środa, 12 maja 2010
10/4 * POLSKI 9/11
R.i.P. TU - 154M 101
- Tak sądzę. Co prawda nie robiliśmy badań DNA, ale nie uważam, że na miejscu katastrofy samolotu mogliśmy znaleźć coś innego niż właśnie fragment ciała ludzkiego. Ono było co prawda nie do zidentyfikowania - czyli nie potrafię powiedzieć, czego to była część - ale bez wątpienia był to kawałek ludzkiego ciała, kawałek ludzkiej tkanki. Było to nieco większe niż dłoń. Poza tym widać było, że wydobywała się z niego krew. Towarzyszył też temu przerażający fetor.
WSTĘP. http://lunarbird.salon24.pl/178444,klamstwo-smolenskie-zaczyna-sie-sypac
Kłamstwo smoleńskie zaczyna się sypać?
Coraz więcej niewiadomych i coraz więcej dziwacznych faktów wychodzi na jaw. „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł na temat protokołów sekcji zwłok.
Dziennikarze „Rz” widzieli protokoły oględzin zwłok trzech osób tragicznie zmarłych w katastrofie samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem. Do nich dołączone są protokoły przesłuchań bliskich ofiar. Najważniejsze informacje w protokole oględzin zapisane są w punktach 18 – 23.
Punkt 18. zawiera informację o osobie przeprowadzającej sekcję. W każdym protokole, który widzieli dziennikarze „Rz”, napisane jest, że wykonywał ją lekarz zakładu medycyny sądowej w Moskwie.
Punkt 19. dotyczy przyczyn śmierci. Tutaj lekarz wpisał dwa lakoniczne słowa: „mnogie obrażenia”.
W punkcie 23. zawarty jest opis okoliczności, w jakich doszło do zgonu. Lekarze napisali w nim, że śmierć nastąpiła w wyniku katastrofy samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku o godz. 10.50 czasu miejscowego (czyli 8.50 czasu polskiego – red.).
Nie trzeba wielkiego speca, żeby stwierdzić, że kiedy lekarz określa przyczynę zgonu jako „mnogie obrażenia” bez sprecyzowania, co dokładnie zgon spowodowało, to coś tu jakby jest nie halo. Zastrzeżenia ma pan Olejnik.
Olejnika dziwi brak w raporcie informacji o polskich przedstawicielach. Według niego powinny w nim być ich podpisy. Co do innych zapisów w protokołach mówi: – Nie można umrzeć z powodu mnogości obrażeń. Sekcja zwłok polega na tym, by konkretnie określić, co było przyczyną śmierci, np. uderzenie w głowę, rana cięta, kłuta.
Jak można się domyślać pan Ćwiąkalski gorliwie tłumaczy idiotyzmy Rosjan. Twierdzi mianowicie, że „mnogie obrażenia” to po prostu oznacza, że wszystko jest roztrzaskane.
Tyle że protokoły, które widziała „Rz”, dotyczą osób, których ciała w wyniku katastrofy zostały uszkodzone nieznacznie.
Ja ekspertem nie jestem, ale jak dla mnie to jest kłamstwo szyte nićmi grubymi jak cumy „Titanica”. Tak to się można wyrażać na podwórku dyskutując z kolegami przy szklanicy „czystej”, a nie w oficjalnym raporcie. Z jakiego powodu lekarz odwalił taką fuszerkę? Czyżby nasi rosyjscy bracia mieli coś do ukrycia? Nie wspomnę już, że dokonanie sekcji bez wiedzy i zgody rodzin ofiar w Polsce samo w sobie jest oczywistym skandalem. No ale Putinowi przecież wolno wszystko.
Braku podpisów polskich przedstawicieli póki co pan Ćwiąkalski nie komentuje. Uważajmy pilnie i rozliczmy go z tego szczegółu, kiedy oficjalnie dokumenty dotrą do polskiego rządu.
Dodatkowo okazuje się, że Rosjanie jakoś się nie śpieszą z przekazaniem stronie polskiej zapisów czarnych skrzynek ani też z wyjaśnieniami, jakim prawem po katastrofie wymieniano żarówki w oświetleniu pasa na lotnisku w Smoleńsku.
– Chodzi o ustalenie harmonogramu przekazywania nam materiałów, o które wystąpiliśmy – mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik Seremeta. Nasi śledczy nie dostali dotąd żadnego z istotnych dokumentów. Czekają na zapisy z czarnych skrzynek, zapis korespondencji załogi z wieżą lotniska i wyjaśnienia, dlaczego Rosjanie tuż po katastrofie wymieniali żarówki na pasie startowym lotniska.
Jeżeli ktoś jest ciekawy, dlaczego Rosjanie tak się ociągają i o co w tym wszystkim biega, warto na sytuację spojrzeć oczyma rosyjskiego dziennikarza, Gieorgija Gordina. Tekst jest porażający, ale podane informacje i argumenty są, jak dla mnie, nie do zbicia. Zawsze się zastanawiałem, jak można było być takim debilem, by wierzyć w dogadanie się z Hitlerem. Ale przecież w czym dzisiejsi politycy są lepsi, skoro roi im się, że zdołają obłaskawić psychopatycznego mordercę w randze majora rezerwy KGB? Wydaje im się, że kto w KGB służył, łagodne baranki?
Widoczne są też bardzo nerwowe ruchy pewnych środowisk. Panu Igorowi Janke tak zależy na propagowaniu jedynie słusznej idei nieszczęśliwego wypadku, że posunął się do cenzurowania Internetu. A przecież nie tak dawno za podobne zamiary dostał po dupie sam Donald Tusk. Sprawa wygląda tak, że zlinkowany wyżej tekst Gordina wkleił na swoim blogu Łażący Łazarz, a także inni blogerzy. No i notki z tym tekstem zaczęły tajemniczo znikać z Salonu24. Dlatego pro publico bono zdecydowałem się tekst umieścić gdzieś, gdzie władza pana Igora Janke i spółki nie sięga. Podobnie postąpił Łazarz i tekst przeniósł na swój blog na blogspocie.
Swoją drogą kolejny raz widzę skalę umiłowania wolności środowisk liberalnych. Myślę, że sytuacja nie wymaga nawet komentarza. Każdy porządny internauta sam wie, jak określić postępowanie redakcji Salonu24. A ja naiwny myślałem, że Chińczycy cenzurują Net bo są zacofani. Widać nie, cenzura to najwyraźniej przejaw wolności wypowiedzi. Niczym u Forda: masz wolność wypowiedzi pod warunkiem, że mówisz to, czego chcemy. A jak nam się nie spodoba, to cię ocenzurujemy w imię wolności wypowiedzi.
Wielce szanowny panie Igorze Janke, przypominam panu, że - jak słusznie powiadał agent Fox Mulder w serialu „Z Archiwum X”
+++++++++++++
Obywatel AB :
Skoro wypłynęła wersja z dwoma samolotami, spróbuję ją pociągnąć. Usłyszałem ją już w kilka dni po katastrofie i wtedy na jakimś forum pojawił się głos, że to koncepcja, która ma ośmieszyć teorie spiskowe. Wówczas nikt jej nie podjął. Ale dzisiaj zobaczyłem analizę filmu Wiśniewskiego i coraz więcej informacji składa mi się w taki właśnie wariant.
- Przygotowano lekki, pusty duplikat Tupolewa, który miał się rozpaść kompletnie. Wyposażony w standardową aparaturę nawigacyjną w przeciwieństwe do samolotu rządowego. Być może w samolocie była zamontowana bomba aerozolowa.
- Za sterami pustego samolotu siedziało 4 ludzi. Nie mieli pojęcia co ich czeka. Mieli wykonać lot do Smoleńska.
- Nie potrafię jasno określić, co stało się z prawdziwym samolotem po 8.20. Mógł być skierowany na obszar słabo zaludniony i zestrzelony, sterroryzowany w powietrzu i posadzony na innym lotnisku, lub najzwyczajniej polecono mu lądować na innym lotnisku i ludzi uwięziono.
- Duplikat krążył nad lotniskiem w oczekiwaniu na poprawę pogody i gdy nadszedł odpowiedni czas pozwolono lądować, ale sprowadzano go w taki sposób, aby się rozbił (może mobilne radiolatarnie widoczne na zdjęciu po katastrofie plus mgła zrobiły swoje)
Na pierwszy rzut oka nie wygląda dobrze, ale przeanalizujmy fakty i ich interpretację:
- Katastrofa niemal na lotnisku, na oczach obserwatorów. Coś co dzieje się na oczach ludzi jest bardzo wiarygodne, w opinii obserwatorów raczej nie było podejrzeń o zamach.
- Błędnie podawana liczba ofiar. W chwili rozbicia pustego Tupolewa Rosjanie jeszcze mogli nie wiedzieć ile było osób w prawdziwym, stąd ta pomyłka.
- Blokada sieci komórkoweych. Miała na celu “odcięcie pasażerów” od świata
- Pierwszy komunikat: trzy osoby przeżyły. Bater stwierdza, że po katastrofie (duplikatu) mimo blokady sieci, chwilami udawało sie wybrać numer. Być może, jakieś strzepy rozmów lub sygnały potraktowano za oznaki życia.
- Cztery kręgi nad lotniskiem. Fałszywy Tupolew krążył oczekując na zgodę na lądowanie do momentu, aż prawdziwy samolot zostanie “odseparowany” od świata.
- Latający w okolicy lotniska Ił-76. Rola tego samolotu jest intrygująca. nie znamy jego mozliwości. Może załoga miała za zadanie dostarczać nieprawdziwe dane radarom śledzącym prawdziwego Tupolewa z terenu Białorusi.
- Próba lądowania IŁa-76 po wylądowaniu Jaka-40. Być może załoga IŁa uznała, że z chwilą lądowania polskiego samolotu (Jak-40) zadanie zostało wykonane. Ale, dostali rozkaz kontynuacji zadania i natychmiast poderwali samolot będący już na pasie.
- Analiza filmu Wiśniewskiego
http://www.youtube.com/watch?v=yifz6Se52kE
Z anlizy wynika, że facet przeszedł cały obszar katastrofy i nie widział krwi, ofiar, foteli, garderoby, niczego co należałoby do wyposażenia samolotu lub pasażerów. Potwierdza wersję o spreparowanym fikcyjnym samolocie.
- Nienaruszone przedmioty osobiste: bilety lotnicze Pana Wassermana, paszporty, garderoba, telefony komórkowe, godło z salonki, wieniec. Prawdopodobnie były odebrane może nawet żyjącym osobom i wyjęte z kompletnego samolotu.
- Nieuszkodzone telefony komórkowe długo po katastrofie były widoczne w sieci i odbierały SMSy. Powód j.w.
- “Nieprawdopodomne” urazy i stan ciał ofiar biorąc pod uwagę, że zginęły w upadku samolotu z kilkunastu metrów. Trudno zrozumieć co zrobiono z tymi osobami. Czy mamy pewność, że wróciły ciała ofiar?
- Absurdalnie mała liczba fragmentów samolotu. Zupełny brak sztywnych elementów jak podłużnice kratownicowe, które powinny przetrwać przy upadku z tak małej wysokości. Chodziło o kompletne zmiszczenie samolotu dla uwiarygodnienia zgonu wszystkich na miejscu.
- Filmik Rosjanina. Słyszane strzały to być może ekzekucja na rannych pilotach duplikatu Tupolewa (4 strzały).
- Zatrzymywanie Pana Jarosława Kaczyńskiego w drodze do Smoleńska. Niespodziewany przyjazd Pana Jarosława wymagał “przygotowania” i przetransportowania ciała brata z innego miejsca.
- Zamknięcie strefy dla polskich dziennikarzy i śledczych. Uniemożliwienie dotarcia do fikcyjnego Tupolewa celem identyfikacji częsci.
- Z tego co pamiętam, Rosjanie podali chyba trzeciego dnia, że własnie znaleźli czarne skrzynki (a Wiśniewski znalazł ją natychmiast). Trzeba było wymontować (i ewentualnie lekko zdemolować) te prawdziwe oraz zapoznać się z treścią trzeciej polskiej i ją ewentualnie spreparować.
- Niespodziewane otwarcie nieuprzątniętego rejonu katastrofy dla zbieraczy mimo protestów strony polskiej. Przez trzy tygodnie zbierano fikcyjnego Tupolewa i podrzucano fragmenty prawdziwego. Również przedmioty osobiste i wyposażenie co ma uwiarygodnić miejsce tragedii.
- Powrót polskiej czarnej skrzynki do Rosji. Wobec niepokojącego przebiegu wydarzeń w Polsce lepiej na wszelki wypadek zabrać ją do Rosji.
- Słyszałem jeszcze jeden argument, którego nie potrafie potwierdzić. Podobno oryginalny Tupolew miał chromowane felgi, a na zdjęciach z katastrofy są malowane farbą. Czy może ktoś to sprawdzić?
To tylko kolejne domniemanie. Zakłada znacznie bardziej rozbudowany spisek niż wersja z normalną katastrofą. Może ktoś spytać po co takie przedstawienie. Jeśli komuś zależało na żywych ludziach, ich tajemnicach oraz ewentualnych urządzeniach. Są też ludzie, którzy szczególnie cenią pojmanie żywego wroga. Dodatkowo prawdziwa katastrofa na lotnisku mogła wymknąć się kontroli, ludzie mogli przeżyć. Tak było dużo prościej i pewniej. Teoria nie tłumaczy polskich głosów na filmiku, chyba że pilotami byli polacy.
Dzisiaj słyszałem, że 19 rodzin apeluje o wyciszenie rozważań na temat katastrofy. 17 z nich, to rodziny wojskowych. To potwierdza moją wątpliwość. Trudno mi uwierzyć, aby same rodziny nie życzyły sobie wyjanienia przyczyn tragedii. Jeśli kogoś uraziłem bardzo przepraszam. Rozumiem, że przede wszystkim cierpią rodziny bliskich. Ale ta tragednia jest ciosem dla każdego z nas. Jesteśmy winni prawdę tym ludziom. Każdy dąży do niej jak potrafi. Dzisiaj rzecznik prokuratury wojskowej powiedział, że przeanalizują filmik ze strzałami. To co oni robili przez miesiąc? Zostawienie dochodzenia prokuratorom spowoduje zatarcie na siedemdziesiąt lat.
http://smolensk-2010.pl/2010-04-26-gdzie-byl-tupolew-przez-30-minut.html#comment-1232
++++++++++++++++
Lotnisko “wirtualne”
Hipoteza a raczej idea “wirtualnego” lotniska została przedstawiona w dniu 28.04.2010 r. w artykule “Katastrofa smoleńska” przez inż. Jerzego Skorynę na stronie http://groups.google.com/
“Od 7-go do 10-go mamy więc 3 dni na takie ich ustawienie i skalibrowanie w pobliżu lotniska (krzaki-zagajnik-las) żeby po wyłączeniu radiolatarni stacjonarnych i włączeniu tych samojezdnych, nowy- wirtualny pas do lądowania, był przesunięty 70 metrów w lewo i około 1000 metrów “do przodu” co akurat wspaniale się składa : bo wówczas początek płyty wirtualnego lotniska znajduje się kilkanaście metrów poniżej wierzchołka zalesionego wzniesienia, bezpośrednio nad pustą doliną. Dolina ma głębokość 60 m i rozpiętość około kilometra.“
Zupełnie niezależnie od powyżej idei, hipotezę “wirtualnego” lotniska przedstawił specjalista w zakresie kierowania ruchem lotniczym o nicku In w dniu 29.4.2010 na łamach Grypa666: Hipoteza 2. celowo zmylonych samolotów.
“Chodzi o to, że jedno drzewo było ostrzyżone pod katem 45 stopni a drugie pod katem 135 stopni. Nikt nie potrafił wtedy zrozumieć tego zdjęcia. Ja postanowiłem je przeoczyć ponieważ nie zajmowałem się, wtedy tym tematem a i nie znałem dodatkowych faktów. Takie ostrzyżenie drzewa było możliwe jeśli zostało dokonane przez dwa samoloty.
Dzięki osobom, które analizowały ostatni odcinek lotu (od 1,2km do upadku) będzie można udowodnić, że zniszczenia drzewostanu były spowodowane przez dwa samoloty : rosyjski IL76 i polski TU-154M, które według uszkodzenia linii energetycznej i rejestratorów lotu, tzw. czarnej skrzynki tu154M leciały w odstępie 1,5 min, a jeśli oba znalazły się, w tym samym miejscu w takim samym położeniu i na tej samej wysokości, to słowo przypadek jest iluzją.“
Co ciekawe, hipoteza ta bardzo szybko została dostrzeżona i przywłaszczona przez inne witryny: Hotnews.pl Więcej na ten temat: “Szakale 10 IV“
Odrębnie traktujemy hipotezę samego udziału samolotu Il-76 w katastrofie , jednakże na szereg okoliczności związanych z hipotezą “wirtualnego” lotniska proponujemy również zapoznać się z materiałami zamieszczonymi na stronie “Samolot Il-76“.
Katka Balażova. Jacek Jarecki.
Dostaję depresji na widok Komorowskiego
Tekst niniejszy dedykuję pani Środzie, która zarzuciła PiS, że ich kampania jest „kościelna”, wyciszona i pełna miłości. Ja, co prawda, w PiS nie jestem, ale wielce sympatyzuję, więc zupełnie gratis, na specjalne życzenie pani Środy odrobinka nienawiści. Najpierw do pani. Wczoraj w programie u T. Lisa ukazał nam się istny Goebbels w spódnicy. Mistrzyni manipulacji. Wyszczekana rycząca 50-tka. Najpierw pożaliła się, że w niedzielę osoby idące na mszę chciały się na nią rzucać z nienawiści, potem zarzuciła PiS, że za wiele w ich kampanii miłości, że to takie ble, ta miłość, jakby zapomniała, kto jeszcze nie tak dawno tą miłością epatował po wygranych wyborach. To ja już nie wiem, pani Środo szanowna, co pani wybiera. Miłość czy nienawiść?
Dobra, teraz Bronek. Jestem wstrętnym, znienawidzonym przez media, zupełnie anonimowym bloggerem, w dodatku grzesznym i niekulturalnym, więc nic nie mam do stracenia. Mogę sobie napisać, co mi się żywnie podoba.
A więc Bronek to furman. Bacik mu dać, koszulinę na piersiach rozchełstaną, kobyłkę żwawą, i heja, po krakowskim Rynku turystów wozić (jeżeli jakiś woźnica poczuł się urażony tym porównaniem, to przepraszam). Bronku, mów do nas więcej w telewizji. Bronku, sam sobie jesteś najlepszym odstraszaczem wyborców, PiS powinien ci płacić za każdy występ w telewizji!
A więc Bronek najpierw kilkakrotnie chwalił się, jakie to ma sondaże niesamowite i jakim to zaufaniem społecznym się cieszy. Potem długo zapewniał Liska, że ma charyzmę. (Słyszałam, że taki Napoleon na przykład czy Piłsudski, to codziennie, regularnie zapewniali innych o swojej charyzmie, co ponoć okazywało się skuteczne). Na pytanie o debaty z kandydatami na prezydenta (tymi oprócz J. Kaczyńskiego), uśmiechnął się ironicznie i bąkał pogardliwie, że im to owszem, powinno zależeć na debacie z kandydatem z TAKIM poparciem, ale jeżeli o niego chodzi, to może debatować tylko z równym (mniej więcej) sondażowo sobie, a więc jeno z Jarkiem.
W sumie powinno mi być więc miło, jak Furman zasiada w telewizji i roztacza swój próżny kobyli samozachwyt, irytując ludzi od lewa do prawa. A nie jest. Dlaczego? Mam złe przeczucia. Najpierw zaniepokoiła mnie beztroska Tuska i jego sympatyczny komentarz na wieść o tym, że J. Kaczyński zdobył najwięcej podpisów. W pierwszej chwili zdziwiłam się reakcją PO, bo nie była zupełnie w ich stylu. Jak to? Zamiast rzucić się na Kaczyńskiego z zarzutami, że pewnie podpisy wymuszał, atakował ślepe staruszki i siłą wyrywał im PESELE, Donek uśmiechnął się wyrozumiałe i pogratulował, oddając honor wrogiemu sztabowi!
Drugi raz zła myśl pojawiła się podczas masochistycznego oglądania „Lisa na żywo, ale w studio” – Bronek wydusił z siebie coś mniej więcej takiego: „Umówiliśmy się z Miedwiediewem, że po wyborach będziemy kontynuować tę politykę…”. Taki pewny wygranej czy gadał z jakąś wróżką z Kremla?
W głowie powstała mi myśl niesympatyczna i wręcz schizofreniczna. Przecież ONI nie pozwolą Kaczyńskiemu wygrać. Przecież tak wiele już zainwestowali w dzisiejszy kształt Polski, by głupie wybory mogły coś zmienić… Obym się myliła… W każdym razie nie zawadzi dokładnie patrzeć im na ręce i w programy do liczenia głosów.
http://katkabalazowa.salon24.pl/180772,dostaje-depresji-na-widok-komorowskiego
++++++++++++++++++++
PO przegrywa. Wystarczy wąsik?
Platforma przez ostatnie lata robiła za bożka politycznej narracji. Wedle specjalnego, opracowanego w najdrobniejszych szczegółach planu, wyskakiwały na scenę błazny i błaźnice by prowokować przeciwnika politycznego. Potem pożary gasili poważni ( He He ) Liderzy.
wyznaczonym wrogiem było i jest „Prawo i Sprawiedliwość”
Zauważcie, że PO nie ma innych przeciwników, choć takie SLD idealnie pasuje jako wróg partii liberalnej. No, ale nie jest, bo obija się po politycznych kątach a czasem, co dziwne, klęczy na grochu.
Teraz też starali się powielić stary schemat wypuszczając oszołomów: Bartoszewskiego. Kutza, Śledzińską i ludożercę pomniejszego płazu. Ale trafili w pustkę, a trafiając w pustkę niespecjalnie wznieśli się na wyżyny narracyjnych przemyśleń i po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, rozwścieklili się w sprawie pianina, imbryczka i okularów.
Padały pytania w stylu rewolucyjnym, podważające prawo do posiadania w domu pianina i imbryczka, a kiedy okazało się, że spot nagrywano w kawiarni ( prywatnej ) propagandziści wygłupili się kolejny raz.
Zabrakło tylko pytania:
- Czy ten Kaczyński domu nie ma?
Brakuje Uturczonego Palikota, który by Prezesowi PiS zarzucił włóczenie się po knajpach oraz muzeach. Swoja drogą mam wrażenie, że Palikot się im zborsuczył i tylko prycha z oddali..
Ale to wszystko nic! To wszystko można łokciem i kolanem wepchnąć jakoś do pudełka strategii. Tego co dzisiaj powiedzieli Schetyna i Nowak – Nie!
Schetyna chce pokazać co jest nieprawdziwego w wizerunku Jarosława Kaczyńskiego, a Nowak wyskoczył z czymś takim:
„ Widać, jakie szykują się zagrożenia - elektorat skrajnie prawicowy, uwiedziony, niesiony emocjami, wspiera te partie, które są za Polską ksenofobiczną, nienowoczesną i ten elektorat może pójść na te wybory i to w dużej ilości – podkreślił
Pokazujcie synkowie, pokazujcie! Miotajcie się Schetyno i Nowaku. Ten pierwszy niech zrywa maski z Kaczyńskiego a ten drugi niech ubliża i etykietuje. Brawo!
Całą i jedyną, przy ich możliwościach intelektualnych siłą PO było narracyjne rozgrywanie Pis wedle przygotowanych w bibliotece scenariuszy. Biblioteka otwierała książkę a przeciwnik spóźniony o kwadrans starał się nieskutecznie otworzyć swoją. Było , ale...
„To se ne vrati!”
A teraz nagle cud!
Platforma stara się nadążyć za PiS.
Pomijam, że po chamsku i na skróty, ale chodzi o sam fakt. Cała sekwencja zdarzeń.
- Chłopaki z PO wznoszą okrzyki, że mają ileś tam podpisów. Niesiołoszczak drwi i podskakuje bo zebrał tysiąc. Nagle buch i bach – Zły Kaczyński zebrał o jakiś marny milion więcej. Dalejże deprecjonować sukces rywala, a co argument to strata! A co argument to obrażanie ludzi!
Potem wypuścili tych starodawnych debili , którzy uderzyli pustymi łbami w sieczkę.
Spróbowali prowokacji przy pomocy jakichś dwóch śmieci medialnych – Było szczere buum!
Świetne wystąpienie Kaczyńskiego i opisana powyżej głupkowata szarża.
A dzisiaj na dodatek wyskoczył niczym rosół z grochówki nieszczęsny Schetyna ( pozdrowienia dla Sobiesiaka i popularnego Chlebusia )
Chce odkrywać prawdziwą twarz Jarosława Kaczyńskiego?
Wedle mnie, bo ja popieram Pis, proszę bardzo!
I proszę dużo to złej twarzy Kaczyńskiego. Im więcej tym lepiej!
O tym drugim, Komorowskim, nie ma pojęcia co on tam ma między czułkiem a brodą?
Możecie na plakatach dorysowywać Kaczyńskiemu wąsik, bo mniemam, że intelektualnie na nic więcej nie stać PO.
Wystarczy wąsik?
+++++++++++++++++++
http://jacek.jarecki.salon24.pl/180757,po-przegrywa-wystarczy-wasik#comment_2569890