ZAMIAST WSTĘPU.
Dystans do tragedii już jest, za akcję ratowniczą zostali wyróżnieni dzielni strażacy i pozostałe służby, których specjalnie się nie czepiam, ale wiadomo czemu ma służyć nagradzanie sprawnych służb wypełniających rutynowe obowiązki –
mitowi o „sprawnym państwie”. Koledzy maszyniści wzruszająco trąbią przy miejscu wypadku, a TVN relacjonuje dźwięki „Ciszy”.
W dniu katastrofy pisałem jaki będzie wyrok w sprawie tragedii i w ogóle się nie pomyliłem, winny najniższego szczebla się znalazł drugiego dnia i dzięki Bogu nie trzeba z niego robić ani pijaka, ani wariata, bo sam zwariował. W związku z powyższym standardem rozstrzygania i wypalania gorącym żelazem wszelkiej patologii nadal obowiązują rządowe diagnozy sytuacji. Takich inwestycji na kolej jakie mamy w ostatniej pięciolatce nie było nigdy przedtem, prześcignęliśmy, przegoniliśmy, zrobiliśmy kółko wokół średniej europejskiej i ścigamy czołówkę. Jak dopasować tę informację do wykorzystanych 2% z kwoty 4 miliardów euro, przyznanych z dotacji UE i przesunięcia środków na drogi? Prace trwają. Póki prace trwają osiągnęliśmy punktualność Deutsche Bahn i to proszę spojrzeć w jakich okolicznościach sprzętowych.
Nasze najpopularniejsze TGV, lokomotywa EP09,
tym się wozi ludzi, czymś podobnym w latach 80-tych woziło się węgiel:
Natomiast tutaj, podobny „szynowóz” DB, wypełniający parametry techniczne EP09:
Dogoniliśmy punktualność Deutsche Bahn na sprzęcie klasy lata 90-te, ale to jeszcze nie koniec sukcesów, ponieważ dogoniliśmy DB przy zawrotnej średniej prędkości 30 km/h, tymczasem średnia europejska, to ślimacze 120 km/h. Lokomotywa, która zderzyła się w Szczekocinach z inną drezyną, była zmodernizowana niczym radziecki samolot, maszynista miał pełen komfort pracy:
Zazdroszczą polskiemu maszyniście niemieccy koledzy, którzy są zmuszani do
pracy w standardzie pozbawionym modernizacji:
Poprawiliśmy i zostawiliśmy w tyle infrastrukturę kolejową w najwyższej klasie europejskiej. Stanowisko pracy polskiego dyspozytora jest tak skonstruowane, że zapobiega przemęczeniu dzięki pełnej ergonomii i automatyzacji mechanicznej:
Niemieccy dyspozytorzy muszą się zmagać ze szkodliwymi warunkami, emisją promieniowania z komputerowych ekranów, skośnym ułożeniem klawiatury i nadmiarem światła słonecznego, które razi niemiłosiernie i zakłóca graficzny obraz trakcji:
Z dostępnych już ustaleń prokuratury wynika, że na zmodernizowanej trasie, zmodernizowana lokomotywa szła jak ta lala, ale zawinił „czynnik ludzki”. Do ustaleń prokuratora doszła drogą eliminacji. Jak ustalono na przebieg tragedii nie miał wpływu uszkodzony semafor z jednej strony trakcji i uszkodzona zwrotnica z drugiej strony. Nie miała wpływu jedna czynna trakcja i kilkadziesiąt awarii zgłoszonych na tym odcinku w ostatnich miesiącach. Zupełnie bez znaczenia prokuraturze wydał się fakt, że oba składy jechały w trybie awaryjnym i że już po wypadku pół kolejarskiej Polski zaczęło się zastanawiać, czy według idealnego rozkładu jazdy pociągów, który udało się napisać, „Gubałówka” będzie, czy nie będzie feralnego dnia śmigać. Dyspozytor, który zwariował, powinien wziąć pod uwagę, że pociągi na tej trasie jeżdżą wahadłowo, że dwa tygodnie temu rozkład był inny, a dziś jest inny, że semafor u koleżanki padł jak skarpeta, że zwrotnica na jego posterunku nie zaskoczyła na pstryczek-elektryczek, ponieważ takie są procedury. Na kilka minut przed katastrofą dyspozytor powinien wybiec co tchu ze stanowiska, po schodach uważać, żeby nie złamać nogi, przed torami starać się wyrównać oddech, żeby nie dostać zawału, ani nie zemdleć. Następnie spokojnie i ręcznie przestawić zwrotnicę, w duchu prosząc Boga Wszechmogącego, żeby ta ostania deska ratunku się nie złamała. Niestety kolejny raz się okazało, że europejskie zabezpieczenia, unijne modernizacje, niemiecka punktualność i żadna inna modernizacja, nie gwarantuje bezpieczeństwa, ponieważ brak wyobraźni człowieka niweluje wszelkie wysiłki i nakłady europejskiego państwa na piątkę – no może z minusem.
*********************************************************
Nie ma w Polszy symetrii pomiędzy prawicą a lewizną !
1. W Polsce tylko lewica ma na sumieniu: terror, prześladowania, więzienia, obozy koncentracyjne, mordy sądowe i strzelanie w tył głowy. Prawicowy ekstremizm w Polsce nigdy nie osiągnął stanu, w którym można by czynić jakieś sensowne porównania.
2. W dniu 11 listopada prawicowych demonstrantów (kimkolwiek by nie byli) łączyła jakaś idea pozytywna, a lewicowych – idea negatywna (zablokować, przeszkodzić, nie dać).
3. Ekstrema lewicowa wspierana jest przez wiodące media i przez państwo (dotacje do klubu Krytyki Politycznej); "ekstrema prawicowa" zwana „kibolami” to inicjatywa oddolna (
nota bene: mająca cały szereg pozytywnych cech, które w innych warunkach można by skanalizować na przedsięwzięciach pozytywnych)
4. We wszystkich większych i mniejszych państwach Europy prowadzona jest jakaś polityka historyczna, polityka pamięci i dumy narodowej. Wiadomo jak uroczyście i w pełnej zgodzie obchodzone są święta narodowe w USA, Wielkiej Brytanii, Francji, jak dba się o dumę narodową w Niemczech, a nawet w Luksemburgu.
Jest POpolsza chyba największym rozwiniętym krajem, w którym narzucana jest mentalność internacjonalistyczna.
Nie wiem czy Palikot realizuje cudzy plan, czy swój własny, czy marzy mu się zniszczenie Polski, czy tylko cieszy go pajacowanie i robienie z ludzi idiotów.
Apeluję do polityków prawicy, żeby nie tańczyli, tak jak im Palikot zagra,a do blogerów apeluję o nieuleganie stereotypom pozornych symetrii.
ŹRÓDŁO
APPENDIX.
-
lewiznowa lista PŁAC