie (przyklepanie), kooptację (zblatowanie) i przez infekcję otoczenia swoimi metodami funkcjonowania.
Do sprawowania władzy przez struktury komunistyczne niezbędne są środowiska, pełniące z ich ramienia rolę zarządców, wykonawców i podwykonawców; „słupów” i buforów, które poświęcane są przez mocodawców w sytuacjach kryzysowych. „Partię Zewnętrzną” wobec Ubekistanu tworzą środowiska w znacznej mierze wywodzące się z koncesjonowanej „opozycji” (dokooptowywane w latach 1981-89), agentury, użytecznych idiotów. I tutaj mamy do czynienia z podziałem na segmenty funkcyjne: zarządców i instytucjonalnych bezpieczników systemu.
Do najważniejszych segmentów „Partii Zewnętrznej” i bezpieczników systemu należą: oficjalne partie polityczne, które tak jak SdRP, SLD, a potem SDPL wywodzą się albo bezpośrednio z PZPR czy tak jak PSL z ZSL, albo z opozycji, która (w swej ogromnej większości) za pierwszej komuny nie negowała fundamentów systemu komunistycznego; chodzi tu głównie o środowiska UW (której rdzeniem byli eurokomuniści tacy jak Michnik) i KLD, z których przy pomocy I Departamentu i WSI złożono Platformę Obywatelską. I tylko tym ugrupowaniom daje się legitymację do partycypacji w polityce; świetnie sprawę przedstawia Barbara Fedyszak-Radziejowska w artykule pod wiele mówiącym tytułem „Ile PRL w III RP?”, skądinąd pomijając zakulisowe działania ukrytych struktur komunistycznych:Dominacja jednej partii była ułożona wertykalnie. Najważniejszym mechanizmem PRL było to, że tylko jedna partia zasługiwała na rządzenie. Reszta to były drobiazgi. Spójrzcie, państwo, na naszą dzisiejszą rzeczywistość. Zawsze, w każdych wyborach jest tylko jedna partia, która zasługuje na rządzenie. Ona może się nazywać Unia Wolności, Unia Demokratyczna, SLD, Platforma Obywatelska, ale układ wraca nie do horyzontalnego zrównania różnych partii politycznych, które są równowartościowe. Ten układ odtwarza tę PRL-owską wizję jednej, światłej, znakomitej partii, która jest najbardziej postępowa, najbardziej nowoczesna. Taka narracja i taki kontekst istniały w PRL i takie są dzisiaj. Tylko jedna partia ma legitymację z racji najbardziej nowoczesnej, najbardziej światłej, popieranej przez najlepszych ludzi, stworzonej przez najdoskonalsze umysły. Ponieważ demokracja potrzebuje istnienia innych partii, one się pojawiają, ale w układzie wertykalnym, a nie horyzontalnym.
Kolejnym bezpiecznikiem są instytucje, w których Ubekistan jest zagnieżdżony i przez które sprawuje kontrolę nad nadbudową,czyli sferą kulturowo-cywilizacyjną oraz metapolityczną, przez które Ubekistan prowadzą informacyjną wojnę z narodem, czyli proces sowietyzacji we współczesnych formach. Należy tu wymienić przede wszystkim koncerny medialne kierowane albo przez tajnych współpracowników bezpieki, albo wręcz przez oficerów i jawnych bolszewików; chodzi przede wszystkim o ITI i Agorę, ale także media publiczne kontrolowane albo przez poputczików, albo bezpośrednio przez czerwonych (pomijając krótkie okresy obecności prawicy). Następnie mamy kontrolowaną sferę nauk, zwłaszcza humanistycznych (politologia, socjologia, pedagogika, psychologia i historia), gdzie dominującą grupą są albo komuniści i tw bezpiek, i (albo) osoby akceptujące i wspierające ich hegemonię.  Last but not least – beneficjentem procesów pieriestrojkowych i dalej neokomunizmu jest hierarchia Kościoła Rzymskokatolickiego, poważnie spustoszonego przez modernizm i Vaticanum Secundum, które – swoją drogą – mają niemałe wsparcie ze strony sowieciarzy, z całym dobrodziejstwem inwentarza. U nas efektem była i jest faktyczna akceptacja peerelu i penetracja przez bezpiekę.
Neokomunizm ma też ramię zbrojne, tarczę i miecz. Są to przede wszystkim służby specjalne: Służba Bezpieczeństwa (Departamenty: I, II, III, IV) zagnieździła się po 1989 r. w Urzędzie Ochrony Państwa (dalej: ABW i AW), bezpieka wojskowa (bezpośrednia ekspozytura Sowietów) zmieniła w zasadzie tylko nazwę, dokonując jednocześnie kooptacji kadr niezwiązanych wcześniej z reżimem komunistycznym. Fenomenem nadwiślańskiej odmiany neokomunizmu są prywatne policje – firmy ochroniarskie, które w dużej mierze kontrolowane są przez środowiska bezpieczniackie bądź ludzi pod nie „podwieszonych”.
W obrębie Ubekistanu i całości oligarchii neokomunistycznej można zauważyć pewną wewnętrzną hierarchię i podział stref wpływów: najwyżej stoją środowiska bezpieki wojskowej – bezpośredniej ekspozytury Sowietów na terenie sowieckiego imperium zewnętrznego, następnie: wywiad i kontrwywiad oraz policja polityczna. Wynikają z tego sprzeczności i konflikty pomiędzy poszczególnymi segmentami Ubekistanu, zwłaszcza pomiędzy bezpieką wojskową a cywilną oraz między wywiadem i kontrwywiadem a „trójką” (ewentualnie „czwórką”, z zabiedzonymi „weteranami” czytającymi „Fakty i Mity” powyciągane z dworcowych śmietników i klopów); walki wewnętrzne są cechą charakterystyczną struktur komunistycznych, które są par excellance mafią u władzy (w zasadzie skrzyżowaniem mafii i sekty, ale mniejsza z tym). Konflikty te mają jednak znaczenie drugorzędne dla funkcjonowania systemu neokomunistycznego. Zarówno w komunizmie starego, jak i nowego typu liczy się realizacja strategii politycznej w ogólnych ramach funkcjonowania systemu, które sprowadzają się do zachowania władzy przez struktury komunistyczne. Ponadto, w strategicznych sprawach wszystkie środowiska Ubekistanu działają „jednofrontowo”, nawet pomimo jednoczesnych konfliktów wewnętrznych. Jest to bardzo dobrze widoczne zwłaszcza wtedy, gdy neokomunistyczna oligarchia staje w obliczu realnego czy wyimaginowanego wroga, na przykład w roku 1992, czy też 2005-obecnie.
Problemy polityczne, takie jak szeroko pojęta korupcja (układy lokalne, nepotyzm), społeczne takie jak powszechne ubóstwo, rozwarstwienie społeczne i dysproporcje pomiędzy poszczególnymi regionami Polski oczywiście są bardzo ważne, jednak są one w bardzo dużej mierze prostą konsekwencją neokomunizmu i stanowią jedno z jego kół zamachowych.
Kontrola strukturalna – idealny instrument władzy i sowietyzacji
Podstawowym mechanizmem funkcjonowania PRL-bis jest kontrola strukturalna – pośrednie, odcinkowe i ramowe oddziaływanie na sfery o znaczeniu strategicznym dla funkcjonowania systemu politycznego. W ten właśnie sposób Ubekistan sprawuje władzę. Neokomunizm/demobolszewizm, realizowany na drodze kontroli strukturalnej w połączeniu z formalną demokracją i realnym liberalizmem jest o wiele skuteczniejszą, a przez to groźniejszą, formą komunizmu niż „komunizm zjadliwy” sprzed pieriestrojki. Wymaga użycia mniejszej ilości zasobów kadrowych i mniej kosztownych – pod każdym względem – działań; wolny rynek i kapitalizm jest z reguły skuteczniejszy niż gospodarka etatystyczna, dlatego przeobrażone struktury komunistyczne podłączyły się na przełomie lat 80. i 90. XX w. do globalnego podziału pracy i nadal posługują się wolnym rynkiem (kapitalizmem nomenklaturowym).  
By lepiej zilustrować sprawę, przytoczę obszerne fragmenty wpisu Potwora z Radia (Józefa Darskiego) pod tym właśnie tytułem: Kontrola strukturalna sprowadza się do nadzorowania punktów, osób i momentów kluczowych. Co się rozgrywa poza nimi bezpieki nie interesuje, ponieważ nie ma wpływu na procesy społeczne takie jak tworzenie partii politycznych, selekcję kandydatów w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, wynik wyborów, nastawienie mediów, dobór osób awansujących na kluczowe stanowiska, sposób rozwiązywania kryzysów przez manipulację, akumulacja kapitału, tworzenie fortun biznesowych itp. Powstają więc ramy, w których niekontrolowana działalność jest możliwa, ale każda próba wykroczenia poza nie, np. lustracja, dekomunizacja, likwidacja przywilejów ekonomicznych bezpieki, ograniczenie choćby liberum corruptio nomenklatury, wybór prezydenta, który nie jest byłym oficerem lub TW SB/WSW/II Zarządu, powstanie rządu nie powiązanego z bezpieką, uzdrowienie systemu podatkowego, wymiaru sprawiedliwości, masowy awans ludzi nie związanych z bezpieką choćby rodzinnie, powstawanie dużych przedsiębiorstw poza środowiskiem bezpieki i agentury (np. casus Kluski), wymknięcie się mediów lub nawet poszczególnych dziennikarzy, o ile nie piszą w tytułach niszowych, spod kontroli środowiska bezpieczniackiego, itp. to wszystko musi spowodować natychmiastową ripostę i zniszczenie elementu obcego.
(…) [R]uch gayowski czy feministyczny mogą się rozwijać bez przeszkód, związki zawodowe mogą działać, gazety formalnie korzystają z wolności zakreślonej różnicą między “Wybiórczą” i “Polityką”, gospodarka się rozwija, wybory się odbywają, a nawet udaje się osiągnąć sytuację, w której znaczna część kandydatów wszystkich partii ma związki z bezpieką lub jest już dokooptowana do systemu bądź przezeń zneutralizowana czy też dla kariery udaje głuchych i ślepych. Każdy wybór jest więc dobry. Taki stan idealny mieliśmy na początku III RP, później było gorzej ale ostatecznie nigdy nie nastąpiła katastrofa. Wszyscy pamiętamy wybór między Tymińskim a TW “Bolkiem”, a później między TW “Alkiem” i TW “Bolkiem”, którym entuzjazmowało się bezmyślne społeczeństwo a bezpieka skręcała się ze śmiechu, bo wiedziała, że w każdym wypadku wygra, choć drugorzędne aspekty oczywiście tych kandydatów różniły, jak Ungier (oficer) różnił się od Wachowskiego (według “Drogi cienia” agenciaka i sutenera). Nie były to jednak cechy zmieniające system a tylko jego koloryt. I o to właśnie chodzi.
(…) A kto ma władzę w Ubekistanie? Środowisko dawnych służb, które dokonało transformacji ustrojowej i właśnie przekazuje swoją pozycję w społeczeństwie dzieciom i wnukom. Jakie ustaliło ono zasady funkcjonowania państwa i społeczeństwa. Najważniejszy jak zawsze jest czynnik ludzki. Badając obecne elity, ludzi zajmujących wysoką pozycję w społeczeństwie i państwie miałem wrażenie, że warunkiem awansu była współpraca z komunistycznymi służbami. Oczywiście żaden centralny ośrodek z katalogiem nie istnieje, ale środowisko to potrafi w jakiś sposób się rozpoznawać. Generalnie nikt uczciwy i z charakterem nie mógł zająć żadnego ważnego stanowiska czy uzyskać istotnej pozycji w III RP, lecz był marginalizowany. Jeśli jakimś cudem ktoś przez nieuwagę się przebił natychmiast był rozpoznawany i albo kooptowany albo eliminowany. Tu nie trzeba żadnej kontroli jakiegoś ośrodka, po prostu agentura awansuje tylko agenturę, jej rodziny i ludzi gotowych stać na straży jej interesów. To właśnie taki dobór ludzi w Trybunale Konstytucyjnym, wymiarze sprawiedliwości, parlamencie, biznesie, a zwłaszcza w mediach gwarantuje, iż bez żadnej instrukcji będą podejmowane decyzje właściwe z punktu widzenia trwałości systemu. (…) Jeśli znaczna część Trybunału Konstytucyjnego jest związana bezpośrednio lub rodzinnie z bezpieką, to wiadomo, że utrupi lustrację. Podobnie postąpi parlament czy sąd lustracyjny (…).
Podobnie w mediach; jeśli czołowi decydenci i dziennikarze powiązani są sami lub rodzinnie z bezpieką jako część dawnej agentury lub aktualną wspólnotą interesów finansowych, będą właściwie interpretowali wydarzenia polityczne, zapraszali odpowiednich gości, atakowali i zwalczali przeciwników sytemu, bronili interesów Rosji – ich matki, niszczyli Polskie tradycje narodowe, wyśmiewali wszystko co składa się na tożsamość narodową Polaków itp. Co więcej, do zawodu zostaną dopuszczeni i awansowani będą tylko ludzie, którzy po dłuższym treningu i sprawdzianie posłuszeństwa będą się zachowywać w identyczny sposób. Do niedawna taką szkołą łamania charakterów była “Wybiórcza”; kto zdał egzamin i odpowiednio się zeszmacił, wprawdzie do Towarzystwa był dopuszczany rzadko z powodu braku dziadków w Kominternie, ale dostawał pracę w innych mediach, kto egzaminu z pełzania nie zdał, był eliminowany. W nauce, na uniwersytetach, zwolennicy lustracji nie obronią doktoratów (…), nie znajdą promotorów (…), nie zostaną na uczelni.
W polityce ludzie niebezpieczni dla systemu zostaną szybko wyeliminowani (…). To samo w rządzie; pozostaną tylko sprawdzeni jak słynni ministrowie spraw zagranicznych (TW “Kosk”, KO/ID “Must”, KO/ID “Carex", KO/ID “Buyer”, syn oficera Informacji Wojskowej i TW “Ralf”/“Serb”). W biznesie, zwłaszcza tym większym, ludzie nie mający prawa do działalności (Kluska), ale także w średnim (przypominam casus Olewnika – jak sprawnie przy pomocy wymiaru sprawiedliwości wyrok wykonano), będą wyeliminowani. Mafia – biznes – banki (…) – policja – prokuratura – sądy – władze samorządowe i polityczne razem przeprowadzą akcję, którą media przemilczą a politycy (…) będą udawali głuchych i ślepych. I nie trzeba tu żadnych centralnych decyzji. Po prostu mamy zamknięte środowisko broniące swego interesu i przywilejów, a politycy stoją na straży by nikt spoza niego do środka nie przeniknął. (…)Za pewne można jednak przyjąć, że istnieje swego rodzaju nieformalne „kolektywne kierownictwo” Ubekistanu – pewien poziom komunikacyjny i koordynacyjny, z którego orkiestruje się najważniejsze jego działania polityczne.
W wyżej wymienione działania wpisane są zasadniczo dwa cele: oczywiście władza, ale także inżynieria społeczna. Celem i jednocześnie środkiem komunizmu – w każdej mutacji, także post-pieriestrojkowego neobolszewizmu – jest stworzenie człowieka nowego typu. Człowieka, który byłby śrubką w maszynie,który pełnić ma dwie role: rezerwuaru niewolników i rezerwuaru kadr dla struktur władzy. Sowietyzacja (czyli tworzenie nowego człowieka) i totalitarna (choć w naszym przypadku nie o totalnym zasięgu) władza stanowią istotę komunizmu; sowietyzacja stanowi główny mechanizm władzy – w komunizmie każdej mutacji. W Polsce sowietyzacja jest procesem prowadzonym nieprzerwanie od 1944 roku do teraz. Przełom lat 80. i 90. był jedynie zmianą metod i technik, będącą prostą pochodną transformacji instytucjonalnej komunistycznych struktur władzy. Jakie są czynniki hodowli nowego człowiekaw neopeerelu?
Pierwszym jest zwycięstwo pieriestrojkowej (okrągłostołowej) i popieriestrojkowej manipulacji i dezinformacji – głównego oręża w długofalowej, komunistycznej strategii kontynuacji władzy. Udało się skutecznie – na drodze manipulacji prowadzonej przez kompleks media-środowiska naukowe-część hierarchii kościelnej – wpoić powszechne przekonanie, że „Polska w roku 1989 odzyskała niepodległość”, że jest państwem niepodległym, wolnym i demokratycznym, aczkolwiek dalekim od pewnego ideału, do którego cały czas dąży. Poza małymi wyjątkami wszyscy, którzy byli i są obiektem tej narracji dezinformacyjnej, przyjęli ją jako fakt. Niestety, także znaczna część patriotów, antykomunistów i niepodległościowców.
 Jednocześnie, na przestrzeni ostatnich 21 lat dokonano relatywizacji komunizmu: pierwszy Peerel przedstawiony był jako pewna (niedoskonała) forma państwowości polskiej, nie forma okupacji przez międzynarodowe struktury z centralą w ZSRS, o charakterze przestępczym. Władców peerelu, struktury komunistyczne przedstawiono – co za tym idzie – jako normalnych polityków, nieraz patriotów i bohaterów narodowych. Którzy mogli popełniać błędy i wypaczenia, ale nie wolno ich za to sądzić, nie mówiąc o stosowaniu jakichkolwiek represji prawnokarnych. Trzeba „po chrześcijańsku” wybaczyć i „pojednać się”, tak jak Bolek i Michnik z Jaruzelem i Kiszczakiem. Z drugiej strony, struktury neokomunistyczne pośrednio przyznają się do własnego istnienia przede wszystkim, a w dalszej perspektywie do prowadzenia polityki wewnętrznej okupacji i zewnętrznej wasalizacji Polski, prowadząc narrację, której głównym komunikatem jest tak trzeba było, inaczej być nie mogło, tak musi być, norma  itp. Trzeba też tutaj wskazać na bardzo ważną cechę komunizmu (w każdej mutacji) i jednocześnie element jego strategii politycznej, o której pisał Józef Mackiewicz w „Zwycięstwie prowokacji”: (…) odebranie ludzkim słowom ich pierwotnego znaczenia. Fenomen ten występuje pod rozmaitą postacią. Czasem chodzi tylko o zamącenie znaczenia słowa, czasem o nadanie mu wręcz odwrotnego sensu. To zdegradowanie mowy ludzkiej, a tym samym głównego instrumentu kultury ludzkiej, do rzeczy bez wartości (…).W neokomunistyczno-postmodernistycznej kontr-rzeczywistości sens straciły w zasadzie wszystkie pojęcia konstytutywne zarówno dla wspólnoty społecznej czy narodowej, jak i dla pojedynczych ludzi z osobna; stały się one w zasadzie pustymi formami. 
Kolejnym czynnikiem jest przenikający praktycznie wszystkie sfery życia – zarówno jednostki jak i społeczeństwa – oświeceniowy realny liberalizm, obecnie w mutacji zwanej neoliberalizmem. Kluczowa jest tu antropologia liberalizmu: to człowiek ze swoimi zachciankami i popędami, często tymi najbardziej prymitywnymi, jest w centrum wszechświata. Głosi odrzucenie tradycyjnych zasad, wartości i struktur społecznych, charakterystycznych dla danej kultury, na czele z religią. Głosi się kult samorealizacji, kariery, sukcesu za wszelką cenę– nawet po (nie tylko) przysłowiowych trupach i za cenę pozbawienia się podmiotowości oraz za cenę podporządkowania się strukturom totalitarnym. Kto się nie dostosuje, ten jest niedostosowanym społecznie frajerem, predestynowanym do bytowania gdzieś na marginesie społeczeństwa. Bolszewizm/komunizm i liberalizm wyrastają z tych samych korzeni: oświecenia z ukoronowaniem w postaci rewolucji francuskiej i jako takie działają jak dwa ostrza jednych nożyc, o czym pisałem zresztą w pierwszej części cyklu. Nożyce działają tym sprawniej, im większe jest strukturalne ubóstwo i rozwarstwienie społeczne: z jednej strony głodowe pensje, ledwie starczające na przetrwanie, faktyczna proletaryzacja (celowa i instytucjonalna) i wywłaszczanie znacznej części społeczeństwa, z drugiej strony pokusy podsuwane przez symulakryczny pseudo-świat z reklam, którego rdzeniem są korporacje, banki itp. Nb.w wielu przypadkach opanowane przez Ubekistan. Dodać należy, że kapitalizm zachodni od mniej więcej 30 lat upodabnia się do komunizmu. Ale to już temat na zupełnie inne rozważania.
Sprzężenie pomiędzy hegemonią neokomunistycznej oligarchii (politycznej, kulturowej, ekonomicznej) a sterowaniem społecznym, posługującym się metodami demoliberalnymi, tworzące PRL-bis nie pozostaje bez wpływu na społeczeństwo. Tym bardziej, iż człowiek przeważnie, niejako z natury przejawia zachowania stadne i konformistyczne. Człowiek stara się raczej naśladować środowiska, uznawane za elitę – i w przypadku PRL-bis będące zabójczo skutecznymi w prowadzeniu wojny informacyjnej – aniżeli walczyć o wolność, suwerenność, podmiotowość, demokrację. Skoro „rodzima” czerwona mafia i Rosja Sowiecka są silniejsze – trzeba się im podporządkować (co jednocześnie nie przeszkadza np. w chodzeniu do kościoła, a nawet odprawianiu Mszy Św.). Fenomenem neokomunizmu jest to, że człowiek w nim żyjący dokonuje internalizacji totalitarnej niewoli, myśląc, że postępuje suwerennie.
Konkretne efekty sowietyzacji prowadzonej przez ponad 40 lat komunizmu oficjalnego i 21 lat komunizmu ukrytego to: masy ludzi, głosujące na SLD, Platformę, Kwaśniewskiego i Komorowskiego, za bohaterów uznające Jaruzela, Michnika i Kiszczaka (swego rodzaju trójcę nie-świętą PRL-bis), za cnotę uznające zdradę i pełzanie, za „realizację interesu narodowego” – podporządkowywanie Polski Rosji Sowieckiej. Efektem sowietyzacji jest Palikot, Senyszyn, Kutz. Czy wreszcie nadwiślańska wersja neobolszewickiej swołoczy – godna czerwonych Khmerów i hunwejbinów hołota profanująca krzyż i fizycznie atakująca modlących się pod nim. Ale tym już – między innymi – zajmiemy się w kolejnych częściach.
C.d.n.

Smoleńsk – tło długofalowej strategii

niedziela, 27 lutego 2011

Jackowo o Ubekistanie

 U W A G A

W dniu dzisiejszym portalwww..solidarni2010.plzostał w wyjątkowo bezczelny sposób zaatakowany przez hakerów. Technicy od kilku godzin próbują rozwiązać ten problem, na razie bezskutecznie.
Wczoraj hakerzy przeprowadzili "próbę generalną" i nie można było wejść na naszą stronę przez ok. godzinę, a dziś nastąpił "główny" atak. To kolejny przykład cenzury internetu w wydaniu "Ministerstwa Miłości"!!!
Prosimy o rozpowszechnianie tej informacji

Pozdrawiam,
Dominika Gwiazda
Stowarzyszenie Solidarni 2010

***********************************************



67 rocznica zagłady Huty Pieniackiej.   2011-02-27
Dziś rozpoczynaja sie uroczystości ku czci 1000 Polaków wymordowanych 28 lutego 1944 r. przez SS Galizien i UPA w Hucie Pieniackiej.

Polecam portal www.hutapieniacka.pl
oraz zapraszam w imieniu organizatorów.
W zeszłą niedzielę wziąłem już udział w uroczystościach w Strzelinie i Wrocławiu, a z kolei  dzisiaj wezmę udział w uroczystościach w Babicach k. Głubczyc.
27 lutego, g. 13.00 - Babice k. Głubczyc - msza św. za pomordowanych Polaków w 67 rocznicę zagłady przez bandy UPA wsi Huta Pieniacka na Tarnopolszczyżnie. Po mszy św. apel poległych i złożenie wieńców, a nastepnie spotkanie autorskie w świetlicy wiejskiej.



 III Речь Посполита

„Pojednanie” to jeszcze mały pikuś w porównaniu z obrzydliwym serwilizmem Ubekistanu na oficjalnej stronce rządowej.

III РП

Sprawy kRajowe obchodzą mnie dokładnie tyle, ile krajowców obchodzą sprawy emigracyjne, czyli niewiele. Wnerwia mnie tylko pomroczna ściema w temacie Polonii.
III Речь Посполитая albo 17-ta republika analogicznie do michnikowego Siedemnastego województwa :mrgreen:
Chciałbym tu tylko przypomnieć niektóre osiągnięcia pomrocznej żurnalistyki, które mają jako taką wartość w oczach emigranta. W moim osobistym rankingu prowadzi kronika wyprzedaży Polski. Na drugim miejscu mam oscylator Bagsika. Coś tam jeszcze można wyczytać na portaliku Targalskiego, wielokrotnie przymykanym przez WSI.
A poza tym w III РП sama bibza błogosferyczna, no bo Usenetu nie zaliczam do żurnalistyki kRajowej – ściepa jest globalna – i tylko w Pomrocznej jest skrzętnie ukrywana przed oczyma przypadkowego internauty :mrgreen:
Jako przeciwwagę do osiągnięć raczkującego Internetu kRaju 3-go świata uważam pospolite ruszenie Polonii Michigan w 2000 roku. Pospolite ruszenie wykonane było w stylu dużo lepszym technologicznie i profesjonalnie niźli dzisiejsze usiłowania Onetu czy Psychiatryka 24.


List Putina do Polaków – pełna wersja

.
Reakcje na artykuł Putinaalakyr 01.09.09, 08:56
Putin jak zwykle kłamiejazmig 01.09.09, 09:08




SOURCE

ANEKS.

WRZUĆ MONETKIE,  PROMUJ NOTKIE.


czwartek, 14 października 2010


Gnębiciele wdów i sierot


Kim trzeba być, aby dla "sprawy" zgnębić opłakującą stratę najbliższej osoby wdowę? Trzeba być potworem pokroju szefa Gazety Polskiej Tomasza Sakiewicza, który na zamówienie odurzonego faszysty postanowił przedłużyć ostatnie chwile życia byłego funkcjonariusza BOR Jacka Surówki, który zginął na pokładzie prezydenckiego samolotu. Gazeta Polska w jednej z ostatnich publikacji napisała, że Surówka dzwonił do swojej żony tuż po katastrofie. Według fikcyjnych dowodów, które przedstawiła "GP" BOR-owiec tuż po upadku samolotu zadzwonił do swojej żony mówiąc, że jest ciężko ranny w nogi a na miejscu katastrofy dzieją się straszliwe rzeczy. Po tych kilku słowach przekazanych przez Jacka Surówkę połączenie miało zostać nagle przerwane. Co chciano zasugerować przy pomocy tej publikacji? Jest jasne, że odczucia i skojarzenia czytelnika miały być skierowane w stronę teorii o dobijaniu ofiar, które przeżyły katastrofę.

Aby uwiarygodnić swoje rewelacje w sprawę "wmontowano" wdowę po funkcjonariuszu, która według publicystów tego szmatławca miała opowiadać znajomym o telefonie od męża. Prowokatorzy z redakcji "GP' posunęli się jednak dalej i poinformowali, że Krystyna Surówka po wstępnym wyrażeniu zgody na wywiad nagle odmówiła wszelkich kontaktów z redakcją "GP". Kolejny element podstępnego planu Sakiewicza miał sugerować, że wdowa po funkcjonariuszu uległa naciskom strony rządowej, która coś chce ukryć. Skoro nie wyszło z żoną "GP" postanowiła wykorzystać brata Jacka Surówki, który rzekomo potwierdził kontakt z miejsca katastrofy. Redakcja stworzyła fikcyjne spotkanie z bratem zmarłego funkcjonariusza, który miał wyrazić zgodę na opublikowanie wywiadu co potwierdziłby telefoniczny kontakt Jacka Surówki z miejsca katastrofy. Niestety kolejna mistyfikacja nie wypaliła a brat Jacka Surówki zaprzeczył, że taki telefon miał miejsce.

Wczoraj doszło do ujawnienia podłego planu Sakiewicza Kaczyńskiego i Macierewicza, który miał posłużyć do propagowania kolejnych kłamstw i teorii spiskowych dotyczących samej katastrofy i wydarzeń, które po niej nastąpiły. Głos w sprawie zabrała Krystyna Surówka i kategorycznie zaprzeczyła, że po katastrofie miał miejsce telefon od jej męża. Dowodem perfidii "GP" jest biling z telefonu komórkowego Jacka Surówki, którego zażądała od operatora żona zmarłego funkcjonariusza. Ostatni kontakt telefoniczny funkcjonariusza BOR miał miejsce tuz przed startem z lotniska Okęcie. Wdowa po funkcjonariuszu opowiedziała również o swojej wizycie w redakcji Gazety Polskiej gdzie próbowała wyjaśnić kłamstwa, jakie umieszczono w opublikowanym artykule. Według Krystyny Surówki współautor tego tekstu kilkakrotnie skłamał informując ją o posiadanych przez siebie dowodach w sprawie rzekomej rozmowy telefonicznej. Kłamca z redakcji "GP" poinformował wdowę, że ma nagranie opisanej w artykule rozmowy, po czym zmienił wersję i stwierdził, że to nie nagranie a wiadomość przesłana mu przez innego dziennikarza za pomocą maila. Publicysta "GP' obiecał Surówce przesłanie maila, który miał stanowić dowód na istnienie rozmowy z miejsca katastrofy, po czym zamilkł. Kiedy wdowa upomniała się o obiecany dokument jej wcześniejszy rozmówca nie pamiętał już tego, co wcześniej mówił i stwierdził, że dowody, o których wcześniej wspominał nie istnieją.

Jaki był cel tej nie pierwszej już mistyfikacji przygotowanej Sakiewicza i jego podwładnych? Cel został jasno określony w dalszej części artykułu gdzie na podstawie spreparowanych dowodów na istnienie rozmowy pisze się, że rząd i prokuratura ukrywają prawdziwe informacje o tych, którzy przeżyli katastrofę. Przyszłym i obecnym czytelnikom gazety, która przy pomocy podłych mistyfikacji gorliwie pomaga żądnym władzy faszystom życzę dalszej miłej i bardzo pouczającej lektury.
Promuj notkę

ANEKS 2.



Telefon z zaświatów…

Poland President Plane CrashIm dalej od smoleńskiej katastrofy prezydenckiego samolotu tym bardziej sensacyjnymi szczegółami karmiona jest opinia publiczna. A Rydzykowe media nie ustają w jątrzeniu Polaków, padając coraz to bardziej nieprawdopodobne fakty. Tym razem “Nasz Dziennik” i “Gazeta Polska” przebiły na głowę najbardziej popularne polskie tabloidy, za jakie uchodzą “Fakt” i “Super Express”, bo tworzący te ostatnie mają - w przeciwieństwie do pierwszych - jeszcze jakieś odruchy rzetelności i uczciwości.  Zatrważające, że aspirujące do miana opiniotwórczych tytuły wchodzące w skład imperium medialnego z Radiem Maryja na czele puściły w świat informację, na stworzenie jakiej nie stać byłoby największe brukowce, oceniając w skali globalnej. Manewr odrażający, wołający o pomstę do nieba, zresztą pośrednio i nieba dotyczący. Wskrzeszenie na łamach jednej z ofiar tragedii z 10 kwietnia br. - konkretnie: funkcjonariusza BORu - która jakoby po wypadku miała dzwonić do małżonki jest nie tylko czynem moralnie nagannym, ale wręcz haniebnym. Rydzykowy konglomerat medialny przy okazji skompromitował się totalnie, całkowicie tracąc wiarygodność. Paradoksem jest, iż te samozwańczo występujące pod sztandarami Kościoła mass media w rzeczywistości mają charakter antychrześcijański. Wszak posiłkują się kłamstwem, sieją nienawiść, a ich nadrzędnym celem zdaje się być zantagonizowanie społeczeństwa i doprowadzenie do niepokojów. Ostatnio puszczona w świat informacja o telefonie chyba z zaświatów przekracza jakiekolwiek granice ludzkiej przyzwoitości stanowiąc twór iście szatańskiej wyobraźni.

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

Publikacje “Gazety Polskiej” i “Naszego Dziennika” o tym, że funkcjonariusz BOR Jacek Surówka, który zginął w katastrofie smoleńskiej, miał dzwonić do żony po rozbiciu się samolotu, naruszyły podstawową zasadę rzetelnego dziennikarstwa tj zasadę prawdy - oceniła Rada Etyki Mediów.
Chodzi o publikacje “Gazety Polskiej” i “Naszego Dziennika”, które na początku tygodnia napisały, że 10 kwietnia już po rozbiciu się TU154M, lecący nim funkcjonariusz BOR Jacek Surówka miał powiedzieć żonie przez telefon, że jest ciężko ranny w nogi i że “dzieją się tu rzeczy straszne”. Następnie połączenie miało zostać przerwane.
Żona funkcjonariusza BOR Krystyna Surówka zaprzeczyła tym doniesieniom. W rozmowie z TVN24 powiedziała m.in że to bardzo bolesna nieprawda. Mówiła, że mąż do niej nie dzwonił, a ostatnim kontaktem z nim był sms, który mąż wysłał jej z pokładu samolotu, jeszcze przed startem. Później - jak mówiła wdowa po funkcjonariuszu BOR - nie było żadnego kontaktu.
REM oceniła w oświadczeniu przesłanym dzisiaj PAP, że artykuły “Gazety Polskiej” i “Naszego Dziennika” zawierają “nieudokumentowane, sensacyjne hipotezy dotyczące rzekomych zdarzeń na lotnisku po katastrofie”.
Rada podkreśliła, że informacjom podanym przez te gazety zaprzeczyła kategorycznie wdowa po Jacku Surówce.
“Nie ma żadnych danych potwierdzających tę hipotezę, zatem autorzy publikacji naruszyli podstawową zasadę rzetelnego dziennikarstwa, tj. zasadę prawdy. Kłamliwe artykuły naruszają także inne zasady zapisane w Karcie Etycznej Mediów: zasadę uczciwości, szacunku i tolerancji, która nakazuje liczyć się z wrażliwością osób będących bohaterami publikacji medialnych oraz zasadę kierowania się dobrem odbiorcy” - napisano w oświadczeniu.
W opinii REM dobro odbiorcy zostało przez “Gazetę Polska” i “Nasz Dziennik” “szczególnie wystawione na szwank, gdyż nieprawdziwe publikacje o katastrofie jątrzą świadomość nie tylko rodzin ofiar, ale wszystkich odbiorców, podsycają złe emocje, rodzą podejrzliwość i odruchy nienawiści”.
REM uważa “tego rodzaju dziennikarstwo za wyjątkowo naganne i szkodliwe społecznie”.
Rada wydała opinię w sprawie obu publikacji, odpowiadając na prośbę prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyny Mokrosińskiej.
Zdaje się, że otrzymaliśmy przykład najbardziej odrażającej manipulacji medialnej w dziejach wolnej, postkomunistycznej Polski.
PAP, lp meritum.us