WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 12 kwietnia 2014
Zwycięskie Wolne Węgry
Zdecydowane zwycięstwo prawicy w wyborach na Węgrzech
07/04/2014 — prawdaxlxplSEE
Od rana w mediach głównego nurtu można
usłyszeć liczne utyskiwania lewicowych dziennikarzy i “autorytetów”
niezadowolonych z powodu zdecydowanego zwycięstwa uważanych za prawicowe
partii politycznych na Węgrzech. Partia Fidesz aktualnego premiera
Wiktora Orbana zdobyła aż 44% głosów a skrajnie prawicowy Jobbik aż 18%.
W sumie zatem te dwie partie będą miały aż 62% miejsc w węgierskim
parlamencie.
Standardowo już przedstawiane jest to
jako niezrozumiały rezultat i “pomyłkę” demokracji. Do tego głośno
rozważa się czy wybory na Węgrzech były w pełni wolne. Jako dowód
przedstawia się fakt, że prawo zabrania tam kupowania drogich reklam
wyborczych w prywatnych mediach, a gdy organizuje się debaty zobowiązano
do zapraszania wszystkich kandydatów, a nie tylko tych wyznaczonych
przez służby i posłuszne im media.
To co tak bardzo przeraża nasze elity w
przypadku węgierskim to wszechobecne paralele do sytuacji Polski. To
Orban pierwszy wypowiedział wojnę banksterom zaczynając kształtować
prawo na Węgrzech, które jest tworzone dla obywateli a nie dla banków.
Już tylko ten sam fakt powoduje, że oficjalne merdia zależne od
potężnych grup kapitałowych po prostu wyją z niezadowolenia. Jednak
ludziom podoba się, że władza w końcu zaczyna tam występować w ich
ochronie zwracając banksterom uwagę, że czasy lichwy (mającej się
świetnie w Polsce) na Węgrzech już się skończyły.
Poza tym Orban jako pierwszy zlikwidował
węgierskie OFE zwracając uwagę na ich złodziejską funkcję. Rząd działa
tam po prostu w interesie obywateli. Fidesz osiągnął bezprecedensowy
sukces i reelekcja z 44% głosów to oznaka zadowolenia. Co więcej Orban i
spółka zmniejszył znacznie bezrobocie w kraju. Adwersarze twierdzą, że
robi to poprzez roboty publiczne. Zauważa się, że Węgrzy planują
pozostać w kraju i nie obserwuje się tam fal ucieczek na emigrację tak
jak w Polsce.
Oficjalna retoryka Orbana jest taka, że
czas wstać z kolan i po latach podporządkowania Wiedniowi, potem
Moskwie, a obecnie Brukseli, czas na ponowne zdefiniowanie węgierskiego
interesu narodowego. Wcześniej działacze Fideszu zarzucali lewicowym
partiom z tego kraju, że próbowały rozmywać węgierską tożsamość narodową
i usiłowali rozpuścić Węgrów promując koncepcję Europejczyka. Skąd my
to znamy?
Interesujący jest też wynik wyborczy
partii Jobbik, która uzyskała aż 18% poparcia. To przeraża nasze
filosemickie salony, bo partia ta twierdzi, że przyczyną problemów
Węgier jest zbyt wielka władza finansowa skupiona w rękach kapitału
żydowskiego. Jak wiadomo w dzisiejszych czasach każda krytyka Żydów jest
domyślnie piętnowana jako antysemityzm, dlatego trudno się dziwić, że
nikt nie dyskutuje na temat tego, czy przywódcy Jobbiku mają rację
wskazując na takie zagrożenia, tylko komentujący ten wynik dziennikarze
zdobywają się na wydymanie warg i przewracanie oczami w gestach
dezaprobaty przed wybieraniem „faszystów”. To zabawne, że podobne opinie
formułowane przez ukraińskich neobanderowców są wyciszane i nie
wzbudzają już tak powszechnego oburzenia.
Podobieństwa między problemami Węgier i
Polski są tak uderzające, że rządzący w Polsce i sprzyjające im media
muszą robić co w ich mocy, aby uczynić z Orbana faszystę lub
przynajmniej niebezpiecznego wariata. Sukces Fideszu jest nie w smak, bo
pokazuje, że są inne pomysły na kraj niż wiernopoddańcze uwielbienie
molocha w postaci Unii Europejskej.
Ostatnie bliskie relacje Orbana z Putinem
również wskazywane są jak bratanie się z diabłem, podczas gdy jest to
wyraz mądrości tego przywódcy, który we właściwych miejscach poszukuje
wsparcia i sojuszów, które nie doprowadzą do pauperyzacji społeczeństwa i
neokolonizacji powierzonego mu w zarządzanie kraju.
Bardzo zabawnie brzmi gdy apologeci
partii rządzącej w Polsce krytykują Wiktora Orbana za brak demokracji w
postaci zakazu propagandy za pieniądze podatnika w telewizjach
prywatnych. Na dodatek wyrzuca mu się, że wszyscy pracujący w sektorze
publicznym i ich rodziny zagłosowali za nim obawiając się utraty posad.
Całe szczęście, że polska dwumilionowa armia urzędali nie głosuje na
tych, którzy zapewnią im przetrwanie na wygodnych posadach.
Warto posłuchać dzisiaj uważnie
wszystkich zarzutów względem Orbana. Wszędzie gdzie będzie jednak mowa o
tym co zrobił na Węgrzech można się zastanowić czy podobnego premiera
nie należy życzyć Polsce. Niewątpliwie te patologie, które zwalcza Orban
są u nas rozpowszechnione w znacznie większym stopniu. Rządzące partie,
które finansowane są milionami z naszych podatków to w 100% krajowi
odpowiednicy tych z którymi porządek zrobił Orban. Nie widać niestety na
horyzoncie polityka zdolnego do dokonania takiej zmiany, brakuje mężów
stanu, a nawet jeśli istnieją tacy politycy, to ich możliwość przebicia
się jest ograniczona ze względu na dostęp do mediów, czyli to co
zapewnił wszystkim partiom Wiktor Orban.
http://zmianynaziemi.pl/PS.
piątek, 11 kwietnia 2014
SMOLENSK' MASSACRE - ile kosztuje MILCZENIE Rodzin
Ile kosztuje MILCZENIE RODZIN – Koszt finansowy a koszt moralny
Przez szablon 9/11
W USA jest „powszechnie wiadomo”,
że rodziny pasażerów czterech sa- molotów porwanych 11 września 2001
[które to samoloty podobno , wg. więk- szości mediów i Raportów MAK,
Millera, Laska (oh, pardon-s, wg. Raportu Komisji Rządowych USA) rozbite zostały pod Shanksville, na Pentagonie czy w WTC ] dostały wysokie odszkodowania, jak się mówi w USA – „pieniądze milczenia”.
Użyte na początku tego przydługiego zdania określenie „powszechnie wiadomo” znaczy tyle, że są na to niepodważalne dowody,
a media milczą lub negują więc wie o tym może jeden na tysiąc
czytających Amerykanów. A większość – oczywiście czyta – ale o Super Bowl lub wynikach tamtejszego Totolotka.
Operacja 9/11 jest kulminacją podobnych akcji dezinformacji i zbrodni (w tej kolejności – musi być przygotowanie dezinformacyjne wcześniej)
– i niedościgłym na razie wzorem dla kolejnych. Tak w dziedzinie
zdalnego sterowania samolotów (przy bezsilności pilotów), jak tworzenia „on line” rozmów telefonicznych, oraz potem – sterowania rodzinami i mediami.
Operacja medialna p.t. „Katastrofa w Smoleńsku” była planowana i wy- konana, oraz jest wykonywana dalej według tego wzoru.
W tym tekście skupię się na operacji „pieniądze milczenia” w Polsce, sądzimy, że ściśle wzorowanej na 9/11.
Milczenie
Rekompensaty jednorazowe, jak
nam oznajmiono w mediach, w przy- padku „Smoleńska” wyniosły po 250
tysięcy złotych na osobę poszkodowaną. Wyłączono jednak, o dziwo,
aktualne konkubiny czy kochanki ofiar. Tym po- zostało pojawianie się w
ciężkiej żałobie na pogrzebie trumny – z niezidentyfi kowaną przecież
zawartością. Za brak żądania [zgodnego z prawem, a może nakazanym przez prawo] identyfikacji zawartości trumny – chyba należy się osobna opłata?
Na ile Obie Umawiające się
Strony wyceniły wartość milczenia krew- nych Ofiar? Ciekawe będzie
dowiedzenie się tego. Ale z tym poczekamy, może nawet lata.
Dostałem informacje od bliskich
jednej z Ofiar Zbrodni, że wynegocjowa no z rodziną, poza jednorazową
sumą, dożywotnią rentę dla dzieci Ofiary.
Piszę o tym dopiero po
weryfikacji, po otrzymaniu podobnej wiadomo- ści od krewnych innej
osoby. W jakiej wysokości nie powiedziano, sugerując jednak, że w
dużej.
Czytamy rozważania, że krewni
ofiar np. katastrofy kolejowej pod Szcze kocinami żadnych odszkodowań
nie dostali, jedynie zasiłek pogrzebowy z ZUS, zresztą obcięty
przez Tuska do żałosnej jałmużny w wysokości zdaje się czterech
tysięcy.
Mimo usiłowań nie dowiedzieliśmy się, od rodzin „tych spod Smoleń- ska”, jakie były narzucone im zobowiązania przy ustalaniu tych kwot, tak jednorazowych, jak rent dożywotnich. Na pewno nie dało się spełnić rady Dziadka: „Brać, nie kwitować”.
Mimo bliskich wtedy kontaktów z wieloma Rodzinami nie udało mi się
uzyskać kopii umowy o to odszkodowanie, nawet zanonimizowanej, by
przeanalizować jej warunki, szczególnie t.zw. fine print.
Jak zabezpieczyli sobie wypłaty po zmianie władzy i po ujawnieniu do- kumentów dotyczących tego dealu – nie wiem. Ale te umowy chyba wyjaśnia- ją, dlaczego Rodziny unikają (już cztery lata) potrzebnych do wyjaśnienia Zbrodni odpowiedzi na wiele pytań.
Jak zachowają się te dzieci, gdy
dorosną i zorientują się, że dobrobyt mają kosztem zatajania lub
utrudniania poszukiwań prawdy o kaźni czy śmierci Ojca? Zobaczycie.
Mnie już tu nie będzie.
Ekshumacje
Tu ułatwieniem matactwa jest
umiejętne dobranie, czy podrzucenie ad- wokatów, którzy hamują zbyt
odważne żądania Rodzin. Zresztą, gdzie te iden tyfikacje zawartości
trumien robić – jeśli powołane do tego instytucje krajowe „identyfikują”
imiennie ofiarę [DNA] z zawartością kolejnej trumny, a tymcza sem
niepokorni potomkowie widzą i ośmielają się MÓWIĆ, że na przykład za chowane zdjęcia rentgenowskie kręgosłupa Babci (Anny Walentynowicz) są zdecydowanie różne od tych z kolejnej przypisywanej Jej ciału trumny.
Ponieważ ciała Anny Walentynowicz nigdzie przy otwieraniu kolejnych grobów i trumien nie znaleziono, wydawało się konieczne zawiadomienie pro kuratury w miejscu jej zamieszkania o Jej zaginięciu.
Niech szukają zgodnie z wymogami prawa. W doniesieniu o porwaniu
przez nieznanych sprawców, w nieustalonych okolicznościach – porwaniu
tak osoby, jak, po chwilowym zo- baczeniu nietkniętej twarz Mamy – o
porwaniu Jej ciała. Niestety – doradcy prawni Rodziny tego nie zrobili.
Wyliczenie Planisty jest takie, że za parę lat ciała w trumnach [i inne ich zawartości] tak się rozłożą, iż badanie i identyfikacja będą bardzo trud- ne. Zresztą „opinia” już zapomni, bo została umiejętnie „zmęczona”, znudzo na sprawą.
Ci zaś, co zabraniali ekshumacji (Arabski &Co)
już będą nieuchwytni za zasłoną Ogólnej Niepamięci. Również dzielni,
patriotyczni mecenasi, którzy za słone honoraria latami pchają Sprawę
śledztwa smoleńskiego w bok- będą mogli dalej pożywać owoce swej
bezkompromisowości i profesjonalizmu.
Jak mocne i przekonywujące muszą
być argumenty „strony”, by po czte- rech latach od odkrycia i
ujawnienia nogi generała Kwiatkowskiego w trum- nie Prezydenta, jego
brat bliźniak nie wykorzystał tego skandalu do wyegzek- wowania od
Prokuratur natychmiastowych ekshumacji i zbadania pod mię- dzynarodową kontrolą zawartości
dziewięćdziesięciu siedmiu pojemników, w tym trumien dostarczonych
przez stronę rosyjską ? Kiedy wreszcie Jarosław Kaczyński zdecyduje się
„przerwać milczenie”? Boi się losu Jaroszewicza? To racjonalne. Niech choć tyle powie!
Pytania, milczenie fałszywki
Parę lat temu zadano Rodzinom ważne pytania. Odpowiedzi na takie i podobne pytania ciągle brak [wzięte z: Pytania o 8-10 kwietnia 2010 ciągle bez ODPOWIEDZI] :
41. Jakimi
środkami transportu udawały się na lotnisko poszczególne osoby
delegacji? Dlaczego nie jest to informacja publicznie znana 14
miesięcy po „katastrofie” smoleńskiej.
42. Z miejsca pozostawionego samochodu przez prezes Naczelnej Rady Adwokackiej panią Joannę Agacką Indecką wynika że jechała na Okę- cie (z Łodzi)okrężną
drogą. Dlaczego? Samochód nie był jednak zapar-kowany na Okęciu?
Dlaczego pozostawiła samochód nie docierając nim na Okęcie?
43. Spośród
nielicznych relacji rodzin dotyczących wyjść bliskich z do- mu
udających się na Okęcie jedna dotyczy aktora Janusza Zakrzeńskie go.
Miał wyjść z domu po czwartej (z osiedla Pod Skocznią). Dlaczego ta pora
była tak wczesna?
Z tych
nielicznych relacji można stworzyć obraz że członkowie delega- cji
udawali się na lotnisko Okęcie w nocy. Koresponduje z tym relacja A.
Klarkowskiego, który twierdzi że przybył na lotnisko o 6.10, a
generali- cja była już tam dużo wcześniej.
Dlaczego członkowie delegacji udawali się na lotnisko pod osłoną no- cy?
44. Czy skoro Janusz Zakrzeński wyszedł z domu po czwartej (czy nale- ży rozumieć że do samochodu podstawionego przez organizatorów wylo tu?) nie
należy sądzić że była to pora obowiązująca dla członków dele- gacji?
Można się spodziewać iż była ona jednakowa dla wszystkich, a
przynajmniej dla „cywilów” i została przekazana przez organizatorów
wylotu.
45. Kto
powiadamiał członków delegacji o czasie wyjazdu z miejsca za- mieszkania
i jak uzasadniał wczesną porę? Jaka była podawana człon- kom delegacji
spodziewana godzina wylotu?
46. Jak
wiadomo między godziną czwartą i piątą rano, zwłaszcza porą zimową,
jesienną i wczesnowiosenną przemieszczanie się po Warsza- wie i
innych dużych miastach jest istotnie ułatwione w porównaniu do
późniejszych godzin. Można zatem sądzić że niektórzy członkowie dele
gacji znaleźli się na Okęciu znacznie przed piątą.
Dlaczego nie
widzieli ich dziennikarze, którzy odlecieli o godzinie pią- tej? A
jeśli widzieli dlaczego nie możemy nigdzie znaleźć ich relacji na ten
temat?
Jeśli choćby
niektórzy członkowie delegacji przybyli przed piątą, a na- wet niedługo
po czwartej, wpół do piątej. Dlaczego nie ma o tym wzmia nek w
relacjach dziennikarzy.
Dziennikarze
byli zawiedzeni iż nie przeprowadzą wywiadów z osoba- mi z którymi na
co dzień nie mają kontaktu. Dlaczego zatem nie robili wywiadów z
członkami delegacji, którzy już byli na Okęciu? Jeśli zaś robili
dlaczego o tym nie informują opinii publicznej i nie przedstawia ją
wywiadów?
Czy można
sądzić że wszyscy członkowie delegacji, opuszczający domy o godzinie
czwartej (po czwartej), jechali znacznie dłużej na lotnisko niż ma to
miejsce w czasie większego ruchu i w konsekwencji byli po pią tej?
Jeśli taka sytuacja miała miejsce, jak ją wytłumaczyć?
O
relacjach osób odwożących członków delegacji na lotnisko nic nie
wiadomo? Czy takowe istnieją? Jeśli nie to dlaczego? Jeśli istnieją
dla- czego nie są udostępnione opinii publicznej?
47. Jak wyglądała podróż członków delegacji spoza Warszawy (oprócz wzmiankowanej podróży Joanny Agackiej Indeckiej).
Czy (którzy z
nich?) przyjechali do Warszawy w przeddzień? Gdzie no- cowali w
Warszawie? Czy w jednym miejscu zapewnionym przez „orga- nizatorów
wylotu, czy w różnych miejscach?
48. Czy rodziny członków delegacji otrzymywały od nich esemesy po starcie samolotu informujące że samolot wystartował?
Nie wiadomo
nic o żadnym takim esemesie. Czy możliwe jest że żaden z członków
delegacji nie wysłał takiego esemesa? Jeśli tak, dlaczego od- było
się wbrew zwyczajowi gdzie zwykle pasażerowie po czasie startu
informują bliskich za pomocą sms o bezpiecznym znalezieniu się w po-
wietrzu (i analogicznie po wylądowaniu).
Nas, analityków Zbrodni, nie
interesują smaczki obyczajowe , ani tym bardziej ich ujawnianie.
Ale dawanie patriotycznych wywiadów kochance męża może zdziwić, a
wskazuje m. inn. na chęć ukrycia prawdy o tym, skąd i o której mąż
pojechał rankiem 10 kwietnia. Ewentualnie, kto go ostatni wi- dział i
gdzie?
A to jest ważne dla indywidualnych i statystycznych badań Ostatnich Godzin Ofiar.
Część Rodzin skupia swą aktywność
na wypowiedziach w Brukseli, obje- żdżaniu Polonii w USA, występowaniu
w akademiach ku czci czy otwieraniu Izb Pamięci.
Tam grzmią w obronie tych
skrawków prawdy, których „strażnicy Umo- wy” bronić im pozwalają. Przy
okazji, sądzę, że bez swej wiedzy czy świadomej współpracy, utrwalają u
słuchaczy fałszywą, tj. nieudowadnialną wersję wyda rzeń.
Na stronie „Pomnik smoleński” ciągle wisi
zdjęcie z „odlotu Prezyden- ta”. Wielu analityków wykazało, że jest to
fotomontaż ze zdjęciami z innego dnia, z innej pory dnia.
Szefowa tego portalu nie tylko nie usunęła tej fałszywki, ale swoim (ściś lej –męża) nazwiskiem zakrywa tożsamość agenta (lub pożytecznego idioty) , który jej to zdjęcie udostępnił.
Te zdjęcia KŁAMIĄ poczciwym ludziom, wchodzącym na tę stronę w dobrej wierze!
Rodzina Wojciecha Seweryna, rzeźbiarza z Chicago przesłała, podobno otrzymaną skądś, a wyjętą podobno z telefonu pana Seweryna „zdjęcia Prezy denta w samolocie do Smoleńska”.
Wykazano w wielu analizach, że jest to prymitywna fałszywka. Znów – rodzina nie ujawniła, kto im to podrzucił.
A mielibyśmy ujawnionych, czyli obezwładnionych, choć dwóch (z wie- lu działających) oszustów.
Czy trzeba zapytać – za ile? Czy wystarczy tłumaczyć naiwnością i ku- rzym strachem?
Ten tekst jest kolejną próbą
uświadomienia świadkom, jak ich milcze- nie czy zakłamanie szkodzi ich
pomordowanym Bliskim. Bo ci ostatni wiedzą (nie muszą już wierzyć), że Prawda jest najważniejsza.
Mirosław Dakowski
Subskrybuj:
Posty (Atom)