WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
środa, 9 maja 2012
wtorek, 8 maja 2012
Jak zniszczono Państwo - Polskę
Informacje ogólne o wartości banknotów.
Nie są wiele warte banknoty, które straciły swą wartość gwałtownie, w wyniku jakichś zawirowań losowych. Przykładem takich banknotów są np. polskie banknoty będące w obiegu tuż przed wybuchem II wojny światowej, które zostały szybko unieważnione przez okupanta. U ludzi została duża ilość "papierków" bez pokrycia i mimo, że minęło od tego czasu już ponad 70 lat, to idealnie zachowane egzemplarze takich banknotów wyceniane są na kilkanaście, kilkadziesiąt złotych. Egzemplarze w stanach obiegowych są znikomej wartości kolekcjonerskiej (poniżej 1 zł).
Przykłady pospolitych banknotów IIRP, które były w obiegu tuż przed wybuchem II wojny światowej.
Ten sam los spotkał banknoty wojenne po zakończeniu II wojny światowej. Część banknotów polskich z roku 1940 i wszystkie z roku 1941 są obecnie bardzo pospolite. Egzemplarze używane nie maja praktycznie wartości kolekcjonerskiej, gdyż bardzo wiele zachowało się również w stanach idealnych, nawet w postaci nieotwieranych paczek z banderolami.
Przykłady pospolitych banknotów okupacyjnych Banku Emisyjnego w Krakowie 1940-1941
ANEKS I.
Krzysztof Kopeć.
Krzysztof Kopeć.
ANEKS II.
Znalezisko nr 01:
INNE.
APPEDIX.
Państwo wszędzie się wpierdala
2012-05-04 17:55 http://www.chujnia.pl/
Rzygać mi się chce już w tym niebieskim socjalistycznym raju na ziemi, gdzie każda ludzka działalnosć jest regulowana, reglamentowana i wielokrotnie opodatkowana. Koszty wzrosły mi ostatnio wyraźnie, więc oprócz tego, że pracuję na etacie, kręcę małą firmę robiącą to i owo, zacząłem szukać dorywczych biznesów. Gdzie oka i ucha nie przyłożę, to się interes wali jak tylko wyjąć go z szarej strefy i poddać wielokrotnym urzędniczym usprawnieniom, oczywiście dla dobra nas wszystkich. Kapitału wielkiego nie mam, a znam się na wielu rzeczach i różne rzeczy mogę robić. Tylko co? Najpierw kasa fiskalna, potem ewentualne pozwolenia, zaświadczenia, certyfikaty, normy, srormy i już chuj w dupę z interesem, bo w skali, w jakiej mogę robić te dodatkowe, to zwracałby się przez 10 lat. A ludzie szczęśliwi, bo wolni są. Wolni od trosk, bo państwo już troszczy się o nich i dba, żeby było im lepiej. Taksówka kosztuje 3 godziny pracy za 10 km, ale jak już prywatnym autem przewiozę kogoś za opłatą, to jestem przestępcą i społeczeństwo mnie piętnuje, bo woli płacić więcej. Dla własnego dobra, ma się rozumieć. Import czegoś? Tak, ale pod warunkiem spełniania wielu norm, przestawienia certyfikatów pochodzenia i diabli wiedzą czego jeszcze. W zasadzie nie opłaca się niczego sprowadzać w mikroskali i to nie dlatego, że transport - to to nie, to dlatego, że państwo dla dobra nas wszystkich sobie słono liczy za każdy najmniejszy zryw przedsiębiorczości. Tak to jest w okupowanym od zawsze kraju. A ludzie cieszę się z tego, bo im wmówiono, ze to dla nich dobra. I żaden z tych, kurwa, tępaków z dyplomami gównianych uczelni, będących na poziomie 5 klasy podstawówki 20 lat temu, nie rozumie, że on za to płaci i że to dlatego nie stać go na nic. Chyba, że sobie wmówi, że dobrze mu się żyje, bo ma 2-3-4 tysiące złotych netto. A gdyby tak wszystkim wypłacać pensję brutto i sami by odprowadzali te haracze, gdyby ceny były w sklepach netto, a podatki doliczane osobno przy kasie, to by się może lud nadwiślański obudził i zobaczył jak jest ruchany w dupsko bez lubrykantów. Wszędzie państwo reżimowe wtrąca swoje dobrodziejstwa podnoszące cenę każdego byle-gówna-w-detalu o 50 albo 100 procent. Jak dorosły człowiek zrobi coś drugiemu dorosłemu człowiekowi za ustaloną stawkę, ale nie odprowadzi z tego 80% podatków w przeróżnej formie, to już staje się przestępcą. I ludzie się do tej nagonki dołączają. Tępaki bez podstaw ekonomii od czasów co najmniej ruskiej okupacji po 45 roku. Nie chodzi mi przecież o duże interesy, tylko o taki prosty american dream - robię coś komuś, bo one tego potrzebuje, ja to robię dobrze i już - wszyscy zadowoleni. Niestety, tak to było dawno temu w Ameryce. Teraz wszędzie socjal, opresyjne państwo, gnojenie i wpierdalanie człowieka w kierat. Powoli, stopniowo, żeby się czasem owce nie połapały, że już właściwie od dawna na siebie nie pracują tylko na swojego pana. A jak nie będą się awanturować, to swój ochłap dostaną i na bon w tesco może starczyć nawet. Tfu! I liczę tym ludziom: popatrz, tutaj podatek taki, tutaj taki, tyle płacisz tu, tyle wydasz, tyle zarobisz brutto, czyli wszystkich podatków płacisz tyle i tyle (przeważnie ponad 70% zależnie od struktury). A niewolniki mówią z durnym uśmiechem na swoich dyplomowanych ryjach: ale co z tego, nie ma co myśleć o nieprzyjemnych rzeczach! Aaaaa! Wolność albo śmierć!
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Francuz zaprasza go do okna:
- Widzi pan tę autostradę?
- Tak.
- Ona kosztowała 20 miliardów franków, firma wypisała fakturę na 25, a różnicę przekazała mnie. Dwa lata później minister francuski udaje się do Polski i odwiedza swojego polskiego odpowiednika. Kiedy podjeżdża pod domostwo ministra, jego oczom ukazuje się najpiękniejszy pałac jaki widział w życiu. Pyta od razu:
- Nie rozumiem, dwa lata temu stwierdził pan, że prowadzę książęce życie, ale w porównaniu do pana... Polski minister podchodzi do okna:
- Widzi pan tam autostradę?
- Nie.
- No właśnie.
Kto powinien oglądać Euro 2012 zza krat?
Do sformułowania takiego pytania i takiej uwagi, skłaniają dzisiejsze wypowiedzi dwóch prominentnych postaci powiązanych z rządem Platformy Obywatelskiej: Pawła Grasia i Mirosława Drzewieckiego.
Na konferencji prasowej w towarzystwie Tomasza Arabskiego, rzecznik rządu Tuska, Paweł Graś, wspiął się na szczyty hipokryzji i kłamstwa twierdząc, że:
"Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do Euro 2012"
Czyli dla Grasia fakt, że od kilku miesięcy mamy do czynienia z falą dymisji najwyższych funkcjonariuszy policji i służb specjalnych, z Adamem Rapackim, przewodniczącym Komitetu ds. Bezpieczeństwa Turnieju EURO 2012 na czele, nie ma żadnego znaczenia. Także to, że pieniądze dotąd wydane na ten cel, poszły się ... że tak powiem ... wraz ze zdymisjonowanymi ... w błoto!
cogito.salon24.pl/410303,ucieczki-i-dymisje-o-nowym-rozdaniu
Okazało się, że do porządnego przygotowania pod względem bezpieczeństwa trzeciej co do wielkości imprezy sportowej świata, wystarczą dwa, trzy miesiące szkoleń. Nawet brak przyzwoitych połączeń drogowych i kolejowych, oraz remonty najważniejszych ulic, łącznie z trasami wylotowymi, nie stanowi według rządu Donalda Tuska, żadnej przeszkody w sprawnym przeprowadzeniu tej imprezy. To faktycznie cud!
A zanosi się, że nawet w powietrzu nie będzie bezpiecznie:
"Bezpieczeństwo lotnisk przed Euro zagrożone. Związkowcy z „Solidarności” zwracają uwagę, że zastępowanie doświadczonych firm, które dotąd zajmowały się obsługą samolotów, przez nieprzygotowane podmioty negatywnie wpływa na bezpieczeństwo lotnisk. W tej sprawie związkowcy wystosowali list otwarty do ministra transportu."
niezalezna.pl/26944-bezpieczenstwo-lotnisk-przed-euro-zagrozone
Także były minister sportu, Mirosław Drzewiecki, w TVN24 w "Fakty po faktach" prowadzonych przez Justynę Pochanke, z udziałem również Pawła Piskorskiego i Jacka Kurskiego, opowiadał podobne bajki (niektórzy nazywają je po prostu: wciskaniem kitu):
"Za czasów poprzedniej ekipy, UEFA ostrzegała, że nic nie jest zrobione ...
Poprzednia ekipa realizowała program "boisko boisko". Zauważyłem, że gdybym budowal w ich tempie 2,5 tys boisk, to potrzebowałbym na to ponad 200 lat ...
Grabarczyk uwierzył, że poprzednia ekipa zostawiła wszystko przygotowane jak trzeba i dlatego obiecywał że ze wszystkim zdąży ...
Wiadomo, ile stadion narodowy się buduje ... Musieliśmy robić cuda, rozdzielać na dwa przetargi, najpierw roboty ziemne, potem reszta, przetargi ..."
Tyle "dzisiejszy" Mirosław Drzewiecki, który albo jest taki głupi albo tylko udaje głupiego sugerując, że rozdzielenie inwestycji na dwa przetargi nastąpiło z winy poprzedniej ekipy rządowej, że nie było typowym, logicznym i rozsądnym rozwiązaniem - by niepotrzebnie nie opóźniać głównych prac projektowych i budowlanych, które wiążą się przecież z dużo większym nakładem czasu i także z przetargami! Proste prace wyburzeniowe i wywózka gruzu mogły już trwać a w tym czasie można było spokojnie kończyć projekty, kosztorysy i realizować przetarg na samą budowę! Ale to chyba jest za trudne do zrozumienia dla ludzi, którzy za to w rządach Platformy Obywatelskiej świetnie nadają się na ministerialne stanowiska ...
16.09.2008 r.
"rozpoczęła się obowiązkowa kontrola Urzędu Zamówień Publicznych. Sprawdzi on, czy wybór zwycięskiego wykonawcy dokonany przez komisję przetargową NCS był zgodny z przepisami zamówień publicznych. Kontrola potrwa około dwóch tygodni.
Po zakończeniu kontroli Narodowe Centrum Sportu podpisze umowę z firmą Pol-Aqua SA na realizację pierwszego etapu budowy Stadionu Narodowego.
Koszt prac, które potrwają 200 dni od momentu podpisania umowy, to 125,4 mln zł. Rozpoczęcie prac jest planowane na pierwsze dni października br."
www.zw.com.pl/artykul/1,288554.html
29.09.2008 r.
"Gdy firma upora się z wykonaniem fundamentu, na plac budowy wejdzie wykonawca samego stadionu. Jeszcze w październiku Narodowe Centrum Sportu ogłosi przetarg na ten etap inwestycji. Po jego rozstrzygnięciu będzie wiadomo ile zapłacimy za budowę narodowej areny."
www.zw.com.pl/artykul/2,292388_Ruszyla_budowa_Stadionu_Narodowego.html
A jak w ogóle mają się te "rewelacje" Drzewieckiego do informacji, które na bieżąco docierały przez minione lata w związku z przyznaniem Euro 2012, z działaniami podejmowanymi przez kolejne rządy oraz z realizacją tych planów, to widać choćby po tych "wycinkach prasowych":
07.03.2008:
"Spółka PL 2012 realizuje największy projekt menedżerski w Polsce - przekonywał w piątek dziennikarzy prezes spółki Marcin Herra. Ten projekt to przygotowania do piłkarskich mistrzostw w 2012 r.
Teraz na czele spółki stoi 34-letni Marcin Herra, który wcześniej pracował we władzach spółek Grupy Lotos. W piątek Herra przedstawił dziennikarzom zarząd spółki PL 2012..."
Na dwa lata przed rozpoczęciemEuro 2012 wszystkie inwestycje i przygotowania do imprezy są prowadzone zgodnie z harmonogramem, chodzi tu zarówno o drogi, lotniska, jak i stadiony - jeszcze jesienią tego roku do użytku zostanie oddany pierwszy z przygotowywanych na Euro stadion wPoznaniu. Na początku przyszłego roku oddany będzie stadion PGE Arena w Gdańsku, a jesienią 2011 roku zakończą się prace na stołecznym Stadionie Narodowym i nowym obiekcie weWrocławiu. Herra: Jesteśmy gotowi do Euro 2012
tinyurl.com/bwrb7dy
Już tylko tych parę informacji dowodzi, że Mirosław Drzewiecki nie zmienił się od czasów afery hazardowej i nadal z kłamstw i konfabulacji czyni swoją dewizę życiową. A że raczej nikt nie kłamie tylko po to żeby kłamać, lecz raczej robi to - tym częściej im wyższe, ważniejsze stanowiska zajmował - po to, by odwrócić uwagę od własnych oszustw, przekrętów, matactw ... Tak więc słowa, że on o jego rząd musieli robić cuda, chyba raczej odnosiły się do prób ukrycia jakiegoś kręcenia lodów przy okazji zapowiadających się tak wielkich inwestycji a nie, by pokonywać jakieś wyimaginowane przeszkody, które dla realizacji sprawnego przygotowania Euro 2012, złośliwie ustawili im poprzednicy!
To, że dzisiaj Mirosław Drzewicki bezczelnie skłamał, tylko po to by skorzystać z okazji obecności w mediach i opluć PiS oraz Kaczyńskich, dowodzą także jego słowa, wygłoszono niedawno temu, w związku z kontrowersjami przy odwołaniu prezesa zarządu NCS, Rafała Kaplera.
"Działalność pana Kaplera mogę oceniać tylko za okres od listopada 2007 roku do 13 października 2009, kiedy jako minister sportu nadzorowałem budowęstadionu. Nie było wówczas opóźnień w harmonogramie, a generalnie na wielu odcinkach były wyprzedzenia. Patrząc na całokształt pracy Kaplera, nie mam podstaw, aby dziś oceniać ją negatywnie" - zaznaczył Drzewiecki."
tinyurl.com/d79psz2
O jaką skalę przedsięwzięcia chodziło, to 18 kwietnia 2007 r. , gdy UEFA przyznało Polsce i Ukrainie Euro 2012, mogliśmy się tylko domyślać.
Dopiero teraz wiemy, że
wszystkie wydatki Polski związane z tymi przygotowaniami, to ok. 100 mld zł
z tego 5 mld zł już poszło na zbudowanie stadionów - a to jeszcze nie ostatnie słowo
z kolei na ich utrzymanie pójdzie 50 mln rocznie
koszty spłaty kredytów zaciągniętych na budowę czterech stadionów, pochłoną od 40 mln do 100 mln zł rocznie.
Jak do tych kosztów, ponoszonych przez społeczeństwo polskie, mają się "wydatki" głównego gospodarza mistrzostw Europy, czyli prywatnej firmy UEFA, chyba nie trudno się domyślić ... szczególnie patrząc na ich główną siedzibę w niewielkiej miejscowości nad Jeziorem Genewskim:
tinyurl.com/84cogeo
Przychód UEFA z Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie: 2,5 mld Euro
Zysk: 800 mln Euro
A w zamian za umożliwienie im zarobienia tych pieniędzy państwo - oprócz wydanych 100 mld zł! - musi:
- przekazać im pełną kontrolę nad stadionami na prawie miesiąc przed rozpoczęciem mistrzostw
- obowiązkowo bezpłatnie promować Euro 2012 na ulicach miast
- usunąć lub ewentualnie zasłonić reklamy nie związane z mistrzostwami, na drodze przejazdów oficjeli
- zwolnić UEFA z płacenia podatków ...
Czy o tym wszystkim wiedzieliśmy w kwietniu 2007 roku?
Podobnie nie wiedzieliśmy o tajnych kontraktach, jakie minister Drzewiecki przygotował dla swoich protegowanych ...
"Zgodnie z zapowiedziami minister Mucha ujawniła w czwartek kontrakty dwóch członków zarządu spółki PL.2012, która koordynuje działania związane z organizacją turniejuEuro 2012. Spółkę PL.2012 powołano w 2007 r. Jej szef Marcin Herra i jego zastępca Andrzej Bogucki mają po zakończeniu mistrzostw otrzymać odpowiednio 984 tys. zł i 964 tys. zł premii. To niemal dwa razy więcej, niż miał otrzymać Rafał Kapler, były prezes NCS."
tinyurl.com/6pupcdn
I teraz zapytajmy:
Czy rzeczywiście "Mucha nie siada" na tym wszystkim? Czy wszyscy oni - mówiąc o członkach rządu i o władzach spółek PL 2012, NCS i wielu innych spółek i spółeczek, o których nie mamy na razie zielonego pojęcia, że w ogóle i dlaczego akurat powstały w czasach przygotowań do Euro 2012 - rzetelnie wywiązali się ze swoich obowiązków, których realizację każdy z nich na pewno poświadczał własnoręcznym podpisem? Czy zasłużyli - i tu nie chodzi już nawet o premie - ale czy należały im się urzędnicze, ministerialne ... premierowskie i prezesowskie ... comiesięczne wynagrodzenia? Tyle mówi się o liberalizmie, o kompetencjach, o efektywności pracy ... Przecież każdy normalny pracownik po kilku miesiącach takiego wykonywania swoich obowiązków wyleciałby z pracy na zbity pysk - a oni jeszcze oczekują na premie!!! I to oczekują ... pomimo tego, że już w pierwszym punkcie ich obowiązków od samego początku było napisane czarno na białym:
"Program nr 1 - koordynacja, zarządzanie i kontrola przygotowań infrastrukturalnych (stadiony, drogi, koleje, lotniska, hotele, centra pobytowe, telekomunikacja, infrastruktura miejska)."
... z czego nie wywiązali się nawet w minimalnym stopniu!
(Koordynacja, zarządzanie i kontrola..., to dla władz spółek - tak jak i dla członków rządu - obce, niezrozumiałe słowa ... podobnie, jak słowo "konsultacje", w ramach których przedstawiciele partii rządzącej przegłosowują swoją "prawdę", kompletnie nie zwracając uwagi na zdanie innych i twierdzą, że konsultacje się odbyły!)
(Może tu jednak chodzi
o koordynację bałaganu - by był równomiernie rozłożony na terenie całego kraju,
o zarządzanie kryzysem - by szybko reagować tam gdzie jakimś cudem nie występuje
i o kontrolę każdej firmy, każdego kto próbowałby wychylić się, by zrobić coś porządnie od początku do końca.)
A przecież, gdyby w Polsce działała policja, prokuratura lub jakieś inne podobne służby, które w normalnych państwach stoją na straży przestrzegania prawa, to jestem pewny, że jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw trzeba by było tej całej gromadce - oczekującej pochwał i premii - zorganizować większy telewizor a może nawet telebim, by mogli razem, w tym samym pomieszczeniu, oglądać mecze ... których odbyciu, tak usilnie starali się przeszkodzić.
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Z OSTATNIEJ CHWILI.
( )