o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

sobota, 5 marca 2011

10. IV. Hipotezy * cd / VLADIMIR IGOREV

SOURCE
Na koniec : Najbardziej nieprawdopodobna wersja katastrofy samolotu 101.
czyli :
Kłamstwo wiarygodniejsze niż prawda.

Hipoteza  zakładająca , że  w Smoleńsku nie było samolotu prezydenckiego Nr 101, a w  TV widzieliśmy jedynie samolot bliźniak nie przestała być aktualna. Przeciwnie, wydarzenia jakimi jesteśmy świadkami po opublikowaniu tego przypuszczenia -co miało miejsce 16 kwietnia – dodały jedynie nowych argumentów na korzyść hipotezy samolotu dublera.
Chodzi tu o dwa fakty szeroko rozpowszechnione w mediach, które swymi skutkami maja odwrócić
uwagę od spostrzeżeń świadków miejsca katastrofy, z których jasno wynikało , że ciał ofiar nikt nie widział w Smoleńsku.
Fakt pierwszy, publikacja bardzo krótkiego filmu w YOUTUBE, w którym to widać i słychać coś
co wskazuje na likwidacje ocalałych rozbitków samolotu 101. Fakt drugi to skandal związany z
plądrowaniem rzekomego miejsca katastrofy z rzeczy osobistych ofiar a nawet wygrzebywanie szczątków ciał.  Jest to bardzo dziwny zbieg okoliczności. Jest zastanawiające to, czy te dwa fakty nie są reakcja na słabość oszustwa smoleńskiego? Spontanicznie ujawnionego w TVP na miejscu w Smoleńsku w kilkadziesiąt minut po rozbiciu samolotu o polskich znakach lotniczych.
Musi być oczywiste to, że te dwa w/w zdarzenia medialne mają dać „wrażenie” oczywistości rozbicia się samolotu 101 na lotnisku w smoleńsku.
Film - przypadkowo zrobiony telefonem komórkowym - , który ukazuje „sugeruje”  likwidacje osób, które katastrofę przeżyły.  Według sugestii audio wizualnych przekazanych przez to nagranie,  rozbitkowie wychodzą z wraku samolotu, a tam czekają na nich oprawcy. Rozpoczyna się wymiana ognia i po 1 minucie wszystko jest gotowe – ci co przeżyli – rozbitkowie - zostali zlikwidowani w 100 procentach , a widzą to miliony internautów.
Pozostaje pytanie: dlaczego zatem przeżył sam autor tego filmu? Jak to możliwe, że uszedł z życiem? Czy nie po to aby zainstalować film na internecie? Nie ma w filmie  niczego
co jest jakimkolwiek dowodem przestępstwa. Mimo to skorumpowana prokuratura gorliwie bada jego zawartość. To podczas kiedy, ani Wiszniewskiego ani Bahra nikt nie wzywa na przesłuchanie. Naoczni świadkowie miejsca masowej zbrodni  - Wiśniewski i Bahr - leżą poza zakresem zainteresowań polskiego prawa.
Film ten jest nadzwyczaj udanym przykładem manipulacji zbiorowej. Internauci całymi
milionami budują w swych świadomościach przekonanie , że na pokładzie samolotu byli jednak
ludzie. Czyli jest to zbiorowe odwrócenie uwagi od spostrzeżeń  Wiśniewskiego, Bahra  oraz innych   świadczące o tym, że ciał tam nie było. Nie był to zatem samolot 101.
Przypuszczalnie – tak jak to bywa -  sprawcy zbrodni dużo chętniej przyjmą na siebie ciężkie podejrzenia - a fałszywe, aniżeli pozwolą odsłonić słabe nawet poszlaki, które mogą naprowadzić na prawidłowy trop. Trop , który mógłby okazać prawdę o tym zamachu.
Sam film mógłby jednak być – paradoksalnie - dowodem na prawdziwość hipotezy „samolotu bliźniaka”. Otóż o słuszności hipotezy bliźniaka świadczyć miałby ten krótki fragment likwidacji tych którzy przeżyli. Oprawcy musieliby wiedzieć , że na pokładzie miało znajdować się jedynie parę osób, a nie dziewięćdziesiąt sześć. W ciągu tych kilkunastu sekund  osoby te zostały odnalezione i zlikwidowane.  Gdyby miał to być prawdziwy samolot prezydenta musiałby  być tam i załoga i cała delegacja . Wyszukiwanie i dobijanie 96 osób musiałoby zająć jakieś dobre 30 minut a nie 20 sekund.
Drugim szachrajstwem mającym uśpić czujność analityków wydarzeń  jest farsa odnajdywania
przedmiotów osobistych należących do ofiar katastrofy. Kiedy już „wszytko zostało znalezione i zabezpieczone” nagle w 3 tygodniu po katastrofie na jego sugerowanym miejscu tragedii odnajdują się przedmioty osobiste ofiar. Portfele, telefony  i pieniądze o dużych wartościach.
A przecież teren był tak dokładnie zbadany, ziemia przekopana na  jeden metr w głąb!
Zamachowcy tak bardzo zapatrzyli się w oszustwa WTC – 11 września -  że i w Smoleńsku, tak jak w Nowym Yorku odnalazł się paszport osoby mającej znajdować się na pokładzie. Przypomnijmy, w WTC w wielkim ogniu, stopiła się nawet stal ale paszport rzekomego dowódcy porywaczy nie spłonął. W Smoleńsku tak samo. Mówią, że ciał nie widzieli, a tu patrz, nawet paszport się znalazł!
Otwarcie miejsca katastrofy dla poszukiwaczy nie jest przypadkowe. Poszukiwacze chodzą tam i grzebią, dzięki temu , że znajdują tam nawet pieniądze  motywacja grabieży jest podtrzymywana.
Nagłaśnianie tych aktów sprawia, że problem pytań nt. Braku ciał w samolocie bliźniaku utonie w morzu faktów na temat grabienia przedmiotów osobistych rozbitków. Bo skoro są rzeczy osobiste to musieli być i pasażerowie. Brak kontroli nad tym miejscem nie jest przypadkowy. Bo gdyby tak było to ta – kiedy indziej - żenująca sprawa byłaby natychmiast zatuszowana a teren byłby natychmiast szczelnie  odizolowany. Problem plądrowania tego miejsca jeszcze długo pozostanie na łamach prasy. Lekcja ta musi być utrwalona w świadomości ogółu.
Jak jednak hipoteza samolotu bliźniaka wpisuje się w przebieg zamachu?
O ile jest bardzo prawdopodobne to, że zarówno załoga jak i inni na pokładzie zostali odurzeni lub zabici gazem bojowym w trakcie lotu, to pozostaje pytanie czy zamachowcy byli na pokładzie , czy też nie. Nie można też wykluczyć tego,  że w samolocie 101 utworzono tzw. kocioł. Ci wszyscy, którzy wchodzili kolejno na pokład byli natychmiast mordowani a ich ciała układane wgłębi kabiny.
Tej ewentualności nie można wykluczyć z dwóch powodów: Faktu spóźnienia pary prezydenckiej
na lotnisko oraz wyjątkowego przypadku braku kamer telewizyjnych jakie zawsze były podczas wchodzenia prezydenta na pokład samolotu.  Lech Kaczyński mógł być już zabity w pałacu prezydenckim i to łącznie z oficerami BOR. Metoda ta choć klasyczna jest trudniejsza do wykonania niż metoda gazu bojowego, która to jak się przypuszcza jest często stosowana przy porywaniu samolotów pasażerskich, a które są przerabiane na katastrofy.
Weźmy to po kolei. Zaatakowanie załogi oraz pasażerów samolotu pasażerskiego gazem jest nad wyraz proste. Jak wiadomo samolot taki lecąc na wysokości 3000-9000 metrów musi mieć
- wg przepisów lotów - własna instalacje tlenową. Jednakże wpuszczenie gazu do samolotu – droga wentylacji ogólnej niosłoby ze sobą problem  nierównomiernego rozejścia się tej substancji w samolocie jako całości, co mogło być zauważone przez potencjalne ofiary. Poza tym  wstępna manipulacja taką instalacją mogłaby być wykryta przez serwis naziemny w Warszawie.
Najlepszym rozwiązaniem jest tu posłużenie się system masek tlenowych, które są na wyposażeniu każdego takiego samolotu. Maski takie same wypadną na głowami pasażerów i co ważne pilotów, kiedy tylko pojawi się jakikolwiek alarm na pokładzie. Tym alarmem może być; pożar, dekompresja kabiny, inne podobne problemy.
Procedura jest taka: natychmiast po alarmie wypadają maski, pilot oznajmia powód, zachęca wszystkich do założenia masek na twarze. Kapitan tak jak inni zakłada też i swoją maskę, aby oddychać tą droga. Procedura nakazuje kapitanowi równoczesne załączenie AUTOPILOTA .
I to w zasadzie wszystko. Załoga wdycha gaz , którym jest odurzona lub zabita. Zamachowcy drogą zdalną przejmują rozmowy rutynowe z ew. Wieżami kontrolnymi lub podobne.  Wieże rozmawiając z porywaczami są przekonane , że mają bieżącą łączność z załogą.
Jeżeli samolot nie musi lądować bez katastrofy  na ziemi, to fizyczna obecność zamachowców na pokładzie jest zbędna. Trudność  pojawia się o ile samolot jest mało nowoczesny , a potrzeba  sprowadzić go na ziemie bez kolizji. Tu–154 był takim samolotem , który pod tym względem mało nadawał się do takiego zdalnie sterowanego lądowania. A samolot 101 wylądował bez szwanku – to niemal pewne.
Należy zatem założyć, że zamachowcy musieli być na pokładzie.
Fakty mówiące o tym, że;
-nie było kamer TV w chwili kiedy prezydent Kaczyński wsiadał do samolotu,
-nie można było otrzymać informacji z lotniska w Warszawie co ilości osób na pokładzie
-niejasność co do powodów spóźnienia pary prezydenckiej na lotnisku
wskazują na to, zamachowcy na samolotu TU-154 nr 101, musieli wsiąść na jego pokład
już w Warszawie.
Jeżeli tak, to był wśród nich porywacz pilot , który przejął stery od nieprzytomnych lub martwych pilotów prezydenta L. Kaczyńskiego. Z chwila zameldowania do centrum dowodzenia , że samolot 101 został przejęty, nastąpił moment wprowadzenia do akcji „samolotu bliźniaka”. Bliźniak został podłączony ruchu jako samolot 101, podczas kiedy samolot prezydenta leciał w głąb Rosji.
To właśnie bliźniak krążył nad lotniskiem w Smoleńsku z załoga lub na autopilocie. To z tym pilotem lub zamachowcem podszywającym się pod pilota – już tu samolotu bliźniaka - rozmawiała wieża w Smoleńsku. Rosyjski kontroler nie kłamał. Kontroler mógł rozmawiać z fałszywym pilotem, który -możliwe - siedział w samolocie dowodzenia zamachem. Taki samolot był zauważony nad Smoleńskiem – był to przypuszczalnie rozpoznany Antonow. To z tego powodu kontroler prawdziwie powiedział, że pilot Tupolewa miał problemy z językiem,  dokładnie: z liczbami. Pilot w bliźniaku lub podający się za pilota zamachowiec w Antonowie  mógł rzeczywiście błędnie dyskutować – problem wysokości co nie uszło uwadze wieży. A mogło to być jedynie udawanie problemów językowych –  jako konieczność grania na czas.
Kiedy bliźniak – lecąc na autopilocie - znalazł się we właściwym punkcie – został osadzony na ziemi. Odbyło się to poprzez detonacje ładunku wybuchowego w skrzydle. Skrzydło zostało ucięte i tym sposobem osiągnięto precyzyjne miejsce rozbicia samolotu bliźniaka.
Popełniano jednak błąd lub nastąpiły inne okoliczności niż te które przewidywano. Samolot ten nie miała paliwa w ilości należnej do wkalkulowanego wybuchu. Skutkiem czego zniszczono by  ślady manipulacji a przede wszystkim ukryto by fakt braku ofiar na pokładzie.  Wszystko miało spłonąć. W popiołach ukryto by fakty; braku ciał oraz ogromnego (nietypowego) zniszczenia konstrukcji samolotu. Brak pożaru sprawił, że opóźniono alarm. To tu i dlatego powstał problem braku określenia czasu rozbicia bliźniaka. Nie było też już czasu na przeredagowanie komunikatu władz Smoleńska: Wszyscy zginęli a duża ilość ciał jest całkowicie  zwęglona – tak ogłoszono. Możliwe, że samolot miał lecieć bez paliwa ale miał zapalić się na ziemi od nafty, którą wstępnie rozlano na miejscu zaplanowanego wypadku. Było jednak coś co nie zagrało, rozlane paliwo nie wywołało pożaru i samolot nie spłonął.
Należy uważnie zwrócić uwagę na to co ukazują filmy ze scenami gaszenia pożaru. Otóż widać tam palącą się ziemie, a nie palący się samolot.  Wrak samolotu nie ma śladu płomieni! Pierwsze co powinno się zapalić to opony kół podwozia. Koła te znajdowały się w najbliższej bliskości rozszarpanego zbiornika i powinny spłonąć, pozostały jednak nietknięte.
Filmy wideo pokazują zaś coś  odwrotnego niż zwykle: płonie ziemia ale nie samolot.
Oznacza to, że podkład był polany paliwem i to podkład płonie ale słabym płomieniem, coś zawiodło.
Co zaś stało się z samolotem 101 i 96 osobami na pokładzie? Samolot ten osadzono na ziemi
gdzieś na tajnym lotnisku lub nawet doraźnie utwardzonym terenie, ważne aby nie było świadków. Okolice bardziej na wschód. Było to daleko od Smoleńska.
Fakt ten wyszedł na jaw, kiedy Jarosław uparł się aby ciało Lecha Kaczyńskiego zabrać natychmiast do Polski. Ciało należało najpierw przewieźć do Smoleńska. Samolot 101 lecąc z prędkością 800-900 km/h mógł osiągnąć dość daleką odległość, która sprawiła ten właśnie kłopot. Wymagań Jarosława Kaczyńskiego nie wzięto tego pod uwagę przy planowaniu. Ciało Lecha trzeba było specjalnie przerzucić do Smoleńska. Siły operacyjne w takich sytuacjach posługują się helikopterami . Prędkość lotu helikoptera jest 4 razy niższa niż Tu1-54. Oznacza to , że transport taką drogą też może być 4 razy dłuższy. I to było powodem , że samochód z Jarosławem Kaczyńskim był wstrzymywany w drodze do Smoleńska, gdzie miał zidentyfikować zwłoki Lecha.
Jest niemal pewne, że samolot 101 nigdzie nie rozbił się. Świadczyć musi o tym stan zwłok Lecha Kaczyńskiego. Zwłoki te szybko „znaleziono”, zidentyfikowano i dostarczono do Smoleńska. Świadczy to o tym, że nie był to losowy przypadek zmiażdżenia ciała w trakcie uderzenia samolotu o ziemię. Miejsce prezydenta było przy kabinach pilotów. Stan zwłok byłby podobny do innych
z tego samego miejsca w kadłubie Tupolewa. Pilotów nie znaleziono, ciało żony prezydenta było
trudne i do odnalezienia i do identyfikacji.
Bez wątpienia 96 zostało zamordowanych. Nie wiadomo jaka była to śmierć, może wszyscy byli martwi już w Warszawie. Może kapitan nie dotknął nawet steru samolotu. Czy ginęli od kuli w głowę, czy od trucizny? Można przypuszczać, że ciała ofiar celowo masakrowano to granicy
nierozpoznawalności, a to ze względu na obawę związana z ew. sekcja zwłok. Oględziny ciała
mogą ujawnić to czy ciało zostało zmasakrowane u osoby żyjącej, czy też po zgonie. Ustalenie
tego momentu mogło poważnie obnażyć kulisy zamachu.
Istotne jest to, że w Smoleńsku rozbił się bliźniak, nie było tam ciał, samolot ten nie spalił się tak jak zaplanowano,  skutkiem czego pozostały dowody poszarpanych blach pokrycia co świadczy wyraźnie o podłożonym ładunku detonacyjnym.
Czarne skrzynki nie świadczą zaś o czymkolwiek. Towarzysze napiszą cały zapis na nowo. Jeżeli zapisy skrzynek mogłyby coś okazać to nic innego jak  tylko kolejna fuszerkę fałszerzy i zbrodniarzy. Tak jak po partacku rozbili samolot bliźniak -  nie potrafili go spalić na miejscu, tak mogą też coś pomylić w nowo tworzonym zapisie. Towarzysze nad Wisła pomogą towarzyszom
w Moskwie zatuszować ew. uchybienia. A są także towarzysze w szerokim świecie, ci też pomogą.
Należy mieć świadomość co do tego , że zamach nie był robotą ani jednej osoby ani jednego państwa. Zamach ten jest rezultatem zmowy międzynarodowej – przypuszczalnie nowej Jałty. O ile inicjatywa , inspiracja lub doraźne korzyści mogły przeważać w jedną lub drugą stronę to jednak nikt nie robił tego na własna rękę.
KC100511
+++

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
ZOBACZ:

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
[img] [Obrazek: 3402ac28e2733461ad663b43fee71515.jpg][/img]

http://www.youtube.com/watch?v=i_HCAdk5uio&feature=related

pik, cały film zapytać w rząd polski Wink
To wiem ale dlaczego było podawane że to jest kamera która tam rejestuje przeloty samolotów chyba dobrze pisze?
a tu do czytania:
http://lubczasopismo.salon24.pl/Smolensk.Raport.S.24/post/272725,jesli-wisniewski-ma-film-z-ilem-76-to-ma-tez-z-tu-154-m
(05-02-2011 02:48 PM)pik napisał(a): [ -> ]To wiem ale dlaczego było podawane że to jest kamera która tam rejestuje przeloty samolotów chyba dobrze pisze?
a tu do czytania:
http://lubczasopismo.salon24.pl/Smolensk.Raport.S.24/post/272725,jesli-wisniewski-ma-film-z-ilem-76-to-ma-tez-z-tu-154-m

I nie rozumiem, co w tym złego niezrozumiałe.
żaden z polskich bezpieczeństwa nie pozwolono być na lotnisku!
Wtedy polskiej służby bezpieczeństwa robiły wszystko, co mogli, wokół lotniska w Smoleńsku.
prosba:

Witaj Vlad, mam nastepujaca prosbe do Ciebie. Pisales, ze komputer tlumaczy dla Ciebie taksty z rosyjskiego na polski. Czy moglbys, jak postujesz, umieszczac tez Twoje oryginalne teksty po rosyjsku? Problem w tym, ze czasami trudno jest zrozumiec te komputerowe tlumaczaenia, a majac oryginalna wersje rosyjska byloby latwiej, przynajmnie mi.

Barddzo Ci dziekuje, ze znalazles odwage aby sie do nas, szukajacych prawdy dolaczyc.

a moze chodzilo o to aby TU-154 wpadl do jaru, moze cos nie dokladnie zamachowcy obliczyli a pilot byl taki dobry, ze wyprowadzil samolot. Mozliwe jest, ze faktycznie samolot wyladowal i zaraz po ladowaniu go wysadzili za pomoca bomby prozniowej. Faktem jest, ze silniki nie dzialaly (nie obracaly sie) w momenciu upadku/wybuchu.

Innym faktem jest tez obecnosc lin (fachowo zwanych zawiesiami), ktora sa widoczne na video "samolot plonie". Jeden gosciu dokladnie analizowal to video i stwierdzil, ze widac te zawiesia, ich zolty kolor (kazdy kolor dotyczy innej nosnosci zawiesia, wiec wiadome jest jaka nosnosc byla tych zoltych lin, ja teraz nie pamietam ale mozna znalesc). Na video widac tez jak te zawiesia sie przesuwaja, widac tez zarysy helikoptera/ow. Mozliwe, ze usuwali kokpit, bo to najwazniejsz czesc, gdzie sa wszystkie dane. Mozliwe tez, ze zabrali salonke prezydencka, bo tam tez sa dane.

Troche mi trudno uwierzyc, ze w przciagu 15-tu minut udalo im sie przeniesc caly wrak na inne miejsce i porozkladac ciala. Mozliwe, ze tylko usuneli najbardziej niebezpieczne dla zamachowcow slady mowiace o popelnionej zbrodnii.

(13-01-2011 04:09 PM)vlad_igorev napisał(a): [ -> ]
(13-01-2011 03:42 PM)Magdalenka napisał(a): [ -> ]Ale po co mieliby to robic w taki sposób,skoro mozna doprowadzic do wypadku..po prostu...i już.
Na przykład, aby uzyskać bezpieczny i bez uszkodzeń zainstalowanego na pokładzie elektronika NATO, laptopy generałów.
Dowiedz się, kody dostępu do sekrktnoy informacyjnego w Europie, NATO, Polska. Niektórzy ludzie mogą zabrać z samolotu i torturowany.

fakt, to jest powazny argument za tym, ze samolot wyladowal caly.
(06-02-2011 06:47 PM)shidiskas napisał(a): [ -> ]prosba:

Witaj Vlad, mam nastepujaca prosbe do Ciebie. Pisales, ze komputer tlumaczy dla Ciebie taksty z rosyjskiego na polski. Czy moglbys, jak postujesz, umieszczac tez Twoje oryginalne teksty po rosyjsku?

Да, могу.)

Po rosyjsku więcej tutaj>>> http://vlad-igorev.livejournal.com/

______________________________________________________
(06-02-2011 07:57 PM)vlad_igorev napisał(a): [ -> ]
(06-02-2011 06:47 PM)shidiskas napisał(a): [ -> ]prosba:

Witaj Vlad, mam nastepujaca prosbe do Ciebie. Pisales, ze komputer tlumaczy dla Ciebie taksty z rosyjskiego na polski. Czy moglbys, jak postujesz, umieszczac tez Twoje oryginalne teksty po rosyjsku?

Да, могу.)

Po rosyjsku więcej tutaj>>> http://vlad-igorev.livejournal.com/

______________________________________________________

Dzieki,

Jezeli jest taka potrzeba, to ja moge Twoja stronke przetlumaczyc na polski (albo poprawic tlumaczenie komputerowe)

czytam powoli stronke http://vlad-igorev.livejournal.com/

Z tego co zrozumialam, to Vlad pisze, ze samolot wyladowal w calosci. Poten nastapil szturm. Czytajac to przypomnial mi sie szturm na Dubrovke, teatr w Moskwie, gdzie byli Czeczency i zakladadnicy. Ruskie sluzby zastosowaly gaz, w wyniku ktorego ludzie zostali natychmiast sparalizowani i wiekszosc z nich umarla przez zatrucie.
(06-02-2011 08:28 PM)shidiskas napisał(a): [ -> ]Jezeli jest taka potrzeba, to ja moge Twoja stronke przetlumaczyc na polski (albo poprawic tlumaczenie komputerowe)

czytam powoli stronke http://vlad-igorev.livejournal.com/

Z tego co zrozumialam, to Vlad pisze, ze samolot wyladowal w calosci. Poten nastapil szturm. Czytajac to przypomnial mi sie szturm na Dubrovke, teatr w Moskwie, gdzie byli Czeczency i zakladadnicy. Ruskie sluzby zastosowaly gaz, w wyniku ktorego ludzie zostali natychmiast sparalizowani i wiekszosc z nich umarla przez zatrucie.

Jezeli jest taka potrzeba, to ja moge Twoja stronke przetlumaczyc-
Да это очень нужно. Можете сделать свою страницу на польском, а можете выслать мне перевод на vlad-igorev@yandex.ru
И я помещу перевод на своей странице.
Вы кажется правильно понимаете.
Только порядок я думаю был такой:
1/ Посадка
2/ Штурм
3/ Из самолета уводят некоторых людей. ( зачем могу описать подробно )
4/ Остальных пассажиров в самолете травят газом. ( их телами заниматься нет времени )
5/ Самолет разрывают на части. Одновременно кран забирает части и переносит их на поляну.
6/ Уже на поляне бульдозер сгребает пассажиров вместе с креслами в яму. ( их телами заниматься нет времени )
7/ Этот же бульдозер растаскивает части самолета по "месту крушения" и уничтожает кабину пилотов. Тех пассажиров, которые пришли в сознание добивают.

Troche mi trudno uwierzyc, ze w przciagu 15-tu minut udalo im sie przeniesc caly wrak na inne miejsce i porozkladac ciala.-
Почему 15 минут? Я уже писал что на манипуляции было от 40 до 60 минут. И тела людей никто не раскладывал, их выгребли из салона самолета вместе с креслами в яму при помощи бульдозера.
Вот примерно так и сгребали пассажиров в яму:
[Obrazek: 57cc5e9ed711752fc7976a19c4d5dd91.jpg]
Только машина могла быть вот такой:
[Obrazek: 4b62223348e10718aefcc8ae55f47c2f.jpg]
(06-02-2011 10:14 PM)pik napisał(a): [ -> ]Warte przeczytania:
http://zamach.eu/100511%20Klamstwo%20wiarodniejsze%20niz%20prawda/Klamstwo.htm

Bardzo ciekawe,chociaz ja ciągle daleka jestem od tezy samolotu-bliźniaka..sama nie wiem czemu.
Nie ma problemu z tłumaczeniem Vlada. Wystarczy Jego wypowiedzi skopiować w google tłumacz i dać tłumaczenie z Polskiego na Rosyjski. Ja tak robię.

piątek, 4 marca 2011

Tu-skas sektas INVESTMENT Co.

 ZAMIAST  WSTĘPU.

O cierpliwości, czyli najdłuższe śledztwo nowożytnej Europy

Historie są różne. Niektóre opowiadają o miłości, inne o nienawiści. Są historie radosne i smutne. Te najbardziej wzruszające są o przyjaźni i wierności. Ale ta jest o czymś innym … o cierpliwości.
 
***
03.03.2011
 
Był sobie prokurator. Na imię miał Zbigniew. I miał przyjaciela. Poznali się, kiedy był jeszcze młodym asesorem. Przyjaciel Ireneusz nauczył go jak poruszać się w skomplikowanym świecie prokuratury. Czasem chodzili razem na piwo i podczas tych spotkań - w bardzo luźnej i przyjacielskiej atmosferze - wymieniali się doświadczeniami wyniesionymi z prowadzonych śledztw.
 
Mijały lata, aż nadszedł pamiętny 10 kwietnia 2010 roku. Od tego czasu, z nikomu nieznanych prokuratorów stali się postaciami medialnymi. Musieli chodzić na konferencje prasowe, odpowiadać na dziesiątki – nierzadko trudnych – pytań.
Ale na tę okoliczność wypracowali jedną skuteczną metodę.
Ta metoda nazywała się „Czekamy na dokumenty”.
 
Mijały kolejne lata. Dzięki niestrudzonemu ministrowi obrony, armia polska została zredukowana do gabinetu ministra i jego osobistej sekretarki. Granic Rzeczpospolitej chroniła firma ochroniarska „MilitaRus”, w której udziały mieli jacyś biznesmeni z Wysp Dziewiczych. Nikt nie sprawdził kim byli, ponieważ nikomu ta wiedza nie była potrzebna.
 
W związku z likwidacją armii, zlikwidowano praktycznie również Prokuraturę Wojskową, gdyż nie miała ona już czym się zajmować. W gwarnym dawniej budynku prokuratury Zbigniew i Ireneusz przebywali już sami. I mogliby zapewne spokojnie zakończyć tam pracę, zamknąć drzwi i wyrzucić klucz, gdyby nie fakt, że śledztwo „… w sprawie zaistniałego w dniu 10 kwietnia 2010 roku w pobliżu lotniska wojskowego w Smoleńsku na terenie Federacji Rosyjskiej nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym …”  nie mogło się zakończyć. Dokumenty bowiem nadal nie nadchodziły.
A oni dalej cierpliwie czekali.
 
Pewnego dnia Ireneusz otrzymał informację, że osiągnął wiek emerytalny i  dla niego czas czekania już się zakończył.
 
Zbliżał się koniec kolejnego roku.
Prokurator Zbigniew - już samotnie - siedząc w pokoju, w którym razem z przyjacielem spędzali długie wieczory, dyskutując o przyczynach „zaistniałego przed laty nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym”, spoglądał przez okno. Widział zbliżający się zmierzch, roześmianych ludzi udających się do swoich domów, przez okna których mógł dostrzec palące się lampki choinek.
 
I nagle zupełnie niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi.  Do pokoju samotnego Zbigniewa wszedł prokurator rosyjski. W zniszczonej torbie miał pożółkłe resztki dokumentów, na którą Zbigniew czekał od wielu, wielu lat. Rosjanin usiadł obok niego i w milczeniu przekazał mu ostatnie tomy akt.
Zbigniew spojrzał na kalendarz - na ostatniej kartce protokołu umorzenia śledztwa mógł wreszcie wpisać datę:  31 grudzień 2035 r.
 
Zbigniewa już nie ma – przeszedł na emeryturę, tak jak jego przyjaciel Ireneusz. Ale pamięć po nich pozostała.
 
Jako tych, którzy prowadzili najdłuższe śledztwo nowożytnej Europy. 
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


Przesłane pliki (50) http://www.youtube.com/user/LovePeace102
Zakazany, ukrywany 27 lat film.Jak "Bolek" Wałęsa zniszczył Solidarność? 1-cz





Kraj
Na wstępie chciałbym wszystkim zaproponować bardzo aktualny tekst Pawła Lisieckiego z Rzepy pt. "Szaleństwo, zbrodnia i atmosfera nagonki", zakończony zdaniem: „Komentując wydarzenia w Łodzi, premier Tusk powiedział: “To dramat, który wszyscy przeżywamy. Liczę na to, że wszyscy w Polsce otrzeźwiejemy”. To mądre słowa. O ile premier będzie je umiał najpierw zastosować do siebie i do swego obozu politycznego”.

Ze swej strony przewiduję, że to, co się stało  w Łodzi będzie miało swoje dalsze tragiczne następstwa. Przewidziałem zresztą, że katastrofa pod Smoleńskiem tylko otworzyła wór z katastrofami, których finałem będzie gigantyczna katastrofa, po której Tusk upadnie…
Bo tak jak prawdziwe są słowa Lisieckiego i innych, poza-salonowych komentatorów, dotyczące trwającej od 5-ciu lat nagonki na PIS i braci Kaczyńskich, z których jeden nie żyje, a drugi miał być właśnie zabity, to jednak nie został zauważony najważniejszy – nie dotyczący polityków efekt polityki Donalda Tuska.
Jego konsekwencją będzie tragedia przekraczająca rozmiary katastrofy pod Smoleńskiem, powodzie i dzisiejszy mord polityczny. I wcale nie mam na myśli katastrofy gospodarczej, do której Donald Tusk też nas doprowadzi...
Chodzi mi o tragiczne w skutkach dla przyszłych losów Polski i Polaków cięcie toporem po naszych rodzinach, przyjaźniach i solidarności ( przez duże i małe „S”) - którą tak się szczyciliśmy przed światem.
Tusk Co. dokonał bowiem rzeczy niebywałej, której nie udało się dokonać okupantom oraz komunistycznej władzy.
Tusk Co.  tępym toporem na lata podzielił Polaków na dwie zwalczające się grupy: " postępową i zacofaną" . W tej postępowej – Tusk ulokował siebie i PO, zaś w zacofanej - PIS i Kaczyńskich.

Oczywiście, ten zabieg dokonany został zupełnie świadomie - przy pomocy anty-polskich mediów, w tym głównie GW i TVN, często reprezentujących interesy zupełnie nam obce. Po to tylko, by słaba, wewnętrznie rozbita Polska nie zagrażała Europie…Cel dawnych „internacjonałów”, budujących kiedyś komunizm został – dzięki Tuskowi osiągnięty w III RP.
To swoiste cięcie po Narodzie jest niebywałe w całej historii Polski i doświadczają go wszyscy: pokłóceni na śmierć siostry i bracia (zwolennicy PIS i PO), koledzy i koleżanki z którymi nie warto się spotykać, aby nie doszło do awantury, a nawet małżeństwa, bliskie rozpadu ze względu na sympatie i anty-patie polityczne. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze posty w Onecie, gdzie zdanie: „wolę cierpieć głód i być bez pracy, niżby miał rządzić PIS i Kaczyński” , to jedno z najdelikatniejszych określeń, odnoszących się do dzisiejszej sytuacji Polski.
Zatem to nie PIS, lecz PO stało się sektą, którą jej lider prowadzi do zbiorowego samobójstwa.

Co gorsza, przeciwnicy tej sekty są skazani na tę samą drogę, gdyż Tusk zmierza do absolutnej władzy, swoistej neo-komuny, gdzie istnieje tzw. konstruktywna opozycja, całkowicie podporządkowana czarnemu mesjaszowi. Tusk – przy pomocy anty-polskich mediów rozegrał Polaków bezbłędnie, kwalifikując wszystkich, którzy mieli wątpliwości, np. co do kontraktu katarskiego, prywatyzacji szpitali, Traktatu Lizbońskiego lub przyjęcia Euro - do grona ciemnogrodu. Resztę uczynili jego przyboczni, kwalifikując wszystkich mających inne opinie niż podobające się liderowi sekty – do grona pisowskich lizusów. Zaczęło się dożynanie PIS-u… Niestety, teraz także dosłowne.
Tak wyeliminowano z tej „lepszej” Polski pokaźne grono dziennikarzy i publicystów. Ten proces zresztą trwa nadal, np. w TVP. W tym samym czasie, rozpadały się i nadal rozpadają dawne przyjaźnie, dawna solidarność między ludźmi, a nawet łączące ludzi więzy krwi. Zatem odpowiedź na pytanie:
Dlaczego Tusk i PO mają nadal takie poparcie, gdy wszystkie cudy Tuska okazały się oszustwem, a już za chwilę czekają nas podwyżki cen, krach gospodarczy a bezrobocie nieustannie rośnie? – jest banalnie prosta. Większa część Polaków zainwestowała bowiem zbyt wiele w Tuska, by się teraz z Tuska wycofać !
Bo trudno jest wrócić do dawnej przyjaźni, zakończonej karczemną awanturą w wyniku różnicy zdań na temat kontraktu katarskiego, czy katastrofy pod Smoleńskiem. Trudno jest poskładać więzy rodzinne, gdy padły słowa usłyszane z ust telewizyjnych autorytetów, jak Niesiołowski, Kutz, Palikot, Bartoszewski czy Wajda ! Trzeba więc nadal iść za czarnym mesjaszem, w którego zainwestowało się np. 30-letnią przyjaźń lub rodzinne związki.
Ten podział Polaków, dokonany tępym toporem Tuska, będzie się jątrzył przez lata, aż do dnia wielkiej katastrofy.
Czy będzie to rodzaj wojny domowej, którą ogłosił Wajda – nie wiem..
Wiem tylko, że Polska może się odrodzić dopiero po tej katastrofie.
Niestety, odrodzenie nie nastąpi bez katastrofy, gdyż – jak wskazują sondaże – aż ok.40% ludzi zainwestowało w czarnego mesjasza i nadal będzie na niego głosować. Pamiętajmy, że dzięki mediom - tę „postępową” Polskę Tuska zasilili dawni agenci SB, anty-lustratorzy, feministki, pederaści i lesbijki, sataniści i ateiści, sekretarze PZPR oraz nietykalni do dziś – komunistyczni zbrodniarze. I te 40% nadal będzie żyło nadzieją, że czarny mesjasz ich uratuje, bądź - jak owi gracze giełdowi, obserwujący gwałtowne spadki indeksów - że któregoś dnia odzyskają to, co w Tuska zainwestowali.
Takiej jednak możliwości nie ma i nigdy nie będzie – jesteśmy już na równi pochyłej, ku katastrofie: i to wszyscy – z winy tych, których jest większość i którzy uwierzyli w postępowego Tuska i jego cudy. Czas cudów jednak dawno się skończył i plagi już tylko przed nami…
 

źródło

ANEKS.
FINANSE  KONDOMINIUM.


Wydatki publiczne w 2011 r.
W 2011 r. wydatki publiczne wyniosą 697,7 mld zł, podczas gdy w 2008 r., w 2009 r. i w 2010 r. wyniosły odpowiednio 534 mld zł, 588,6 mld zł i 647,9 mld zł. Oznacza to zwiększenie w 2011 r. w stosunku do roku poprzedniego wydatków publicznych o 49,8 mld zł, czyli o 7,7 proc.
W 2011 r. sektor publiczny wydaje:
22 124 zł na sekundę (w 2010 r. – 20 545 zł, w 2009 r. – 18 664 zł, a w 2008 r. – 16 887 zł),
1 327 435 zł na minutę (w 2010 r. – 1 232 686 zł, w 2009 r. – 1 119 863 zł, a w 2008 r. – 1 013 206 zł),
79 646 116 zł na godzinę (w 2010 r. – 73 961 183 zł, w 2009 r. – 67 191 781 zł, a w 2008 r. – 60 792 350 zł),
1 911 506 800 zł dziennie (w 2010 r. – 1 775 068 400 zł, w 2009 r. – 1 612 602 740 zł, a w 2008 r. – 1 459 016 393 zł).
Oznacza to, że przeciętny Polak, włączając w to niemowlaków, bezrobotnych i emerytów, płaci rocznie podatki i różnego typu składki w wysokości 18 270 zł (w 2010 r. – 16,8 tys. zł, w 2009 r. – 15,4 tys. zł, a w 2008 r. – 14,3 tys. zł) rocznie, czyli ponad 1520 zł (w 2010 r. – ponad 1400 zł, w 2009 r. około 1300 zł, a w 2008 r. – około 1200 zł) miesięcznie.
Na Polaka pracującego przypada ponad 43 tys. zł (w 2010 r. – 38,6 tys. zł, w 2009 r. – 35,4 tys. zł, a w 2008 r. – 33 tys. zł) rocznie, czyli około 3590 zł (w 2010 r. – ponad 3200 zł, w 2009 r. – 2950 zł, a w 2008 r. – 2750 zł) miesięcznie!
Gdyby nie było wydatków publicznych, każdy pracujący Polak byłby bogatszy średnio o prawie 3600 zł miesięcznie (wyższe zarobki i niższe ceny)! To tak jakby pracownik zarabiający średnią krajową, czyli ponad 2500 zł netto, zarabiał 6100 zł.
To nie wszystko. Zadłużenie sektora finansów publicznych na koniec 2010 r. wyniosło około 765,8 mld zł (na koniec 2009 r. – 658,8 mld zł), czyli było o 52,5 proc. wyższe niż na koniec 2007 r., kiedy wynosiło około 502 mld zł.

Oznacza to, że poprzez kredyty sektora publicznego przeciętny Polak zadłużony jest już na
20 tys. zł (na koniec 2009 r. – 17,3 tys zł)!
W 2011 r. wydatki publiczne stanowią 46,6 proc. PKB, podczas gdy w 2009 r., 2008 r. i 2007 r. wynosiły odpowiednio: 44,5 proc., 42 proc. i 41,5 proc. PKB.

Dochody publiczne, które w 2008 r. wynosiły 514 mld zł, w 2009 r. 539,7 mld zł, a w 2010 r. 558,6 mld zł w 2011 r. wzrastają do 622,3 mld zł.
Dochody budżetu państwa w 2011 r. zaplanowano na poziomie 273,3 mld zł (w 2010 r. – 249,6 mld zł), a wydatki – 313,5 mld zł (w 2010 r. – 301,2 mld zł).

http://tomaszcukiernik.pl/o-mnie/wyjasnienie-licznika/