WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 4 września 2010
r e z u l t a t, i co po PO
ZAMIAST WSTĘPU.
OJCOWIE ZAŁOŻYCIELE INC.
WSI, KGB, FSB...
- Tagi:
- służby specjalne
- współpraca
W komentarzach do jednego z moich ostatnich tekstów padło pytanie, zadane przezZet Over:
"(...)skąd pomysł...
że oficerowie WSI muszą współpracować z Rosją.. uważasz, że są rosyjskimi patriotami, czy chodzi o kasę? (ciągle mnie to zastanawia skąd tak jednoznaczne wnioski, agenci i ludzie służb to nie są babcie po krzyżem, muszą mieć powody, żeby z kimś współpracować.. rozumiem, że kiedy byliśmy w jednym systemie, współpracowali w ramach tego systemu - tak jak teraz działamy z nato... ale po zmianie systemu, dlaczego ludzie z WSI mieliby współpracować z FSB, a nie z CIA??)(...)"
że oficerowie WSI muszą współpracować z Rosją.. uważasz, że są rosyjskimi patriotami, czy chodzi o kasę? (ciągle mnie to zastanawia skąd tak jednoznaczne wnioski, agenci i ludzie służb to nie są babcie po krzyżem, muszą mieć powody, żeby z kimś współpracować.. rozumiem, że kiedy byliśmy w jednym systemie, współpracowali w ramach tego systemu - tak jak teraz działamy z nato... ale po zmianie systemu, dlaczego ludzie z WSI mieliby współpracować z FSB, a nie z CIA??)(...)"
Postanowiłem poszerzyć tutaj trochę moją odpowiedź, której udzieliłem w komentarzu...
Autor komentarza sugeruje jakąś wcześniejszą współpracę pomiędzy WSI a KGB/FSBw ramach systemu dodatkowo porównuje tę współpracę do obecnych działań w ramach NATO... Hmmm, współpracę poprzedniczki WSI i KGB?? Nie nazwałbymwspółpracą tego czegoś.... Ale zacznijmy może od początku...
1945.
Kończy się II Wojna Światowa. II RP zmienia szyld na PRL. Nasi "wyzwoliciele" instalują nam nowy system. Wraz z nimi wchodzą do Polski sowieckie służby. Nie ma tutaj mowy o żadnej współpracy. Polskie służby nie są żadnym samodzielnym czy autonomicznym bytem. To tylko kolejny (międzynarodowy) departament służb sowieckich. W dodatku od samego początku obsadzony przez zaufanych i sprawdzonych funkcjonariuszy.
Czy ambasada RP np. w Mardycie prowadzi samodzielną (całkowicie niezależną) politykę zagraniczną? Nie. Czy więc międzynarodowy departament sowieckich służb w PRL prowadził samodzielną (całkowicie niezależną) działalność?
Sowieckie służby oczywiście z czasem dokonują naboru nowych kadr. Oczywiście nabór odbywa się wśród Polaków. Jednak nie ma co się oszukiwać, że kwestia podejścia kandydata do Wolnej Polski była szczególnie punktowana (w aspekcie pozytywnym) na takim castingu.
Jeżeli więc w roku 1945 wymaganą cechą kandydata był patriotyzm prosowiecki, to czy w roku 1955 coś się w tej kwestii zmieniło? Szczerze wątpię... Szczerze wątpię również w to, aby osoby przyjmowane do służb w 1945 roku czy też dziesięć-dwadzieścia lat później obniżyły poprzeczkę wymagań i oczekiwań od nowych kandydatów.
1989.
Jeżeli więc w roku 1955, 1965 czy też w 1975 funkcjonariusze polskich (choć może bardziej pasowałoby napisać „polskich”?) służb w pierwszej kolejności musieli działać na korzyść ZSRS, a dopiero później na korzyść PRL, to czy w roku 1989 zmiana szyldu PRL na III RP mogła coś zmienić w tej materii?
Obawiam się, że zmiana państwowego szyldu nie zmienia mentalności ludziwychowanych w odpowiednim podejściu. Jak mówią mądrości ludowe:przyzwyczajenie, drugą naturą człowieka, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci, czy też czego Jaś się nie nauczy, ten Jan nie będzie umiał. To ostatnie dotyczy również patriotyzmu.
Jeżeli więc wojskowe służby nie przeszły żadnej, nawet rachitycznej weryfikacji, to na podstawie czego wnioskować, że sowiecka pępowina została przecięta? Na czym opierać domysł, że polscy funkcjonariusze zerwali smycze, których końce, jeszcze nie tak dawno, oficjalnie trzymali oficerowie w ZSRS?
Tylko jeden kierunek?
Oczywiście, nawet w tak dobieranych służbach istnieje możliwość pojawienia sięodszczepieńców. Dlatego niewykluczam, że jakaś tam grupa funkcjonariuszy mogła przejść na smycz do służb innych państw. Jak pisałem wcześniej, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, więc ktoś przyzwyczajony do smyczy, będzie zazwyczaj szukał czegoś podobnego...
Oczywiście istnieje również małe prawdopodobieństwo, że w naszych (a może znowu bardziej „w naszych”?) służbach mogli trafić się funkcjonariusze, którzy chcieli, aby polskie służby były w pełni niezależne i działały na rzecz własnego Państwa. Powiem więcej, na pewno tacy byli.
Obawiam się jednak, że obie grupy były raczej w mniejszości. Szczególnie grupaodszczepieńców propolskich.
Na logikę, główny trzon służb tworzonych przez Sowietów musiał być prosowiecki. Wysocy oficerowie tych służb szkoleni byli w sowieckich ośrodkach przez sowieckich ekspertów. Chyba nie po to, aby rywalizować zaraz po owych szkoleniach naagenturalnym rynku, wykorzystując zdobytą wiedzę przeciwko swoim nauczycielom?
O ile odszczepieńcy zmieniający smycz mogli liczyć na wsparcie finansowe, techniczne, a być może również szkoleniowe ze strony nowych władców, o tyle odszczepieńcy propolscy byli skazani tylko na siebie. Czy mieli więc jakieś szczególnie wielkie szanse w walce na agenturalnym rynku? Tym bardziej, że oprócz wrogów na zewnątrz, mieli ich również w swoich służbach...
CBA vs WSI.
Co ciekawe, zazwyczaj dla ludzi podobnych do Zet Over CBA to PiS-iorskie służby, które służą tylko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Powód? Ojcem CBA był właśnie Jarosław Kaczyński...
Dlaczego więc ojcostwo niezweryfikowanych komunistycznych służb miałoby być bez znaczenia?...
***************
XIII
31-07-2010
Rezultat wyborów - wyższe podatki Tuska
Teraz gdy po ostatnich wyborach premier Tusk nie tracąc czasu bierze się za podwyższanie podatków aby ratować kwitnącą podobno zieloną wyspę nie sposób nie nawiązać do wcześniejszego wpisu Między HIV-em a ebolą. Wiemy że czytelnicy nie bardzo lubią gdy podkreślać “a nie mówiliśmy”. Cóż jednak robić gdy właśnie mówiliśmy, a wielu szanownych czytelników niezupełnie poprawnie odczytało tamten tekst przypisując nawet cynikowi9 sympatie pro-kaczyńskie. Jest to nonsens! ;-)
2GR nie ma sympatii politycznych, broni jedynie interesów libertariańskich i swobód jednostki. Nie łączy się to z określoną orientacją partyjną, co jednak nie oznacza aby efekty pomysłów różnych partyjnych lunatyków były dla libertariańskich wolności i swobód obywatelskich obojętne. Mówiąc inaczej, polityką paramy się tylko w tym sensie że każdego politycznego intruza który wtargnie na nasze libertariańskie podwórko gryziemy po kostkach. Reszta nas nie obchodzi.
W wyniku ostatnich wyborów czas taki nastał właśnie teraz. Jego rezultatem są podwyżki podatków Tuska. Gdyby prezydentem został J.Kaczyński zachowany zostałby dawny balans wpływu politycznego. Jego socjalistyczno- populistyczne mrzonki pozostałyby na papierze, dzieląc los wcześniejszych nonsensów w rodzaju trzech milionów mieszkań. Nikt rozsądny nie powinien populizmu na doraźne potrzeby wyborcze żadnego z kandydatów brać na serio.
Można by jednak było liczyć na rezolutne veto prezydenta J.Kaczyńskiego w przypadku gdyby premier Tusk, który dopłynął do władzy na obietnicach redukcji podatków, zaczął je podnosić tak jak czyni to właśnie obecnie. Prezydent byłby w ten sposób w stanie, w ramach swoich ograniczonych kompetencji konstytucyjnych, wywrzeć przynajmniej pewną presję na rząd aby ten ratowanie państwa (po co zresztą ratować kwitnącą gospodarkę?) zaczął od redukcji wydatków a nie od żyłowania jeszcze większych podatków z całej populacji.
Zwłaszcza że premier Tusk czyni to po pożałowania godnej volcie i sprzeniewierzeniu się mandatowi który wyniósł go do władzy, robiąc w procesie ze swoich wyborców patentowanych durni. Czy to nie Tusk czasem obiecywał 3x15%? I to nie raz ale 4xTAK? Natomiast o veto prezydenta Komorowskiego dla podwyższania podatków w obecnej monokulturze możemy być spokojni - do niczego takiego nie dojdzie.
W rezultacie wyborów prezydenckich jeden klub rządzi więc dziś krajem niepodzielnie. Przy braku “hamulcowego” z przeciwnego obozu każdy nonsens podwyższania podatków przez farbowanych liberałów przejdzie bez veta. Nawet gdyby premier Tusk zechciał VAT podwyższyć do 3x15% = 45% to i to zaklepane zostanie posłusznie przez zdominowany przez PO Sejm.
Ci którzy w ostatnich wyborach głosowali na kandydaturę B.Komorowskiego mają więc pośrednio swój udział w wyższym VAT-cie obecnie. (nonsensownie określanym jako "czasowy" - "belka" też miała być czasowa). Zamiast głosować na relatywnie znośną dotychczasową kombinację HIV-a z ebolą głosowali na pełną, kliniczną formę eboli wyższych podatków jak okiem sięgnąć z którymi rząd Tuska czekał w krzakach do wyborów prezydenckich a które przy zwycięstwie Komorowskiego były do przewidzenia. Nikt się chyba nie łudzi że 1% zwyżka VATu coś rozwiąże i że na tej podwyżce podatków się skończy...
Nie oznacza to oczywiście abyśmy mieli jakiekolwiek złudzenia co to tego że socjalista Kaczyński wzdragałby się osobiście przed samą ideą wyższych podatków. Te drogie są każdemu socjaliście. Można się jednak było racjonalnie spodziewać że w warunkach klinczu socjalista prezydent J.Kaczyński blokował będzie po prostu podatki innego socjalisty – D.Tuska i nie pozwoli rywalowi błaznować w roli podnoszącego podatki liberała.
Ci co się teraz łudzą że seria podwyżek podatków Tuska tak skompromituje PO w oczach wyborców że kolejne wybory parlamentarne wygra w cuglach PiS przez co swój stracony na Komorowskiego głos w jakiś sposób "odrobią" nie powinni jednak zbytnio na to liczyć. Rzeczywistość nie funkcjonuje na bazie sprawiedliwości ale na bazie układu interesów. Zwłaszcza w warunkach płytkiej, parawanowej demokracji którą mamy w Polsce.
Przyszłych wyborów parlamentarnych może więc nie wygrać ani PiS, o ile do nich dotrwa, ani tym bardziej PO która wpadnie najpewniej w polityczny niebyt podobny do SDL. Może je wygrać nowa formacja, kolejny królik wyczarowany z cylindra przez tych którzy wyczarowali już z niego PO. Podobnie jak w tamtym przypadku nowa partia powstać może praktycznie z niczego, z dnia na dzień, z ważniejszymi stołkami już obsadzonymi. O te najważniejsze, jak NBP czy IPN, p.o. prezydenta B.Komorowski zatroszczył się zresztą z dziwnym pospiechem jeszcze przez wyborami.
Co sprytniejsi z PO, szczególnie ci z pomocnej zawsze w takich wypadkach frakcji rozłamowej, będą znów mieli szansę załapać się na ostatnią szalupę z tonącego okrętu. Nowa partia dostanie znowu okrągłą, neutralnie brzmiącą nazwę. I znowu oczywiście obieca obniżki podatków, redukcję socjału, redukcję zadłużenia, zajęcie się służbą zdrowia i inne chodliwe goodies. Całe odium winy za kryzys, za kulejącą gospodarkę i za deficyty spadnie natomiast na zdyskredytowany karkas rzuconej wcześniej na pożarcie dawnej PO. No i oczywiście na wyższe podatki które wcześniej PO wprowadzała...
©2010 dwagrosze.blogspot.com
2GR nie ma sympatii politycznych, broni jedynie interesów libertariańskich i swobód jednostki. Nie łączy się to z określoną orientacją partyjną, co jednak nie oznacza aby efekty pomysłów różnych partyjnych lunatyków były dla libertariańskich wolności i swobód obywatelskich obojętne. Mówiąc inaczej, polityką paramy się tylko w tym sensie że każdego politycznego intruza który wtargnie na nasze libertariańskie podwórko gryziemy po kostkach. Reszta nas nie obchodzi.
W przypadku ostatnich wyborów głos oddany na każdą ze stron miał konkretne implikacje dla milionów polskich podwórek. Implikacje te łatwo było przewidzieć. Głosowanie na J.Kaczyńskiego, mimo jego zrozumiale odpychającej dla wielu narodowo-socjalistycznej retoryki, było głosem przeciwko oddaniu całości władzy w państwie jednej formacji politycznej. Argumentowaliśmy że z punktu widzenia przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego dawny klincz między prezydentem a władzą wykonawczą był dobry, a nie zły. Z jednej strony ekstremizm PO mógł zawsze liczyć na veto prezydenta. Z drugiej strony nieodpowiedzialne akcje prezydenta bojkotowane były w praktyce przez całą sferę rządową. Niebezpieczeństwo polegało więc nie na tym że premier Tusk ze ś.p. panem prezydentem darli koty o miejsca w samolocie i o wszystko inne. Niebezpieczeństwo polegało na tym że mogą ich kiedyś nie drzeć.
W wyniku ostatnich wyborów czas taki nastał właśnie teraz. Jego rezultatem są podwyżki podatków Tuska. Gdyby prezydentem został J.Kaczyński zachowany zostałby dawny balans wpływu politycznego. Jego socjalistyczno- populistyczne mrzonki pozostałyby na papierze, dzieląc los wcześniejszych nonsensów w rodzaju trzech milionów mieszkań. Nikt rozsądny nie powinien populizmu na doraźne potrzeby wyborcze żadnego z kandydatów brać na serio.
Można by jednak było liczyć na rezolutne veto prezydenta J.Kaczyńskiego w przypadku gdyby premier Tusk, który dopłynął do władzy na obietnicach redukcji podatków, zaczął je podnosić tak jak czyni to właśnie obecnie. Prezydent byłby w ten sposób w stanie, w ramach swoich ograniczonych kompetencji konstytucyjnych, wywrzeć przynajmniej pewną presję na rząd aby ten ratowanie państwa (po co zresztą ratować kwitnącą gospodarkę?) zaczął od redukcji wydatków a nie od żyłowania jeszcze większych podatków z całej populacji.
Zwłaszcza że premier Tusk czyni to po pożałowania godnej volcie i sprzeniewierzeniu się mandatowi który wyniósł go do władzy, robiąc w procesie ze swoich wyborców patentowanych durni. Czy to nie Tusk czasem obiecywał 3x15%? I to nie raz ale 4xTAK? Natomiast o veto prezydenta Komorowskiego dla podwyższania podatków w obecnej monokulturze możemy być spokojni - do niczego takiego nie dojdzie.
W rezultacie wyborów prezydenckich jeden klub rządzi więc dziś krajem niepodzielnie. Przy braku “hamulcowego” z przeciwnego obozu każdy nonsens podwyższania podatków przez farbowanych liberałów przejdzie bez veta. Nawet gdyby premier Tusk zechciał VAT podwyższyć do 3x15% = 45% to i to zaklepane zostanie posłusznie przez zdominowany przez PO Sejm.
Ci którzy w ostatnich wyborach głosowali na kandydaturę B.Komorowskiego mają więc pośrednio swój udział w wyższym VAT-cie obecnie. (nonsensownie określanym jako "czasowy" - "belka" też miała być czasowa). Zamiast głosować na relatywnie znośną dotychczasową kombinację HIV-a z ebolą głosowali na pełną, kliniczną formę eboli wyższych podatków jak okiem sięgnąć z którymi rząd Tuska czekał w krzakach do wyborów prezydenckich a które przy zwycięstwie Komorowskiego były do przewidzenia. Nikt się chyba nie łudzi że 1% zwyżka VATu coś rozwiąże i że na tej podwyżce podatków się skończy...
Nie oznacza to oczywiście abyśmy mieli jakiekolwiek złudzenia co to tego że socjalista Kaczyński wzdragałby się osobiście przed samą ideą wyższych podatków. Te drogie są każdemu socjaliście. Można się jednak było racjonalnie spodziewać że w warunkach klinczu socjalista prezydent J.Kaczyński blokował będzie po prostu podatki innego socjalisty – D.Tuska i nie pozwoli rywalowi błaznować w roli podnoszącego podatki liberała.
Ci co się teraz łudzą że seria podwyżek podatków Tuska tak skompromituje PO w oczach wyborców że kolejne wybory parlamentarne wygra w cuglach PiS przez co swój stracony na Komorowskiego głos w jakiś sposób "odrobią" nie powinni jednak zbytnio na to liczyć. Rzeczywistość nie funkcjonuje na bazie sprawiedliwości ale na bazie układu interesów. Zwłaszcza w warunkach płytkiej, parawanowej demokracji którą mamy w Polsce.
Wybory parlamentarne w Polsce wygra ten kogo wskażą ci którzy dzięki zwycięstwu Komorowskiego mają dziś rzeczywistą władzę i pełną swobodę w pociąganiu za medialne sznurki. Półtora roku swobody w medialnym urabianiu elektoratu znaczy wiele. Praktycznie oznacza to dowolne kształtowanie wyniku wyborczego. W grze tej cała PO z Tuskiem na czele może okazać się jedynie pionkiem do poświęcenia w szachowym gambicie.
Co sprytniejsi z PO, szczególnie ci z pomocnej zawsze w takich wypadkach frakcji rozłamowej, będą znów mieli szansę załapać się na ostatnią szalupę z tonącego okrętu. Nowa partia dostanie znowu okrągłą, neutralnie brzmiącą nazwę. I znowu oczywiście obieca obniżki podatków, redukcję socjału, redukcję zadłużenia, zajęcie się służbą zdrowia i inne chodliwe goodies. Całe odium winy za kryzys, za kulejącą gospodarkę i za deficyty spadnie natomiast na zdyskredytowany karkas rzuconej wcześniej na pożarcie dawnej PO. No i oczywiście na wyższe podatki które wcześniej PO wprowadzała...
©2010 dwagrosze.blogspot.com
wszystkim Żołnierzom Września
Autorem zdjęć współczesnych jest Łukasz Szyca
Warto zobaczyć:
na portalu Polonii Holenderskiej: http://www.polonia.nl/content.php?cnt=16
na portalu rodziny Sosabowskich: http://www.sosabowski.com/polishgeneralcv.html
na portalu Zespołu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Olszynach: http://zspig-olszyny.republika.pl/patron7.htmlZmieniony ( Niedziela, 11 Październik 2009 07:03 )
Żołnierze Września.
17.09.2009. 13:01
Minęła 70 rocznica wybuchu II Wojny Światowej. 1 września 1939 o 4:40, bez wypowiedzenia wojny i ogłoszenia mobilizacji, wojska niemieckie uderzyły na Polskę na całej długości polsko-niemieckiej granicy oraz z terytorium Moraw i Słowacji.Spośród żołnierzy kampanii wrześniowej około 450-ciu pochodziło z okolic Krzeszowic. Do dziś na terenie gminy Krzeszowice żyje jeszcze 8 żołnierzy września 1939 r., z wszystkich formacji i frontów. Przedstawiamy ich sylwetki.
Franciszek Cyran ur. 7.09.1914 r., w Ostrężnicy 105- s. Michała i Bronisławy z d. Lasoń.
Szeregowy Wojska Polskiego Zmobilizowany 24.08.1939r do 11 Pułku Piechoty w Szczakowej. Uczestniczy w walkach od Tarnowskich Gór do Biłgoraja. W dniu 22.09.1939 pluton łączności w którym służy został okrążony, rozbity i wzięty do niewoli.
W czasie transportu jeńców do Niemiec ucieka z transportu i wraca do domu.
Obecnie aktywny członek Związku Kombatantów w kole miejsko – gminnym w Krzeszowicach. W czasie uroczystości patriotycznych i rocznic walk o niepodległość uczestniczy w delegacjach związku. W latach 2003 – 2007 uczestniczył w spotkaniach z młodzieżą, przedstawiając wysiłek żołnierzy polskich w obronie niepodległości i w walkach o jej odzyskanie. Z kolegami ze związku opiekuje się tablicą upamiętniającą poległych i pomordowanych z miejscowości rodzinnych w Ostrężnicy i Nowej Górze. Obecnie jest złożony chorobą narządów ruchu i z konieczności ograniczył swoją aktywność społeczną.
Józef Glezer s. Jana i Eugenii z d. Szurma. Ur. 27.09.1916r. w Łuwieńcu Kresy Wschodnie, mieszkał w Woli Filipowskiej, obecnie w Krzeszowicach ul. Kościuszki 5/20.
Podporucznik Wojska Polskiego. Zmobilizowany 31.08.do 11 Dywizjonu Artylerii Konnej, na stanowisko jaszczowego (amunicyjny), w 4 baterii. Uczestniczy w Bitwie nad Bzurą, pod Łęczycą i Kutnem. 17.09.1939r. wzięty do niewoli niemieckiej, wywieziony do Niemiec, do Stalagu XI B Fallingbostel, nr jeniecki 7020., następnie w Hardeisen koło Noetheim. Wyzwolony 9.04.1945r. przez armię amerykańską, powrócił do kraju.
Jest długoletnim aktywnym członkiem Związku Kombatantów RP
Władysław Maciejowski s. Antoniego i Anastazji z d. Cekiera. Ur. 22.05.1919r. w Paczółtowicach, mieszka w Dubiu gm. Krzeszowice.
Podporucznik Wojska Polskiego. W listopadzie 1938 r. powołany do odbycia służby wojskowej do 27 Pułku Piechoty w Częstochowie, następnie przeniesiony do 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty, w którym przeszedł szlak wojny obronnej 1939r. od Lublińca, przez Herby Śląskie, Częstochowę, pod Złoty Stok gdzie 9.09.1939r., zostali rozbici i dowództwo jednostki wobec okrążenia, rozwiązało jednostkę i rozpuściło żołnierzy do domów.
Władysław Maciejowski jest długoletnim członkiem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w kole miejsko – gminnym w Krzeszowicach woj. Małopolskie. Aktywnie uczestniczy w życiu związku. Uczestniczy w spotkaniach związanych z obchodami rocznic patriotycznych, uczestniczy w delegacjach koła związku na obchody świąt państwowych i upamiętniających rocznice bitew na terenie gminy Krzeszowice i miejscowości Dubie, gdzie 23 – 24.08.1944 r. rozegrała się bitwa partyzancka. Odbywał okolicznościowe spotkania z młodzieżą, prezentując tradycje patriotyczne i propagując postawy odpowiedzialności za losy Ojczyzny. Obecnie, ze względu na chorobę serca i częściową niesprawność ruchową, musiał ograniczyć aktywność społeczną.
Władysław Mirocki Ur. 12.12.1913 r. w Płokach, mieszka w Krzeszowicach.
Powołany do służby wojskowej w 5 Batalionie Telegraficznym w Krakowie, w Ciężkim Plutonie Łączności (budowy linii polowych i stałych), ukończył służbę wojskową w czerwcu 1939 r. Został zmobilizowany w sierpniu 1939 r. do Samodzielnej Kompanii Łączności w Wysokiem Litewskim (kompania łączności na rowerach).
W pierwszych dniach wojny wchodzą do Brześcia nad Bugiem. Kwaterują w opuszczonym posterunku policji. Pomimo organizującej się obrony, trwają w mieście rozruchy ludności litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej, rozbijanie i rabowanie sklepów.
Do Brześcia pierwsze weszły czołgi niemieckie. Kompania otrzymała nakaz ewakuacji z Brześcia na Kowel i dalej na Przedmoście Rumuńskie. Pomiędzy Kowlem a Sarnami zostali otoczeni przez oddziały Armii Czerwonej i zbuntowanych Białorusinów.
Po trzydniowych walkach oraz nieudanych próbach wyjścia z okrążenia dowódca kompanii rozwiązuje oddział, zwalnia żołnierzy, by samodzielnie przebijali się do swoich domów, byle tylko nie dostać się w ręce oddziałów ukraińskich nacjonalistów.
Zostają ujęci przez partyzantów białoruskich, którzy zabrali im rowery i przekazali do niewoli Armii Czerwonej. W niewoli sowieckiej w pierwszej kolejności poszukiwano ukrywających się oficerów polskich. Wszystkich jeńców położono twarzą do ziemi i całą noc pilnowano. Rano dostali kubek gorącej kawy i zawieziono wszystkich do Kobrynia, do Sądu Wojskowego, gdzie ponownie przesłuchiwano, pytając głównie o ukrywających się „panów oficerów”. Po tych przesłuchaniach i rejestracji, wszystkich jeńców marszem przetransportowano do Baranowicz.
Nie otrzymali posiłków i koło Krywlian namówiono konwojentów, że w pobliżu mają swoje rodziny i zorganizują coś do jedzenia. Ta próba ucieczki się nie udała. Zostali ujęci i przetransportowani do Kamieńca Litewskiego, gdzie w sądzie ponownie byli przesłuchiwani Następnie zostali transportowani do Brześcia, ale po drodze, konwojujący enkawudziści wysadzają po dwóch – trzech konwojowanych jeńców i pod pozorem ich ucieczki rozstrzeliwują.
Unika śmierci wskutek niecelnego postrzelenia i przewrócenia się na niego rozstrzelanego kolegi. Po odjeździe konwoju ucieka i znajduje pomoc w pobliżu, u osadnika wojskowego. Córka osadnika doprowadziła Mirockiego do Brześcia Litewskiego i poinformowała jak dostać się do Czerwonego Krzyża. Dzięki pomocy w Czerwonym Krzyżu kupuje bilet do Terespola i przekracza granicę okupacji sowieckiej. Za Terespolem odszukuje kolegę Wieliczko i przebywa u niego kilka dni, celem zaleczenia rany.
Ponownie w Terespolu szukając możliwości powrotu do rodzinnych stron, spotyka dwie nauczycielki z Krzeszowic pani Pietuchowa z synem, drugiej nazwiska nie pamięta, które furmanką dotarły aż do Terespola i teraz szykowały się do powrotu. Po drodze przed Wisłą Niemcy zarekwirowali furmankę z koniem i resztę drogi odbyli pieszo, do Góry Kalwarii.
Za Wisłą już koleją, przez Częstochowę powrócili do Krzeszowic. W listopadzie 1940 r. wstępuje do Armii Krajowej, obwód Krzeszowice. Złożył przysięgę przed majorem Józefem Ryłko ps. „Ankwicz” komendantem obwodu, AK Krzeszowice, przyjął pseudonim „Brzęk”. Po rozwiązaniu AK w styczniu 1945 r., od lipca 1945 r. do października 1946 r. jest członkiem utajnionej struktury AK.
Franciszek Pióro s. Adama .ur. 5.11.1916 r. w Krzeszowicach, mieszka w. Krzeszowicach. Porucznik Wojska Polskiego (syn żołnierza legionisty). Powołany 16.09.1938 r. do służby wojskowej w 12 Pułku Piechoty w Wadowicach, w 3 kompanii strzeleckie. :„Do wojska wyjeżdżało nas 16-tu mieszkańców Krzeszowic. Był to normalny pobór. Nikt z nas nie przypuszczał, że to wyjazd na front. Służyliśmy w 12 pułku piechoty, w tak zwanych koszarach Fiszera. Po przeszkoleniu rekruckim, oraz pobycie na obozie szkoleniowym w terenie koło Przegini Narodowej (koło Czernichowa. Wrzesień 1939 r. zastał mnie wyszkolonym żołnierzem na szlaku bojowym 12 Pułku Piechoty, przez Tarnów, Wolę Rędzińską, Radomyśl, Mielec, Tarnobrzeg, Sośnicę, Nisko, Ulanów, Biłgoraj, Aleksandrów, Józefów, Narol, Tomaszów Lubelski , Rawę Ruską, i z powrotem przez Werhratę, Cieszanów do Sieniawy, gdzie nastąpiła kapitulacja całej 6 Dywizji Piechoty”. :„Do wojska wyjeżdżało nas 16-tu mieszkańców Krzeszowic. Był to normalny pobór. Nikt z nas nie przypuszczał, że to wyjazd na front. Służyliśmy w 12 pułku piechoty, w tak zwanych koszarach Fiszera. Po przeszkoleniu rekruckim, oraz pobycie na obozie szkoleniowym w terenie koło Przegini Narodowej (koło Czernichowa),.po powrocie z obozu, zostałem przydzielony do kompanii szkolnej, której dowódcą został dotychczasowy dowódca naszej kompanii kpt. Dąbrowski. Wrzesień 1939 r. zastał mnie wyszkolonym żołnierzem. Najpierw w koszarach przyjmowaliśmy rezerwę. Na front wyjechaliśmy 3 września, w niedzielę, wyjechaliśmy transportem kolejowym przez Krakowa do Brzeska. Z Brzeska już marszem pieszym, na szlaku bojowym 12 Pułku Piechoty, przez Tarnów, Wolę Rędzińską, Radomyśl, Mielec, Tarnobrzeg, Sośnicę, Nisko, Ulanów, Biłgoraj, Aleksandrów, Józefów, Narol, Tomaszów Lubelsk , Rawę Ruską, i z powrotem przez Werhratę, Cieszanów do Sieniawy, gdzie nastąpiła kapitulacja całej 6 Dywizji Piechoty. Do niewoli niemieckiej zostałem zabrany w Sieniawie. Bolesny był marsz z bronią, bez zamków, bez amunicji, ale pod eskortą niemiecką do Cieszanowa, gdzie złożyliśmy broń i zostaliśmy jeńcami.” W czasie transportu jeńców do Rzeszy ucieka z transportu i powraca do domu.
Jest długoletnim i aktywnym członkiem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w kole miejsko – gminnym w Krzeszowicach. Uczestniczy we wszystkich przedsięwzięciach koła, uczestniczy w delegacjach koła na uroczystości państwowe i patriotyczne. Uczestniczy w organizacji opieki nad miejscami pamięci narodowej, na terenie gminy Krzeszowice.
Szczególnie aktywnie uczestniczy w przypominaniu i upowszechnianiu prawdy o walkach legionistów i żołnierzy w latach 1919 – 1920 r. o kształt i granice Polski. W kole miejsko – gminnym jest długoletnim przewodniczącym Komisji Rewizyjnej.
Jest powszechnie szanowanym członkiem Związku Kombatantów.
Józef Jan Stępowski s. Jana i Zofii. Ur. 25.02.1915 w Woli Filipowskiej gm. Krzeszowice, w której mieszka. Powołany do służby wojskowej 24.03.1938r. do 76 Pułku Piechoty w Grodnie. Od 1.09.39r. do 6.09. uczestniczy w walkach w kampanii wrześniowej 1939 r. Zostaje ranny 6.09.1939 r. i dostaje się do niewoli niemieckiej, na punkcie opatrunkowym w Woli Niechcickiej koło Piotrkowa Trybunalskiego.
Od 20.10.39r. do kwietnia 1940r przebywa w obozie jenieckim w Zamsdorf z numerem 105, następnie w obozie Linsburg.
Z powodu choroby i niezdolności do pracy zwolniony do domu 28.02.1943r.
Od maja 1943r wstępuje do Armii Krajowej, zostaje zaprzysiężony z pseudonimem „Czerkies” na stanowisku dowódcy drużyny 5-tej kompanii AK obwodu Krzeszowice, którą dowodził sierżant „Fontama”. Prowadzi szkolenie z obsługi broni. Uczestniczy w gromadzeniu broni. Pod koniec października 1944 r. przejmuje z Miękini oddział partyzantów - 11-tu ludzi, zapewnia im 24 -godzinny odpoczynek, wyżywienie i wyprowadzenie w dalszą drogę, do Spytkowic. Jest długoletnim aktywnym członkiem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych koła miejsko – gminnego w Krzeszowicach.
Aktywnie uczestniczy w pracach koła, w spotkaniach ze społeczeństwem i w opiece nad miejscami pamięci narodowej. Często uczestniczył w spotkaniach środowiskowych prezentując wzorce postaw patriotycznych. Obecnie, ze względu na pogarszający się stan zdrowia ogranicza z konieczności swoją aktywność społeczną. Jest człowiekiem i kombatantem cieszącym się powszechnym szacunkiem.
Kazimierz Korzycki s. Stanisława i Bronisławy z d. Jaroń, ur. 24.02.1919r. w Radwanowicach. zamieszkały Krzeszowice, Radwanowice i Michałowice. Syn żołnierza wojny w obronie Śląska Cieszyńskiego 1918 – 1920 i członka AK, który zginął w czasie pacyfikacji Radwanowic 21.07.1943 r.
Porucznik Wojska Polskiego. Służbę wojskową rozpoczął w 1938 r. w 12 Pułku Piechoty w Wadowicach. Kampanię wojny obronnej 1939 r. rozpoczął 1września w stopniu kaprala. Uczestniczy w walkach pod Wolą Rendzińską, Radomyślem, pod Sośnicą k. Mielca, pod Niskiem i Narolem koło Tomaszowa Lubelskiego. Kapituluje w lasach pod Rawą Ruską w Cieszanowie na rozkaz dowódcy 6 Dywizji Piechoty. ”Bolesne było złożenie broni”. Przebywa w obozie przejściowym w parku pałacu Potockich w Łańcucie. W czasie transportu do Rzeszy ucieka w Podłężu koło Krakowa. Pomimo kapitulacji, nie składa broni, współtworzy z Gędłkiem Władysławem Narodową Organizację Wojskową w Radwanowicach, która następnie złączyła się z Armią Krajową.
Pełni funkcję dowódcy plutonu NOW, następnie AK. W czasie Pacyfikacji Radwanowic skazany zaocznie przez hitlerowców, na karę śmierci, uniknął wykonania wyroku, ukrywa się pod przybranym nazwiskiem Jana Cekiery. (W czasie okupacji wykorzystywano dokumenty po zmarłych, dla ukrycia poszukiwanych przez gestapo lub policję). W porozumieniu z mjr Ryłko (Dowódcą obwodu AK Krzeszowice) został skierowany do zadań specjalnych wśród robotników przymusowych w Rzeszy. Podejmuje pracę w warsztatach samochodowych w Rzeszy, w Paczkowie – wsi, gdzie pracowało dużo polskich robotników przymusowych. Prowadzi pracę uświadamiającą i organizacyjną, sam będąc robotnikiem przymusowym. Wraz z warsztatem 2.02.1945 r. zostaje ewakuowany do Czech przez Kłodzko, Nachodź, do Cestolowic, koło Hradec Kralowe .Robotnicy przymusowi mieszkali w szkole. Kierownik szkoły, był członkiem czeskiego podziemia. Zaufani robotnicy z samochodów wojskowych, skierowanych do naprawy, zbierali elementy uzbrojenia, amunicję i zaopatrywali czeskie podziemie. Gdy zbliżała się armia radziecka, warsztaty miały być ewakuowane do Brna. Korzycki z dwoma jeszcze Polakami ukryli się wieczorem na strychu szkoły. Rano były już wojska radzieckie. Ponownie stają przy warsztatach napraw samochodów, tym razem z własnej woli naprawiają samochody żołnierzy radzieckich. Prawie po miesiącu otrzymują zgodę na powrót do Polski. Wracają koleją od mostu do mostu, zburzone mosty przekraczają pieszo, przez Bielsko - Białą docierają do Krakowa i do domu. Po wyzwoleniu pracuje w PKP. Członek Komisji Historycznej Związku Kombatantów R.P. w Zarządzie Wojewódzkim w Krakowie, i Prezes Koła Związku Kombatantów RP w Krzeszowicach.
Tadeusz Żarski s. Franciszka i Heleny, ur. 15.07.1916 r. w Krakowie, zamieszkały w Krzeszowicach.
Porucznik Wojska Polskiego. 20.01.1937 r. powołany jako ochotnik do służby wojskowej w 21 kompanii telegraficznej w 21 Dywizji Piechoty Górskiej w koszarach 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie. W październiku 1938 r. uczestniczy w zajmowaniu Zaolzia. Ma przedłużoną służbę wojskową o 2 miesiące. Po zakończeniu służby wojskowej, krótko pracuje w „tramwajach” w Krakowie. Zmobilizowany 24. 08.1939 r. do kompanii łączności telegraficznej w 6 Dywizji Piechoty. Walczy pod Pszczyną, następnie na całym szlaku 6 DP aż do Narola. W rejonie Narol - Rawa Ruska, dostał się 22.09. do niewoli niemieckiej. Przetrzymywany do selekcji, w przejściowym obozie w parku pałacu Potockich w Łańcucie.
W czasie transportu jeńców do Rzeszy, w Skawinie, dzięki pomocy kolejarzy ucieka z transportu, w nocy jest ukryty przez skawińskiego gospodarza. Rano, w przebraniu za parobka, do kopania ziemniaków idzie z gospodarzem do Kobierzyna. Tu gospodarz powiedział mu: „teraz musisz sobie radzić sam”. W Krakowie przez mosty strzeżone przez wojsko niemieckie i niemiecką żandarmerię, pomaga mu przejechać przypadkowy tramwajarz, i tak dostał się do rodziny w Krakowie i stamtąd wrócił do domu.
Sylwetki na podstawie albumu „Obrońcy Ojczyzny – żołnierze gminy Krzeszowice” - Mjr Krzysztof Pachla
"Szarża pod Krojantami - 2010" - zaproszenie dla mediów
Najstarsze i największe w Polsce kawaleryjskie widowisko historyczno – militarne!!!
ZAPROSZENIE
Na mocy postanowień Gminnego Komitetu Ochrony Pamięci, Walki i Męczeństwa w Choj-nicach oraz Fundacji „Szarża pod Krojantami”, Zarząd Polskiego Klubu Kawaleryjskiego, pragnie zaprosić do Krojant nieopodal Chojnic, na doroczne uroczystości związane z upamiętnieniem kawaleryjskiego boju z 1 września 1939 roku, stoczonego przez 18 Pułk Ułanów Pomorskich. Obchody święta odbędą się tradycyjnie w pierwszą niedzielę września, czyli w dniu 05.IX. 2010 r.WIĘCEJ…
"Szarża pod Krojantami - 2010" - zaproszenie na Biwak Historyczny
Najstarsze i największe w Polsce kawaleryjskie widowisko historyczno – militarne!!!
ZAPROSZENIE
naBiwak Historyczny pt. Wojsko Polskie 1914 – 2010
WIĘCEJ…
Autorem zdjęć współczesnych jest Łukasz Szyca
Warto zobaczyć:
na portalu Polonii Holenderskiej: http://www.polonia.nl/content.php?cnt=16
na portalu rodziny Sosabowskich: http://www.sosabowski.com/polishgeneralcv.html
na portalu Zespołu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Olszynach: http://zspig-olszyny.republika.pl/patron7.html
Franciszek Cyran ur. 7.09.1914 r., w Ostrężnicy 105- s. Michała i Bronisławy z d. Lasoń.
Szeregowy Wojska Polskiego Zmobilizowany 24.08.1939r do 11 Pułku Piechoty w Szczakowej. Uczestniczy w walkach od Tarnowskich Gór do Biłgoraja. W dniu 22.09.1939 pluton łączności w którym służy został okrążony, rozbity i wzięty do niewoli.
W czasie transportu jeńców do Niemiec ucieka z transportu i wraca do domu.
Obecnie aktywny członek Związku Kombatantów w kole miejsko – gminnym w Krzeszowicach. W czasie uroczystości patriotycznych i rocznic walk o niepodległość uczestniczy w delegacjach związku. W latach 2003 – 2007 uczestniczył w spotkaniach z młodzieżą, przedstawiając wysiłek żołnierzy polskich w obronie niepodległości i w walkach o jej odzyskanie. Z kolegami ze związku opiekuje się tablicą upamiętniającą poległych i pomordowanych z miejscowości rodzinnych w Ostrężnicy i Nowej Górze. Obecnie jest złożony chorobą narządów ruchu i z konieczności ograniczył swoją aktywność społeczną.
Józef Glezer s. Jana i Eugenii z d. Szurma. Ur. 27.09.1916r. w Łuwieńcu Kresy Wschodnie, mieszkał w Woli Filipowskiej, obecnie w Krzeszowicach ul. Kościuszki 5/20.
Podporucznik Wojska Polskiego. Zmobilizowany 31.08.do 11 Dywizjonu Artylerii Konnej, na stanowisko jaszczowego (amunicyjny), w 4 baterii. Uczestniczy w Bitwie nad Bzurą, pod Łęczycą i Kutnem. 17.09.1939r. wzięty do niewoli niemieckiej, wywieziony do Niemiec, do Stalagu XI B Fallingbostel, nr jeniecki 7020., następnie w Hardeisen koło Noetheim. Wyzwolony 9.04.1945r. przez armię amerykańską, powrócił do kraju.
Jest długoletnim aktywnym członkiem Związku Kombatantów RP
Władysław Maciejowski s. Antoniego i Anastazji z d. Cekiera. Ur. 22.05.1919r. w Paczółtowicach, mieszka w Dubiu gm. Krzeszowice.
Podporucznik Wojska Polskiego. W listopadzie 1938 r. powołany do odbycia służby wojskowej do 27 Pułku Piechoty w Częstochowie, następnie przeniesiony do 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty, w którym przeszedł szlak wojny obronnej 1939r. od Lublińca, przez Herby Śląskie, Częstochowę, pod Złoty Stok gdzie 9.09.1939r., zostali rozbici i dowództwo jednostki wobec okrążenia, rozwiązało jednostkę i rozpuściło żołnierzy do domów.
Władysław Maciejowski jest długoletnim członkiem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w kole miejsko – gminnym w Krzeszowicach woj. Małopolskie. Aktywnie uczestniczy w życiu związku. Uczestniczy w spotkaniach związanych z obchodami rocznic patriotycznych, uczestniczy w delegacjach koła związku na obchody świąt państwowych i upamiętniających rocznice bitew na terenie gminy Krzeszowice i miejscowości Dubie, gdzie 23 – 24.08.1944 r. rozegrała się bitwa partyzancka. Odbywał okolicznościowe spotkania z młodzieżą, prezentując tradycje patriotyczne i propagując postawy odpowiedzialności za losy Ojczyzny. Obecnie, ze względu na chorobę serca i częściową niesprawność ruchową, musiał ograniczyć aktywność społeczną.
Władysław Mirocki Ur. 12.12.1913 r. w Płokach, mieszka w Krzeszowicach.
Powołany do służby wojskowej w 5 Batalionie Telegraficznym w Krakowie, w Ciężkim Plutonie Łączności (budowy linii polowych i stałych), ukończył służbę wojskową w czerwcu 1939 r. Został zmobilizowany w sierpniu 1939 r. do Samodzielnej Kompanii Łączności w Wysokiem Litewskim (kompania łączności na rowerach).
W pierwszych dniach wojny wchodzą do Brześcia nad Bugiem. Kwaterują w opuszczonym posterunku policji. Pomimo organizującej się obrony, trwają w mieście rozruchy ludności litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej, rozbijanie i rabowanie sklepów.
Do Brześcia pierwsze weszły czołgi niemieckie. Kompania otrzymała nakaz ewakuacji z Brześcia na Kowel i dalej na Przedmoście Rumuńskie. Pomiędzy Kowlem a Sarnami zostali otoczeni przez oddziały Armii Czerwonej i zbuntowanych Białorusinów.
Po trzydniowych walkach oraz nieudanych próbach wyjścia z okrążenia dowódca kompanii rozwiązuje oddział, zwalnia żołnierzy, by samodzielnie przebijali się do swoich domów, byle tylko nie dostać się w ręce oddziałów ukraińskich nacjonalistów.
Zostają ujęci przez partyzantów białoruskich, którzy zabrali im rowery i przekazali do niewoli Armii Czerwonej. W niewoli sowieckiej w pierwszej kolejności poszukiwano ukrywających się oficerów polskich. Wszystkich jeńców położono twarzą do ziemi i całą noc pilnowano. Rano dostali kubek gorącej kawy i zawieziono wszystkich do Kobrynia, do Sądu Wojskowego, gdzie ponownie przesłuchiwano, pytając głównie o ukrywających się „panów oficerów”. Po tych przesłuchaniach i rejestracji, wszystkich jeńców marszem przetransportowano do Baranowicz.
Nie otrzymali posiłków i koło Krywlian namówiono konwojentów, że w pobliżu mają swoje rodziny i zorganizują coś do jedzenia. Ta próba ucieczki się nie udała. Zostali ujęci i przetransportowani do Kamieńca Litewskiego, gdzie w sądzie ponownie byli przesłuchiwani Następnie zostali transportowani do Brześcia, ale po drodze, konwojujący enkawudziści wysadzają po dwóch – trzech konwojowanych jeńców i pod pozorem ich ucieczki rozstrzeliwują.
Unika śmierci wskutek niecelnego postrzelenia i przewrócenia się na niego rozstrzelanego kolegi. Po odjeździe konwoju ucieka i znajduje pomoc w pobliżu, u osadnika wojskowego. Córka osadnika doprowadziła Mirockiego do Brześcia Litewskiego i poinformowała jak dostać się do Czerwonego Krzyża. Dzięki pomocy w Czerwonym Krzyżu kupuje bilet do Terespola i przekracza granicę okupacji sowieckiej. Za Terespolem odszukuje kolegę Wieliczko i przebywa u niego kilka dni, celem zaleczenia rany.
Ponownie w Terespolu szukając możliwości powrotu do rodzinnych stron, spotyka dwie nauczycielki z Krzeszowic pani Pietuchowa z synem, drugiej nazwiska nie pamięta, które furmanką dotarły aż do Terespola i teraz szykowały się do powrotu. Po drodze przed Wisłą Niemcy zarekwirowali furmankę z koniem i resztę drogi odbyli pieszo, do Góry Kalwarii.
Za Wisłą już koleją, przez Częstochowę powrócili do Krzeszowic. W listopadzie 1940 r. wstępuje do Armii Krajowej, obwód Krzeszowice. Złożył przysięgę przed majorem Józefem Ryłko ps. „Ankwicz” komendantem obwodu, AK Krzeszowice, przyjął pseudonim „Brzęk”. Po rozwiązaniu AK w styczniu 1945 r., od lipca 1945 r. do października 1946 r. jest członkiem utajnionej struktury AK.
Franciszek Pióro s. Adama .ur. 5.11.1916 r. w Krzeszowicach, mieszka w. Krzeszowicach. Porucznik Wojska Polskiego (syn żołnierza legionisty). Powołany 16.09.1938 r. do służby wojskowej w 12 Pułku Piechoty w Wadowicach, w 3 kompanii strzeleckie. :„Do wojska wyjeżdżało nas 16-tu mieszkańców Krzeszowic. Był to normalny pobór. Nikt z nas nie przypuszczał, że to wyjazd na front. Służyliśmy w 12 pułku piechoty, w tak zwanych koszarach Fiszera. Po przeszkoleniu rekruckim, oraz pobycie na obozie szkoleniowym w terenie koło Przegini Narodowej (koło Czernichowa. Wrzesień 1939 r. zastał mnie wyszkolonym żołnierzem na szlaku bojowym 12 Pułku Piechoty, przez Tarnów, Wolę Rędzińską, Radomyśl, Mielec, Tarnobrzeg, Sośnicę, Nisko, Ulanów, Biłgoraj, Aleksandrów, Józefów, Narol, Tomaszów Lubelski , Rawę Ruską, i z powrotem przez Werhratę, Cieszanów do Sieniawy, gdzie nastąpiła kapitulacja całej 6 Dywizji Piechoty”. :„Do wojska wyjeżdżało nas 16-tu mieszkańców Krzeszowic. Był to normalny pobór. Nikt z nas nie przypuszczał, że to wyjazd na front. Służyliśmy w 12 pułku piechoty, w tak zwanych koszarach Fiszera. Po przeszkoleniu rekruckim, oraz pobycie na obozie szkoleniowym w terenie koło Przegini Narodowej (koło Czernichowa),.po powrocie z obozu, zostałem przydzielony do kompanii szkolnej, której dowódcą został dotychczasowy dowódca naszej kompanii kpt. Dąbrowski. Wrzesień 1939 r. zastał mnie wyszkolonym żołnierzem. Najpierw w koszarach przyjmowaliśmy rezerwę. Na front wyjechaliśmy 3 września, w niedzielę, wyjechaliśmy transportem kolejowym przez Krakowa do Brzeska. Z Brzeska już marszem pieszym, na szlaku bojowym 12 Pułku Piechoty, przez Tarnów, Wolę Rędzińską, Radomyśl, Mielec, Tarnobrzeg, Sośnicę, Nisko, Ulanów, Biłgoraj, Aleksandrów, Józefów, Narol, Tomaszów Lubelsk , Rawę Ruską, i z powrotem przez Werhratę, Cieszanów do Sieniawy, gdzie nastąpiła kapitulacja całej 6 Dywizji Piechoty. Do niewoli niemieckiej zostałem zabrany w Sieniawie. Bolesny był marsz z bronią, bez zamków, bez amunicji, ale pod eskortą niemiecką do Cieszanowa, gdzie złożyliśmy broń i zostaliśmy jeńcami.” W czasie transportu jeńców do Rzeszy ucieka z transportu i powraca do domu.
Jest długoletnim i aktywnym członkiem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w kole miejsko – gminnym w Krzeszowicach. Uczestniczy we wszystkich przedsięwzięciach koła, uczestniczy w delegacjach koła na uroczystości państwowe i patriotyczne. Uczestniczy w organizacji opieki nad miejscami pamięci narodowej, na terenie gminy Krzeszowice.
Szczególnie aktywnie uczestniczy w przypominaniu i upowszechnianiu prawdy o walkach legionistów i żołnierzy w latach 1919 – 1920 r. o kształt i granice Polski. W kole miejsko – gminnym jest długoletnim przewodniczącym Komisji Rewizyjnej.
Jest powszechnie szanowanym członkiem Związku Kombatantów.
Józef Jan Stępowski s. Jana i Zofii. Ur. 25.02.1915 w Woli Filipowskiej gm. Krzeszowice, w której mieszka. Powołany do służby wojskowej 24.03.1938r. do 76 Pułku Piechoty w Grodnie. Od 1.09.39r. do 6.09. uczestniczy w walkach w kampanii wrześniowej 1939 r. Zostaje ranny 6.09.1939 r. i dostaje się do niewoli niemieckiej, na punkcie opatrunkowym w Woli Niechcickiej koło Piotrkowa Trybunalskiego.
Od 20.10.39r. do kwietnia 1940r przebywa w obozie jenieckim w Zamsdorf z numerem 105, następnie w obozie Linsburg.
Z powodu choroby i niezdolności do pracy zwolniony do domu 28.02.1943r.
Od maja 1943r wstępuje do Armii Krajowej, zostaje zaprzysiężony z pseudonimem „Czerkies” na stanowisku dowódcy drużyny 5-tej kompanii AK obwodu Krzeszowice, którą dowodził sierżant „Fontama”. Prowadzi szkolenie z obsługi broni. Uczestniczy w gromadzeniu broni. Pod koniec października 1944 r. przejmuje z Miękini oddział partyzantów - 11-tu ludzi, zapewnia im 24 -godzinny odpoczynek, wyżywienie i wyprowadzenie w dalszą drogę, do Spytkowic. Jest długoletnim aktywnym członkiem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych koła miejsko – gminnego w Krzeszowicach.
Aktywnie uczestniczy w pracach koła, w spotkaniach ze społeczeństwem i w opiece nad miejscami pamięci narodowej. Często uczestniczył w spotkaniach środowiskowych prezentując wzorce postaw patriotycznych. Obecnie, ze względu na pogarszający się stan zdrowia ogranicza z konieczności swoją aktywność społeczną. Jest człowiekiem i kombatantem cieszącym się powszechnym szacunkiem.
Kazimierz Korzycki s. Stanisława i Bronisławy z d. Jaroń, ur. 24.02.1919r. w Radwanowicach. zamieszkały Krzeszowice, Radwanowice i Michałowice. Syn żołnierza wojny w obronie Śląska Cieszyńskiego 1918 – 1920 i członka AK, który zginął w czasie pacyfikacji Radwanowic 21.07.1943 r.
Porucznik Wojska Polskiego. Służbę wojskową rozpoczął w 1938 r. w 12 Pułku Piechoty w Wadowicach. Kampanię wojny obronnej 1939 r. rozpoczął 1września w stopniu kaprala. Uczestniczy w walkach pod Wolą Rendzińską, Radomyślem, pod Sośnicą k. Mielca, pod Niskiem i Narolem koło Tomaszowa Lubelskiego. Kapituluje w lasach pod Rawą Ruską w Cieszanowie na rozkaz dowódcy 6 Dywizji Piechoty. ”Bolesne było złożenie broni”. Przebywa w obozie przejściowym w parku pałacu Potockich w Łańcucie. W czasie transportu do Rzeszy ucieka w Podłężu koło Krakowa. Pomimo kapitulacji, nie składa broni, współtworzy z Gędłkiem Władysławem Narodową Organizację Wojskową w Radwanowicach, która następnie złączyła się z Armią Krajową.
Pełni funkcję dowódcy plutonu NOW, następnie AK. W czasie Pacyfikacji Radwanowic skazany zaocznie przez hitlerowców, na karę śmierci, uniknął wykonania wyroku, ukrywa się pod przybranym nazwiskiem Jana Cekiery. (W czasie okupacji wykorzystywano dokumenty po zmarłych, dla ukrycia poszukiwanych przez gestapo lub policję). W porozumieniu z mjr Ryłko (Dowódcą obwodu AK Krzeszowice) został skierowany do zadań specjalnych wśród robotników przymusowych w Rzeszy. Podejmuje pracę w warsztatach samochodowych w Rzeszy, w Paczkowie – wsi, gdzie pracowało dużo polskich robotników przymusowych. Prowadzi pracę uświadamiającą i organizacyjną, sam będąc robotnikiem przymusowym. Wraz z warsztatem 2.02.1945 r. zostaje ewakuowany do Czech przez Kłodzko, Nachodź, do Cestolowic, koło Hradec Kralowe .Robotnicy przymusowi mieszkali w szkole. Kierownik szkoły, był członkiem czeskiego podziemia. Zaufani robotnicy z samochodów wojskowych, skierowanych do naprawy, zbierali elementy uzbrojenia, amunicję i zaopatrywali czeskie podziemie. Gdy zbliżała się armia radziecka, warsztaty miały być ewakuowane do Brna. Korzycki z dwoma jeszcze Polakami ukryli się wieczorem na strychu szkoły. Rano były już wojska radzieckie. Ponownie stają przy warsztatach napraw samochodów, tym razem z własnej woli naprawiają samochody żołnierzy radzieckich. Prawie po miesiącu otrzymują zgodę na powrót do Polski. Wracają koleją od mostu do mostu, zburzone mosty przekraczają pieszo, przez Bielsko - Białą docierają do Krakowa i do domu. Po wyzwoleniu pracuje w PKP. Członek Komisji Historycznej Związku Kombatantów R.P. w Zarządzie Wojewódzkim w Krakowie, i Prezes Koła Związku Kombatantów RP w Krzeszowicach.
Tadeusz Żarski s. Franciszka i Heleny, ur. 15.07.1916 r. w Krakowie, zamieszkały w Krzeszowicach.
Porucznik Wojska Polskiego. 20.01.1937 r. powołany jako ochotnik do służby wojskowej w 21 kompanii telegraficznej w 21 Dywizji Piechoty Górskiej w koszarach 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie. W październiku 1938 r. uczestniczy w zajmowaniu Zaolzia. Ma przedłużoną służbę wojskową o 2 miesiące. Po zakończeniu służby wojskowej, krótko pracuje w „tramwajach” w Krakowie. Zmobilizowany 24. 08.1939 r. do kompanii łączności telegraficznej w 6 Dywizji Piechoty. Walczy pod Pszczyną, następnie na całym szlaku 6 DP aż do Narola. W rejonie Narol - Rawa Ruska, dostał się 22.09. do niewoli niemieckiej. Przetrzymywany do selekcji, w przejściowym obozie w parku pałacu Potockich w Łańcucie.
W czasie transportu jeńców do Rzeszy, w Skawinie, dzięki pomocy kolejarzy ucieka z transportu, w nocy jest ukryty przez skawińskiego gospodarza. Rano, w przebraniu za parobka, do kopania ziemniaków idzie z gospodarzem do Kobierzyna. Tu gospodarz powiedział mu: „teraz musisz sobie radzić sam”. W Krakowie przez mosty strzeżone przez wojsko niemieckie i niemiecką żandarmerię, pomaga mu przejechać przypadkowy tramwajarz, i tak dostał się do rodziny w Krakowie i stamtąd wrócił do domu.
Sylwetki na podstawie albumu „Obrońcy Ojczyzny – żołnierze gminy Krzeszowice” - Mjr Krzysztof Pachla
"Szarża pod Krojantami - 2010" - zaproszenie dla mediów
Najstarsze i największe w Polsce kawaleryjskie widowisko historyczno – militarne!!!
ZAPROSZENIE
Na mocy postanowień Gminnego Komitetu Ochrony Pamięci, Walki i Męczeństwa w Choj-nicach oraz Fundacji „Szarża pod Krojantami”, Zarząd Polskiego Klubu Kawaleryjskiego, pragnie zaprosić do Krojant nieopodal Chojnic, na doroczne uroczystości związane z upamiętnieniem kawaleryjskiego boju z 1 września 1939 roku, stoczonego przez 18 Pułk Ułanów Pomorskich. Obchody święta odbędą się tradycyjnie w pierwszą niedzielę września, czyli w dniu 05.IX. 2010 r.
"Szarża pod Krojantami - 2010" - zaproszenie na Biwak Historyczny
Najstarsze i największe w Polsce kawaleryjskie widowisko historyczno – militarne!!!
ZAPROSZENIE
na
Biwak Historyczny pt. Wojsko Polskie 1914 – 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)