o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

wtorek, 1 stycznia 2013

2013 neoprl wyspa kRaj


"ks."K. Sowa - jest nagi. Król jest nagi.

 Polska bieda polskie podatki polskabieda.com

skala podatkowa polska bieda polskabieda.comhttp://polskabieda.com/

ANEKS.

W imieniu Narodu... Za ( ) i kolaborację (3).

To skandal, że akurat ktoś taki jak pan miał tupet o tym wspomnieć. Pańska kariera, o ile wiem, rozpoczęła się od handlu kradzionymi, bodajże w Szwajcarii, radiami samochodowymi, prawda?
W sejmowej sali trwało lekkie poruszenie, jedni już wstali z miejsca z zamiarem jej opuszczenia, inni zwlekali rozglądając się dookoła. Nagle padło pytanie:
– „Skąd mamy wiedzieć, kto z nas ma udać się do restauracji? A co jeśli któraś z tych osób nie zechce oddać się w ręce, jak to pan raczył ująć, sprawiedliwości?”
Spiker – jak sam siebie nazwał człowiek z mównicy – zatrzymał się, odwrócił i wrócił na mównicę. Gestem dłoni uniesionej do góry poprosił zgromadzonych o ciszę.
– Szanowni państwo, panie posłanki, posłowie, senatorowie – przepraszam za dyskomfort i niezręczność jaka powstała, postaram się szybko wyjaśnić i dać jasną odpowiedź, aby już tego typu niejasności nie miały miejsca.
Każde z szanownych państwa posiada telefon komórkowy – niektórzy, jak dajmy na to pan poseł Nojemant, ma aż trzy. Zatem pozwolę sobie poprosić wszystkich państwa o sięgnięcie po swoje telefony i sprawdzenie czy działają. Tych państwa, których telefony mają zasięg i są aktywne zapraszam ponownie po przerwie. Pozostali, których telefony nie są aktywne już wiedzą, gdzie i po co mają się udać.
Informacyjnie jeszcze tylko dodam dla tej reszty z którymi już się nie spotkamy po przerwie, że wobec tych osób zostaną wszczęte procedury przewidziane w szczegółowych regulacjach prawnych. I żeby wszystko już było jasne dodam, że z tą samą chwilą, kiedy przestały działać telefony niektórych z państwa, wygasły wasze mandaty, a tym samym przestał was chronić immunitet.
– To skandal! – Ktoś ze środka sali krzyczał. – To jest zamach na demokrację! Ja się odwołam. Ja, ja żądam...
Ogólny śmiech zdecydowanej części zebranych szykującej się już do wyjścia na przerwę zagłuszył głos oburzonego członka partii liberałów. Poseł, który nie krył oburzenia jeszcze do niedawna określał się mianem „prawicowego”, ale w rzeczywistości bliżej mu było lewicy i stąd, zapewne dla niepoznaki, zasiadał w szeregach pseudo liberałów. Tak naprawdę jego karierę, podobnie jak wielu innych, wykreowały służby, których korzenie sięgają socjalistycznego państwa. Poseł ten do teraz „chodził” na pasku mętnych sił skupionych w służbach specjalnych, których zadaniem było strzec porządku i bezpieczeństwa państwa, a nie – co do tej pory czyniły – spiskować przeciw państwu łamiąc porządek i wszelkie normy społeczne i prawne. To na czyim garnuszku znajdowała się siatka kilkuset agentów tych służb przestało być tajemnicą, o czym piszący te słowa obserwator wspomni jeszcze co najmniej kilka razy na dalszych stronach powieści.
– Panie pośle, czy to nie aby pańska dewiza: „Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono”? – Zapytał pytającego posła sprawozdawca i kontynuował dalej:
– O ile mnie pamięć nie myli, i o ile zawarte w pańskich dokumentach informacje oddają prawdziwość pana dokonań, to doprawdy nie wiem, co pan tutaj robi i kto był aż tak naiwny, że powierzył panu mandat posła? Pańskie miejsce jest zupełnie gdzie indziej i pan doskonale powinien zdawać sobie z tego sprawę. Ale zostawmy to właściwym organom, które być może zechcą przyjrzeć się pana działaniom. A co do pańskiego sformułowania o zamachu na demokrację, to faktycznie trzeba panu przyznać rację. To skandal, że akurat ktoś taki jak pan miał tupet o tym wspomnieć. Pańska kariera, o ile wiem, rozpoczęła się od handlu kradzionymi, bodajże w Szwajcarii, radiami samochodowymi, prawda? A później zajmował się pan udzielaniem pożyczek za sowite odstępne, nieprawdaż?
I to nazwałbym skandalem. Podobnie jak wiele innych zrobionych karier – niech mi będzie wolno wspomnieć choćby pupilka premiera wywodzącego się z pańskiej partii, posła, którego kariera zaczęła się od obrotu nielegalnym alkoholem, posła który szydził z wszelkich wartości, a tę izbę przerobił na swoisty jarmark różności.
To, że niektórzy ludzie służb poszli na wrogą ojczyźnie współpracę z obcymi wywiadami i to, że ludzie ci postawili sobie za punkt honoru, o ile można w tej sytuacji w ogóle mówić o honorze, wykreować takie postaci i ustawić ich na czele partii, to też nazwałby skandalem i zamachem na demokrację.
(…)
W swoim gabinecie minister sprawiedliwość skrupulatnie pochylił się nad dokumentami, raz jeszcze przejrzał po kolei wszystkie nominacje i odwołania, po czym odkładał każdą z teczek na lewą stronę biurka. Czynił to wolno, bez pośpiechu i bardzo starannie. Dokładnie wiedział, zdawał sobie sprawę z rangi każdego złożonego dziś podpisu. Sięgnął po teczkę w czerwonej obwolucie otworzył ją i zagłębił w studiowaniu zawartości. Kiedy skończył wybrał przycisk na interkomie.
Po chwili do gabinetu wszedł sekretarz.
– Tutaj – rzekł do przybyłego wskazując palcem na teczkę – znajduje się lista z nazwiskami i zajmowanymi stanowiskami czterystu osób. Są to głównie nazwiska sędziów i prokuratorów, których z dniem dzisiejszym zawieszam lub odwołuję z zajmowanych stanowisk i funkcji.
Proszę tę listę niezwłocznie przekazać mediom. Zdaje się, że wojskowi zdążyli już to uczynić.
(…)
Kobieta o piwnych oczach, która jeszcze rano była w wojskowym drelichu i rozmawiała z Tomaszem, oraz mężczyzna, ten sam ważny wojskowy, który składał Tomaszowi raport, byli już po cywilnemu. Po okazaniu na biurze przepustek dokumentów zostali wpuszczeni na piętro budynku Kancelarii prezydenta. Podeszli do oficera prezydenckiej ochrony i wręczyli mu zalakowaną czerwoną teczkę.
– To dla pana. – Powiedziała kobieta. – Dla mnie? – Zdziwił się oficer. – Tak, dla pana. Prosimy zapoznać się teraz z zawartością – my poczekamy jeśli pan pozwoli tutaj. Wzrokiem wskazała sofę stojącą pod ścianą holu.
Oficer skinął głową na znak, że się zgadza i rozumie. Przeprosił gości, a sam zniknął za przeszklonymi drzwiami – szkło było matowe i zapewne kuloodporne. Wewnątrz rysowały się kontury kilku osób. Przybyli usiedli na sofie. Mężczyzna sięgnął po karafkę i nalał wody do szklanek. Jedną podał kobiecie. W milczeniu przyglądali się wystrojowi holu. Byli spokojni. Kobieta ukradkiem spojrzała na zegar wiszący po przeciwnej stronie przeszklonych drzwi. Była 19:06.
Dokładnie o 19:15. przeszklone drzwi otworzyły się, w nich pojawił się Szef Kancelarii Prezydenta. Spojrzał na siedzących, po czym zrobił w ich kierunku dwa kroki.
– Czy wyście oszaleli? – Zapytał gości łamiącym głosem. – Przecież to niedorzeczność. To szaleństwo! Tak nie przystoi! Tak nie wolno!
Goście podnieśli się z sof i podeszli do szefa prezydenckiej kancelarii. Uważnie spojrzeli w jego przestraszone oczy i poszarzałą niczym stary pergamin twarz.
– To możliwe, to już się dzieje. – Rzekł mężczyzna towarzyszący kobiecie. – Proszę postępować zgodnie z instrukcją.
Za plecami szefa kancelarii stał oficer w asyście dwóch podwładnych. Zrobił dwa kroki do przodu i stanął przed parą przybyłych zasłaniając pobladłego szefa kancelarii.
– Panie majorze – zwrócił się do cywila – jesteśmy do pana dyspozycji.
Szef kancelarii usłyszawszy te słowa zatoczył się i byłby upadł, gdyby nie pomocne ręce dwóch asystujących oficerowi prezydenckiej straży.
(…)
Z ostatniej chwili.
Drogą na Ostrołękę mkną dwie rządowe lancie konwojujące policyjny furgon z antyterrorystami. Inny, identyczny konwój, zmierza w kierunku Gdańska-Oliwy.
Na lotnisku imieniem Wielkiego Elektryka straż graniczna zatrzymała Mieczysława W.
Jak podają media Aleksander K. wraz z rodziną wyjechał z kraju i najprawdopodobniej przebywa w Hiszpanii.
Zagraniczne media na razie milczą, nie komentują najświeższych wydarzeń.
Coś się dzieje w państwie polskim!
KATEGORIA PUBLIKACJI: 
TAGI: 
Wiktor Smol - powieść

APPENDIX.
Techniki survivalowe SAS-u
  



  • Lech Kaczyński miał takie ubezpieczenie!Lech Kaczyński miał takie ubezpieczenie!
  • Poszukują córki Wałęsy! Co się z nią dzieje?Poszukują córki Wałęsy! Co się z nią dzieje?
  • Szokujące dane - miliony wydane na...Szokujące dane - miliony wydane na...
  • Noworoczna baśń politycznaNoworoczna baśń polityczna

piątek, 28 grudnia 2012

Fajerwerk głupoty * w tle - ś m i e r ć Patrioty


Modlitwa Różańcowa w intencji śp. Księdza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka
w dniach 29, 30 i 31 grudnia o godz. 16.00
w domu przedpogrzebowym przy ul. Słowackiego 104 w Przemyślu.

Eksporta z Domu Biskupiego w Przemyślu odbędzie się
we wtorek, 1 stycznia 2013 roku, o godz. 15.00.
O godz. 15.30 w Archikatedrze Przemyskiej zostanie odprawiona Msza Święta.



Abp Józef Michalik, Metropolita Przemyski
Bp Adam Szal, Biskup Pomocniczy
Wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Mu świeci.

Dr Krystyn Bernatowicz, działacz narodowy, pomysłodawca pomnika Narodowych Sił Zbrojnych w Warszawie nie żyje. Pomimo śladów pobicia policja i prokuratura wykluczyły udział osób trzecich.
ZAMIAST WSTĘPU.
   

Fajerwerki - bomba chemiczna - rozrywka lemingów
 Po 1989 r. dotarło do Polski wiele głupich i szkodliwych obyczajów z tzw. zachodniego świata. Jednym z nich są fajerwerki na nowy rok. Oprócz wielu oczywistych zagrożeń dla osób odpalających fajerwerki i tych, którzy przebywają w najbliższym otoczeniu, stwarzają duże zagrożenie dla środowiska i osób postronnych przez wiele następnych lat. Badania naukowe potwierdziły, że w czasie wybuchów fajerwerków wydzielają się substancje chemiczne, które stanowią śmiertelne zagrożenie dla całego środowiska naturalnego. Rozsądni i uczciwi ludzie muszą zatrzymać to szaleństwo. Czas zacząć edukować lemingi.
Feuerwerkskörper kaufen im Feuerwerk Shop, Onlineshop für Silvester und das ganze Jahr über Feuerwerk bestellen zu günstigen Preisen mit VersandSilvester Feuerwerkskörper aus dem Feuerwerk Shop online kaufen und Großfeuerwerk zu Silvester vom PyrotechnikerOriginelles Feuerwerk zur Hochzeit, hier gibt es mehr Infos zum Thema HochzeitsfeuerwerkEin Feuerwerk zum Geburtstag selber zünden, oder vom Feuerwerker. Geburtstagsfeuerwerk auch im OnlineshopFeuerwerk zum Firmenfest und Mitarbeiterfest selbst zünden oder vom Pyrotechniker. Hier gibts die passenden Feuerwerkskörper im Shop dazu.Großfeuerwerk und Höhenfeuerwerk für Volksfest und Kirchweih aber auch Hochfeuerwerk zur Hochzeit
Nowy Rok jak zwykle powitają fajerwerkami, a szpitale jak zwykle będą ratować ofiary nieumiejętnego obchodzenia się z nimi. Jak co roku dowiemy się o urwanych palcach, rękach, nogach, uszkodzonych twarzach. Jednak to nie jedyne niebezpieczeństwo związane z używaniem sztucznych ogni. Jakie nieznane szerzej zagrożenia czają się w fajerwerkach?

Sztuczne ognie wynaleziono w Chinach jeszcze przed narodzeniem Chrystusa, a jeszcze do niedawna wystrzeliwane były za pomocą prochu. Obecnie w użyciu są środki bardziej zaawansowane technologicznie, ale zasada ich działania jest właściwie wciąż ta sama.

Środki pirotechniczne dostarczają niezwykłych doznań wizualnych, ale przy tym są też wielką bombą chemiczną, której zawartość po wystrzeleniu zawsze opada na ziemię. Pojedynczy fajerwerk może i zawiera niewielkie ilości szkodliwych związków chemicznych, ale tę ilość trzeba przełożyć na tony sztucznych ogni trafiających do atmosfery każdego roku.

Jak wielka to jest ilość, łatwo sobie wyobrazić oglądając chociażby relacje z imprez sylwestrowych odbywających się w większych miastach Polski. Fajerwerki wystrzeliwują wszędzie ? w wielkich miastach i na wsi, na profesjonalnych pokazach i amatorsko na prywatnych imprezach.

Bomba chemiczna

Co znajduje się w środku sztucznych ogni? Przede wszystkim utleniacze i substancje palne, czyli przykładowo chlorany i azotany baru, potasu, strontu, wapnia i amonu jako utleniacze, oraz aluminium, fosfor, siarka, węglowodory i węglowodany jako substancja palna. Na tym jednak nie koniec wyliczanki. Aby uzyskać określone efekty barwne, stosowane są często sole metalu, np. baru (zielony), strontu (czerwony) i antymonu (biały). Do tego dochodzą jeszcze substancje oświetleniowe oraz detonacyjne.

W wyniku spalania tych wszystkich substancji tworzą się związki, które często bywają szkodliwe, chociażby wysoce toksyczne związki baru. Badania na temat zawartości baru w środkach pirotechnicznych przeprowadzili między innymi naukowcy z Uniwersytetu Technologii w Wiedniu. Przedmiotem ich analiz był śnieg znajdujący się w miejscu pokazów sztucznych ogni. Stężenie baru w śniegu pobranego po pokazie było nawet 500 razy większe niż przed. Wyniki badań pokazują, jak wielkie ilości trujących substancji muszą wdychać uczestnicy takich imprez. Tymczasem bar i jego związki wpływa negatywnie na drogi oddechowe oraz może potęgować objawy astmy. Szkodliwe działanie nie ogranicza się jednak do ludzi ? wszystkie te trujące substancje wnikają do wód oraz gleby i tam już pozostają na lata.


Badania na temat szkodliwości fajerwerków przeprowadzali także polscy naukowcy z Politechniki Śląskiej. Zwracają oni uwagę na to, że niebezpieczne substancje odkładają się w organizmie i w następstwie wywołują choroby kości, wątroby, nerek. Postulują też, aby zamiast szkodliwego baru i strontu używać berylu, magnezu i wapnia, które nie mają właściwości toksycznych.

Inne zagrożenia

Jeszcze inne badania dotyczące szkodliwości fajerwerków przeprowadzili naukowcy z University of Leeds, którzy badali stopień zapylenia powietrza podczas pokazów. Najpierw określili stopień normalnego zapylenia dla badanej okolicy. Porównanie poziomów zapylenia przed i po pokazie wykazało, że koncentracja cząstek w atmosferze potrafi wzrosnąć nawet dziesięciokrotnie. Wdychane przez człowieka mogą wywołać choroby układu oddechowego i układu krążenia.

Pokazom sztucznych ogni zawsze towarzyszy huk przypominający istną kanonadę. Z pewnością więc przebywanie zbyt blisko może skończyć się uszkodzeniem słuchu. O ile jednak profesjonalne środki pirotechniczne z zasady wybuchają w powietrzu, o tyle popularne petardy z racji wybuchania na ziemi stanowią zagrożenie. Najczęściej używają ich ludzie młodzi, którzy nie tylko nie zachowują podstawowych zasad bezpieczeństwa, ale wręcz sami stwarzają sytuacje niebezpieczne. Potrafią rzucić petardę pod nogi, na ubranie ? nigdy nie wiadomo gdzie wybuchnie i czy nie spowoduje nieodwracalnych uszkodzeń nie tylko słuchu, ale i całego ciała.

Sylwestrowy horror

Fajerwerki są piękne i spektakularne, ale potrafią wyrządzić przy tym wiele szkód zarówno ludziom, jak i środowisku. Wystarczy choćby wspomnieć koszmar, jaki przeżywają zwierzęta przerażone wybuchami. Na razie jednak nic nie zapowiada, aby popularność sztucznych ogni zmalała, a nawet jest wręcz przeciwnie. Jak co roku kolejne kraje i miasta będą się ścigać, kto urządził piękniejszy pokaz i kto wydał na to więcej pieniędzy. Aby więc powitać Nowy Rok bez żadnych szkód dla zdrowia, najlepiej spędzić sylwestra z dala od fajerwerków.

APPENDIX I.

Bajzel

10 Styczeń 2012
    Zagadkowo giną wyżsi urzędnicy, politycy, naukowcy, szyfranci, duchowni, policjanci… I nikogo, poza niewielką garstką, to nie obchodzi. Bajzel. Znalezienie, szczególnie w miastach, kilometra nie zasranego, prostego i równego chodnika graniczy z cudem. Bajzel. Wystarczy, że trochę popada (deszcz lub śnieg) i od razu klęska żywiołowa, powodzie i podtopy. Bajzel. Bandy szoferaków parkują po swojemu, byleby jak najbardziej utrudnić przejście pieszym. Bajzel. Nic się tu nie opłaca. Siać, hodować, wytwarzać, produkować. Bajzel. A nie…, pomyłka. Kraść, malwersować, sprzeniewierzać, malwersować, defraudować - to jest zawsze opłacalne. Bajzel. Służba zdrowia corocznie toczy wojnę z pacjentem, w … imię jego dobra. Bajzel. Dzieci i młodzież, wskutek permanentnej reformy w oświacie i wychowaniu, głupieją/chamieją na potęgę. Bajzel. Przydrożne rowy, lasy, zagajniki, parkingi są mega kosmicznie zaśmiecone i zasrane. Bajzel. Obwodnice, autostrady i drogi ekspresowe, to opowiadanie klechd, bajek i baśni. Bajzel. Punktualność i czystość na kolei. No, no… Tak, tak. Śmiech na sali. Świeże powietrze i czystość w środkach komunikacji miejskiej… Bajzel, co się zowie. Kolejki na poczcie, w bankach, urzędach…. Katastrofa. I na nic nie ma już dwudziesty rok z rzędu kapuchy. Na szkoły, szpitale, przedszkola, żłobki, przychodnie, zbiorniki retencyjne, tamy i stopnie wodne, lotniska i porty rzeczne oraz morskie, na kulturę i sztukę, wojsko, policję, sądownictwo, sprawną administrację, oczyszczalnie ścieków i kanalizacje, wysypiska śmieci i punkty utylizacyjne… na wszystko - poza tym na co jest „po uważaniu”. Czyli dla swojej kamaryli, kumotrów i koleżków. Bajzel. Że o Stadionie Wady Narodowej i sfuszerowanych orlikach to już nie wspomnę. Bajzel…, bym zapomniał.

To tak z grubsza obraz kraju i – jak celnie kiedyś się wyraziła jedna z posłanek – przypadkowego społeczeństwa, które raczej egzystuje niż żyje. I teraz pojawia się pytanie o to, czy to się wszystko zmieni. Moim zdaniem nie ma na to co liczyć. Owo społeczeństwo, ów naród i owi obywatele (sic!) są tak do cna zblatowani, apatyczni i zmęczeni tym wszystkim, że wszechogarniające znieczulica i zidiocenie są nieomal namacalne. Liczy się co najwyżej dojutrkowość, byleby mieć co do gara wrzucić, wlać do baku samochodu (jeśli się go ma), zapić i zakąsić, co na tyłek założyć i gdzie się zabawić. Bo…. Bo pogoń za tym bardziej by mieć, niż być. O tak, bo jakiejś dziuni z telewizora waginę przemeblowali lub jakiemuś narcyzowi-celebrycie penisa zmniejszyli/zwiększyli* to jest sprawa ważka społecznie i to się gra na okrągło. Co zresztą jest też i prawda, bo trafia to na popyt ze strony armii imbecylów, dla których cały świat to jedno wielkie jebanko. Przepraszam, że tak bezpośrednio i otwarcie. Jebanko? Gdzie tam, to tylko taka radosna „mała stabilizacja”. Grillowanko, ciepła woda w kranie, byleby się czymś tam znieczulić, poplątać i pobujać w rytm jakiegoś zakłócacza fal mózgowych. No, a jak nasi przegłosują, że Tatry leżą na północy zaś Bałtyk na południu, to każdy twierdzący inaczej będzie pisowskim oszołomem. Ot zwyczajnie. „Bo idzie młodość, młodość, młodość….” Bajzel. Ale zaraz zaraz. Justysia znowu przerobiła Matti na cacy! Tośmy pochlipali przed telewyzoramy. Oooo… właśnie, to jest kolejny ważki problem społeczny. No, ach jak ten Adam śmiga po tych piaskach pustyni, nawet Hołek wymiata. A jeszcze Magda słusznie opierdoliła gdzieś jakichś garkotłuków. Bęc wuja w czoło i będzie wesoło (copyright podobno Ziemkiewicz). Tańce na lodzie, tańce na rurze, tańce-jebańce. A co? I jak oni fałszują? Nie, nie, nie wybory, tylko przy mikrofonie. Bajzel.
Albo taki ważki problem społeczny, że córcia Bardzo Ważnego Polityka została złapana na tym, że chwaliła się tym, że jest dziwką. Rozumiecie, obywatele i obywatelki? Dziwką. I już mamy kryzys gabinetowy lub parlamentarny. Albo też, że synalek innego WA-ŻNIA-KA ze świecznika przykozaczył na motorze. Aż go później pułkownik musiał pchać na wózku. Tośmy se znowu pochlipali przed telewyzoramy. Bo taki był cały serialowy. Zaprawdę powiadam wam, seryjne zdebilenie serialowe. Masowa, na akord, produkcja tandety myślowej, surogatów rozumu, piątej klepki. I albo strzelanka i mordobicie albo ckliwe, przelukrowane aż do wyrzygania historyjki jak z opery mydlanej. Bajzel. Bajzel w telewizorni, bajzel w radioli, bajzel w gazetach, bajzel na ulicy…. Wszechogarniający bajzel, zaduch i zatęchłe powietrze. Co tam? Ważne, że jest co do gara wrzucić i co mieć na wypitkę. Kurde, w mordę, tylko że nawet Czysta nie kopie jak dawniej, bo ktoś i tutaj coś z procentami miesza. Tak, że i tu bajzel. Lecz co tam. W zamian za to mamy grające fontanny i po „europejsku”. Aaa i dostęp do publicznej informacji zakneblowanej. Ot taki chichot z Mysiej, by żyło się lepiej. Bajzel. A w telewizorach – legiony picusiów-gogusiów, jakby świeżo po lobotomii. Bajzel. Jakaś lub jakiś artycha robi obscenę, eksponuje kicz, grafomaństwo lub tandetę, ale za to nacmokać się nad ideą to obowiązkowo trzeba aż do wyrzygania i dać mu wagony czasu antenowego. Ot bajzelna sztuka i tfurczość (korekta nie poprawiać). I jeszcze jakiś niegolony szarpidrut ogłosi oświadczenie polityczne, jakby to miało w ogóle być interesujące. Ważne, że można było utonąć w kredytach i pożyczkach i cieszyć się nimi, jak autochtoni, którzy opylili Holendrom wyspę Manhattan za paciorki warte dwadzieścia kilka dolców. Kabaret i operetka. Aha, ludzie zapierdzielamy, bo rzucili nowe tablety, smatfony czy inne gadżety. Brać, bo taniej już nie będzie! Bajzel.
A gdzie tam, że chorzy na raka nie mają lekarstw? Że dzieci często nie mają drugich śniadań? Że masy samotnych matek nie stać na wiele rzeczy? Że panować zaczyna dziedziczne bezrobocie? Że młodzi spieprzają, gdzie się tylko da? Że kraj się wyludnia? Że każdy nas robi w wała? Że…, że tych „że” to można by jeszcze wymieniać i wymieniać. Co najwyżej to ta znana redaktorka od interwencji się tym zajmie. Tylko właściwie za nią, to te problemy powinno rozwiązywać państwo. 
Bajzel…. 
* niepotrzebne skreślić.

APPENDIX II.
FAJERWERK PODŁOŚCI.

Barbarii i Europy oblicza pamięci- Helena Jędrzejewska

Dodano: 2012-12-27 19:51:20
Późnym listopadowym wieczorem na opustoszałym Krakowskim Przedmieściu w Warszawie stałam się świadkiem przykrego wydarzenia. Służby oczyszczania miasta pospiesznie usuwały znicze i kwiaty sprzed Pałacu Prezydenckiego.



Pamięć do śmieciarki
Zdałam sobie sprawę z tego, że właśnie mija kolejna miesięcznica Tragedii Smoleńskiej. Sądząc po ilości świeżych wiązanek i ciągle płonących świeczek – hołd ofiarom katastrofy oddawać musiało grono bardzo liczne.
Lecz jeszcze tego samego dnia piękne bukiety, przepasane wstęgami wieńce, płonące lampki były zbierane łopatami przez pracowników MPO i lądowały w śmieciarce. Szybko i sprawnie – wszak ten rytuał powtarza się co miesiąc od ponad dwóch już lat. Teren „akcji” zabezpieczali liczni funkcjonariusze straży miejskiej.

Pamięć do archiwum
Wydarzenie to przypomniało mi jesień 1997 roku. Mieszkałam wówczas w Londynie. W kwiatach tonęły wtedy okolice pałacu Buckingham. Od śmierci księżnej Diany, niebędącej ulubienicą dużej części mieszkańców pałacu, minęły miesiące. Nikt jednak nie odważył się tknąć bardzo już nieświeżych wiązanek. W mediach trwała debata – co z nimi zrobić?
W końcu zapadła decyzja: wszystkie nieświeże wiązanki (a były ich dosłownie tony) zostaną rozpakowane – celofan i papier trafią do recyklingu. Postanowiono, że do specjalnego archiwum trafią jednak wszystkie wstążeczki, na których było cokolwiek napisane. Podobnie z wszystkimi listami, rysunkami czy małymi transparentami, które od śmierci Diany ludzie znosili pod Buckingham. Tak jak od 10 kwietnia 2010 pod nasz Pałac Prezydencki. Tyle że u nas te znaki szacunku, hołdu, pamięci – lądowały w śmietniku…

Zabawki dla dzieci
Brytyjczycy postanowili też, że każdy z pluszowych misiów i innych zabawek przynoszonych jako wyraz hołdu dla zmarłej – zostanie zdezynfekowany i przeznaczony dla domów dziecka.
Władze Londynu w 1997 wydały nawet komunikat, że służby miejskie usuwać będą wyłącznie kwiaty zupełnie już zwiędłe. Wyraźnie też poinformowały, że wszystkie resztki z kwiatów trafią na kompost, przeznaczony do nawożenia ogrodów królewskich…

Jak w stanie wojennym
Widok świeżych kwiatów i płonących zniczy zbieranych łopatami i wrzucanych do kubłów na śmieci pod uzbrojoną eskortą przypomniał mi obrazy ze stanu wojennego, kiedy zomowcy rozkopywali krzyże ułożone z kwiatów i świeczek, a wiązanki składane pod obstawionymi przez ZOMO pomnikami ofiar komunizmu – błyskawicznie znikały.
Czy aż tak znikczemniał nasz naród, skoro wybrał rządzących o tak żadnej wrażliwości i tak niskich moralnych standardach? Wydaje się, że historia zatoczyła koło i znów dalej jesteśmy od Europy, a bliżej – mongolskiego stepu…

APPENDIX III

Krzysztof Pabisiak ze stowarzyszenia "Życie po przeszczepie" dziwi się naiwności ludzi.
- Liczą na zarobek. A tak naprawdę na takich transakcjach zarabiają pośrednicy - mówi Pabisiak. - Podziemie musi być bardzo zaawansowane technologicznie, bo do przeszczepienia nerki potrzebne są warunki bloku operacyjnego. Nie da się tego zrobić w warunkach garażowych. A skoro w publicznym zakładzie opieki medycznej w Polsce nie jest możliwa nielegalna transplantacja, to najbliżej robi się to w Czechach lub na Ukrainie.

Czarna przerywana linia
Czy do ukraińskiej kliniki miała trafić 20-letnia łódzka studentka? Nigdy się tego nie dowiemy. Ona sama wie tylko tyle, że ponad dwa lata temu została w centrum Łodzi porwana przez gang ukraiński. Kilka dni temu zdecydowała się nam o tym opowiedzieć.

To był piątek. Łódź. Koniec listopada, krótkie dni. Anka wracała ze szkoły do domu. Tą samą drogą co zwykle, o tej samej porze. To było około godz. 19. Może parę minut po 19.

- Było bardzo ciemno. Przechodziłam wąską uliczką, słabo oświetloną. Obok mnie jechał jakiś samochód, w którym - jak zauważyłam - siedziało trzech mężczyzn. Jeden z nich wysiadł i zapytał mnie o godzinę. Spojrzałam na zegarek. W tym samym momencie dostałam czymś twardym w tył głowy. Wtedy straciłam przytomność... - opowiada Anka.

1 2 3 4 5 »