WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 10.IV.2010. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 10.IV.2010. Pokaż wszystkie posty
środa, 8 lutego 2012
ś l a d y
ZAMIAST WSTĘPU.
**********************************************************************
Dowody zbrodni i grunt usuwający się spod nóg Tusqu
POKAZUJĄ WAŁA A WY CO?
To, o czym się zaraz rozkrzyczy cała blogosfera, to następna gangsterska afera naszego rządu. Wała i idiotów, ot co robią z całego spoleczeństwa. Który to nazwał nas bydłem? Oni na prawdę tak myślą.
Obywatelu !
Czy zdajesz sobie sprawę, że w naszym ukochanym kraju, a zasranym państwie, jesteś regularnie robiony w wała? Na każdym kroku i w każdym obszarze. Lecz skoncentrujmy się dziś na jednym wąziutkim aspekcie, bo nasycenie bezczelnego chamstwa, hipokryzji i oszustwa, osiągnęło właśnie swoje apogeum.
Oczywiście rozchodzi się o ustawę emerytalną.
Wsiadłem jak zwykle do samochodu i aby sobie podnieść różne poziomy, w tym, przede wszystkim agresji, zamiast łyknąć amfy, czy wciągnąć działeczkę koki, włączyłem TOK FM. Uch, jak to daje kopa… Prezentował się niejaki Borowski, polityk zawodowy i sejmowy wyjadacz i łgał i kręcił, jako, że mu pewnie ci agorowcy dobrze zapłacili. Referendum? To bzdura; to tak, jakby ludzi zapytać czy wolą być piękni i bogaci, czy biedni i brzydcy. Nie ma sensu. Bla, bla, bla. Po chwili już byłem nakręcony, jak ten czarny koleś z Formuły 1. A miałem już dobry podkład, bo był to chyba 50 głos, nie wiem czy durnego, czy tak cynicznego, nieważne, bowiem mającego nas za ciemne bydło, polityka. Głos ich wszystkich, tych samozwańczych półbogów od siedmiu boleści.
Obywatelu !
Policz sobie sam. Powiedzmy, że jesteś średniak, średniak statystyczny. Skończyłeś, no powiedzmy, nawet uniwersytety i w wieku 25 lat rozpoczynasz pracę i rzetelnie i przykładnie pracujesz 40 lat, by jak dotychczas mając lat 65 przejść na emeryturę i pożyć sobie jeszcze, gapiąc się w telewizor, albo nawet pieląc działkę, ostatnie 10 lat. Ukochane państwo, za te 40 lat znoju, wypłacać ci będzie, jak będzie szczodrobliwe, 1500 zł. Ciężko będzie, lecz nie zdechniesz.
A teraz popatrz. W dupie mamy te wszystkie ZUSy, KRUSy i inne złodziejskie kantory. Sami będziemy przez te 40 lat odkładać miesięcznie na przykład 300 zł. To chyba jest w dolnych granicach, ale co tam. Odkładamy więc na koncie, które też jest niewygórowanie oprocentowane, niech będzie 5%. I po 40 latach, prostego procentu składanego , uzbierałeś bracie 360 000 złotych.
Gdybyś już dalej nie korzystał z oprocentowania i żyłbyś te same głupie 10 lat, to byś sobie mógł wydawać 3600 zł miesięcznie.
Czujesz? Od złodzieja masz 1500, a nawet od najbardziej złodziejskiego banku 3600 zł.
Ale to jeszcze nie wszystko. Państwowy gangster okrada wszystkich jeszcze bardziej. Pracodawca za każdego z nas opłaca w przybliżeniu 60% ZUSu od każdej pensji. Powiedzmy zarabiasz skromne 3000 zł, to twój pracodawca oddaje złodziejowi jeszcze 1800 zł. I to jest składka emerytalna i składka zdrowotna. Nawet gdyby dzielono ja 50/50 to znaczy, że na emeryturę jest w twoim imieniu zabierane 900 zł miesięcznie, co daje po 40 latach 1 080000 zł. Fajnie co?
I te śliskie piskorze, ten cały Borowski, z hordą przydupaśnych ekspertów jęczą, że nie ma forsy; że trzeba skrócić zasłużony odpoczynek i zarżnąć bydło, jak już przestanie dawać mleko. Widzicie ten fałsz i obłudę? Tyle kradną, a forsy nie ma!
Nikt nigdy nie twierdził, że wybiera się polityków z racji wysokiego poziomu intelektu. Pies ich drapał. Ale k…a nie pozwolę, żeby ze mnie robili wała i idiotę. Tępota tych osobników, bo ciągle nie jestem pewny czy to czysta głupota, jest przerażająca.
Jakoś to wszystko lepiej, czy gorzej, kręciło się przez 50 lat. Aż consiglieri Rostowski przy słynnym Capo di tutti capi, tak się rozpędził, że nawet zaczął kraść ludziom już uzbierane emerytury. I zrobiła się potężna dziura. I tej dziury nie ma czym załatać. A ponieważ na złodzieju czapka gore, to krzyczą w niebogłosy. Muszą głośno, by zakrzyczeć zdrowy rozsądek i prostą logikę narodu. Solidarny kopniak w dupe się należy, tak, by się zatrzymali gdzieś za orbitą Urana.
Ja chcę tylko jednego – odpieprzcie się wszyscy od mojego życia i mojej forsy. Chętnie zapłacę jakieś tam podatki (miało być liniowe 10% wg. pana Tuska – pamiętacie?), żeby ten cały cyrk się jakoś kręcił. Ale ubezpieczać się będę sam, zgodnie z moim widzimisię. Na zdrowie też sam będę łożył. Zresztą już chyba od lat 10 korzystam z prywatnej opieki medycznej, bo inaczej nie da rady (rezonans prywatnie za 2 dni, za 380 zł; z NFZ za darmo w lipcu).
I emeryturę też będę zbierał sam. I wtedy na pewno będę spędzał wakacje pod palmami, a nie karmił złodziei.
Niech mi tu ktoś nie wyjeżdża, że w innych, cywilizowanych krajach jest tak samo – gówno prawda. Może w Rumuni I Bułgarii.
A wiecie, jak jest w zbankrutowanej Grecji? No właśnie…
_________________________________
Motto na dzisiaj:
Nie ma nic bardziej przerażającego niż rozwścieczony marynarz.
(Jack Sparrow)
**********************************************************************
Dowody zbrodni i grunt usuwający się spod nóg Tusqu
Aldona Zaorska |
czwartek, 29 grudnia 2011 |
„Oni nie wiedzą, co robić. Znaleźli na jego ciele ślady materiałów wybuchowych. Jak się Polska o tym dowie, będzie skandal”- powiedział portalowi NowyEkran anonimowy pracownik Akademii Medycznej we Wrocławiu, gdzie przeprowadzano sekcję zwłok śp. Zbigniewa Wassermanna. Poza tym w tkankach oraz kościach eksperci mieli znaleźć m.in. tlenek etylu, tlenek propylenu, azotan izopropylenu, pył: aluminium, cyrkonu, magnezu oraz octol i hydrazynę. Dla niewtajemniczonych – octol to materiał wybuchowy, znany i stosowany w Europie Wschodniej, używany w inteligentnie sterowanych pociskach o małych gabarytach za to bardzo skuteczny. Hydrazyna zaś to paliwo rakietowe. To nieprawda, że 10 kwietnia 2010 roku nic nie było zorganizowane – przeciwnie wszystko było zorganizowane – „mgła”, brak borowców, nieznany samolot krążący nad Smoleńskiem tuż przed „katastrofą”, polecenia wydawane bezpośrednio z Moskwy przez tajemniczego generała, „pancerna” brzoza, kłamstwa Ewy Kopacz, oddanie śledztwa Putinowi, zatrzymanie i zniszczenie najważniejszych dowodów, grzeczne respektowanie rosyjskiego zakazu otwierania trumien, ślimaczące się miesiącami „śledztwo”, kampania szyderstw i w końcu pogardliwe milczenie, bo z „wariatami nie ma o czym rozmawiać”. I kiedy wydawało się, że wszystko jest załatwione, ofiary wraz z pamięcią o nich pogrzebane, a internetowe lemingi obciążające winą śp. Lecha Kaczyńskiego zdominowały wszystkie fora w sieci, cała ta misterna konstrukcja zaczęła się walić. Ślady materiału wybuchowego „Oni nie wiedzą, co robić. Znaleźli na jego ciele ślady materiałów wybuchowych. Jak się Polska o tym dowie, będzie skandal”- powiedział portalowi NowyEkran anonimowy pracownik Akademii Medycznej we Wrocławiu, gdzie przeprowadzano sekcję zwłok śp. Zbigniewa Wassermanna. Poza tym w tkankach oraz kościach eksperci mieli znaleźć m.in. tlenek etylu, tlenek propylenu, azotan izopropylenu, pył: aluminium, cyrkonu, magnezu oraz octol i hydrazynę. Dla niewtajemniczonych – octol to materiał wybuchowy, znany i stosowany w Europie Wschodniej, używany w inteligentnie sterowanych pociskach o małych gabarytach za to bardzo skuteczny. Hydrazyna zaś to paliwo rakietowe. W dodatku w trumnie Zbigniewa Wassermanna znaleziono oprócz jego DNA, także DNA kobiety, co oznacza, że włożono do niej szczątki dwóch osób. Nawet oficjalne wyniki tej sekcji zgadzają się z rosyjskimi w 10 procentach. O szczegółach osoby, które je znają, po prostu boją się mówić. Boi się (albo co bardziej prawdopodobne – czeka na polecenia) także Naczelna Prokuratura Wojskowa. Ekspertyza została do niej przekazana tydzień temu. Do dziś jej treści nie ujawniono ani rodzinie Zbigniewa Wassermanna ani, tym bardziej, opinii publicznej. Dlaczego? Prawdopodobnie właśnie z powodu zawartości owej ekspertyzy. To już poważna sprawa – nie da się jej wytłumaczyć, przemilczeć ani zakrzyczeć ustami służalczych dziennikarzy i „ekspertów”. Jeśli treść, która wyciekła, pokrywa się z tym, co dostała prokuratura, jest to po prostu niepodważalny dowód, że w Smoleńsku doszło do zamachu, jest to potwierdzenie wyśmianej albo przemilczanej opinii ekspertów Antoniego Macierewicza o dwóch wybuchach, które spowodowały katastrofę. Ujawnienie tego światu oznacza niewyobrażalny międzynarodowy skandal, na który nie pomogą pienia TVNu ani wysiłki cyngli z Czerskiej. Wydaje się więc, że ów anonimowy pracownik Akademii Medycznej ma rację – Donald Tusk, Ewa Kopacz, Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski i Klich najwyraźniej nie wiedzą, co robić. Może gorączkowo zastanawiają się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Może za „treningiem” policji 11 listopada, kryje się testowanie tłumienia zamieszek wywołanych wyjściem na ulice ludzi z powodu innego, niż kryzys i szalejąca drożyzna. Może serwilizm Sikorskiego wobec Merkel nie był tylko serwilizmem a próbą znalezienia poplecznika na wypadek, gdy Putin się obrazi. A „obrazi się” z pewnością.Wrocław, nie Kraków Przyznać im trzeba, że się starali do końca ukryć prawdę. Dowodem jest zlecenie wykonania sekcji zwłok śp. Zbigniewa Wassermanna we Wrocławiu, chociaż najstarszy i najlepszy w Polsce Zakład Medycyny Sądowej mieści się w Krakowie zaledwie 10 km od cmentarza z którego ekshumowano ciało. Rodzina Zbigniewa Wassermanna wręcz dobijała się z prośbą, aby to właśnie tam przeprowadzono sekcję. Nic z tego. Jego szefowa – profesor Małgorzata Kłys – zapytana dlaczego odmówiła przyjęcia ciała i zostało ono odesłane do oddalonego o 250 km Wrocławia, odpowiedziała - Nasze władze nie udzieliły – że tak powiem – takiego zezwolenia (…) To było poza mną. Podobno decyzja zapadła we władzach Uniwersytetu Jagiellońskiego i to nie od razu po ekshumacji. Naukowcy milczą na ten temat. - Wszystko jest poza nami – powtarzają. Wygląda więc na to, że decyzję podjął ktoś z zewnątrz. Uczynił to nie tylko w ostatniej chwili, ale też wskazał miejsce przeprowadzenia sekcji – Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Dlaczego we Wrocławiu? -Ponieważ tam jest pani profesor Barbara Świątek, która się tym zajęła z punktu widzenia konsultanta krajowego w medycynie sądowej – odpowiedziała profesor Kłys. Tyle oficjalnego stanowiska. Tymczasem blogerzy przeprowadzili własne śledztwo i doszli do wniosku, że ten wybór najprawdopodobniej był celowy. Pani profesor Świątek zasłynęła już kilkoma ekspertyzami, w których okazywała się nader wyrozumiała w ocenach przyczyn śmierci. prof. dr hab. n. med. Barbara Świątek Noworodki w kieszeni fartucha i zastrzyki w celach naukowych Cała Polska była zbulwersowana zdjęciami rozradowanych pielęgniarek z wcześniakami w kieszeniach ich służbowych fartuchów, trzymanymi w dłoniach jak szczenięta. Jedno z tych dzieciątek zmarło. Sekcja zwłok maluszka „nie wykazała” związku pomiędzy śmiercią a zabawą nim pielęgniarek. Opinię dotyczącą braku zagrożenia życia wcześniaków na skutek wkładania ich do kieszeni podpisała właśnie prof. Świątek. Być może tak było. Ale już druga sprawa do dziś wzbudza poważne wątpliwości. To jej eksperci 34 lata po znalezieniu zmasakrowanego ciała, stwierdzili, że Stanisław Pyjas zabił się sam a SB nie miało z jego śmiercią nic wspólnego (nie zgodził się z tą opinią ani IPN ani rodzina zamordowanego studenta). Jeszcze głębszy cień na panią Świątek rzuciła dr. hab. nauk medycznych Zofia Szychowska, również z Wrocławia, która w czasie gdy na czele uczelnianej komisji dyscyplinarnej stała prof. Świątek, naraziła się i jej i całemu medycznemu środowisku Wrocławia, opisując przypadki korupcji w Akademii Medycznej i stając w obronie dzieci, poddawanych bolesnej i niebezpiecznej dla ich zdrowia i życia punkcji lędźwiowej wyłącznie… dla zaspokojenia czystej ciekawości, w fatalnie zaprojektowanych eksperymentach klinicznych. Ujawnienie tych praktyk wywołało skandal, moobbing wobec dr Szychowskiej oraz… żądanie ze strony prof. Świątek zakazu krytykowania jej przez innego lekarza jako niezgodnego z kodeksem etyki lekarskiej. Dopiero siedem lat później Trybunał Konstytucyjny uznał, że dr Szychowska mogła krytykować prof. Świątek. Biorąc pod uwagę wcześniejsze opinie i stanowisko odnośnie krytyki medyków, profesor Świątek wydawała się być idealną kandydatką do powierzenia jej odpowiedzialnego zadania nadzorowania sekcji zwłok Zbigniewa Wassermanna. A jednak coś poszło nie tak. Kolejny „wypadek” Opinia publiczna oczywiście nie została o tym poinformowana, ale wspomniana sekcja zwłok została przeprowadzona już wkrótce po dostarczeniu ciała do Wrocławia. Jednak jej wyniki nie zostały przekazane prokuraturze. Powód? Protokół powinien być podpisany przez prof. Świątek a ta nie przychodziła do pracy. Okazało się, że miała „wypadek samochodowy”, po którym poszła na zwolnienie. A bez jej podpisu protokół pozostawał nieważny i Prokuratura nic nie mogła z nim zrobić. Taka sytuacja trwała przez kilka miesięcy. W międzyczasie odbyły się wybory parlamentarne, których wynik w przypadku ujawnienia treści wrocławskiego protokołu, byłby zapewne zupełnie inny a odpowiedzialni za zatajanie prawdy o zamachu w Smoleńsku, dziś nie sprawowali by władzy. Tym samym wypadek pani profesor był komuś bardzo na rękę. Tak samo, jak kilka innych „wypadków”, do których doszło po smoleńskiej katastrofie. Trzy trumny otwarto? Rosjanie, jak wiadomo, przysłali ciała ofiar w zalutowanych trumnach i stanowczo zabronili ich otwierania. Polskie władze, łamiąc polskie prawo, wbrew prośbom rodzin i stanowisku opinii publicznej rozkaz z Moskwy wykonały. Jednak trzy trumny otwarto, chociaż tylko dwie „oficjalnie”. Mowa oczywiście o trumnie śp. Lecha Kaczyńskiego, którą otworzono gdy ciało prezydenta przekładano tuż przed pogrzebem z ruskiej trumny do identycznej, w jakiej spoczęła jego żona. Wbrew pozorom druga nie była trumna śp. Zbigniewa Wassermanna a być może trumna śp. Jerzego Szmajdzińskiego. Na relacjach z jego pogrzebu widać było, że pochowano nie ciało a prochy w urnie. Trumna musiała więc zostać poddana kremacji. Problem w tym, że ciała ofiar Smoleńska były włożone w trumny drewniane ale ocynkowane wewnątrz. Zapytany o możliwość kremacji zwłok w takiej trumnie, właściciel zakładu pogrzebowego zaprzeczył. Według niego mogłoby to zakończyć się eksplozją pieca. Dla niego jasne było, że trumnę śp. Jerzego Szmajdzińskiego otwarto. Jeśli tak, to czy premier uzyskiwał na to zgodę Putina? A może dokonał „samowolki”? Trudno uwierzyć, że jeśli w ogóle do otwarcia tej trumny doszło, rodzina zrobiła to sama, bez zgody i wiedzy władz. Pamiętajmy, że wszystkie pogrzeby miały charakter państwowy i przez państwo były organizowane. Czy zgoda na otwarcie wynikała z faktu, że było ono potrzebne nie do celów śledztwa, a z uwagi na formę pochówku? Czy to dlatego rodziny innych ofiar – śp. Przemysława Gosiewskiego, śp. Stefana Melaka, śp. Janusza Kurtyki wciąż zgody nie dostają? Grunt usuwający się spod nóg W przypadku śp. Zbigniewa Wassermanna sekcja zwłok to zasługa determinacji jego córki. Jej wynik oficjalnie pewnie jeszcze długo nie zostanie podany. Najwyraźniej we Wrocławiu ów tajemniczy „czynnik decydujący” czegoś nie dopilnował, ktoś solidnie wykonał robotę i teraz nie ma odważnego, żeby się pod nią podpisał ani komukolwiek ujawnił jej efekt. To nawet można zrozumieć – za dużo osób zginęło w „wypadkach” po 10 kwietnia 2010. Pytanie, co dalej? Protokół istnieje i nie można uznać go za fantazję. Trzymanie go w tajemnicy dowodzi, że jest solidny i… groźny dla Tuska i jego ekipy. Przecieki publikowane w Internecie wzbudziły już falę ataków lemingów albo służb (albo jednych i drugich), co nie zmienia faktu, że Donkowi, Bronkowi, Radkowi i Ewie grunt zaczyna palić się pod nogami. Oczywiście można uznać, że protokół jest nieważny, powiedzieć, że robił go student V roku medycyny, który za ślady materiału wybuchowego uznał dla przykładu – ślady marihuany, bo sobie Zbigniew Wassermann tuż przed lądowaniem „zajarał” skręta dla kurażu, albo inną bzdurę w tym stylu (wystarczy wspomnieć „alkohol we krwi gen. Błasika”). Można przeprowadzenie sekcji zwłok zlecać komuś innemu, dotąd aż wynik będzie „zadowalający”, tylko… kto w to uwierzy? Nawet najwierniejszym czytelnikom produktu ulicy Czerskiej zapali się chyba światełko ostrzegawcze, że coś tu jest nie tak. Na razie – ujawniony przeciek dowodzi, że w Smoleńsku doszło zamachu, jakiego nie było w historii świata, a w Warszawie do zdrady narodowej, za którą kiedyś jedyną zapłatą była kula w łeb. Co zrobi z tym protokołem Tusk i jego ekipa? Czy jak w przypadku afer, dowody zbrodni podda pod sejmowe głosowanie licząc na wsparcie SLD i ekipy Palikota? A może po prostu przemilczy, poczeka kolejny rok? Może jak rząd wielkiej Brytanii zdecyduje o ujawnieniu treści tego protokołu w 2050 roku? Jeśli przeciek jest prawdziwy, zagrożenie dla premiera, prezydenta i ich świty, jest tak wielkie, że można spodziewać się po nich wszystkiego. Aldona Zaorska Źródło: www.nowyekran.pl PS. IDŹ też na: http://www.bibula.com/?p=48756 |
Subskrybuj:
Posty (Atom)