WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
czwartek, 3 listopada 2011
keine Budapest * Будапешта nie budiet
Budapesztu nie będzie
rys. Jacek Wilk/GP
Analizę wyborów i strategii partyjnej należy zacząć od opisu stanu społeczeństwa i dążeń większości głosujących, a nie od tego, kto ma rację, chyba że chce się żyć w rzeczywistości wirtualnej. Prawda nie ma żadnego znaczenia na wyborach, ale to, co większość za prawdę uważa. Jeśli wyborcy prawdę odrzucają, gdyż się jej boją, tym gorzej dla jej głosicieli.
Trzeba przestać się oszukiwać. Żyjemy nie tylko w innym społeczeństwie niż w 1980 r. czy 1989 r., ale nawet w roku 2005. Polska Kiszczaka i Michnika wyhodowała już od kołyski pięć roczników ludzi dorosłych, +18.
Możliwości manipulacji i pokojowego sterowania społecznego są obecnie o wiele większe niż w komunizmie, a potrzeba wolności i niezależności zanika w miarę, jak niszczona jest tożsamość i poczucie przynależności do wspólnoty narodowej i obywatelskiej jako wartości, której warto bronić.
Na powszechność przeświadczenia o bezsensie i nieskuteczność tej obrony wskazuje 51-proc. bojkot. Oprócz ludzi całkowicie ignorujących politykę w skład tej grupy wchodzą przekonani, że i tak wybory zostaną sfałszowane, że nic w tym zdegenerowanym systemie nie da się zmienić, a między głównymi antagonistami – PO i PiS nie ma żadnej różnicy – to ci z Warszawy. Reakcje tej większości na kryzys będą rozstrzygające, a nie musi ona buntować się, może emigrować. To bezpieczne i skuteczne rozwiązanie z punktu widzenia indywidualnego. Ewentualne protesty uliczne sfrustrowanej grupy bojkotującej fasadową demokrację są łatwe do skanalizowania w tym systemie, dzięki monopolowi medialnemu. Dlatego naszym głównym zadaniem powinno być uderzenie w reżymowe media, ich całkowity bojkot i zwalczanie na każdym kroku.
Niezależność niepotrzebna
Polska stała się członkiem Unii Europejskiej w połowie 2004 r. Poważne zmiany nie były jeszcze widoczne w czasie kampanii wyborczej jesienią 2005 r., ale od tego czasu dwa mln Polaków wyjechało do pracy, a wkrótce wyjadą kolejne miliony. „Dziadek z Wehrmachtu”, który był zagrywką nieuczciwą i niesprawiedliwą, okazał się wtedy skuteczny, ale dziś wszelki brak posłuszeństwa wobec Niemiec, które rządzą Unią, jest przez większość odrzucany i potępiany. Nie chodzi w tym wypadku o niedostrzeganie zagrożeń dla interesów Polski (likwidacja stoczni na korzyść niemieckich, zablokowanie Świnoujścia i Szczecina itp.), te bowiem wszyscy widzą, ale dla większości są one obojętne, w jej odczuciu bezpośrednio nie uderzają bowiem w dobro indywidualne. Jeśli będziemy bronić jako państwo naszych interesów, Niemcy (Unia) będą niezadowolone z Polaków, nie poklepią po plecach i nie dostaniemy roboty, jak wyjedziemy. Dlatego trzeba się łasić i co najwyżej wyżebrywać kasę. Pełzanie jest bezpieczniejsze i skuteczniejsze. Nieprzypadkowo w miastach portowych wygrała PO, a obietnice fikcyjnych miliardów z Unii bardziej przekonują niż ostrzeżenia przed skutkami zadłużenia.
W wypadku Rosji sytuacja jest inna. Tu nikt nie spodziewa się korzyści, ale widzi i boi się zagrożenia. I znów, ten kto będzie troszczyć się o zadowolenie Putina z Polaków – wygra. Przecież jeśli będziemy bronili naszych interesów, to strącą kolejny samolot albo jeszcze gorzej. Unia i USA popierają Rosję, więc ta jest bezkarna i może wszystko, a zatem siedźmy cicho, poświęćmy kogo trzeba, lokajstwo zapewni nam spokój i bezpieczeństwo – uważa większość głosujących.
Kto chce wygrać wybory w obecnym społeczeństwie, nie może podkreślać dążenia do godności, wolności, niezależności, obrony interesów państwa, ale powinien chwalić się spolegliwością wobec możnych. Ewentualnie może sobie poszczekać na Amerykę, Kreml będzie jeszcze bardziej zadowolony. Mówienie o samodzielnej polityce zagranicznej to samobójstwo. Kto chce wygrać, musi obiecać, że będzie robił dobrze możnym Eurazji.
Polska niepotrzebna
Większość wyborców nie chce mieć żadnych problemów wynikających z polskości. Zapomnieć, nie wracać do przeszłości i mieć spokój. Kto zatem mówi o jakiejś Polsce, jej tradycji, zwłaszcza o walkach o niepodległość – przegra, gdyż większość nie zaryzykuje nawet kiwnięcia palcem w obronie kraju. Historia może być co najwyżej folklorem.
Takie są dalekosiężne skutki okrągłego stołu, czyli zanegowania wszelkich zasad moralnych, sensu walki o dobro wspólne i późniejszego lansowania przez 20 lat różnego typu kanalii na bohaterów.
Mówienie dziś o przynależności do wspólnoty narodowej czy obywatelskiej i wynikających stąd obowiązkach, a zwłaszcza idei obrony interesów państwa na forum międzynarodowym, może tylko pogrążyć w oczach większości głosujących. Polska powinna być terytorium administracyjnym bez żadnych wymagań wobec Rosji i Niemiec. Można się nawet spodziewać, że w miarę rozkładu spowodowanego systemem państwa mafijnego większość oczywiście nie zbuntuje się przeciwko korupcji i gangsterce, ale zapragnie przybycia Niemiec i wprowadzenia wreszcie porządku, gdyż nie będzie to wymagało od niej żadnego ryzyka i wysiłku.Laicyzacja postępuje
Wśród wyborców Ruchu Palikota dominują ludzie młodzi (ok. 63 proc.), wychowankowie Polski Michnika i Kiszczaka, gdyż są to osoby do 39. roku życia; najstarsi z nich w 1989 r. mieli 17 lat. Taki sam procent wyborców RP pochodzi ze wsi i małych miasteczek, czyli regionów, gdzie najsilniejsze są wpływy Kościoła i PiS. Hasła antyreligijne, antykościelne spotkały się tam z dużym i rosnącym poparciem. Grupa ta, pozbawiona perspektyw, chce awansować, a dzięki reżymowym mediom już wie, co jest lansowane.
Proces laicyzacji będzie postępował w przyspieszonym tempie, a walka z nim z pozycji Radia Maryja spowoduje tylko wzrost popularności Palikota - utożsamienie wszystkich przeciwników nowego wspaniałego świata postępu z katolickimi fundamentalistami. Hierarchia Kościoła katolickiego, popierając PO i tolerując barbarzyństwo na Krakowskim Przedmieściu, jest już duchowo przygotowana nawet do rozmów z Palikotem. Przyjęcie obyczajowej płaszczyzny konfrontacji wyznaczonej przez przeciwnika przesłoni istotę konfliktu i zakończy się dla Polski klęską.
Kanalizacja buntu
Nasi przeciwnicy lepiej od nas wiedzą, jaki rozmiar może przybrać kryzys i dlatego z pewnością służby przygotowały się na jego nadejście i skanalizowanie buntu, by system bezprawia pozostał niezagrożony. Jednym z elementów strategii było wylansowanie Palikota i jego partii. Stoją przed nią dwa zadania: zastąpić zużyty i niepotrzebny już SLD oraz skanalizować ewentualny bunt, by nie wzmocnił on PiS.
SLD stało się dla oligarchii niepotrzebne, gdyż służby powołały, a reżymowe media wylansowały skuteczniejszego obrońcę interesów ekonomicznych – PO. Ponadto postkomuniści utracili zdolność przyciągania młodych. Palikot jest idealnym rozwiązaniem dla pokolenia dzieci Kiszczaka i Michnika, które wybrało przyszłość. Poza tym nie kojarzy się ze starym komunizmem, a już za tydzień nikt nie będzie pamiętał o jego związkach z PO.
Zasady kanalizowania niezadowolenia są znane. Trzeba przejąć k i e r o w n i c t w o w fazie wstępnej, by vacuum było zapełnione. Jesteśmy dokładnie w tym momencie. Trzeba być znanym i wylansowanym do takiej roli przez media. Te już pracują.
Palikot będzie przedstawiany jako główny opozycjonista wobec PO. To on, w świadomości większości, stanie sią realną opozycją, dążącą do reform, a jednocześnie spolegliwą wobec Niemiec i Rosji (to akurat prawda). PiS, zepchnięty do roli obrońcy przed dechrystianizacją, będzie raczej postrzegany jako niezdolny do prawdziwej opozycji. Pozory są zawsze dla ludzi ważniejsze od rzeczywistości. A matrix będą tworzyć reżymowe media.
Porównanie z Węgrami jest nietrafne, gdyż tam nie udało się stworzyć skutecznej alternatywy wobec Orbana, a katastrofa postkomunistów była całkowita. Leżące na uboczu i małe Węgry nie są tak ważne dla Rosji jak Polska, przez którą prowadzi droga do Niemiec, i bez złamania ducha której realizacja Putinowskich planów zjednoczenia Eurazji jest niemożliwa.
Racjonalne jądro
Jedną z przyczyn całkowitego désintéressement ze strony większości dla obrony niezależności Polski jest widoczny dla wszystkich brak sojusznika Państwa polskiego. W sytuacji popierania przez Unię i USA podporządkowania naszego kraju Rosji, wszelki sprzeciw uznawany jest za bezcelowy i bezsensowny. W takiej sytuacji prawdziwe patriotyczne kierownictwo polityczne nie sprzedawałoby kraju, lecz starało się przeczekać trudny okres do choćby czasowej zmiany koniunktury (a są znaki, że ta właśnie nadchodzi), koncentrując się na budowie siły wewnętrznej kraju, w tym ekonomicznej, by przejść w korzystnych warunkach do działania. Lokaje natomiast rozkradają państwo, niszcząc je, gdyż też chcą zdążyć i starają się wyprzedzać życzenia możnych, by zasłużyć na apanaże poza granicami, jednak w Unii, a nie na Kremlu.
Józef Darski
ACTION STATION
( )
W fazie przygotowania do ataku konieczny jest napływ do Polski kapitału spekulacyjnego, który lokowany jest przy relatywnie niskiej wartości złotego (za jednostkę obcej waluty spekulant otrzymuje więcej złotego). Spekulanci nie trzymają jednak złotego w swoim portfelu. Pieniądz, który nie pracuje to utracone dochody. Spekulanci nabywają w Polsce złotowe aktywa. Prześledźmy skalę zagranicznych inwestycji spekulacyjnych w Polsce w latach 2007-2011.
Zagraniczne inwestycje portfelowe w Polsce
Do III kwartału 2008 r. inwestycje zagranicznych spekulantów w polskie akcje i obligacje sięgały poziomu ok. 70 mld euro. Po załamaniu systemu bankowego na zachodzie doszło do raptownej realizacji zysków i ucieczki kapitału na kwotę rzędu 20 mld euro (minimum w I kwartale 2009 r.). W ciągu dwóch ostatnich lat spekulanci zainwestowali w Polsce dodatkowe 30-50 mld euro i wywindowali zagraniczne inwestycje spekulacyjne w Polsce na koniec II kwartału 2011 r. do ponad 100 mld euro. Gdy spekulanci postanowią zrealizować zyski i wycofać kapitały tylko do poziomu z I kwartału 2009 r. z giełdy i rynku obligacji odpłynie nawet 50 mld euro. Rezultat to krach na giełdzie, spadek cen obligacji oraz wywindowanie rentowności obligacji (stopy procentowej) w górę.
O realności finansowego kataklizmu w Polsce są przekonane władze monetarne. Marek Belka wprost oświadczył o możliwości wycofania się z Polski funduszy spekulacyjnych i inwestorów długoterminowych.
Prezes NBP roni krokodyle łzy, że banki w Polsce nie kupują za posiadane góry złotego papierów skarbowych. I to mimo ich wyższej rentowności niż środki na rachunkach banków w NBP. Wygląda na to, że rynek już wie, że polskie papiery skarbowe to trefny towar.
Prawdopodobnie na wypadek załamania rynku obligacji państwowych na poważnie wspomina się o druku złotego przez NBP wprost na rachunek rządu. Zyski kursowe z dewaluacji złotego mają nie trafiać w całości na konto rezerw, a zwiększyć bezpośrednio zysk NPB wypłacany rządowi. Andrzej Lepper śmieje się zza grobu z idiotów. Gdy proponował to kilka lat temu był traktowany i określany właśnie jako idiota. A dzisiaj? Prof. Dariusz Filar – doradca Tuska, były członek Rady Polityki Pieniężnej nie widzi w tym nic zdrożnego: „z części zysku z niezrealizowanych różnic kursowych tworzy się rezerwę na ryzyko kursowe, z czego pokrywana będzie strata, gdy nastąpi odwrócenie trendu. – O resztę powiększa się zysk brutto. Następnie odejmuje się koszty, straty z lat poprzednich itd. I z uzyskanego zysku netto 95 proc. trafia do budżetu. Pieniądze wirtualne z rezerw walutowych zamienia się na rzeczywiste, które wpłyną do budżetu przez powiększenie emisji pieniądza.”. Szacowana wielkość tej nadzwyczajnej emisji złotego sięga nawet ok. 25 mld zł, i co do rzędu wielkości odpowiada planowanemu deficytowi budżetowemu na 2012 r.
Załamanie giełdy i rynku papierów skarbowych to finansowy armageddon. Wraz z postępującym krachem na rynku nieruchomości fatalnie wróży konsumpcji i inwestycjom. Krach zmniejsza rynkową wartość majątku konsumentów i przedsiębiorców oraz zwiększa niepewność. Polacy zaczęli bać się przyszłości, ograniczają wydatki, zwiększają oszczędności.
No właśnie oszczędności. Siła złego na jednego. Akcje i obligacje to nie jedyna forma inwestycji zagranicznych spekulantów w Polsce.
Zagraniczne kredyty i depozyty dla banków w Polsce
System bankowy w Polsce od 2007 r. jest obficie zasilany z zagranicy poprzez udzielanie bankom w Polsce kredytów oraz składanie depozytów. W latach 2007-2008 kwota tych inwestycji podwoiła się do 40 mld euro. Po stabilizacji w 2009 r. (eskalacja kryzysu finansowego) ponownie wzrosła osiągając ok. 54 mld euro na koniec II kwartału 2011 r.
Na wzrost zagranicznych inwestycji w polskim system bankowy w najbliższej przyszłości nie ma co liczyć. Wręcz przeciwnie. Banki na zachodzie są zagrożone kolejnym tąpnięciem. Straty na obligacjach państwowych europejskich bankrutów (na razie Grecja, Irlandia, Hiszpania) pogrążają m.in. banki niemieckie i francuskie. Ponownie grozi wyschnięcie rynku międzybankowego. Wówczas jedynym ratunkiem dla bankowych spekulantów stanie się wyssanie kapitału m.in. z banków w Polsce. Polska zostanie zarażona kryzysem bankowym.
Podsumowując, zagraniczne inwestycje w Polsce w akcje, obligacje i system bankowy wynoszą na koniec II kwartału 2011 r. ponad 150 mld euro, a ich przyrost po ostatniej ucieczce kapitału z Polski na przełomie 2008 i 2009 wyniósł ok. 64 mld euro. Tak jak łatwo kapitały napłynęły, tak łatwo mogą odpłynąć drenując Polskę z rezerw walutowych wnoszących na koniec września 2011 r. ok. 74 mld euro. Nawet w przypadku odpływu tylko tej części kapitału spekulacyjnego, która napłynęła do Polski przez ostatnie dwa lata, NBP jest skazany na klęskę przy hipotetycznej próbie obrony sztucznie umocnionego złotego. Rezerwy NBP po prostu są za małe.
Na tacy z walutą po atrakcyjnej cenie (tania waluta, mocny złoty) znajdują się nie tylko nasze oficjalne rezerwy walutowe. Do operacji wydrenowania Polski międzynarodowi spekulanci i ich pomocnicy w Polsce przygotowali się bardzo dobrze. Wspaniałomyślnie pozwolili nam zadłużyć się w Międzynarodowym Funduszu Walutowym (30 mld dolarów w ramach elastycznej linii kredytowej). NBP oferuje także bankom w Polsce dostęp do dolarów i euro w ramach umów swapowych.
Wygląda na to, że decydenci już wszystko wiedzą. A Polacy? Do końca nie mają poznać prawdy. Przeznaczono im rolę owieczek do strzyżenia lub do zarżnięcia. Aby cyrk kręcił się dalej ferajna Palikota uruchomia zgrane tematy zastępcze. Na początek zdejmowanie krzyży. Byle dalej od niebezpiecznych tematów.
49 komentarzy |
http://urbas.blog.onet.pl/ |
Subskrybuj:
Posty (Atom)