WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
czwartek, 3 listopada 2011
ACTION STATION
( )
W fazie przygotowania do ataku konieczny jest napływ do Polski kapitału spekulacyjnego, który lokowany jest przy relatywnie niskiej wartości złotego (za jednostkę obcej waluty spekulant otrzymuje więcej złotego). Spekulanci nie trzymają jednak złotego w swoim portfelu. Pieniądz, który nie pracuje to utracone dochody. Spekulanci nabywają w Polsce złotowe aktywa. Prześledźmy skalę zagranicznych inwestycji spekulacyjnych w Polsce w latach 2007-2011.
Zagraniczne inwestycje portfelowe w Polsce
Do III kwartału 2008 r. inwestycje zagranicznych spekulantów w polskie akcje i obligacje sięgały poziomu ok. 70 mld euro. Po załamaniu systemu bankowego na zachodzie doszło do raptownej realizacji zysków i ucieczki kapitału na kwotę rzędu 20 mld euro (minimum w I kwartale 2009 r.). W ciągu dwóch ostatnich lat spekulanci zainwestowali w Polsce dodatkowe 30-50 mld euro i wywindowali zagraniczne inwestycje spekulacyjne w Polsce na koniec II kwartału 2011 r. do ponad 100 mld euro. Gdy spekulanci postanowią zrealizować zyski i wycofać kapitały tylko do poziomu z I kwartału 2009 r. z giełdy i rynku obligacji odpłynie nawet 50 mld euro. Rezultat to krach na giełdzie, spadek cen obligacji oraz wywindowanie rentowności obligacji (stopy procentowej) w górę.
O realności finansowego kataklizmu w Polsce są przekonane władze monetarne. Marek Belka wprost oświadczył o możliwości wycofania się z Polski funduszy spekulacyjnych i inwestorów długoterminowych.
Prezes NBP roni krokodyle łzy, że banki w Polsce nie kupują za posiadane góry złotego papierów skarbowych. I to mimo ich wyższej rentowności niż środki na rachunkach banków w NBP. Wygląda na to, że rynek już wie, że polskie papiery skarbowe to trefny towar.
Prawdopodobnie na wypadek załamania rynku obligacji państwowych na poważnie wspomina się o druku złotego przez NBP wprost na rachunek rządu. Zyski kursowe z dewaluacji złotego mają nie trafiać w całości na konto rezerw, a zwiększyć bezpośrednio zysk NPB wypłacany rządowi. Andrzej Lepper śmieje się zza grobu z idiotów. Gdy proponował to kilka lat temu był traktowany i określany właśnie jako idiota. A dzisiaj? Prof. Dariusz Filar – doradca Tuska, były członek Rady Polityki Pieniężnej nie widzi w tym nic zdrożnego: „z części zysku z niezrealizowanych różnic kursowych tworzy się rezerwę na ryzyko kursowe, z czego pokrywana będzie strata, gdy nastąpi odwrócenie trendu. – O resztę powiększa się zysk brutto. Następnie odejmuje się koszty, straty z lat poprzednich itd. I z uzyskanego zysku netto 95 proc. trafia do budżetu. Pieniądze wirtualne z rezerw walutowych zamienia się na rzeczywiste, które wpłyną do budżetu przez powiększenie emisji pieniądza.”. Szacowana wielkość tej nadzwyczajnej emisji złotego sięga nawet ok. 25 mld zł, i co do rzędu wielkości odpowiada planowanemu deficytowi budżetowemu na 2012 r.
Załamanie giełdy i rynku papierów skarbowych to finansowy armageddon. Wraz z postępującym krachem na rynku nieruchomości fatalnie wróży konsumpcji i inwestycjom. Krach zmniejsza rynkową wartość majątku konsumentów i przedsiębiorców oraz zwiększa niepewność. Polacy zaczęli bać się przyszłości, ograniczają wydatki, zwiększają oszczędności.
No właśnie oszczędności. Siła złego na jednego. Akcje i obligacje to nie jedyna forma inwestycji zagranicznych spekulantów w Polsce.
Zagraniczne kredyty i depozyty dla banków w Polsce
System bankowy w Polsce od 2007 r. jest obficie zasilany z zagranicy poprzez udzielanie bankom w Polsce kredytów oraz składanie depozytów. W latach 2007-2008 kwota tych inwestycji podwoiła się do 40 mld euro. Po stabilizacji w 2009 r. (eskalacja kryzysu finansowego) ponownie wzrosła osiągając ok. 54 mld euro na koniec II kwartału 2011 r.
Na wzrost zagranicznych inwestycji w polskim system bankowy w najbliższej przyszłości nie ma co liczyć. Wręcz przeciwnie. Banki na zachodzie są zagrożone kolejnym tąpnięciem. Straty na obligacjach państwowych europejskich bankrutów (na razie Grecja, Irlandia, Hiszpania) pogrążają m.in. banki niemieckie i francuskie. Ponownie grozi wyschnięcie rynku międzybankowego. Wówczas jedynym ratunkiem dla bankowych spekulantów stanie się wyssanie kapitału m.in. z banków w Polsce. Polska zostanie zarażona kryzysem bankowym.
Podsumowując, zagraniczne inwestycje w Polsce w akcje, obligacje i system bankowy wynoszą na koniec II kwartału 2011 r. ponad 150 mld euro, a ich przyrost po ostatniej ucieczce kapitału z Polski na przełomie 2008 i 2009 wyniósł ok. 64 mld euro. Tak jak łatwo kapitały napłynęły, tak łatwo mogą odpłynąć drenując Polskę z rezerw walutowych wnoszących na koniec września 2011 r. ok. 74 mld euro. Nawet w przypadku odpływu tylko tej części kapitału spekulacyjnego, która napłynęła do Polski przez ostatnie dwa lata, NBP jest skazany na klęskę przy hipotetycznej próbie obrony sztucznie umocnionego złotego. Rezerwy NBP po prostu są za małe.
Na tacy z walutą po atrakcyjnej cenie (tania waluta, mocny złoty) znajdują się nie tylko nasze oficjalne rezerwy walutowe. Do operacji wydrenowania Polski międzynarodowi spekulanci i ich pomocnicy w Polsce przygotowali się bardzo dobrze. Wspaniałomyślnie pozwolili nam zadłużyć się w Międzynarodowym Funduszu Walutowym (30 mld dolarów w ramach elastycznej linii kredytowej). NBP oferuje także bankom w Polsce dostęp do dolarów i euro w ramach umów swapowych.
Wygląda na to, że decydenci już wszystko wiedzą. A Polacy? Do końca nie mają poznać prawdy. Przeznaczono im rolę owieczek do strzyżenia lub do zarżnięcia. Aby cyrk kręcił się dalej ferajna Palikota uruchomia zgrane tematy zastępcze. Na początek zdejmowanie krzyży. Byle dalej od niebezpiecznych tematów.
49 komentarzy |
http://urbas.blog.onet.pl/ |
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz