WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
piątek, 28 grudnia 2012
Fajerwerk głupoty * w tle - ś m i e r ć Patrioty
Pogrzeb odbędzie się w środę, 2 stycznia 2013 roku, o godz. 11.00, w Archikatedrze Przemyskiej.
29 grudnia 2012
Modlitwa Różańcowa w intencji śp. Księdza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka
w dniach 29, 30 i 31 grudnia o godz. 16.00
w domu przedpogrzebowym przy ul. Słowackiego 104 w Przemyślu.
Eksporta z Domu Biskupiego w Przemyślu odbędzie się
we wtorek, 1 stycznia 2013 roku, o godz. 15.00.
O godz. 15.30 w Archikatedrze Przemyskiej zostanie odprawiona Msza Święta.
w dniach 29, 30 i 31 grudnia o godz. 16.00
w domu przedpogrzebowym przy ul. Słowackiego 104 w Przemyślu.
Eksporta z Domu Biskupiego w Przemyślu odbędzie się
we wtorek, 1 stycznia 2013 roku, o godz. 15.00.
O godz. 15.30 w Archikatedrze Przemyskiej zostanie odprawiona Msza Święta.
Abp Józef Michalik, Metropolita Przemyski
Bp Adam Szal, Biskup Pomocniczy
Wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Mu świeci.Bp Adam Szal, Biskup Pomocniczy
Dr Krystyn Bernatowicz, działacz narodowy, pomysłodawca pomnika Narodowych Sił Zbrojnych w Warszawie nie żyje. Pomimo śladów pobicia policja i prokuratura wykluczyły udział osób trzecich.
ZAMIAST WSTĘPU.
Fajerwerki - bomba chemiczna - rozrywka lemingów
Po 1989 r. dotarło do Polski wiele głupich i szkodliwych obyczajów z tzw. zachodniego świata. Jednym z nich są fajerwerki na nowy rok. Oprócz wielu oczywistych zagrożeń dla osób odpalających fajerwerki i tych, którzy przebywają w najbliższym otoczeniu, stwarzają duże zagrożenie dla środowiska i osób postronnych przez wiele następnych lat. Badania naukowe potwierdziły, że w czasie wybuchów fajerwerków wydzielają się substancje chemiczne, które stanowią śmiertelne zagrożenie dla całego środowiska naturalnego. Rozsądni i uczciwi ludzie muszą zatrzymać to szaleństwo. Czas zacząć edukować lemingi.Nowy Rok jak zwykle powitają fajerwerkami, a szpitale jak zwykle będą ratować ofiary nieumiejętnego obchodzenia się z nimi. Jak co roku dowiemy się o urwanych palcach, rękach, nogach, uszkodzonych twarzach. Jednak to nie jedyne niebezpieczeństwo związane z używaniem sztucznych ogni. Jakie nieznane szerzej zagrożenia czają się w fajerwerkach?
Sztuczne ognie wynaleziono w Chinach jeszcze przed narodzeniem Chrystusa, a jeszcze do niedawna wystrzeliwane były za pomocą prochu. Obecnie w użyciu są środki bardziej zaawansowane technologicznie, ale zasada ich działania jest właściwie wciąż ta sama.
Środki pirotechniczne dostarczają niezwykłych doznań wizualnych, ale przy tym są też wielką bombą chemiczną, której zawartość po wystrzeleniu zawsze opada na ziemię. Pojedynczy fajerwerk może i zawiera niewielkie ilości szkodliwych związków chemicznych, ale tę ilość trzeba przełożyć na tony sztucznych ogni trafiających do atmosfery każdego roku.
Jak wielka to jest ilość, łatwo sobie wyobrazić oglądając chociażby relacje z imprez sylwestrowych odbywających się w większych miastach Polski. Fajerwerki wystrzeliwują wszędzie ? w wielkich miastach i na wsi, na profesjonalnych pokazach i amatorsko na prywatnych imprezach.
Bomba chemiczna
Co znajduje się w środku sztucznych ogni? Przede wszystkim utleniacze i substancje palne, czyli przykładowo chlorany i azotany baru, potasu, strontu, wapnia i amonu jako utleniacze, oraz aluminium, fosfor, siarka, węglowodory i węglowodany jako substancja palna. Na tym jednak nie koniec wyliczanki. Aby uzyskać określone efekty barwne, stosowane są często sole metalu, np. baru (zielony), strontu (czerwony) i antymonu (biały). Do tego dochodzą jeszcze substancje oświetleniowe oraz detonacyjne.
W wyniku spalania tych wszystkich substancji tworzą się związki, które często bywają szkodliwe, chociażby wysoce toksyczne związki baru. Badania na temat zawartości baru w środkach pirotechnicznych przeprowadzili między innymi naukowcy z Uniwersytetu Technologii w Wiedniu. Przedmiotem ich analiz był śnieg znajdujący się w miejscu pokazów sztucznych ogni. Stężenie baru w śniegu pobranego po pokazie było nawet 500 razy większe niż przed. Wyniki badań pokazują, jak wielkie ilości trujących substancji muszą wdychać uczestnicy takich imprez. Tymczasem bar i jego związki wpływa negatywnie na drogi oddechowe oraz może potęgować objawy astmy. Szkodliwe działanie nie ogranicza się jednak do ludzi ? wszystkie te trujące substancje wnikają do wód oraz gleby i tam już pozostają na lata.
Badania na temat szkodliwości fajerwerków przeprowadzali także polscy naukowcy z Politechniki Śląskiej. Zwracają oni uwagę na to, że niebezpieczne substancje odkładają się w organizmie i w następstwie wywołują choroby kości, wątroby, nerek. Postulują też, aby zamiast szkodliwego baru i strontu używać berylu, magnezu i wapnia, które nie mają właściwości toksycznych.
Inne zagrożenia
Jeszcze inne badania dotyczące szkodliwości fajerwerków przeprowadzili naukowcy z University of Leeds, którzy badali stopień zapylenia powietrza podczas pokazów. Najpierw określili stopień normalnego zapylenia dla badanej okolicy. Porównanie poziomów zapylenia przed i po pokazie wykazało, że koncentracja cząstek w atmosferze potrafi wzrosnąć nawet dziesięciokrotnie. Wdychane przez człowieka mogą wywołać choroby układu oddechowego i układu krążenia.
Pokazom sztucznych ogni zawsze towarzyszy huk przypominający istną kanonadę. Z pewnością więc przebywanie zbyt blisko może skończyć się uszkodzeniem słuchu. O ile jednak profesjonalne środki pirotechniczne z zasady wybuchają w powietrzu, o tyle popularne petardy z racji wybuchania na ziemi stanowią zagrożenie. Najczęściej używają ich ludzie młodzi, którzy nie tylko nie zachowują podstawowych zasad bezpieczeństwa, ale wręcz sami stwarzają sytuacje niebezpieczne. Potrafią rzucić petardę pod nogi, na ubranie ? nigdy nie wiadomo gdzie wybuchnie i czy nie spowoduje nieodwracalnych uszkodzeń nie tylko słuchu, ale i całego ciała.
Sylwestrowy horror
Fajerwerki są piękne i spektakularne, ale potrafią wyrządzić przy tym wiele szkód zarówno ludziom, jak i środowisku. Wystarczy choćby wspomnieć koszmar, jaki przeżywają zwierzęta przerażone wybuchami. Na razie jednak nic nie zapowiada, aby popularność sztucznych ogni zmalała, a nawet jest wręcz przeciwnie. Jak co roku kolejne kraje i miasta będą się ścigać, kto urządził piękniejszy pokaz i kto wydał na to więcej pieniędzy. Aby więc powitać Nowy Rok bez żadnych szkód dla zdrowia, najlepiej spędzić sylwestra z dala od fajerwerków.
APPENDIX I.
Bajzel
10 Styczeń 2012Zagadkowo giną wyżsi urzędnicy, politycy, naukowcy, szyfranci, duchowni, policjanci… I nikogo, poza niewielką garstką, to nie obchodzi. Bajzel. Znalezienie, szczególnie w miastach, kilometra nie zasranego, prostego i równego chodnika graniczy z cudem. Bajzel. Wystarczy, że trochę popada (deszcz lub śnieg) i od razu klęska żywiołowa, powodzie i podtopy. Bajzel. Bandy szoferaków parkują po swojemu, byleby jak najbardziej utrudnić przejście pieszym. Bajzel. Nic się tu nie opłaca. Siać, hodować, wytwarzać, produkować. Bajzel. A nie…, pomyłka. Kraść, malwersować, sprzeniewierzać, malwersować, defraudować - to jest zawsze opłacalne. Bajzel. Służba zdrowia corocznie toczy wojnę z pacjentem, w … imię jego dobra. Bajzel. Dzieci i młodzież, wskutek permanentnej reformy w oświacie i wychowaniu, głupieją/chamieją na potęgę. Bajzel. Przydrożne rowy, lasy, zagajniki, parkingi są mega kosmicznie zaśmiecone i zasrane. Bajzel. Obwodnice, autostrady i drogi ekspresowe, to opowiadanie klechd, bajek i baśni. Bajzel. Punktualność i czystość na kolei. No, no… Tak, tak. Śmiech na sali. Świeże powietrze i czystość w środkach komunikacji miejskiej… Bajzel, co się zowie. Kolejki na poczcie, w bankach, urzędach…. Katastrofa. I na nic nie ma już dwudziesty rok z rzędu kapuchy. Na szkoły, szpitale, przedszkola, żłobki, przychodnie, zbiorniki retencyjne, tamy i stopnie wodne, lotniska i porty rzeczne oraz morskie, na kulturę i sztukę, wojsko, policję, sądownictwo, sprawną administrację, oczyszczalnie ścieków i kanalizacje, wysypiska śmieci i punkty utylizacyjne… na wszystko - poza tym na co jest „po uważaniu”. Czyli dla swojej kamaryli, kumotrów i koleżków. Bajzel. Że o Stadionie Wady Narodowej i sfuszerowanych orlikach to już nie wspomnę. Bajzel…, bym zapomniał.
To
tak z grubsza obraz kraju i – jak celnie kiedyś się wyraziła jedna z
posłanek – przypadkowego społeczeństwa, które raczej egzystuje niż żyje.
I teraz pojawia się pytanie o to, czy to się wszystko zmieni. Moim
zdaniem nie ma na to co liczyć. Owo społeczeństwo, ów naród i owi
obywatele (sic!) są tak do cna zblatowani, apatyczni i zmęczeni tym
wszystkim, że wszechogarniające znieczulica i zidiocenie są nieomal
namacalne. Liczy się co najwyżej dojutrkowość, byleby mieć co do gara
wrzucić, wlać do baku samochodu (jeśli się go ma), zapić i zakąsić, co
na tyłek założyć i gdzie się zabawić. Bo…. Bo pogoń za tym bardziej by mieć, niż
być. O tak, bo jakiejś dziuni z telewizora waginę przemeblowali lub
jakiemuś narcyzowi-celebrycie penisa zmniejszyli/zwiększyli* to jest
sprawa ważka społecznie i to się gra na okrągło. Co zresztą jest też i
prawda, bo trafia to na popyt ze strony armii imbecylów, dla których
cały świat to jedno wielkie jebanko. Przepraszam, że tak bezpośrednio i
otwarcie. Jebanko? Gdzie tam, to tylko taka radosna „mała stabilizacja”.
Grillowanko, ciepła woda w kranie, byleby się czymś tam znieczulić,
poplątać i pobujać w rytm jakiegoś zakłócacza fal mózgowych. No, a jak
nasi przegłosują, że Tatry leżą na północy zaś Bałtyk na południu, to
każdy twierdzący inaczej będzie pisowskim oszołomem. Ot zwyczajnie. „Bo
idzie młodość, młodość, młodość….” Bajzel. Ale zaraz zaraz. Justysia
znowu przerobiła Matti na cacy! Tośmy pochlipali przed telewyzoramy.
Oooo… właśnie, to jest kolejny ważki problem społeczny. No, ach jak ten
Adam śmiga po tych piaskach pustyni, nawet Hołek wymiata. A jeszcze
Magda słusznie opierdoliła gdzieś jakichś garkotłuków. Bęc wuja w czoło i
będzie wesoło (copyright podobno Ziemkiewicz). Tańce na lodzie, tańce
na rurze, tańce-jebańce. A co? I jak oni fałszują? Nie, nie, nie wybory,
tylko przy mikrofonie. Bajzel.
Albo
taki ważki problem społeczny, że córcia Bardzo Ważnego Polityka została
złapana na tym, że chwaliła się tym, że jest dziwką. Rozumiecie,
obywatele i obywatelki? Dziwką. I już mamy kryzys gabinetowy lub
parlamentarny. Albo też, że synalek innego WA-ŻNIA-KA
ze świecznika przykozaczył na motorze. Aż go później pułkownik musiał
pchać na wózku. Tośmy se znowu pochlipali przed telewyzoramy. Bo taki
był cały serialowy. Zaprawdę powiadam wam, seryjne zdebilenie serialowe.
Masowa, na akord, produkcja tandety myślowej, surogatów rozumu, piątej
klepki. I albo strzelanka i mordobicie albo ckliwe, przelukrowane aż do
wyrzygania historyjki jak z opery mydlanej. Bajzel. Bajzel w
telewizorni, bajzel w radioli, bajzel w gazetach, bajzel na ulicy….
Wszechogarniający bajzel, zaduch i zatęchłe powietrze. Co tam? Ważne, że
jest co do gara wrzucić i co mieć na wypitkę. Kurde, w mordę, tylko że
nawet Czysta nie kopie jak dawniej, bo ktoś i tutaj coś z procentami
miesza. Tak, że i tu bajzel. Lecz co tam. W zamian za to mamy grające
fontanny i po „europejsku”. Aaa i dostęp do publicznej informacji
zakneblowanej. Ot taki chichot z Mysiej, by żyło się lepiej. Bajzel. A w
telewizorach – legiony picusiów-gogusiów, jakby świeżo po lobotomii.
Bajzel. Jakaś lub jakiś artycha robi obscenę, eksponuje kicz,
grafomaństwo lub tandetę, ale za to nacmokać się nad ideą to obowiązkowo
trzeba aż do wyrzygania i dać mu wagony czasu antenowego. Ot bajzelna
sztuka i tfurczość (korekta nie poprawiać). I jeszcze jakiś niegolony
szarpidrut ogłosi oświadczenie polityczne, jakby to miało w ogóle być
interesujące. Ważne, że można było utonąć w kredytach i pożyczkach i
cieszyć się nimi, jak autochtoni, którzy opylili Holendrom wyspę
Manhattan za paciorki warte dwadzieścia kilka dolców. Kabaret i
operetka. Aha, ludzie zapierdzielamy, bo rzucili nowe tablety, smatfony czy inne gadżety. Brać, bo taniej już nie będzie! Bajzel.
A gdzie tam, że chorzy na raka nie mają lekarstw? Że dzieci często nie mają drugich śniadań? Że masy samotnych matek nie stać na wiele rzeczy? Że panować zaczyna dziedziczne bezrobocie? Że młodzi spieprzają, gdzie się tylko da? Że kraj się wyludnia? Że każdy nas robi w wała? Że…, że tych „że” to można by jeszcze wymieniać i wymieniać. Co najwyżej to ta znana redaktorka od interwencji się tym zajmie. Tylko właściwie za nią, to te problemy powinno rozwiązywać państwo.
Bajzel….
* niepotrzebne skreślić.
APPENDIX II.
FAJERWERK PODŁOŚCI.
APPENDIX II.
FAJERWERK PODŁOŚCI.
Barbarii i Europy oblicza pamięci- Helena Jędrzejewska
Dodano: 2012-12-27 19:51:20
Późnym
listopadowym wieczorem na opustoszałym Krakowskim Przedmieściu w Warszawie stałam
się świadkiem przykrego wydarzenia. Służby oczyszczania miasta
pospiesznie usuwały znicze i kwiaty sprzed Pałacu Prezydenckiego.
Pamięć do śmieciarki
Zdałam sobie
sprawę z tego, że właśnie mija kolejna miesięcznica Tragedii
Smoleńskiej. Sądząc po ilości świeżych wiązanek i ciągle płonących
świeczek – hołd ofiarom katastrofy oddawać musiało grono bardzo liczne.
Lecz jeszcze tego samego
dnia piękne bukiety, przepasane wstęgami wieńce, płonące lampki były
zbierane łopatami przez pracowników MPO i lądowały w śmieciarce. Szybko i
sprawnie – wszak ten rytuał powtarza się co miesiąc od ponad dwóch już
lat. Teren „akcji” zabezpieczali liczni funkcjonariusze straży
miejskiej.
Pamięć do archiwum
Wydarzenie to
przypomniało mi jesień 1997 roku. Mieszkałam wówczas w Londynie. W
kwiatach tonęły wtedy okolice pałacu Buckingham. Od śmierci księżnej
Diany, niebędącej ulubienicą dużej części mieszkańców pałacu, minęły
miesiące. Nikt jednak nie odważył się tknąć bardzo już nieświeżych
wiązanek. W mediach trwała debata – co z nimi zrobić?
W końcu zapadła decyzja:
wszystkie nieświeże wiązanki (a były ich dosłownie tony) zostaną
rozpakowane – celofan i papier trafią do recyklingu. Postanowiono, że do
specjalnego archiwum trafią jednak wszystkie wstążeczki, na których
było cokolwiek napisane. Podobnie z wszystkimi listami, rysunkami czy
małymi transparentami, które od śmierci Diany ludzie znosili pod
Buckingham. Tak jak od 10 kwietnia 2010 pod nasz Pałac Prezydencki. Tyle
że u nas te znaki szacunku, hołdu, pamięci – lądowały w śmietniku…
Zabawki dla dzieci
Brytyjczycy
postanowili też, że każdy z pluszowych misiów i innych zabawek
przynoszonych jako wyraz hołdu dla zmarłej – zostanie zdezynfekowany i
przeznaczony dla domów dziecka.
Władze Londynu w 1997
wydały nawet komunikat, że służby miejskie usuwać będą wyłącznie kwiaty
zupełnie już zwiędłe. Wyraźnie też poinformowały, że wszystkie resztki z
kwiatów trafią na kompost, przeznaczony do nawożenia ogrodów
królewskich…
Jak w stanie wojennym
Widok świeżych
kwiatów i płonących zniczy zbieranych łopatami i wrzucanych do kubłów na
śmieci pod uzbrojoną eskortą przypomniał mi obrazy ze stanu wojennego,
kiedy zomowcy rozkopywali krzyże ułożone z kwiatów i świeczek, a
wiązanki składane pod obstawionymi przez ZOMO pomnikami ofiar komunizmu –
błyskawicznie znikały.
Czy aż tak
znikczemniał nasz naród, skoro wybrał rządzących o tak żadnej
wrażliwości i tak niskich moralnych standardach? Wydaje się, że historia
zatoczyła koło i znów dalej jesteśmy od Europy, a bliżej – mongolskiego
stepu…
APPENDIX III
Krzysztof Pabisiak ze stowarzyszenia "Życie po przeszczepie" dziwi się naiwności ludzi.
- Liczą na zarobek. A tak naprawdę na takich transakcjach zarabiają pośrednicy - mówi Pabisiak. - Podziemie musi być bardzo zaawansowane technologicznie, bo do przeszczepienia nerki potrzebne są warunki bloku operacyjnego. Nie da się tego zrobić w warunkach garażowych. A skoro w publicznym zakładzie opieki medycznej w Polsce nie jest możliwa nielegalna transplantacja, to najbliżej robi się to w Czechach lub na Ukrainie.
Czarna przerywana linia
Czy do ukraińskiej kliniki miała trafić 20-letnia łódzka studentka? Nigdy się tego nie dowiemy. Ona sama wie tylko tyle, że ponad dwa lata temu została w centrum Łodzi porwana przez gang ukraiński. Kilka dni temu zdecydowała się nam o tym opowiedzieć.
To był piątek. Łódź. Koniec listopada, krótkie dni. Anka wracała ze szkoły do domu. Tą samą drogą co zwykle, o tej samej porze. To było około godz. 19. Może parę minut po 19.
- Było bardzo ciemno. Przechodziłam wąską uliczką, słabo oświetloną. Obok mnie jechał jakiś samochód, w którym - jak zauważyłam - siedziało trzech mężczyzn. Jeden z nich wysiadł i zapytał mnie o godzinę. Spojrzałam na zegarek. W tym samym momencie dostałam czymś twardym w tył głowy. Wtedy straciłam przytomność... - opowiada Anka.
APPENDIX III
Krzysztof Pabisiak ze stowarzyszenia "Życie po przeszczepie" dziwi się naiwności ludzi.
- Liczą na zarobek. A tak naprawdę na takich transakcjach zarabiają pośrednicy - mówi Pabisiak. - Podziemie musi być bardzo zaawansowane technologicznie, bo do przeszczepienia nerki potrzebne są warunki bloku operacyjnego. Nie da się tego zrobić w warunkach garażowych. A skoro w publicznym zakładzie opieki medycznej w Polsce nie jest możliwa nielegalna transplantacja, to najbliżej robi się to w Czechach lub na Ukrainie.
Czarna przerywana linia
Czy do ukraińskiej kliniki miała trafić 20-letnia łódzka studentka? Nigdy się tego nie dowiemy. Ona sama wie tylko tyle, że ponad dwa lata temu została w centrum Łodzi porwana przez gang ukraiński. Kilka dni temu zdecydowała się nam o tym opowiedzieć.
To był piątek. Łódź. Koniec listopada, krótkie dni. Anka wracała ze szkoły do domu. Tą samą drogą co zwykle, o tej samej porze. To było około godz. 19. Może parę minut po 19.
- Było bardzo ciemno. Przechodziłam wąską uliczką, słabo oświetloną. Obok mnie jechał jakiś samochód, w którym - jak zauważyłam - siedziało trzech mężczyzn. Jeden z nich wysiadł i zapytał mnie o godzinę. Spojrzałam na zegarek. W tym samym momencie dostałam czymś twardym w tył głowy. Wtedy straciłam przytomność... - opowiada Anka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz