WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
niedziela, 29 czerwca 2008
* 30.VI.43 W-WA * ARESZTOWANIE "GROTA"
ZDRAJCY - RENEGACI
EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI LUDWIK KALKSTEIN BLANKA KACZOROWSKA
Poniżej mam (dys)honor zaprezentować sylwetki trzech postaci, które odegrały kluczową rolę w aresztowaniu gen. "Grota". Wszyscy troje - "Hanka", "Sroka", "Gens" - służyli w wywiadzie Armii Krajowej. Kiedy zdradzili, ciosy wymierzone przez Gestapo ugodziły dotkliwie właśnie w tą część struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Cała trójka mogła sobie z dumą (?) zapisać na koncie około 200 aresztowanych żołnierzy AK. Wszyscy troje tworzyli szczęśliwą rodzinę: Świerczewski był mężem siostry Kalksteina, zaś sam Kalkstein ożenił się z Kaczorowską. Z całej trójki zasłużona nagroda spotkała tylko "Gensa": był to powróz u powały jakiejś ponurej piwnicy. Pozostali umknęli z rąk podziemnej Temidzie. Śmieszne wyroki jakie zasądził "ludowy" wymiar sprawiedliwości to oczywista kpina. Ta sama dwójka wykwalifikowanych i doświadczonych wywiadowców oraz zdrajców, kontynuując dobrą passę z okresu okupacji, była także na żołdzie Urzędu Bezpieczeństwa. Oto oni...
EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI /"Gens"/
Wikipedia, jak na ironię, podaje: Eugeniusz - imię męskie pochodzenia greckiego. Oznacza "zacny" lub "szlachetnie urodzony". Nie jest znana data urodzin, ale można domniemywać, że przyszedł na świat w ostatnich latach XIX wieku. Jako jedyny z trójki zdrajców znał Stefana Roweckiego osobiście. Los zetknął obydwu mężczyzn w roku 1920: Rowecki był dowódcą Oddziału II. (wywiad) 4. armii, zaś Świerczewski pełnił funkcję oficera kulturalno-oświatowego i dowodził pociągiem propagandowym. Na wniosek mjr. Roweckiego Eugeniusz Świerczewski został mianowany porucznikiem. Po zakończeniu działań zbrojnych Świerczewski odszedł do cywila i zamieszkał w Warszawie. Pracował jako dziennikarz oraz krytyk teatralny zrzeszony w Towarzystwie Krzewienia Kultury Teatralnej. Na początku konspiracji wstąpił do ZWZ-AK, gdzie pod pseudonimem "Gens" w stopniu - prawdopodobnie - majora pracował w wywiadzie. Był żonaty z siostrą Ludwika Kalksteina. Gdy została ona aresztowana przez Gestapo, za namową szwagra zgodził się pracować dla Niemców, jako agent nr "100". W zamian uzyskał zapewnienie o wcześniejszym zwolnieniu żony. Oprócz rozpracowywania Oddziału II. KG AK oraz łączności, Świerczewski odegrał kluczową rolę w aresztowaniu generała "Grota". W dn. 30.VI.1943 zauważył go przypadkiem na ulicy a następnie śledził. Gdy ten wszedł do kamienicy przy ul. Spiskiej 14, zdrajca zawiadomił swych mocodawców. 20. czerwca 1944 r. zdradziecki "Gens" spotkał swoje przeznaczenie w osobach żołnierzy z Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II. Komendy Głównej AK. Zespołem likwidacyjnym dowodził zastępca kierownika Wydziału - Stefan Ryś ps. "Józef". Po krótkim przesłuchaniu oraz przyznaniu się kolaboranta do winy, został wykonany wyrok: karząca ręka Polskiego Państwa Podziemnego powiesiła Eugeniusza Świerczewskiego. Wydarzenie to miało miejsce w Warszawie, w piwnicy budynku przy ul. Krochmalnej 74...
Do góry
LUDWIK KALKSTEIN /"Hanka"/
Jak podaje Wikipedia: Ludwik - imię męskie pochodzenia germańskiego, wersja rozwojowa frankońskiego imienia Chlodwig. Wywodzi się ze słowa oznaczającego "głośny", "sławny". Coś jest na rzeczy... Historia tego człowieka to opowiadanie o losie wiecznego sprzedawczyka, nie tyle zmuszanego do kolaboracji ile chętnie podejmującego się jej z własnej inicjatywy. Wiecznego kłamcy i krętacza. Robaka ciągle żyjącego w ukryciu i bez przerwy zmieniającego nazwiska w obawie przed tymi, których zdradził. Świadomego i entuzjastycznego współpracownika Gestapo a potem Urzędu Bezpieczeństwa (o czym świadczą dokumenty będące w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej). Urodził 13.III.1920 r. w Warszawie; pochodził ze spolszczonej rodziny pruskiej. Porucznik WP. Od stycznia 1940 r. "oficer" Armii Krajowej (ps. "Hanka") w stopniu porucznika, pracował w sieci wywiadu ofensywnego "Stragan" (dowodził komórką "H"). Na początku kwietnia 1942 r. został aresztowany przez Gestapo; w toku śledztwa załamał się i zgodził na współpracę. Na wolność wyszedł w listopadzie, ale już jako agent nr "97" i rozpoczął metodyczną współpracę z Niemcami. Dzięki pracy Kalksteina, jego żony i Świerczewskiego (Świerczewski był szwagrem Kalksteina - żona "Gensa" była siostrą "Hanki") w katowniach Gestapo znalazło się około 200 żołnierzy AK (głównie pracowników wywiadu) nad którymi funkcjonariusze Geheimstaatspolizei roztoczyli swoją "troskliwą opiekę". Jak na ironię Kalkstein był kawalerem Krzyża Walecznych (od 11.XI.1941). 14.XI.1942 zdrajca wziął ślub z drugą zdrajczynią: Blanką Kaczorowską w m. Radość. Oboje współpracowali z SS-Untersturmfuhrerem Erichem Mertenem przy sprawie gen. "Grota", a więc aresztowanie i śmierć dowódcy AK z (nie)czystym sumieniem mogą sobie zapisać na swoje konto. Zdrada Kalksteina została odkryta przez kontrwywiad AK kilka miesięcy po aresztowaniu "Grota"; Wojskowy Sąd Specjalny nie mógł jednak wyegzekwować oczywistego w tej sytuacji wyroku (zasądzonego w dn. 25.III.1944), ponieważ Ludwik Kalkstein został przez Niemców ukryty i otoczony ochroną. Na ulicach Warszawy można go było zobaczyć już wkrótce, bowiem w czasie pamiętnych 63 dni Powstania, stanął do walki. Cóż, że pod nazwiskiem Konrad Stark, w mundurze Waffen-SS i nie po tej stronie barykady... Po upadku powstania pracował jeszcze w kilku placówkach Gestapo (Grójec, Skierniewice, Sochaczew). Rozwiódł się również ze swoją żoną. Po wojnie Kalkstein krótko przebywał w Łodzi, Krakowie, Koszalinie, Przyborowie, Chorzowie aż w końcu zamieszkał w Szczecinie, gdzie pracował w radiu oraz pisał książki marynistyczne i dla dzieci, jako Wojciech Świerkiewicz (wcześniej używał też nazwisk Świer i Święcki). 18.VI.1949 został zatrzymany przez żołnierzy WOP w Berzeczu w czasie próby nielegalnego przekraczania granicy. Osadzony w więzieniu został zwerbowany przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Otrzymał pseudonim "Granica" i gorliwie współpracował z UB przez rok. Potem wyjechał w nieznanym kierunku i w 1950 r. UB skreśliło go ze swojej sieci agenturalnej. Irena Rowecka-Mielczarska (córka legendarnego generała) twierdzi, że w tym mniej więcej okresie mury pomorskiej rozgłośni stały się świadkami momentu ponurej satysfakcji. Podobno, jeden z byłych żołnierzy generała "Grota" wypłacił Kalksteinowi należność za jego judaszowy czyn, straszliwie masakrując mu twarz. W 1953 r. UB upomniało się o obywatela "Świerkiewicza" i aresztowało go. W 1954 r. Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął przewód w sprawie współpracy Kalksteina z Gestapo. Sądzony z tego samego artykułu co gen. A. E. Nil-Fieldorf mógł spodziewać się tylko kary śmierci. Tymczasem wyrok brzmiał: dożywocie. Jednak dwa lata później sąd skrócił wykonywanie kary do 12 lat, bo to by w 1965 r. warunkowo wypuścić Ludwika Kalksteina na wolność. W czasie odbywania kary kilkakrotnie uczestniczył jako świadek oskarżenia w procesach przeciwko żołnierzom AK. Oprócz tego współwięźniowie wspominają go jako gorliwego kapusia. Uczynny Ludwik złożył w 1965 r. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych ofertę współpracy na dowolnym, zależnym od potrzeb MSW kierunku (nieważne w jaki sposób, byle zdradzać i być kapusiem pełną gębą...). Równocześnie prosił o wydanie mu dowodu osobistego na inne nazwisko. Jak wynika z oświadczeń pracowników filmu oraz środowisk AK prowadzących śledztwo w sprawie Kalksteina, w latach 60-tych napisał on scenariusz filmowy. Film został nakręcony w formie serialu i zyskał sobie popularność pod tytułem... "Czarne chmury"! Podobno Ryszard Pietruski oraz Antoni Wójtowicz figurują jako twórcy scenariusza dlatego, że w przeciwnym razie nikt nie zgodziłby się na produkcję serialu, którego pomysłodawcą jest ex-agent Gestapo, współsprawca aresztowani generała "Grota". Ludwik Edward Kalkstein-Stoliński zamieszkał następnie w Zielonej Górze, potem pod Warszawą a w końcu w Mysiadle k/Piaseczna (od 1975 r.). Po ponownym ożenku, po raz kolejny zmienił nazwisko: od 1979/80 r. przedstawiał się jako Ludwik Stoliński-Ciesielski. Zajmował się w tym czasie m.in. hodowlą trzody i drobiu. W 1982 r. Ludwik Kalkstein wyjechał do Francji i tu ślad za nim urywa się...
Do góry
BLANKA KACZOROWSKA /"Sroka"/
Jak podaje Wikipedia: Blanka - imię żeńskie wywodzące się od hiszpańskiej wersji francuskiego imienia Blanche lub z germańskiego blankus, blanchus "biała". W niektórych językach występuje również w formie Bianka. Urodziła się 13.X.1922 w Brześciu nad Bugiem. W podziemiu pracowała w wywiadzie w Siedlcach, ale zagrożona dekonspiracją wyjechała do Warszawy. Tym samym rozkazem, co Kalksteinowi, przyznano Kaczorowskiej Krzyż Walecznych (11.XI.1941). Na przełomie 1941/42 została włączona w pracę grupy "H", którą dowodził Kalkstein; tutaj także zetknęła się ze Świerczewskim. Używała pseudonimu "Sroka". Od 14.XI.1942 zamężna z Ludwikiem Kalksteinem. Współdziała wraz z pozostała dwójką zdrajców przy rozpracowaniu gen. "Grota" co - jak wiadomo - zakończyło się sukcesem. Nie był to jej jedyny wkład w walkę z AK: wydała Gestapo jeszcze wielu wywiadowców Polskiego Państwa Podziemnego. W czasie kolaborowania z Niemcami działała jako agent "V-98". 25.III.1944 zaocznym wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego skazana na karę śmierci. Wykonanie kary wstrzymano - podobno - ze względu na to, że Kaczorowska była w ciąży. Wkrótce została ukryta przez Gestapo i do końca wojny przebywała pod opieką Niemców. Pod koniec wojny rozwiodła się z mężem. Po wojnie przebywała w Częstochowie, studiowała w Łodzi, a następnie powróciła do Warszawy. W 1948 r. została magistrem historii sztuki. 1.VI.1951 rozpoczęła pracę jako asystentka w Państwowym Instytucie Badania Sztuki Ludowej. W 1952 r. została rozpoznana i aresztowana przez UB oraz osądzona. Sąd warszawski skazał ją w 1953 r. na dożywocie (chociaż była sądzona z artykułu o współpracy z okupantem, przewidującego wyłącznie karę śmierci). Wkrótce jednak wyrok został zmniejszony do 15 lat pozbawienia wolności, a następnie do 10. Ostatecznie Blanka Kaczorowska wyszła z więzienia po pięciu latach - w 1958 r. W końcu czerwca 1959 r. została współpracownikiem Departamentu II (wywiadu) Urzędu Bezpieczeństwa; jako "Katarzyna" pracowała do 1963 r. Tajnym, świadomym współpracownikiem była ponownie w latach 1967-72. Przy pomocy MSW zdobyła zatrudnienie w centrali importowej. Za swoją pracę dla tajnych służb otrzymywała naturalnie sowite wynagrodzenie pieniężne.
Blanka Kaczorowska w roku 1971 wyjechała do Francji i ślad po niej zaginął...
EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI LUDWIK KALKSTEIN BLANKA KACZOROWSKA
Poniżej mam (dys)honor zaprezentować sylwetki trzech postaci, które odegrały kluczową rolę w aresztowaniu gen. "Grota". Wszyscy troje - "Hanka", "Sroka", "Gens" - służyli w wywiadzie Armii Krajowej. Kiedy zdradzili, ciosy wymierzone przez Gestapo ugodziły dotkliwie właśnie w tą część struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Cała trójka mogła sobie z dumą (?) zapisać na koncie około 200 aresztowanych żołnierzy AK. Wszyscy troje tworzyli szczęśliwą rodzinę: Świerczewski był mężem siostry Kalksteina, zaś sam Kalkstein ożenił się z Kaczorowską. Z całej trójki zasłużona nagroda spotkała tylko "Gensa": był to powróz u powały jakiejś ponurej piwnicy. Pozostali umknęli z rąk podziemnej Temidzie. Śmieszne wyroki jakie zasądził "ludowy" wymiar sprawiedliwości to oczywista kpina. Ta sama dwójka wykwalifikowanych i doświadczonych wywiadowców oraz zdrajców, kontynuując dobrą passę z okresu okupacji, była także na żołdzie Urzędu Bezpieczeństwa. Oto oni...
EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI /"Gens"/
Wikipedia, jak na ironię, podaje: Eugeniusz - imię męskie pochodzenia greckiego. Oznacza "zacny" lub "szlachetnie urodzony". Nie jest znana data urodzin, ale można domniemywać, że przyszedł na świat w ostatnich latach XIX wieku. Jako jedyny z trójki zdrajców znał Stefana Roweckiego osobiście. Los zetknął obydwu mężczyzn w roku 1920: Rowecki był dowódcą Oddziału II. (wywiad) 4. armii, zaś Świerczewski pełnił funkcję oficera kulturalno-oświatowego i dowodził pociągiem propagandowym. Na wniosek mjr. Roweckiego Eugeniusz Świerczewski został mianowany porucznikiem. Po zakończeniu działań zbrojnych Świerczewski odszedł do cywila i zamieszkał w Warszawie. Pracował jako dziennikarz oraz krytyk teatralny zrzeszony w Towarzystwie Krzewienia Kultury Teatralnej. Na początku konspiracji wstąpił do ZWZ-AK, gdzie pod pseudonimem "Gens" w stopniu - prawdopodobnie - majora pracował w wywiadzie. Był żonaty z siostrą Ludwika Kalksteina. Gdy została ona aresztowana przez Gestapo, za namową szwagra zgodził się pracować dla Niemców, jako agent nr "100". W zamian uzyskał zapewnienie o wcześniejszym zwolnieniu żony. Oprócz rozpracowywania Oddziału II. KG AK oraz łączności, Świerczewski odegrał kluczową rolę w aresztowaniu generała "Grota". W dn. 30.VI.1943 zauważył go przypadkiem na ulicy a następnie śledził. Gdy ten wszedł do kamienicy przy ul. Spiskiej 14, zdrajca zawiadomił swych mocodawców. 20. czerwca 1944 r. zdradziecki "Gens" spotkał swoje przeznaczenie w osobach żołnierzy z Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II. Komendy Głównej AK. Zespołem likwidacyjnym dowodził zastępca kierownika Wydziału - Stefan Ryś ps. "Józef". Po krótkim przesłuchaniu oraz przyznaniu się kolaboranta do winy, został wykonany wyrok: karząca ręka Polskiego Państwa Podziemnego powiesiła Eugeniusza Świerczewskiego. Wydarzenie to miało miejsce w Warszawie, w piwnicy budynku przy ul. Krochmalnej 74...
Do góry
LUDWIK KALKSTEIN /"Hanka"/
Jak podaje Wikipedia: Ludwik - imię męskie pochodzenia germańskiego, wersja rozwojowa frankońskiego imienia Chlodwig. Wywodzi się ze słowa oznaczającego "głośny", "sławny". Coś jest na rzeczy... Historia tego człowieka to opowiadanie o losie wiecznego sprzedawczyka, nie tyle zmuszanego do kolaboracji ile chętnie podejmującego się jej z własnej inicjatywy. Wiecznego kłamcy i krętacza. Robaka ciągle żyjącego w ukryciu i bez przerwy zmieniającego nazwiska w obawie przed tymi, których zdradził. Świadomego i entuzjastycznego współpracownika Gestapo a potem Urzędu Bezpieczeństwa (o czym świadczą dokumenty będące w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej). Urodził 13.III.1920 r. w Warszawie; pochodził ze spolszczonej rodziny pruskiej. Porucznik WP. Od stycznia 1940 r. "oficer" Armii Krajowej (ps. "Hanka") w stopniu porucznika, pracował w sieci wywiadu ofensywnego "Stragan" (dowodził komórką "H"). Na początku kwietnia 1942 r. został aresztowany przez Gestapo; w toku śledztwa załamał się i zgodził na współpracę. Na wolność wyszedł w listopadzie, ale już jako agent nr "97" i rozpoczął metodyczną współpracę z Niemcami. Dzięki pracy Kalksteina, jego żony i Świerczewskiego (Świerczewski był szwagrem Kalksteina - żona "Gensa" była siostrą "Hanki") w katowniach Gestapo znalazło się około 200 żołnierzy AK (głównie pracowników wywiadu) nad którymi funkcjonariusze Geheimstaatspolizei roztoczyli swoją "troskliwą opiekę". Jak na ironię Kalkstein był kawalerem Krzyża Walecznych (od 11.XI.1941). 14.XI.1942 zdrajca wziął ślub z drugą zdrajczynią: Blanką Kaczorowską w m. Radość. Oboje współpracowali z SS-Untersturmfuhrerem Erichem Mertenem przy sprawie gen. "Grota", a więc aresztowanie i śmierć dowódcy AK z (nie)czystym sumieniem mogą sobie zapisać na swoje konto. Zdrada Kalksteina została odkryta przez kontrwywiad AK kilka miesięcy po aresztowaniu "Grota"; Wojskowy Sąd Specjalny nie mógł jednak wyegzekwować oczywistego w tej sytuacji wyroku (zasądzonego w dn. 25.III.1944), ponieważ Ludwik Kalkstein został przez Niemców ukryty i otoczony ochroną. Na ulicach Warszawy można go było zobaczyć już wkrótce, bowiem w czasie pamiętnych 63 dni Powstania, stanął do walki. Cóż, że pod nazwiskiem Konrad Stark, w mundurze Waffen-SS i nie po tej stronie barykady... Po upadku powstania pracował jeszcze w kilku placówkach Gestapo (Grójec, Skierniewice, Sochaczew). Rozwiódł się również ze swoją żoną. Po wojnie Kalkstein krótko przebywał w Łodzi, Krakowie, Koszalinie, Przyborowie, Chorzowie aż w końcu zamieszkał w Szczecinie, gdzie pracował w radiu oraz pisał książki marynistyczne i dla dzieci, jako Wojciech Świerkiewicz (wcześniej używał też nazwisk Świer i Święcki). 18.VI.1949 został zatrzymany przez żołnierzy WOP w Berzeczu w czasie próby nielegalnego przekraczania granicy. Osadzony w więzieniu został zwerbowany przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Otrzymał pseudonim "Granica" i gorliwie współpracował z UB przez rok. Potem wyjechał w nieznanym kierunku i w 1950 r. UB skreśliło go ze swojej sieci agenturalnej. Irena Rowecka-Mielczarska (córka legendarnego generała) twierdzi, że w tym mniej więcej okresie mury pomorskiej rozgłośni stały się świadkami momentu ponurej satysfakcji. Podobno, jeden z byłych żołnierzy generała "Grota" wypłacił Kalksteinowi należność za jego judaszowy czyn, straszliwie masakrując mu twarz. W 1953 r. UB upomniało się o obywatela "Świerkiewicza" i aresztowało go. W 1954 r. Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął przewód w sprawie współpracy Kalksteina z Gestapo. Sądzony z tego samego artykułu co gen. A. E. Nil-Fieldorf mógł spodziewać się tylko kary śmierci. Tymczasem wyrok brzmiał: dożywocie. Jednak dwa lata później sąd skrócił wykonywanie kary do 12 lat, bo to by w 1965 r. warunkowo wypuścić Ludwika Kalksteina na wolność. W czasie odbywania kary kilkakrotnie uczestniczył jako świadek oskarżenia w procesach przeciwko żołnierzom AK. Oprócz tego współwięźniowie wspominają go jako gorliwego kapusia. Uczynny Ludwik złożył w 1965 r. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych ofertę współpracy na dowolnym, zależnym od potrzeb MSW kierunku (nieważne w jaki sposób, byle zdradzać i być kapusiem pełną gębą...). Równocześnie prosił o wydanie mu dowodu osobistego na inne nazwisko. Jak wynika z oświadczeń pracowników filmu oraz środowisk AK prowadzących śledztwo w sprawie Kalksteina, w latach 60-tych napisał on scenariusz filmowy. Film został nakręcony w formie serialu i zyskał sobie popularność pod tytułem... "Czarne chmury"! Podobno Ryszard Pietruski oraz Antoni Wójtowicz figurują jako twórcy scenariusza dlatego, że w przeciwnym razie nikt nie zgodziłby się na produkcję serialu, którego pomysłodawcą jest ex-agent Gestapo, współsprawca aresztowani generała "Grota". Ludwik Edward Kalkstein-Stoliński zamieszkał następnie w Zielonej Górze, potem pod Warszawą a w końcu w Mysiadle k/Piaseczna (od 1975 r.). Po ponownym ożenku, po raz kolejny zmienił nazwisko: od 1979/80 r. przedstawiał się jako Ludwik Stoliński-Ciesielski. Zajmował się w tym czasie m.in. hodowlą trzody i drobiu. W 1982 r. Ludwik Kalkstein wyjechał do Francji i tu ślad za nim urywa się...
Do góry
BLANKA KACZOROWSKA /"Sroka"/
Jak podaje Wikipedia: Blanka - imię żeńskie wywodzące się od hiszpańskiej wersji francuskiego imienia Blanche lub z germańskiego blankus, blanchus "biała". W niektórych językach występuje również w formie Bianka. Urodziła się 13.X.1922 w Brześciu nad Bugiem. W podziemiu pracowała w wywiadzie w Siedlcach, ale zagrożona dekonspiracją wyjechała do Warszawy. Tym samym rozkazem, co Kalksteinowi, przyznano Kaczorowskiej Krzyż Walecznych (11.XI.1941). Na przełomie 1941/42 została włączona w pracę grupy "H", którą dowodził Kalkstein; tutaj także zetknęła się ze Świerczewskim. Używała pseudonimu "Sroka". Od 14.XI.1942 zamężna z Ludwikiem Kalksteinem. Współdziała wraz z pozostała dwójką zdrajców przy rozpracowaniu gen. "Grota" co - jak wiadomo - zakończyło się sukcesem. Nie był to jej jedyny wkład w walkę z AK: wydała Gestapo jeszcze wielu wywiadowców Polskiego Państwa Podziemnego. W czasie kolaborowania z Niemcami działała jako agent "V-98". 25.III.1944 zaocznym wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego skazana na karę śmierci. Wykonanie kary wstrzymano - podobno - ze względu na to, że Kaczorowska była w ciąży. Wkrótce została ukryta przez Gestapo i do końca wojny przebywała pod opieką Niemców. Pod koniec wojny rozwiodła się z mężem. Po wojnie przebywała w Częstochowie, studiowała w Łodzi, a następnie powróciła do Warszawy. W 1948 r. została magistrem historii sztuki. 1.VI.1951 rozpoczęła pracę jako asystentka w Państwowym Instytucie Badania Sztuki Ludowej. W 1952 r. została rozpoznana i aresztowana przez UB oraz osądzona. Sąd warszawski skazał ją w 1953 r. na dożywocie (chociaż była sądzona z artykułu o współpracy z okupantem, przewidującego wyłącznie karę śmierci). Wkrótce jednak wyrok został zmniejszony do 15 lat pozbawienia wolności, a następnie do 10. Ostatecznie Blanka Kaczorowska wyszła z więzienia po pięciu latach - w 1958 r. W końcu czerwca 1959 r. została współpracownikiem Departamentu II (wywiadu) Urzędu Bezpieczeństwa; jako "Katarzyna" pracowała do 1963 r. Tajnym, świadomym współpracownikiem była ponownie w latach 1967-72. Przy pomocy MSW zdobyła zatrudnienie w centrali importowej. Za swoją pracę dla tajnych służb otrzymywała naturalnie sowite wynagrodzenie pieniężne.
Blanka Kaczorowska w roku 1971 wyjechała do Francji i ślad po niej zaginął...
----------------------------------------------------------------------
sobota, 28 czerwca 2008
WYBRZEŻE. GDAŃSK..WOJNA, odsłona 2008
Gdańsk:
reaktywowano Komitet Obrony Stoczni
2008-06-27 16:15
W Stoczni Gdańsk SA został w piątek reaktywowany Komitet Obrony Stoczni (KOS). Komitet planuje zorganizować pikiety m.in. przed domem premiera Donalda Tuska.
Wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej "Solidarności" Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz powiedział, że Komitet powołano już po raz czwarty.
Przypomniał, że KOS działał w 1989 roku (po decyzji Mieczysława Rakowskiego o likwidacji Stoczni Gdańsk), w 1995 roku (po decyzji o ogłoszeniu upadłości zakładu) i w 2000 roku (wówczas część terenów stoczniowych została sprzedana prywatnej firmie Synergia).
W piątek Komitet przesłał dziennikarzom komunikat pt.: "Grabarzom stoczni nie darujemy". "Platforma Obywatelska chce zniszczyć Stocznię Gdańsk. Wysłaliście do Brukseli plan zamknięcia wszystkich gdańskich pochylni. Zdradziliście nas i naród" - napisano w komunikacie.
Guzikiewicz powiedział w piątek, że Komitet Obrony Stoczni jest strukturą nie w pełni formalną i może prowadzić działania nie zawsze zgodne z prawem, np. palić opony na ulicy i organizować nielegalne demonstracje.
Tworzy go około 20 osób. Są to przedstawiciele "Solidarności" i osoby niezrzeszone. "Są w nim reprezentanci każdego wydziału stoczni" - zapewnił. Publicznie ujawniły się tylko dwie osoby: Karol Guzikiewicz i Fryderyk Radziusz, obaj z "Solidarności".
"Pozostali członkowie nie podają do publicznej wiadomości swoich nazwisk ze względu na nie w pełni formalną strukturę KOS i swoje bezpieczeństwo" - podkreśla działacz.
KOS uważa, że przedstawiony przez rząd plan połączenia stoczni w Gdańsku i Gdyni doprowadzi do likwidacji zakładu w Gdańsku. "Połączenie przez obecnego właściciela Stoczni Gdańsk, ukraińską spółkę ISD trójmiejskich stoczni doprowadzi do zmniejszenia produkcji, zwolnień pracowników i w końcu do zamknięcia zakładu" - uważa Guzikiewicz.
W czwartek Ministerstwo Skarbu Państwa przesłało do Brukseli trzy plany restrukturyzacji i prywatyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Jeden z nich dotyczy restrukturyzacji stoczni Gdańsk i Gdynia przez ISD.
Minister Skarbu Aleksander Grad uważa, że "jest to program najbardziej optymalny dla tych dwóch stoczni i spełnia oczekiwania Komisji Europejskiej".
W poniedziałek KOS planuje wysłać do urzędów miast w Sopocie i w Gdyni zawiadomienia o demonstracjach przed domami Donalda Tuska i posła PO Tadeusza Aziewicza. Komitet planuje kolejne protesty, niewykluczone jest powstanie "miasteczka stoczniowego" w Warszawie - poinformował Karol Guzikiewicz.
Od zawartości przekazanych przez Polskę dokumentów zależy kolejna decyzja Komisji. Przedstawiciele KE zapowiadają, że jeśli programy restrukturyzacyjne będą niezgodne z unijnymi zasadami, decyzja negatywna zapadnie w ciągu kilku tygodni.
Chodzi o zwrot pomocy publicznej udzielonej stoczniom po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Jeżeli KE nie zaakceptuje planów, zakłady będą musiały zwrócić pomoc szacowaną na 5 mld zł. Praktycznie oznacza to bankructwo polskich stoczni.
pap, keb
Wasze komentarze Liczba wpisów: [3]
Ostatnie wpisy:
Brawo Stoczniowcy - nie poddawajcie się Grad i cała jego platforma to oszuści.
BOLEK ??? CO TY NA TO
Wszak ta antynarodowa ekipa rządowa, realizuje plan balcerka, likwidacji...
reaktywowano Komitet Obrony Stoczni
2008-06-27 16:15
W Stoczni Gdańsk SA został w piątek reaktywowany Komitet Obrony Stoczni (KOS). Komitet planuje zorganizować pikiety m.in. przed domem premiera Donalda Tuska.
Wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej "Solidarności" Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz powiedział, że Komitet powołano już po raz czwarty.
Przypomniał, że KOS działał w 1989 roku (po decyzji Mieczysława Rakowskiego o likwidacji Stoczni Gdańsk), w 1995 roku (po decyzji o ogłoszeniu upadłości zakładu) i w 2000 roku (wówczas część terenów stoczniowych została sprzedana prywatnej firmie Synergia).
W piątek Komitet przesłał dziennikarzom komunikat pt.: "Grabarzom stoczni nie darujemy". "Platforma Obywatelska chce zniszczyć Stocznię Gdańsk. Wysłaliście do Brukseli plan zamknięcia wszystkich gdańskich pochylni. Zdradziliście nas i naród" - napisano w komunikacie.
Guzikiewicz powiedział w piątek, że Komitet Obrony Stoczni jest strukturą nie w pełni formalną i może prowadzić działania nie zawsze zgodne z prawem, np. palić opony na ulicy i organizować nielegalne demonstracje.
Tworzy go około 20 osób. Są to przedstawiciele "Solidarności" i osoby niezrzeszone. "Są w nim reprezentanci każdego wydziału stoczni" - zapewnił. Publicznie ujawniły się tylko dwie osoby: Karol Guzikiewicz i Fryderyk Radziusz, obaj z "Solidarności".
"Pozostali członkowie nie podają do publicznej wiadomości swoich nazwisk ze względu na nie w pełni formalną strukturę KOS i swoje bezpieczeństwo" - podkreśla działacz.
KOS uważa, że przedstawiony przez rząd plan połączenia stoczni w Gdańsku i Gdyni doprowadzi do likwidacji zakładu w Gdańsku. "Połączenie przez obecnego właściciela Stoczni Gdańsk, ukraińską spółkę ISD trójmiejskich stoczni doprowadzi do zmniejszenia produkcji, zwolnień pracowników i w końcu do zamknięcia zakładu" - uważa Guzikiewicz.
W czwartek Ministerstwo Skarbu Państwa przesłało do Brukseli trzy plany restrukturyzacji i prywatyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Jeden z nich dotyczy restrukturyzacji stoczni Gdańsk i Gdynia przez ISD.
Minister Skarbu Aleksander Grad uważa, że "jest to program najbardziej optymalny dla tych dwóch stoczni i spełnia oczekiwania Komisji Europejskiej".
W poniedziałek KOS planuje wysłać do urzędów miast w Sopocie i w Gdyni zawiadomienia o demonstracjach przed domami Donalda Tuska i posła PO Tadeusza Aziewicza. Komitet planuje kolejne protesty, niewykluczone jest powstanie "miasteczka stoczniowego" w Warszawie - poinformował Karol Guzikiewicz.
Od zawartości przekazanych przez Polskę dokumentów zależy kolejna decyzja Komisji. Przedstawiciele KE zapowiadają, że jeśli programy restrukturyzacyjne będą niezgodne z unijnymi zasadami, decyzja negatywna zapadnie w ciągu kilku tygodni.
Chodzi o zwrot pomocy publicznej udzielonej stoczniom po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Jeżeli KE nie zaakceptuje planów, zakłady będą musiały zwrócić pomoc szacowaną na 5 mld zł. Praktycznie oznacza to bankructwo polskich stoczni.
pap, keb
Wasze komentarze Liczba wpisów: [3]
Ostatnie wpisy:
Brawo Stoczniowcy - nie poddawajcie się Grad i cała jego platforma to oszuści.
BOLEK ??? CO TY NA TO
Wszak ta antynarodowa ekipa rządowa, realizuje plan balcerka, likwidacji...
---------------------------------------------------------------
Subskrybuj:
Posty (Atom)