o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

czwartek, 23 września 2010

Polska Nie Agenturalna, Non-rprl

MOTTO .   W dniu 10.10.10 - CO ZA DATA - Pół roku po Tragedii Smoleńskiej przynosimy na Krakowskie Przedmieście 2 kamienie. Biały lub czerwony z przyklejoną karteczką z nazwiskiem jednej z ofiar (barwy narodowe).
Żółty (kolor zdrady, fałszu) z nazwiskiem (z małej litery) jednej z osób odpowiedzialnych za Tragedię Smoleńską!
I z nich zbudujemy Pomnik Smoleński !!!
Co wy na to?
****************************************************




Jerzy Targalski (Jozef Darski)

Urodzony w 1952 roku. Historyk i orientalista.



Od 1977 roku związany z "Głosem" (najpierw technika, później redakcją), w stanie wojennym redaktor drugoobiegowego "Obozu" i "Niepodległości.

W latach 1984-1997 przebywal we Francji. "Wyjechałem, gdyż chciałem trochę pożyć jak tzw. normalny człowiek."- stwierdzil w wywiadzie z 1988r

W latach 1998-2000 dyrektor i redaktor naczelny PAI-Pressu, w 2000 roku dyrektor PAI-Internet, w kwietniu 2001 roku zwolniony dyscyplinarnie m.in za współpracę polsko-ukraińską i brak miłości do Putina.

W latach 1998-2001 współpracował z "Gazetą Polską".

Mieszka w Warszawie i wykłada na Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego

Od 1984 roku posługuje się w publicystyce pseudonimem Józef Darski
(pochodzi ze strony internetowej Jerzego Targalskiego)

* * *

Na paryskim bruku.

W Paryżu Targalski poznał Bronisława Wildsteina. - Chociaż byliśmy z różnych obozów politycznych, to jednak trzeba mu przyznać, że jak się dowiedział o „Obozie” i o mojej działalności w kraju, od razu zaproponował pracę w „Kontakcie” - wspomina. Drugi plus Wildsteina był taki, że dawał mi wolną rękę. Trzeci taki, że była to jedyna osoba, która miała dostęp do pieniędzy we Francji i nie kradła. To, że ja nie kradłem, nie było niczym nadzwyczajnym, bo nie miałem co. On był człowiekiem uczciwym.

Bronisław Wildstein z Mirosławem Chojeckim założyli i wydawali w Paryżu miesięcznik „Kontakt”, który miał integrować emigrację, utrzymywać kontakt z krajem i opisywać sytuację międzynarodową. - Jurek Targalski przyjechał w marcu 1984 roku i ja wiedziałem, że był w „Niepodległości” - wspomina Wildstein. Przyjąłem go. Bardzo szybko okazało się, że jest niesamowicie cennym współpracownikiem, bo posiadał ogromną wiedzę na temat krajów sąsiadujących z Polską, tych wszystkich państw podporządkowanych Związkowi Sowieckiemu. Znał też niesamowitą ilość języków. - Gdy trzeba było coś o Węgrzech to Jurek mówił: „a to się nauczę węgierskiego”. To było nieprawdopodobne i przy moim antytalencie językowym budziło we mnie zawiść niesamowitą- relacjonuje Wildstein.

- Umówiliśmy się, że on będzie robił rubrykę „Z obozu”. Chcieliśmy bowiem utrzymywać kontakt z krajem, ale chodziło nam też o to, by nawiązywać i utrzymywać kontakty z innymi społeczeństwami z demoludów. Ta jego praca nam w tym bardzo pomagała. Targalski miał pisać pod pseudonimem. - Pamiętam jak siedzieliśmy razem w redakcji i on powiedział: no to może Józef Darski - wspomina Wildstein. Tego pseudonimu używa do dziś.

Wildstein ocenia Targalskiego, jako niesłychanie pracowitą i kompetentną osobę. - Pamiętam jak w 1984 roku zrobiliśmy numer poświęcony Bałkanom, głównie Jugosławii. To było niesamowite, bo Jurek ten cały kocioł bałkański, który wybuchł kilka lat później, dokładnie przewidział. On był też obsesyjnie (w pozytywnym sensie) opętany ideą Piłsudskiego, koncepcją federacji Międzymorza, w myśl której kraje wokół Rosji odzyskują niepodległość i blokują wschodnie mocarstwo. - Jurek poświęcał się temu, robił gazetę, ale też wyrabiał kontakty. To była jakaś namiastka robienia polityki.

Jednak rzeczywistość paryska nie była łatwa. - Ja nie wiedziałem, na czym Zachód polega - relacjonuje Targalski. Wylądowałem na Gare du Nord z walizką i byłem kompletnie sam. Sytuacja materialna i mieszkaniowa była katastrofalna. Żeby wynająć mieszkanie, trzeba było mieć legalną pracę i zarabiać trzy razy więcej, niż wynosił czynsz. To zamykało mi drogę do wynajęcia. W końcu, po roku uzyskałem mieszkanie z tzw. HLM przeznaczone dla najbiedniejszych. Współpraca z „Kontaktem” skończyła się.
- Najpierw z „Kontaktu” został wyrzucony Wildstein - relacjonuje Targalski. - On chciał opublikować artykuł Ireny Lasoty, która była w innym obozie niż Nowak-Jeziorański, który to z kolei wspierał Chojeckiego. Kiedy artykuł Lasoty był na maszynach, znalazła się osoba usłużna, która doniosła. Zdjęto artykuł. Wildstein się zdenerwował, więc Chojecki go wyrzucił. A jak zabrakło Wildsteina, to ja straciłem ochronę. Nie mogłem odejść razem z nim, bo umarłbym z głodu. Potem okazało się oczywiście, że ja nie umiem wytłuszczać najważniejszych rzeczy w moich artykułach. Dlatego powinienem dawać je wcześniej, na dwa tygodnie przed drukiem, żeby oni mogli sobie wytłuścić. Oczywiście chodziło im o cenzurę. Miałem tego dość i odszedłem. Zostałem na lodzie. Pomoc przyszła z Maison Laffitte. Wtedy Jerzy Giedroyć ładnie się zachował i dał mi trzymiesięczne stypendium w wysokości 4000 franków, co pozwoliło mi przetrwać najgorszy czas - wspomina Targalski. Potem zmieniła się władza w RWE, bo wreszcie Najdera, czyli TW „Zapalniczkę”, wyrzucili. Powołano zespół redakcyjny, w skład którego wchodził Jakub Karpiński, z którym się przyjaźniłem i on mnie zaprosił do współpracy. Przez rok pisałem audycje „U naszych sąsiadów”. Zarabiałem nieźle. Do „Kultury” pisałem kronikę ukraińską, białoruską i litewską. Giedroyć zamawiał za każdym razem konkretne teksty, jednak pewnego razu nie zadzwonił i nic więcej nie zamówił. - Tu prawdopodobnie Hertzowa zadziałała - podejrzewa Targalski. Ona mnie nie lubiła. Współpracę z Giedroyciem bardzo sobie cenił, bo on był zupełnie bezproblemowy i nie ingerował w treść artykułów.

Współpraca z RWE trwała do 1988 roku, kiedy Targalski przekazał informację o strajkach w Polsce. Szef rozgłośni Marek Łatyński miał ją ocenzurować, więc tekst za sprawą bohatera poszedł w „Kulturze”, z zaznaczeniem ocenzurowanych fragmentów. Giedroyć się zgodził, bo - jak mówi Targalski - nie lubił Łatyńskiego i RWE. Poza tym Łatyński żądał ode mnie, bym popierał Gorbaczowa i opisywał, jak to komuniści wprowadzają demokrację. Ja nie chciałem na to pójść. Sprawa z oświadczeniem wydrukowanym w „Kulturze” przelała czarę goryczy. Naraziłem się i straciłem pracę.

Pawlicki: Czy w ramach działań politycznych, które chciałbyś podejmować, mieści się awanturnictwo z wszystkimi dookoła?

Darski: Najpierw należałoby się przekonać, czy owi „wszyscy ludzie dookoła” nie reprezentują przypadkiem jednego człowieka - kasjera.

Pawlicki: Wielu ludzi Cię nie lubi, jesteś uważany za awanturnika i rozrabiakę.

Darski: Nie jest moim celem, by mnie wszyscy lubili. Wiem doskonale, że jestem zły, że wiele osób uważa, iż psuję im układy, stosunki, jak to trafnie ktoś ujął - nie pozwalam spokojnie pracować albo wręcz stanowię zagrożenie dla „ kaski”. To zdrobnienie od słowa „kasa”, bardzo trafnie wymyślone w Paryżu. Przypominam sobie dwie rozmowy z pewnym emigrantem „politycznym” pracującym w instytucji emigracyjnej kierowanej przez „Chrześcijanina”. Nazywam go w ten sposób, gdyż lubi odwoływać się do etyki chrześcijańskiej przy inkasowaniu czeków. Mój znajomy, człowiek uczciwy, gdyż nie ukrywający tego, co myśli - powiada: „Pomyśl, czy może być przyjemniejsza chwila w życiu niż ta, kiedy wracasz wreszcie do kraju mercedesem, zajeżdżasz do dawnych kolegów, a w obu kieszeniach masz paczki dolarów... A ja z tego wszystkiego rezygnują, bo nigdy nie będę mógł wrócić, skoro zdecydowałem się zająć przerzutami”. Kiedy indziej szliśmy razem najbogatszą dzielnicą Paryża, a wtem nasz „działacz polityczny” odzywa się: „No, powiedz, o co w tym wszystkim chodzi? Przecież chodzi o to, byśmy to my tam mieszkali, byśmy to my to wszystko mieli”. Czy mam się starać, żeby ludzie o takich poglądach mnie lubili? Mogę im obiecać tylko jedno: będę jeszcze gorszy .



Potem to już była pełna pierestrojka. W 1989 r. Francuzi zaczęli się interesować Europą Środkowo-Wschodnią, a ich wiedza była absolutnie zerowa. Nie rozróżniali między Albańczykami, a Estończykami. Przez pewien krótki czas był więc rynek na wiedzę i kompetencje Jerzego Targalskiego. Dorabiał drobnymi pracami, robił tłumaczenia (między innymi dla Barbary Spinelli z włoskiego dziennika „La Stampa”). W ten sposób jakoś przeżył. Potem niestety popyt na „odróżnianie Albańczyków od Estończyków” spadł i przyszły tarapaty. - Chodziłem na kursy przysposobienia zawodowego dla inwalidów - wspomina. Płacili mi za to! Odbywały się rozmowy jak szukać pracy. Kompletna fikcja. Chodziło tylko o to, żeby czymś zająć ludzi.

Jerzy Targalski wrócił z emigracji dopiero w listopadzie 1997 roku.

***

text nadeslany z Polski (publikowany uprzednio w innych mediach)
kontakt z nami:

info@videofact.com

sobota, 18 września 2010

O Prawdę * w obronie Krzyza

na tej stronie http://smolensk-2010.pl/2010-05-14-54-pytania-nadal-aktualne-aktualizacja-13-05-2010.html

zauważyłem taki komentarz alfreda:

od 10.04.próbuję dopchać się do władz?? mediów?? z żadaniem wyjaśnień – dlaczego robią idiotów z polskiego społeczenstwa. Ponieważ :

1. w dniu 10.04.nadawano reportaż na POLSAT NEWS dotyczący tegoż

wylotu.

2. w studio “gadające głowy” m.innymi wymieniały nazwiska części

uczestników grupy.

3. dokładnie omówiono przyczynę opóżnionego wylotu tzw. grupy

dziennikarskiej.

4. dokładnie pokazano miejsce lądowania (lotnisko w Smoleńsku i

okolice) – szereg komentarzy w tej sprawie (łącznie z

oświetleniem,które dokładnie pokazano i omówiono czemu służy) –

jednakże wyrażnie było widać, że żadna lampa się nie świeci.

nawet okienko w wieżyczce było ciemne.

5. Zarówno na lotnisku jak i jego okolicy nie było nikogo !!!!

Dosłownie pustka. Żadnych samochodów ani autokarów aby uczestników

dowieżć na miejsce uroczystości (mój komentarz – pomyślałem

wówczas jak ten żul z MSZ traktuje POLSKICH PREZYDENTÓW – że

zmusza ich do drałowania pieszo przez las a tu jest blisko 100

letni starzec – Kaczorowski)-

6. W studio komentowano,że w Smoleńsku jest mgła – widoczność 500 m.

7. Pokazano, jak z tego lotniska wystartował jakiś (rosyjski)

samolot.

8. Pokazano, że właśnie ląduje samolot ale okazało się, że to nie

nasz tylko rosyjski wojskowy.Jednak odmowiono mu prawa lądowania

tutaj z powodu mgły. Miał lecieć na lotnisko zastępcze.

9. Pokazano faceta który chodził przy lotnisku (miejscowy?)- mówił

poprawnie bez akcentu po polsku. Zapytano go co tu robi a on

odpowiedział, że się przygląda i fotografuje. m.innymi

powiedział “ja jestem taki pies ogrodnika” – jak to rozumieć ?

10.Nareszcie pokazano nasz samolot powiedzieli, że schodzi do

lądowania. Latał nad lotniskiem, już był nad pasem ale się poderwał

skręcił trochę w bok zaczepiając skrzydłem o mur ogradzający

lotnisko i przewody na których były zawieszone osłony

(pomarańczowe) lamp. Odleciał jeszcze kawałek i upadł. Kołami w

dół (nie było ich widać !!!) Pokazał się ogień na

ogonie, póżniej nad dziobem. Samolot był cały.

W tej sytuacji przełączyłem na TVN24 i tu pokazano samolot w kawałkach, bez kadłuba (kiedy kadłub się rozleciał ????)

Sorry, że opisuję tak szczegółowo to co widziałem i chyba nie tylko ja. Ale ktoś nas – Naród Polski robi w bambuko !!! Władza nie wie o której godzinie była katastrofa !!!. Międzynarodowe komisje debatują, szukają satelitów amerykańskich a wystarczy zbadać taśmy z reportażem, gdzie jest dokładny czas i przebieg katastrofy !!!

Moje próby dojścia do upublicznienia tych informacji nie dały żadnego rezultatu. Może ktoś, kto ma większą siłę przebicia niż ja zorganizuje zbiorowe żądanie ponownego wyświetlenia tego reportażu aby wszystcy mogli zobaczyć jak to naprawdę było.

Niech ujawnią dziennikarza – autora reportażu. Dlaczego ta osoba milczy ??? – to nie był W.Bater.

Szkoda czasu na domysły, dywagacje, opinie różnych pseudo specjalistów. Znak zapytania dlaczego stacje POLSAT NEWS i TWN 24 zamknęły pyski, udają głupków robiąc różne wywiady i publikacje a cały czas posiadają dowody (choćby dokładny czas katastrofy) Moim zdaniem nie możemy wybierać nowego Prezydenta bez pełnej informacji o wypadku. O co do wszystkich bez względu na opcje polityczne – apeluję. To jest POLSKA RACJA STANU. Musimy poznać przynajmniej podstawowe fakty przed wyborami.

dontygrys 0 14
 
******************
Świadectwo Marka



Wrzesień 17, 2010 Autor: wobroniekrzyza



Cieszę się Mirko, że spodobał Ci się mój krzyżyk z goździków. To właśnie ja go ułożyłem. Mam 45 lat, dwoje dzieci, dwa fakultety, wolny zawód, wysokie zarobki. Jestem człowiekiem pióra i obywatelem świata. Sto procent mohera. Gdy dowiedziałem się, że wykradziono Krzyż, po prostu musiałem przyjść. Ledwo zdążyłem między spotkaniami biznesowymi. Ciągnęła mnie jakaś siła… Nie mogłem złapać taksówki, przyjechałem autobusem, prawie biegłem. Było po 10 rano. Zobaczyłem garstkę chrześcijan w tłumie pogan. Był młody aktor z Solidarnych 2010 i stareńki misjonarz. I puste miejsce po Krzyżu. W stanie wojennym lud kładł Krzyże z kwiatów, więc pomyślałem, że zacznę i ja. Słabe kruche kwiatki na twardym kamieniu… Marność nad marnościami. Ale Krzyża nic nie przemoże. Modliłem się z Wami z pół godziny. W garniturze i z teczką. W różnych chwilach wzywa nas Pan. Drwiono z nas i nienawidzono, ale nie czułem strachu ani złości. W szydercach widziałem zagubione dusze, które, paradoksalnie, też przyszły pod Krzyż. To była jedna z najważniejszych modlitw w moim życiu. Mistyczna. Chyba… poszedłem za Jezusem. On tam był. Jest. Dałem maleńkie świadectwo. Dlaczego ja, zwykły grzesznik? Jestem zaskoczony. Wytrwajcie. Z Wami jest On. Wzywa. Dobrych i złych. W tym miejscu dzieje się coś niezwykłego.



Napisane w Świadectwa
Komentarzy: 7 »