o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą W-WA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą W-WA. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 grudnia 2010

dla ks. Jacka Bałemby


O godz. 20.00 rozpoczęła się Wigilia na Krakowskim Przedmieściu. Nikt z Obrońców tam w Warszawie nie jest sam. A jest ich ponad 40 osób. Atmosfera wśród studentów UŚpK jest radosna, świąteczna, podniosła.
Są dwa Krzyże, jeden duży drewniany, ten montowany co dnia i drugi z figurą Pana Jezusa, z różańcem podarowanym przez jedną z internetowych obrończyń Krzyża, ustawiony przy rozłożonym świątecznym stole w ten sposób, że zajmuje przy nim centralne miejsce i jest głównym „gościem”.
Hortensja podeszła z opłatkiem do policjantów, ale ci odmówili twierdząc, że nie mogą. Jakież to proste….. Nie mogę, nie chcę i kłopot z głowy, nie trzeba się dzielić, po prostu służbowo i tyle…. Dziś jest też na Krakowskim choinka, a na niej szarfa z trzema wymownymi słowami „Wiara, Nadzieja, Miłość”. Jest też ustawiona szopka.
Zaraz po 20.00 było dzielenie się opłatkiem, składanie życzeń, przemawiał Darek Wernicki. Z płyty słuchano kolęd śpiewanych przez dzieci. Tuż przed 21.00 zadzwonił Ojciec Jerzy, który zresztą dziś dzwonił dwa razy z błogosławieństwem, bał się, że nie zdąży, gdyż o 22.00 już odprawia jedną z Pasterek pod samą granicą.
O 21.00 był Apel Jasnogórski z Częstochowy, po Apelu odmówiono jeden dziesiątek różańca świętego – tajemnicę III radosną „Narodzenie Pana Jezusa”. Znów wybrzmiały kolędy – tym razem śpiewane przez samych studentów tego Uniwersytetu Świętości, śpiewali oni „Do szopy hej pasterze” oraz „Mędrcy świata”.
Później znów zadzwonił Ojciec Jerzy udzielając drugi raz błogosławieństwa. Niektórzy z Obrońców twierdzą, że to ich najpiękniejsza Wigilia w życiu, Wigilia pełna atmosfery miłości, przyjaźni, serdeczności, słychać, że jest tam wspaniale, że wszyscy czują się potrzebni, kochani, że stanowią jakąś jedność, rodzinę, że są sobie nawzajem potrzebni i że razem mogą dużo więcej. Cieszę się za nich. Są dziś tacy szczęśliwi …. Pamiętają o każdym, słyszałam, jak składali życzenia przechodniom, odkrzykiwali serdeczne słowa do obcych przechodzących ludzi. Mi też je złożyli …. Po prostu jest to święta noc oczekiwania na Cud Narodzenia, pełna u nich cudów i świętości oraz miłości do bliźniego. Nikt z Nich nie czuje dziś odrzucenia, samotności …. Wszyscy są radośni, serdeczni, mili. I niech tak będzie u Nich zawsze.

++++++++++++++++++
ANEKS.

Z księdzem Stanisławem Małkowskim rozmawiają Tomasz Sommer i Rafał Pazio.
Rozmawiamy z Księdzem także w kontekście Bożego Narodzenia. Czy Ksiądz rozpatruje obecną sytuację polityczną w Polsce w odniesieniu do wydarzeń związanych z historią Zbawienia?
Ksiądz Jerzy Popiełuszko mawiał, że dramat ewangeliczny trwa, tylko zmieniają się twarze i nazwiska. W roli Heroda widziałbym prezydenta Bronisława Komorowskiego. Wiązałbym to ze współczesną rzezią niewiniątek. Dziś taką rzezią jest in vitro czy zamach smoleński.
Trudno określać niewiniątkami tych, którzy zginęli w Smoleńsku.
W tym wypadku były to niewiniątka.
Bardzo mocne słowa związane ze Smoleńskiem. W kilku wypowiedziach Ksiądz mówi o zamachu, o drugim Katyniu. Skąd u Księdza taka pewność i przekonanie?
Jestem przekonany, że był to zamach przygotowywany przez kilka miesięcy, zaplanowany i precyzyjnie przeprowadzony przy współudziale trzech czynników: wewnętrznego i zewnętrznych – wschodniego i zachodniego. Zamach, z którego korzyści wyprowadzono w sposób błyskawiczny, w taki, który wskazuje, że działanie Platformy Obywatelskiej było zaplanowane, przygotowane i przewidywane.
A jaki argument Księdza ostatecznie przekonuje?
Bardzo wiele faktów świadczy o matactwie obu czynników – rosyjskiego i polskiego – oraz o braku zainteresowania ważnych czynników zachodnich. Jeżeli zastosujemy taką prostą łacińską zasadę, że „ten uczynił, komu przyniosło korzyść”, w oczywisty sposób zniszczenie tych ludzi przynosi korzyść sojuszowi rosyjsko-niemieckiemu oraz międzynarodowej masonerii, która dąży do zniszczenia Polski katolickiej. Ci, którzy zginęli, w jakiejś mierze byli rzecznikami Polski suwerennej. Ich pragnienie, aby zaznaczyć swoją obecność w Katyniu i upomnieć się o pamięć i prawdę, nadaje szczególną rangę ich ofierze.
Według Księdza, znajdujemy się w dramatycznej sytuacji. Przed 1989 rokiem mieliśmy przyjaciół na Zachodzie, przeciw ZSRS. Dziś zostaliśmy sami.
Motywacje tych przyjaciół były różne. Wydaje mi się, że ci wszyscy przywódcy zachodni, łącznie z czołówką europejskiej masonerii, traktowali Polskę albo życzliwie i przyjaźnie, albo instrumentalnie po to, żeby dokonać transformacji systemu komunistycznego. Chodziło o rozkład Związku Sowieckiego. W tej chwili Polska nie jest im do niczego potrzebna. Wręcz przeciwnie – jest przeszkodą na drodze do budowania systemu globalistycznego, superpaństwa światowego i systemu socjalistycznej Unii Europejskiej.
Ksiądz przewodniczył modlitwom pod krzyżem stojącym przy Pałacu Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Pojawiło się takie zdanie, że gdyby żył ks. Jerzy Popiełuszko, też by tam stał z ludźmi.
Chyba ksiądz Tadeusz Zaleski coś takiego napisał.
Czy to oznacza, że dobry patriota to martwy patriota?
W dalszym ciągu zbiera się tam grupa kilkudziesięciu osób. Modlitwy prowadzi ks. Jacek Bałemba, salezjanin, który przyjeżdża z Łomianek. Zwykle też koncelebruję Mszę świętą w katedrze, odprawianą 10. dnia każdego miesiąca.
A dlaczego Ksiądz w ogóle włączył się w ten ruch, który oceniany jest dwuznacznie?
Dla mnie ta sprawa jest jednoznaczna. Sprawa obrony krzyża w miejscu publicznym, w tym właśnie miejscu, postawionego po to, żeby uczcić pamięć tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. A przecież krzyż to znak wiary w zwycięstwo dobra nad złem mocą ofiary Chrystusa. Krzyż to znak obrony Polski. Ksiądz Jerzy Popiełuszko trzymał krzyż w ręku na zakończenie każdej Mszy świętej za Ojczyznę. Widział w krzyżu znak ocalenia Polski. Robił tak również ks. Ignacy Skorupka. Z krzyżem w ręku szedł przeciwko bolszewikom i zginął. Tu znów mamy znak obrony obecności i królowania Chrystusa w życiu społecznym. Krzyż w miejscach publicznych jest znakiem obecności Chrystusa w życiu społecznym. Mnie bardzo zależy na tym, żeby przez intronizację Jezusa na króla Polski potwierdzić obecność Chrystusa w życiu społecznym w naszej Ojczyźnie. Dlatego tak ważny jest krzyż w miejscu publicznym, upamiętniający zamach na przedstawicieli polskiej elity patriotycznej. Siły polityczne, które mogłyby bronić Polski, są niewystarczające, żeby obalić władzę Platformy, która dąży do systemu totalitarnego w naszej Ojczyźnie. Opozycja polityczna jest zbyt słaba, żeby można było w niej pokładać całą nadzieje. Dlatego trzeba się odwołać do władzy najwyższej, a jest nią Chrystus Król.
Kto ma dokonać intronizacji?
Zgodnie z informacją przekazaną Rozalii, Celakównie intronizacji ma dokonać władza kościelna i państwowa. Jedna i druga tego nie chce. Poza tym w przypadku Platformy byłby to znak obłudy.
Więc kto? PiS? Przecież to Lech Kaczyński podpisał traktat lizboński, a Jarosław Kaczyński głosował „za”. To był akt przeciw suwerenności.
Lech Kaczyński podpisał, ale sądząc po następujących wydarzeniach, w ocenie przeciwników Polski jego ustępstwa były niewystarczające.
Gdyby nie podpisał traktatu, można by powiedzieć, że bronił Polski.
Václav Klaus też podpisał, chociaż w trochę lepszym stylu.
Czyli cała ta klasa polityczna podobnie postępuje.
Tak, ale trzeba rozróżnić ludzi o postawie agenturalnej, antypaństwowej, antynarodowej i ludzi, którzy pewnej słabości w ważnych kwestiach ulegli, ale troski o dobro Polski, narodu i państwa odmówić im nie można. Gotowi są w pewnej mierze Polski bronić. Zdaję sobie sprawę, że wielu polityków opozycyjnych formacji budzi kontrowersje. Często ufamy ludziom, którym ufać nie należało. Często otaczamy się ludźmi, wobec których nie mamy rozeznania. Każdemu może się zdarzyć, że się poparzy. Dziś nie ma innej alternatywy jak PiS i PO. Dlatego zerkam na PiS. Są pewni ludzie, z którymi wiążę nadzieję co do ich postawy.
A jak Ksiądz podchodzi do postawy hierarchów Kościoła wobec takich wypowiedzi? Podnoszona była kwestia, że Ksiądz nie powinien formułować wypowiedzi politycznych.
Postawy polskich biskupów są zróżnicowane. Są biskupi, którzy chcą bronić krzyża, także tego krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Są biskupi, którzy z przyczyn politycznych, gdyż są politycznie związani z władzami, nie chcą zaogniać stosunków z państwem takim, jakie jest, rządzonym przez Platformę. Przy czym Platforma może dać Kościołowi pewne doraźne korzyści w zamian za spokój w sprawach zasadniczych.
Jakie korzyści?
Nawet towarzyskie. Są biskupi, którzy lubią kontakty przyjacielskie i towarzyskie z przedstawicielami władzy. A przy tym przedstawiciele władzy w sensie materialnym czy politycznym mogą Kościołowi okazać swoją przychylność. Ale do czasu. Kiedy zniszczą opozycję, władza weźmie się za Kościół.
Ksiądz ma od początku lat 80 XX. wieku problemy z hierarchią…
Nawet bardziej dotkliwe teraz niż wtedy. Miałem większe możliwości głoszenia kazań, homilii, rekolekcji w latach 80. niż teraz.
Z czego to wynika?
Z tego, że byli wtedy księża, którzy nie akceptowali systemu komunistycznego, którzy wspierali takiego pionka jak ja, zapraszali mnie, umożliwiali głoszenie kazań czy rekolekcji. Mówili „ksiądz ryzykuje, ja ryzykuję, ale tak trzeba”. Tu chodziło o Polskę i prawdę. Tych księży nie było wielu, ale byli – i to znaczący. Miałem w nich oparcie, tak jak ksiądz Jerzy Popiełuszko miał oparcie w prałacie Teofilu Boguckim. Po 1989 roku było jednak coraz gorzej. Ze strony Kościoła pojawiła się zgoda na demokrację. Pojawił się także szantaż, że Kościół nie powinien się mieszać do polityki. Wielu duchownych ten szantaż potraktowało poważnie. Pozostawiono ludziom dowolność wyboru takich czy innych władz, a gdy ludzie źle wybrali, wzruszano ramionami. Kościół uznał, że z wybranymi przez Polaków politykami trzeba się jakoś układać. Uznano, że na walce Kościół straci. Kiedyś komunę traktowano jako pewną całość, którą trzeba pokonać. Gdy przyszła tzw. demokracja, wtedy wielu duchownych uznało, że nowy ustrój ma swoje reguły, którym trzeba się podporządkować.
Ale Księdza poglądy również powinny pasować do tego modelu demokracji.
Tu mamy pewną niekonsekwencję. Moje poglądy są uważane za antydemokratyczne. Niektórzy przedstawiciele Kościoła ulegają demokratycznemu dogmatowi, który jest dyktaturą relatywizmu. A Kościół potępia dyktaturę relatywizmu. Nie dostrzega się, że ludzie wybierają w demokratycznym głosowaniu rzeczników kłamstwa. Motywy decyzji demokratycznych bywają żenujące.
Ostatnio biskup Sławomir Żarski powiedział, że III RP została zbudowana na antywartościach, i musiał pożegnać się z funkcją ordynariusza polowego.
Można było powiedzieć o III Rzeczpospolitej jeszcze mocniej.
Ale jak się okazuje, nawet taka zdawkowa wypowiedź zaszkodziła biskupowi.
Właśnie.
A jak Ksiądz zareagował na obecność Wojciecha Jaruzelskiego u prezydenta Bronisława Komorowskiego?
Jeden wart drugiego. Komorowski to nowy Jaruzelski.
Ale Komorowski był opozycjonistą.
Może kiedyś był. Dobry człowiek może się zepsuć, a zły człowiek może się nawrócić. Trzeba się przyjrzeć tej przeszłości. Wielu ją miało. Zdarza się, że ktoś miał chlubną przeszłość, a dziś zachowuje się w sposób niechlubny. Bywa też odwrotnie. Bronisław Komorowski popiera in vitro, popiera aborcję w pewnych przypadkach, popiera WSI, które należy określić, jako organizację przestępczą. Chcę podkreślić także jego udział w zamachu smoleńskim.
W jaki sposób?
Szczucie, głoszenie pogardy i nienawiści wobec ludzi, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Były takie powiedzenia, które mogły zostać uznane za zapowiedź tego działania. Przygotowanie przemówienia, które miało być wygłoszone po katastrofie, przed katastrofą.
Teraz trudno to sprawdzić.
Ale chciałem jeszcze zwrócić uwagę na tę skwapliwość. Natychmiastowe skorzystanie z okazji do zajmowania stanowisk tych, którzy zginęli, rozpoczynając od samego siebie. To musiało być przygotowane, to nie było spontaniczne.
Gdyby szybko nie przejmował stanowisk, pojawiłyby się inne głosy krytyczne.
Nie jest to człowiek bystry i błyskotliwy. A w tym przypadku okazał się bardzo prędki.
Jakoś został prezydentem.
Ma umiejętność zagarniania władzy, którą wykorzystuje wiadomo w jaki sposób. Pierwszą decyzją było usunięcie krzyża.
Z drugiej strony jest człowiekiem o poglądach tradycyjnych. Z całą rodziną pojawia się na niedzielnych Mszach świętych.
To nie ma dla mnie żadnego znaczenia. W czasach, kiedy Pan Jezus chodził po ziemi, najpobożniejszymi ludźmi byli faryzeusze i uczeni w piśmie. I co z tej ich pobożności wyniknęło? Zabili pana Jezusa.
Pojawiła się informacja, że Księdza dotyczy zakaz głoszenia kazań jeszcze z okresu stanu wojennego.
Nigdy takiego zakazu nie było. Zakaz dotyczył księży rektorów i proboszczów, żeby po zamachu na ks. Jerzego Popiełuszkę nie umożliwiali mi głoszenia słowa w kościołach i kaplicach. Ja takiego dokumentu nie otrzymałem.
Dziś przedstawiciele hierarchów tłumaczą, że Ksiądz wypowiada się tak, jakby stan wojenny trwał.
Uważam, że stan wojenny trwa, tylko w innej formie. Jednocześnie uważam, że nie przekonam hierarchów.
Czy nie jest tak, że Ksiądz, jak to się mówi współcześnie, stanowi wizerunkowy problem Kościoła w Polsce?
Wytworzyła się taka atmosfera, że nikt mnie nie chciał i groziło mi bezrobocie. Pojawiło się przekonanie, że mam zakaz, co nie ma poparcia w dokumentach ani w konkretnych decyzjach.
Czy Ksiądz nie czuje się osamotniony w swojej walce?
Mamy wyraźną polityczną poprawność w Kościele. A dla polityki Platformy Obywatelskiej tacy księża jak ja są przeszkodą. Moje nadzieje zwracają się ku Panu Jezusowi. Obecni politycy opozycji, na przykład politycy PiS, mogą być tylko narzędziem, żeby zrealizować intronizację Chrystusa na króla Polski. Chyba że dojdzie do całkowitej zmiany w polskiej polityce. Ale takie przewidywanie nie do mnie należy i przekracza moje możliwości.
Czy jakieś święta Bożego Narodzenia szczególnie Ksiądz zapamiętał?
Dla mnie wszystkie są podobne. Uczestniczę w liturgii, sakramencie spowiedzi, raduję się z nawróceń. Są tacy, którzy chcą z pasterzami i królami złożyć hołd Chrystusowi, ale są też tacy, którzy naśladują Heroda.
Powiedział Ksiądz, że w Polsce, w przestrzeni duchowej, toczy się bój z szatanem. Czy dojdzie do jakiegoś przełomu?
Mam taką nadzieję. Znaki czasu odbieram jako światło nadziei. Czas przyspiesza i znaków jest coraz więcej. Jeśli zostaną właściwie zrozumiane, jeśli ludzkie sumienia się obudzą, to sprawy Polski nabiorą właściwego sensu i pójdą w dobrą stronę.
Dziękujemy za rozmowę.

piątek, 17 września 2010

rprl, 1939 - 2010

Relacja Stanisława Krajskiego z dnia 16 września z godzin 20.50-22.00


Wrzesień 16, 2010 Autor: wobroniekrzyza



Gdy doszliśmy do miejsca wydarzeń. Tłum modlących (jak niektórzy szacują1500-2000 osób; ja osobiście nie potrafię już ocenić liczebności tak dużego zgromadzenia) otaczali zwartym kordonem złożonym z dwóch-trzech szeregów przeciwnicy. Tak na szybko oceniłbym (jutro za kilka dni przyjdzie czas na analizy i oceny), ze większość to byli prowokatorzy i zorganizowane bojówki oraz policjanci w cywilu. Przedstawiciele tej grupy wchodzili też pomiędzy modlących się. Ci przeciwnicy wyli, krzyczeli, obrzucali wulgarnymi słowami kobiety, które były z brzegu, prowokowali mdlących na wszelkie inne sposoby, skandowali „Bronek, Bronek” i „Do kościoła”. W Wielu wypadkach mieli twarze degeneratów, bili podpici, pijani lub pod wpływem narkotyków. Przez zwarty tłum modlących wciąż przebijali się brutalnie „przechodnie” odzywając się ordynarnie do tych, których odpychali, często starszych kobiet.

Zachowanie kamerzystów i dziennikarzy było przerażające. Przebujali się bezceremonialnie przez tłum popychając i odpychając starsze kobiety. Podczas Apelu Jasnogórskiego napierali an ołtarzyk, próbowali się gwałtownie przemieszczać, wrzeszczeli. Ktoś z otoczenia kapłanów kilkakrotnie prosił ich przez megafon o uszanowanie modlitwy o zamilknięcie i znieruchomienie. Oni skakali i falowali. To było widać z daleka. Zachowywali się jak nieokrzesanie, brutalnie, beż żadnego względu na modlitwę i ludzi, jak barbarzyńcy. O ludzkie zachowanie prosił ich też przez mikrofon Jarosław Kaczyński. Gdy dojechałem do domu i włączyłem TVPInfo jego dziennikarz mówił z Krakowskiego Przedmieścia, że obrońcy Krzyża brutalnie szarpali dziennikarzy i zachowywali się „nie jak chrześcijanie”. Jako naoczny świadek tych wydarzeń mogę z ręką na sercu stwierdzić, że to kłamstwo, że było odwrotnie. Ludzie z bojówek tak hałasowali i wyli, że nie było słychać przemówień i słów modlitwy. Tylko pieśni ich zagłuszały. Było kilka groźniejszych prowokacji w kilku miejscach. Teraz opiszę jedną. W tłum modlących zaczął wsuwać się powoli i nawet w miarę delikatnie olbrzymi mężczyzna, bardzo wysoki, gruby, o dużej masie (gdzieś grubo ponad 100 kg) i szeroki w ramionach. Całą twarz miał zlaną potem (było bardzo zimno) i widać było, że jest ostro podpity. Gdy doszedł prawie do ołtarzyka zaczął najpierw wykrzykiwać na cały głos „Precz z PiS”. Robił to głośno, ale jakoś bez przekonania i mechanicznie. Potem zaczął się miotać i, prawdopodobnie (nie słyszałem już pojedynczych słów) obrzucać najbliżej stojące go osoby przekleństwami. Popychał starsze kobiety. Zaczęli do niego zbliżać z różnych stron mężczyźni. Myślę, że część z nich to byli ochotnicy, a część to policjanci w cywilu. Próbowali go uspokoić. Ale on zaczął młócić pięściami. Wyglądało to bardzo groźnie. Nikomu jednak chyba nic się nie stało, bo nie mógł w tak zwartym tłumie zrobić większego zamachu. Mci ,mężczyźni złapali go ze wszystkich stron i już jako zwarta grupa zaczęli się miotać się pomiędzy ludźmi przemieszczając się z dużą prędkością przez tłum, roztrącając gwałtownie ludzi. W ten sposób ci mężczyźni wypchnęli go z tłumu i, jak wszystko, w tym logika, na to wskazuje, oddali w ręce policji. Za pięć minut był z powrotem i znowu powoli zaczął przemieszczać się przez tłum w kierunku ołtarzyka.

Gdy teren opuścił Jarosław Kaczyński wszystko się nagle uspokoiło. Ludzie zaczęli się też powoli rozchodzić i zrobiła się przyjemna atmosfera. Śpiewano pieśni religijne i pieśni Jana Pietrzaka (np. „Aby Polska była Polską”). Ludzie wypełniali jezdnię. Szliśmy jezdnią w kierunku Uniwersytetu mijając zwarte kordony Straży Miejskiej (sami olbrzymi mężczyźni w wieku 45-55 lat), które chroniły Pałac (przed modlącymi się?) i duże grupy policji.



Było bardzo dużo krzyży, flag narodowych, transparentów. Ludzie trzymali w rękach zapalone znicze. Podczas wielu pieśni podnosili palce w geście Victorii. Pamiętam tak było w 1980 r. 1981 r., a potem w stanie wojennym. Pod koniec wszyscy jakoś zrobili się radośni. Było to poczucie, że tu jest Polska”.



Napisane w Relacje świadków
Komentarzy: 5 »