o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DROGA DO SMOLEŃSKA 10.IV. ANALIZA.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DROGA DO SMOLEŃSKA 10.IV. ANALIZA.. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 marca 2011

- do you remember 17 - ty ?

APEL.

Zapraszamy do odwiedzania strony:  http://www.onepoland.eu/, na której zbieramy podpisy w sprawie przekazania śledztwa smoleńskiego w ręce międzynarodowej komisji.  

Znajdujący się na ww. stronie Apel Polaków do obywateli Europy i Świata został przetłumaczony na 12 języków.

O naszej inicjatywie można było dziś też przeczytać na Onecie:

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/akcja-ws-smolenska-jest-juz-400-tys-podpisow,1,4214636,wiadomosc.html

Prosimy o podpisy i przekazywanie linka do strony www.onepoland.eu znajomym zarówno z kraju,  jak i z zagranicy.


Stowarzyszenie Solidarni 2010
www.solidarni2010.pl


****************************************

PREFACE.

" Robią z nas idiotów, pośmiewisko całego świata – za kilka lat jak to wszystko wypłynie wstyd będzie się przyznać, że jest się Polakiem – będą zadawać pytanie JAK TO MOŻLIWE, że cały naród uwierzył w te setki kompletnych bredni! Coś wam dosypywali do jedzenia? Odpowiem TAK to było ZATRUCIE MEDIAMI, za dużo TVN i GW,
naród przedawkował i stracił resztki rozumu. "

****************
18 maja 2010

Czytam sobie fragmentami komentarze do artykułu http://niezalezna.pl/article/show/id/34032/articlePage/1
i myślę, że ten jest wart uwagi, dość obszerny:

Cytat:
PODAJ DALEJ: BARDZO WAŻNE wyjaśnienie TZW. POŻARU którego nie było na pokładzie - a niektóre ciała były spalone

http://pl.wikipedia.org/wiki/Miotacz_ognia_RPO_Trzmiel


W latach dziewięćdziesiątych pojawiły się doniesienia o odmianie Trzmiela z głowicą dwustopniową kumulacyjno-paliwowo-powietrzną. Pierwszy wybucha ładunek kumulacyjny, a przez otwór wytworzony tym wybuchem do wnętrza celu wnika głowica termobaryczna. Tego rodzaju pociski są szczególnie skuteczne w użyciu przeciwko umocnionym punktom oporu w czasie walk w mieście.

RPO-Z - wersja z głowicą zapalającą zawierającą 2,1 litra napalmu (DWA LITRY!!!)
RPO-D - wersja z głowicą dymną zawierającą 2,3 litra substancji dymotwórczej
RPO-A - wersja z głowicą termobaryczną
RPO-? - wersja z głowicą tandemową kumulacyjno-termobaryczną.

W lipcu 2005 roku zastępca prokuratora generalnego Rosji Nikołaj Szepel przyznał, że "Specnaz strzelał w czasie ataku z miotaczy Szmel", zaraz jednak dodał, że "pociski nie były zapalające" i nie mogły spowodować pożaru. W czasie walk wielu zakładników zginęło po tym jak zapalił się, a następnie zawalił dach sali gimnastycznej, w której byli przetrzymywani. Rosyjskie władze federalne twierdzą, że pożar spowodowały wybuchy bomb, które rozmieścili w szkole terroryści. Pytania krewnych ofiar, dlaczego nie spłonęła także podłoga sali gimnastycznej, pozostają na razie bez odpowiedzi.

koniec cytatu

w Biesłanie ofiary miały bardzo podobne obrażenia - oparzenia, trudności z identyfikacją itd.
a podłoga w sali gimnastycznej pozostała niespalona

w Smoleńsku również mamy podobną sytuację - paszport w idealnym stanie, godło itd. a te elementy znajdowały się w przedziale pasażerskim!

WAŻNE - przedmioty które znajdowały się w luku bagażowym pozostały NIETKNIĘTE - dlaczego? do luku bagażowego nie dostał się "spray" mieszaki wybuchowej, luk bagażowy jest oddzielony.

WAŻNE - został zniszczony TYLKO hermetyczny przedział pasażerski, wprost rozdrobnił się podobne wielkościowo nieduże fragmenty jakby cały był poddany identycznej sile,
pozostałe części samolotu są rozpoznawalne i w zasadzie albo w całości albo w bardzo dużych kawałkach - stateczniki, silniki, luk bagażowy, skrzydła z kołami w idealnym stanie

zobaczcie ten filmik – szczególnie zdjęcia gruntu po wybuchu – TO SAMO widać w Smoleńsku – ten sam wzór
http://www.youtube.com/watch?v=E0QpS8d6gOQ

Wiśniewski mówił o dwóch wybuchach – jak obejrzy ten film to zda sobie sprawę że widział i słyszał dokładnie właśnie to, tylko na dużo mniejszą skalę ( wystarczy rozpylić 1-2 litry płynu )


POlski rząd nie zrobił nic, brednie o wspólnym śledztwie – JAK kilku ( a podobno jest tam JEDEN) prokuratorów może COKOLWIEK kontrolować

W tym samym czasie pracuje kilkuset rosyjskich prokuratorów (Putin coś mówił o 800 specjalistach) w jaki sposób JEDEN nasz Prok. bierze udział w wszystkich czynnościach!!! to kompletny całkowity idiotyzm – a nasz naród w to uwierzył! zero protestów i pytań dziennikarzy.

Czynności były prowadzone w dwóch miejscach (Smoleńsk i Moskwa), przesłuchiwano setki osób w tym samym czasie, samych krewnych co najmniej 100 osób w dziesiątkach pokoi – czy był tam choć raz nasz Prok.? NIE

Na ten ułamek akt (500 stron) pod iloma jest podpis naszego Prok.? jak znam PO to pod żadnym!!!

Jakie SAMODZIELNE CZYNNOŚCI przeprowadził nasz Prok. – ZERO, NIC, - nie sporządzono ŻADNEGO polskiego dokumentu z czynności w Smoleńsku i Moskwie.

Owszem jak to przeczytają to coś tam stworzą – obstawiam kilka kartek pod dyktando.

Ta kontrola to całkowita FIKCJA! Oszustwo i granda!

Nasi Prok. są potrzebni do jednego – do złożenia POdpisu pod dokumentem i po to oni tam są..

A i oczywiście do robienia im zdjęć i filmów – robią za tło i alibi ( jakby coś poszło nie tak, to się z nich i paru z Białorusi, Osetii. itp. stworzy międzynarodową komisję )


Robią z nas idiotów, pośmiewisko całego świata – za kilka lat jak to wszystko wypłynie wstyd będzie się przyznać, że jest się Polakiem – będą zadawać pytanie JAK TO MOŻLIWE, że cały naród uwierzył w te setki kompletnych bredni! Coś wam dosypywali do jedzenia? Odpowiem TAK to było ZATRUCIE MEDIAMI, za dużo TVN i GW, naród przedawkował i stracił resztki rozumu.

Wiele części jest czystych jakby spadły pionowo z góry - nie ma na nich śladów turlania się w błocie, jak to możliwe skoro mówią nam o uderzeniu w ziemię a części nie mają śladów tego uderzenia.

uszkodzenia lasu wskazują na to, że części spadały z góry, wiele części leży wprost wśród drzew i krzaków otoczone nimi, obcięty wierzchołek drzewa a pod nim w odległości metra- dwóch leży część samolotu - wskazuje to na to, że samolot spadał już w kawałkach, z góry widać wyraźnie rozrzut na boki części samolotu - niemożliwy do uzyskania jeśli samolot spadł na ziemię w całości- samolot rozpadł się stanowczo za szeroko - części przedziału pasażerskiego są rozrzucone "równo" na całej szerokości miejsca katastrofy - jak to możliwe bez wybuchu!!!

widziałem okno które wyglądało jakby coś je wypchnęło na zewnątrz - na szkle doskonale widać skutki wybuchu i "obróbki” szkła w czasie wybuchu, szkło nie pęknięte okrągłe leżało daleko i było czyste! było ładnie wyrwane w kadłuba ! okrągłe, czyli spadło nie dotykając ziemi! jak to możliwe skoro niby miało się zmielić w uderzeniu o ziemię! leżało oddzielnie!

mnóstwo elementów przedziału pasażerskiego - np. drzwi jest powyginanych na zewnątrz! - wyglądają jakby coś je wypychało na zewnątrz


Rozdęte płuca ofiar – efekt motyla - bardzo typowy dla ładunku termobarycznego – widać na zdjęciach wyraźnie rozdęte okolice przepony itd. – nie chcę tu tego opisywać.zbyt drastyczne nawet jak dla mnie co widział niejedno.

Sowieckie brednie o pożarze – na żadnym skrzydle „wnętrzu” (a tam są zbiorniki nie widać śladów pożaru - ZERO ŚLADÓW – czyściutko jak z fabryki nawet nie osmalone, na ściółce w lesie pełno suchutkich liści,

jedyne drobne ślady pożaru są na elementach ze ŚRODKA przedziału pasażerskiego

CO WIDAĆ W LESIE - widać za to wyraźnie w lesie ślady fali uderzeniowej – powbijane PIONOWO w grunt na dużą głębokość elementy – na środku miejsca katastrofy gdzie powinien być kadłub wygląda jakby ktoś z góry „zasadził” zmielone jednakowe resztki samolotu, im dalej od środka tym większy kąt „wbijania” na bokach leżą już płyciutko lub na powierzchni gruntu.

Zwłoki zgromadzono w jednym miejscu – polano i podpalono – i tylko tam jest pożar i TYLKO TO miejsce polewają strażacy i tak się nie gasi paliwa – wodą samą!

ZOBACZCIE NA FILMIKACH polewają z taką „nieśmiałością” jakby ugasić nie chcieli! leją chwilami obok! , rozumiem 70 lat bumelanctwa komunistycznego ale bez przesady nie jak się gasi pożar a tam jeszcze MOGĄ BYĆ ŻYWI ludzie!

pokazałem strażakowi – powiedział cytuję – oni symulują akcję gaśniczą!

Drzewa – na drzewach wiszą różne ciekawe rzeczy „ resztki ludzi” – jak to możliwe że na filmiku Mendereja na drzewach są „girlandy z Polaków”, czy nasza pożal się boże ślepa i głucha prokuraura nie widzi NÓG naszych rodaków na drzewach!!! i jakieś resztki z wnętrza samolotu! skoro samolot podobno spadł w całości!!!.

To całe dochodzenie to KURIOZUM NA SKALĘ ŚWIATOWĄ!

Gdzie my żyjemy!!! Co oni nam robią!!!

CZY NAPRAWDĘ JESTEŚMY STADEM BARANÓW PROWADZONYCH NA RZEŻ!!!

DLACZEGO POZWALAMY IM NA TO WSZYSTKO

NATO PROPONOWAŁO POMOC – RZĄD ODMÓWIŁ!!!

TO ZDRADA STANU!!!


ps. wybaczcie ort, interpunkcję i chaos wypowiedzi - aby wszystko opisać ze zdjęciami, linkami . źródłami potrzeba tygodni... poruszyłem tylko kilka tematów z brzegu - wszystko jest w necie - wystarczy poszukać a można znaleźć mnóstwo innych wpadek i dowodów.

Ps.do redakcji: WMAWIANO nam i wam, że filmik Mendereja to bzdura, fałsz, prowokacja, oszustwo, oszołomstwo i idiotyzm. Wmawiano usilnie we wszystkich mediach przez kilka dni, miliony wpisów w necie – „to idiotyzm, oszołomstwo i spiskowe teorie”

Byliście JEDYNI którzy odważyli się go opisać.
Dziś możecie być dumni! Mieliście rację JAKO JEDYNI , nie daliście się zastraszyć.
To, że WSZYSCY przyznali, że film jest poważnym dowodem w sprawie i jest autentyczny to Wasza zasługa – gdzie są dziś te wszystkie głosy dziennikarzy, specjalistów netowych itd. te miliony „mądrych zdroworozsądkowych opinii”?

Po tym artykule rozpęta się prawdziwe piekło – ale uwierzcie, za jakiś czas strona rosyjska przyzna – TAK BYŁ WYBUCH na pokładzie. I podadzą jakieś dziwaczne uzasadnienie przypadkowości tego wybuchu. Nie napiszę CO konkretnie podadzą – niech się spocą przy wymyślaniu.

Zauważcie jedno – jeśli naciskamy w jakimś kierunku to po jakimś czasie – okazuje się, że mieliśmy rację – ostatnio milicjanci „usłyszeli strzały”, niezadługo usłyszą wybuch –

Żadne inne argumenty do nich nie przemawiają – tylko siła i upór.

WYSTARCZY ICH STANOWCZO NACISKAĆ – WSZAK TYLKO PRZED SIŁĄ USTĘPUJĄ OD 1917r.

wtorek, 31 sierpnia 2010

Lot Tu-154, ostatnia faza.


Obiecałem ostatnio że napiszę o beznadziejnie głupich oszustwach strony rosyjskiej w sprawie katastrofy w Smoleńsku. Proszę bardzo, oto one:
Na samym początku dobrze jest ściągnąć sobie to zdjęcie ściągnięte przeze mnie. z sieci. Oznaczenia ma oryginalne autora, sądzę że autor nie pogniewa się na wykorzystanie. Rozmiar zdjęcia ok 4MB. Reszta zdjęć ze strony Siergieja Amielina i z sieci. Jeśli ktoś ma zdjęcia Amielina to wystarczy ściągnąć 4 końcowe.
Na zdjęciu proszę zwrócić uwagę na pierwsze grube drzewo w które TU154 uderzając lewym skrzydłem miał stracić tę końcówkę skrzydła (odleciała i upadła kawałek dalej) i od tego momentu wg strony rosyjskiej samolot zmieniając kierunek lotu w lewo jednocześnie zaczął obracać się w lewą stronę wykonując do momentu zderzenia z ziemią połowę “”beczki”” czyli obrócił się o 180 stopni dzięki czemu mógł upaść na dziób następnie niszcząc przy okazji cały kadłub.
Przejdźmy do następnego zdjęcia. Przyglądając się tym trzem drzewom ściętym kolejno przez samolot (wg Rosjan obracający sie właśnie pół beczki) bardzo trudno zrozumieć jak ten samolot to zrobił. Po pierwsze odległość między tymi drzewami to kilkadziesiąt metrów, na tej małej odległości ma nastąpić obrót o ok.60-70 stopni a jednocześnie te trzy drzewa nie są ustawione w linii prostej więc TU154 musiałby oprócz obrotu także bardzo silnie odchylić tor lotu w lewo o ok 30 stopni. Nawet gdyby mu się to udało to leciałby już prawie równolegle do szosy i opadając musiałby kilka metrów dalej uderzyć w szosę. Także drzewa po drugiej stronie szosy nie wykazują sie żadnymi wcięciami od skrzydeł co z kolei wskazuje na to ze samolot już przy przekroczeniu szosy musiałby mieć położenie poziome, czyli na odległości ok 8 metrów (szerokość szosy) musiałby obrócić się o kolejne 50 stopni. Jest to niewykonalne dla dowolnego samolotu dlatego tę interpretację rosyjską musiałem odrzucić. Daje się to prościej wytłumaczyć:
Spójrzmy na drzewo z którym zderzył się TU254. Dosłownie kawałeczek dalej widać że samolot znajdował się na wysokości kilku metrów z lekkim przechyłem lewostronnym. Następnie na kilkudziesięciu metrach pilot prostuje maszynę (zamiast kilkudziesięciostopniowego obrotu) i zderza się z kolejnymi dwoma drzewkami w pozycji prawie poziomej. Punkt złamania drzewa wcale nie musi znajdować się w miejscu uderzenia bo zależy od grubości i sprężystości drzewa. Można przyjmować że metr czy dwa niżej drzewko może sie złamać, a suche lub uszkodzone nawet w kilku miejscach naraz ma prawo połamać się. Sadząc po wysokości nieuszkodzonych drzew samolot znajdował się na wysokości 8-10 metrów. Przelatuje następne kilkanaście metrów i zderza się z dwoma ostatnimi drzewami przed szosa ścinając czubki obydwu drzew. Czubek tego niby to skośnie ściętego drzewa lecąc w dół łamie dwa niżej położone cieńsze konary, przez co te drzewo wygląda tak dziwnie.Co do tego jednego drzewa skośnie ściętego.Na wszystkich innych drzewach widać cienkie gałęzie wystające ponad główne pnie złamane, czyli gałązki bez problemu przetrzymały zderzenie z samolotem, a na tym jednym drzewie nawet najcieńsze gałązki są ładnie, równo ścięte skośnie, rzekłbym jak ręką zbyt dokładnego człowieka.
Na powyższym zdjęciu widać ze TU154 przelatując nad szosa ściął czubki kilku drzew (cienkie gałęzie przetrzymały) i kawałek dalej widać już pierwsze części ogona. Na co warto zwrócić uwagę to niezwykłe umiejętności pilota który pomimo ciągłych zderzeń z drzewami, z obciętym kawałkiem skrzydła, lecąc na wysokości około 10 metrów cały czas panował nad maszyną, gdzie nawet minimalny drgnięcie ręki spowodowałoby uderzenie w ziemię. Od momentu przekroczenia drogi samolot zaczyna spadać. Wcześniej lecąc na minimalnej prędkości wraz z każdym uderzeniem o drzewo tracił kilka kilometrów prędkości i po ostatnich drzewkach musiał spaść .Przy większej prędkości leciał by dalej. Przed samym zderzeniem z ziemią pilot próbując poderwać TU154 podciągnął dziób maszyny do góry do kąta rzędu 45 stopni uderzając przy tym ogonem o ziemię. Pierwsze uderzenie to uderzenie silnikiem prawym i środkowym, ułamek sekundy później (kawałeczek dalej) przechyla sie jeszcze bardziej w prawo uderzając sterem poziomym o ziemię(odłamuje się) –drugi, wąski ślad skośny. Prawy silnik jest całkowicie odłamany od kadłuba, a miejsce łączenia silnika do kadłuba jest specjalnie wzmocnione. Część ogonowa kadłuba zawierająca trzy silniki (teraz dwa) pod wpływem uderzenia pękła lecz nie odłączyła się od kadłuba ( aby mogła powstać taka linia prosta samolot musi ciągnąć tę część za sobą).Warto podkreślić że o ile prędkość przy upadku była rzędu 230 km/h to po uderzeniu o ziemię i podniesieniu dziobu tak wysoko ( podniesione skrzydła przy takim kącie natarcia hamowały samolot lepiej od hamulców) spadła poniżej 200stu. Te podniesienie dziobu do góry wskazujące na walkę pilota o życie pasażerów nie wzięło mi się znikąd.
Po prawej stronie miejsca uderzenia samolotu w ziemie znajdują się drzewa przechylone zgodnie z kierunkiem ruchu samolotu (film Wiśniewskiego), dopiero kilkadziesiąt metrów dalej drzewa są ścinane na coraz to mniejszej wysokości. Drzewo można tak przewrócić nie łamiąc uderzając je cała powierzchnią skrzydła, natomiast przy uderzeniu krawędzią płata drzewo jest ścięte.Nie pamiętam który to świadek mówił, że widział samolot i zdziwiło go to, że samolot wyglądał jakby startował (co oznacza właśnie dziób wyżej od ogona).
Nawiąże na chwilę do filmu i opowieści Pana Wiśniewskiego. Zdaje się że to on mówił że widział dziwnie przechylony samolot, pobiegł na miejsce wypadku, zrobił film i ukrył film przed ścigającymi go milicjantami. Jego opowieść jest trochę dziwna , czas powstania filmu też, bo mówi ze pobiegł natychmiast a film jest zrobiony po przyjeździe straży czyli po 8 56. Co powiecie na taką wersję: Widząc dziwnie zachowujący się samolot Pan Wiśniewski łapie kamerę, biegnie na miejsce wypadku, robi trochę zdjęć, zostaje spostrzeżony , złapany i odebrano mu film, wraca do hotelu, zabiera drugą kamerę i wraca na miejsce wypadku. Ludzi pilnujących już nie ma (drugi, oficjalny kordon utworzono dopiero po 9), straż przyjechała, Pan Wiśniewski robi zdjęcia idąc dokładnie ta samą trasą jak za pierwszym razem i filmuje te same przedmioty (prawdopodobnie czarną skrzynkę i szachownice widział wcześniej) co wtedy tylko pół godziny później. To tylko przypuszczenie ale mam wrażenie że całkiem nieźle tłumaczy zarówno ton głosu jak też niezgodność czasową.
Wracając do wypadku mamy samolot właśnie uderzający o ziemie. Patrząc na długość tej grubszej linii (to ślad po wleczonej, nadłamanej ogonowej części kadłuba z silnikami) widać że ta część była ciągnięta przez kilkadziesiąt metrów. Pomyślmy chwile, ogon ciągniony po ziemi hamował cały samolot, tak samo skrzydła też hamowały i na końcu na samo rozerwanie kadłuba (oderwanie ogona) też poszła część energii kinetycznej samolotu.. Skoro zaczynał zderzenie z ziemią poniżej minimalnej, na samo zderzenie też stracił na prędkości , na oko do 200stu, to przez następne hamowane kilkadziesiąt metrów przypuszczam, że z kolejne 50 km/h stracił. Wychodzi mi na to że w momencie odpadnięcia ogona i rozpoczęcia opadania dziobu prędkość nie wynosiła więcej niż 150 km/h, co stracił na kolejnych kilkudziesięciu metrach ślizgania się kadłubem po miękkim podłożu ( nawet przez chwilę nie zapominajmy o ścinanych skrzydłami drzewach które były całkiem dobrym hamulcem). Zaznaczam to bo czytam jakieś bzdury o przeciążeniach rzędu 100 g które miały występować w tym wypadku, tymczasem nawet samochody śmieszne bez problemu hamują z 200 km/h do zera na stu metrach i żadne superprzeciążenia nie występują. Nawiasem mówiąc aby uzyskać przeciążenie rzedu 100g kadłub musiałby stracić cały pęd na drodze ok 5 metrów, metr więcej niż średnica kadłuba, więc powinniśmy widzieć w miejscu zderzenia kilkunastometrową górkę szczątków kadłuba. W momencie zderzenia kilka osób znajdujących sie w miejscu przełamania kadłuba mogło zginąć. Część ogonowa po oderwaniu się od kadłuba potoczyła się w lewa stronę rozrzucając cała zawartość po drodze. Tak samo z kadłuba wylatywały wszystkie słabo umocowane przedmioty i kilka ciał. Dlatego na tej właśnie drodze znajduje się tyle małych przedmiotów. Nawiasem mówiąc gdyby kadłub nie przetrwał to na tak małym terenie warstwa szczątków miałaby ponad metr wysokości. Zwróciliście uwagę na to ze na całym terenie niema żadnych kawałków z kilkudziesięciu wręg z kadłuba? To takie kółka o średnicy kadłuba, bardzo wytrzymałe, dzięki nim kadłub zachowuje się jak rura o bardzo grubych ściankach. Przez nie kadłub jest tak samo wytrzymały i na brzuszku i na plecach , w przeciwieństwie do samochodów mających wzmocnione podwozie ale górę tylko z cienkiej blachy. Na fotografiach z katastrof zawsze widać że kadłub pęka dokładnie tuż koło wręg. natomiast same wręgi pękają tylko na kilkumetrowe odcinki. A w tej katastrofie nie widać żadnych wręg z kadłuba, jedynie malutkie z części ogonowej. A dźwigary gdzie się podziały? To takie długie elementy o grubości ludzkiej nogi łączące sztywno kadłub ze skrzydłami i utrzymujące ciężar kadłuba w locie. (bo cały kadłub , ok 50 ton i długości ok 50 metrów wisi sobie w locie na jednym elemencie-miejscu łączenia kadłuba i skrzydeł). Ale wróćmy do samolotu, który właśnie wylądował tracąc jedynie ogon i końcówki skrzydeł. Miał pecha wyjątkowego bo trafił na drugą grupę ze sprzętem. Mała uwaga , przy tego rodzaju przejęciu samolotu najlepiej użyć dwóch grup ludzi, bo nigdy nie wiadomo czy samolot nie spadnie kawałeczek dalej i zanim wyhamuje może wyjść z tego odległość i pół kilometra. Użycie dwóch grup zbliżających się do wraku z dwóch stron gwarantuje dotarcie w czasie krótszym od 5 minut. Ten lasek z małymi wzgórzami, osłonięty murem, blisko szosy (zawsze mogła zaistnieć konieczność jej zamknięcia gdyby samolot upadł za blisko), nadaje się idealnie do ukrycia kilkudziesięciu osób i kilku pojazdów. Tak że samolot wpadł wręcz na drugą ekipę, wpadł dosłownie raniąc kilku ludzi. Proszę przypomnieć sobie pierwsze informację o kilku niezidentyfikowanych ciałach, albo o tych rannych wywiezionych do szpitala , następnie te informacje ucichły. No cóż, pasażerowie po wylądowaniu jeszcze przypięci pasami prawdopodobnie zostali uśpieni. Dwa, trzy pojemniki z gazem usypiającym wystarczą. I w tym momencie zaczyna się przykład całkowitego braku profesjonalizmu rosyjskich służb specjalnych. Myślący ludzie zabrali by rzeczy pasażerów umazane ich krwią (rany powstałe przy lądowaniu albo chociażby celowe rozbicie nosa), porozrzucano by je dla późniejszej identyfikacji, następnie po zabraniu pasażerów i wszystkich dokumentów, sprzętu pozostały pusty kadłub na samym końcu zostałby dokładnie wysadzony w powietrze, po to aby ilość szczątków samolotu zgadzała się. A co zrobili Rosjanie? Proszę, to jest zdjęcie szczątków znalezionych (kolor czarny zaznaczony na dwóch modelach) i nieistniejąca reszta. Dosłownie ukradli cały kadłub. Oprócz części zaznaczonych powinienem zaznaczyć jeszcze po kilka okienek z końcówki ogona ale to tylko zewnętrzna blacha (poszycie) z kilkoma oknami, środka i tak nie ma.
Rzecz wydaje się na pierwszy rzut oka niemożliwa do realizacji, dopóki nie spróbujemy tego zrobić. Należy zauważyć że ogon już był odcięty i wystarczyło pozbyć się resztek skrzydeł. Niezależnie od tego czy użyjemy małych ładunków na dźwigary, czy oziębiania czy też je zwyczajnie głębiej nadetniemy i szarpniemy (do przerzucenia kilkumetrowych już kawałków skrzydeł w inne miejsce jest potrzebny pojazd) czas stracony na to to najwyżej 10-15 minut. Pozostały gładki kadłub bez skrzydeł i ciężkiego ogona to ok 30 ton. Pierwszy lepszy ciągnik gąsienicowy , dwie stalowe liny zaczepione o wręgi czy dźwigary dziobowe i pięć minut później kadłuba już niema. Wystarczyło odsunąć kadłub o 50-100 metrów dalej od miejsca wypadku ( gdzie skupiali się gapie i dziennikarze), aby moc robić z nim co dusza zapragnie.Jestem ciekawy kto jeszcze pamięta koleiny (film Wiśniewskiego i zdjęcie satelitarne) kilkumetrowej szerokości , zaokrąglone na brzegach. Co zaś do cięcia. W filmiku 1.24 od początku słychać kilka razy dziwny dźwięk. Jeśli ktoś nie rozpoznał to właśnie podobny dźwięk wydaje metal przecinany wysokoobrotową piłką tarczową. Poza tym czy pamięta ktoś niezwykła (jeśli chodzi o dowody rzeczowe) chęć Rosjan do cięcia wszystkich elementów samolotu, podobno tak zaklinowanych że wyciągnięcie ich w całości miało być początkowo niemożliwe? Po protestach polskich jednak udało się wyciągnąć te elementy w całości. O co naprawdę chodziło? O to, że niektóre części miały ślady cięć. Można je wprawdzie zlikwidować utleniając powierzchnię metalu, nie tylko tak zresztą, ale najprostszym sposobem byłoby przejechać po starszych śladach piłką i powiedzieć że są świeże. Kadłub zniknął z pasażerami a zamiast niego zostaliśmy zarzuceni propagandą o całkowitym zniszczeniu i to w tak dziwny sposób, że oprócz jednomyślnych głosów polsko-rosyjskich dla większości zachodnich ekspertów sprawa cuchnie. Nawet największy wrzask nie zastąpi kilkudziesięciu grubych, kilkunastometrowych elementów wytrzymujących bez problemu upadki z kilkunastu kilometrów z naddźwiękową.Tak samo wybuch kilku kilogramów materiałów wybuchowych niszczy wręgi i dźwigary tylko w promieniu kilku metrów, pięć metrów dalej od centrum tylko poszycie idzie w strzępy , dźwigarki i wręgi już są co najwyżej pęknięte na kilkumetrowe sztuki.
Najgłupszym twierdzeniem Rosjan jest żądanie od TU154 wykonania połowy beczki w locie na wysokości 10 metrów i czasie rzędu 2 sekund. Na symulacji to wprawdzie dobrze wygląda, jednak wystarczy przypomnieć sobie że samolot nie leciał na paru kilometrach lecz przeleciał ostatni niecały kilometr na wysokości ledwie kilku metrów, cały czas tuż nad ziemią. Przypominam że najważniejszymi twierdzeniami, niepodważalnymi i ciągle powtarzanymi przez wszelkie ośrodki propagandy prorosyjskiej jak też wszelkich agentów rosyjskich były: mgła, błąd pilotów, presja, przewrócenie się samolotu na plecy, całkowite zniszczenie kadłuba i przez to niepodważalna śmierć wszystkich pasażerów. Dzięki temu że tak upierali się agenciki przy tych hasłach nareszcie można było dowiedzieć się kto dla kogo pracuje. Spójrzcie dokładnie na taki szczegół jak przewrócenie TU154 na plecy. Piekielnie ważny, bo uprawdopodabnia następny punkt- uderzenie dziobem i ścieranie całego kadłuba pod ciężarem silników.
Przyjrzyjmy się najpierw pierwszemu punktowi – beczce. Jest to obrót samolotu wokół własnej osi (kadłuba) w locie poziomym o 360 stopni. Praktycznie żaden samolot nie jest w stanie wykonać takiego manewru bez zmian wysokości – zamiast obrotu wychodzi ruch po ciasnej spirali, ale pomińmy to. Mierząc odległość od drzewa z którym TU 154 zderzył się uszkadzając skrzydło (leżące kilkadziesiąt metrów dalej) do szosy wychodzi nam odległość ok 200 metrów. Jeśli TU 254 leciał z prędkością minimalną to najdłuższy czas przelotu tego odcinka będzie trwał ok 3 sekund. Dłużej nie da się, przy każdej większej prędkości czas przelotu skróci sie. Czy jakiś samolot potrafi w tak krótkim czasie obrócić się o 180 stopni? Żaden, tylko pociski manewrujące mogą taki numer zrobić, bo mają bardzo wąskie, dwumetrowe skrzydełka. Prędkość obrotu samolotu zawsze jest zależna od wielkości powierzchni skrzydła i im większe skrzydła tym wolniejszy obrót. Małe, bardzo zwrotne myśliwce potrafią zrobić beczkę w czasie kilkudziesięciu sekund, ale nawet myśliwce nie zrobią tego w czasie rzędu 6 sekund. Czas wykonania beczki przez samolot pasażerski liczymy w minutach, a nie w sekundach. Czasami widać jak samoloty przy lądowaniu wyrównując lot kołyszą się na skrzydłach, statecznie i powoli zmieniając kąt o kilka stopni na sekundę. Nie ma takiej możliwości aby “”pasażer”” obracał się szybciej niż 10 stopni na sekundę a Rosjanie żądają 60. Pasażerski może zrobić tak szybki obrót tylko wtedy jeśli zaczepi skrzydłem o ziemie, tylko ze dalej nie poleci a będzie rozbijał się koziołkując, tymczasem pierwsze ślady rozbicia są dopiero ok 300 metrów dalej.
Drugim szczegółem jest zrobienie obrotu bez zmiany wysokości lotu wg Rosjan oczywiście. Samolot w czasie lotu nie spada dlatego że siła nośna ma dokładnie tę samą wartość co siła przyciągania. Kiedy samolot przekręca się o 90 stopni czyli obydwa skrzydła są prostopadłe do powierzchni ziemi, w takim położeniu siła nośna spada do kilku procent początkowej wartości. W tym położeniu każdy samolot spada jak kamień z prędkością ok 10 m/s. Dochodzą jeszcze inne szczegóły ale ogólnie tyle można liczyć. I to jest powód dla którego zwrotne myśliwce nie robią beczek poniżej 30 metrów., bo przy wykonywaniu drugiej części (beczki) mogłyby zachaczyć skrzydłami o ziemię. Zresztą każdy samolot już przy przechyle ponad 20 stopni zaczyna wyraźnie ślizgać się na skrzydło schodząc niżej a wg wersji rosyjskiej TU 154 nie zniżył się nawet o metr. Co jeszcze ciekawsze te urwane skrzydło mimo utraty kilkumetrowego kawałka w dalszym ciągu miało długość dziesięciu metrów. Patrząc na to realistycznie a nie słuchając bajek rosyjskich TU 154 już przy przechyle ponad 20 stopni powinien zachaczyć skrzydłem o ziemię i rozbić się ok 20 metrów dalej. Przypominam- leciał na wysokości nie większej niż 10 metrów- ślady na drzewach na to wskazują jednoznacznie.
Cała ta bajka o TU 154 obracającym się szybciej niż wiatrak jest jednak najważniejszym i niezbędnym dla Rosjan szczegółem, bo to jedyne wytłumaczenie jako tako uprawdopodabniająca zniszczenie kadłuba i śmierć pasażerów. Ponieważ samolot wylądował normalnie najważniejszym szczegółem do zmiany w czarnych skrzynkach było sfałszowanie tych 3 ostatnich sekund. Ta skrzynka techniczna przywieziona do Polski nie została przywieziona dla odczytu. Gdyby strona polska nie chciała pomóc to byłaby to jedyna nieodnaleziona skrzynka. To dla kogo pracuje towarzysz ‘’akredytowany’’ nie jest zagadką, natomiast interesującym jest zachowanie polskiej prokuratury wojskowej, która przez dwa miesiące nie potrafiła zaprzeczyć żadnym twierdzeniom rosyjskim dotyczącym ostatnich sekund lotu TU 154, a do potwierdzania zawsze była pierwsza.
Chciałbym wypowiedzieć sie jeszcze na temat odliczania wysokości lotu aż do 20 metrów, co wg dziwnych wypowiedzi ma świadczyć o celowym zejściu pilota aż do tak małej wysokości. Otóż drodzy państwo sprawa jest prosta, choć celowo nieomawiana. Kiedy samolot schodząc na mniejszą wysokość straci sterowność i spada jak kamień to obowiązkiem nawigatora nie jest dziki wrzask – Spadamy-lecz podawanie spokojnym, wyraźnym głosem aktualnej wysokości, dzięki czemu pilot nie musi co chwila zerkać na wysokościomierz i może skupić się tylko na jak najszybszym odzyskaniu sterowności. Także to odliczanie może świadczyć jedynie o doskonałym wyszkoleniu załogi TU 154. Widzę ze nie każdy załapał więc powtórzę; samolot schodząc do lądowania podchodzi wg wysokościomierza barycznego pokazującego wysokość nad płytą, natomiast jeśli samolot zaczyna spadać w niekontrolowany sposób to każdego pilota interesuje jedynie rzeczywista odległość od ziemi czyli z wysokościomierza radarowego. Dwukrotnie powtórzona wysokość 100 metrów jest wysokością z barometru i oznacza wysokość nad płytą (nad terenem było ok 120), natomiast trzeci raz podane 100 metrów jest już wysokością z radarowego wysokościomierza bo w tym czasie samolot już spadał. Skoro już jestem przy stenogramie nr1 to proszę zwrócić uwagę na gen. Błasika tłumaczącego komuś sposób działania mechanizacji skrzydeł. To nie jest przypadek lecz ważny element pozoracji. Po kilku dniach, kiedy każdy zapamięta tę informację posłuży to do wprowadzenia cudem odszumionego głosu, oczywiście głosu Prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego. Okaże się że był w kokpicie, gen. Błasik tłumaczył mu czynności wykonywane przez pilotów i oczywiście kazał lądować.
Rozmyślając o hipotezie blokady czy uszkodzenia sterów doszedłem do wniosku że jednak jest to błędny trop. Dlaczego? Bo ten samolot schodził z góry pod kątem i ściął wierzchołki kilku drzewek na wysokości ok. 8 m. Przy zablokowanych sterach musiałby zderzyć się z ziemią kilka metrów dalej ( a teren jeszcze wznosił się), tymczasem przeleciał jeszcze blisko kilometr.
I tak na koniec mała uwaga. Od pierwszych minut po katastrofie Rosjanie bez przerwy krzyczeli że to wypadek a nie zamach i oczywiście wszyscy pasażerowie zginęli. Zadajcie sobie pytanie czy te słowa w ogóle były skierowane do Polaków czy też chodziło o coś innego. Czy tu nie chodziło przypadkiem o NATO. Jeden z generałów był kandydatem na szefa sztabu a na to stanowisko nie wybiera się pętaków z politycznych przetargów, tylko człowieka który już pracował na zbliżonym stanowisku jak też oficjalnie lub nieoficjalnie współpracował ze sztabem głównym. Zakres dostępu do informacji takiego człowieka jest niewiele mniejszy niż zastępcy szefa sztabu. Tylko przechwycenie samego szefa sztabu NATO jest lepszym kąskiem dla wywiadu Rosji niż przechwycenie naszego generała, a pozorowanie naturalnych wypadków w którym w najlepszym razie z ofiar pozostają tylko strzępki ciał to już właściwie tradycyjne rozwiązanie wywiadu dla ukrycia faktu, że te osoby żyją. Skład tego samolotu to marzenie rosyjskiego wywiadu, tyle spraw naraz pozwalało załatwić w Polsce i na świecie, jedynym problemem do załatwienia to wmówienie wszystkim że wszyscy pasażerowie zginęli. Chciałbym aby każdy w końcu zrozumiał i przestał patrzeć na to od strony NKWD i Katynia. Zwłoki to po prostu zwłoki, nieważne kto kim był, natomiast każdy z pasażerów uznany za zmarłego jest wręcz bezcennym źródłem informacji, dlatego właśnie Rosjanie i polscy pomocnicy nie przeszkadzają za bardzo w rozpowszechnianiu tezy że na filmiku 1.24 zachodzi likwidowanie ludzi. Proszę w końcu zrozumieć ten koszmar. Nie zginęło więcej niż kilkanaście osób, reszta dalej żyje w ruskim więzieniu. Jak to zrozumiecie to całe zachowanie Rosjan i polskich pomocników stanie się zrozumiałe. Przypominam że większość identyfikowanych ciał była dosłownie w małych strzępkach, popalonych i rozpoznawana przez rodziny po cechach szczególnych ubrania i rzeczy osobistych.
Została jeszcze krótka analiza pewnego filmu, wielokrotnie omawianego i sprawdzanego całkiem dokładnie przez innych autorów. Dlatego zajmę się tylko jednym szczególikiem, więcej nie trzeba.
POLECANE.

Spis treści:
1. Mariusz Lesław Krogulski „Okupacja w imię sojuszu. Armia Radziecka w Polsce 1944 – 1956” (fragmenty)

2.
Lech Z. Niekrasz „Operacja »Jedwabne«. Mity i fakty” (fragmenty)

3.
Frank L. Britton „Za plecami komunizmu” – Bestseller ’96 (fragmenty)

4.
Leon Degrelle „Płonące dusze” (fragmenty)

5.
Jürgen Graf „Mit holokaustu”

6.
Stanisław Witkowski „Żydzi, przestańcie kłamać”

7.
„Związki homoseksualne: parodia małżeństwa”

8.
Derek Holland „Polityczny Żołnierz” (fragmenty)

9.
Roman Dmowski „Dziedzictwo”

10.
Kevin MacDonald „Fenomen żydowski?”

11.
Iwo Cyprian Pogonowski „Świat po amerykańsku”

12.
Stefan Wysocki „Polska z oddali... prawda z bliska”

13.
Jerzy Kijewski „Społeczeństwo zdegenerowane”

14.
Dariusz Ratajczak „Tematy jeszcze bardziej niebezpieczne” (fragmenty)

15.
Andrzej Leszek Szcześniak „Judeopolonia” (fragmenty)

16.
Patrick J. Buchanan „Śmierć Zachodu”

17.
Arthur Kemp „Marsz Tytanów. Historia Białej Rasy” (fragmenty)