Poniższym tekstem narażę się prawdopodobnie ogromnej
ilości ludzi. Mam już jednak serdecznie dość obłudy, lenistwa i
zakłamania w Polsce i tym razem nie mam na myśli polityków, czy mass
media, lecz wielu przeciętnych Kowalskich, niezależnie od wykształcenia,
miejsca zamieszkania i pozycji społecznej.
Miałem
dokończyć i opublikować, dość obszernie, lecz zwięźle udokumentowany
artykuł na temat przyczyn trzęsienia ziemi w Japonii i możliwości
podobnego trzęsienia w USA. Mam też prawie gotowy artykuł z "Natural News" na temat zagrożonego, światowego łańcucha dostaw żywności.
Z powodów, które powyżej i poniżej podaję,
odstawiłem tamte artykuły na bok i zabrałem się za ten, który właśnie
czytacie :) Po co mamy się wzajemnie straszyć ? Idzie przecież weekend
:)
Zacznę od pewnej znaczącej dla mnie wymiany korespondencji sprzed paru dni, ponieważ wyrażam w niej część swojej opinii w kwestii właśnie takiego przeciętnego Kowalskiego.
Jedna sympatyczna pani napisała do nas e-mail z prośbą, jaką w różnych formach dość często otrzymujemy:
From: ********
To: redakcja@globalnaswiadomosc.com
Subject: potrzeba nam jak wody dobrych wiadomości
Date: Wed, 16 Mar 2011 20:56:30 +0100
Serdecznie Witam,
Piszę
do Państwa po raz drugi. Jako, że wszyscy jesteśmy przygnębieni
wiadomościami z naszej PLANETY - proszę o podawanie dla równowagi i
wyzwolenia dobrej energii również pozytywnych wiadomości. Dobre
informacje leżą i proszą się o nagłośnienie. Poniżej strona, która
Państwo możecie zbadać i rozesłać do wszystkich z apelem o poszukiwanie
i nagłaśnianie INFO POZYTYW - to naprawdę pomaga - Wierzę w Was ..
O ironio !!!!! w dniu 9 marca 2011 r. na stronie
http://energetyka.inzynieria.com/cat/1/art/26398/polacy-znalezli-sposob-na-wytworzenie-wegla-ze-slomy#jump
Polacy znaleźli sposób na wytworzenie węgla ze słomy ...... to jest to !!!
ONET i TVN i inne stacje o tym milczą.
Boję
się, że jak się nie nagłośni tej sprawy to może " umrzeć" jak nie
jedno dobre wydarzenie i myśl techniczna w naszym kraju.
Może komuś zależy żeby było źle?
Pozdrawiam
*************** (czytelniczka)
Odpowiedziałem na ten e-mail w taki oto sposób:
----- Original Message -----
From: Andrew GS
To: *************
Sent: Thursday, March 17, 2011 10:16 AM
Subject: RE: potrzeba nam jak wody dobrych wiadomości
Pani *******,
Mamy
dobre wieści, lecz nikt ich nie chce słuchać, ponieważ nie chodzi
tutaj o DOBRE WIEŚCI, ale takie które ludzie CHCĄ USŁYSZEĆ. My niestety
nie piszemy ku zadowoleniu gawiedzi. Tym się zajmuje TVN, Polsat,
Agora i reszta :)
Nasze dobre wieści są oparte na dziesiątkach
setek lat doświadczeń wielkich mistrzów i skromnych ponad 30 latach
własnych doświadczeń. Mówią one o tym, że wszystko wypływa z wnętrza
człowieka i tam należy zwrócić swoją baczną uwagę. Człowiek potrafi być
szczęśliwy i potrafi kochać w chwilach trudnych. Potrafi też być
nieszczęśliwy i skrajnie egoistyczny, kiedy mu się dobrze wiedzie. To
nie warunki zewnętrzne, ale człowiek w swoim "wnętrzu" czyni swoje
życie piękne, albo cierpi.
Nauka ta sięga dalej - mówi o
zasadach, które działają w prawie że magiczny sposób, choć nie są
magią, a tylko prawami "natury" :) Czynią one życie człowieka lepszym,
samego człowieka dużo silniejszym i chronią go !
Dobra nowina
jest taka, że można, że to istnieje i faktycznie działa. Zła nowina jest
taka, że nikt już nie chce słuchać i nad sobą prawdziwie pracować.
Ludzie chcą aby ich problemy załatwiali za nich inni. Oni sami czynią
wedle egoistycznego powiedzenia: "koszula bliższa ciału".
Nic nie poradzimy, że świat TAKICH WŁAŚNIE LUDZI zmierza w tym a nie innym kierunku.
Owszem
jest dużo ludzi prawdziwie dobrych i otwartych i jest to nasz wspólny
skarb, którego nie szanujemy (lub za rzadko), ale jeszcze na razie
gubią się oni w ogromnym tłumie tych drugich.
W zamian za
to powstaje ogromna ilość "kółek wzajemnej adoracji" karmiących swojego
EGO pozorami wielkiej duchowości: wspólne medytacje, wysyłanie energii
miłości, itd. Najważniejsze są etykietki (ja jestem ... i czynię...) i
poczucie, że "coś niesamowicie dobrego" się czyni. Czemu są one tak
popularne ? Ponieważ można to robić wedle własnego uznania, bez
zobowiązań, co współczesnemu człowiekowi baaaardzo odpowiada :) Ofiara
niewielka, a samopoczucie potem .... ho,ho - Mount Everest.
Miałem
kontakt z setkami, często bardzo sympatycznych ludzi, którzy dali się w
to wciągnąć i nie rozumieją problemu. Po takich "wysyłkach" miłości,
wracali do domu przechodząc obojętnie obok drzwi chorej, starszej i
samotnej sąsiadki. Byli "zmęczeni" wielką pracą na rzecz milionów na
świecie.
EGO ... niestety, ale groźny przeciwnik :)
Co do tej elektrowni...
Istnieją
technologie, które daleko bardziej wykraczają w przyszłość, niż ta
którą nam Pani przesłała. Dużo tańsze i 100% bardziej ekologiczne.
Jednak wszystkie one są ukrywane i tępione, poniewaz łamią prawa
ekonomii, odbierając władzę elitom. Zamieszczaliśmy filmy pokazujące te
technologie. Poświęcaliśmy całe godziny na ich tłumaczenie. Efekt ?
Odzew ? Prawie żaden.
Tyle zainteresowania pozytywnymi wieściami :)
Jak
widać firma Fluid radzi sobie na razie dobrze. Będziemy monitorować ich
poczynania i kiedy ucichnie wrzawa wokół Japonii, postaramy się coś o
nich napisać.
Wiem, że to co napisałem, nie jest tym czego Pani się spodziewała, ale jest to jedyne co mogę napisać szczerze :)
Pozdrawiam serdecznie,
Andrzej GS
Nasza czytelniczka odpowiedziała nam w następujący sposób:
Van: ****************
Verzonden: donderdag 17 maart 2011 11:03
Aan: Andrzej GS
Onderwerp: Re: potrzeba nam jak wody dobrych wiadomości
Witam,
Dziękuję
za odpowiedź, wszystko co Pan napisał jest prawdą. To jest bardzo
bardzo przykre, że większość na forum tylko ekscytuje się i karmi złą
informacją i nie widzi tego, co jest bardzo blisko.
W tej sytuacji
Ziemia WIE co robi. Musi się oczyścić, aby doszły do głosu inne
środowiska i nowe technologie. Oby to nie było NEW AGE.
"Wielcy" tego Świata tylko troszeczkę przetarli oczy, ale jak "chmurka" przejdzie wrócą do "tradycji".
Panie
Andrzeju jak macie wiedzę o nowych technologiach, o ukrytych
marzeniach dobrych ludzi, które zostały zamazane i zasłonięte dla
obecnie żyjących piszcie o nich. Nadzieja powinna umierać ostatnia.
Pozdrawiam
życząc dobrego dnia
****************
Zanim
przejdę do meritum, pragnę najpierw przytoczyć tutaj urywki
zaczerpnięte z wywiadu z Siergiejem Łazariewem, autorem bestsellerowego,
wielotomowego dzieła "Diagnostyka karmy", zamieszczonego w miesięczniku
"Nieznany Świat"nr. 6/2010, ponieważ
opierając się na własnych doświadczeniach, to choć niekoniecznie we
wszystkich do samego końca, ale jednak w wielu kwestiach się z nim po
prostu zgadzam. Niektóre zagadnienia ująłbym też inaczej, lecz nie znaczy to, że lepiej :)
Pragnę też dodać, że Pan Łazariew, w oparciu o swoją wiedzę i doświadczenie pomógł "wydobrzeć" już tysiącom ciężko chorujących, lub czasami nawet umierających ludzi.
Oddajmy mu głos:
"W
mojej pierwszej książce mówiłem o badaniach, które pozwoliły na
wyciągniecie jednoznacznego wniosku. Agresja, nienawiść, obraza - to
potencjalna choroba, to choroba w przyszłości. To jest wyraźnie
połączone. Osądzanie, obraza, zazdrość, nienawiść dają chorobę. To
wszystko odkłada się w naszej podświadomości i jest przekazywane
dzieciom, wnukom. Choroba to nieprawidłowy światopogląd. Nie ma
dziedzicznych chorób, dziedziczny jest określony światopogląd.
Dlaczego tak się dzieje ?
Nasz
światopogląd, nasza emocjonalna reakcja na wszystko - to właśnie nasze
pole. Jeden i ten sam program, jedno i to samo postępowanie, to co jest w
nas i to co pokazujemy na zewnątrz, daje zupełnie różne efekty.
Dlaczego ?
Zewnętrznie stykamy się z tym światem, z tym oto
pokojem, w którym siedzimy. Wewnętrznie kontaktujemy się z całym
wszechświatem, z Bogiem. Dlatego zewnętrzna agresja jest dla
Wszechświata obojętna, ale agresja wewnętrzna okazuje się dla niego
bardzo niebezpieczna. I to właśnie ona jest blokowana. Dlatego Chrystus
mówił: "Pokochaj wrogów swoich". Oznacza to, ze z wrogami na
zewnątrz można walczyć, ale wewnętrznie powinno się ich kochać, ponieważ
każdy wróg jest na poziomie subtelnym zjednoczony ze mną. On jest mną. Takie właśnie wewnętrzne przyjmowanie tego, co się zdarza, pozwala człowiekowi być zdrowym.
Moje
badania mówią, że to, co się dzieje z człowiekiem, jest w pełni
określone przez kodowanie jego pól. Oznacza to, że jakiekolwiek
spotykające mnie zdarzenie precyzyjnie odpowiada mojemu polu. Jeżeli
zmieni się konfiguracja pól - zmienią się sytuacje które będą mnie
spotykały, okoliczności, które będą mnie dotyczyły. Stąd wniosek, ze
dowolne zdarzenie, jakie mi się przytrafia - 'pracuje na mnie'."
Dalej w wywiadzie możemy jeszcze przeczytać:
"Kiedy
człowiek wewnętrznie nie przyjmuje tego co zaszło - nie przyjmuje
zbawienia. Włącza się wówczas program agresji w stosunku do całego
wszechświata. Agresja ta zaczyna być wtedy unieszkodliwiana poprze
choroby. W ciągu ostatnich 300 lat ludzkość, pracując wyłącznie na
siebie, funkcjonuje jak guz nowotworowy na ciele Wszechświata. Jeśli nie
'przełączy' się na Boskość, stanie się niezdolna do życia. Problem
polega na tym, że zwyczajne 'wyłączenie' tego co ziemskie, obecnie nie
jest możliwe (dla przeciętnego Kowalskiego - red.). Aktualnie można
przeżyć funkcjonując na dwóch płaszczyznach równocześnie: zachowując
ziemski porządek oraz usilnie skierowując się na kontakt ze wszystkim
Prawdziwie Istniejącym. Właśnie to dążenie przejawia się w formie
absolutnej akceptacji tego, co się dzieje. Komorka nie zna logiki
organizmu, lecz wewnętrznie akceptuje ją (pokora - red.). Właśnie
ta, nie zawsze zrozumiała prawidłowość, odczucie wewnątrz nas, ze
wszystko co się wydarza jest sprawiedliwe - daje nam to, co nazywamy
szczęściem. Najważniejszy wniosek: człowiek przezywa lata i cale
dziesięciolecia z określonym światopoglądem i to determinuje jego
przyszłość. Jeżeli zmienia on swój stosunek do przeszłości, zmienia się
także jego przyszłość."
Powyższe tezy pana Łazariewa, w dużej mierze pokrywają się z naukami dawnych Mistrzów Wschodu, które to w sporych ilościach czytywałem przez całe lata, choć wypowiadane są w całkowicie odmienny, bardziej nowoczesny sposób.
Puenta jest mniej więcej taka: mamy taki świat i spotyka nas dokładnie to, na co zasługujemy swoją postawą, czy się to komuś podoba czy też nie.
Jeżeli
w życiu przeciętnego Kowalskiego coś się przydarza, oznacza to, iż jest
ku temu powód, ukryty w nim samym i choć nie wiadomo jakim byłby on
mistrzem w oszukiwaniu samego siebie, to tego faktu nie zmieni. Rada dla
niego jest wtedy prosta: Kowalski ! Przestań "lać wodę" i zabierz się
za siebie na poważnie, póki jeszcze masz czas.
Zawsze jednak powraca ten sam temat: "gdzie szukać zmian na lepsze w swoim życiu ?".
Otóż
trzeba szukać w sobie. Tylko tam możemy prawdziwe coś zmienić i tylko
tam zmiany te, będą miały dla nas prawdziwe znaczenie. To oznacza jednak
ciężką i bardzo żmudną pracę nad samym sobą, której wręcz nie cierpi żaden przeciętny Kowalski.
Kowalski chce więcej kasy, więcej rozrywki, więcej luzu, więcej, więcej, więcej.
Kowalski zamartwia się, że zawsze ma gorzej i mniej od kogoś innego, oraz pociesza się tym, że są tacy, którzy mają jeszcze gorzej.
Kowalski
pozwolił łaskawie sobie wmówić, iż jest nieustannie krzywdzony. Z
radością w to uwierzył i nie przestaje prezentować swoich "słusznych"
pretensji.
Kowalski jest dumnie cierpiącą ofiarą złego świata, tragicznym bohaterem, ostatnim obrońcą prawdy o niesprawiedliwości.
Kowalski wie przecież dobrze, że jest unikalny, zdolny i bardzo wartościowy, lecz świata to nie obchodzi, co wzmaga u niego poczucie krzywdy.
Kowalski potrzebuje aprobaty jak wody i powietrza, więc szuka grup, w których taką akceptację znajdzie, a jak już znajdzie taką
grupę, to będzie jej bronił do ostatniego tchu (no ... może nie do
ostatniego :) Zawsze jeszcze są inne grupy...). W ten właśnie sposób
Kowalski ląduje w iluzorycznym, ale jakże milszym świecie, coraz
bardziej izolując się od świata realnego, izolując się od siebie samego -
od swojego wnętrza. Zaczyna przedkładać tych co go chwalą i poklepują
po plecach nad siebie samego - prawdziwego wewnątrz. Iluzoryczne
wartości stają się ważniejsze od tych odwiecznych - prawdziwych.
W
jednej z wielu książek naszego ulubionego autora: Antony De Mello
znalazłem taka oto sentencje, z którą się całkowicie zgadzam - "Ścieżka prawdy jest zbyt wąska, aby mogła się na niej zmieścić więcej jak jedna osoba".
Jest też tam wspaniała przypowieść o etykietkach. Polecam z całego serca wszystkim.
Współczesny
Kowalski nie potrafi żyć bez etykietek. Przecież to autorytet jest dla
niego prawdą, a nie prawda autorytetem. Musi więc być doktorem,
inżynierem, mędrcem, szefem, sportowcem, mężem, itd., najbardziej
gardząc bytem człowieka, zwykłego człowieka.
Z
takich właśnie Kowalskich składa się nasz i wiele innych, w
szczególności zachodnich narodów. Mogę być prawie pewien, że kiedy taki
Kowalski to przeczyta, to albo uzna to wszystko tutaj za bzdurę, bo ON
przecież wie lepiej, albo też zada sobie pytanie "kogo ten gość może
mieć na myśli ?".
Polskie społeczeństwo ma dziwną tendencję do szybkiego męczenia się - praktycznie wszystkim.
Prawie już równy rok temu, w katastrofie w Smoleńsku zginęło 96 ludzi,
spora część polskiej elity politycznej i wojskowej. Sprawa jest
nierozwiązana i mocno niejasna, lecz polskie społeczeństwo ma już jej
dość, nie zważając na potencjalne konsekwencje tego faktu, ani też na
ból rodzin i przyjaciół ofiar katastrofy.
Sprawa szkodliwych szczepionek,
mimo bardzo mocnych kontrowersji i problemów setek czy nawet tysięcy
rodzin z małymi dziećmi, pozostawionymi samym sobie, także polskie
społeczeństwo nie obchodzi. Tym tematem także jest ono już zmęczone.
Sprawa GMO ? No przecież jeden czy drugi Kowalski podpisał "jakąś tam petycję" w tej sprawie - proszę się już odczepić od Kowalskiego.
Można by tak wymieniać bez końca.
Ci,
co starają się o tym przypominać, stają się nagle meczący, straszący i
szukający dziury w całym. Tacy ludzie staja się po prostu ... nudni.
Społeczeństwo ma przecież już nowe rozrywki ... och przepraszam: ważne
tematy.
Wystarczył tydzień aby społeczeństwo zmęczyło się także tematem kataklizmu w Japonii i cierpienia setek tysięcy ludzi. Zmęczyło się nawet potencjalną
groźbą dla świata. Swoje zmęczenie ubrało w piękną maksymę: "co ma być
to będzie" i Kowalski poszedł się zajmować czymś innym, nie mniej
przecież ważnym.
Jeszcze tylko młode matki, wystraszone o swoje pociechy, z wrodzonym instynktem patrzą uważnie na to co się dzieje.
Biorąc
zatem pod uwagę widoczne zmęczenie sporej części polskiego
społeczeństwa tematem katastrofy w Japonii, a tym bardziej, bądź co bądź
"spiskowych" przewidywań na temat dalszych konsekwencji tej
katastrofy, a także następnych możliwych katastrof, zrezygnowaliśmy z
ukończenia artykułu na ten temat i z radością oddajemy się zasłużonej
przerwie i odpoczynkowi :)
Po
dalsze informacje na temat Japonii i wszelkich związanych z nią spraw
odsyłam do tak wielu przecież, portali alternatywnych albo zachęcam do
samodzielnej pracy z wyszukiwarką Google, a realistów mocno stąpających po ziemi odsyłam do znanych nam wszystkim "oficjalnych" mediów.
Naszych wiernych czytelników przepraszam z całego serca, ale nie mam już serca do pisania o Japonii i trzęsieniach.
Dla pełnej jasności chce powtórzyć sentencje z mojego e-maila:
"Owszem
jest dużo ludzi prawdziwie dobrych i otwartych i jest to nasz wspólny
skarb, którego nie szanujemy (lub za rzadko), ale jeszcze na razie
gubią się oni w ogromnym tłumie tych drugich."
Gdyby ktoś chciał mi zarzucić zgorzkniałość, lub to, że nie lubię ludzi (a zdarzyło się już), odpowiem tak:
Inna
rzecz jest oceniać człowieka, a inna oceniać jego czyny. Ja nie oceniam
człowieka, ale jego czyny to co innego: kłamstwo, obłudę, cynizm i
pychę stanowczo odrzucam, jeśli ktoś próbuje tego ze mną. Wielu ludzi
bardzo wręcz lubię, co nie przeszkadza mi wprost zareagować, kiedy im
się przydarzy coś podobnego, a przydarza się nam wszystkim, ponieważ NIKT nie jest wolny od wad i KAŻDY popełnia błędy. Ja także zaliczam się do powyższych grup: NIKT I KAŻDY
Istnieją jednak tacy Kowalscy, którzy i owszem, przyznają, że jest w tym wszystkim jakaś racja, pod warunkiem, że nie będzie się mówić bezpośrednio o nich. Jakimś cudem oni do ww. grup nie należą. Z takimi Kowalskimi jakakolwiek rozmowa nie ma po prostu sensu.
Na
naszym portalu jest sporo materiału, który spokojnie wystarczy do
wyrobienia sobie własnej opinii w tych i innych tematach. Jeśli jednak
ktoś z Was do mnie napisze, to będę starał się odpowiedzieć jak
najszybciej będzie to możliwe i jak najlepiej potrafię. Przerwa nie
powinna być zresztą zbyt długa :)
Wszystkim przeciętnym Kowalskim życzę pełnego przyjemnych rozrywek i relaksu, jakże zasłużonego weekendu, a całej reszcie owocnej podróży do własnego wnętrza :)
Andrzej GS