WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
środa, 21 stycznia 2015
Opłata za tuskopacz: ARMIA 30 "SĄDY"25 DŁUG 35 mld
Sielanka PRL nęka Polaków
Nieprzypadkowo
w zdjęciu nagłówkowym umieściłem wpis Pana Wojciecha Cejrowskiego
dotyczącego expose pani premier Ewy Kopacz i myślę też, że z tego tytułu
nie dostanę od niego żadnych roszczeń, bo w sumie wpis będzie utrzymany
w podobnym tonie. Niestety, taka jest rzeczywistość, niestety
bieńkowskie „taki mamy kraj„, nabiera po raz kolejny nowego znaczenia. Chciałbym móc w końcu napisać coś, co będzie miało wymiar pozytywny albo da chociaż taką nadzieję. I mimo tego, że bardzo mocno się staram, to w przypadku spraw politycznych
na najwyższych szczeblach jest to praktycznie niemożliwe. Nie będę się
znęcał nad samą Ewą Kopacz, bo jest ona tylko dzieckiem systemu,
marionetką próbująca żyć własnym życiem, ale nadal marionetką. Życzyłbym
sobie natomiast wystąpienia nowego premiera od początku do końca prawdziwego, a nie takiego, jakiego spodziewają się ci wszyscy pseudoeksperci
(mam tutaj na myśli towarzystwo oczekujące zachowania dyplomatycznych
reguł z jednoczesnym uwzględnieniem tematów istotnych politycznie,
niekoniecznie możliwych do zrealizowania, ale dobrze wyglądających).
Całe to przemówienie mogłoby trwać, a nawet powinno, nie dłużej niż piętnaście minut,
w którym każde zdanie rozpoczynałoby się od: Nie jesteśmy w stanie
sfinansować, nie mamy pieniędzy na, poprzedni rząd kłamał w zakresie.
Polacy by odetchnęli, naprawdę, po raz pierwszy powiedzieliby: Szacun za prawdę, wreszcie ktoś odważył się powiedzieć, co się dzieje w polskiej polityce.
Ale byłbym głupcem, gdybym nie wiedział, że chodzi o słupki, że chodzi o
sondaże (swoją drogą manipulowane przez CBOS, który w końcu finansowany
jest z budżetu państwa na ok. 3 mln zł rocznie). Wtedy na usta cisnie
się tylko jedno…
Opozycja miałaby pożywkę, że PO to tragedia, że PO to zło, itp., itd. Życie nie jest bajką i często trzeba wypić nawarzone piwo, żeby móc z czystym sumieniem przystąpić do pracy. Po czymś takim ludzie daliby władzy większy kredyt zaufania. Tak, tylko pod warunkiem, że władza i w tym nie byłaby gołosłowna. Jednak doskonale widać, że kreowanie pustych obietnic należy do jedynego skutecznego narzędzia w uzyskaniu poparcia. Władza, w tym przypadku PO, będzie dalej to robić i nie ma co liczyć na zmianę kursu, bo po prostu w Polsce nie ma alternatywy politycznej z różnych powodów: pierwszym jest prezes Kaczyński, którego PiS uzyska władzę, jeżeli on przestanie robić cokolwiek (słowa m.in. Maxa Kolonko), PSL i Twój Ruch są na skraju progu 5% poparcia, a Kongres Nowej Prawicy ma coraz szersze poparcie, ale jeszcze zbyt małe, ze względu na niektóre hasła, odpychające swoją skrajnością, mimo bezlitosnego punktowania najsłabszych punktów partii rządzącej i nie tylko.
Jest to niestety konsekwencja myślenia PRL-u,
którym jesteśmy przesiąknięci, nawet po upływie tych 24-lat. Wszyscy
wierzyliśmy w poprawę warunków, najpierw Gomułce, później Gierkowi.
Pomożecie? Pomożemy! Hasło znane również z kreskówki o Bobie
Budowniczym, nieco zmodyfikowane, ale pasujące do dzisiejszej
rzeczywistości: Czy damy radę? A wtedy Polak, po raz setny powtarza:
Tak, damy radę. I nie dajemy rady, ale najważniejsze, że wiara
została utrzymana, bo chodzi o utrzymanie tlącej się nadziei, dlatego
ten scenariusz chociaż każdy świetnie zna, powtarza sie cały czas.
Jeżeli
człowiek przyjrzy się bieżącym wydatkom państwowym w postaci diagramu
kołowego i zestawi to z obietnicami pani premier, od razu będzie
wiedział, że po pierwsze system, w którym funkcjonujemy jest niewydolny, a po drugie, że… dalej będzie niewydolny. Rząd zakłada coraz większe zadłużanie państwa (przytaczane nam jako: zwiększanie wydatków), a to oznacza tylko jedno: wzrosną podatki.
Pamiętajmy, że na chwilę obecną jesteśmy w deflacji, więc wpływy
budżetowe będą maleć. To, co zostało przez polską gospodarkę
wyprodukowane jeszcze o niczym nie świadczy, musi to być przede
wszystkim sprzedane z zyskiem, tyle w tym temacie. Nie
dajmy się zwieść. Poza tym proszę zwrócić uwagę na jeden bardzo ważny
szczegół: Polska specjalizuje się w produkcji rozmaitych części np.
samochodowych, samolotowych itp. Na tym się nie zarabia, bo są to produkty łatwo zmierzalne, czyli łatwo wyceniane.
Zarabia się przede wszystkim na innowacyjności i nowych technologiach,
np. zdrowie, co u nas praktycznie nie istnieje. Nadal, niestety,
jesteśmy tylko spichlerzem Europy w szeroko rozumianym
zakresie. Skupiamy się na utrzymywaniu mało rentownych, źle
prosperujących działów gospodarki, jak górnictwo (patrz, co zrobiła w
tym zakresie Margaret Thatcher). Polacy są przyzwyczajeni do niezmienialnej rzeczywistości,
a to przy obecnie rozwijającym się świecie niesie olbrzymie
niebezpieczeństwa. Polacy nie potrafią się przebranżawiać, a państwo w
tym nie pomaga, wręcz przeszkadza, dając zły przykład. W tej chwili
prognozowanie czegokolwiek na dalej niż dwa lata jest obarczone bardzo
dużym ryzykiem, a my jeszcze przed wyjazdem Tuska do Brukseli dostaliśmy
informację dotyczącą wspomagania rodzin wielodzietnych do 2050 roku.
Samemu proszę ocenić ten szaleńczy pomysł.
Jakie płynie z tego przesłanie? Jedynym ratunkiem dla Polaka jest jego wiedza i umiejętność zadbania
o własną przyszłość. To jest pierwszy krok na przekierowaniu sposobu
myślenia z wciąż istniejącej prlowskiej sielanki, na elastyczne
dostosowywanie do dynamicznej rzeczywistości. Emerytura państwowa nikogo
nie uratuje, o tym wie coraz więcej osób. Im wcześniej
zareagujemy, tym lepiej dla nas. Dlatego zamiast słuchać expose i tego,
co może dzięki temu się poprawić, zejdźmy na ziemię i weźmy sprawę w
swoje ręce. Zacznijmy od pracy u podstaw, zacznijmy od samych siebie.
Kiedyś przezorny był zawsze ubezpieczony, teraz bardziej na czasie jest:
kto nie ryzykuje, ten po prostu nie je.
Brak wyświetlanych wyników.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz