WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
wtorek, 8 kwietnia 2014
Smolensk' massacre reminiscences
OD INSCENIZACJI DO EKSHUMACJI CZ1.
Wpisał: Yurko
07.04.2014.
OD INSCENIZACJI DO EKSHUMACJI cz1.
[powtarzam artykuł sprzed roku: OD INSCENIZACJI DO EKSHUMACJI cz1.
Tu dużo dobrze dobranych odnośników. MD
Yurko SEE
Inscenizacja jest możliwa.
http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/77549,pytania-o-smolensk
W historii można znaleźć sporo przykładów działań inscenizacyjnych stworzonych dla celów politycznych jak i propagandowych. Inscenizacja katastrofy smoleńskiej obejmująca cały proces działań ze sobą powiązanych to nie jedyne “dzieło” sowieckich (i nie tylko sowieckich) służb. To jedno z podstawowych narzędzi ręcznego sterowania społeczeństwem i jego neutralizowania jest aktualne także dziś.
Przemysł kinematograficzny USA słynie ze wspaniałych filmów i drobiazgowych scenografii. Niezwykle kunsztowną i efektowną inscenizację pobojowiska po katastrofie samolotu stworzono w filmie z Tom Cruz pt. Wojna Światów”http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:WarOfTheWorlds-Set.jpg. Choć nie o filmowe inscenizacje nam chodzi, to ta z filmu może być wzorem jak naprawdę w przybliżeniu powinna wyglądać “katastrofa smoleńska”. (http://freeyourmind.salon24.pl/307129,maskirowka-wybrane-zagadnienia)
Przykłady inscenizacji zapisanych w historii np. podczas walk w czasie II Wojny Światowej podaje badacz epizodów z dziejów Prus Wschodnich, Leszek Adamczewski w swej ostatniej książce “Łuny nad jeziorami. Agonia Prus Wschodnich”.
I tak na stronie 215 w rozdziale poświęconym zabytkom Fromborka (polski Wawel na pruskim wzgórzu) autor publikuje zdjęcie żołnierzy sowieckich wdzierających się na rynek fromborski z podpisem: “Rosjanie już w splądrowanym i spalonym Fromborku inscenizują walki o to miasteczko”. Przykładów jest więcej…
W rozdziale “Szturm, którego nie było” przytacza własny, jak się później okazało – błędny tekst z książki z 1993 r. pt. “Zaginiona komnata” z opisem szturmu na zamek w Królewcu (9-10 kwiecień 1945, ciekawa zbieżność dat), którego tak na prawdę nie było. Barwny opis ataku z lądu i powietrza (str. 276) okazał się fikcją, a sam autor przyznaje, że zaufał radzieckim źródłom, które po latach okazały się fałszywe. “- Pojawiające się w wielu opracowaniach historycznych opisy zaciętych walk, toczonych przez czerwonoarmistów o pokrzyżacki zamek podczas zdobywania Festung Kőnigsberg, to legenda stworzona przez dowodzącego II Armią Gwardii generała Kuźmę Galickiego”
Na filmie dokumentalnym “w łogowie zwieria” utrwalono jedynie pozujących – wbiegających po gruzach czerwonoarmistów na tle zniszczonego fragmentu zamku dnia 10.04. Nie było żadnego epizodu walk o zamek królewiecki – twierdzi Awenir Owsjanow, uczestnik międzynarodowej Konferencji naukowej “Bursztynowa Komnata – ślad pasłęcki, fakty i mity” w 1966r. Owsjanow poszukiwał uczestników “szturmu” – niestety nie znalazł się nikt, kto by brał udział w szturmie zamku.
Długi i barwny opis walk o ten znienawidzony symbol Prus Wschodnich od początku do końca okazał się fikcją (str. 281). 120-osobowy oddział hitlerowskich “fanatyków” broniących się do “upadłego” w rzeczywistości wycofał się dzień wcześniej tj 9.04 a bitwa o warownię została zaimprowizowana na potrzeby kroniki filmowej i w całości zmyślona. Na filmie dokumentalnym “w łogowie zwieria” brak było śladów wymyślonego intensywnego bombardowania z powietrza oraz śladów zmasowanego ostrzału z katiusz, tak barwnie opisywanego przez sowieckie źródła.
Leszek Adamczewski przytacza w swej książce jeszcze jeden przykład inscenizacji, tym razem przeprowadzonej przez hitlerowców na rozkaz szefa propagandy Rzeszy, Goebbelsa pod nadzorem profesora medycyny, gruppenführera SS, Karla Gebhardta. Mianowicie wypędzenie ze schronu i zamordowanie przez Rosjan 26 osób w miejscowości Nemmersdorf (obecnie Majakowskoje) 21 października 1944r. wydało się Goebbelsowi mało okrutne i postanowiono “podretuszować” tę zbrodnię dwa dni później…. Str. 35 “Łun nad jeziorami…” – Ciała wyjęto z grobów i przygotowano do haniebnych zdjęć, by mogli je sfilmować i sfotografować przywiezieni do Nemmersdorfu operatorzy Die Deutsche Wochenschau i dziennikarze. Ta swoista ekshumacja, była jednocześnie profanowaniem zwłok. Zabitym kobietom zadzierano spódnice… Tak przygotowano zwłoki 26 osób do propagandowych fotografii i opublikowano zdjęcia m.in. w Spiegel Special”. Dodatkowo dopisano zdarzenia, które nigdy nie miały miejsca. Ta fikcyjna wersja o zbrodni w Nemmersdorf dotarła nawet do Watykanu. Mordowanie przez Rosjan pruskiej ludności było dla Goebbelsa za mało okrutne. Grozę miały wzbudzić dodatkowe opisy do zdjęć o gwałconych bez opamiętania i krzyżowanych kobietach.
Takich i podobnych imitacji można doszukać się więcej, także w USA, choćby “zamach” na WTC… (“trzy wieże”,http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2633&Itemid=100, To elementarne Watsonie, http://dakowski.salon24.pl/251231,to-elementarne-watsonie).
Jakże ta, przytoczona wyżej hitlerowska, nieludzka inscenizacja z użyciem ciał ludzkich przypomina tę utrwaloną na filmie “e-ostrołęka” http://www.youtube.com/watch?v=IBk7bOqxs1I z miejsca rzekomej katastrofy smoleńskiej. Istotne jest to, że tuż “po” rzekomym zdarzeniu nikt takiej scenerii nie widział (ilość złomu i leżące zmasakrowane ciała). Tłumy sterczących statystów – dziennikarzy, funkcjonariuszy i gapiów nic nie robiących poza pozowaniem operatorowi kamery wśród złomowiska i rozczłonkowanych i zbezczeszczonych ciał Ofiar… Ze względu na efekt wizualny (szokowanie widza “tylko dla osób dorosłych – drastyczne”) inscenizacja “ostrołęcka” jest przeciwieństwem inscenizacji “na Okęciu”, czyli w przeciwieństwie do rozdmuchanego mainstreamu na przestrzeni 3 lat o “próbkach, wraku, mgle, brzozach, wybuchach etc., na Okęciu, medialnie mamy do czynienia jedynie z … PUSTKĄ, tj. z NICZYM.
WYLOT I INNE ELEMENTY INSCENIZACJI
Bez cienia wątpliwości
Dwie listy, dwa samoloty
http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2013/04/2-listy-2-samoloty-FYM.pdf
Był sobie hangar na Okęciu
http://clouds.salon24.pl/399036,byl-sobie-hangar-tajemnicze-okecie-2010
I to jest istotą problemu tzw. Katastrofy smoleńskiej, a dokładnie imitacji katastrofy, że brak jak dotąd wiarygodnych materiałów na wylot Delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim i tak naprawdę brak świadków, którzy by widzieli uderzający o ziemię samolot. Domniemane zdarzenie nie zostało zauważone nawet przez Operacyjne Centrum Monitoringu SWW, http://wpolityce.pl/wydarzenia/47986-ujawniamy-raporty-sww-dot-doniesien-zagranicznych-mediow-czy-wywiad-wojskowy-nie-zauwazyl-katastrofy-smolenskiej o czym wspomniał FYM. (http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=8815&Itemid=100)
Sprawie tragedii smoleńskiej nie poświęcono w tych publikacjach ani słowa… Dla SWW po prostu się nie wydarzyła (zresztą zgodnie z prawdą). Szokujące jest to, jak bardzo fakt medialny jakim jest tzw. katastrofa smoleńska stał się pożywką i okazją do publikowania w nieskończoność artykułów (we wszystkich mediach) bez żadnej spójności i powiązań logicznych. Publikacje te na ogół nie kończą się żadną konkluzją i często po prostu dezinformują (pisanie o fikcji jako o rzeczywistym zdarzeniu). Przykładowo, dziś już nikt nie przytacza news’a z FAKTÓW TVN, relacji W. Batera, którego operator (Knyż) sfilmował podchodzenie do lądowania tupolewa na Siewiernym.
Jak dotąd, po trzech latach od 10.04.2010 materiałów – filmu/ów, zdjęć nie zawierających retuszu, wstawek, montażu – bez śladu ingerencji grafików, montażystów mających być upamiętnieniem wylotu rządowego tupolewa nr.101, po prostu nie ma. Jedyne jak dotąd zdjęcie wykonane rzekomo “tuż przed wylotem” figurujące na stronie pomniksmolensk.pl jest jaskrawym przykładem fałszerstwa co udowodniono w analizie -http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/76068,samolot-widmo.
Z tego też powodu opisany szczegółowo w RKM (Raport Komisji Millera) start samolotu i czynności pilotów z tym związane budzi wiele wątpliwości co do oryginalności nagrania, nawet jeśli zastosujemy sugerowany przez RKM czas UTC. (http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=8726&Itemid=100 , http://www.w-sercu-polska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=5880:yurko&catid=6:warto-przeczytac&Itemid=6 ).
Równie dobrze może być to zapis z dnia 7.04 (wylot delegacji Tuska), lub 9.04 (lot próbny), a może z JAK’a 40 (5:27) tym bardziej, że podpisu dowódcy samolotu potwierdzającego objęcie statku w książce obsługi samolotu w dniu 10.04 po prostu brak. Warto tu przypomnieć, że do Moskwy zawożono próbki głosów pilotów i innych osób zapewne nagrane podczas ćwiczeń na symulatorach. Takie działania prokuratorów i urzędników państwowych jedynie osłabiają jeszcze bardziej wiarygodność wszelkich zapisów z rejestratorów, czy skrzynki-widmo będącej w posiadaniu Sowietów i wskazują na współpracę obu stron.
Lecący w oddali na tle nieba jakiś tupolew (film w internecie, https://www.youtube.com/watch?v=v9gaFWmBwhI) także nie może być dowodem wylotu, gdyż możemy powtórzyć pytanie – dlaczego nie nagrano scen wysiadania z samochodów, pożegnania, wsiadania do samolotu, itp. Wiadomo, że monitoring na lotnisku akurat wtedy nie działał. Dlaczego?
Brak takich nagrań, świadków zdarzenia, zdjęć i podpisu mjr. Protasiuka może nasuwać podejrzenie (jeśli faktycznie był to właściwy samolot, o właściwym czasie i “jeśli jeden”), że samolot ten wyleciał pusty (być może nawet bez foteli i innego wyposażenia – byłoby to zgodne z wrażeniem operatora S. Wiśniewskiego filmującego “tuż po” – że samolot był pusty) z inną załogą (trzy osoby w szpitalu). To jedyne sensowne wytłumaczenie braku jakichkolwiek zdjęć i nagrań z odlotu, przypomnę – nie sfałszowanych. Wskazuje na to stan i wygląd “katastrofy” utrwalonej na mapie satelitarnej i filmie Wiśniewskiego. Jeśli byłoby inaczej, tak jak chcą wmówić wkoło media byłoby przynajmniej kilka fotografii i migawki video. Trzeba było ukryć “coś” czego nie było… Dalszym wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy może być podmiana samolotu i chęć ukrycia dublera, (dwa bliźniacze samoloty).
Trzeba z całą stanowczością podkreślić – gdyby było tak jak podają mass media mielibyśmy czarną skrzynkę, byłby podpis dowódcy statku powietrznego w książce pokładowej, byłby zapis z Okęcia z pożegnania Delegacji przed odlotem, telefony i dokumenty ofiar byłyby spalone i brudne w błocie, a nie odwrotnie, od początku byłyby ciała ludzi, byłyby i fotele także z przypiętymi do nich pasami bezpieczeństwa pasażerami, byłaby burta z fragmentem napisu “Republic of Poland” (kto może wskazać miejsce na mapie ze szczątkami samolotu położenie tej części kadłuba?), a wrak by nie niszczał pod budą na Siewiernym (tak jak na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:WarOfTheWorlds-Set.jpg).Wszystko od razu po rzekomej katastrofie byłoby jak należy – dokumentacja z sekcji i dokładna rekonstrukcja wraku.
patrz: “Okna tuskoleta i tupolewa” http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=9177&Itemid=100
Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by wiedzieć, że osoby lecące samolotem podchodzącym do lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych muszą być przypięte do foteli pasami bezpieczeństwa. Każdy kto leciał, też o tym wie. Spróbujmy sobie wyobrazić taki samolot 700 m od pasa (rejon TAWS 38) podchodzący do lądowania w którym następują 2 wybuchy jeden po drugim (doszedł trzeci). Jeden przy kabinie, drugi za salonką (jest wersja, że na skrzydle). Mimo wybuchów? samolot (wszystkie jego części) leci dalej. Z samolotu, mimo wybuchów nie wypadają ludzie, kabina jest czy jej już nie ma (skutek wybuchu). Mimo to samolot (właściwie już w kawałkach) wykonuje nagły skręt po utracie dalszych części – fragmentu skrzydła, a następnie podziemną półbeczkę… (według układu szczątków samolotu na mapie satelitarnej MAK wykonał salto) i rozbija się na wskazanej przez Anodinę polance. Telewizyjny montażysta “moonwalker” biegnie by sfilmować zajście. Przedzierając się przez błoto i kałuże, sapiąc kręci film swego życia przesuwając się od wschodniego krańca polany smoleńskiej po jej zachodni brzeg. Ciał ludzi nie widzi. Strażacy coś gaszą (nie samolot, bo ten się nie pali), dzieje się to wszystko “tam gdzie śmieci” jak mówią miejscowi. Strażacy ruszają się niemrawo jak muchy w smole, palą papierosy mimo rozlanego paliwa (?) opierając się o rozgrzane (sic) silniki, jakby na coś czekali, brak ciał… Zaś na fragmencie filmu z oficjalnego przekazu medialnego (4:12, https://www.youtube.com/watch?v=A3rBcrI1Nbw )
Inscenizacja rusza pełną parą już zapewne po rozrzuceniu ciał…, kolejnym zrzucie (zakończonym). Strażacy teraz pełni wigoru podejmują akcję pozując do kamer operatorów … (patrz – Zawiadomienie do Prokuratury inż. Krzysztofa Cierpisza
http://zamach.eu/130213/Untitled_1.html,
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7347&Itemid=100
“Aczkolwiek oficjalna wersja, że samolot tam się rozbił naprowadzany źle przez ruskich, którzy nawet pomogli sobie bombą jest kusząca, to niestety nic nie wiadomo na razie światu o takiej bombie która dezintegruje część samolotu, część zostawiając w większych kawałach, do tego tak unikalny ?inteligentny? potężny wybuch na atomy rozwalający część samolotu, a część pozostawiający, a przy tym nie robiący żadnych szkód w otoczeniu. Do tego bombie, która dezintegrując na nie do znalezienia szczątki większość samolotu równocześnie nie czyni szkód w wielu ciałach, w opisie identyfikacji wielu bliskich wyglądających „jakby spali”. (Cyprian Polak)
Czyste dokumenty Ofiar (od żywych) można było uzyskać jedynie podczas kontroli paszportowej, a nie po “katastrofie” w błocie. Kontrola była możliwa po normalnym lądowaniu (Jan Tomaszewski opisuje taką kontrolę, http://radiownet.pl/radio/wpis/8830).Jeśli był szturm na samolot z użyciem gazu, dokumenty odebrano już “śpiącym” (nieżyjącym) osobom.
Jeśli na polanie smoleńskiej został rozbity jakiś samolot (przez “szalonych”, zastępczych pilotów) to co mieściło się na jego pokładzie skoro rankiem przynajmniej w pierwszej godzinie “po” nie było tam ani leżących ludzi, którzy byliby m.in. przypięci do foteli pasami bezpieczeństwa, ani samych foteli rozrzuconych wokół i w rejonie przypisywanych wybuchów? Nic. Przykładowo ciała księży w sutannach, i generałów w mundurach powinny zostać od razu zauważone. Zeznania operatora S. Wiśniewskiego i ambasadora Bahra są jasne i wyraźne – ciał nie było. Z “trzeciego nieznanego filmu…” na którym widać filmującego w sztucznej mgle Sławomira Wiśniewskiego – stoi nieopodal gondoli, skrzydła i dwupiennej brzozy – wynika, że stał on w pobliżu miejsca gdzie później Rosjanie postawili kamień upamiętniający miejsce znalezienia ciała Prezydenta L. Kaczyńskiego. Jak to możliwe, że i tego ciała montażysta telewizyjny nie zauważył? Jak zatem wyciągano ciało Prezydenta spod fragmentów wraku, jeśli w tym miejscu – gdy filmował Wiśniewski żadnych blach nie było? W pierwszej relacji S. Wiśniewski mówił:
“Tak, myślałem, że samolot leci pusty. Godzinę wcześniej wydawało mi się bowiem, że maszyna lądowała. Wówczas również słyszałem huk silników (czyli huk silników 2x, przyp. autora). Gdy więc usłyszałem go ponownie, myślałem, że nasza delegacja wylądowała już bezpiecznie, a samolot leci załatwić jakieś sprawy techniczne, na przykład zatankować, albo wraca do Polski (kier wsch.) i potem przyleci z powrotem po prezydenta. /…/ Nie było walizek, toreb ani – przede wszystkim – ciał ludzkich szczątków. Dopiero potem powiedziano mi, że ciała były gdzie indziej. Tam gdzie ja byłem, spadł tylko silnik, części kadłuba. Ciała były zaś w głębi lasu, po prawej stronie, tam gdzie do góry nogami leżały koła, podwozie. /…/ W lesie kabackim, w 1987: tam szczątki ludzkie były. To, że nie widziałem ich pod Smoleńskiem, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że na pokładzie nie było naszej oficjalnej delegacji. Że samolot wracał już z lotniska z samą załogą.” (filmujący S.W., także: http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/66449,dowod-smolenski-iii-kadlub, na screen’ach widać wyraźnie, że S.W. filmował cały teren polanki)
1. samolot leci pusty /…/
2. Wówczas również słyszałem huk silników
3. Nie było walizek, toreb ani – przede wszystkim – ciał ludzkich szczątków
4. głębi lasu
to takie łatanie początkowo skromnej inscenizacji.
Zarówno KM (Komisja Millera) jak i ZP (Zespół Parlamentarny) wizualne przedstawienie “katastrofy” oparły m.in. na screenach z video najważniejszego świadka Sławomira Wiśniewskiego, którego film nie stracił na aktualności, wręcz przeciwnie. Mianowicie KM pokazała jedno ujęcie (zdj 13. – montaż 3 screenów z filmu montażysty) ze wschodniego krańca polanki z widokiem na tzw czarną skrzynkę (w czerwonej obudowie), na stateczniki w kierunku zachodnim. To bardzo dobre ujęcie gdyż dokumentuje pustą przestrzeń, która w kolejnych, następnych dniach została zapełniona złomem.
Ujęcie to zostało pominięte przez pana Nowaczyka, firmującego efekt prac ZP. W dokumencie ZP mamy na początku dwie panoramy – także screeny z filmu Wiśniewskiego (http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/59600,dowod-smolenski-ii-skrzydlo-statecznika)pomijające obszar na którym później dorzucono złom i m.in. burtę (10 okien) w której wybijano okna na filmie A. Garagas. Wątek ten jest niezwykle ważny gdyż udowadnia w sposób nie podlegający dyskusji – inscenizację, brak jakichkolwiek burt samolotu z części pasażerskiej. Dezinformatorzy lub abnegaci skrzętnie omijają fakt pustej bez mała polanki jedynie z kilkoma rozstawionymi naziemnymi wybuchami elementami. Miejsce to – dla okolicznych mieszkańców było śmietniskiem i doskonale spełniało wymogi Anodiny do zainscenizowania zdarzeń nazwanych później katastrofą. (http://www.bibula.com/?p=67435)
- Parlamentarzyści wprawdzie dziwią się zdziwieniom moonwalkera na pobojowisku, nie drążą jednak jakoś szczególnie tych spraw, tak jakby wiedzieli, że zbyt głębokie wykopy w zeznaniach montażysty mogą ukazać po prostu ruską inscenizację katastrofy.
Idąc dalej tym tropem, nikt z jakiejkolwiek komisji, lub jakikolwiek specjalista nie jest w stanie wskazać na mapie satelitarnej z dni 10-12 kwietnia 2010 miejsca zalegania burt samolotu z części pasażerskiej poza jedną ścianką, tą z opadniętymi oknami schowaną za rosochatym drzewkiem w pobliżu podwozia. Tych burt tam po prostu nie ma.
Czyżby i tu grasowali złomiarze i byli szybsi od polskiego operatora “moonwalkera”? Następnie przyłapani przez FSB na złym uczynku, grzecznie odnieśli burty na wrakowisko, obecnie pod budą? Kiedy zatem “bezczeszczono” owe burty – cięto, dewastowano - co utrwaliła śledcza reżyserka? Analizę omawianego miejsca podjęto w kilku opracowaniach:http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/59600,dowod-smolenski-ii-skrzydlo-statecznika, http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/57120,dowod-smolenski.
Elementy których nie było we wstępnej fazie inscenizacji omówiono i pokazano – wszystkie burty dostawione później lub sfilmowane w innym miejscu, których nie było na polance smoleńskiej przy lotnisku Siewiernyj w analiziehttp://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/66449,dowod-smolenski-iii-kadlub.
W artykule tym pt. “Dowód smoleński – kadłub” wskazano też na fałszerstwo zapisu video wyświetlanego w telewizji za plecami Millera. Film został usunięty z internetu. Widać na nim wyraźnie montaż z dwóch filmów przedstawiających albo dwa miejsca, albo jedno w różnym czasie, kiedy dodano już kolejne partie złomu.
S. Wiśniewski podawał, że rozpoczął filmowanie przed ósmą. I tu jest nieścisłość, konfabulacja. Czy nie było to godzinę wcześniej? Słynne ujęcie ułamanego i “wygryzionego” statecznika z szachownicą kanał Polsat 4 pokazał już właśnie przed ósmą! (screen z 8:55) Jak zatem nagranie video zanim zostało nakręcone, już było emitowane w mediach? Inna sprawa to sprawa kaset odebranych Wiśniewskiemu. Czy “moonwalker” Sławomir Wiśniewski przesłał video polskiej telewizji, czy też zrobili to Rosjanie?
Inna relacja świadka, Jana Tomaszewskiego, brata ciotecznego J. I L. Kaczyńskich:
Przejeżdżamy dalej, pokazują miejsce tego rozbitego samolotu: lasek, ścięty, brzozowy, pełno porozrzucanych małych, metalowych kawałków dookoła, zmieszanych z błotem. Samolotu tam nie ma. Największa część to ta znana z telewizji /…/ http://radiownet.pl/radio/wpis/8830/
Następny filmik z serii wash&go (https://www.youtube.com/watch?v=v9gaFWmBwhI) jest rażącym przykładem montażu potwierdzającym brak dowodów na wylot tupolewa nr. 101. Pod koniec filmu łatwo zauważyć, że przy wylotach silnika blachy raz są okopcone, raz całkowicie czyste… to jeden z kilku innych detali rzucający się w oczy. Natomiast przykładem pominięć/zaniechań w śledztwie może być filmik https://www.youtube.com/watch?v=U0OHxJoFxp8 (co to za szczątki, FYM) na którym wyraźnie widać uszkodzone, ułamane skrzydło z innego samolotu, z lotkami o innej budowie niż te z tupolewa i w innych barwach niż rządowy tupolew – leżące nieopodal polany smoleńskiej. Nie można spotkać żadnej analizy, w żadnym raporcie, ani publikacji śledczej poza wzmianką FYM’a z opisem tej “kupki złomu” oznaczonej przez Rosjan tabliczką z nr. 13.
Dlaczego przestawiano fragmenty samolotu? Nie spadł tam gdzie powinien? Może sądzili, że te kilka elementów na początek wystarczy do inscenizacji. Pusty kadłub bez ludzi i foteli trzeba było zabrać i szybko podmienić bliźniaka chociaż w części, oryginałami. Z jakichś powodów część tej starannie zaplanowanej akcji nie powiodła się. Ostatecznie tylko 1/3 samolotu którego nie było na polance znalazła się na wrakowisku, na płycie XUBS. W ogóle działy się tam dziwne rzeczy. Przykładowo – całe nie połamane skrzydło z centropłatem i goleniami, kołami (w jednym kawałku) było transportowane przez dźwig (“Anatomia upadku”) na wprost wjazdu w starym murze, natomiast na mapie satelitarnej takiej części w całości brak, także na wrakowisku (zdjęcia z raportów MAK i ZP) taka część w całości nie widnieje. Oznacza to, że nie było jej wcześniej i nie ma obecnie na płycie lotniska. Braki tego samolotu tłumaczy się rozkradzeniem przez złomiarzy. Pamiętamy jednak, że do akcji użyto dubletu 101 i 102, więc części było aż nadto.
O niemożności przeprowadzenia inwentaryzacji (wbrew istniejącym opracowaniom, http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/76386,inwentaryzacja-na-siewiernym) chcą przekonać niektórzy dziennikarze śledczy powołując się na A. G. Nam chodzi jednak o czas najbliższy zdarzeniu określanym “katastrofa smoleńską”, a nie czas po upływie 3 lat od zdarzenia. Inwentaryzacja jest do przeprowadzenia, mamy wszak materiały archiwalne i można bez problemu policzyć części wraku widniejące na mapach satelitarnych, na filmie montażysty i porównać z tym co zwieziono i zrzucono na płytę Siewiernego.
Zdjęcia Chirikova (smolensk_wrak_ap_550, FYM – http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/sergei-chirikov.html ) – jakimś cudem część pasażerska leży bezpośrednio przy stateczniku. (10 okienek, bez napisu) Podobnie – jakim cudem statecznik przewrócił się do innej pozycji w w takiej gęstwinie krzaków i samosiejek (innej niż ta znana z filmu Wiśniewskiego)? By odwrócić statecznik ręcznie potrzeba więcej przestrzeni. Takich śladów ręcznego przewracania brak. Gdy spojrzymy na screen’y tego rejonu polanki z filmu Wiśniewskiego, obojętnie czy w rzucie z zachodu czy od wschodu – w tym rejonie żadnej burty z oknami z części pasażerskiej nie było. Nie było – co “wałkujemy w koło” – także na mapach satelitarnych. Burta ta (JTBTM) nie figurowała wcześniej a została podrzucona, także statecznik by “przewrócił się na drugi bok” musiał być opuszczony np. dźwigiem. W zdjęcia bez analizowanej burty, wstawiano ją komputerowo. Ten fragment polanki omawiano niejednokrotnie na blogu (Cud wcielonego ducha)
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=8996&Itemid=100 (Bez cienia wątpliwości)
By orzec, ze była inscenizacja wystarczą w zasadzie dwa ujęcia. Jeśli spojrzymy na zdjęcie “akcji” – widok na ogon, i na strażaków “uwijających się jak w ukropie” (4;12s, filmu z https://www.youtube.com/watch?v=A3rBcrI1Nbw ), to za ogonem powinien być mur/blaszany zardzewiały parkan (kierunek północny) który widać na innym obrazie
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLT0gWwG8-0ztVU9GDXBFSJdoKYzs74fa4sycAput28egGGzwSxgd0b0nACVjkd9binfkzeopMVPJ64zP3QbuIAmCm8iQoxRNbtPZWpiEoUL0vDUDAVMJrEox9wY2Fyp2Y9i1zU8gU0Dos/s1600/5136e10b499e97ef7ae6064b85fd.jpeg
z ogonem spłaszczonym na płasko a nie do środka jak to później jest widoczne na wielu zdjęciach m.in z http://zamach.eu. Obraz statecznika z “płaskim ogonem” (nie wgniecionym w charakterystyczny sposób do środka) pokazuje scenerię bez złomu, śladów zdewastowanego gruntu, połamanej trawy, bez błota, czyli obraz został utrwalony przed “akcją strażaków”, przed rzekomym upadkiem jakiegoś samolotu. Prosto ujmując – samolot nie doleciał, a jego ogon czeka… w ustronnym miejscu. Z kolei na zdjęciu “akcji” wokół ogona zastajemy zupełnie inny obraz budzący zgrozę i poczucie oryginalności zarejestrowanej sceny.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA1fJ00tUOoHmeO-p_MQ0IjHooR3CE3gOCMOEkRNEDOLrdXlS9NvDk3mIqAxfaqS4IUAj2UrECi1yHQYFz06Iv3SQ7bPuQ662Pvm5AznQiEtmKtcriLmgfzeWfUPVpqduBqkys7zmKkiN0/s1600/mgla_smolensk_ap512.jpeg
pokazuje większy kadr otoczenia przy ogonie z wgniecioną na płasko końcówką. Zdjęcie świadczy o tym, że kilka pociętych elementów tych najbardziej charakterystycznych czekało w różnych ustronnych miejscach być je wstawić we właściwym czasie. Ogon ten nie pochodzi z samolotu, który jeszcze “nie doleciał, nie roztrzaskał się”. Tak samo statecznik z zaciekiem do góry.(patrz Zawiadomienie do prokuratury, K. Cierpisz)
Jak ewoluowała “katastrofa” widać w zestawie (rejon ogona, zestaw trzech zdjęć) To szokujące zestawienie obnaża fakt dorzucania złomu na polankę dla uzyskania jeszcze bardziej dramatycznego obrazu fałszywej katastrofy.
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Z doświadczeń US National Guard
Anna Maria Siarkowska
Doktorant na Wydziale Bezpieczeństwa Narodowego
Akademii Obrony Narodowej
Stowarzyszenie ObronaNarodowa.pl
Ruch na Rzecz Obrony Terytorialnej
http://www.obronanarodowa.pl/artykuly/display/wykorzystanie-doswiadczen-amerykanskiej-gwardii-narodowej-w-tworzeniu-bezpieczenstwa-polski-w-xxi-wieku
Bezpieczeństwo to potrzeba pierwotna, w swej naturze fundamentalna dla istnienia i rozwoju zarówno jednostek, grup społecznych czy całych narodów. Zapewnienie bezpieczeństwa to priorytetowy cel każdego państwa. Historia uczy, że bez armii, bez siły, bez dyscypliny, nie ma ani niezależności politycznej, ani wolności obywatelskiej (Napoleon Bonaparte), albowiem dobra armia to fundament organizacji państwowej, a tam gdzie jej brak, trudno o dobre prawo, i w ogóle o powstanie czegokolwiek dobrego (Niccolo Machiavelli). Naczelnym wyzwaniem dla narodu pozostaje zatem stworzenie armii zdolnej zapewnić mu obronę i ochronę oraz odstraszanie potencjalnego agresora. Warunkiem skutecznego odstraszania jest zapewnienie takiego potencjału obronnego, ażeby ryzyko agresji w percepcji przeciwnika wzrosło do poziomu, w którym staje się ona nieopłacalna.
Bezpieczeństwo narodowe Polski ma szczególny wymiar, podyktowany przez geostrategiczne położenie między państwami o aspiracjach mocarstwowych – Rosją a Niemcami. Doświadczenia historyczne uczą nas, że państwo w którym organizacja wojskowa społeczeństwa upada, staje się bezbronnym stepem (...), drogą publiczną dla obcych wojsk1. Taki los spotkał I Rzeczpospolitą, w której upadek morale i wszechobecna anarchia pociągnęły za sobą załamanie się systemu militarnego a w dalszej kolejności rozbiory, dokonane przez Rosję, Prusy i Austrię, wymazujące Polskę z mapy politycznej Europy na przeszło sto lat. Kolejna forma polskiej państwowości, II Rzeczpospolita, przyjęła natomiast błędną strategię obronną, ograniczającą armię do wojsk operacyjnych i oparła bezpieczeństwo narodowe na sojuszach. W konsekwencji wojna obronna 1939 r., wymuszona napaścią Niemiec i sowieckiej Rosji na Polskę, zakończyła się „piorunującą klęską wrześniową” i kolejnym upadkiem naszego państwa. Naród po raz kolejny utracił suwerenność, popadając w całkowitą zależność od komunistycznej Rosji.
Współczesna Polska również stoi przed wyzwaniem związanym z budową narodowych zdolności obronnych. Jako członek NATO zobowiązała się do rozwijania indywidualnej i zbiorowej zdolności do odparcia zbrojnego ataku (Artykuł 3 Traktatu Północnoatlantyckiego). Inne wymogi dla organizacji wojskowej III RP w obszarze bezpieczeństwa obejmują zdolność do współdziałania z wojskami NATO w ramach prowadzonych przez nie operacji typu out of area (poza terytorium państw członkowskich), przygotowanie Sił Zbrojnych do udzielenia niezwłocznego wsparcia polskich władz i społeczeństwa w sytuacjach kryzysowych, w tym podczas klęsk żywiołowych czy katastrof naturalnych oraz ochrony infrastruktury krytycznej.
W 2008 r. w Polsce przyjęto program profesjonalizacji Sił Zbrojnych. Głównym założeniem była rezygnacja z armii poborowej opartej na powszechnej służbie wojskowej, na rzecz ochotniczej armii zawodowej. Jednym z elementów profesjonalizacji było utworzenie Narodowych Sił Rezerwowych (NSR), które media nazwały polską Gwardią Narodowej. Gwardia Narodowa to jeden z komponentów amerykańskich sił zbrojnych zaś same Stany Zjednoczone stanowią dla wielu Polaków wzór godny naśladowania. Państwo to jest dla nas symbolem demokracji, najpełniej realizującym jej ideały a organizacja i funkcjonowanie amerykańskiego państwa budzi nasz zasłużony podziw. Nic więc dziwnego iż hasło polska Gwardia Narodowa odnoszące się do NSR było dla wielu skojarzeniem bardzo pozytywnym. Pytanie, jakie w tym miejscu należy zdecydowanie postawić, odnosi się jednak do zasadności owego porównania.
W swoim wystąpieniu zamierzam przybliżyć charakter Gwardii Narodowej USA i jej rolę w systemie bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Przedstawię zadania, jakie realizuje ta formacja, omówię jej organizację i strukturę oraz kwestie związane z procesem naboru i szkolenia rekrutów. Zaznaczam, że materiały wykorzystane w mojej pracy, pochodzą w całości ze źródeł anglojęzycznych, w znacznej mierze z powszechnie dostępnych źródeł internetowych, takich jak oficjalne strony Gwardii Narodowej. Podkreślam to z tego względu, iż w języku polskim ukazało się dotychczas niewiele publikacji na ten temat, zazwyczaj o szczątkowym charakterze. To zastanawiające, albowiem Stany Zjednoczone z uwagi na swą rangę w systemie międzynarodowym są jednym z państw, które najczęściej przyciągają uwagę polskich badaczy. Nie przeszkodziło to jednak w komercyjnym sukcesie określenia polska Gwardia Narodowa używanym w odniesieniu do nowoutworzonych Narodowych Sił Rezerwowych. Rozważmy zatem, czy rzeczywiście Narodowe Siły Rezerwowe zasłużyły na to miano i przyjrzyjmy się specyfice amerykańskiej National Guard.
Bezpieczeństwo narodowe Polski ma szczególny wymiar, podyktowany przez geostrategiczne położenie między państwami o aspiracjach mocarstwowych – Rosją a Niemcami. Doświadczenia historyczne uczą nas, że państwo w którym organizacja wojskowa społeczeństwa upada, staje się bezbronnym stepem (...), drogą publiczną dla obcych wojsk1. Taki los spotkał I Rzeczpospolitą, w której upadek morale i wszechobecna anarchia pociągnęły za sobą załamanie się systemu militarnego a w dalszej kolejności rozbiory, dokonane przez Rosję, Prusy i Austrię, wymazujące Polskę z mapy politycznej Europy na przeszło sto lat. Kolejna forma polskiej państwowości, II Rzeczpospolita, przyjęła natomiast błędną strategię obronną, ograniczającą armię do wojsk operacyjnych i oparła bezpieczeństwo narodowe na sojuszach. W konsekwencji wojna obronna 1939 r., wymuszona napaścią Niemiec i sowieckiej Rosji na Polskę, zakończyła się „piorunującą klęską wrześniową” i kolejnym upadkiem naszego państwa. Naród po raz kolejny utracił suwerenność, popadając w całkowitą zależność od komunistycznej Rosji.
Współczesna Polska również stoi przed wyzwaniem związanym z budową narodowych zdolności obronnych. Jako członek NATO zobowiązała się do rozwijania indywidualnej i zbiorowej zdolności do odparcia zbrojnego ataku (Artykuł 3 Traktatu Północnoatlantyckiego). Inne wymogi dla organizacji wojskowej III RP w obszarze bezpieczeństwa obejmują zdolność do współdziałania z wojskami NATO w ramach prowadzonych przez nie operacji typu out of area (poza terytorium państw członkowskich), przygotowanie Sił Zbrojnych do udzielenia niezwłocznego wsparcia polskich władz i społeczeństwa w sytuacjach kryzysowych, w tym podczas klęsk żywiołowych czy katastrof naturalnych oraz ochrony infrastruktury krytycznej.
W 2008 r. w Polsce przyjęto program profesjonalizacji Sił Zbrojnych. Głównym założeniem była rezygnacja z armii poborowej opartej na powszechnej służbie wojskowej, na rzecz ochotniczej armii zawodowej. Jednym z elementów profesjonalizacji było utworzenie Narodowych Sił Rezerwowych (NSR), które media nazwały polską Gwardią Narodowej. Gwardia Narodowa to jeden z komponentów amerykańskich sił zbrojnych zaś same Stany Zjednoczone stanowią dla wielu Polaków wzór godny naśladowania. Państwo to jest dla nas symbolem demokracji, najpełniej realizującym jej ideały a organizacja i funkcjonowanie amerykańskiego państwa budzi nasz zasłużony podziw. Nic więc dziwnego iż hasło polska Gwardia Narodowa odnoszące się do NSR było dla wielu skojarzeniem bardzo pozytywnym. Pytanie, jakie w tym miejscu należy zdecydowanie postawić, odnosi się jednak do zasadności owego porównania.
W swoim wystąpieniu zamierzam przybliżyć charakter Gwardii Narodowej USA i jej rolę w systemie bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Przedstawię zadania, jakie realizuje ta formacja, omówię jej organizację i strukturę oraz kwestie związane z procesem naboru i szkolenia rekrutów. Zaznaczam, że materiały wykorzystane w mojej pracy, pochodzą w całości ze źródeł anglojęzycznych, w znacznej mierze z powszechnie dostępnych źródeł internetowych, takich jak oficjalne strony Gwardii Narodowej. Podkreślam to z tego względu, iż w języku polskim ukazało się dotychczas niewiele publikacji na ten temat, zazwyczaj o szczątkowym charakterze. To zastanawiające, albowiem Stany Zjednoczone z uwagi na swą rangę w systemie międzynarodowym są jednym z państw, które najczęściej przyciągają uwagę polskich badaczy. Nie przeszkodziło to jednak w komercyjnym sukcesie określenia polska Gwardia Narodowa używanym w odniesieniu do nowoutworzonych Narodowych Sił Rezerwowych. Rozważmy zatem, czy rzeczywiście Narodowe Siły Rezerwowe zasłużyły na to miano i przyjrzyjmy się specyfice amerykańskiej National Guard.
Historia GN
Przed wojną o niepodległość Stanów Zjednoczonych każda spośród trzynastu kolonii założycielskich miała swoje siły milicyjne. Tworzyły je uzbrojone grupy zwykłych obywateli, przygotowane do walki w przypadku konfliktu. Milicja odegrała decydującą rolę w rozpoczęciu i zwycięstwie oddziałów kolonialnych w wojnie o niepodległość USA. Po zakończeniu wojny Konstytucja Stanów Zjednoczonych zobowiązała Kongres do kontynuowania rozwoju milicji. Warto zaznaczyć, że kiedy gen. Tadeusz Kościuszko, bohater wojny o niepodległość USA, powrócił do Polski i przejął dowództwo nad naszym pierwszym powstaniem narodowym z 1794r., próbował zaimplementować milicyjny sposób organizacji wojskowej społeczeństwa amerykańskiego na polskim gruncie. Niestety, tej misji nie udało mu się zakończyć z sukcesem a szukanie zwycięstwa w drodze konfrontacji zbrojnej z armią zaborcy przy użyciu wojsk regularnych zakończyło się klęską insurekcjonistów.
Skuteczność bojowa jednostek typu milicyjnego i ich przydatność została potwierdzona we wszystkich poważniejszych konfliktach, w które zaangażowane były Stany Zjednoczone. Formacje milicyjne walczyły w wojnie secesyjnej, zarówno po stronie Północy jak i Południa, zaś po wejściu w życie National Defence Act z 1916 r. oficjalnie uznano Gwardię Narodową za główne siły rezerwy Armii Stanów Zjednoczonych. Podczas I Wojny Światowej oddziały GN stanowiły 40 proc. wszystkich jednostek amerykańskich wprowadzonych do walki, natomiast w trakcie II Wojny Światowej gwardziści walczyli na wszystkich głównych teatrach wojny (np. 29 dywizja piechoty Gwardii Narodowej brała udział w lądowaniu w Normandii, znanym jako D-Day). W roku 2005 Wojska Lądowe Gwardii Narodowej tworzyły ponad 50 proc. sił U.S. Army skierowanych do walki w Iraku. Udział Gwardii w działaniach wojennych w Iraku był największy od czasów II Wojny Światowej.
Służba w Gwardii Narodowej USA jest uznawana za powód do chluby. Dotychczas aż dwudziestu prezydentów Stanów Zjednoczonych było oficerami Gwardii Narodowej. Pierwszym był sam George Washington, jeden z Ojców Założycieli USA i prezydent tego państwa, który - zanim objął najwyższy urząd w państwie - był dowódcą milicji kolonialnej stanu Wirginia, następnie zaś naczelnym wodzem armii amerykańskiej w walce z Anglikami. Prócz Georga Washingtona w Gwardii Narodowej służyli m.in. Thomas Jefferson, Abraham Lincoln, Theodore Roosvelt, Harry S. Truman czy George W. Bush2.
Gwardia Narodowa a Konstytucja USA
W systemie prawnym Stanów Zjednoczonych Gwardia Narodowa posiada umocowanie konstytucyjne. Artykuł I § 8 Konstytucji USA stanowi, iż Kongres ma prawo powołać milicję, celem zapewnienia wykonywania ustaw Unii, tłumienia powstań i odpierania najazdów3. Jednocześnie II Poprawka głosi, że dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego stanu, dlatego prawo obywateli do posiadania i noszenia broni nie może być naruszone4. Przytoczona poprawka została wprowadzona wskutek zasadniczej roli, jaką odegrała milicja w zwycięstwie kolonialnych oddziałów nad Anglikami w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Tym samym Kongres został zobowiązany do stworzenia silnej, zdyscyplinowanej i dobrze zorganizowanej formacji milicyjnej o charakterze terytorialnym, służącej zarówno bezpieczeństwu poszczególnych stanów, jak i całego państwa federalnego.
Słowo milicja zostało użyte w treści Konstytucji w rozumieniu najstarszej formy organizacji wojskowej - państwa, narodu czy plemienia - o charakterze terytorialnym. Współcześnie pojęciu milicja odpowiadają jednostki obrony terytorialnej, takie jak niemiecka Landwehra, polska Armia Krajowa czy właśnie amerykańska Gwardia Narodowa. Sama nazwa National Guard została po raz pierwszy użyta w Ameryce w 1825 r. przez milicję stanu New York dla uczczenia wizyty Markiza de Lafayette, francuskiego arystokraty i bojownika o wolność Stanów Zjednoczonych, który podczas Rewolucji Francuskiej dowodził francuską Garde Nationale de Paris. Obecnie terytorialne oddziały milicji wszystkich stanów noszą miano Gwardii Narodowej.
Misje Gwardii Narodowej
Funkcjonowanie Gwardii określiła Ustawa o Milicji z 1903 tzw. Militia Act (znana również jako Dick Act), w wyniku której dotychczas istniejące milicje stanowe zostały zebrane w jeden, obecnie istniejący system. Ponieważ zadaniem tej formacji jest służba zarówno państwu jak i lokalnej społeczności, Gwardia posiada podwójny, stanowo-federalny charakter a jej główną misją jest reagowanie na zagrożenia, zarówno wewnętrzne jak i te, które wymagają obecności amerykańskich sił zbrojnych poza granicami kraju.
Na szczeblu federalnym GN stanowi część ogólnych sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych i jako taka podporządkowana jest Prezydentowi USA, który pozostaje jej naczelnym dowódcą5. Może ją wykorzystywać do reagowania na zagrożenia o skali państwowej, do ochrony granicy z Meksykiem a także w misjach bojowych i stabilizacyjnych poza granicami kraju. Obecnie żołnierze National Guard bardzo często wspomagają w działaniach wojska operacyjne, służąc w Iraku (New Dawn), w Afganistanie (Enduring Freedom) czy Libii (Odyssey Dawn). Na szczeblu stanowym gwardziści podlegają gubernatorowi. Główne zadania jednostek stanowych związane są z niesieniem pomocy w trakcie klęsk żywiołowych (powodzi, trąb powietrznych, trzęsień ziemi czy burz), kontrolowaniem i likwidowaniem zamieszek wewnętrznych wśród ludności, udziałem w operacjach mających na celu walę z rozprowadzaniem narkotyków czy też wspieraniem władz cywilnych w wypadkach stanów zagrożenia, przy organizacji ewakuacji, systemów łączności, transportu i komunikacji. Warto zaznaczyć decydującą rolę jaką odegrali żołnierze Gwardii Narodowej w niesieniu pomocy ludności i likwidowaniu skutków huraganu Katrina w 2005 r. Zmobilizowano wówczas ponad 50 tys. gwardzistów do pomocy ludności stanów Luizjana i Missisipi. Szybkie i silnie ukierunkowane działania podjęte wówczas przez Gwardię Narodową oceniono jako te, które pokazują jej istotę jako formacji, która jest zawsze gotowa i zawsze na miejscu (always ready, always there), określając ją jednocześnie, jako skarb narodowy6.
Organizacja i struktura
Każdy spośród 50 stanów USA wraz z Dystryktem Kolumbia, Portoryko, Wyspą Guam oraz Wyspami Dziewiczymi, posiada stacjonujące na swoim obszarze jednostki Gwardii Narodowej. Gubernatorzy stanowi posiadają wobec nich kompetencje dowódcze. W czasie pokoju odpowiedzialnymi za szkolenie i utrzymanie gotowości bojowej są głównodowodzący Gwardii Narodowej danego stanu (Adjutants General), podlegający gubernatorom stanowym.
Podstawowymi rodzajami formacji zbrojnych Gwardii Narodowej są Wojska Lądowe (Army National Guard) oraz Wojska Powietrzne (Air National Guard). Szefowie poszczególnych rodzajów wojsk mianowani są przez odpowiednie sekretariaty wojsk lądowych i powietrznych, natomiast odpowiadają przed Szefem Biura Gwardii Narodowej. Samo Biuro Gwardii (National Guard Bureau) zlokalizowane jest na szczeblu federalnym w Departamencie Obrony USA (Secretary of Defence). Zarządza i nadzoruje polityką związaną z przekazywaniem funduszy federalnych na działalność stanowych oddziałów Gwardii w obszarze wykonywanych przez nie zadań o charakterze federalnym a także pełni funkcję komunikacyjną pomiędzy państwami związkowymi (stanami) a Sekretariatami Wojsk Lądowych i Powietrznych (Secretary of the Army i Secretary of the Air Force) podległych Departamentowi Obrony USA. Biuro Gwardii jest także odpowiedzialne za określenie zasad i wymagań dot. szkoleń oraz możliwości ich finansowania. Pod względem wojskowym podlegają mu wszystkie jednostki GN.
Gwardia Narodowa jest organizacją wojskową o charakterze terytorialnym a jej placówki rozlokowane są na terenie całego kraju. Dla Amerykanów to jeden z głównych atutów tej formacji. Obecnie na terenie Stanów Zjednoczonych znajduje się blisko trzy tysiące jednostek Gwardii Narodowej, które są podstawą do zapewnienia wsparcia o różnym charakterze w obszarze bezpieczeństwa. Dzięki temu obojętne jest, czy wezwanie mobilizacyjne pochodzi od gubernatora stanu czy prezydenta USA. Gwardziści są bowiem zawsze gotowi i zawsze na miejscu (Guard Soldiers are always ready and always there), zaś zakres ich zadań i obszar działania obejmuje właściwie wszystko to, co konieczne (whatever is needed, wherever is needed7).
Szkolenie
Gwardia Narodowa jest formacją ochotniczą, w której służba trwa osiem lat. Ochotnicy mogą jednak zadeklarować wybór wariantu trzyletniego lub sześcioletniego, dzięki czemu po upływie trzech lub sześciu lat mają możliwość przejścia do Individual Ready Reserve. W jej ramach pozostają wprawdzie w gotowości do odpowiedzi na wezwania związane z zagrożeniami lokalnymi, aż do upływu kontraktowych ośmiu lat, ale nie biorą już udziału w szkoleniach i treningach z własną jednostką.
Siłą Gwardii Narodowej są jej żołnierze. Poprzez odpowiednio zaplanowany i zaprogramowany system szkoleń osoby przyjmowane do służby pozyskują konieczne kompetencje i rozwijają posiadane umiejętności. Są także wdrażane do przestrzegania dyscypliny służbowej, zasad życia koszarowego, odpowiednio motywowane do pełnienia służby i gotowości do poświęceń. Szkolenie obejmuje zarówno wzrost wydolności fizycznej, jak i stymulację rozwoju psychicznego. Ocena skuteczności amerykańskiego systemu wpajania wartości i zdobywania twardości charakteru jest wysoka. W ciągu zaledwie dziesięciu tygodni zmienia on niezdyscyplinowanych i rozkojarzonych nastolatków, w dobrych, twardych i skłonnych do poświęceń żołnierzy. Tym sposobem w krótkim czasie następuje przemiana zwykłego cywila, w świadomego, zdolnego do działania i godnego zaufania Obywatela-Żołnierza. Jest to oczywiście możliwe dzięki doświadczonym i świetnie wyszkolonym instruktorom, odpowiednio przygotowanym do tego celu.
Armed Services Vocational Aptitude Battery (ASVAB)
Tuż po zakwalifikowaniu ochotnika do służby w Gwardii Narodowej, przechodzi on testy sprawności fizycznej. Jednocześnie dokonuje się oceny predyspozycji kandydata za pomocą testu zwanego Armed Services Vocational Aptitude Battery. Pozwala on na określenie, która ścieżka kariery najpełniej odpowiada zainteresowaniom i umiejętnościom kandydata i w jakiej profesji można najlepiej wykorzystać jego zdolności. Na tej podstawie, po przejściu przez trening podstawowy, ochotnik zostanie skierowany do pracy w piechocie, lotnictwie, ciężkiej lub lekkiej artylerii, w siłach specjalnych lub w wywiadzie wojskowym, w logistyce, łączności, wojskach inżynieryjnych, w służbie medycznej, transporcie, przy konserwacji maszyn czy w administracji.
Basic Combat Training (BCT)
Kolejnym krokiem jest skierowanie rekruta na podstawowe przeszkolenie wojskowe, tzw. Basic Combat Treining. Czas, który upływa od wypełnienia testu predyspozycji do wyjazdu na BCT, zależny jest od wybranej przez kandydata profesji i trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy. W tym okresie uczestniczy on w programie przygotowującym do służby w Gwardii Narodowej, tzw. Recruit Sustainment Program (RSP). Za każdy dzień czynnego uczestnictwa w programie RSP wypłacane jest wynagrodzenie. Na tym etapie ochotnik zaznajamiany jest z terminologią i zasadami protokołu obowiązującymi w Gwardii Narodowej, z jej historią i zadaniami oraz przygotowywany jest do tego, czego może oczekiwać w ramach podstawowego przeszkolenia wojskowego. Sam Basic Combat Treining trwa dziesięć tygodni i jest podzielony na trzy etapy – Red Phase (1-3 tydzień), White Phase (4-5 tydzień), Blue Phase (6-9 tydzień) – w trakcie których stopniowo wdrażany jest w podstawy służby wojskowej.
Advanced Individual Training (AIT)
Po zakończeniu przeszkolenia podstawowego kadet kierowany jest na zaawansowane szkolenie indywidualne (ang. Advanced Individual Treining) gdzie zostaje zaznajomiony z wybraną przez siebie specjalnością wojskową (Military Occupational Speciality), czyli z pracą i zadaniami, jakie będzie wykonywał na rzecz Gwardii Narodowej. Czas, jaki zajmuje przeszkolenie, wynosi od 2 do 12 miesięcy i - podobnie jak miejsce, w którym się ono odbywa - jest uzależniony od charakteru przyszłych zadań.
Generalnie żołnierz GN może wybrać profesję dla siebie spośród 150 oferowanych zawodów. Od jego indywidualnej decyzji zależy to, czy podejmie pracę w zawodzie w którym ma już doświadczenie, czy też spróbuje swoich sił w czymś zupełnie nowym. W ten sposób umożliwia się gwardzistom nabycie umiejętności, które - w zależności od wybranej specjalności – będą mogli wykorzystać później w środowisku cywilnym albo też takich, które przygotują ich do wykonywania zadań o charakterze stricte wojskowym.
Szkolenia okresowe
Okresowe szkolenia żołnierzy Gwardii Narodowej prowadzone są w trybie weekendowym raz w miesiącu, w miejscu zamieszkania, zaś raz do roku, najczęściej w lecie, organizowane są obowiązkowe szkolenia wyjazdowe, trwające dwa tygodnie. Za każdy dzień pełnienia czynnej służby gwardzista otrzymuje honorarium. Jego wysokość jest uzależniona od rodzaju zajmowanego stanowiska i doświadczenia żołnierza.
Warto podkreślić, że o ile mobilizacja w sytuacji zagrożeń o charakterze lokalnym lub ogólnokrajowym wymaga, by żołnierz Gwardii Narodowej był skoszarowany, o tyle tak szybko, jak pełniona misja zostanie zakończona, wraca on do cywilnego trybu życia i miejsca swojego zamieszkania. Tak zorganizowany system pozwala na połączenie pracy zawodowej w strukturach cywilnych ze służbą wojskową w Gwardii Narodowej i w pełni realizuje ideał żołnierza-obywatela (Citizen-Soldier - Civilian in peace, soldier in war8).
Wymogi
Do Gwardii Narodowej przyjmowane są osoby w przedziale wiekowym od 17 do 35 lat. Wyjątkiem są ochotnicy którzy przekroczyli 35 rok życia, ale mają za sobą służbę wojskową, znają języki obce lub posiadają specjalistyczne umiejętności. Do najbardziej poszukiwanych zalicza się kapelanów, prawników oraz personel medyczny. Kolejnym warunkiem jest posiadanie obywatelstwa Stanów Zjednoczonych, choć nie jest on wymogiem niezbędnym. W Gwardii służyć mogą także cudzoziemcy, pod warunkiem, iż długotrwale i legalnie przebywają na terenie USA. Przyszli gwardziści spełniać muszą także wymogi medyczne, takie jak dobry stan zdrowia czy kondycji fizycznej, oraz moralne, związane ze zdrowiem psychicznym i niekaralnością. Osoby, które popełniły drobniejsze wykroczenie, po upływie przewidzianego prawem czasu mogą w zasadzie ubiegać się o przyjęcie do Gwardii. Nie dotyczy to jednak przestępstw zamieszczonych na liście opublikowanej na oficjalnej stronie Gwardii Narodowej, których popełnienie zamyka przed ochotnikiem wszelkie możliwości służby w tej formacji. Należą do nich m.in. zabójstwa, kradzieże z włamaniem, rozboje, porwania dzieci, udział w zamieszkach czy sodomia. Większość stanów wymaga także, aby rekruci mieli dyplom szkoły średniej lub byli w trakcie jego uzyskiwania, jednakże co do zasady, każdy stan ustala swoje własne wymagania edukacyjne.
Wynagrodzenie
Żołnierze Gwardii Narodowej otrzymują wynagrodzenie za czas, jaki przeznaczają na służbę i szkolenie. Jego wysokość jest uzależniona od rangi i doświadczenia żołnierza, pracy, jaką wykonuje oraz wykształcenia, jakie posiada. Zasada jest prosta - im wyższe kwalifikacje, tym wyższe świadczenia. Wysokość należnych świadczeń można łatwo obliczyć za pomocą kalkulatora zamieszczonego na stronie internetowej Gwardii Narodowej. Rodzaje podstawowych świadczeń to: Active Duty Pay (czyli wynagrodzenie otrzymywane za czynną służbę, w trakcie wyjazdów lub treningów); Drill Pay (świadczenie otrzymywane za dwudniowy, weekendowy trening raz w miesiącu); Annual Training Pay (świadczenie otrzymywane za coroczny, dwutygodniowy trening). Wysokość powyższych świadczeń jest uzależniona od rangi żołnierza, jego doświadczenia i zajmowanego stanowiska.
Zniżki, przywileje i inne świadczenia
Żołnierze Gwardii mogą latać za darmo na pokładach samolotów wojskowych na terenie Stanów Zjednoczonych. Ponieważ ilość miejsc na pokładach statków powietrznych jest ograniczona, pierwszeństwo przewozu ustalane jest na podstawie statusu żołnierza (służba czynna lub rezerwa) lub jego sytuacji życiowej (wypadki losowe). Ponadto gwardziści i ich rodziny mogą korzystać z szeregu przywilejów na terenie amerykańskich baz wojskowych na całym świecie. Są to m.in. możliwość kupna towarów w strefie wolnocłowej, zniżki w domach towarowych i sklepach spożywczych oraz rabaty na usługi hotelarskie. Inne formy świadczeń motywacyjnych dotyczą takich kwestii, jak pozyskiwanie kredytów mieszkaniowych bez konieczności wnoszenia wkładu własnego, możliwość wykupienia atrakcyjnych cenowo pakietów opieki zdrowotnej (program TRICARE Reserve Select) oraz polis na życie (Family Servicemembers' Group Life Insurance) dla gwardzistów i członków ich rodzin. Żołnierze Gwardii Narodowej objęci są także Federalnym Planem Emerytalnym (Federal Retirement Plan) w ramach którego po skończeniu 60 roku życia mają gwarantowaną wypłatę świadczeń emerytalnych do łącznej kwoty niemal 288 000 dolarów, czyli ponad 1600 dolarów miesięcznie wypłacanych przez prawie 15 lat, przy założeniu dwudziestoletniej służby pełnionej przez jeden weekend w każdym miesiącu oraz odbywania corocznego, dwutygodniowego szkolenia.
Efektywność kosztowa
Wydana w Waszyngtonie w 1993 r. encyklopedia International Military and Defense definiuje obronę terytorialną jako komponent nowoczesnej struktury militarnej, którego powiązanie z systemem niemilitarnym w decydujący sposób wpływa na skuteczność obrony narodowej 9. Z powyższej definicji wynika zatem, iż komponent OT w siłach zbrojnych państwa jest niezbędny, dla zapewnienia skuteczności obrony narodowej. Struktura sił zbrojnych USA, na którą składają się wojska operacyjne (armia stała, zawodowa), wojska rezerwy (Army Reserve) oraz Gwardia Narodowa (National Guard), uwzględnia komponent OT w systemie bezpieczeństwa narodowego. Amerykańską formacją obrony terytorialnej jest właśnie Gwardia Narodowa. Warto zwrócić uwagę na poniższą tabelę:
Zestawiono tu potencjał bojowy zapewniany przez poszczególne komponenty sił zbrojnych z kosztami, jakie w związku z tym musi ponieść budżet obronny USA. Z powyższego jasno wynika, iż zapewniając 46 proc. zabezpieczenia bojowego, Gwardia Narodowa kosztuje podatnika niewiele – niecałe 10 proc., w przeciwieństwie do wojsk operacyjnych, które zapewniając tą samą wielkość potencjału bojowego, pochłaniają aż 85,7 proc. środków budżetowych.
Obecnie środki przeznaczane na Wojska Lądowe Gwardii Narodowej (Army National Guard) stanowią niecałe 11 proc. budżetu wojsk lądowych USA. Jednocześnie żołnierze GN tworzą 32 proc. całości personelu wojsk lądowych. Z kolei Wojska Sił Powietrznych Gwardii Narodowej pochłaniają niecałe 6,5 proc. budżetu sił powietrznych, zapewniając jednocześnie 21 proc. personelu.
Należy przy tym pamiętać, że choć już te szacunki wskazują na to, że Gwardia Narodowa jest formacją wysoce efektywną kosztowo, zapewniając kilkukrotnie większy potencjał względem poniesionych nakładów, to jednak na poziom kosztów w dużym stopniu wpływ ma użycie sił Gwardii Narodowej jako sił ekspedycyjnych, poza granicami kraju. Mimo to koszty, jakie należy ponieść rocznie na utrzymanie jednego żołnierza użytego do działań operacyjnych, są w przypadku gwardzisty ponad trzykrotnie niższe (45 000 $), niż w przypadku żołnierza armii regularnej (146 000 $). Nic dziwnego zatem, iż podczas debaty w Kongresie USA amerykański senator Patrick Leahy ocenił, że "Gwardia Narodowa jest niczym skrojona na miarę siła, zarówno dla tych, którzy chcą ciąć wydatki, jak i dla tych, którzy szukają sposobów na wzrost zdolności militarnych, albowiem gwardziści (żołnierze i piloci) mogą zapewnić obie rzeczy jednocześnie10".
Z kolei Komisja Gwardii Narodowej i Rezerwy pracująca z mandatu Kongresu USA nad raportem dot. roli i misji komponentów rezerwy w siłach zbrojnych oraz wykorzystania ich możliwości dla osiągnięcia krajowych celów bezpieczeństwa, w tym obrony narodowej, w raporcie z 2008 r. oceniła: "Biorąc pod uwagę pojawiające się wyzwania fiskalne w obliczu których stoi naród, przewidywane zapotrzebowanie na siły zbrojne, a także wyjątkowe możliwości tkwiące w komponentach rezerwy oraz ich efektywność ekonomiczną, Komisja nie dostrzega żadnej rozsądnej alternatywy względem zwiększenia użycia i oparcia się w większej mierze na komponentach rezerwy.11"
Podsumowanie
Siły zbrojne najsilniejszego państwa świata, Stanów Zjednoczonych, są oparte na znacznym udziale komponentu rezerwowego, jakim jest Gwardia Narodowa – formacja obrony terytorialnej. Narodowe Siły Rezerwowe (NSR) w żadnej mierze nie mogą być uważane za rodzimy odpowiednik Gwardii. NSR nie tylko nie stanowią oddzielnego rodzaju sił zbrojnych, ale służą tylko i wyłącznie uzupełnianiu wakatów w wojskowych siłach operacyjnych. Używanie określenia „polska Gwardia Narodowa” w stosunku do Narodowych Sił Rezerwy, to nadużycie, które wprowadza w błąd opinię publiczną. Polska nie posiada obecnie komponentu OT w ramach swoich sił zbrojnych, co budzi niepokój i zasadne pytania o zdolności obronne polskiego systemu militarnego. Doświadczenia historyczne polskiej państwowości oraz organizacja wojskowa wiodących państw na arenie międzynarodowej dowodzi, że komponent nowoczesnej obrony terytorialnej jest niezbędnym elementem sprawnego, suwerennego demokratycznego państwa – zapewnia największe zdolności obronne, najmniejszym kosztem finansowym. W 2002 r. czołowy strateg Stanów Zjednoczonych prof. Zbigniew Brzeziński, b. doradca prezydenta Jimmiego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, gościł w Akademii Obrony Narodowej. W trakcie swojego wystąpienia sformułował on – na bazie amerykańskich doświadczeń - koncepcję strategii obronnej RP, której jednym z filarów są właśnie wojska obrony terytorialnej. Zdaniem Z. Brzezińskiego, koncepcja obronna Polski powinna opierać się na:
1. Wilkach: zawodowych i mobilnych jednostkach wyborowych o dużej sile ogniowej, nękających przeciwnika;
2. Jeżach: kilku z góry wybranych miejskich ośrodkach trwałego oporu, przygotowanych na ciężkie walki uliczne
3. Osach: grupach dywersyjnych obrony terytorialnej, stosujących działania nieregularne.
Brzeziński podkreślał, używając przenośni, że wilki gryzą, jeże kłują a osy kąsają a zatem narodowa organizacja wojskowa powinna uwzględniać wszystkie trzy uzupełniające się elementy, w razie zagrożenia stosowane łącznie.
Reasumując, dla budowy silnego, suwerennego państwa polskiego, posiadającego realne możliwości odstraszania, niezbędnym jest, by siły zbrojne RP składały się z dwóch komponentów – elitarnych wojsk operacyjnych i wojsk obrony terytorialnej. Obecnie realizowana koncepcja polskich sił zbrojnych zmierza jednak w zupełnie innym kierunku. Należy podkreślić, że ograniczanie polskich sił zbrojnych do wojsk operacyjnych pozbawia Polskę realnych możliwości obronnych. Ażeby je zapewnić, należy odbudować wojska obrony terytorialnej, jako osobnego komponentu Sił Zbrojnych RP. W tym celu warto korzystać z rodzimych tradycji walki zbrojnej, w którą działania o charakterze partyzanckim, nieregularnym, są głęboko wpisane a jednocześnie posiłkować się doświadczeniami formacji takich jak Gwardia Narodowa USA, które pokazują, że użycie formacji obrony terytorialnej może być wszechstronne. Zamiast bezzasadnie i bezrefleksyjnie powtarzać frazesy o NSR jako polskiej Gwardii Narodowej, sięgnijmy realnie po rozwiązania stosowane w Stanach Zjednoczonych i innych państwach zachodnich, które komponent OT uczyniły podstawą swojego systemu obronnego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)