o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

sobota, 23 marca 2013

Śląsk - strajk generalny - 26.III.2013



ZAMIAST  WSTĘPU.
Przez 24 lata S i reszta ZZ były skutecznie trzymane za twarz przez urzędników watykańskich. Tak ze Buzek mógł sobie pozwolić na strzelanie do górników w czasie Barbórki. I dlatego Tuski pozwalają im bezkarnie grabić Polskę, być ponad prawem i mieć polskie paszporty dyplomatyczne.
Ale akcja Dudy pokazała, ze S i ZZ urywają się z pod kontroli kleru. Wiec Tusk, Głódziowi w Gdańsku pogroził
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019379,title,Abp-Glodz-nie-stawil-sie-w-sadzie-sad-nalozyl-grzywne,wid,14201948,wiadomosc.html
“Związkowcy mogą pyskować na rząd, co im ślina na język przyniesie, ale nie mają prawa strajkować przeciwko rządowi i jego polityce”. ??? Czy mógłby Pan to zdanie wyjaśnić ?
Czyżby dlatego, ze według Indeksu Genworth, tylko jedno na sto polskich gospodarstw domowych jest stabilne finansowo. III RP wypadła gorzej od pogrążonej w kryzysie Hiszpanii.
A może dlatego żeby geniuszy z III RP stać było nawet na milionowe premie ?

Albo spędzać ponad 120 dni w roku na wojażach zagranicznych ?

Dziś jest:
 23 marca
Poniżej wypowiedzi liderów związkowych ze Śląska
19.03.2013

Coraz bliżej strajku generalnego w woj. śląskim. Ten największy od 32 lat protest społeczny w regionie odbędzie się 26 marca. Przygotowania już trwają. - O konieczności wspólnego działania przeciwko polityce społeczno-gospodarczej rządu będziemy mówić na ulicach miast Śląska i Zagłębia, podczas pikiet, a nawet w Sejmie - zapowiada Patryk Kosela, rzecznik WZZ "Sierpień 80".
19.03.2013

ps
Mają prawo, czy nie? Otóż tak się składa, że mają, ponieważ kiedyś, dawno temu zapisano to w ustawach. Związki zawodowe w dzikim kraju jakim jest Polska prawie nie istnieją, a premier w parlamencie może całkiem bezkarnie nazwać przewodniczącego najliczniejszego związku pętakiem. W liście otwartym do Dudy jakiś bęcwał w roli przewodniczącego kółka „pracodawców”, jawnie nawołuje do łamania prawa i szydzi z ludzi na głodowych pensjach. Aż dziw bierze Janie, że po czymś takim nie dochodzi do kryteriów ulicznych, jakie oglądamy z miast zachodniej Europy, gdzie pracownikom najemnym aż taka krzywda się nie dzieje. Doprawdy nie potrafię sobie wyobrazić, co by się tam działo, gdyby padły tam takie słowa pod adresem szefów związków zawodowych i pracowników.
Jak to jest, że najpoważniejsze media (tytuły) od lat upatrują w związkach zawodowych tzw. czarnego luda, który ubzdurał sobie bronić praw, które prawie sto lat temu wywalczono i do niedawna nikt tych ustaleń nie kwestionował. Dzisiaj się dowiaduję, że jest całkiem realnym znieść 8 godzinny dzień pracy, bo ma to pomóc pracodawcom w rynkowej konkurencji. Świetnie, może jednak ktoś sobie uświadomi, że raz ruszony mur legnie w gruzach i pracownik najemny stanie się jak niegdyś tylko przedmiotem w rękach kapitału.
Niech ktoś w końcu zada podstawowe pytanie takiemu ciulowi, jak temu np. od kółka pracodawców: po kiego (tu obelżywe słowo) się tak wysilasz w „tworzeniu” miejsc pracy, nie gwarantujących zatrudnionemu dochodu, z którego się będzie w stanie utrzymać? Następne pytanie powinno brzmieć: skoro wszyscy wiedzą jaka ma być minimalna płaca, to jaka powinna być górna granica dochodu, albo rozpiętość dochodów?
Ktoś kto nie potrafi na takie pytania odpowiedzieć, prędzej czy później obudzi się w płonącym domu i będzie się dziwił przemocy ze strony tych, którym podobno robił wielką łaskę dając im zarobić parę groszy. Tu właśnie powinno wkroczyć państwo, ono musi stać na straży porządku i bezpieczeństwa, bo niektórym już całkiem odbiło, żyją w inny świeci (im jest dobrze, tak stwierdził przewodniczący kółka „pracodawców”).
Zgadzam się, że w działalności związkowej mamy do czynienia z patologiami i jeśli już komuś zależy na „dołożeniu” związkowcom, to droga wolna, proszę ich demaskować, ale mnie się zdaje, że władzy jest na rękę taki układ, bo jest mniej kosztowny. 

niedziela, 17 marca 2013

CBA - albo GO TO HELL


Dlaczego odszedłem z CBA

Figuranci - sejm - pełny skład PO
* * * 
Paweł Wojtunik zmienia Centralne Biuro Antykorupcyjne w prowincjonalny komisariat. Mój tekst to próba opisu tego procesu.
http://whistleblower.salon24.pl/260087,dlaczego-odszedlem-z-cba
Jestem byłym funkcjonariuszem CBA. Wcześniej - innej służby specjalnej. Niedawno na biurku Pawła Wojtunika wylądował mój raport o zwolnienie ze służby (tak to się u nas nazywa). Nic już nie łączy mnie z tym panem. Mam prawo, a nawet obowiązek, pokazywać jak największej ilości ludzi co dzieje się z elitarną do niedawna służbą specjalną. Przepraszam za niezgrabności stylu. Z oczywistych względów to mój pierwszy blog w życiu.

Filozofia
W swoim niedawnym wywiadzie dla Radia Zet Paweł Wojtunik stwierdził, że gdyby to on kierował CBA, gdy agenci jednej z delegatur zdobyli materiały znane później częściowo jako "afera hazardowa", kazałby je… zniszczyć. Dlaczego? Bo przecież nikogo nie złapano za rękę na popełnianym przestępstwie. Paweł Wojtunik dał tym stwierdzeniem najlepszy dowód tego, że kompletnie nie rozumie filozofii działania służb specjalnych. Jego praca w policji przysłoniła mu świat czarno-białymi okularami. Wojtunik nie zdaje sobie sprawy, że na biurko premiera co tydzień trafiają dziesiątki meldunków operacyjnych ABW i SKW (a do niedawna i CBA). O specyfice pracy AW i SWW tutaj nie ma co nawet wspominać. Żaden z nich nie jest twardym dowodem popełnionych przestępstw. Natomiast właśnie od tego są służby specjalne - by dostarczać rządzącym między innymi INFORMACJI. Nazwijcie to jak chcecie: plotkarstwem, donosicielstwem, itp. Ale tak działają służby na całym świecie. Wojtunik zatrzymał się na etapie złodzieja słoików z piwnicy. Złapany? Winny. Uciekł? Trudno. Czego jednak można się spodziewać po człowieku, który w wieku 19 lat, po średniej szkole średniego szczebla, trafił prosto do patrolowania chodników? W tym wieku większość doświadczonych funkcjonariuszy służb zdawała maturę i szła na porządne studia. Dopiero stamtąd - z umiejętnością myślenia, z wiedzą o świecie, ze znajomością języków trafiali do "firm". W wieku 25 lat Wojtunik był już "doświadczonym policjantem". Pytanie tylko czego się przez ten czas zdążył nauczyć. W ten sposób przechodzimy do kolejnego zagadnienia.    

Kadry
Mariusz Kamiński oparł CBA na trzech filarach: doświadczonych funkcjonariuszach służb specjalnych, doświadczonych policjantach oraz młodych, wykształconych absolwentach prawa, politologii, etc. Nie ustrzegł się oczywiście błędów, ale sygnał był jasny. Budujemy elitarną służbę, w której nie ma miejsca dla mistrzów posługiwania się pałką policyjną po zawodówkach. Jasne były kryteria naboru - jedynie wyższe wykształcenie dawało szansę na karierę. Co nastało z Pawłem Wojtunikiem? Zmiana wewnętrznych przepisów CBA skutkująca tym, że wyższego wykształcenia już mieć nie trzeba. Korytarze "na dziewiątce" (tak nazywamy siedzibę firmy przy Al. Ujazdowskich 9) zapełniły się wulgarnymi, prostackimi kumplami Wojtunika z policji. Ci ludzie nie kryją swojej pogardy dla funkcjonariuszy CBA, którzy trafili tam z ABW lub cywila. Nie kryją również, że przyszli do nowej firmy wyłącznie dla wyższych zarobków. Ślepo wierni swemu dobroczyńcy, bez żadnego dorobku w poprzedniej firmie. Paweł Wojtunik bajdurzy o tym, że "wyrwał policji najlepszych fachowców, elitę". Bzdura. Najlepsi przyszli wtedy, gdy CBA powstawało, los tej służby nie był pewny, a na zmianę decydowali się naprawdę odważni i bezkompromisowi. Teraz przychodzą napakowani sterydziarze z CBŚ albo wąsaci emeryci, którzy dobrze pamiętają poprzedni ustrój. Finezyjne metody pracy operacyjnej? Znajomość języków? Umiejętność przewidywania ruchów przestępców w białych kołnierzykach? Zapomnijcie.  Jest rechot, buciory na stole, smród kaca i opowieści "jakimi to my nie byliśmy zajebistymi policjantami, a teraz tu będziemy sprzątać po amatorach". I mówią to ludzie, których byle porucznik z ABW mógłby uczyć latami. Dla zobrazowania formatu tych ekspertów podam jeden, acz wymowny, przykład.

Kontrola operacyjna
Od członków kolegium służb specjalnych Paweł Wojtunik mógłby się dowiedzieć, że do niedawna zarówno Prokurator Generalny, jak i sędziowie Sądu Okręgowego w Warszawie akceptowali wnioski CBA o kontrolę operacyjną (tzw. podsłuch) mniej więcej na poziomie 95 procent. Przedstawiciele obu tych instytucji wielokrotnie z uznaniem wypowiadali się o rzetelności i fachowości wniosków sporządzanych przez funkcjonariuszy CBA. Wojtunik postanowił jednak, że tak dalej być nie może i trzeba coś z tym fantem zrobić. Wymyślił więc, że powstanie specjalna komórka, kierowana oczywiście przez jego dobrego kolegę, która jeszcze wewnątrz CBA będzie wnioski opiniować. Efekt? Całkowite sparaliżowanie pracy operacyjnej. Większość wniosków nigdy nie trafia nawet na biurko Wojtunika, ponieważ jego koledzy z wspomnianej wyżej komórki po prostu je odrzucają. Bez uzasadnienia. Lub z uzasadnieniem świadczącym o tym, że ludzie ci nigdy w życiu nie mieli do czynienia z pracą operacyjną. W firmie tajemnicą poliszynela jest fakt, iż taka polityka doprowadziła do niepowetowanych strat w co najmniej kilku poważnych rozpracowaniach. Więcej niestety napisać nie mogę, ponieważ nadal obowiązuje mnie tajemnica państwowa.

Przypadek Stankiewicza
Na koniec najbardziej chyba bulwersująca kwestia. Paweł Wojtunik zatrudnił na stanowisku szefa Delegatury CBA w Gdańsku człowieka, który wcześniej rozpracowany był przez CBA. Dzięki "Rzeczpospolitej" znamy kryptonimy dwóch takich spraw - "Wallenrod" i "Papuga". Obie dotyczyły szeroko pojętej korupcji w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Warto, by opinia publiczna poznała choćby część prawdy. Bo z ust Pawła Wojtunika nigdy jej nie usłyszy.
Jedną z pierwszych czynności nowego szefa CBA było osobiste polecenie, by przynieść mu rejestrację Stankiewicza w CEZOP (Centralna Ewidencja Zainteresowań Operacyjnych służb specjalnych). Następnie przekazano mu na jego polecenie teczki spraw, w których Stankiewicz się pojawiał. Następnie Departament Kadr i Szkolenia CBA zwrócił się do kilku jednostek firmy z pytaniem czy są w posiadaniu informacji, które świadczą o tym, iż Jerzy Stankiewicz nie powinien zostać powołany do służby w CBA. Odpowiedzi, które przesłano z co najmniej dwóch miejsc, powinny ujrzeć światło dzienne. Zawierały one szeroki opis tego, o co podejrzewano Stankiewicza. Oraz odsyłały do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku prowadzącej śledztwo m.in. w tej sprawie. Mimo tych wszystkich ostrzeżeń Wojtunik mianował Stankiewicza szefem Delegatury w Gdańsku. Jednej z tych, które wcześniej Stankiewicza rozpracowywały. Cała reszta stanowi niestety tajemnicę państwową. Ale prawda kiedyś ujrzy światło dzienne. Dość powiedzieć, że ówczesny dyrektor Departamentu Kadr i Szkolenia na znak protestu odszedł ze służby. A żona nowego pana dyrektora z Gdańska może się teraz dumnie przechadzać po sopockich galeriach handlowych ze swą przyjaciółką. Panią premierową.

Tak oto wygląda dziś sytuacja w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Elitarnej niegdyś służbie specjalnej, która miała nie bać się nikogo i walczyć z przestępczością na każdym, nawet najwyższym szczeblu.
Z oczywistych względów nie będę mógł odpowiedzieć na niektóre ewentualne pytania. Liczę na wyrozumiałość. Nie będę również zaglądał tutaj zbyt często. Ale raz dziennie postaram się uruchomić odpowiednie środki techniczne dające mi poczucie względnej prywatności.
Na koniec prośba do Igora Janke: możliwe, że spotka się Pan z naciskami, by ujawnić dane osoby, która założyła ten blog. Choć podjęte zostały wszelkie środki ostrożności - liczę na dyskrecję
.