W neoliberalnym systemie ekonomiczno-społecznym aplikowanym Polsce od 26 lat,
rozwój mierzy się głównie wybranymi wskaźnikami ekonomicznymi – korzystnymi
z punktu widzenia globalnego kapitału, możliwości maksymalizacji zysku wielkich
graczy czy zdolności państw do obsługi długu publicznego (czyli jego
maksymalizacji). Wskaźniki takie jak wielkość długu publicznego, wzrost PKB czy
inflacja nie są złe jako takie, gdyż kierują państwo w stronę stabilności
ekonomicznej. Natomiast istnieje wiele innych wskaźników, które leżą w interesie
społecznym i narodowym Polski i Polaków, a które są w konflikcie z celem
maksymalizacji zysku przez globalny kapitał, za to zbieżne z celem
zrównoważonego rozwoju społeczeństwa. Mówiąc inaczej, chodzi o podział dochodów
wypracowanych w danym państwie i jakość jego rozwoju. Chodzi o to, mówiąc
w skrócie, czy to kraj pełen zagranicznych oddziałów firm unikających płacenia
podatków dochodowych, przejmujących krajowe dochodowe rynki i przyczyniających
się do wzrostu dobrobytu w kraju swojego pochodzenia, czy kraj prężnego
lokalnego kapitału zdolnego konkurować globalnie oraz płacącego wystarczająco
dużo podatków na dobrą publiczną edukację, publiczną służbę zdrowia,
zabezpieczenia od bezrobocia, solidne pensje. W poniższym tekście skoncentruję
się na statystykach, dzięki którym można zrozumieć, na czym polega ten konflikt
ekonomiczny.
Tabela 1. Dane statystyczne w miliardach (źródła: Eurostat,
GUS, Global Financial Integrity, obliczenia własne).
Tabela 1 pokazuje rozwój kilku istotnych wskaźników ekonomicznych i jest
kopalnią informacji o przemilczanych aspektach polskiej „Zielonej Wyspy”.
Skoncentrujmy się na kilku z nich:
- Widać, że średni wzrost PKB jest niższy od sumy dotacji netto z UE
i od wzrostu długu publicznego. Gdyby dodatkowo oczyścić wzrost PKB
z inflacji, dodać koszt odsetek długu publicznego oraz nielegalne wypływy
finansowe z Polski, mit „Zielonej Wyspy” można wrzucić do kategorii baśni
i fantazji. Statystyki pokazują jasno, że realny wzrost – w sensie bogacenia się
Polski – nie istnieje od wielu lat i nawet nie pokrywa wzrostu długu i funduszy
unijnych. Jeśli w perspektywie finansowej UE 2021-2027 drastycznie zmniejszą się
fundusze dla Polski, to biorąc pod uwagę ograniczenia wynikające ze słusznej,
konstytucyjnej zasady ograniczenie długu publicznego, okaże się – i widać już
dzisiaj – że rozwój Polski jest toksyczną bombą z opóźnionym zapłonem.
Po 2020 r., wraz z nałożeniem się problemów demograficznych, musi ona wybuchnąć,
jeśli rzecz będzie się toczyć obecnym tokiem. Gdy patrzymy na zadłużoną
Grecję i jej fundusz powierniczy, kluczowego znaczenia nabiera wzmocnienie
konstytucyjnej ochrony państwowej kontroli nad lasami, zasobami mineralnymi,
wodą pitną, ziemią rolną i strategiczną infrastrukturą energetyczną
i transportową. Wtedy nie będzie wolno za pomocą zwykłej ustawy sprywatyzować
tych aktywów, aby spłacać dług publiczny.
- Na czerwono został zaznaczony efekt nacjonalizacji 154 miliardów zł
oszczędności emerytalnych Polaków w OFE. Oczywiście realnie żadnych problemów
finansowych to nie zmieniło i było zwykłym trikiem księgowym mającym na celu
odskoczenie od konstytucyjnego limitu zadłużenia. Samo zadłużenie
realnie wzrosło w 2014 r. zapewne o przynajmniej 100 miliardów złotych.
Tym samym nasuwa się istotny problem nieszczelności art. 216.
Konstytucji RP: Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji
i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny
przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto.
Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto
oraz państwowego długu publicznego określa ustawa –
a dokładnie pogrubionej części, pozwalającej na manipulacje wyliczaniem
wysokości długu za pomocą zmiany ustawy w sejmie przez zwykłą większość.
- Warto tu zwrócić uwagę na nielegalne wypływy finansowe z Polski. Zapewne
jest to kwota sporo mniejsza, niż drenowanie zysku z Polski przez duże,
zagraniczne korporacje celem uniknięcia zapłacenia i tak w sumie niewielkiego
podatku CIT. Biorąc pod uwagę omijanie tego problemu przez władze oraz fakt
nacjonalizacji OFE, a także np. podatek Belki uderzający w zwykłych obywateli,
jasno widać beneficjentów i sponsorów obecnego układu politycznego.
- Odsetki za dług zagraniczny są spore i bardzo ryzykowne, patrząc na przykład
„frankowiczów”. Dług niezłotówkowy powinien być zamieniony na złotówkowy
w pierwszej kolejności.
Tabela 2. Dane statystyczne w % (źródła: Eurostat, GUS,
Global Financial Integrity, obliczenia własne).
W tabeli 2 rzuca się w oczy kilka elementów:
- Na niebiesko został zaznaczony wzrost zadłużenia publicznego w latach
2008-2011. Zapewne był to efekt przeciwdziałania kryzysowi finansowemu, co
kosztowało ekstra, porównując ze średnim przyrostem długu, około 10% PKB.
- Na czerwono ponownie widać efekt manipulacji ustawą obliczającą dług
publiczny (efekt nacjonalizacji OFE). Biorąc pod uwagę, że Grecja podobnie
manipulowała długiem przez lata, widać, jakie to może mieć dramatyczne skutki
kilka lat później.
- Na szczególną uwagę zasługuje średnio -4,1% PKB rocznego bilansu płatniczego
Polski, czyli dwukrotność wydatków na armię. To bardzo ważna informacja
i wskaźnik, na którego zmniejszenie należy zwracać baczną uwagę w przyszłości.
- Warto być świadomym malejących funduszy UE w relacji do PKB. Zapewne trend
ten będzie kontynuowany.
- Średnio 2,4% PKB Polska wydaje na odsetki (nie mylić ze spłatą) od długu
publicznego. To około 50% kwoty wydawanej na publiczną służbę zdrowia, która,
jak pokazuje tabela 3, wynosi zaledwie około 4,7% PKB.
- Około 1,1% PKB to zidentyfikowane nielegalne wypływy finansowe z Polski.
Tabela 3. Wybrane dane ekonomiczne z baz danych Banku
Światowego i Eurostatu (lata 2011-2013).
W tabeli 3 rzuca się w oczy kilka kwestii:
- Widać, że w Polsce przeznacza się około 10% PKB mniej na cele socjalne, niż
robią to kraje rozwinięte. Ta brakująca kwota zapewne jest bilansowana przez
nielegalne wypływy finansowe, unikanie płacenie podatków przez zagraniczne
korporacje, uprzywilejowanie podatkowe polskich superbogaczy itd., czyli
istnienie de facto regresywnych, a nie progresywnych podatków, sumując
CIT, PIT, VAT, akcyzy, podatki lokalne itd.
- Polski rynek pracy charakteryzuje się niskim udziałem pensji w PKB. Tygodnik
„Polityka” podawał wartość 35,6%, mówi się też o około 48% – różnice to kwestia
metodologii, jednak komunikat jest oczywisty: pensje są za niskie w relacji
do PKB o przynajmniej 10%. Widać również strukturalnie za wysokie bezrobocie
i za niski udział zatrudnionych w populacji. Mówiąc inaczej, polski
rynek pracy jest bardzo niskiej jakości, jako patologiczny rezultat działań tak
hołubionej przez neoliberałów „niewidzialnej ręki rynku”.
- Zwraca też uwagę, porównując np. z Czechami, zbyt niski odsetek eksportu
zaawansowanych technologii. Jest to pośrednio powiązane z poniższym wykresem 1,
pokazującym, że Polska na badania i rozwój wydaje dużo mniejsze kwoty niż inne
państwa. Produkcja zaawansowanych technologii nie bierze się z „odwiecznych praw
rynku”, lecz jej warunkiem koniecznym (choć niewystarczającym) jest zapewnienie
odpowiednich publicznych finansów i przemyślanej, długoterminowej polityki
przemysłowej.
- Spore zagrożenie dla rozwoju Polski stanowi nadmierny udział zagranicznego
kapitału w polskiej bankowości. Takie kraje, jak Niemcy czy Dania wiedzą, co
robią, utrzymując go na niskim poziomie i warto je naśladować. Pouczający jest
poniższy wykres 2.
Wykres 1. Wydatki na badania i rozwój w latach 2002-2012
jako procent Produktu Krajowego Brutto (Źródło: Eurostat).
Wykres 2. Udział banków kontrolowanych z zagranicy
w aktywach największych 10 banków w 2008 r. (za:
http://www.sgh.waw.pl/katedry/kzfp/konferencjeseminaria/CS-SGH2012.01.17.pdf/download).
Poniższe tabela 4 i wykres 3 powinny być
memento dla zwolenników
nadmiernego zadłużania, zwłaszcza w obcych walutach. Mianowicie widać, jakie
ryzyko niesie za sobą przy nadmiernym zadłużeniu skokowy wzrost kosztów obsługi
długów, spowodowany utratą wiarygodności na rynkach finansowych czy atakami
spekulacyjnymi.
Tabelka 4. Zadłużenie wybranych państw UE i odsetki
od długu.
Wykres 3. Koszty obsługi długu publicznego (odsetki) jako %
PKB (2012 r.).
Rosnące nierówności społeczne to poważny problem w Polsce. Za pomocą
wskaźnika Giniego można ten problem pokazać. Poniższy wykres 4 pokazuje, jak
kształtuje się ten wskaźnik w różnych krajach.
Wykres 4. Wskaźnik Giniego dla wybranych państw (Źródło:
Wikipedia).
Polska nie wypada tu najgorzej, choć gorzej to wygląda patrząc na rozwój
wieloletni, co pokazuje poniższy wykres 5. Chile, neoliberalny raj wg licznych
polskich „ekspertów”, ma jeden z wyższych poziomów nierówności, a USA idą łeb
w łeb z Ukrainą i Rosją, wyprzedzając Chiny.
Wykres 5. Wskaźnik nierówności społecznych Giniego dla
wybranych państw w latach 1985-2012 (źródło Bank Światowy).
Wykres 5 pokazuje kilka ciekawych rzeczy:
- Widać, że kraje komunistyczne miały w 1985 r. podobną wartość wskaźnika
Giniego, około 0,25. Porównując z Rosją czy Chinami, Polska była nawet pionierem
wzrostu nierówności w latach 1992-1997.
- Niewielki spadek od 2004r. łączy się ze zmianą metodologii liczenia.
- Nierówności społeczne rosną dużo szybciej w Chinach, Rosji czy Ukrainie, niż
w Polsce.
- Czechy i Węgry nie poddały się neoliberalnej presji i utrzymują niski
wskaźnik nierówności.
- Boliwia została poddana neoliberalnej kuracji kilka lat przed Polską. Można
sobie tylko wyobrazić, jaki to oznaczało dramat dla tego, i tak ubogiego,
społeczeństwa. Dopiero około roku 1999 odrzucono założenia Konsensusu
Waszyngtońskiego, więc Boliwia, podobnie jak inne kraje Ameryki Łacińskiej,
poszły swoją, zdroworozsądkową drogą. Ciekawostką jest, że znany nam dobrze
prof. Jeffrey Sachs pełnił podobną rolę w Boliwii, jak potem w Polsce będąc
doradcą z ramienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
W powyższym tekście pokazałem kilka wskaźników, które, powiedzmy, nie
należą do wiedzy i refleksji mainstreamowej w Polsce. Widać z nich, że Polska
w wielu obszarach rozwija się w sposób charakterystyczny dla kraju
eksploatowanego w sposób niezrównoważony.W ostatniej, poniższej
tabeli 5 zastanowimy się, jak te wskaźniki powinny wyglądać za około 20 lat.
Niestety, szybkie zmiany nie są tu możliwe, gdyż sprawy zaszły za daleko.
To żmudny proces, który należy bardzo dobrze zaplanować i konsekwentnie
wdrożyć.
Tabela 5. Przykładowe cele dla roku 2035 dla Polski jako
wyraz wdrażania art. 2 Konstytucji RP o sprawiedliwości społecznej.
Oczywiście, tabela 5 może być rozwinięta o inne wskaźniki, takie jak
demografia, imigracja, emigracja, bieda i wykluczenie społeczne, udział wydatków
w PKB dla edukacji czy ubezpieczenie od bezrobocia. Zaproponowane cele
odzwierciedlają sytuację w krajach, na których powinniśmy się wzorować, takich
jak Finlandia, Dania, Niemcy, a w niektórych przypadkach także Czechy i Węgry.
Co takie zmiany by oznaczały?
- W obszarze finansów widać wyraźnie, że główną ofiarą takich zmian byłaby
szeroko pojęta zagranica, obecnie drenująca Polskę z zasobów poprzez niewłaściwy
system podatkowy, unikanie płacenia podatku od zysków kapitałowych, nielegalne
wypływy kapitałowe oraz spore odsetki od długu publicznego. Straciliby także
niektórzy polscy superbogacze, wyprowadzający swoje aktywa do rajów podatkowych.
System podatkowy da się uszczelnić w kilka lat, natomiast oddłużanie to proces
na 20-30 lat.
- Tym samym wywoła to zmasowaną kampanię przeciwko takiemu kierunkowi.
W praktyce jej metodologię można zaobserwować już teraz, kiedy się mówi
o podatku obrotowym dla dużych sieci handlowych oszukujących na podatku CIT,
o przewalutowaniu kredytów we frankach czy o kwestii wzmocnienia konstytucyjnej
ochrony lasów państwowych: liczne jednostronne artykuły w mediach, opinie
„autorytetów” związanych z zagranicznym kapitałem, grożenie międzynarodowym
arbitrażem, zwalczanie sił politycznych popierających ten kierunek czy
epatowanie społeczeństwa katastroficznymi wizjami.
- Sfera socjalna jest obecnie niedofinansowana na około 10% PKB, co widać
w marnych wydatkach na publiczną służbę zdrowia, publiczne nakłady na mieszkania
czy – nieujęte w powyższych zestawieniach – niewielkie wydatki na ubezpieczenie
od bezrobocia.
- Szczególnie zaniedbany jest rynek pracy. Jest on za mały, ze szczególnym
wskazaniem na osoby starsze oraz udział pensji w PKB, który powinien wzrosnąć
o kolejne przynajmniej 10%. To proces na lata, obarczony dużym ryzykiem
konfliktów społecznych.
- Dobry rynek pracy to konkurencyjny przemysł, czyli produkcja zaawansowanych
technologii. Tu brakuje kolejne 2% PKB rocznie na badania i rozwój, by z czasem
polskie technologie zaczęły być globalnie konkurencyjne w masowej skali.
- To wszystko oznacza jednak duże wydatki publiczne, których nie wolno
finansować przez zaciąganie kolejnych długów. Ich sfinansowanie powinno być
dokonane dzięki systematycznej zamianie obecnego regresywnego systemu
podatkowego na progresywny, wliczając w to najbogatszych rodaków oraz największe
zagraniczne firmy, zwłaszcza w sektorach usług krajowych.
- Opodatkowanie zagranicznego kapitału sektorów produkcyjnych jest trudniejsze
i powolniejsze, gdyż wiąże się z ryzykiem szybkiej wyprowadzki z Polski. Tym
samym zwiększenie obciążeń podatkowych powinno być dostosowane do konkretnych
sektorów i ich logiki biznesowej. Dotyczy to również Specjalnych Stref
Ekonomicznych, których powolna fiskalizacja jest koniecznością.
- System bankowy to krwioobieg gospodarki. Obecnie nadmierny wpływ
zagranicznego kapitału jest rażący i średnioterminowo powinien zostać
zmniejszony o przynajmniej 50%, również dzięki inteligentnym regulacjom.
- Wskaźnik nierówności społecznych Giniego powinien systematycznie się
polepszać. Myślę, że poziom Węgier, Czech czy Słowacji nie jest czymś
niemożliwym.
- Dlaczego Polska nie miałaby stać się za 20 lat zamożniejszym państwem niż
Niemcy czy Szwecja? To oczywiście trudny cel, ale czy nierealny, mimo że 20 lat
to bardzo mało na wygenerowanie takiego wzrostu? Chodzi jednak o prowokację
intelektualną. Dlaczego nie możemy mieć ambitnych celów i je realizować,
zwłaszcza biorąc pod uwagę polskie zasoby naturalne, kapitał ludzki, silną
tożsamość i kulturę?
Przykłady celów opisanych w tabeli 5 są zgodne z interesem narodowym
i społecznym Polski i Polaków oraz z art. 2 Konstytucji RP, który stanowi,
że
Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym,
urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości
społecznej. Moim zdaniem wiele powyższych celów realizuje zapisy
tego artykułu, a utrzymanie obecnego, neoliberalnego kierunku jest
niekonstytucyjnym zaniechaniem.