o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

wtorek, 12 lipca 2011

PODPISZ

ZAMIAST WSTĘPU.

Nawiekszy wrog Polski i Polakow - rabuje nam co sie da

Izraelski MOSAD przejął lotnisko Okęcie

 

Aktualizacja: 2011-07-14 3:20 pm

Co próbowano wywieźć z Polski, kto budził prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości w środku nocy, na jakiej podstawie prawnej służby Izraelskiego MOSSAD przejęły na prawie cala noc lotnisko Okęcie. Dlaczego w imieniu obywateli USA pracowników stacji telewizyjnej FOX oraz radia Merkury interweniowała ambasada Izraela oraz naczelny rabi gazety Rzeczpospolita – Weiss .
Balonikami akcji Las Smoleński władze  chciały  odwrócić uwagę od tego co się działo na lotnisku Okęcie ,media skoncentrowały się na zagrożeniach ruchu powietrznego  i bezpieczeństwa Polski jakie spowodowała akcja Lasu Smoleńskiego. Wszystkie media w Polsce pominęły info na temat wielkiego przekrętu  jaki miał miejsce na lotnisku Okęcie.
Co chciano wywieźć z Polski ? Czy były to znowu cenne okazy zbiorów kultury Polskiej, przekazane panu Glennowi Beckowi przez pierwszego rabina Polski? Czy raczej część kasy obiecanej Izraelowi, drogocenne i ważne okazy objęte zakazem wywozu? Czy raczej wzorem Baksika i spółki worki skrzynie z pieniędzmi? Jedno jest pewne: służba graniczna oraz celna na lotnisku Okęcie zatrzymała a następnie aresztowała członka grupy zespołu filmowego, który odwiedził Polskę. Grupa pana Glenna Becka, redaktora amerykańskiej TV Fox oraz radia Mercury została zatrzymana i zrewidowana przez Polskie służby graniczne; jeden z członków amerykańskiej grupy TV FOX został zatrzymany i aresztowany. Informacji o tym zdarzeniu trudno szukać w mediach Polskich. Głośno o nich wśród pracowników lotniska Okęcie, odpowiednie restrykcje spotkały cały zespól  zmiany służby granicznej oraz celnej. Pisze o tym także sam Glenn Beck na swym blogu, cytat:
But first we had to clear security. For most of my team, it went as expected. But for one it did not. Due to a misunderstanding a member of my crew was at first detained and later held in custody. We waited as long as we could but eventually we had to take off without him as we had a tight schedule with a ghetto and two death camps that we had to visit and a flight window into the country of Israel that could not be missed. Eventually someone with the authority to make a judgement call cleared him through -but as there were no flights out, he rented a car and drove through the night. He arrived just as we were waking. That, however, was tomorrow.First things first tonight.
*** najpierw musi przedostać się przez security ja przeszedłem zgodnie z oczekiwaniem niestety jednemu z nas się nie udało z  powodu nieporozumienia jeden z członków mej ekipy został zatrzymany a później aresztowany, czekaliśmy tak długo jak to możliwe lecz niestety wylot do Izraela nie pozwolił nam doczekać naszego kolegi. W końcu ktoś z odpowiednimi możliwościami spowodował uwolnienie naszego kolegi i wypożyczonym samochodem dotarł do nas.
Oficerowie Polscy dowodzący odprawami zostali natychmiast odsunięci od czynności, zastąpiono ich innymi, interweniowała ambasada Izraela oraz prokuratura generalna Polski, areszt uchylono i pozwolono bez dalszych restrykcji odjechać członkowi ekipy TV FOX. Wszyscy oni następnie z całym bagażem oddanym im przez władze polskie zostali zapakowani do samolotu udającego się do Izraela.
CO WYWIEZIONO Z POLSKI I KIEDY DOKŁADNIE zatrzymania dokonano podczas ostatniego weekendu.
Państwo Polskie przeciwko obywatelom ustala oraz przygotowuje coraz to bardziej uciążliwe restrykcje prawne, wysyła do zakładów psychiatrycznych sprzeciwiających się dyktaturze mafii Tuska i Komorowskiego, jednocześnie służbom obcych państw  pozwala na przejecie, jak w wypadku na Okęciu, całkowitej kontroli nad prawem Polskim i Polskimi służbami mundurowymi.

OUVERTURE.

Kto gra w „karty” ten ma łeb obdarty

Portret użytkownika yarrok
Wczorajsza informacja o znalezieniu kilkuset sfałszowanych kart wyborczych nikogo zbytnio nie poruszyła. W Stolicy, Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz łaskawa była wygrać prezydenckie wybory „w cuglach”, toteż kilkaset, czy nawet kilka tysięcy sfałszowanych głosów nie robi na nikim wrażenia. Dosłownie – „nie robi wrażenia”, bo prócz krótkiej informacji „ze wczoraj” dziś w prasie cisza, jak po śmierci organisty.
Najwięksi orędownicy obywatelskich demokracji, tacy jak TVN, GW, Polsat... zamilkli i kontemplują w zaciszach atelier.
Jak to śpiewają kibice „...nic się nie stało, Platformo, nic się nie stało...”.
Faktycznie, nie stało się nic, bowiem ten u którego znaleziono paczkę z „lewymi” kartami do głosowania i tak już siedzi po uszy w bagnie i to z innego powodu. Ratusz rzecz jasna o niczym nie wie, więc nie należy go pytać. Jednym słowem temat jest nudny i nie wart zachodu.
Mimo wszystko, wymiar sprawiedliwości poinformował, wbrew panującym trendom, że „istnieje możliwość unieważnienia wyborów”. Jest to mało prawdopodobne, bo kto chciałby pozbywać się tak pożytecznej Pani Prezydent? Kto by nam kopał dziury w Warszawie i zatrudniał nowe hordy urzędników? Kto by dopuszczał do prac miejskich firmy bez przetargów? Wreszcie, kto by „dawał zarobić” partyjnym kolegom?
Realnie oceniając, orzeczenie może być jedno: „fałszowanie kart nie miało wpływu na wynik wyborów!”.
Czy jednak na pewno?
Tylko teoretycznie. Praktycznie miało, i to duży wpływ.
Nie wyobrażam sobie, by człowiek uczciwy, będąc świadom tego w jaki sposób zapewnia się wygraną jego kandydata, na tegoż osobnika oddał swój głos.
Daję głowę, że dziś, w powtórzonych wyborach, Gronkiewicz-Waltz miała by duże trudności ze zwycięstwem. Nawet, gdyby faktycznie nie wiedziała o całym oszustwie nic.
Może i cała jej kampania prowadzona była „na Gierka”, czyli w myśl zasady – „rób ta co chceta, ja tam o niczym nie chcę wiedzieć”, lecz kuriozalnie, to jeszcze bardziej ją obciąża.
Większość obywateli, ta praworządna, dziś wybrała by innego kandydata, bądź nie poszła na wybory. Część w myśl zasady „ukradł, czy okradziono go – wszystko jedno. Brał udział w kradzieży” – postawiła by też na HGW dozgonnego „Bana”.
Nie należy liczyć na radykalne reakcje komisji wyborczej ani wymiaru sprawiedliwości. Tym bardziej, że któratamś władza, czyli prasa (ta jedyna słuszna) nie jest zainteresowana rozdmuchiwaniem tej sprawy. Budzi to, rzecz jasna duże podejrzenia, co do osób i kręgów zamieszanych w proceder.
Co innego gdyby dotyczyło to kandydata PiS lub innej opozycyjnej wobec PO partii...
A tak trzymajmy się razem. PO z mediami. Media z PO.
Jak śpiewali Starsi Panowie: (...) Dla samotnego to cios - aż zadudni, dla dwóch zaś, to prztyczek. (...)
Na szczęście w odczuciu społecznym „smród” wokoło Hanny Gronkiewicz-Waltz pozostanie.
Gra w „karty”, to bardzo „śmierdząca” gra. P.S. Przekręty wyborcze stały się już znakiem rozpoznawczym Platformy Obywatelskiej.
A w Wałbrzychu – recydywa!



Dług publiczny Państwa wynosi obecnie ok. 814 856 015 200 PLN.
Petycję przeciwko zadłużaniu Polaków podpisało już 9490 osób.

Petycja do posłów Rzeczpospolitej Polskiej z prośbą o wpisanie do Konstytucji artykułu zakazującego zadłużania Państwa.

Szanowni Państwo,
Zwracamy się do Was z prośbą o zastąpienie ust. 5, art. 216, Konstytucji Rzeczpospolitej, który stanowi:
„Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto. Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa.”
Przepisem:
„Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których wzrośnie nominalny państwowy dług publiczny. Sposób obliczania wartości państwowego długu publicznego określa ustawa.”
Wierzymy, że taki zapis, zakazujący dalszego zadłużania Państwa, a więc pośrednio wszystkich polskich obywateli, przyczyni się do zwiększenia niezależności naszego kraju oraz do skończenia z redystrybucją dochodu z młodszych pokoleń na pokolenia starsze.
Uważamy, że dalsze zwiększanie zadłużenia Państwa, doprowadzi w krótkim okresie do podwyżki podatków, która w całości zostanie przerzucona na obywateli, szczególnie tych młodych.
Tak jak w życiu rodzinnym nikt rozsądny nie zostawia w spadku swoim dzieciom własnych długów do spłacenia, tak też Państwo nie powinno zostawiać najmłodszym obywatelom takiego obciążenia.



Jeżeli uważasz, że Polska powinna przestać zadłużać swoich obywateli podpisz poniższą petycję do polskich parlamentarzystów (tylko oni mają możliwość zmiany Konstytucji). Jeżeli uważasz, że dług nie stanowi żadnego zagrożenia przeczytaj nasze FAQ.


Do tej pory pod listem podpisało się 9490 osób

Wszystkie pola są obowiązkowe. Podane informacje pozwolą nam na uwiarygodnienie wpisu.

Imię i nazwisko
Zawód
Miasto
Adres e-mail
Czy chcesz otrzymywać w postaci elektronicznej newsletter, informujący o bieżących działaniach Stowarzyszenia KoLiber?
Tak Nie
***************************************************

Gen. Błasik konał kilka minut - szokujący raport z sekcji zwłok: częściowe obcięcie głowy, oderwana ręka

Super Express dotarł do wyników sekcji zwłok generała Andrzeja Błasika, która tuż po opublikowaniu raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej została zamieszczona na stronach internetowych Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).

Zobacz komentarze (1244)Rozwiń komentarze
 ***************************************************
List dołączony wraz z tłumaczeniem polskich uwag do raportu MAK, i wysłany do instytucji których spis przedstawimy wkrótce. Jutro opublikujemy streszczenie polskich uwag do raportu.
14.07.2011r.

      Jako członkowie rodzin i przyjaciele osób, które zginęły 10.04.2010 nad Smoleńskiem zwracamy się z prośbą o zapoznanie się z dokumentami załączonymi do tego listu. Apelujemy jednocześnie o pomoc w utworzeniu międzynarodowej komisji ds.wyjaśnienia tragedii smoleńskiej i odzyskania przez Polaków głównych dowodów takich jak wrak samolotu oraz czarne skrzynki samolotu.

10.04.2010 nad Smoleńskiem zginęło 96 znakomitych osób w tym prezydent Republic
of Poland, Lech Kaczyński z małżonką. Osoby te zabiegały aby Polska i Europa były silnymi i suwerennymi krajami, które wpływają w pozytywny sposób na losy świata. Starały się min.zapewnić Polsce i Europie bezpieczeństwo energetyczne, tak ważne we współczesnym świecie.

Zapewne można zastanawiać się dlaczego osoby, którym zależy na wyjaśnieniu tragedii
smoleńskiej piszą listy do przedstawicieli rządów i instytucji międzynarodowych. Dziwić może takie zaangażowanie osób, które nie należą do obecnego rządu Republic of Poland a starają się za wszelką cenę zrobić wszystko aby tragedia smoleńska została należycie zbadana.

Chcielibyśmy napisać, że przy wyjaśnianiu tragedii smoleńskiej czujemy się opuszczeni
przez obecny rząd tak jak opuszczona mogła czuć się załoga rządowego Tu-154m, który uległ zniszczeniu nad Smoleńskiem. Obecny rząd premiera Republic of Poland, Donalda Tuska wysłał pasażerów i załogę rządowego Tu-154m na rosyjskie lotnisko w Smoleńsku nie sprawdzając go wcześniej pod względem bezpieczeństwa. Polskie służby zaakceptowały odmowę Rosjan, która pozbawiła możliwości sprawdzenie infrastruktury lotniska. W dniu planowanego lądowania polskiego rządowego samolotu na płycie lotniska poza kierowcami nie było żadnych oficerów BOR- u oraz oficerów żandarmerii wojskowej pomimo tego, że na pokładzie był prezydent, najważniejsi urzędnicy państwowi oraz najważniejsi generałowie - szefowie sztabów wszystkich formacji wojskowych. Nie było również żadnego polskiego oficera w wieży kontroli lotów. Na pokład samolotu rządowe służby nie przekazywały żadnych informacji istotnych dla bezpieczeństwa lotu.
Nie były również należycie przygotowane lotniska zapasowe.

Zaraz po tragedii wszystkie główne dowody rzeczowe zostały przejęte przez Rosjan a próby badania części samolotu przez polskich specjalistów zostały zablokowane pomimo tego, że przez pierwsze trzy dni obowiązywała umowa umożliwiająca wspólne prowadzenie śledztwa. Po trzech dniach w tajemniczych okolicznościach obecny rząd Republic of Poland zrezygnował ze wspólnego prowadzenia śledztwa i oddał je całkowicie Rosjanom. Do dziś obecny rząd odmawia wyjaśnień w jaki sposób przebiegał proces decyzyjny przy oddawaniu śledztwa Rosjanom. Trumny z ciałami pasażerów rządowego Tu-154m wróciły do Polski zalutowane i rodziny zostały powiadomione o
niemożności ich otwierania gdyż miała nad nimi ciążyć podobno rosyjska jurysdykcja. Dopiero po pogrzebach okazało się, że rodziny zostały wprowadzone w błąd. Polscy lekarze nie brali udziału przy sekcjach zwłok. Nie zostały one również przeprowadzone w Polsce. Przez 14 miesięcy do Polski nie wpłynęły wszystkie protokoły sekcji zwłok. Te, które zostały przekazane zawierają błędy, które wskazują na fałszerstwo min. nie zgadza się wzrost, waga, kolor oczu, opisywane są badania narządów, które wcześniej zostały operacyjnie wycięte. Niestety obecna polska prokuratura ciągle odmawia realizacji wniosków o ekshumację, które od lipca poprzedniego roku czekają na realizację.

Nie zostały przekazane lub okazane polskiej stronie, żadne ekspertyzy dotyczące
badania wraku samolotu. Sam wrak samolotu był niszczony a dziennikarze, którzy to wykrywali byli zwalniani z TV. Obecny rząd pod przewodnictwem Donalda Tuska milczał gdy bez zweryfikowanych dowodów komisja MAK oskarżała jednego z najbardziej prozachodnich oficerów, szefa wojsk lotniczych gen.Andrzeja Błasika o przebywanie na pokładzie jako pasażer pod wpływem alkoholu. Rosjanie podali, że zawartość alkoholu wynosiła 0.6 promila jednak ukryli fakt, że ciało generała zostało znalezione dzień po katastrofie i według ekspertów medycznych po takim czasie w organizmie człowieka wydziela się naturalny alkohol endogenny jako efekt procesów pośmiertnych. Rosjanie nie wykonali dodatkowych badań, które ustaliłyby jakiego rodzaju alkohol był w organizmie generała. Nie udostępnili polskiej stronie oryginałów żadnych badań na ten temat.
Do żadnej z dotychczas przekazanych przez Rosjan dokumentów nie dołączono załączników w postaci chromatogramów oraz wykresów kalibracji urządzenia. Rząd Donalda Tuska zdając sobie sprawą z tego jak dużo nieprawdziwych informacji zawiera raport rosyjskiej komisji MAK przez pięć miesięcy nie przetłumaczył polskich uwag, które w dużym stopniu pokazują niedoskonałości rosyjskiego raportu. Obecny rząd Republic of Poland kilkakrotnie głosował przeciwko uchwałom, które mogłyby umożliwić Polsce dostęp do badania wraku samolotu i innych głównych dowodów.
Odmawiał także udostępnienia informacji dotyczących wszystkich umów i porozumień podpisanych z Rosją w czasie trwania śledztwa dotyczącego tragedii smoleńskiej. Nie rejestrował ich także w ONZ. Nazywał zdrajcami osoby, które starały się szukać pomocy u oficjalnych sojuszników i starał się przy udziale pomocnych mediów ośmieszyć wszelkie głosy domagające się prośby o zaangażowania w wyjaśnienie tragedii UE i NATO.

Pomimo tego nasza pamięć o bliskich, którzy zginęli 10.04.2010 nad Smoleńskiem i szacunek do praworządności nakazuje nam działać i apelujemy do Państwa o wszelką możliwą pomoc w wyjaśnieniu tragedii smoleńskiej. Wierzymy głęboko, że wartości solidarności i wspólnoty wokół podstawowych wartości ludzkich spowodują, że społeczność międzynarodowa zaangażuje się w pomoc narodowi, który kilkakrotnie na przestrzeni wieków ratował Europę i cywilizację przed niszczącymi siłami.

Z Poważaniem

Marta Kaczyńska, Zuzanna Kurtyka

niedziela, 10 lipca 2011

Pani Ewa Siemaszko

Lipcowe ludobójstwo – Ewa Siemaszko

Aktualizacja: 2011-07-8 9:42 pm
11 lipca 1943 r. OUN-UPA przystąpiła do likwidacji Polaków na ogromnym obszarze wchodzącym w skład powiatów horochowskiego i włodzimierskiego oraz na skrawku powiatu kowelskiego. Była to największa akcja ludobójcza przeprowadzona na Wołyniu w 1943 roku. Masowe mordy trwały w tym rejonie do 18 lipca. Niestety, ofiary zbrodni OUN-UPA są dla niepodległego państwa polskiego nieistotne. Zgłoszony przez PSL projekt Uchwały o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian spadł z porządku obrad Sejmu.
Do zbiorowych mordów ludności polskiej Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich (OUN) Stepana Bandery przystąpiła w lutym 1943 r., chociaż pojedyncze osoby, małe grupki (rodziny) były mordowane już w 1942 r. i w styczniu 1943 roku. Do depolonizacji Wołynia, a później także pozostałych terenów wspólnie zamieszkanych przez Polaków i Ukraińców, OUN przygotowywała się bardzo długo. Koncepcję państwa ukraińskiego, w którym nie ma miejsca dla nie-Ukraińców, a przede wszystkim dla Polaków jako narodu, który u końca I wojny światowej wskrzesił państwowość polską, również na części przedrozbiorowego terytorium, gdzie żyli Ukraińcy, OUN sformułowała już na założycielskim kongresie w 1929 roku. Późniejsze programowo-organizacyjne zjazdy OUN i powstające w ich rezultacie postanowienia potwierdzały tę koncepcję i wytyczały sposób realizacji, tj. w odpowiednim momencie bezwzględne, bezlitosne wyniszczenie żywiołu polskiego i innych tzw. zajmańców ukraińskiej ziemi, do której prawo mieli mieć wyłącznie Ukraińcy. W tym celu od początku istnienia OUN prowadziła rozbudowę organizacji, szowinistyczne kształtowanie członków i indoktrynację społeczeństwa ukraińskiego powodującą stopniowe rozszerzanie się wrogich antypolskich nastrojów. II wojna światowa jawiła się nacjonalistycznym przywódcom jako okazja pozbycia się Polaków i utworzenia niepodległego państwa ukraińskiego. W 1942 r. na Wołyniu rozpoczęto tworzenie zbrojnych oddziałów ukraińskich, zasilonych w marcu 1943 r. przez kilka tysięcy ukraińskich policjantów zbiegłych na polecenie OUN ze służby u Niemców, z bronią i amunicją, już wcześniej prześladujących ludność polską. Zostały one nazwane Ukraińską Armią Powstańczą (UPA).
Lacham smert´
Złowróżbne zachowania ukraińskie zdarzały się od początku wojny. Polacy długo traktowali je jako pojedyncze incydenty niemające istotniejszego znaczenia. Latem 1942 r., tuż przed żniwami, w rozmowie dwu Ukraińców z Rudni w gm. Stydyń w pow. kostopolskim jeden z nich zapowiadał, że najpierw będą żniwa “na żyto”, a później “na pszenicę”. Po okazanym niezrozumieniu ze strony rozmówcy wytłumaczył, że najpierw będzie “likwidacja” Żydów, a później Polaków. I właśnie w powiecie kostopolskim w sierpniu 1942 r. Niemcy z udziałem policji ukraińskiej wymordowali Żydów z gett. Potem słyszało się, jak policjanci zapowiadali: “skończyliśmy z Żydami, skończymy z Polakami”, i coraz częściej tu i tam wymykały się ukraińskiemu sąsiadowi zapowiedzi “budemo lachiw rizaty”. Upowszechniła się, weszła do żelaznego repertuaru UPA wcześniej śpiewana przez policjantów ukraińskich piosenka ze znamiennym refrenem “Smert´, smert´, lacham smert´, smert´ moskowśko-żydiwśkij komuni”.
Od lutego 1943 r. następowała eskalacja masowych mordów, które trwały przez 1943 r. na całym Wołyniu, z różnym natężeniem w poszczególnych powiatach i w poszczególnych miesiącach. UPA i bojówki OUN, a także wciągnięte przez nie rzesze ukraińskich chłopów, rozpętały piekło na wołyńskiej wsi. Bestialskie traktowanie ofiar bez względu na wiek i płeć, pożoga, grabież, niszczenie mienia, obławy na niedobitki, polowania na uciekających do miast, pracujących w polu, ukrywających się, uniemożliwianie pochówków. Równolegle zbrodniczy terror w stosunku do tych Ukraińców, którzy nie zatracili człowieczeństwa i nie chcieli być uczestnikami zbrodni. Rejon po rejonie nacjonaliści ukraińscy usiłowali unicestwić wszystkich Polaków, których udało się dosięgnąć, zniszczyć ich tylko dlatego, że byli Polakami.
W marcu największe nasilenie napadów objęło powiaty kostopolski i sarneński oraz część powiatu łuckiego. W kwietniu 1943 r. nastąpił znaczący wzrost napadów na Polaków w powiecie krzemienieckim. W maju 1943 r. większa fala mordów przeszła przez powiaty: sarneński, dubieński i zdołbunowski. W czerwcu 1943 r. najwięcej ofiar było w powiecie łuckim w trzech sąsiadujących ze sobą gminach oraz w powiecie zdołbunowskim.
Wołyńska rzeź
Przerażające wieści i mordy w bezpośrednim otoczeniu mobilizowały do działań ochronnych. Większość Polaków spodziewających się napadu nocą i liczących na tzw. uspokojenie sytuacji niezależnie od pogody noce spędzało w prowizorycznych kryjówkach poza domem – w lesie, w zagłębieniach terenu, krzakach, na polu itp. Niektóre rodziny, i to z małymi dziećmi, miesiącami w ten sposób lawirowały między życiem a śmiercią. Uciekano też w miejsca uznane za bezpieczniejsze – do miast i miasteczek, gdzie obecność niemieckich załóg w pewnym stopniu hamowała zbrodnicze najazdy UPA, do majątków pod zarządem niemieckim, bo tam była zorganizowana zbrojna ochrona, nieraz spośród polskich uciekinierów, a także do nielicznych polskich ośrodków samoobrony.
Mimo solidarności Polaków, którzy jeszcze sami nie stali się ofiarami, wszędzie brakowało dachu nad głową i panował głód. W najgorszej sytuacji byli ci, którzy ocaleli z napadu, utracili bliskich i docierali do miasta tak, jak stali, w bieliźnie, częściowo ubrani lub w poszarpanych łachach. Niemcy wykorzystywali tę sytuację, zgarniając ich do tzw. obozów przejściowych, z których wywozili uchodźców na roboty do Rzeszy. Ci, którzy nie chcieli wpaść w ręce niemieckie, decydowali się na samodzielne przedzieranie się do Generalnego Gubernatorstwa (województwa: tarnopolskie, lwowskie i lubelskie), oddzielonego od Wołynia granicą, gdyż uważali, że nie ma tam banderowskiego zagrożenia. Gdy i tam zaczęły się mordercze napady na Polaków, wędrowano dalej na zachód.
Z kolei w północnej części Wołynia, w powiatach sarneńskim i kowelskim, ratunku szukano, uchodząc na północ, na bagnisto-lesiste Polesie, teren w mniejszym stopniu zagrożony przez banderowskie bojówki. Polacy miesiącami wędrowali tam dużymi grupami z dobytkiem na wozach po lasach, pustkowiach, zatrzymując się na krótko w miejscowościach nieopanowanych przez UPA, zakładali obozy na terenach śródbagiennych, które przenoszono z miejsca na miejsce.
Przed rodzinami, które mimo trudnych warunków zatrzymały się w jakimś bezpieczniejszym miejscu, które zabrały ze sobą żywność, po pewnym czasie i tak stawało widmo głodu. Zmuszało to do powrotu kogoś z rodziny na własne gospodarstwo, by zaopatrzyć się w prowiant. Wracano też, by przeprowadzić prace polowe i później móc zebrać jakiekolwiek plony na przeżycie. Często przypłacano to życiem, a rodzina nawet nie znała szczegółów zabójstw.
Spontanicznie powstające placówki samoobrony, a więc takie miejscowości, w których zorganizowano warty, patrole i gdzie była jakaś broń, w większości stanowiły czasową ostoję Polaków. Tylko kilkanaście większych placówek samoobrony na Wołyniu, które nazywano bazami samoobrony, utrzymało się, staczając kilkakrotnie boje z UPA, do wkroczenia w 1944 roku Armii Czerwonej i częściowego uspokojenia sytuacji na tym terenie. Pozostałe ulegały znajdującym się w znacznej przewadze nacjonalistom ukraińskim: albo następował pogrom, w którym ginęli ludzie, albo wyprzedzająca napad ewakuacja ludności z obrońcami do miasta, gdy nie widziano szans na skuteczne przeciwstawienie się napastnikom.
Jednakże nie tylko udręczenie fizyczne nękało wołyńskich Polaków. Była to także rozpacz po stracie najbliższych i lęk, nieopuszczający strach przed dostaniem się w ręce upowca czy ukraińskiego chłopa z siekierą, toporem, widłami, nożami i podobnymi gospodarskimi narzędziami, przed okrucieństwem wobec i dorosłych, i dzieci, często tak barbarzyńskim, zwyrodniałym, że modlono się o śmierć od kuli i błagano morderców o zastrzelenie. Makabryczne obrazy mordowania rodziny, od których nie udawało się uwolnić wyobraźni – odbierały równowagę psychiczną.
Zboża takie wysokie…
Nieustanne śmiertelne niebezpieczeństwo, mordy i pożoga poderwały całkowicie byt wołyńskich Polaków. Niemożliwe stało się wykonywanie prac gospodarskich w normalnym trybie nawet w pobliżu miasta czy silnego ośrodka samoobrony. W północno-wschodnich rejonach Wołynia już wiosną trudno było obrobić pola. Mimo wszystko, i jak długo się dało, polscy chłopi starali się albo indywidualnie, albo grupowo, czy też z obstawą grupy samoobrony choć częściowo uprawiać ziemię. Z potrzeby życiowej, potrzeby serca i chłopskiego obowiązku.
Kilkanaście tysięcy, szacując skromnie, zamordowanych bezbronnych wołyńskich Polaków, kilka dziesiątków tysięcy rozproszonych w wyniszczającej tułaczce, tysiące spalonych i obrabowanych gospodarstw – to bilans nienawiści i zbrodni OUN-UPA pierwszego półrocza 1943 r., nazywanej walką o niepodległą Ukrainę, jeszcze nieskończoną, bo przecież pozostały spore połacie Wołynia, gdzie Polacy wbrew złowieszczym okolicznościom uparcie tkwili “na swoim”. Liczyli na opamiętanie ukraińskich sąsiadów, że może ich okolica zostanie oszczędzona. Nie rozumieli, dlaczego ich sąsiedzi, z którymi się nie wadzili, mogliby ich mordować. Mieli nadzieję, że skończy się na pogróżkach, a ucieczka gdzieś w nieznane, gdzie nie wiadomo, z czego żyć i jak utrzymać rodzinę – przerażała. I żal porzucić gospodarstwa, gdy tak dobrze zapowiadają się zbiory, bo mimo ludzkich dramatów, to, co posadzono i posiano, rosło wspaniale. Urodzaj był wyjątkowy, jakby przyroda chciała wynagrodzić wszystkie krzywdy wojny i wesprzeć niedożywioną ludność, ograbianą przez niemieckiego okupanta i “bojowników” o niepodległą Ukrainę. Zboża tak wysokie, że nawet dorosłego człowieka zasłaniały przed niepożądanym wzrokiem, ratując wielu od siekier i noży.
Zbrodnicze żniwa
Nastał lipiec 1943 r., w którym OUN-UPA przystąpiła do zmasowanego uderzenia na Polaków w rejonach, w których się skupili, by przetrwać, wspólnie czuwając i broniąc się, oraz w powiatach zachodnich, gdzie wcześniej napadano sporadycznie.
W nocy z 4 na 5 lipca 1943 r. OUN-UPA zaatakowała szeroko zakrojonym pierścieniem Polaków żyjących we wsiach wokół ośrodka samoobrony Przebraże w powiecie łuckim. Od wiosny 1943 r. w tej kolonii chronili się Polacy z okolicy w obawie przed napadami ukraińskimi, jednakże nie wszyscy się tam przenieśli. Celem akcji było “oczyszczenie” dużego obszaru z Polaków i zlikwidowanie silnego ośrodka samoobrony. UPA nie zdobyła Przebraża, ale zginęło kilkaset osób w dwudziestu kilku spalonych koloniach. 8 lipca 1943 r. w okolicach Kustycz (gm. Turzysk, pow. Kowel) okrutnie została zamordowana przez UPA delegacja Okręgowej Delegatury Rządu na Wołyniu na czele z Zygmuntem Rumlem “Krzysztofem Porębą”, podążająca na przygotowane wcześniej pojednawcze rozmowy. Trzy dni później, tj. 11 lipca 1943 r. (niedziela), OUN-UPA przystąpiła do likwidacji Polaków na ogromnym obszarze wchodzącym w skład powiatów horochowskiego i włodzimierskiego i na skrawku powiatu kowelskiego. Była to największa akcja ludobójcza przeprowadzona na Wołyniu w 1943 r., której przebieg doskonale oddaje akowski raport Jana Cichockiego “Wołyniaka”, nauczyciela z powiatu włodzimierskiego:
“O godz. 2 min. 30 po północy w dniu 11 lipca 1943 r. rozpoczęła się rzeź. Każdy dom polski okrążało nie mniej jak 30-50 chłopów z tępym narzędziem i dwóch z bronią palną. Kazali otworzyć drzwi albo w razie odmowy rąbali drzwi. Rzucali do wnętrza domów ręczne granaty, rąbali ludność siekierami, kłuli widłami, a kto uciekał, strzelali doń z karabinów maszynowych. Niektórzy ranni męczyli się po 2 lub 3 dni, zanim skonali, inni ranni zdołali resztkami sił dotrzeć do granicy powiatu sokalskiego (…). Po morderstwie, zaraz po południu tegoż dnia, nastąpił rabunek. Chłopi z sąsiednich wsi przychodzili i zabierali: konie, wozy, ubrania, pościel, krowy, świnie, kury – inwentarz żywy i martwy”.
Masowe mordy trwały w tym rejonie do 18 lipca. Szczególna uwaga należy się napadom na kościoły i kaplice, w których byli zgromadzeni na Mszach św. Polacy. 11 lipca 1943 r. w czterech kościołach (Kisielin, Chrynów, Poryck, Zabłoćce) i jednej kaplicy (Krymno) Ukraińcy wymordowali około 540 osób, w tym trzech księży.
W dniach 16-18 lipca całkowitą klęskę poniósł duży ośrodek samoobrony w powiecie kostopolskim, ochraniający skupisko polskich osiedli w gm. Stepań i Stydyń wokół dwóch wsi Huta Stepańska i Wyrka oraz kilka kolonii w sąsiedniej gminie Antonówka w powiecie sarneńskim. Po dwóch dniach dramatycznej walki z przeważającymi siłami UPA zgromadzona w Hucie Stepańskiej ludność polska wraz z samoobroną ewakuowała się do gmin Antonówka i Rafałówka w powiecie Sarny, poniósłszy wcześniej i w drodze ogromne straty. 30 lipca 1943 r. nastąpiło kolejne zmasowane uderzenie UPA na skupisko osiedli polskich w gminie Antonówka i Włodzimierzec powiatu sarneńskiego, w wyniku którego zostało ono zlikwidowane -wszystkie polskie osiedla spalono, polska ludność uciekła do stacji kolejowych na linii Kowel – Sarny. 31 lipca OUN-UPA podjęła drugą, również nieudaną próbę unicestwienia Polaków w Przebrażu. Ośrodek samoobrony stoczył wówczas ciężką walkę z przeważającymi siłami UPA, dzięki czemu kilka tysięcy koczujących w obozie przebrazkim Polaków ocalało.
Lipcowe ludobójstwo nie ograniczało się do opisanych wyżej wielkich akcji – Polacy byli mordowani we wszystkich powiatach, oprócz lubomelskiego, w mniejszych napadach. W tym jednym miesiącu zginęło kilkanaście tysięcy Polaków, kilkadziesiąt opuściło Wołyń, a wciąż jeszcze nie udało się “oczyścić Ukrainy z Lachów”, którzy nie mieli gdzie uciekać i bardziej niż o śmierci, myśleli o żniwach. Toteż sierpień stał się kolejnym miesiącem wołyńskich rzezi.
Masowymi ludobójczymi akcjami w dniach 29-31 sierpnia, podobnymi do akcji z 11 lipca, dotknięte zostały tereny północnej części powiatu włodzimierskiego i powiat lubomelski. Zaatakowano też Polaków w innych powiatach i w innych dniach sierpniowych – w nielicznych już polskich osiedlach i w miejscowościach mieszanych narodowościowo, gdzie pokładano nadzieję w dobrosąsiedzkich kontaktach z miejscowymi Ukraińcami – kowelskim, horochowskim, łuckim, rówieńskim, dubieńskim i wszędzie tam, gdzie Polacy przybywali na żniwa. Żniwa te były szczególne – opóźnione, niedokończone i nawet niezaczęte przez ich prawowitych polskich gospodarzy. “Udane” było za to żniwo śmierci: w kolejnym miesiącu, w sierpniu, zamordowano kilkanaście tysięcy Polaków, zaś przez cały okres ludobójczych działań OUN-UPA – 60 tysięcy.
Ofiary lepsze i gorsze
Gehenna kresowych Polaków, ofiar zbrodni wołyńsko-małopolskiej, w której ludobójcze akcje pochłonęły na całym obszarze ich dokonywania przez OUN-UPA, nie tylko na Wołyniu, 130 tys. śmiertelnych ofiar, tysiące sierot, ludzi okaleczonych fizycznie i psychicznie, zmarłych z ran i w wyniku nieludzkich warunków spowodowanych przez nacjonalistów ukraińskich – nadal nie jest odpowiednio traktowana przez państwo polskie. Wciąż mamy “gorsze” i “lepsze” ofiary zbrodniczych ideologii. Po kilkudziesięciu latach należytego miejsca w narodowej pamięci słusznie doczekały się ofiary katyńskie. Niestety, ofiary zbrodni OUN-UPA są dla niepodległego państwa polskiego nieistotne. Zgłoszony przez PSL projekt Uchwały o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian spadł z porządku obrad Sejmu. Nasuwają się pytania: z kim solidaryzuje się polski Sejm – z ofiarami czy z katami i ich ideowymi spadkobiercami, co z sumieniami przedstawicieli polskiego Narodu i gdzie się podziała zwykła ludzka przyzwoitość?

Ewa Siemaszko

Autorka jest badaczką zbrodni nacjonalistów ukraińskich dokonanych na ludności polskiej Wołynia w czasie II wojny światowej, twórcą książek i wystaw poświęconych tej problematyce.